W sezonie.

Pisemny: 2 lipiec 2011
Czas podróży: 1 — 7 czerwiec 2011
Ocena hotelu:
7.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Postanowiliś my odpoczą ć nad ciepł ym morzem. Mó j brat uwielbia nurkować , wię c nie wahali się dł ugo. Jest cał kiem oczywiste, ż e to Egipt, Hurghada. Wybó r należ y do hotelu. Wybraliś my Safir, ponieważ znajduje się blisko (15 minut spacerem) od Frogman Diving Center, któ re lubi mó j brat. I czytał em ró ż ne "negatywy" o hotelu i smutne. Ale nie zaprzestał a poszukiwań . W koń cu udał o mi się znaleź ć uspokajają ce komentarze z 2010 roku. Chodź my ze spokojem. Nasza droga był a mniej wię cej spokojna. Transaero Airlines dostarczone sprawnie i uprzejmie. Niestety nie zdą ż yliś my odwiedzić sklepu Duty Free na lotnisku w Hurghadzie i nie zaopatrzyliś my się w wodę pitną (nie moż na pić wody z kranu, a ceny w hotelu to „mama nie pł acz” ”), wię c musieliś my udać się do miasta (od gł ó wnego budynku hotelu - w prawo) - aby wymienić pienią dze i poszukać wody. ***O pienią dzach. Zmieniasz je tylko w bankach lub kantorach. Dolar wynosi okoł o 5.9 funta, a euro 8.4. Na lotnisku iw hotelu kurs walut jest niekorzystny. Wię c turyś ci nadal muszą szukać . Kantor bankowy (w pobliż u centrum handlowego Abu Ashara, gdzie kupiliś my wodę , soki i sł odycze) jest czynny od 18.00 do 21.00 i oferuje najkorzystniejszy kurs wymiany. Jeś li nie masz w tym czasie czasu na wymianę , idź dalej gł ó wną ulicą w kierunku od hotelu i spó jrz na kurs w kantorach. Egipcjanie mają się dobrze. Piastry papierowe został y zastą pione monetami. ***O cenach. W centrum handlowym Abu Ashara, o któ rym wspomniał em, woda pitna Baraka kosztuje 1.70 funta za 1.5 litra. Fanta, Coca Cola, Sprite – okoł o 6 funtó w za 2 litry. Sok 35% (guawa, mango) - 6 funtó w na 1 litr (ale są tań sze o niż szym procencie). Jeś li wybierasz się na wycieczkę (pojechaliś my do Luksoru), weź.1, 5 litra wody na osobę . Bo na pustyni chce się duż o pić , a wodę moż na kupić albo w autobusie (ceny nie pamię tam, ale jest drogo), albo od handlarzy w pobliż u zabytkó w za 1 USD (mał a butelka) lub w kawiarnia na pustyni za 15 funtó w (ten Baraka 1.5 litra, ten Sprite 0.33) lub w kawiarni nad brzegiem Nilu (filiż anka herbaty - 10 funtó w). Podobno ta sama historia i na wycieczce do Kairu. Sprzedawcy pamią tek dostają duż o. Prawie musisz z nimi walczyć . . Podczas zwiedzania przewodnik nakł adał towary – oleje, figurki, biż uterię . Ze sł owami: „lepszego i lepszego nigdzie nie znajdziesz”, przywieziono je do aromatycznej „fabryki”, pracowni figurek i jubilera. Nie poddaliś my się temu. Lepiej tym razem wybrać się na spacer po historycznych miejscach. ***O hotelu. PLUSY Nie powielam pozytywnych recenzji z lat ubiegł ych. Cał kowicie zgadzam się co do sprzą tania, pokoi, nakrycia stoł u, plaż y. O zmianach napiszę w 2011 roku. Ustawiliś my się na drugą linię . Jest to tak zwany Garden View (rozpylacz na owady pozbył się mró wek). Nie chciał em przepł acać za „widok na morze”. Zwł aszcza z któ rej strony by się osiedlili, bo hotel ma 2 skrzydł a z ogrodem i basenem na podwó rku. Polowanie przez cał y dzień na pieczenie na sł oń cu (strona sł oneczna) lub nie widzenie morza (jeś li jest na parterze). Dodatkowo prawe skrzydł o został o zamknię te ze wzglę du na mał ą liczbę goś ci. Wielokrotnie byliś my zadowoleni z naszego wyboru: 1. Przejś cie przez ulicę , aby dostać się do gł ó wnego budynku, jest ł atwe (bardzo mał y ruch o każ dej porze dnia). 2. Do swojego pokoju moż esz wnieś ć wszystko, nawet pianino. I nikt nie powie ani sł owa. 3. Okna oś wietlają ś miertelnie gorą ce sł oń ce dopiero rano, potem - cień . 4. Cisza. Potem, gdy zdarzył się przyjazd rodzin egipskich, wspó ł czuliś my goś ciom gł ó wnego budynku. Uwierz mi, to jest coś strasznego! Teren jest leczony z owadó w 2 razy dziennie (o pią tej rano i po pią tej wieczorem). Cał y czas pracownicy coś tną , sprzą tają , podlewają . Pokoje są regularnie sprzą tane. Plaż a jest piaszczysta, mał a, ale wzdł uż brzegó w (przy pomostach) moż na obserwować ż ycie morskie. Kto chce przestrzeni i bogactwa Morza Czerwonego w peł ni - zapraszamy na ł odzie. W pobliż u każ dego hotelu w ogó le, a w szczegó lnoś ci w pobliż u Safir, znajduje się wiele jachtó w i jachtó w. Okoł o 9 wyruszają na rafy i wracają okoł o 16. (Odpoczywaliś my na jachcie z Frogman Diving Center, gdzie szkoli się pracownikó w, aby wł aś ciciel Sam nie mó gł pł yną ć ze swoimi podwł adnymi na morze. Zawsze porzą dek i praca zespoł owa. No i oczywiś cie otwarte morze wcale nie jest takie jak pł ywanie Bereż ka! ) Nie był o animacji. Co idealnie nam odpowiadał o. Wieczorem w ciszy poszliś my na plaż ę (wtedy zmę czył o nas chodzenie po ulicach, wś ró d irytują cych kupcó w). Spó jrz na morze i gwiazdy. Herbatę piliś my wł aś nie tam, na plaż y (mieliś my czajnik elektryczny, a obok leż akó w, w pustych pokojach mogliś my korzystać z dowolnych gniazdek). Był o 25-30 goś ci (przed przyjazdem kilku arabskich, jakż e bardzo licznych rodzin)! Widocznie sytuacja rewolucyjna jako cał oś ć ma wpł yw. Ludzie są mili i spokojni. I tu zaczynają się MINUSY Polityka hotelu jest taka, ż e ​ ​ wszystko zależ y od „sezonu”. To sformuł owanie usł yszeliś my z ust przedstawicielki „Natalie tour” Lilii. Lilia na ogó ł nie był a specjalnie zmę czona niespeł nionymi obowią zkami. Numer telefonu, któ ry nam podał a, został na stał e wył ą czony. Mogliś my ją znaleź ć tylko dzwonią c do innego hotelu, w któ rym czasami bywał a. Inni turyś ci ró wnież narzekali na jej pracę . Wró ć my jednak do sezonu. Zaczę liś my dowiadywać się o przyczynie braku bufetu na kolację (mieliś my serwis ś niadaniowo-obiadowy, bo dostaliś my obiad (i bardzo godny! ) na jachcie nurkowym). Obiecany bufet został zastą piony zł oż onym obiadem: kelner przynió sł kosz buł ek, kilka kawał kó w masł a, miskę zupy; potem przynieś li sał atkę i drugie danie (ryż , ziemniaki lub makaron, warzywa z mię sem, rybą lub kurczakiem (tj. przystawka + mię so bez moż liwoś ci wyboru - zjedz to, co przyniosł eś )); Zabiera się chleb/masł o i przynosi deser (kawał ek ciasta lub kilka plastró w arbuza - ta radoś ć jest co drugi dzień ). Satysfakcjonują cy, nie gł odny. Ale! Bardzo nieprzyzwoite zachowanie kierownikó w hoteli, zwł aszcza ż e umowa obiecywał a coś innego. Turyś ci narzekali, ale cicho. Ich niewielka liczba gł osó w (nasze podejrzenia, ż e ​ ​ wszystko zależ y od LICZBY GOŚ CI potwierdził y się pó ź niej!! ! ) nie był a interesują ca dla hotelarzy. Zdaliś my sobie wię c sprawę , ż e nie przyjechaliś my w „sezonie”. Ś niadania był y sł abe. Moż na był o zjeś ć tylko omlet i tylko „szkolą c” kucharza. Powiedzieli mu, jak ugotować ten omlet: podsmaż yć cebulę (starał się wł oż yć wszystko na surowo) i dopiero wtedy wlać jajko. Naleś niki nadal był y jadalne. Ale nie moż esz po prostu jeś ć naleś nikó w! Kieł basa z wielbł ą da jest bardzo amatorska. Fasola jest bardzo, bardzo amatorska. Mleko to wyraź nie 0.5%. I dopiero gdy przybył y rodziny egipskie z dzieć mi i domownicy zaczę li karmić zgodnie z obiecanym programem. Wszyscy odczuliś my to na trzy dni przed wyjazdem (28 czerwca 2011). Ś niadanie: pojawił y się tł uczone ziemniaki-sał atki, zapiekanka ze sł odkich chlebó w (na stronach internetowych, w recenzjach z jakiegoś powodu nazywano to omletem z chlebem), naleś niki zgę stniał y (! ), był o 5 rodzajó w chleba i 5 rodzajó w buł ek (w przeciwień stwie do poprzednie 3 -x tacki wyrobó w piekarniczych) z dż emami ró wnież stał y się bardziej zró ż nicowane. Kolacja stał a się „szwedzkim stoł em”: 4 rodzaje chleba, masł o, 2 rodzaje zup, 4-5 rodzajó w sał atek, ziemniaki puree, ryż , makaron, ziemniaki smaż one lub gotowane, warzywa duszone, kotlety, mię so, kotlety, kurczak, smaż ona ryba, sł odkie zapiekanki, ciasta, suflet, arbuz, pomarań cze (owoce na przemian „dzień po dniu”). Nie piszę o napojach, bo swoje wypiliś my cudownie (herbatę lub sok, a nie jak myś lisz) pó ź niej, w pokoju. Turyś ci „starzy wczasowicze” cieszyli się . Pewien Niemiec, któ ry klą ł pod nosem: „Scheise! ” (podczas kolacji) zaczą ł chodzić i uś miechać się . Arabskie dzieci grzebią ce w miskach z jedzeniem robił y, co chciał y? . Muszę przyznać personelowi, ż e szybko zaprzestali tej okrutnej praktyki. Oni ró wnież byli przeraż eni widokiem sztuć có w porozrzucanych na wspó lnych pó ł miskach, porwanych ciast i porwanych naczyń . (Nastę pnego wieczoru kucharze pró bowali podawać dania porcjami i w ograniczonym zakresie. Czekaj! Gł odni turyś ci od tych, któ rzy przybyli przed „arabskim lą dowaniem” szybko grzecznie, ale stanowczo zaprzestali tej okrutnej praktyki. I wtedy (najbardziej sł uszna decyzja) dzieciakom po prostu nie wolno był o ukł adać podszewki. ) Na plaż y. Egipcjanki w ubraniach siedział y lub leż ał y na ł ó ż kach kozł owych, niektó re ką pał y się w tych samych ubraniach. W mał ej lagunie na hotelowej plaż y zrobił o się tł oczno. Dzieci rzucił y się z basenu - nad morze iz powrotem. W basenie pł ywał y też „kobiety Wschodu” (w ubraniach). Wydawał o mi się , ż e Egipcjanie patrzą na Europejki w kostiumach ką pielowych. To prawda, ż e ​ ​ się nie mę czyli (ż ony są w pobliż u! ) I nie gapili się bezczelnie. Wieczorami egipscy goś cie siedzieli na dziedziń cu hotelu, nawoł ywali, ś winie (wtedy rano w basenie pł ywał y plastikowe butelki, szklanki i wszelkiego rodzaju resztki roś linne). Mó wią też paskudne rzeczy o rosyjskich turystach! Spojrzeliby na Arabó w! ” Ogó lna oboję tnoś ć egipskich robotnikó w był a ró wnież przygnę biają ca. Kiedy wymeldowaliś my się z pokoju, musieliś my oddać karty na rę czniki plaż owe. Zwykle wymienialiś my rę cznik plaż owy na nowy, zamiast wypoż yczać go w zamian za kartę . Okazał o się , ż e chł opak z plaż y pod koniec dnia zanosi karty pozostawione w szufladzie do recepcjonisty. A potem ta karta leż y u portiera i moż na ją zdobyć tylko wymieniają c ją z portierem (! ) na rę cznik zostawiony przez goś cia. Oznacza to, ż e chł opak z plaż y jest wykluczony z procesu wymiany. Zrozumieliś my to ponownie przez „hemoroidy”. Zwykle nie wyjaś niali tego „systemu sutkó w”. Robili zdziwione oczy (rano, kiedy się wymeldowaliś my, a wcześ niej pł ywaliś my na ś cież ce, portier i kierownik powiedzieli: „Tak, daj rę czniki na plaż y, a tu są z tragarzem”), ż e my nie mają rę cznikó w. Powiedzieli, ż e zgodnie z polityką hotelu goś ć oddał rę cznik portierowi w zamian za karty przyniesione przez chł opca z plaż y. Na nasze pytanie, ż e 2 godziny temu tego nie wyjaś nili, wzruszyli ramionami i zaż ą dali rę cznikó w? . Brat poszedł na plaż ę , zabrał od dozorcy plaż owego kilka rę cznikó w, oddał je portierowi i uspokoił się . *** Ale ogó lnie rzecz biorą c, reszta zrobił a przyjemne wraż enie. Ponieważ spodziewaliś my się oryginalnoś ci w zachowaniu Egipcjan. *** I wreszcie o przestę pczoś ci. Mó j brat, doś wiadczony podró ż nik, zapewniał mnie, ż e tu jest spokojnie, „kradzież nie kradnie”. Ale kosztownoś ci i dokumenty nadal przechowujemy w hotelowym sejfie. Plotka gł osił a, ż e ​ ​ w zeszł ym roku w jednym z pokoi skradziono laptopa. Cenne rzeczy zamknę liś my w walizce. A jednak został em okradziony. Czę sto spacerowaliś my po promenadzie. Razem i samotnie. Do centrum nurkowego i do miasta (wszystko w jedną stronę , na prawo od gł ó wnego budynku hotelowego). W biał y dzień , o 4 po poł udniu. Na wzgó rzu koł o restauracji Granada widzę , ż e kursują autobusy turystyczne. Wokó ł nich krę cą się faceci z fał szywymi chiń skimi papirusami. Ruszam do przodu. Turyś ci wyszli, a chł opaki mnie nę kali. Kupuj i kupuj od nich papirus. I wszyscy przytulili się do mnie z obu stron. Przykryte szczelnie. Kilka razy udał o mi się od nich uciec. Ale dogonili mnie raz za razem: wzię li taksó wkę (! ), wylą dowali przede mną i znó w mnie nę kali. Mam ś wiadomoś ć , ż e turyś ci nie są atakowani (nikt nie chwycił ich za rę ce). Ale wokó ł nie był o pieszych - gorą co, sł onecznie. Do hotelu Sun Rise był o okoł o 20 metró w (a blisko jest do centrum nurkowego), kiedy chł opaki zostali w tyle. Patrzę , moja torba na ramię jest otwarta, a torebka do widzenia! I był o to tylko 26 dolaró w w ich ekwiwalencie pienię ż nym. Có ż , co tam jest! Nie pamię tam numeru taksó wki. O zdarzeniu poinformowaliś my recepcjonistkę w naszym hotelu. Nie ma sensu iś ć na policję . Nastę pnie, wyjeż dż ają c w autobusie z turystami, paru turystom powiedziano, ż e niektó rzy z ich krewnych ró wnież zostali ostatnio obrabowani w ten sam sposó b lub sł yszeli o takich przestę pstwach. Turyś ci - uwaga! A na lotnisku w cennikach (nie tanio) w niektó rych kawiarniach nie ma 10% podatku! Oznacza to, ż e musiał em zapł acić dodatkowo ponad to, co został o wskazane. *** Ale Morze Czerwone nie został o jeszcze zepsute przez ludzi. A jeś li przestrzegasz „zasad turysty”, zawsze moż esz się zrelaksować i nie „dać się zł apać ”. I zapytaj organizatora wycieczki: „Czy mają wysoki sezon, czy nie? ”! ! !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał