Wiosna Stambuł

24 Moze 2016 Czas podróży: z 13 Moze 2016 na 16 Moze 2016
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wiosenny Stambuł

Był a to dł uga wiosna, bez wycieczek aż do samego maja. Po niekoń czą cym się Wietnamie wydawał o się , ż e do nastę pnej podró ż y minę ł a wiecznoś ć . Pamię tam, ż e po przyjeź dzie z Azji taksó wkarz w Kijowie, widzą c dwa mał e plecaki, zapytał , gdzie jest bagaż , widzą c, ż e oczywiś cie nie jesteś my ubrani na pogodę w ś rodku zimy. Na odpowiedź , ż e te plecaki to nasz bagaż , uś miechną ł się . A potem zapytał koł o domu, wię c gdzie jest twó j bagaż , kierowca nie wierzył , ż e przez trzy tygodnie moż na gdzieś polecieć z dwoma nie do koń ca zał adowanymi plecakami. Nadeszł y dł ugo wyczekiwane majowe wakacje i rozpoczę ł a się seria wyjazdó w i podró ż y. W niektó re wakacje byliś my w Starkonie, w inne objechaliś my Karpaty, w trzecie wypadł o nam Stambuł .


O każ dej porze roku mamy wycieczkę do Stambuł u i w zwią zku z tym Turcja jest naszym najczę ś ciej odwiedzanym krajem, byliś my już w tym fajnym kraju sześ ć razy, ale nigdy nie byliś my w kurorcie all inclusive. Poprzednie dwa razy w Stambule nie przypadł y na najlepszą pogodę . Wybó r tych dat odbył się po dokł adnym zbadaniu archiwó w pogodowych z ostatnich 5 lat. W ten sposó b obliczyliś my, ż e 13-16 maja był by najbardziej udaną opcją i nie przegraliś my. W Boryspolu sprawdził em jak dział a system biletowy online, we wszystkich punktach dane sprawdzał em bezpoś rednio z tabletu. Szczegó lnie fajnie był o podawać paszporty i tablet do okienka kontroli granicznej w celu weryfikacji. A na jednej z kontroli poś rednich dziewczyna zabrał a nam z rą k dwa paszporty i oba okazał y się moje. Ogó lnie rzecz biorą c, mó zgi sztabu Boryspola rozebraliś my do maksimum. Przez kilka godzin lotu udał o nam się ominą ć burzę . Po raz pierwszy w naszej historii zobaczyliś my migają cą chmurę burzową z iluminatora. Po przyjeź dzie do Stambuł u mó j nowy paszport otrzymał swoją pierwszą pieczą tkę , wieczorem i jako pierwsze po przyjeź dzie poszliś my spró bować jednej z najlepszych kuchni na ś wiecie. Wcześ niej, gdy był o wię cej ludzi i mniej atakó w terrorystycznych, kawiarnie okoł o pó ł nocy pracował y z mocą i gł ó wnym, ale teraz zaczę ł y zamykać się znacznie wcześ niej. Ogó lnie rzecz biorą c, w zwią zku z atakami terrorystycznymi wielu był o nieufnych wobec mojego pomysł u ze Stambuł em. Ale tak naprawdę podczas naszego pobytu przeleciał obok mnie tylko jeden koktajl Moł otowa, aw ś rodku nocy po drugiej stronie miasta doszł o do eksplozji, a wystrzał usł yszeliś my tylko raz, poza tym mó gł to być tylko petarda. Ale tym razem pogoda nam się poszczę ś cił a.

Po kolacji w kawiarni pojechaliś my GPS do naszego hotelu. Hotel był naprawdę fajny. Co prawda facet w recepcji nie mó gł znaleź ć naszej rezerwacji, a gdy dostał em rezerwację , okazał o się , ż e to nie nasz hotel, ale jedna z atrakcji zaznaczonych na naszej mapie. Nasz hotel był w zupeł nie innym miejscu. Dotarliś my do naszego hotelu, gdy się meldowaliś my, obserwowaliś my, jak chł opaki robią zdję cia na tle lustra.


Po naszej lewej stronie są drzwi!

Weszliś my do pokoju, trochę hał asu z okapu za oknem, na pierwszą proś bę przeniesiono nas za darmo, do pokoju, któ ry był o dziesię ć procent droż szy od naszego. Kiedy zostaliś my ponownie zarejestrowani w recepcji, inna dziewczyna podeszł a do lustra, lustro przesunę ł o się na bok, ona poszł a za nim i lustro wró cił o na swoje miejsce. Widzą c nasze zaskoczenie, kierownik powiedział nam: „Nawiasem mó wią c, to tylko magia, twó j nowy pokó j ró wnież znajduje się za tym lustrem”. Wię c ż yliś my w prawdziwym zwierciadle. Za każ dym razem, gdy szedł em do swojego pokoju, czuł em się jak Harry Potter w Hogwarcie. Noc był a bardzo gorą ca, a ś niadanie bardzo obfite. W historii hotelowych podró ż y pozauczelnianych ś niadanie w Hotelu Harmony należ ał o do najlepszych.

W drodze!

Wcześ nie rano wyruszyliś my w naszą dwudniową podró ż . Pierwszego dnia trzeba był o przejś ć wszystko, co widziano w cią gu ostatnich trzech lat. Poprzednie trzy razy był y zimą , a letni Stambuł pojawił się przed nami w zupeł nie nowej odsł onie. Klomby w miejscach, któ rych nawet sobie nie wyobraż aliś my, a park z duż ymi gę stymi ł ysymi drzewami zamienił się w zielony park ze zwykł ymi drzewami.

Zielone papugi wcią ż latał y z drzewa na drzewo, a panorama Bosforu przygotował a niespodziankę , woda miał a zupeł nie inny kolor niż widzieliś my.

Zmienił się z ciemnego na lazurowy, przypominają c kolorem morze Malediwó w. Po wypiciu ś wież ego soku i zjedzeniu pysznych lodó w poszliś my na piechotę oglą dać Dolmabahce.

Dolmabahce


Ze starego miasta do czę ś ci biznesowej przeszliś my pieszo przez most, z któ rego tradycyjnie rybacy ł owili ryby. Dolmabahce był o nowszą rezydencją suł tanó w (zamiast Topkapi), a pó ź niej prezydenta Atatü rka. Za każ dym razem, gdy przybywali do Stambuł u, czy to na czas, czy za pienią dze, nie weszli do ś rodka. Tym razem wysadzili 30 liró w (10 USD) i nadal weszli do ś rodka. Wizyta prawie się jednak nie udał a z powodu jakiejś przebudowy wnę trza, ale okazał o się , ż e jest to tylko znikoma czę ś ć .

Wewną trz nie wolno był o robić zdję ć , wię c nie ma zdję ć tego skromnego uroku burż uazji. Ale to był o naprawdę imponują ce i fajne. Podobał o mi się , ż e wizyta obejmował a zwiedzanie. Oczywiś cie suł tani ż yli luksusowo, ale bez Wi-Fi i komputeró w nie wyobraż am sobie, co mó gł bym robić w tych mieszkaniach. Na samym terenie był a zielona trawa z fontannami i biegają cymi zwierzę tami, baż anty, pawie, kaczki i oczywiś cie koty.

Kot wygrzewał się na sł oń cu, ale potem przyszł y kury i wypę dził y kota ze starego miejsca. Na terenie rezydencji panował a jakaś sielanka. Leż eliś my nawet na trawie okoł o 15 minut, odpoczywają c po przebytej trasie.

Azja

Nastę pnie udaliś my się do portu Kabatash, aby przejś ć do czę ś ci azjatyckiej. Ale nie pamię tał em, któ rego portu potrzebowaliś my, ale Dasha wymyś lił a, aby znaleź ć na tablecie zeszł oroczne zdję cia i pokazać je w kasie. Mę ż czyzna nie mó gł zrozumieć ze zdję ć , gdzie to był o, ale gdy się zbliż ył , zaczą ł patrzeć na napisy na sklepach, ustalają c, ż e jest to dzielnica Uskyudar, ponieważ pojawił a się nazwa dzielnicy w imieniu jednego ze sklepó w. Bł ogosł awień stwem był o też to, ż e nasza ł ó dź odpł ywał a za chwilę . W Uskudar poszliś my na targ, gdzie sprzedają ś wież ą lirę (0.33 dolara). Upiliś my się ś wież ymi sokami pomarań czowymi, poszliś my do sklepu, w któ rym Dasha co roku kupuje spodnie od piż amy i wró ciliś my po ś wież e soki.

Zjedliś my lunch i ponownie wró ciliś my po ś wież e soki. Dasha delektował a się każ dą szklanką bardziej rozcią gnię tą , a ja jak w barze pił em, odstawił em szklankę , nalali mi nastę pną . Wypiliś my wię c 13 szklanek ś wież ych sokó w. Lunch jak zwykle był pyszny.

To był mó j ulubiony kebab Iskander. Nawet kelner nauczył mnie poprawnie wymawiać nazwę tego nierzeczywistego dania. Po targu udaliś my się na nasyp, aby poł oż yć się z miejscowymi na trawie.


Po tylu ś wież ych sokach cię ż ko był o się ruszać . Odpoczywał w cieniu przed upalnym letnim sł oń cem. Pogoda nie miał a nic wspó lnego z majem, w Stambule był o prawdziwe lato. Z polany weszliś my w gó rzysty teren, ską d otwierał y się wspaniał e panoramy z terenu parku.

Wszystko był o zrelaksowane i dobre. Sł oń ce stopniowo zbliż ał o się do zachodu sł oń ca, a nad Bosforem do powietrza zaczę ł y napł ywać drobinki zł ota.

Droga do obszaru Ortokoy


Molo, z któ rego chcieliś my popł yną ć w rejon Ortokoy, okazał o się nieczynne. I wtedy zdaliś my sobie sprawę , ż e bę dziemy musieli przejś ć przez most Bosfor. To wł aś ciwie bardzo, bardzo trudne przedsię wzię cie. Turcy, któ rych zaczę liś my wypytywać , jak dostać się na most, stanowczo powiedzieli, ż e musimy wracać do portu Uskudar. Ale kierowca jednego z autobusó w, gdy wskazał em na most, skiną ł gł ową , najpierw staliś my w korku przez okoł o 30 minut, a potem kierowca po prostu miną ł most i pojechał dalej, na moje pytanie powiedział po turecku, ż e w ogó le nie znał angielskiego. Kiwnij gł ową na potwierdzenie, jeś li nie rozumiesz, o czym mó wię . Zastanawiam się , jak zinterpretował nasz pierwszy dialog, pewnie myś lał , ż e zapytał am go „Jaki pię kny most! ” i wskazał na mostek i skiną ł gł ową w odpowiedzi na mnie. A moż e był o tak: „Pytał em, czy przechodził eś przez ten most, ale w taki sposó b, ż e nie moż na był o na niego wejś ć ? ” I skiną ł gł ową w odpowiedzi. Choć Turcy zaprzeczyli, ż e przez most moż na przejechać autobusem, już raz to zrobiliś my i pamię tamy na pewno, ż e autobus tam jedzie. W rezultacie po dł ugich rozmowach z jednym z towarzyszy dowiedzieliś my się , ż e autobus tam nie jedzie, ale autobus metra tam jedzie, jest taki sam jak autobus, tylko ż e jest nierealistycznie drogi. Po przejś ciu przez most zatrzymaliś my się w zł ym miejscu. Tam, gdzie wysiedliś my, był duż y wę zeł drogowy. Każ dy Turek był pewien, ż e nasz autobus przyjeż dż a z pobliskiego wyjś cia z metra. Kiedy dotarliś my do ostatniego wyjś cia, powiedzieli nam, ż e musimy jechać innym metrobusem, w któ rym pierwotnie wysiedliś my, ale nikt nie wiedział , jakim autobusem jechać . A gdyby wiedział , to na wyjś ciu, do któ rego nas wysł ano, nie był o takiego autobusu. W rezultacie jakimś cudem wyjechaliś my i dotarliś my do molo Besiktash, któ re był o w poł owie drogi do naszego celu. Dlaczego tak chę tnie wybieramy się w ten rejon? Pię kne ż ó ł te oś wietlenie, lampiony i wieczorne imprezy. Jest tam bardzo przytulnie i pię knie. Tam, gdzie wysiedliś my, droga był a dobrze znana, bo już nią spacerowaliś my nie raz. Wydawał o się , ż e kolejne czterdzieś ci minut na piechotę i dotarliś my. Co moż e być prostsze, jeś li nie musisz pokonywać wę zł ó w przesiadkowych. Ludzie szli na spotkanie, zakrywają c nos serwetkami, czapkami i innymi improwizowanymi ś rodkami. To był o bardzo niepokoją ce. Ale potem zaczą ł em zauważ ać , ż e to nie był pierwszy raz, kiedy szedł em drogą , pró bują c wydobyć coś z moich oczu. W ś wietle przejeż dż ają cych reflektoró w zauważ yliś my duż ą iloś ć drobnego puchu w powietrzu, któ ry zdaje się unosić z okolicznych drzew. Przez 40 minut drogi nos już nie oddychał , a rę ce był y już zmę czone nieustannym myciem oczu. Ta droga był a trudna, a kiedy tam dotarliś my, ś wiatł a w okolicy został y wył ą czone. I rozwiał się cał y romans minionych lat. Fiasko był o czymś innym. Wprawdzie ludzie byli stł oczeni, ale w ciemnoś ci jakoś nie jest tak fajnie, jak przy ż ó ł tym oś wietleniu. Ale zjedli bardzo smaczne danie w lokalnej kawiarni w okolicy. Wyczerpani wielogodzinnym dojazdem wsiedliś my do autobusu i przesiadką na tramwaj dotarliś my do naszego rodzinnego Sultanahmet. W nocy spaliś my spokojnie, ale był o bardzo gorą co.

Wyspy Ksią ż ę ce

Rano wybraliś my się na spacer po promenadzie. Wielu Turkó w opalał o się na gł azach, a niektó rzy nawet pł ywali. Od czasu do czasu koty grzał y się na kamieniach. Trochę trudno był o iś ć po nasypie pod sł oń ce. Ale wzdł uż starego muru miasta. Tego dnia pojechaliś my na Wyspy Ksią ż ę ce. Najwię kszą odwiedziliś my już rok temu, tym razem zaję liś my drugą co do wielkoś ci.


Widok z wyspy

Wyspa jak zawsze był a przepię kna, jeszcze bardziej podobna niż w zeszł ym roku. Spacerują c po wyspie, wydaje się , ż e znajdujesz się w innym nowym kraju, z widokami, któ re nie są charakterystyczne dla Stambuł u. Przede wszystkim, jak pł ynę liś my na wyspę , od razu poparliś my koncepcję wycieczki gastronomicznej, choć restauracja nie miał a terminala do kart, to z radoś cią potrą cał pienią dze z karty z terminalem pobliskiego sklepu. Jedz, jedź dalej. Był o wiele kotó w. Generalnie zmienił bym nazwy tych wysp na Kotikovs.

Chodziliś my po wyspie przez okoł o cztery godziny. Nie ma nic specjalnego do powiedzenia o relaksują cym spacerze z pię knymi panoramami i kocioterapią , jedyną rzeczą był a ś wietna zabawa, gdy dwó ch rowerzystó w stał o i rozmawiał o ze sobą . W pewnym momencie rowerzysta na ró wnym terenie z rowerem spadł gł ową w dó ł z urwiska. Wszyscy się ś miali, ł ą cznie z rowerzystą .

Ś piewają ce dachy


O 17:15 popł ynę liś my z powrotem do Stambuł u, bo musieliś my zł apać Singing Roofs. Dobrze, ż e na tablecie pojawił a się kropka. Miejsce to nazywa się Valide Han. Szliś my pustymi ulicami i dotarliś my do duż ej drewnianej bramy z mał ymi drzwiami. Potrzebujemy dziadka Mehdiego. Za drzwiami usł yszeliś my mł ode gł osy, co oznacza, ż e ​ ​ w tym opustoszał ym miejscu są ludzie. Wyglą da na to, ż e trafili we wł aś ciwe miejsce. Wł aś nie wtedy drzwi się otworzył y i starszy pan wypuś cił zadowolonych turystó w. Weszliś my. Zapytany o cenę , dziadek podał tajną opł atę . Zapł aciliś my, a on machną ł rę ką , gdzie powinniś my iś ć . To był a najtrudniejsza wyprawa w bardzo dziwnym miejscu. To był y stare opuszczone pokoje i ciemne korytarze. Niektó re drzwi miał y kł ó dki. Cudzoł oż yliś my specjalnie przez okoł o 20 minut, pró bują c znaleź ć wyjś cie na dach. W rezultacie pierwszą rzeczą , jaką znaleź liś my, był a toaleta. Był nawet ż ywy czł owiek. Oczywiś cie w tym miejscu trzeba mieć nerwy ze stali.


W drodze na dachy


W pewnym momencie udał o nam się znaleź ć tę lukę i cał e stare miasto pod nami. W czasie otguglennoe zaczę ł y ś piewać meczety z ró ż nych czę ś ci miasta. Na tych dachach panował romans i pię kno. Jakaś kochają ca się para siedział a z dala bez ruchu tak dł ugo, ż e martwiliś my się o ich stan. Podczas podziwiania widokó w gdzieś na ulicy rozległ się strzał . Po ś piewaniu dziadek gospodyni wszedł na dach. I zaczę liś my się przygotowywać , na kampanii dziadka dzień pracy się skoń czył . W drodze powrotnej dziadek Mehdi wszedł do jednych z drzwi i zamkną ł . Na dole oczywiś cie był zamek i nie dał o się go otworzyć bez dziadka. Na zamku był numer, pod któ ry zadzwonić . Z biegiem czasu chł opaki, któ rzy chcieli wyjś ć , ró wnież się zatrzymali. Jeden z nich wykrę cił numer i podszedł do nas klucznik. Po prostu dziadek czekał na uformowanie się grupy, tak jak minibus nie odjeż dż a, dopó ki nie zbierze się tł um. Opuszczają c kompleks znaleź liś my się na opustoszał ych ulicach wzdł uż zamknię tych sklepó w. Wysiedliś my na dł ugi czas, wpadliś my na nastolatkó w, któ rzy pró bowali wymyś lić Koktajl Moł otowa. I jeden z nich, albo dla ż artu, albo poważ nie pł oną c, poleciał w moim kierunku, ale przeleciał obok. Musiał em przyspieszyć tempo. Kiedy dotarliś my do zatł oczonego centrum, był o już ł atwiej. Z jednej strony jest gł upio, gdy jest tł ok ludzi, ż eby nikt się w nim nie rzucał , z drugiej też jest niebezpiecznie na opustoszał ych ulicach. Zgodnie z planem gastronomicznym musieliś my też spró bować ich narodowego Taysti Kebab w garnku. To danie jest drogie, wię c musiał em obejś ć kilka restauracji, aby ustalić , gdzie jest najtań sze. Kiedy podję liś my decyzję i usiedliś my, podali nam menu z zupeł nie innymi cenami, a takż e fajkę , któ rej 10% nie jest w cenie. Kiedy kierownik zobaczył , ż e wstajemy od stoł u. Przekonał nas, ż e dla nas bę dą ceny VIP dokł adnie takie, jakie nam pokazał , od razu przynieś li nam kolejne menu i bez ż adnych podatkó w. Nawiasem mó wią c, po raz pierwszy zaobserwowano taki wariant oszustwa.


Nasza kolacja się przygotowuje

Gotowanie kebaba w garnku wyglą dał o efektownie i wyraź nie dodał o uroku naszemu obiadowi, za polecenie tego kebaba, szczegó lne podzię kowania dla xeopsa, któ ry bardzo go pochwalił w swojej historii. Po posił ku powinniś my byli udać się na wieczorny nasyp, ale spadł a nas tak twarda ulewa, ż e ​ ​ wydawał o się , ż e nie wystarczy. Natychmiast wszyscy sprzedawcy tradycyjnie przekwalifikowali się na sprzedawcó w przezroczystych parasoli. W tamtym roku chcieliś my taki przywieź ć , ale zapomnieliś my o nim na lotnisku. Tym razem przynieś li parasol, zostawiają c w hotelu dwie pary sł uchawek i pę k kluczy. Stambuł wyraź nie nie chciał nas puś cić . Noc był a tradycyjnie gorą ca i nawet eksplozja na pobliskim wybrzeż u miasta obudził a mnie. Hotel spakował dla nas ś niadanie w postaci dwó ch gigantycznych kanapek, jak poł ó wki bochenka, a nawet wydrukował dla nas bilety lotnicze. Jak UIA podniosł a klasę naszych biletó w z ekonomicznej na biznesową dla naszych ukochanych podró ż nikó w. To był o nieoczekiwane, przyjemne i radosne. Dowiedzieliś my się o tym przed wejś ciem na pokł ad samolotu. Zabrali od nas bilety do weryfikacji, a zamiast tego dali im przygotowane z klasy biznes z naszymi nazwiskami. Nie wiem, jak zasł uż yliś my na taki ukł ad, ale najwyraź niej dokonali dobrego wyboru. Ogó lnie rzecz biorą c, chciał bym powiedzieć , ż e klasa biznesowa UIA ustę puje pod wzglę dem obsł ugi klasie ekonomicznej Turkish Airlines lub Emirates. Ale i tak mił o był o mó c pię knie zaserwować herbatę i darmowe czasopismo.

Ta podró ż do Stambuł u był a jedną z najlepszych i zdecydowanie najbardziej sł oneczną . Jak zawsze polecamy Stambuł .

Informacje o podró ż y

Data podró ż y: 13.05. 2016 - 16.05. 2016

Typ podró ż y: weekend

Czas trwania: 2 peł ne dni

Wiza: niewymagana

Bilety lotnicze: UIA

Hotel: hotel Harmony

Wycieczki: samemu

Trudnoś ć podró ż y: 4/10 (poniż ej ś redniej)

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (7) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara