W sezonie.

Pisemny: 2 lipiec 2011
Czas podróży: 16 — 28 czerwiec 2011
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje
Ocena hotelu:
6.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 7.0
Usługa: 6.0
Czystość: 8.0
Odżywianie: 4.0
Infrastruktura: 7.0
Postanowiliś my odpoczą ć nad ciepł ym morzem. Mó j brat uwielbia nurkować , wię c nie wahali się dł ugo. Jest cał kiem oczywiste, ż e to Egipt, Hurghada. Wybó r należ y do hotelu. Wybraliś my Safir, ponieważ znajduje się blisko (15 minut spacerem) od Frogman Diving Center, któ re lubi mó j brat. I czytał em ró ż ne "negatywy" o hotelu i smutne. Ale nie zaprzestał a poszukiwań . W koń cu udał o mi się znaleź ć uspokajają ce „ś wież e” komentarze z 2010 roku. Chodź my ze spokojem.
Nasza droga był a mniej wię cej spokojna. Transaero Airlines dostarczone sprawnie i uprzejmie. Niestety nie zdą ż yliś my odwiedzić sklepu Duty Free na lotnisku w Hurghadzie i nie zaopatrzyliś my się w wodę pitną (nie moż na pić wody z kranu, a ceny w hotelu to „mama nie pł acz” ”), wię c musieliś my udać się do miasta (od gł ó wnego budynku hotelu - w prawo) - aby wymienić pienią dze i poszukać wody.
***

O pienią dzach. Zmieniasz je tylko w bankach lub kantorach. Dolar wynosi okoł o 5.9 funta, a euro 8.4. Na lotnisku iw hotelu kurs walut jest niekorzystny. Wię c turyś ci wcią ż muszą szukać . Kantor bankowy (w pobliż u centrum handlowego Abu Ashara, gdzie kupiliś my wodę , soki i sł odycze) jest czynny od 18.00 do 21.00 i oferuje najkorzystniejszy kurs wymiany. Jeś li nie masz w tym czasie czasu na wymianę , idź dalej gł ó wną ulicą w kierunku „od hotelu” i popatrz na wymienniki dla kursu wymiany. Egipcjanie mają się dobrze.
Piastry papierowe został y zastą pione monetami.
***
O cenach. W centrum handlowym Abu Ashara, o któ rym wspomniał em, woda pitna Baraka kosztuje 1.70 funta za 1.5 litra. Fanta, Coca Cola, Sprite – okoł o 6 funtó w za 2 litry. Sok 35% (guawa, mango) - 6 funtó w na 1 litr (ale są tań sze o niż szym procencie).
Jeś li wybierasz się na wycieczkę (pojechaliś my do Luksoru), weź.1, 5 litra wody na osobę . Ponieważ chcesz duż o pić na pustyni, ale wodę moż esz kupić albo w autobusie (ceny nie pamię tam, ale jest droga), albo od handlarzy w pobliż u zabytkó w za 1 USD (mał a butelka) lub w stoł ó wka na pustyni za 15 funtó w (czyli Baraka 1.5 litra, czyli Sprite 0.33) lub w stoł ó wce nad brzegiem Nilu (filiż anka herbaty - 10 funtó w).
Podobno ta sama historia i na wycieczce do Kairu.
Sprzedawcy pamią tek dostają duż o. Prawie musisz z nimi walczyć .
Podczas zwiedzania przewodnik nakł adał towary – oleje, figurki, biż uterię . Ze sł owami: „lepszego i lepszego nigdzie nie znajdziesz”, przywieziono je do aromatycznej „fabryki”, pracowni figurek i jubilera. Nie poddaliś my się temu. Lepiej tym razem wybrać się na spacer po historycznych miejscach.
***
O hotelu.
ZALETY

Nie bę dę powielał pozytywnych recenzji z poprzednich lat. Cał kowicie zgadzam się co do sprzą tania, pokoi, nakrycia stoł u, plaż y. O zmianach napiszę w 2011 roku. Ustawiliś my się na drugą linię . Jest to tak zwany Garden View (rozpylacz na owady pozbył się mró wek). Nie chciał em przepł acać za „widok na morze”. Zwł aszcza z któ rej strony by się osiedlili, bo hotel ma 2 "skrzydł a" z ogrodem i basenem na podwó rku. Polowanie przez cał y dzień na pieczenie na sł oń cu (strona sł oneczna) lub nie widzenie morza (jeś li jest na parterze). Dodatkowo prawe skrzydł o został o zamknię te ze wzglę du na mał ą liczbę goś ci. Wielokrotnie byliś my zadowoleni z naszego wyboru.
1. Przejdź przez ulicę , aby ł atwo dostać się do gł ó wnego budynku (bardzo mał y ruch o każ dej porze dnia).
2. Do swojego pokoju moż esz wnieś ć wszystko, nawet pianino. I nikt nie powie ani sł owa.
3. Okna są oś wietlone ś miertelnie gorą cym sł oń cem dopiero rano, potem - cień .
4. Cisza. Potem, gdy zdarzył się przyjazd rodzin egipskich, wspó ł czuliś my goś ciom gł ó wnego budynku. Uwierz mi, to jest coś strasznego!
Terytorium jest leczone z owadó w 2 razy dziennie (o pią tej rano i po pią tej wieczorem). Cał y czas pracownicy coś tną , sprzą tają , podlewają . Pokoje są regularnie sprzą tane. Sprzą taczki są uprzejme, wydajne, uś miechnię te. Plaż a jest piaszczysta, mał a, ale wzdł uż brzegó w (przy pomostach) moż na obserwować ż ycie morskie. Kto chce przestrzeni i bogactwa Morza Czerwonego w peł ni - zapraszamy na ł odzie. W pobliż u każ dego hotelu w ogó le, a w szczegó lnoś ci w pobliż u Safir, znajduje się wiele jachtó w i jachtó w. Okoł o 9 wyruszają na rafy i wracają okoł o 16. (Odpoczywaliś my na jachcie z Frogman Diving Center, gdzie szkoli się pracownikó w, aby wł aś ciciel Sam nie mó gł pł yną ć ze swoimi podwł adnymi na morze. Zawsze porzą dek i praca zespoł owa. No i oczywiś cie otwarte morze wcale nie jest takie jak pł ywanie na wybrzeż u! )

Nie był o animacji. Co idealnie nam odpowiadał o. Wieczorem w ciszy poszliś my na plaż ę (wtedy zmę czył o nas chodzenie po ulicach, wś ró d irytują cych kupcó w). Spó jrz na morze i gwiazdy. Herbatę piliś my wł aś nie tam, na plaż y (mieliś my czajnik elektryczny, a obok leż akó w, w pustych pokojach mogliś my korzystać z dowolnych gniazdek).
Był o 25-30 goś ci (przed przyjazdem kilku arabskich, jakż e bardzo licznych rodzin)! Widocznie sytuacja rewolucyjna jako cał oś ć ma wpł yw. Ludzie są mili i spokojni.
I tu się zaczyna
MINUSY
Polityka hotelu jest taka, ż e ​ ​ wszystko zależ y od „sezonu”. To sformuł owanie usł yszeliś my z ust przedstawicielki „Natalie tour” Lilii. Lilia na ogó ł nie był a specjalnie zmę czona niespeł nionymi obowią zkami. Numer telefonu, któ ry nam podał a, został na stał e wył ą czony. Mogliś my ją znaleź ć tylko dzwonią c do innego hotelu, w któ rym czasami bywał a. Inni turyś ci ró wnież narzekali na jej pracę . Wró ć my jednak do sezonu. Zaczę liś my dowiadywać się o przyczynie braku bufetu na kolację (mieliś my serwis ś niadaniowo-obiadowy, bo dostaliś my obiad (i bardzo godny! ) na jachcie nurkowym). Obiecany bufet został zastą piony zł oż onym obiadem:

kelner przynió sł koszyk buł ek, kilka kawał kó w masł a, miskę zupy; potem przynieś li sał atkę i danie gł ó wne (ryż , ziemniaki lub makaron, warzywa z mię sem, rybą lub kurczakiem (tj. dodatek + mię so bez moż liwoś ci wyboru - co przyniosł eś , to zjedz)); Zabiera się chleb/masł o i przynosi deser (kawał ek ciasta lub kilka plastró w arbuza - ta radoś ć jest co drugi dzień ). Satysfakcjonują cy, nie gł odny. Ale! Bardzo nieprzyzwoite zachowanie kierownikó w hoteli, zwł aszcza ż e umowa obiecywał a coś innego. Turyś ci narzekali, ale cicho. Ich niewielka liczba gł osó w (nasze podejrzenia, ż e ​ ​ wszystko zależ y od LICZBY GOŚ CI potwierdził y się pó ź niej!! ! ) nie był a interesują ca dla hotelarzy. Zdaliś my sobie wię c sprawę , ż e nie przyjechaliś my w „sezonie”.
Ś niadania był y sł abe. Moż na był o zjeś ć tylko omlet i tylko „szkolą c” kucharza. Powiedzieli mu, jak ugotować ten omlet: podsmaż yć cebulę (starał się wł oż yć wszystko na surowo) i dopiero wtedy wlać jajko. Naleś niki nadal był y jadalne. Ale nie moż esz po prostu jeś ć naleś nikó w! Kieł basa z wielbł ą da jest bardzo amatorska. Fasola jest bardzo, bardzo amatorska. Mleko to wyraź nie 0.5%.
I dopiero gdy przybył y rodziny egipskie z dzieć mi i domownicy zaczę li karmić zgodnie z obiecanym programem. Wszyscy odczuliś my to na trzy dni przed wyjazdem (28 czerwca 2011). Ś niadanie:
pojawił y się tł uczone ziemniaki-sał atki, zapiekanka ze sł odkiego chleba (na stronach internetowych, w recenzjach z jakiegoś powodu nazywano to omletem z chlebem), naleś niki stał y się gę stsze (! ), był o 5 rodzajó w chleba i 5 rodzajó w buł ek (w przeciwień stwie do poprzednie 3 tacki wyrobó w piekarniczych), z dż emami ró wnież stał y się bardziej zró ż nicowane.
Kolacja stał a się „stoł em szwedzkim”:
4 rodzaje pieczywa, masł o, 2 rodzaje zup;
4-5 rodzajó w sał atek;
puree ziemniaczane, ryż , makaron, ziemniaki smaż one lub gotowane, duszone warzywa;
kotlety, mię so, kotlety, kurczak, smaż ona ryba;
sł odkie zapiekanki, ciasta, suflet, arbuz, pomarań cze (owoce na przemian „dzień po dniu”).
Nie piszę o napojach, bo swoje wypiliś my cudownie (herbatę lub sok, a nie jak myś lisz) pó ź niej, w pokoju.
Turyś ci „starzy wczasowicze” cieszyli się . Pewien Niemiec, któ ry klą ł pod nosem: „Scheise! ” (podczas kolacji) zaczą ł chodzić i uś miechać się .

Arabskie dzieci, grzebią ce w miskach z jedzeniem, robił y, co chciał y. Muszę przyznać personelowi, ż e szybko zaprzestali tej okrutnej praktyki. Oni ró wnież byli przeraż eni widokiem sztuć có w porozrzucanych na wspó lnych pó ł miskach, porwanych ciast i porwanych naczyń . (Nastę pnego wieczoru kucharze pró bowali podawać dania porcjami i w ograniczonym zakresie. Czekaj! Gł odni turyś ci od tych, któ rzy przybyli przed „arabskim lą dowaniem” szybko grzecznie, ale stanowczo zaprzestali tej okrutnej praktyki. I wtedy (najbardziej sł uszna decyzja) dzieciom po prostu nie wolno był o ukł adać podszewki. )
Na plaż y. Egipcjanki w ubraniach siedział y lub leż ał y na ł ó ż kach kozł owych, niektó re ką pał y się w tych samych ubraniach. W mał ej lagunie na hotelowej plaż y zrobił o się tł oczno. Dzieci rzucił y się z basenu - nad morze iz powrotem. W basenie pł ywał y też „kobiety Wschodu” (w ubraniach). Wydawał o mi się , ż e Egipcjanie patrzą na Europejki w kostiumach ką pielowych. To prawda, ż e ​ ​ się nie mę czyli (ż ony są w pobliż u! ) I nie gapili się bezczelnie.
Wieczorami goś cie egipscy siedzieli na dziedziń cu hotelu, nawoł ywali ś winie (wtedy rano w basenie pł ywał y plastikowe butelki, szklanki i wszelkiego rodzaju resztki roś linne). Mó wią też paskudne rzeczy o rosyjskich turystach! Spó jrz na Arabó w!
Przygnę biają ca był a ró wnież ogó lna oboję tnoś ć egipskich robotnikó w. Kiedy wymeldowaliś my się z pokoju, musieliś my oddać karty na rę czniki plaż owe. Zwykle wymienialiś my rę cznik plaż owy na nowy, zamiast wypoż yczać go w zamian za kartę . Okazał o się , ż e chł opak z plaż y pod koniec dnia zanosi karty pozostawione w szufladzie do recepcjonisty. A potem ta karta leż y u portiera i moż na ją zdobyć tylko wymieniają c ją z portierem (! ) na rę cznik zostawiony przez goś cia. Tych. chł opak na plaż y jest wykluczony z procesu wymiany. Zrozumieliś my to ponownie przez „hemoroidy”. Zwykle nie wyjaś niali tego „systemu sutkó w”. Robili zdziwione oczy (rano, kiedy się wymeldowaliś my, a wcześ niej pł ywaliś my na ś cież ce, portier i kierownik powiedzieli: „Tak, daj rę czniki na plaż y, a tu są z tragarzem”), ż e my nie mają rę cznikó w. Powiedzieli, ż e zgodnie z polityką hotelu goś ć oddał rę cznik portierowi w zamian za karty przyniesione przez chł opca z plaż y. Na nasze pytanie, ż e 2 godziny temu tego nie wyjaś nili, wzruszyli ramionami i zaż ą dali rę cznikó w. Brat poszedł na plaż ę , zabrał od dozorcy plaż owego kilka rę cznikó w, oddał je portierowi i uspokoił się .

***
Ale ogó lnie rzecz biorą c, o reszcie był o przyjemne wraż enie. Ponieważ spodziewaliś my się oryginalnoś ci w zachowaniu Egipcjan.
***
I w koń cu
O przestę pczoś ci.
Mó j brat, doś wiadczony podró ż nik, zapewniał mnie, ż e tu jest spokojnie, „kradzież nie kradnie”. Ale kosztownoś ci i dokumenty nadal przechowujemy w hotelowym sejfie. Plotka gł osił a, ż e ​ ​ w zeszł ym roku w jednym z pokoi skradziono laptopa. Cenne rzeczy zamknę liś my w walizce.

A jednak został em okradziony. Czę sto spacerowaliś my po promenadzie. Razem i samotnie. Do centrum nurkowego i do miasta (wszystko w jedną stronę , na prawo od gł ó wnego budynku hotelowego). W biał y dzień , o 4 po poł udniu. Na wzgó rzu koł o restauracji Granada widzę , ż e kursują autobusy turystyczne. Wokó ł nich krę cą się faceci z fał szywymi chiń skimi papirusami. Ruszam do przodu. Turyś ci wyszli, a chł opaki mnie nę kali. Kupuj i kupuj od nich papirus. I wszyscy przytulili się do mnie z obu stron. Przykryte szczelnie. Kilka razy udał o mi się od nich uciec. Ale dogonili mnie raz za razem: wzię li taksó wkę (! ), wylą dowali przede mną i znó w mnie nę kali. Mam ś wiadomoś ć , ż e turyś ci nie są atakowani (nikt nie chwycił ich za rę ce). Ale wokó ł nie był o pieszych - gorą co, sł onecznie. Do hotelu Sun Rise był o okoł o 20 metró w (a blisko jest do centrum nurkowego), kiedy chł opaki zostali w tyle. Patrzę , moja torba na ramię jest otwarta, a torebka do widzenia! I był o to tylko 26 dolaró w w ich ekwiwalencie pienię ż nym. Có ż , co tam jest! Nie pamię tam numeru taksó wki. O zdarzeniu poinformowaliś my recepcjonistkę w naszym hotelu. Nie ma sensu iś ć na policję .
Nastę pnie, wyjeż dż ają c w autobusie z turystami, paru turystom powiedziano, ż e niektó rzy z ich krewnych ró wnież zostali ostatnio obrabowani w ten sam sposó b lub sł yszeli o takich przestę pstwach.
Turysto - uważ aj!
A na lotnisku w cennikach (nie tanio) w niektó rych kawiarniach nie ma 10% podatku! Tych. nadal musiał em dodatkowo zapł acić .
***
Ale Morze Czerwone nie został o jeszcze zepsute przez ludzi. A jeś li przestrzegasz „zasad turysty”, zawsze moż esz się zrelaksować i nie „dać się zł apać ”.
I zapytaj organizatora wycieczki: „Czy mają wysoki sezon, czy nie? ”! ! !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał