Siedem krajów oczami zwykłego turysty

04 Kwiecień 2017 Czas podróży: z 03 Kwiecień 2017 na 04 Kwiecień 2017
Reputacja: +495
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

WIĘ CEJ I JAK ZAWSZE WYMAGANE WPROWADZENIE

Podró ż e...Jak dusza jest podekscytowana tym pię knym, cudownym sł owem...Ile w nim jest...Najpię kniejsze gó ry, morza, rzeki naszej babci Ziemi...Kraje, miasta, ludzie, któ rzy mó wią inne ję zyki...

I oczywiś cie morze wspaniał ych wraż eń , któ re przywozicie ze sobą … W koń cu, jak napisał jeden z naszych wielkich pisarzy – „nie ma nic pię kniejszego niż nasza Ziemia”!

Z moich podró ż y prawie nigdy nie wspominam pamią tek z odwiedzanych przeze mnie miejsc. Wraż enia i wspomnienia zawsze był y i pozostają dla mnie najlepszą pamią tką . A teraz chcę się nimi podzielić z wami – tymi, któ rzy mają odwagę poś wię cić trochę swojego cennego czasu (a czas jest cenny dla nas wszystkich, nie mó wcie – bo każ dy ma w ż yciu tyle do zrobienia, wię c tak nie jest dane każ demu…) po przeczytaniu tej historii.

Udał o mi się odwiedzić.7 krajó w.


Oznacza to, ż e widział em tylko bardzo mał ą czę ś ć naszego zró ż nicowanego ś wiata, któ ry jest jedynym unikalnym (osobiś cie zgadzam się z tą teorią ) w cał ym wszechś wiecie. Ale te wyjazdy pozostawił y w mojej duszy wiele wraż eń .

Postanowił em nie opowiadać historii tych krajó w, opisywać ich kulturę , zabytki, na nowo opowiadać unikalny folklor. Aby to zrobić , istnieje obecnie wiele dostę pnych ź ró deł informacji, gdzie moż na to wszystko zdobyć w wystarczają cych iloś ciach dla siebie, a zostanie to o wiele bardziej profesjonalne, ciekawsze niż gdybym to zrobił . Postanowił em też , ż e nie podam tutaj peł nego opisu moich podró ż y, bo musiał bym mó wić o osobistych okolicznoś ciach, co jest niepotrzebne. I raczej nie bę dziesz zainteresowany tym czytaniem.

Chcę opowiedzieć o tym, co mnie zaskoczył o i zrobił o na mnie wraż enie, w tych „odległ ych baś niowych krajach”.

W pozytywnym czy negatywnym sensie to nie ma znaczenia. Waż ne, ż eby o tym pamię tano, bo był o ciekawie.

I mam nadzieję , ż e te chwile, „niepokoje” tamtego ż ycia, któ re z jakiegoś powodu utkwił y mi w pamię ci, zainteresują Was, moi drodzy czytelnicy, i spę dzicie czas na czytaniu tej historii.

Jak mó wi przysł owie - „im bogatsi, tym szczę ś liwsi! »

KRAJ 1 - POLSKA (1999-2000.2003-2006)

Polska zajmuje szczegó lne miejsce w mojej pamię ci i sercu. To moja pierwsza mił oś ć … Wielu moich przodkó w ze strony ojca pochodzi z Polski. A ja sam, jak mi powiedzieli moi polscy przyjaciele, wyglą dam jak obsada „polski rycerz” (nie bierz tego tylko za komplement, to wł aś nie powiedział kiedyś czł owiek, któ rego bardzo szanuję ). Ojczyznę moich przodkó w odwiedził em 10 razy. Udał o mi się odwiedzić nie tylko „serce Polski”, Krakó w. Był em też na dalekim poł udniu, któ re dla Polakó w to polskie Karpaty (Tatry) ze stolicą Zakopane.

Odwiedził takż e pó ł noc kraju - Pomorze Bał tyckie ze stolicą Gdań sk. Wraż enia opuś cił y morze!

A oto, co mnie zaskoczył o, rozczarował o lub rozczarował o w moim „drugim domu”…


Pierwszą rzeczą , któ ra mnie zaskoczył a, gdy nasz autobus przekroczył granicę Polski w ciemną styczniową noc, był o to, ż e mimo koń ca stycznia na dziedziń cach wielu polskich willi zapalono girlandy choinek i innych wiecznie zielonych roś lin. W tym czasie nasze choinki, kupione w grudniu, leż ą już na wysypiskach i ś mietnikach, a przyjeż dż ają osadnicy z przedmieś ć Lwowa i obcinają c im gał ę zie, zabierają im pnie. Na farmie przyda się każ dy kij. A ż ywe choinki, nawet udekorowane, są już pozbawione tych ozdó b, bo ś wię ta się skoń czył y.

Jak się dowiedział em, to wszystko dlatego, ż e Polacy mają znacznie dł uż sze ferie zimowe niż my, od koń ca listopada, kiedy rozpoczynają się przygotowania do Ś wią t Boż ego Narodzenia, aż do 2 lutego Spotkania Katolickiego. Zgadza się . Gdzie jest dla nich „ukraiń ski ramadan”!

Potem… zobaczył em Krakó w.

Chociaż dzień był szary i mimo zimy wilgotny i deszczowy, nie umniejszał o to jego dawnego pię kna duchowego. Nigdy nie widział em tak pię knych ulic i tak pię knego centralnego placu (zwanego Hluvnym Rynkiem - Rynkiem Gł ó wnym)! Nasz "mał y Paryż ", Lwó w (został nazwany prawdopodobnie od tego, jak krę cono tu film "D'Artagnan i trzej muszkieterowie"), jak daleko! I mó j ojciec miał rację mó wią c, ż e w centrum Krakowa, gdziekolwiek spojrzysz, wszę dzie spojrzysz na jakiś najpię kniejszy antyczny koś ció ł . Najważ niejszym jest oczywiś cie Koś ció ł Mariacki - ś wią tynia-muzeum, nieporó wnywalny zabytek gotycki.

Jego dwie strzeliste i zupeł nie inne wież e (gdzie indziej moż na znaleź ć takie w Europie? ) Od razu przycią gają wzrok i zostają zapamię tane na zawsze.

Niezró wnana jest ró wnież renesansowa budowla Sukkennitz i Zamek Kró lewski na Wawelu, któ rego architektura ł ą czy kilka styló w architektonicznych tak harmonijnie, ż e nie da się tego zauważ yć , a takż e koś ció ł franciszkanó w i koś ció ł ś w. Wojciecha oraz ulicę Floriań ską ze ś redniowieczną „ brama” (i odnalezienie Barbakanu)… Historyczne centrum Krakowa to miejsce wyją tkowe! Jest tak pię kna i niezwykł a, ż e ​ ​ jeś li chcesz w peł ni doś wiadczyć jej pię kna, musisz to wszystko zobaczyć na ż ywo...Jedź cie tam przyjaciele, jeś li jeszcze Was tam nie był o!

A sowiecki ż oł nierz uratował to wszystko w 1945 roku. Polacy o tym pamię tają i szanują . Film „Major trą ba powietrzna” został przetł umaczony na ję zyk polski i niejednokrotnie był pokazywany w polskiej telewizji.


I to, mimo ż e w ogó le wszystko, co zwią zane z okresem „sowieckim” w historii Polski, jest obecnie przez Polakó w oceniane w wię kszoś ci negatywnie.

A ojciec powiedział mi, ż e widział na wł asne oczy pochó d obywateli polskich pochodzenia niemieckiego w centrum Krakowa. Uczestnicy nosili mundury I wojny ś wiatowej. Zagrzmiał y dzielne niemieckie marsze. A miejscowi Polacy patrzyli na to spokojnie. Nie był o wś ciekł ych krzykó w ani innych niepotrzebnych dź wię kó w. I to pomimo tego, ż e Niemcy sprowadzili na Polakó w wiele zł a w cią gu wiekó w są siedztwa ich narodó w. na mapie ś wiata po rozpadzie ZSRR w 1991 roku. Ale był em rozproszony - przepraszam.

Bę dą c w Krakowie, przybysz na pewno usł yszy krakowski Heinal (wę gierskie sł owo oznaczają ce „alarm”).

Jest to melodia, któ rą co godzinę wykonuje z wież y (powyż ej) Koś cioł a Mariackiego regularny straż nik (po polsku straż ak).

A koń czy się nagle w miejscu, w któ rym niegdyś strzał a tatarskiego rozbó jnika z hordy zbliż ają cej się do miasta utkwił a w gardle czujnej straż y, przerywają c alarm. To jedna z najpię kniejszych krakowskich legend. Jest ich znacznie wię cej. Nie bę dę ich powtarzał , powtó rzę jeszcze raz. Bą dź w Krakowie - nie oszczę dzaj na ksią ż ce! A czas, by machać pió rem do „straż nika”, zanim zamknie okno, jest uważ any za dobry znak, któ ry gwarantuje wszelkiego rodzaju korzyś ci w naszej grzesznej ziemi.

Pytasz, co jeszcze nam powiesz? A teraz opowiem o ró ż nych drobiazgach domowych (i nie tylko). Bez któ rego nie moż esz się obejś ć w ż yciu codziennym.

Od pierwszych dni, jak każ dy „bezkonny” (czyli bez samochodu) czł owiek, musiał em korzystać z tak prostego i niedrogiego ś rodka transportu, jakim jest komunikacja miejska w Krakowie.


Był am niezwykle mile zaskoczona jego punktualnoś cią - tramwaje i autobusy (trolejbusy i metro w Krakowie, mimo sporych rozmiaró w, nie) potrzebował am tras pojawiają cych się w pobliż u przystankó w z 30-sekundowym opó ź nieniem, nie wię cej. A zapomniał am o tł umie tak dobrze znanym "domowemu" transportowi w czasie, gdy odwiedzał am Krakó w. Jednocześ nie uwagę zwracał a obecnoś ć niektó rych przyciskó w w samochodach (zaró wno wewną trz, jak i na zewną trz), naciskają c, któ re miejscowi otworzyli drzwi, któ rych kierowca pojazdu z jakiegoś powodu nie otworzył.

Okazuje się , ż e wyjaś niono to po prostu - po co otwierać wszystkie drzwi na raz i wpuszczać zimne powietrze (ś nieg, deszcz, wiatr) na zewną trz, pasaż er otworzy drzwi sobie (sam na przystanku) kiedy i gdzie bę dzie trzeba. Tu w transporcie moje ucho wychwycił o niezwykł e powitanie, któ re wymieniali gł ó wnie mł odzi ludzie. Brzmi jak - „czeski”. Od razu przypomniał em sobie honor przedrewolucyjnego oficera!

». Ale to sł owo oznacza dla Polakó w po prostu „cześ ć ! na spotkaniu i do tej pory! »Na poż egnanie. Bardzo wygodny. Swoją drogą , o takiej pospolitej przejaż dż ce zają ca w naszym kraju: w Polsce (podobnie jak w innych cywilizowanych krajach Europy) zdecydowanie nie należ y tego robić.

Ich kontrolerzy grzecznie komunikują się z pasaż erami (nie to nasza inna niegrzecznoś ć ), ale mandat wyrzuci tak, ż e lepiej kupić bilet w każ dym kiosku, przy wejś ciu do pojazdu wł oż yć go do elektronicznego kompostownika w samochodzie na każ dym bilecie i napisane - w trzech ję zykach) i idź cicho. Nawiasem mó wią c, komunikacja miejska ma swó j kolor w każ dym mieś cie. W Krakowie kolorystyka komunikacji miejskiej jest biał o-niebieska, a np. w Warszawie – ż ó ł to-pomarań czowa. Z transportu dalekobież nego korzystał em tylko z pocią gó w - zaró wno mię dzynarodowych, jak i krajowych. Gł ó wna ró ż nica ich kolei w pierwszym - w szerokoś ci toru.

W Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, tor jest wę ż szy, co przysparzał o polskim kolejarzom dodatkowej pracy od czasó w sowieckich, zmuszają c ich do przenoszenia wagonó w do nowych wagonó w na granicy.


Co dodał o do cał kowitego czasu spę dzonego na limicie 3 godzin (przy liczbie takich wagonó w w pocią gu - 5-7). Tak już nie jest. Z Ukrainy do Europy kursują pocią gi z automatyczną zmianą szerokoś ci rozstawu kó ł . W Przemyś lu (polskie miasto na granicy, w któ rym znajduje się wę zeł kolejowy, my nazywamy się Przemyś l) jest specjalny odcinek, przejeż dż ają cy przez któ ry nowy pocią g „przesiada” wagony, czego pasaż erowie nawet nie zauważ ają . A wcześ niej trzeba był o wspinać się po dodatkowych drabinach w samochodzie podczas jego „przekwalifikowania”, jeś li trzeba był o wyjechać gdzieś na zewną trz. Informuję ró wnież , ż e w polskich samochodach mię dzynarodowych są.3 pó ł ki, a nie 4 i wszystkie znajdują się po jednej stronie przedział u.

Kolejny - jest szafka wiszą ca, pó ł ka ł adunkowa z drabiną i stolik, któ ry obraca się po podniesieniu pokrywy zlewu.

Tak wię c to, jak bę dą podró ż ować pasaż erowie, zależ y od wł aś ciciela pó ł ki nr 2 - jeś li chce się poł oż yć , to wszyscy powinni się poł oż yć , bo nie da się wtedy usią ś ć . Jeś li chodzi o pocią gi "wewną trzpolskie", to są one podzielone na klasy - №1.2, 3. Coupe w takich pocią gach są.6-osobowe, mają przesuwane szklane drzwi. Ró ż nica polega na tym, ż e w I klasie są osobne miejsca, w II wspó lne sofy dla 3 osó b z każ dej strony (choć z osobnymi, indywidualnymi zagł ó wkami). Nie wiem jakie to był y auta 3 klasy, nie musiał em jeź dzić i rzadko widział em je z daleka. Inną ciekawą cechą kolei „wewną trzpolskich” jest to, ż e bez wzglę du na to, ile jest miejsc w 2 klasie, a bilety są sprzedawane każ demu. Dlatego wszystkie korytarze i przedsionki w samochodach są przepeł nione. To dlatego, ż e Polacy to ludzie oszczę dni.

Ale nie ską py jak inni Europejczycy.

Przy ró ż nicy w cenach biletó w pomię dzy klasą.1 i 2 wynoszą cą.20-30 zł , wolą wpychać się do 2 klasy, zostawiają c pierwszą prawie pustą . To cecha polskich pocią gó w krajowych. Weź pod uwagę ludzi, jeś li musisz jechać gdzieś w Polsce.

Chciał abym też porozmawiać o tak przyjemnej dla mnie rzeczy jak jedzenie (mam sł aboś ć do tego, co robić - choć bez "fanatyzmu" w tym wzglę dzie i ż eby "dobre wino i dobre jedzenie" miał o sens ż ycie jak inni Polacy, na pewno tego nie dostanę! ). Polska kuchnia pod wieloma wzglę dami przypomina rosyjską i ukraiń ską . Był am mile zaskoczona obecnoś cią podobnych dań mię snych (takich jak kotlety, kotlety) oraz dań z ziemniakó w i innych warzyw. Oczywiś cie nie wszystko to jest „ró wnie przydatne”, ale jest pyszne! I porcje, nawet w cateringu – „od brzucha”. A co jest tutaj wyją tkowego - pytasz? Ró ż nice w najbardziej materialnej sferze ż ycia ludzkiego (cytuję A.

Dumas) Polacy z naszych oczywiś cie są.


Na przykł ad ich barszcz to po prostu czerwona zupa z pł ywają cymi „uszami” (jak nasze pierogi tylko mniej). Kiedyś te „uszy” bardzo mnie rozś mieszał y. A dania mię sne są zwykle ozdobione plastrami melona, ​ ​ winogron i nie tylko. I jedzą - sł odkie i mię sne. Dla mnie był o to jakoś niezwykł e. Oczywiś cie kilka sł ó w mogę powiedzieć o „zabawnych” napojach czysto polskiego pochodzenia. Moja rada dla Ciebie: jeś li nagle boli Cię brzuch, pij polskie zubruvanie - jak rę ka usunie wszystkie negatywne objawy. A smak sam w sobie, polska ż ubrowoczka znacznie lepsza niż ukraiń ska. Jeś li chodzi o piwo, dokonał em osobistego odkrycia. Nie tylko pod wzglę dem smaku (polski bę dzie gorszy od niemieckiego, a jeszcze bardziej angielskiego, ale znacznie lepszy od ukraiń skiego), ale takż e pod wzglę dem sposobu, w jaki jest pijany.

Szczerze mó wią c, nigdy nie przyszł o mi do gł owy, ż e moż na wrzucić plasterek cytryny do litrowej szklanki piwa i wypić piwo przepuszczają c go przez cytrynę . Okazuje się oryginalnie! No i piliś my też piwo z szampanem, piwo z syropem malinowym… Jak tylko nie piliś my z kwaś ną ś mietaną , tak się nie stał o! Jednak w tomie I z tego powodu oczywiś cie wzrosł a. Wię c nie daj się ponieś ć emocjom!

Teraz kilka sł ó w o relacjach osobistych. Nie, nie mó wię o mił oś ci, jeś li tak myś lał eś . Mó wię o emocjonalnoś ci Polakó w, któ rych zauważ ył em. Kiedy po raz kolejny odwiedzał znajomych, sam był ś wiadkiem, jak ojciec rodziny za jaką ś winę , nie pamię tam dokł adnie dlaczego, przeklinał swoje prawie dorosł e dzieci „plotki” (chyba nie muszę tł umaczyć tego sł owa) i w 5 minut przemó wił do nich mił e sł owa - i szczerze. Gdzie moglibyś my być tacy…

Powieś ć czł owieka, któ ry zajmuje w polskiej literaturze miejsce podobne do Aleksandra Dumasa we francuskiej (i ś wiatowej oczywiś cie) literaturze, ten czł owiek nazwał nonsensem… Tak-s. Brak szacunku dla ich historii i kultury skoń czył się ź le dla innych narodó w tamtych czasó w.

I kolejna ł yż ka smoł y na ten sam temat. Nie podobał o mi się to, ż e w Krakowie i nie tylko tam „ktoś gdzieś w nich czasami” zanieczyszcza ś ciany puszkami z aerozolem, malują c je jak „rozwijają się ”… Nie patrzą na to, czy centrum jest centrum albo nie. Ten budynek jest zabytkowy lub betonowe ogrodzenie magazynu…

Wszystko to jednak wydaje mi się , ż e nie jest trendem, a przyszł oś ć Polski to ktoś , kto tworzy i zachowuje to, co stworzone. Bo, jak rozumiem, wię kszoś ć mł odych Polakó w jest nadal bardzo dobrze wykształ cona i bę dzie wykształ cona.

Oto fakt (co za uparta sprawa) - mó j ojciec, już pobielony na szaro, kiedy wsiadł do zatł oczonego tramwaju, co najmniej 3-4 mł odych chł opakó w pró bował o ustą pić . Lubię to! To drobiazg, ale ile to mó wi...


Oto ciekawostka dotyczą ca znajomoś ci przez niektó rych Polakó w wspó ł czesnej geografii ś wiata, w czę ś ci tego, co znajduje się za ich wschodnią granicą . Okazuje się , ż e wedł ug wiedzy tych panó w jest Rosja. Czemu? Ale ponieważ na nasze sł owa, ż e ​ ​ jesteś my „jesteś ze Lwowa”, odpowiedzieli – „Och, pan z Rosji! ». Okazuje się , ż e dla nich Ukraina (i myś lę , ż e Biał oruś też ) po prostu nie istnieje. Być moż e chodzi o to, ż e wiele krajó w na cał ym ś wiecie podczas swojego istnienia nazywał o się z przyzwyczajenia Rosją . Ale co to zmienia?

I jeszcze jeden szczegó ł - jak dla mnie niezbyt przyjemny.

Wielu obywateli polskich ma wyraź ny szacunek dla Stanó w Zjednoczonych, obywatelstwa amerykań skiego i samych Amerykanó w.

Podczas mojej kolejnej wizyty w Polsce, kiedy có rka naszych znajomych wyszł a za mą ż za faceta stamtą d (pojechał a do pracy i poznał a), musiał em duż o porozumieć z nowym amerykań skim krewnym naszych znajomych. Odbył em z nimi nawet kilka podró ż y do Polski. Jak zrozumiał em, podobał o im się to. Tak wię c na jednej z tych wypraw znaleź liś my się na pograniczu w Tatrach Karpackich. Jest tu najpię kniejsza przyroda, zachował y się w swojej pierwotnej postaci polskie wsie "Gural" (czyli gó rskie). Taka biosfera i rezerwat etnokulturowy. Przy wejś ciu na ten teren znajduje się posterunek policji, któ ry sprawdza dokumenty. Sł yszą c, ż e opró cz obywateli Polski w autobusie siedzą obywatele USA, policja natychmiast nas przepuś cił a, nie sprawdzają c naszych paszportó w.

Jak mi pó ź niej powiedziano, gdyby policja dowiedział a się , ż e do firmy doł ą czył obywatel Ukrainy, wszystko nie poszł oby tak ł atwo.

Nie mogli mnie ze sobą wpuś cić , musieliby "gotować " czekają c na nich w punkcie kontrolnym co dwie godziny.

A na weselu panna mł oda otrzymał a wiele zazdrosnych spojrzeń ze strony niektó rych zaproszonych pań . Jak moż esz nie być zazdrosny: ona ma mę ż a Amerykanina!

Nawiasem mó wią c, ci Amerykanie nie byli tak gł upi jak w felietonach Michał a Mikoł ajowycza Zadornowa. Inteligentni, kulturalni ludzie. Padł o do mnie wiele sł ó w, ale niestety bardzo mał o rozumiał em. W koń cu uczono nas angielskiego, ż eby nie uczyć . Mimo to udał o mi się coś zrozumieć i mogł em coś powiedzieć w odpowiedzi, zbierają c wszystko, co jeszcze zapamię tał em w szkole i na uniwersytecie. I to wystarczy, ż ebym odpowiedział za sł owa, któ re napisał em powyż ej.

Teraz kilka sł ó w o niektó rych lokalnych atrakcjach, jakich nie mamy nic.


Niedaleko Krakowa (20 km na poł udniowy wschó d) znajduje się miasto o nazwie Wieliczka. Znana jest z tego, ż e znajduje się tam ogromna (pod wzglę dem obszaru produkcji) kopalnia soli.

W ś redniowieczu wydobywano tu só l, któ ra w innych czasach był a droż sza od zł ota. Jego maksymalna gł ę bokoś ć to nawet kilometr. Trasa turystyczna (zajmuje 3% produkcji) nie schodzi gł ę biej niż.130 m. Podziemne sanatorium dla astmatykó w znajduje się na gł ę bokoś ci 500 m. W dole ciemnoś ć korytarzy i galerii, w któ rych stopa czł owieka od dawna nie postawił a stopy… Wieliczka – to niesamowite miejsce! Wszystko, co tam widzisz, jest zrobione z soli. Szczegó lnie imponują cy jest podziemny koś ció ł ś w. Kró la, w któ rym oł tarz i figury ś wię tych są umieję tnie wyrzeź bione z soli. Pamię tam też orkiestrę (ż ywych muzykó w! ), któ ra siedzi w specjalnej celi i dzień w dzień gra przeró ż ne staroż ytne melodie. Dlatego w okoł o 20-30 sekund zostaliś my odebrani przez starą gó rniczą.3-pię trową i 6-segmentową windę.

Kiedy wystartowaliś my, poczuliś my się prawie jak rakieta!

Tak, a oto dobry powó d, by powiedzieć jeszcze kilka sł ó w. Chcę teraz porozmawiać o „twierdzy” Polakó w pod wzglę dem klimatycznym, pogodowym i tak dalej.

Podczas naszej dwu i pó ł godzinnej podziemnej wycieczki po Wieliczce był o zauważ alnie zimno - +12°C. W koń cu loch! Na powierzchni był o + 35° C. Lipiec był na podwó rku. A wię c – wielu aborygenó w z naszej grupy, oboje zeszli z powierzchni w T-shirtach, „topach”, szortach i przeszli w nich cał ą trasę , bo nie mieli ze sobą , o czym wcześ niej ostrzegali nasi znajomi, nawet lekkie kurtki. I przynajmniej jeden z nich przynajmniej raz skurczył się z zimna! I jeszcze kilka sł ó w na ten sam temat. Mó j przyjaciel Anthony i ja raz wpadliś my w doś ć ulewny deszcz. Tak, poszli na targ po przeką skę , „zamknę li sprawę ”, wyszli i padał deszcz.

Na moją nieś miał ą proś bę moż e poczekamy, wujek Antoni (tak go nazywam, ten czł owiek jest mi naprawdę drogi) odpowiedział , ż e to nic - nie cukier, nie roztopimy się , koleś !


Tak, Polacy są nie tylko odważ ni i bohaterscy, ale takż e silni, prę ż ni. Dlatego nikt ich nie zł amał – Polska jeszcze nie umarł a! ».

Same wykonane z papieru, mał e, nie wię ksze niż.20 cm wysokoś ci, osoba jest przedstawiona bardzo ogó lnie - tró jką tne ciał o, tró jką tne uchwyty-nogi. Skaczą (przykucają i wstają ) wzdł uż ś ciany i zatrzymują się na polecenie gospodarza. Sekret jest prosty - na 2 metry, opierają c "pią ty punkt" o ś cianę , stoi jakby znudzony taki chł opczyk, zarzą dza nimi za pomocą misternie uł oż onych wzdł uż ś ciany rusztowania.

Co jeszcze mogę Ci powiedzieć ? Teraz opowiem o bardzo waż nych. O duchowoś ci.

Polacy w zdecydowanej wię kszoś ci to katolicy.

A w ich koś cioł ach jest bardzo lekki i radosny. W niemieckich katedrach jest bardzo ponuro. Tak powiedzieli nasi przyjaciele, któ rzy się tam przeprowadzili. Najwyraź niej wszystko zależ y od ludzi, ich cech psychicznych. A ich koś cioł y są pię kne na swó j sposó b. Oczywiś cie przede wszystkim jego architektura. Krakó w posiada zabytki architektury wszystkich styló w, jakie kiedykolwiek istniał y na Zachodzie i Centralnym

Szczegó lnie pię kne w Krakowie są koś cioł y Mariacki i Franciszkań ski. Radzę zajrzeć do Koś cioł a Ducha Ś wię tego. Chociaż wnę trze jest prostsze i prostsze, godne uwagi jest to, ż e jego sklepienie jest podtrzymywane tylko na jednej kolumnie. Mó wią , ż e nigdzie w Europie nie ma czegoś takiego!

Nieraz był em na „mszy” (msza, naboż eń stwo katolickie). A ja zawsze „bardzo ortodoksyjny” (jak ż artobliwie nazywa mnie ojciec) miał em najcieplejsze i najprzyjemniejsze wraż enia, efekt odrzucenia nie był nawet bliski.

Moż e to moje „rodowe korzenie”. Nie wiem, nie jestem pewien, czy tak jest. A w zasadzie jaka jest ró ż nica?

A w Krakowie jest cerkiew! Prawie w centrum, przy ulicy Szpytalnej (ró wnolegle do ulicy Floriań skiej - na prawo od niej, patrzą c na Bramę Floriań ską ). Znajduje się na parterze starego „kamiennego domu”.


A potem… Najpierw trzeba się dobrze ubrać . Nasz przyjaciel-gospodarz podszedł do stoł u w peł nej paradzie w garniturze z krawatem. Przed siadaniem do stoł u Polacy gł oś no czytali „Ojcze nasz”. Ale potem nie siadają do stoł u! Każ dy bierze do rę ki kawał ek przaś nego chleba, taki talerz - tak cienki, ż e wszystko przez niego widać.

I… każ dy powinien podejś ć do każ dego, aby z cał ego serca pogratulować mu wakacji, ż yczyć tego, czego chce, oderwać kawał ek z jego pł yty, w zamian wysł uchać pozdrowień i ż yczeń , uł amać kawał ek z jego pł yty i zjedz zepsuty kawał ek. Lubię to!

A potem - zaczyna się uczta. Ż artuję , ż artuję . Wszystko dzieje się bardzo kulturalnie, z umiarem.

Zabawne i przyjemne, a co najważ niejsze - emocjonalne!

Có ż , wystarczy opowiedzieć o Polsce, choć by był a pię kna.

„Chodź my” dalej!

KRAJ 2 – CZECHY (2006)

Wylą dował em w Czechach po 10 wizytach w Polsce.

Dlaczego tak, moż esz zapytać ? Jeś li jesteś tak zafascynowany Polską , dlaczego pojechał eś do Czech, drogi czł owieku?

Powodem był y pewne okolicznoś ci, znajomi, któ rzy raczej nie bę dą dla Ciebie interesują cymi, ale w koń cu to dzię ki nim, mam nadzieję , i teraz dowiesz się z mojej opowieś ci o ten centralny. -Kraj europejski, a takż e wszystkie pozostał e 5 krajó w, któ rych historia na pewno zejdzie poniż ej, tak jak obiecał em w tytule tego opusu.

W Czechach znalazł em się jako uczestnik regularnej „zwykł ej” wycieczki autobusowej, któ ra, jak mó wią , jest teraz „niezliczona”. Należ ą do „klasy ekonomicznej” ś wiatowego biznesu turystycznego, ale mimo wszystkich nieodł ą cznych w tego typu turystyce niedogodnoś ci moż na się wiele nauczyć . To był oby ż yczenie!

Tak wię c wraz z naszą doś ć ciekawą grupą odwiedził em trzy miasta, ale - Pragę , Krumlov i Karlowe Wary!

To trzy najpię kniejsze miasta w Czechach.


Oczywiś cie najważ niejsza jest Praga. „Miasto Tysią ca Wież ”, jak to czasem nazywają aborygeni, oczywiś cie wierzą , ż e nie ma pię kniejszego miasta na ś wiecie. Chociaż w rzeczywistoś ci wież e (z ró ż nych czasó w budowy, gł ó wnie ś redniowiecza) w Pradze „tylko” 102. Gł ó wne z nich to wież e staroż ytnych praskich koś cioł ó w i katedr – takich jak Koś ció ł Tynu „Tyn” oznacza pł ot – przed tym koś ció ł kiedyś stał niski mur, stą d nazwa) oraz inne znane budowle tego samego typu, takie jak Zapora Pył owa (Wież a Prochowa). Pamię tacie, u Haska w "Przygodach dobrego wojaka Szwejka" bohater ś piewa - "Гре Greneville maszeruje na spacer do zapylonej tamy... "?

Swoją drogą , o „bohaterze narodowym Czech”, dzielnym ż oł nierzu Szwejku – tam jest bardzo szanowany, przewodniki pokazują nawet turystom, któ rzy interesują się „miejscami Szwejka” w Pradze.

Takich jak szpital, do któ rego Szwejk został przyję ty po tym, jak lekarze komisji poborowej podejrzewali go o imitację i gdzie sadystyczny lekarz Grunstein „doprowadził do ś wież ej wody” jak Szwejk za pomocą brutalnych wielokrotnych lewatyw i innych. Nie opowiem Ci jednak fabuł y tej nieporó wnywalnej z niczym powieś ci (niestety niedokoń czonej przez autora), któ rą zapewne wielu z Was przeczytał o. A wś ró d Czechó w pojawił y się przysł owia, któ re wspominają o dzielnym ż oł nierzu. Przewodniczka o imieniu Dagmar z Krumlova powiedział a nam: Wszyscy jesteś my Czechami - Szwajcarami! ». To znaczy, mó wiono, ż e ich humor jest niegrzeczny, prosty czy coś takiego. Dlatego drwią z siebie i nie wstydzą się tego. I to dobrze, bo jak czytał em jako dziecko w dobrej ksią ż ce: „Tylko gł upcy nie mogą ś miać się z siebie! ».

A autor „Szwejka”, Jaroslav Hasek, w przedmowie do jednej z czę ś ci swojej powieś ci napisał , ż e usł yszał (powieś ć został a opublikowana w czę ś ciach - osobne broszury), ponieważ jeden z jego rodakó w skarcił drugiego, mó wią c mu: ż e jest gł upi jak Szwejk” (co wedł ug pisarza mó wi po prostu coś innego).

W Pradze pokazywano nam nie tylko „miejsca Schweika”. Nasza grupa wycieczkowa wybrał a standardową trasę przez Pragę . Odwiedziliś my Wyszehrad, potem przeszliś my tranzytowo przez Pał ac Prezydencki, któ ry podobnie jak podobne budowle w niektó rych innych krajach Europy Ś rodkowej, każ dy moż e swobodnie zwiedzać (nie ten na Ukrainie, gdzie, jak mó wią , w Kijowie, nawet po drugiej stronie ulica , na któ rej znajduje się Rada Najwyż sza, jest niedozwolona). Po drodze naszą uwagę przykuł upiorny wyglą d ogromnych kolumn lub zielonych z czasem latarni, któ re spotykaliś my tu i ó wdzie.


Okazał o się , ż e to nic innego jak „kolumny dż umy” – rodzaj pomnika ofiar epidemii dż umy, któ ra był a plagą Europy nie tylko w ś redniowieczu, ale takż e w nowych i nowych czasach.

Najbardziej pamię tam Most Karola w Pradze. To ogromny ś redniowieczny kamienny most nad Weł tawą – rzeką , któ rej brzegi cią gną się przez Pragę . Zdobią go figury wielu czeskich ś wię tych. Najwię kszym zainteresowaniem zwiedzają cych cieszy się posą g ś w. Jana Nepomucena. Bo przewodnicy opowiadają wszystkim turystom, ż e jeś li chwyci się jedną rę ką jego nogę i jednocześ nie jedną nogą stanie na gwoź dziu, wbitym w chodnik obok niego, wypowiadają c ż yczenie, to się speł ni! Nie wiem, nie wiem… Moje ż yczenie się nie speł nił o, wyznaję szczerze.

Potem byliś my w centrum, gdzie koń czył a się nasza wycieczka - wieczorem. A wieczorem popł ynę liś my ł odzią po Weł tawie. Najbardziej niezwykł ą czę ś cią tej podró ż y był pó ł godzinny postó j.

Znaleź liś my się w ś luzie, któ rą trzeba był o miną ć , ż eby popł yną ć . Znajdujesz się w tunelu, na prawo i lewo od ś ciany ś luzy, siadasz na pokł adzie przy stole, kieliszek szampana lub coś mocniejszego, rozmawiasz, a napł ywają ca woda unosi Cię jak winda, aby gwiazdy”, ż e tak powiem. …

>

Podczas tego „rejsu” był em niezmiernie zaskoczony faktem, ż e czeska obsł uga baru „ł odzi” z jakiegoś powodu odmó wił a zrozumienia mojego ję zyka polskiego (któ ry jest bardzo podobny do czeskiego), co ja, jako moi polscy przyjaciele powiedział mi, mó w bardzo dobrze. I doskonale rozumieli rosyjski! Lubię to!

Podczas tej wyprawy odwiedził em inne miasto nad Weł tawą – Krumlov. To miasto zabawek! Ró ż nokolorowe ł adne domy (w wię kszoś ci architektura barokowa), wą skie uliczki, schody, mał e przytulne skwery z malutkimi kawiarenkami. Poprowadził nas przewodnik Dagmar.

Od pierwszych minut znajomoś ci zasugerował a, abyś my dla wygody nazywali ją Dasha.

Tak, musisz zrozumieć , wielu moich rodakó w przebywa teraz za granicą , któ rzy są tak „rozwinię ci”, ż e nie pamię tają nawet nazwiska osoby – bo brzmi to jak ojczysty ję zyk imprezy. Wspomnę o tym (i niektó rych wybrykach moich pogrą ż onych w ż ał obie rodakó w) pó ź niej.


Karlowe Wary (lub Carlsbad po niemiecku) to sł ynne uzdrowisko w Europie Ś rodkowej. Nazwany na cześ ć jednego z cesarzy Ś wię tego Cesarstwa Rzymskiego. Istnieje wiele ź ró deł poż ytecznej wody mineralnej, po któ rą przychodzą ludzie, któ rzy wierzą , ż e im to pomoż e. Sama jestem sceptycznie nastawiona do pó jś cia "do wody - na leczenie". Ale to są moje problemy, jak mó wią .

Lubię to miasto! Pię kne budynki (niektó re z nich to tylko pał ace! )

), tak czysto, wszystko jest zał atwione...Ale - wszę dzie gwar dzień i dzień!

W drodze do domu znaleź liś my się w rejonie zwanym Krassus Morawski. Są tam bardzo ciekawe jaskinie. Cią gnę ł y się pod ziemią przez wiele kilometró w, czę ś ciowo wypeł nione wodą . Dlatego na trasie turystycznej, któ ra zajmuje bardzo mał ą ich czę ś ć , turyś ci czę ś ć trasy przewoż ą ł odziami motorowymi. Ruchem każ dej „ł odzi podwodnej” steruje sternik. Najważ niejsze od turysty w tym momencie ż ycia wymaga się , aby siedzieć spokojnie, rę ce (i inne) z ł odzi nie wystawać , nie dotykać ś cian jaskiń . Nastę pnie turyś ci wysiadają z ł odzi i na „11 numer” (pieszo do ciebie) idą dalej. W niektó rych miejscach szlak wychodzi - na dno gł ę bokich zagł ę bień . Ich gł ę bokoś ć.50 metró w nie jest mniejsza! Mogł y z ł atwoś cią pomieś cić ś redniej wielkoś ci katedrę katolicką .

W jednej z jaskiń naszą uwagę zwró cił y tabliczki z datami 1938.1945 i tak dalej. Przewodnik (nie pamię tam imienia, ale też , podobnie jak Dagmara, bardzo bystra kobieta) zapytał , co naszym zdaniem moż e to oznaczać?

I tutaj twó j pokorny sł uga, któ ry nie bez powodu uważ a się za dobrego znawcę historii, wpadł w tę prostą puł apkę . Powiedział em, ż e tablice te powinny prawdopodobnie przypominać Czechom i goś ciom ich kraju waż ne daty w czechosł owackiej historii: 1938 był rokiem niemieckiej okupacji Czechosł owacji przez III Rzeszę Niemiecką , a 1945 był koń cem II wojny ś wiatowej, w któ rej Czechosł owacja bardzo ucierpiał . prawie tak dobrze jak w Polsce. Jak się okazał o, te pł yty są tylko przypomnieniem lat, kiedy ta jaskinia był a bezprecedensowym wzrostem wody! Lubię to.

Co jeszcze mogę powiedzieć o Czechach?

Och, tutaj - przypomniał em sobie!

Z Morawskiego Krassusa pojechaliś my do granicy z Polską.


Wkró tce po jednej stronie drogi pojawił y się grupy nietypowych obiektó w, przypominają cych wielkie ś migł a na sł upach o wysokoś ci 20 metró w, któ re obracał y się doś ć "leniwie".

Jeś li chodzi o mnie, wcale mnie nie zaskoczył y, bo z programu „Klub Podró ż nika” od dawna wiem, ż e są to alternatywne ź ró dł a poż ywienia, tzw. wiatraki, któ re są bardzo powszechne w Europie. A dla wielu moich towarzyszy to, co zobaczył em, był o objawieniem. Przecież w naszych ojczystych krajach – elektrownie cieplne, hydroelektrownie i elektrownie ją drowe (szron na skó rze odbiera to sł owo, prawda? )…

Tak, jest rozsą dne podejś cie do ochrony ś rodowiska… Nie to, co mamy.

Potem był a droga do domu - do Lwowa. Nie widział em nic ciekawego w Czechach.

Có ż , to wszystko z Czechami.

Tak – o Polsce, jak zapewne zauważ ył eś , wię cej Ci pisał em. Ale co moż esz zrobić ! Powtarzam, odwiedził em moją ojczyznę przodkó w 10 razy, a tutaj tylko raz.

No có ż – kontynuuj!

KRAJ 3 — WĘ GRY (2007.2010)

Wę gry interesował y mnie od dawna, jeszcze przed wyjazdem do Czech, ale odwiedził em je dopiero po „dwó ch pierwszych krajach mojego ż ycia”.

Droga tam ze Lwowa jest kró tsza, a atrakcji zapewne bę dzie jeszcze wię cej niż w Czechach. Odwiedził em ró wnież Wę gry jako uczestnik wycieczki autokarowej.

Pierwsze, co poznaje turysta „autobusowy” na Wę grzech, to biał y Tokaj (w mieś cie Tokaj) i czerwone wina Jaeger (w mieś cie Eger), któ re znajdują się na wschodzie Wę gier. W jednej rundzie pojechaliś my do Tokaju i Egeru, w drugiej tylko do Egeru. Same miasta są bardzo interesują ce ze wzglę du na swoją architekturę . Ale gł ó wnym numerem programu dla kierowcó w takich jak ja jest degustacja wina. Odbywa się w tak ł adnych piwnicach, gdzie ustawia się ł awki i stoł y dla goś ci, któ rzy każ dego dnia sprowadzają się tam tł umnie.

Zwykle po degustacji kilku marek wina gospodarze albo proszą goś ci o odś piewanie narodowej „piosenki” (a do tego wszystkich „piosenkarzy” nalewają za darmo) albo, co ciekawsze, moim zdaniem, proponują swego rodzaju konkurs .


Gospodarze oferują każ demu, kto chce sprawdzić niejako „zasadowoś ć ” swojego gardł a. Otwierasz usta, podnosisz gł owę , a gospodarz nalewa Ci do ust wino ze specjalnej degustacji, a Twoi koledzy na wycieczce w chó rze myś lą – „raz, dwa, trzy…”. Dzieje się tak, dopó ki nie przerwiesz procesu, dł awią c się , no, czy tam kto… Kto został obcią ż ony wię cej - wygrywa butelkę ich markowego wina. Tak był o w Egerze. W Tokaju nie urzą dzono konkursu, ale w przeciwień stwie do myś liwych, ł owcom podawano wspaniał y ser na przeką skę . Podczas tych najciekawszych degustacji moją uwagę przykuli ci pijacy. Wykonano je ze szkł a w kształ cie mieczy.

A wł aś ciciel, tak wdzię cznie, nalał każ dego do szklanki. Có ż , lub w ustach tych, któ rzy są odważ niejsi. Wino (wszystko co pró bował em), oczywiś cie od razu, na miejscu wł aś ciciele proponują dokupienie w dowolnej iloś ci.

Kosztuje jednak kilkadziesią t euro, a ceny są wyż sze o 25 procent w poró wnaniu z cenami tych samych win sprzedawanych za rogiem w najbliż szym sklepie. Cokolwiek robisz, są to zasady gry zwanej biznesem. Nie "pchaj" - nie zarobisz!

Przy okazji kilka sł ó w o osobliwoś ciach niezbę dnej komunikacji z „Aborygenami”. Przed wyjazdem nasi przewodnicy zawsze rozdają kró tkie rozmó wki z niezbę dnym minimum sł ó w.

Tak wię c, jeś li ktoś z was, przyjaciele, nagle zechce wyjś ć poza rosyjski (ukraiń ski, biał oruski, itp. ) wę gierski rozmó wki, pamię tajcie: ję zyk wę gierski jest trudny po japoń skim. Na przykł ad - jeś li mamy 6 skrzynek, to mają aż.12!

Znam dobrze polski, podobał mi się też czeski. A Wę gier, biorą c pod uwagę powyż sze, nie pojawił a się chę ć dowiedzenia się wię cej. Niestety!

Nastę pnie chcę opowiedzieć o „uzdatnianiu wody”.

Ogó lnie rzecz biorą c, Balaton jest znanym jeziorem w Europie i reszcie ś wiata. Na Ukrainie, we Lwowie, nawet cał e są siedztwo jest tzw. Ponieważ istnieje sł ynna w cał ym Lwowie restauracja „Balaton”.

A teraz o ką pielach termalnych. Na Wę grzech istnieje wiele ł aź ni, któ re są budowane w miejscu gorą cych podziemnych ź ró deł . Wszyscy, któ rym udowodniono, ż e poprawiają swoje zdrowie w gorą cej wodzie, mogą to wł aś ciwie naprawić . Z najsł ynniejszych ł aź ni „termalnych” wymienię ł aź nię w Miszkolcu (kiedyś był a) i ł aź nię w Hajdú szoboszló (nigdy nie odwiedzaną ).

W stolicy Wę gier, Budapeszcie, ró wnież znajduje się basen, a w przeciwień stwie do dwó ch pierwszych posiada baseny i inne zbiorniki z gorą cą wodą na ś wież ym powietrzu. Nie mogł em tam pojechać .


W zwią zku z tym kilka sł ó w o ciekawej rzeczy, któ rą zobaczył em na wł asne oczy - o ką pielisku „Miskolc-Tapolce”. To bardzo wyją tkowy przedmiot. Klawisze są tu bite ze skał , w któ rych ludzie wycinają jaskinie.

Te jaskinie są wypeł nione gorą cą , zdrową wodą z minerał ami. Podł oga w jaskiniach jest wył oż ona kafelkami, jak w basenie. Na nich (skał y) przykryte przeź roczystym dachem, urzą dzał y wszystko pod każ dym wzglę dem - szatnie, prysznice itp. A był taki „punkt”, do któ rego regularnie i wiele razy w roku przewozi się turystó w. Ciekawie jest wę drować po jaskiniach tu i tam!

Chodzisz po wodzie w przyć mionym ś wietle (ś wiatł a są przyciemnione), a nad tobą granitowe skał y… Co dalej – nie wiesz… I – albo wychodzisz na zewną trz, w jasnym sł oń cu i pluskasz się w odkrytym basenie, albo znajdziesz się w duż ej okrą gł ej celi, w któ rej każ dy twó j pł acz wielokrotnie odbija się dziwnie od ś cian… Czujesz się jak bohater powieś ci Juliusza Verne'a czytanych i czytanych ponownie jako dziecko!

Oczywiś cie nie da się przejś ć przez stolicę Wę gier, niezró wnane miasto Budapeszt. Jest też peł na ró ż nego rodzaju ciekawych miejsc dla turystó w. Odwiedził em go trzy razy. I za każ dym razem odkrywał w nim coś nowego.

Chyba wiecie, przyjaciele, ż e nazwa miasta skł adał a się z dwó ch nazw - Buda (poł oż ona na pagó rkowatym brzegu Dunaju) i Peszt (poł oż ona po przeciwnej stronie - ró wnina).

Okazuje się , ż e Budapeszt obejmuje ró wnież trzecie miasto – Starego Buddy, w któ rym znajdują się najwię ksze i najważ niejsze zabytki miasta.

W Budapeszcie znajduje się jedno wyją tkowe miasto (w pobliż u Placu Bohateró w), któ re gromadzi zabytki z ró ż nych epok architektonicznych w historii kraju. Tutaj masz romań ski koś ció ł , gotycką katedrę i renesansowy pał ac...Są to dokł adne kopie najsł ynniejszych budowli z ró ż nych miast Wę gier. W 15-20 minut moż na pokonać ś cież kę.1000 lat. Mniej wię cej tyle samo, a nawet kilku wię cej Wę gró w ż yje na tej ziemi. I ż yli wcześ niej na Uralu. Tutaj, w tym „rezerwacie architektonicznym” stoi pomnik pewnego Anonimowego, trochę przeraż ają cy na pierwszy rzut oka.


Wę grzy mają też wł asną kronikę dziejó w swojego ludu (obejmują cą okres od przybycia nad Dunaj w X wieku do pó ź nego ś redniowiecza). Jego autor jest niestety nieznany.

Wś ró d nich są sł ynne z humorystycznego numeru Jewgienija Petrosjana, miasto Szé kesfehé rvá r, miasta Tihany i Balaton.

O tym trochę bardziej szczegó ł owo, bo to naprawdę wyją tkowe muzeum!

Marcepany są nam znane od dzieciń stwa. W bajce Hoffmana „Dziadek do orzechó w i kró l myszy” są traktowane jak gł ó wny bohater. Wię c to nie jest bajka, marcepany istnieją ! To taka sł odka mieszanka proszku migdał owego i syropu cukrowego (lub cukru pudru). Jest mię kki jak plastelina (w rę kach mistrza). Nastę pnie marcepan nieco twardnieje, ale w pewnym stopniu utwardzanie nadal nadaje się do spoż ycia przez ludzi. Do któ rego? O tym trochę poniż ej.

W tym muzeum wszystkie eksponaty wykonane są z marcepanu: zabawki, postacie baś niowych bohateró w i model wę gierskiego parlamentu, a takż e posą g księ ż nej Diany (peł nej dł ugoś ci, ale twarz wyglą da na sł abą ). Muzeum zajmuje zabytkowy dom z epoki baroku. Ma sklep, w któ rym moż na kupić ró ż ne rzeczy z marcepanu - owoce, warzywa, figurki krasnali, ró ż e, samochody itp. Nie bę dę wszystkiego pamię tał ! Wszystko to moż na zjeś ć , a w kredensie moż na postawić na pierwszym planie – jako wspomnienie bajkowego miasteczka z baś niowej krainy Wę gier. Sklep sprzedaje towary ze ś wież ego marcepanu, ale nadają się do spoż ycia tylko przez jeden miesią c. Pamię tajcie wię c, przyjaciele!

Có ż , jeszcze kilka sł ó w o Wę grzech.

W Budapeszcie jest tak zwany „pijany dom”. Znajduje się dwa kroki od Placu Bohateró w. Dom w nowoczesnym budynku, pię ć kondygnacji. Duż o szkł a i ż elaza. Jest godny uwagi, ponieważ nie pokazuje ż adnych linii prostych.

Wydawał o się , ż e raz zgią ł się na fali sinusoidalnej i zamarł .

Wspomniał em już kilka razy o niektó rych obszarach niektó rych Bohateró w, ale przepraszam, nie był em w stanie powiedzieć , jakie miejsce i jacy bohaterowie.

Napraw moje niedopatrzenie!


Plac Bohateró w to duż y plac (150x150m) 5 minut jazdy od centrum Budapesztu. Jest ozdobiony prostym obeliskiem i dwiema kolumnadami, pomię dzy któ rymi znajdują się posą gi najsł ynniejszych kró ló w Wę gier ze wszystkich dynastii, jakie kiedykolwiek panował y.

A teraz kilka smutnych faktó w. Nasz pierwszy wę gierski przewodnik, Jó zef Laszlo, okazał się najmilszym czł owiekiem. Miał już mniej niż.70 lat. Zdrowy mę ż czyzna o szerokiej twarzy, taki jakby „prawdziwy Wę gier”. Ogó lnie: „Yo Magyar! W tł umaczeniu z wę gierskiego oznacza to - „Jesteś my dobrymi Wę grami! „Oto jesteś my, mó wią , kto!

Nie, nie, jeś li myś lał eś , ż e za nim tę sknię , to nie. Myś lę , ż e nic mu nie jest. Mó wię o czymś innym. Opowiedział nam wiele interesują cych i interesują cych rzeczy o Wę grzech.

Nasz samolot wylą dował wieczorem w Antalyi. Oznacza to, ż e znaleź liś my się na najczę ś ciej odwiedzanym poł udniowym wybrzeż u Turcji. Nastę pnego ranka widzieliś my i „skosztowaliś my” odpowiednio otaczają cej przyrody i morza. Gó ry Anatolijskie, któ re są bardzo podobne do Gó r Krymskich, od razu przycią gnę ł y uwagę . Jednak w tym miejscu, w Antalyi, był y nieco wyż sze i są nieco dalej od morza, w poró wnaniu do naszego. Morze Ś ró dziemne był o mile zaskoczone ciepł em i czystoś cią , co jest rzadkoś cią w naszym Morzu Czarnym. Jest jednak bardziej sł ony. Dlatego po uderzeniu w oko szczypie znacznie bardziej zauważ alne. Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e podczas ką pieli na tureckich wodach terytorialnych prawie nie spotkaliś my egzotycznych zwierzą t. I spotkaliś my się z tym. Bę dą c po raz drugi w Turcji, ale już w Kemer (40 km od Antalyi), pł ywają c, od czasu do czasu odczuwał em doś ć zauważ alne zastrzyki w nogi.

Powodem tego nieprzyjemnego zjawiska są mał e rybki, któ re przycią gają uwagę przyjezdnych turystó w i uwielbiają je gryź ć . A im mniej opalone nogi, tym wię ksze szanse na taki „zastrzyk”.

Turcja jest pię knym, najciekawszym krajem do dyskusji… Ma tak wiele waż nych zabytkó w, tak wiele unikalnych obiektó w przyrodniczych, ż e być moż e ż ycie ludzkie wystarczy, aby je przynajmniej powierzchownie zbadać .


Jak w każ dym poł udniowym kurorcie, turyś ci all inclusive w hotelach atrakcyjni przedstawiciele touroperatora-patrona, któ rzy przyjechali na wakacje, proponują od razu (lub nastę pnego dnia) ró ż ne opcje, aby rozcień czyć wypoczynek na plaż y ciekawą „lokalną historią "wycieczki (nawet z odrobiną ekstremalnych), a takż e ró ż nego rodzaju wyprawy morskie, gó rskie, wycieczki do lokalnych aquaparkó w, galerii handlowych itp.

Chcę was teraz ostrzec, przyjaciele. Turcy, przepraszam za okreś lenie, doś ć "pofigistki" zajmują się organizacją ró ż nych "koł owych" wypraw ekstremalnych - na quadach, jeepach itp. Podró ż wracał a ze zł amanym ż ebrem, rozdartym do mią ż szu kolanem i zadrapaniami w wielu miejscach dookoł a ciał o .

I zobaczyli, ż e „Pan Turysta” z jakiegoś powodu nie moż e kontrolować tego czterokoł owego konia, ale wypuś cili go na tor (i musieli jeź dzić po gó rach, nad klifami nad gó rskimi rzekami, w jaskinie z wł ą czonymi reflektorami) ...Chodzi oczywiś cie o wszystko w pienią dzach. Przecież ta chciwoś ć moż e przerodzić się w znacznie poważ niejszą katastrofę … Zdarzył o mi się tylko jeden dzień (pod kropló wką ) w tureckim szpitalu. Nawiasem mó wią c, został em wykorzystany przez lekarza, któ ry leczy tureckie gwiazdy filmowe. On sam mó gł by spokojnie iś ć do kina! Taki hollywoodzki siwy przystojny mę ż czyzna pochodzenia azjatyckiego.

Innym razem (ale bardziej udanym) na wycieczce do innego kurortu, w rodzaju „combi-tour” (barką i jeepami - tam i z powrotem), turecki kierowca podwió zł mojego litewskiego są siada na nieznana gó rska droga z doś ć ostrymi zakrę tami, a on wsiadł do przedniego samochodu i stoją c na stopniu nas sfilmował (a potem oczywiś cie zaproponował , ż e kupię tę pł ytę - kupiliś my na pró ż no, bo na tej pł ycie najlepiej widać był o podniesione koł a pył owe). Dobrze, ż e ten goś ć okazał się doś wiadczonym kierowcą i cał kiem pewnie obró cił „bajgla” na tej gó rskiej serpentynach. W przeciwnym razie prawdopodobnie nigdy bym nie napisał tej historii. A takż e poprzednie...

Bardziej pocią gał y mnie wycieczki krajoznawcze. Ale niestety był y tylko dwa - zwiedzanie Antalyi oraz wycieczka do Pammukale i Hierapolis. Podczas zwiedzania Antalyi na uwagę zasł uguje wodospad, któ ry spada do morza z wysokoś ci 15 metró w.


Kolejnymi obiektami, któ re odwiedziliś my, był y centra handlowe, któ re specjalizował y się w sprzedaż y produktó w przemysł u lekkiego lub metali szlachetnych. Pierwszy z Turkó w jest doś ć wysokiej jakoś ci, a drugi - wrę cz przeciwnie, jak rozumiem, cał y ś wiat jest uważ any, przepraszam za sł owo, ś mieciem. Wydaje się , ż e tureckie zł oto od dawna jest „przypowieś ć w ję zykach”. Bardziej jednak zapamię tał em prawdziwy rewolwer wykonany ze srebra. Zaproponowano nam kupno „tylko” za 20.000 dolaró w. I kuszą ce był o powiedzieć , ż e jeś li Bill Gates przyjdzie do ciebie, zaoferuj go.

Kolejna wycieczka (do Pammukal) był a znacznie ciekawsza i przyniosł a wiele przyjemnych wraż eń ! Pammukale w tł umaczeniu z tureckiego oznacza baweł nianą fortecę . Nazwa tego miejsca, któ re znajduje się prawie 300 km od Antalyi (podró ż tam iz powrotem trwa 17-18 godzin), dał a, nie boję się tego sł owa, niezró wnany dar natury.

Droga przechodził a nad przepaś ciami dziesię ciometrowymi gł ę bokimi i szerokimi, czasami był to tylko „jeden samochó d”. A przed zakrę tami za bardzo nie zwolnił … A miejscami zakrę tó w (doś ć stromych) był y skał y – no a gdyby ktoś poszedł na spotkanie? ! !

W innym miejscu - w tej wyprawie nie ma nic niebezpiecznego, te stopy należ ą do 2 kategorii niebezpieczeń stwa (niebezpieczne - to wtedy 4 kategoria). Dł ugoś ć trasy to okoł o 15 km, jest kilka przystankó w – na zabawę i na obiad. Tak wię c - podczas „przerwy na lunch” na naszej tratwie wczoł galiś my się , by rozgrzać wę ż a. Có ż , zauważ ył a jedna dziewczyna z naszego zespoł u. Wą ż był mał y - miał.10 centymetró w dł ugoś ci. Co stał o się pó ź niej? Twó j skromny sł uga przybił ją wiosł em i wyrzucił za burtę . A potem ż al mi go, czyli mnie ten gad jakoś się wydarzył …

Nawet podczas spł ywu naszą "turystyczną " uwagę zwracał y czarne kozy, któ re na wysokoś ci kilku metró w nad wodą zrę cznie skakał y po skał ach nad umykają cą rzeką i zjadał y trochę krzakó w.

Podczas jednej z naszych „opcjonalnych” wycieczek po tureckiej wiosce

O nazwie „Goyniuk” (ś mieszne, prawda? ) Widzieliś my pię kny pię ciopię trowy hotel w formie trzyrurowego liniowca. To mogł o być tylko 5 gwiazdek! To by był o mieszkać tam, a nie w naszej trzygwiazdkowej „Klubowej Willi Diana”… Chociaż generalnie tureckie hotele trzygwiazdkowe są bardzo dobre pod wzglę dem obsł ugi. Moż na tam bezpiecznie zwiedzać . W Egipcie tylko 4 gwiazdki muszą się zgodzić . Ale o tym trochę pó ź niej.

Teraz kilka szczegó ł ó w z ż ycia obywateli Turcji. Oni też moim zdaniem zasł ugują na Waszą uwagę .


Pierwszego dnia pobytu w Turcji moją uwagę przykuł y dziwne zbiorniki na dachach znajdują cych się obok hotelu, tureckich apartamentowcó w. Kilka dni pó ź niej nasz przewodnik powiedział nam, ż e do tych zbiornikó w woda jest wpompowywana wieczorem poprzedniego dnia, a na drugi dzień jest podgrzewana w gorą cym tureckim sł oń cu, a wieczorem - proszę , tu jest ciepł a woda na wszystkie potrzeby! I tam okazuje się , ż e nie ż yją gł upcy. A na zewną trz domu przypominał y nieco nasze pię ciopię trowe budynki w naszych „miejscach do spania” ...

Co moż na powiedzieć o samych Turkach?

Otó ż przede wszystkim nasz turysta, jeś li nie jest ś lepy i nie jest gł upcem, od razu rzuca się w oczy wzmoż oną uwagą Turkó w do naszych (i nie tylko) kobiet (i nie tylko), któ ra czasem staje się nieprzyzwoity. Chodzi tutaj o specyfikę tureckich stosunkó w mał ż eń skich.

Tak wię c mę ż czyź ni, nie zdziwcie się , jeś li znajdziecie się w Turcji i zdecydujecie się odwiedzić ł aź nię turecką (idź cie tam po akcesoria ką pielowe), a nie kobiety, ale bę dziecie przedmiotem zwię kszonej uwagi niektó rych z ich ką pią cych się . Tak mi powiedziano. Czy to prawda? Prawdopodobnie tak.

Jeś li chodzi o lenistwo w domu obywateli tureckich - to oczywiś cie bajki. Ż e tak był o w kraju muzuł mań skim, w któ rym kobiety, zgodnie z Koranem, był y czymś od wiekó w? ! !

Doradzę . Jest takie pię kne ż eń skie imię Natalia. Mę ż czyź ni, jeś li tak ma na imię twoja towarzyszka, nigdy nie nazywaj jej Natasza podczas pobytu w Turcji. Czemu? Bo Turcy nazywają „nataszę ” szczegó lnie lekkim zachowaniem z naszego regionu. Kiedyś , w latach 90. , niektó rzy „turyś ci” z był ego Zwią zku Radzieckiego na dł ugie lata szkodzili reputacji naszych kobiet w oczach miejscowej ludnoś ci.

Co jest powodem ich zwię kszonej uwagi dla naszych kobiet.

Ale przez nich skojarzenia z tym widokiem Dunaju wywoł ał y we mnie wł aś nie tę dziką afrykań ską rzekę .

Oczywiś cie dano nam czas wolny na samodzielne spacery po mieś cie.

Szedł em sam. Chodził em po ulicach, patrzył em na lokalny bulwar. Na ulicach zobaczył em kilka oryginalnych pomnikó w, z któ rych najciekawszy wydał mi się pomnik kanał u (! ). Wyglą dał tak - gł owa, ramiona i ramiona mę ż czyzny w heł mie wystawał y z wł azu na ś rodku chodnika, a jego oczy patrzył y w zamyś leniu w dal…

Wieczorem w dniu przyjazdu uczestniczyliś my w koncercie sł ynnej sł owackiej divy operowej, któ ry odbył się na jednym z mał ych placó w w centrum Bratysł awy.


Ciekawostką tego koncertu był o to, ż e podczas gdy ś piewał a pię kna prima wokalistka, nieogolony mę ż czyzna, któ ry okazał się sł ynnym sł owackim artystą modernistycznym, obok niego, na duż ym pł ó tnie, urzeczywistniał w gł owie swoje fantazje pod jej ś piewem.

Moim zdaniem to, co portretował , nie odpowiadał o pię knemu gł osowi uroczej kobiety, któ ra ś piewa arie z nowoczesnych oper. Wyszł y z niego wszystkie ukoś ne linie i rogi. Nie oglą daliś my i sł uchaliś my tej akcji do koń ca. Zaczę ł o padać , czas iś ć do hotelu na odpoczynek.

W hotelu przed pó jś ciem spać wł ą czył em telewizor i wł ą czył em kanał , na któ rym pokazano jeden z filmó w akcji z Jackie Chanem w roli gł ó wnej. Z jakiegoś powodu zabawnie był o usł yszeć Chiń czyka mó wią cego po sł owacku!

To wszystko o Sł owacji. Mał a historia wyszł a. Chę tnie opowiem Ci wię cej, ale niestety nic wię cej…

Dlatego, jak ś piewano w jednym sł ynnym sowieckim przeboju - „...w piosence nie chodzi o to”. Piosenka bę dzie opowiadać o dobrym (pod wieloma wzglę dami) kraju Austrii z jej "perł ą " - pię knie Wiednia.

Jeszcze nie dotarliś my do Wiednia, gdyż wielu pasaż eró w naszego autobusu interesował o dziwny rodzaj metalu lub wykonane z czegoś po

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Австрия, г.Вена.
Где это и что находится за моей спиной, полагаю, объяснять не надо...
Венгрия, г.Эгер
Венгия, г.Будапешт
Польша, г.Краков, улица Флорянська. Вдали - башни Мариацкого костёла
Польша, г.Краков. Замок Вавель, внутренний двор замка
Польша, г.Краков, площадь Рынок Главный.
Польша, г.Краков. Мариацкий костёл
Польша, г.Краков. Замок Вавель
Чехия, г.Прага.
Чехия, г.Прага. Вот такое вот чудо средневековой
Чехия, г.Прага. Район Вышеград
Чехия, г.Прага.
Чехия, г.Прага. Вдали госпиталь, в котором Швейка признали
Чехия, г.Прага. Собор Св. Вита
Чехия, г.Крумлов
Чехия, г.Крумлов
Чехия, г.Крумлов
Чехия, г.Карловы Вары
Чехия, г.Карловы Вары
Чехия, г.Карловы Вары
Чехия, Моравский Красс
Чехия, Моравский Красс
Чехия, Моравский Красс
Чехия, Моравский Красс
Венгрия, г.Эгер
Венгрия, г.Будапешт
Чехия, г.Прага
Чехия, г.Прага. Вот такой вот веломобиль встретился на площади у