Polowanie jest gorsze niż niewola, czyli co jest pechowe i jak sobie z tym radzić-2. Ukończenie

08 Czerwiec 2018 Czas podróży: z 19 Moze 2018 na 27 Moze 2018
Reputacja: +15097.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Dzisiaj mó j zię ć poszedł na rafting. Dlatego przed obiadem mieliś my czas tylko na spacer. W przeciwnym razie moja có rka bę dzie gł odna. Za wszystko o wszystkim 5 i pó ł godziny. A program jest doś ć obszerny - kolejna nieprzebyta droga do Chalysh. Wedł ug mapy zaprowadzi nas do zatoki pirató w, do któ rej nie dopł ynę liś my wzdł uż wybrzeż a. A takż e ż eby wreszcie dostać się do flagi. I wcią ż mam czas, aby zejś ć do Kemer i kupić kilka rzeczy w Waikiki. Có rka był a wczoraj szczę ś liwa jak sł oń . Udał o jej się mię dzy innymi znaleź ć na niej XXXXXXXS aż dwie pary dż insó w, któ re idealnie do niej pasują , a nawet za zupeł nie ś mieszną cenę – 250 hrywien za sztukę .

Ś cież ka nie doprowadził a nas oczywiś cie wcale do zatoki pirató w, ale do klifu nad tą zatoką .

Moż esz się tam dostać tylko od strony morza. Prawdopodobnie. Po oszacowaniu czasu postanowiliś my nie iś ć do flagi, ale pobiec do Kemer. Po drodze spotkaliś my kolejnego ż ó ł wia, ró wnie szybko jak poprzedni.


Punkt na mapie oznaczony jako „Dwa namioty” wyglą dał tak

Gdzie się podział a druga „markiza”?

A wiosną , któ ra na mapie wyglą dał a jak kropla wody, nie był o ani jednej kropli! A co by to był o? Tu nie ma suszy! A co piją tu biedne ż ó ł wie?

Kiedy pojechaliś my do Kemer, mieliś my tylko 2 godziny na splą drowanie Waikiki. Och, jak mi się to nie podoba! Widzieliś my znak na alejce z fontannami, ale najwyraź niej to nie był a ta sama Waikiki, w któ rej dzieci był y dzień wcześ niej, wię c nie weszliś my do niej. A jeś li to jest niewł aś ciwe Waikiki i sprzedają niewł aś ciwe ubrania? I poszliś my dalej. Poważ ne takie chmury był y podejrzanie skupione nad gó rami.

Po znalezieniu tego, czego szukaliś my w pobliż u dworca autobusowego, weszliś my. Najpierw ubrali Vadika na pierwszym pię trze. W dziale damskim asortyment był bardzo ubogi w poró wnaniu z mę skim. Wrę cz przeciwnie, kolejka był a znacznie dł uż sza. Ponadto w każ dym wozie znajdował a się gó ra shmatya. Dlatego z trudem ze znalezieniem dla siebie pary ciuchó w udał am się do mę skiej szatni. Na szczę ś cie wszystko mi się udał o. Dolary został y zapł acone przy kasie. Kurs był po prostu fantastyczny - 6.7! Nie przejmuj się ! Nawiasem mó wią c, dziś nieco uró sł w wymiennikach - 4.25. Podobno w weekendy są bezwstydnie niedoceniani. Pamię taj.

Kiedy robiliś my zakupy w sklepie, zaczę ł o padać i się skoń czył o. Zrozumieliś my to tylko po obecnoś ci kał uż . Po szybkim dotarciu do hotelu zdą ż yliś my jeszcze pominą ć kilka piw przed kolacją . Po obiedzie wszyscy planowaliś my iś ć razem na plaż ę , ale znowu zaczę ł o padać i zrobił o się zauważ alnie chł odniej. Schroniliś my się w holu obok holu. Jak się miewa biedny zię ć na raftingu?

Deszcz przestał padać . Postanowiliś my pospacerować po wiosce. Kup też walizkę . Wytargowano za 25 dolcó w duż ą walizkę zamiast rannej walizki bez kó ł . Tak, to tylko prezent! Nie moż esz nawet kupić mał ego domu za takie pienią dze.


Dzieci poszł y spać , a nam pozostał o tylko jedno - kwaś ne. Bo wcale nie był o gorą co. Ale wcią ż na plaż y.

Okoł o 6 mó j zię ć wró cił . W zasadzie zadowolony, ale ekstremalny, mó wi, nie wystarczy! Cholera! Dobra, zobaczmy, jaką cichą rzeką bę dą nas jutro spł awiać !

A po obiedzie ponownie spró bował em zrobić zdję cie zachodu sł oń ca. Ale znowu się spó ź nił em.

Rano odebrano nas o 7.50. Wię c mieliś my czas na ś niadanie. Wracają c do domu na wycieczkę , postanowił em kupić sobie nowe kapcie. Turcja to nie Krym ani Goa. W jakiś sposó b niesł awne jest kalanie starych, niemą drych. Kupił em w magazynie sandał y w kolorze mię towym. Sprzedawczyni obiecał a, ż e ​ ​ nigdy w ż yciu ich nie zał oż ę . Aha! Jak! I powiedział a też , ż e to nie są sandał y, ale kapcie do raftingu. O! Flisactwo! Dlaczego nie? Od dawna chciał em, ale jakoś moje rę ce nie się gał y (lub moje nogi). A teraz są kapcie!

I wreszcie w nowych sandał ach wybieram się na rafting! Chociaż nie są już nowe. Udał o mi się wydeptać w nich dziesią tki kilometró w zakurzonych tureckich dró g po nieró wnym terenie i bardzo się pobrudził y. Có ż , w tym samym czasie go umyję .

Ponieważ musieliś my zostawić swoje rzeczy w autobusie, nie zabraliś my ż adnych telefonó w ani pienię dzy. Zresztą zrobienie zdję cia z jednostki pł ywają cej nie zadział a – i tak utoniemy! I wcale nie potrzebujemy pienię dzy. Wszystko w cenie! Zrobił em tylko mał y stary fotik. Moż e nie szpiegują !

Po zgromadzeniu w Kemer wię kszej liczby wieloję zycznych osó b ruszyliś my znaną już drogą . Zwró ciliś my się jednak w stronę gó r nieco wcześ niej, zanim dotarliś my do Manavgat. Tak! Tutejsze wzgó rza są doś ć niskie. Dokł adnie, pł aska rzeka czeka na nas!

Przystanek techniczny był w bardzo ł adnym miejscu.

Kierowca i przewodnik dł ugo siedzieli przy herbacie. Mieliś my wię c okazję zobaczyć wszystko trzy razy.

I wybierz kilka imponują cych morw. Mamy też te, ale w wię kszoś ci znacznie mniejsze.


Na serpentynach wyprzedził nas otwarty jeep, z tył u któ rego jechali chł opak i dziewczyna, któ rzy podobno byli zabierani na jeep safari. Nasz kierowca umó wił się z nimi na dogon. Kiedy ich dogoniliś my, przewodnik, któ ry siedział obok kierowcy, ochlapał wodą z butelki przez okno prosto na chł opakó w. Potem nasz minibus odjechał , ż eby nie dogonili. Dogonili. Nasz zwolnił . Jeep też . Przewodnik wrę czył dziewczynie jabł ko, jakby przepraszają c. Wzię ł a go, a podł y przewodnik znó w ochlapał je wodą . Potem odjechaliś my. Co za obrzydliwe stworzenie! Pó ź niej też mieliś my okazję to zweryfikować !

A ludzie w autobusie byli wieloję zyczni. Ale przewodnik mó wił tylko po rosyjsku. I wszyscy wydawali się rozumieć . Za nami byli faceci niezidentyfikowanej narodowoś ci. Na począ tku myś lał em, ż e to jakiś Woł ga Tatarzy, bo przeklinali bardzo profesjonalnie przez sł owo. Ale pó ź niej okazał o się , ż e wcale nie są Tatarami! I trochę Bał tó w. Na przykł ad Estoń czycy.

W koń cu dotarliś my. Zaprowadzono nas pod szopę zastawioną stolikami. I tak zaczę ł a się „instrukcja”. Pokazano filmy i zdję cia z poprzednich wyś cigó w. Dysk wideo kosztował.20 dolcó w, a dysk ze zdję ciami takż e 20 dolcó w. I hurtowo - tylko 30! Potem powiedzieli, ż e woda w rzece jest zimna i nie moż na obejś ć się bez pianki! 5 dolcó w. Nawet gdybym miał przy sobie pienią dze, nie wzią ł bym pianki. Mam do nich silną niechę ć . To jest stopazzot czł owiekowi w nim udał o się spocić i zarejestrować ! Jak mogę to na siebie zał oż yć ? Fuuuuu! I generalnie nie lubię gumy!

Oferowali ró wnież przezroczyste gumowe kapcie, a takż e za 5 dolcó w (choć moż e 2). A tym, któ rzy chcieli, zaproponowano ż eglowanie nie na tratwie, ale indywidualnie na kajaku. A takż e nie za darmo - pię ć z nosa. Dziesię ć z ł odzi dla dwojga. To prawda, ż e ​ ​ ludzie, któ rzy chcieli iś ć , po obejrzeniu filmu trochę się przestraszyli. Ale mimo to ktoś go zabrał . No có ż , my i reszta chciwych ludzi zał oż yliś my kamizelki ratunkowe i kaski, wzię liś my po jednym wiosle i wró ciliś my do autobusu, aby udać się do punktu wyjś cia. Tutaj, jak się okazał o, był a linia mety. Ale mimo to wykorzystał em chwilę i wyjechał em na brzeg, aby zrobić zdję cie rzeki. Cał kiem spokojna rzeka. Jest bardzo podobny do kaukaskiego Zelenczuka w Arkhyz. Kolor wody jest bardzo pię kny.


Dotarliś my na począ tek. Na tratwach siedzieli - sześ ciu nas i dwó ch dowó dcó w. A woda w tym miejscu był a zupeł nie i nie taka pię kna! Cał kowicie mę tny, brudnoż ó ł ty. Okazuje się , ż e w gó rach padał o, a te mę ty już tu przywieziono. To szczę ś cie! I zimno! Nie wię cej niż.18. A nawet 16. I pochowaliś my! Wystrzelili podstę pni przewodnicy. Zaró wno wł asne, jak i wiosł ować szybciej, i z są siednich tratw. Z począ tku krzyczeli: „Nie chlapać ! Woda jest zimna (lub brudna). Ale gdy tylko popł ynę liś my przed nimi, oblali nas od tył u. Nie byliś my jednak zadł uż eni. Ogrzał em też przewodnika wiosł em, ż eby się nie zachlapał . Ogó lnie był o fajnie. Ale trochę pł ywaliś my, już zacumowaliś my. Nadal musimy się z nas wyś miewać !

W tym miejscu był wą ski, wą ski kanion. A my byliś my zmuszeni wskoczyć do wody z wysokoś ci 4 metró w. Przewodnicy powiedzieli, ż e ci, któ rzy nie skaczą , nie dostaną obiadu. Tak ż artowali. Powiedzieli, ż e kto jest w cią ż y, nie moż e skakać . Ale nie jestem w cią ż y (pah-pa! ). I cał kiem spokojnie udał się na klif. Zdją wszy heł m, Vadik skoczył . Heł m podą ż ył za nim. Moja kolej. Czekają c, aż Vadik odpł ynie, chciał em zrobić krok w przepaś ć , ale wydawał o mi się , ż e jestem zaklinowany! Instynkt samozachowawczy odcią gną ł mnie. Jakie są jeszcze wiadomoś ci? Kiedyś dobrze skakał em, jednak raz ź le się koń czył o /blog-104502.html , a od tego czasu, jeś li nurkował em, to z mniejszej wysokoś ci. Na przykł ad od strony basenu. I tak, gł owa. Z jakiegoś powodu skakanie nogami zawsze był o dla mnie bardziej przeraż ają ce. Kró tko mó wią c, bez obaw! Hań ba!

Jednak nawet bez skakania poczuł em potę ż ny przypł yw adrenaliny. Poszedł em na most, gdzie wię kszoś ć ludzi (podobno w cią ż y) został a, ż eby oglą dać szaleń có w, któ rych był o kilkanaś cie i pó ł . Tylko jedna dziewczyna nie mogł a skoczyć . Reszta z powodzeniem przedstawiał a się jako bomba. Fotograf cię ż ko pracował !

Nastę pnie wbudowali nas do pocią gu i cią gnę li wzdł uż rzeki, gdzie w niektó rych miejscach nogi nie się gał y dna. Musiał em pł ywać . Biedni mę ż czyź ni! Pod koniec pł ywania mieli oryginalne krawaty! Ale po lodowatej wodzie ciał o pł onie ogniem i wcale nie jest mu zimno. A po co ten kombinezon?


Po wystarczają cym wyszydzeniu, ponownie zał adowano nas na tratwy. A ta rzeka nie jest taka spokojna. Minę liś my okoł o sześ ciu lub oś miu bystrza. Na szczę ś cie nikt nie wypadł . Przy każ dym bystrze na brzegu siedział fotograf i wszystko skrzę tnie rejestrował . Dowodzili wył ą cznie po rosyjsku. Estoń ska para albo nie rozumiał a, albo grał a gł upca. Wiosł ować , trochę do lasu, trochę po drewno na opał . A jeden mę ż czyzna w ogó le nie wiosł ował , ale sfilmował na tablecie. Wszyscy byliś my zaskoczeni, ż e nadal pracuje i nie wleciał do wody. Kró tko mó wią c, byliś my wyprzedzeni przez wszystkich. Instruktorzy przeklinali nas, ale po co? Brudna woda wysycha na ciele, pozostawiają c szare plamy. Sł oń ce wyszł o i zniknę ł o, ale nie był o chł odu. A potem zaczą ł padać deszcz, któ ry na szczę ś cie szybko się skoń czył . Nadal byliś my cał kowicie mokrzy. Jaką to dla nas robi ró ż nicę ?

Ale przeż yliś my. Wycią gnę li tratwę na brzeg, jakoś zmyli bł oto z wę ż y, przebrali się w suche ubrania i poszli na obiad. Obiad był raczej skromny - ł yż ka owsianki, ł yż ka sał atki i mał y szaszł yk ś wię tego tureckiego zwierzę cia - kurczaka.

Wszystko to rozesł ano do nas bł yskawicznie, jak w wojsku. Kiedy jedliś my, pokazano nam już zmontowane wideo. A kiedy miał eś czas? Spojrzenie na cał ą tę hań bę z zewną trz był o oczywiś cie fajne. Ale nie za 20 dolcó w. Zwł aszcza, gdy nadepną ł em na krawę dź otchł ani.

Przydał by się teraz ł yk whisky. Ale coś przeoczyliś my. Musieliś my czekać , aż zabiorą nas do hotelu. Naprawdę podobał a nam się wycieczka! Za 10 dolcó w - duż o wraż eń . Jeś li jesteś wystarczają co szalony, gorą co polecam!

Kiedy wró ciliś my, pierwszą rzeczą , któ rą zrobiliś my, był o udanie się do recepcji, aby zobaczyć , o któ rej godzinie wyrzucą nas z hotelu. Niczego nie zgadniesz! W moim ulubionym 3.15! Jak mi drogi!

Niestety nie pozwolili mi spać . Cał ą noc (jak mi się wydawał o) ktoś biegał korytarzem i krzyczał . I myś lę , ż e to byli Turcy. No tak, Ramadanie. W dzień są dobre, ale w nocy odpadają .

Wyjazd miał nastą pić o 7.30. Ale jak tylko wszedł em na lotnisko, na tablicy wynikó w zobaczył em już.9. 00. Oczywiś cie Anex o tym nie wiedział ! Co się u diabł a dzieje o tak wczesnej godzinie? Oczywiś cie z wizytą w sklepie! W rzeczywistoś ci wystartowaliś my o 9.40. Bezczelnie „zapomniał em” o butelce wody w plecaku. Fura. Samolot, dziecko i matka jakoś przeż yli. W Charkowie czekał y już na nas 4 autobusy. 2 do Dniepru i 2 do Zaporoż a. Cią gnę liś my przez 5 godzin. Mocno hamowane przystanki techniczne. Dopó ki wszyscy nie staną w kolejce i nie kupią sobie kupy jedzenia, do tego czasu wszyscy je zjadają . Potem kolejka do okropnej toalety (witaj Ojczyzno! ). I przetrwaliś my to bez strat.


W Zaporoż u czekał na nas nasz bombowiec. Narzekał em, ż e przyjechaliś my tak pó ź no. Już w drodze ma wię cej klientó w! W Zaporoż u cią gle wpadaliś my w czerwoną falę . Stracił em duż o czasu w mieś cie. Có rka, trochę pospał a, cieszył a się , ż e wszystko poszł o tak dobrze. I nie miał a choroby morskiej, a maluch jest zdrowy. I wtedy się zaczę ł o! Nadrabiają c stracony czas przewoź nik jechał jak szalony. Byliś my tak telepaleni na boki, ż e moja có rka zachorował a. Cieszyliś my się wcześ nie! A wnuczka dalej spał a. Musiał em ją obudzić , inaczej był by koncert w nocy. Obudził em się . Jest jak piekarnik! 38, nie mniej! To nie wystarczył o! Ostatnie kilkadziesią t kilometró w był o bardzo trudnych. Miał em też konflikt na punkcie kontrolnym. Ale pominiemy to, aby nie wzbudzać patriotycznych uczuć niektó rych wspó ł obywateli.

Wró ciliś my do domu o 21:00. Przez ostatnie kilka kilometró w dziecko był o wyrwane z pł aczu, ale gdy tylko wró cił a do domu, pobiegł a do swoich zabawek, nie wiedzą c, w co się zł apać . Mimo wysokiej temperatury był a wesoł a i wesoł a. Jak się pó ź niej okazał o, gdzieś zaraził a się wirusowym zapaleniem jamy ustnej. I nic dziwnego - cał y hotel, cał y samolot, a takż e autobus został y wylizane. I został a pocał owana przez paskudnego Cerbera, któ ry zabierał jedzenie przy wyjś ciu z hotelowej stoł ó wki. Turcy są na ogó ł ż yczliwi dla dzieci. Stewardesy prawie zemdlał y, przewracają c oczami na widok mał ego. I ten drań też wspią ł się , ż eby się pocał ować ! Jakiś pedofil!

Cokolwiek to był o, po 3 dniach gorą czki mał y wyzdrowiał (pah-pah). W koń cu wszyscy byli zadowoleni z wyjazdu. Jest coś do zapamię tania. Nawet nie chciał em wyjeż dż ać . Jeszcze tylko kilka dni. Ale trzeba wstać od stoł u z uczuciem lekkiego gł odu, by nie stracić ostroś ci doznań i smaku ż ycia.

Dzię kujemy za przeczytanie!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Ааблака! Белогривые лошадки! :)))) Это в последний вечер я опять снимала закат. Но на этот раз сели батарейки :(((((((((
Podobne historie
Uwagi (26) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara