Poczajowskie kapliczki w jeden dzień

23 Styczeń 2012 Czas podróży: z 01 Październik 2011 na 01 Październik 2011
Reputacja: +3061.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wyprawa do Ł awry Poczajowskiej był a planowana od dawna, ale jakoś nie wyszł o. Brat zaprosił mnie autem i wreszcie gwiazdy się poł ą czył y. Jurrius planował podró ż , my mieliś my tylko transport; -). Zdecydowaliś my się pojechać z duż ą firmą trzema samochodami, czas wyjazdu wyznaczono na pó ł noc pierwszego dnia paź dziernika.

Jedziemy w drogę.

Przygotowuję auto do wyjazdu (myjka i zbiornik peł ne, sprzą tam kabinę , sprawdzam ciś nienie w oponach), a Anyuta (ż ona) gotował a ś niadanie „na sucho” (naleś niki z jabł kami, domowy chleb, kieł basa i ser) i „na mokro” (domowej roboty) lemoniada i kompot z winogron). Do tego drobiazgi sł odyczy i delikatnoś ci : -).

Nasza trasa wyglą dał a tak: Kijó w - Ż ytomierz - Czudnió w - Lubar - Bieł ogorodka - Poczajó w - ź ró dł o ś w. Anny - Dubno - Ró wne - Nowograd-Woł yń ski - Ż ytomierz - Kijó w. Siedem godzin tam, sześ ć godzin tam i sześ ć godzin temu, to format naszej podró ż y do Poczajewa.

Droga Poczajowska.


Pierwsze spotkanie odbył o się w pobliż u domu Jurriusa w Nyvky. Anyuta i ja przybyliś my do domu o 23.40, zadzwoniliś my i czekaliś my. Po pię tnastu minutach nasi pasaż erowie wyjechali, kró tkie powitanie i pojechaliś my do przyjació ł Jurriusa. Brat wskazuje drogę , wjeż dż amy na ciemne podwó rko, jak zawsze nie ma gdzie skrę cić , odwracamy się i stoimy dumnie poś rodku wychodzenia z podwó rka. Jurrius telefonicznie informuje o naszym przybyciu, otrzymuje odpowiedź , ż e teraz wszyscy bę dą na dole. Dobra, stoimy, czekamy.

Dwaj faceci przechodzą obok, zatrzymują się , konsultują , zauważ ają nas w zbliż ają cym się samochodzie, gestem opuszczają szybę . Opuszczam szklankę , przyglą dam się uważ nie - trochę gotó w albo po prostu bzdury: czarne oczy, wszystkie twarze w kolczyku, kilka kolczykó w w uszach, po prostu przystojny! Pytam:

- Czego potrzebujesz?

- A my szukamy tutaj domu, adres to (dzwoni).

Sama nie jestem tutejsza w tej okolicy, pytają co odwracam gł owę do Jurriusa. Po cichu wysiada z samochodu i podchodzi do nieformalnych.

Patrzą na niego groź nie (jego brat ma dwa metry wzrostu, był aktywny w koszykó wce i odpowiednio waż y), ale Jurrius postanowił tylko pokazać im dom, któ rego potrzebował . Sł uchali go uważ nie, dzię kowali i pospieszyli. No idź do siebie z Bogiem.

W koń cu wychodzą przyjaciele Jurriusa, przywitaj się , czterech podró ż nikó w wsiada do swojego samochodu (Skoda Oktavia), czeka na ostatni samochó d (Toyota FJ Cruiser), któ rym jeż dż ą tylko dwie osoby, i rusza.

Kierowca Skody (takż e Yura) dzielnie przyją ł rolę nawigatora naszej kolumny (nawigator mu pomagał ), szliś my ś rodkiem, Cruiser zamknię ty. Na autostradzie Ż ytomierz cią gł e naprawy, droga jest doskonał a, ale jednopasmowa. Dobrze, ż e choć samochodó w był o szczerze niewiele, to kierowcy cię ż aró wek byli uprzejmi, odjechali na bok i minę li nas. Na naszej drodze nie był o stanowisk nurkó w (GAI - State Auto Inspection), ale okazał o się , ż e znacznie przyspieszył o to nasz ruch.

Prę dkoś ć został a ustalona przez Skodę , ledwo peł zaliś my z prę dkoś cią.60 km, a potem rozpę dzaliś my się do 140 na prostych odcinkach. Moje zadanie był o bardzo proste - ś ledź wymiary auta z przodu i gotowe! Ta wersja ruchu sprawił a mi nieopisaną radoś ć – wieczorem prawie nic nie widzę , wię c skupiam się gł ó wnie na intuicji; -)))


Po drodze rozpoczę ł o się rozdzielanie jedzenia mię dzy dziewczyny na tylnym siedzeniu, mieliś my też okruchy; -). Potem wszystko się uspokoił o i tylko Jurrius i ja czasami zamieniliś my kilka sł ó w.

Bez incydentó w dojechaliś my do Sitn, po czym miał nastą pić zjazd z drogi do Poczajowa. Zwolniliś my prę dkoś ć i spokojnie przejechaliś my obok znaku Poczajowa ze strzał ą kongresu. Jurrius natychmiast ze zł oś cią wybiera telefon „nawigatora”, usprawiedliwia się , mó wią c, ż e nawigator utorował mu drogę ! Dobra, czekamy na odwró cenie.

Po czterech kilometrach zawró ciliś my i jechaliś my z powrotem, dojechaliś my do zakrę tu i… znowu przelatuje Skoda! ! ! !!

Zwalniam, ale Skoda jedzie daleko. Nic nie ró b, znowu za nią idę : - (Jurrius już jest szczegó lnie zł y - musimy pod koniec naboż eń stwa dostać się do Ł awry Poczajowskiej, bo wtedy pod dachem Ś wią tyni wznosi się ikona Matki Boskiej Poczajowskiej i nie mamy czasu go dotkną ć. ma wszystko, co myś li o nawigatorze i swoich zdolnoś ciach nawigacyjnych...Ma leniwe uzasadnienie, bo nie ma co go przykryć. Wieś mruga, my wyprzedzamy kilka rzadkich Zhiguli , Moskal i motocykl z wó zkiem inwalidzkim.

Zwiedzamy Ł awrę Poczajowską.

W koń cu wjeż dż amy do Poczajowa, poruszamy się po kopule i szybko znajdujemy się w pobliż u Ł awry. Rzucamy samochody na pobocze i jedziemy do ś wią tyni. Jest wpó ł do pią tej, wię c wydaje się , ż e im się udał o.

Przed wejś ciem starsza kobieta przypomina wszystkim kobietom, aby nie zapomniał y o chustach i… sukienkach. Ups, dziewczyny nie wzię ł y sukienek...Dzię ki Bogu moż esz wzią ć sukienkę za kaucją.30 hrywien (nieco mniej niż.5 dolaró w). Dziewczyny ubierają się w sukienki i idziemy do wejś cia. Patrzą c w przyszł oś ć mogę powiedzieć , ż e niewiele osó b był o w sukienkach, podobno tej formalnoś ci nikt nie monitoruje.

Ż ebracy i kalecy stali na cześ ć Ś wią tyni na cześ ć . Jedni stoją z opadają cym wzrokiem, okazują c pokorę swoim trudnym losem, inni aktywnie podbiegają do spieszą cych do Ś wią tyni i patrzą im w oczy tragicznym spojrzeniem, jeszcze inni deklarują psalmy z Biblii, groź nie patrzą c na potencjalnych sponsoró w.


Nigdy nie daję ż ebrakom i gł upcom w koś cioł ach – mam ku temu kilka powodó w. Po pierwsze, nie ma biednych ludzi siedzą cych w pobliż u koś cioł ó w, któ rzy tworzą wł asną kastę.

Ż ebrak to nie stan finansowy, ale pryncypialna pozycja w ż yciu, daj mu moż liwoś ć pracy, nigdy się na to nie zgodzi, bo już PRACUJE.

Idziemy do Ś wią tyni, rozglą damy się . Wokó ł wznoszą się pomalowane ś ciany, poś rodku jest duż o ludzi. Skrę camy do gł ó wnej ś wią tyni, stoimy. Nie wiem, czy Ś wią tynia został a niedawno odnowiona, czy tak jasne kolory istnieją od wielu lat, ale wszystkie obrazy wyglą dają , jakby dopiero co powstał y. Sufit jest prawie niemoż liwy do rozważ enia, wcią ż jest ciemny.

Atmosfera w samej Ś wią tyni nie jest posę pna, ale pozytywna i inspirują ca. Jeś li inne katedry (Kolonia, Reims) przygnę biają swoją wielkoś cią i jakoś czują się niekomfortowo, to nie ma takiego uczucia.

Za okoł o godzinę docieramy do ikony.

Kolejkę do niej reguluje ogromny mnich, któ ry okresowo wypuszcza ludzi do ogrodzonej czę ś ci ś wią tyni, ską d już dostają się do ikony. Obok ikony stoi straż nik w postaci Kozaka, księ dza i starsza zakonnica, któ ra okresowo wyciera ikonę.

Wszyscy pospieszają wierzą cych: „Pospiesz się , pospiesz się , nie zwlekaj”. Każ dy goś ć przebywał w pobliż u ikony maksymalnie przez pię ć sekund i został natychmiast zastą piony przez nastę pny.

Wychodzimy na zewną trz, idziemy do Ś wią tyni. Wł aś ciwie jest to cał y kompleks budynkó w o wyją tkowej historii (polecam poczytać w internecie). Wszystko utrzymane w czystoś ci i porzą dku, ś cież ki wybrukowane, trawa starannie przystrzyż ona, nigdzie nie ma ś mieci. Wszę dzie są urny, surowy dziadek z miotł ą patrzy z dezaprobatą na tł umy parafian.

Bronimy kolejnej linii ś wię tych relikwii, denerwuje mnie wujek biznesowy, któ ry prowadzi linię.

Dokł adniej, denerwuje mnie jego surzhik: „Nie zatrzymujemy się , mijamy szybciej”. Choinki przyklejają się , mó wią po rosyjsku lub ukraiń sku i taka dzika mieszanka sł ó w, któ ra usycha w uszach.


Pod szklanymi kopuł ami relikwii, obok bardzo STAROŻ YTNEGO dziadka (niewidomego, szarego i pomarszczonego) w stroju mnicha zakł ada na chwilę na gł owę kapelusz (albo to nakrycie gł owy nazywa się inaczej, nie wiem dla pewnie) tego ś wię tego. I nawet nie podnosi gł owy, ale nie każ dy nosi kapelusz! Ubrał mnie, Anyuty nie ma, Jurrius jest ubrany, a jego dziewczyna nie! Powtarzam, nie podnosi gł owy, kieruje nim tajemnica.

Jurius i Tanya uciekli, by zbadać Ś wią tynię , a Anyuta i ja zaczę liś my zwiedzać okolicę . Ś wią tynia stoi na wzgó rzu, z jej terytorium roztacza się wspaniał y widok na Poczajó w. Wysokoś ć jest cał kiem przyzwoita (od trzydziestu do czterdziestu metró w), w pobliż u krą ż ą wrony, wschodnia ś wią tynia jest dobrze oś wietlona.

Coraz wię cej ludzi, autobusy wiozą tł umy pielgrzymó w.

W pobliż u Ś wią tyni znajduje się duż e pudeł ko, w któ rym sprzedawane są akcesoria koś cielne i pamią tki.

Stajemy w mał ej kolejce, kupujemy na proś bę krewnych, pobieramy ikony i pró bki. Nieco z boku dostrzegam mał e pudeł eczko na ś cianie, w któ rym za szybą znajdują się portfele i portmonetki. Przyglą dam się uważ nie – pod pudeł kiem widnieje napis, któ ry ostrzega wszystkich, ż e miejsce jest ś wię te, ale portfele są czę sto kradzione. Oczywiś cie bę dziemy ostroż ni.

Sporo obcokrajowcó w mó wi po polsku i angielsku. Natchniony Juriusz opuszcza Ś wią tynię , ogł asza, ż e ​ ​ wcią ż musi dostać się do dwó ch strategicznie waż nych punktó w w zamku i ponownie znika. Wysoko nad ziemią , ale w pobliż u ś wią tyni unosi się jastrzą b (czy coś w tym stylu, nie znam ich) i wyglą da drapież nie ziewają ce goł ę bie, któ rych nie brakuje w pobliż u ś wią tyni.

W pobliż u sł ychać okrzyki oburzenia - te dwie kobiety nie dzielił y miejsca w kolejce po akcesoria koś cielne.

Sprawa prawie osią gnę ł a punkt szturmu, gdy podszedł ksią dz i surowo zganił awanturnikó w.

Stoimy, podziwiamy Ś wią tynię i jej otoczenie, nikogo nie dotykamy, nie, pasuje mę ż czyzna w szacie, spod któ rej wyglą dają...sportowe spodnie. Ś ciś le nas bada i mó wi:

- Ską d przybyliś cie, mł odzi ludzie?

- Podoba ci się ś wią tynia?

- Tak (kiedy nie chcę się komunikować , staję się wyją tkowo powś cią gliwy).

- Poś wię camy się Ś wią tyni w imię Pana (z ż elaznymi nutami w gł osie)!

"Czy to rozkaz? "


Nie podoba mi się takie podejś cie do darowizn, a sam ksią dz wzbudził pewne wą tpliwoś ci co do jego autentycznoś ci. „Ksią dz” był trochę zakł opotany, udawał , ż e widzi kogoś daleko i znikną ł . Wszę dzie jest mnó stwo oszustó w, ministrowie Ł awry Poczajowskiej nie wychodzą ze skrzynką na datki na ulicę , są pojemniki na datki w samej Ś wią tyni, gdzie wcześ niej kł adziemy niewielką kwotę.

W koń cu cał a nasza firma zbiera się na ulicy i decydujemy, co dalej.

Pierwotnie planowano, ż e spę dzimy noc w hotelu, ale zmieniliś my zdanie: postanowiliś my odwiedzić ź ró dł o ś w. Anny, a dziś wró cić.

Ponieważ w nawigatorze nie moż na był o zabić ź ró dł a przybycia „Ź ró dł o ś w. Anny” i nikt nie znał dokł adnych wspó ł rzę dnych, musiał em zastosować metodę naklejania – podszedł em do oficera GAI i wyjaś nił em jego kierunek.

Poszukujemy ź ró dł a ś w. Anny.

Koń czymy obiad i ruszamy. Po dziesię ciu minutach jazdy w koń cu stracił em orientację i zaczą ł em zatrzymywać się w pobliż u ludzi i wyjaś niać kierunek. Wreszcie kobieta na rowerze mó wi nam, ż e ź ró dł o znajduje się trzy kilometry w linii prostej. Ś wietnie, ale pię ć kilometró w dalej nic się nie wydarzył o. Ept, zatrzymuję czł owieka z prę tami, pytam, dostaję odpowiedź - jeszcze siedem kilometró w, lewo, prawo, prosto, kró cej, niewyraź nie!

Có ż , wcale nie krzem, ale magiczny kamień . Grzecznie odmawiamy zaszczytu uzyskania tego cudu. Anyuta wybiera stró j ką pielowy, Jurrius i ja pakujemy magnesy. Idziemy do ź ró dł a.

Wł aś ciwie nie jest to tylko ź ró dł o, ale cał y kompleks (koś ció ł , czcionki, niektó re niejasne budynki).

Wiele autobusó w z ukraiń skimi numerami wszystkich regionó w. W pobliż u ź ró dł a znajduje się znak ostrzegawczy, któ ry zaleca oglą danie rzeczy, ponieważ kradną ! Oto znak przypominają cy, ż e to ź ró dł o, a nie plaż a! Mam niejasne przypuszczenie, ż e ta tablica pojawił a się po pewnych incydentach zwią zanych z niezrozumieniem tego prostego faktu.

Woda na wiosnę jest doś ć mę tna i zimna! ! ! ! ! Dla mnie, któ ry uważ a zimną wodę do ką pieli w dowolnej wodzie o temperaturze poniż ej 25 stopni, nie jest to zaskakują ce, ale tutaj woda miał a aż + 4 stopnie! Ta temperatura prawie zawsze był a tutaj, woda pł ynie i jest stale aktualizowana.

Tak wię c moje zanurzenie w tym ź ró dle był o wyraź nie wykluczone, wszyscy inni byli zdeterminowani, aby nurkować.


Dla szczegó lnie nieś miał ych był y dwie zamknię te chrzcielnice (mę ska i ż eń ska), reszta mogł a swobodnie wchodzić po schodach. Wiele osó b stł oczył o się , jedni pospieszyli do wody, inni przebrali się , jeszcze inni patrzyli.

Anyuta i Tanya zanurkowali do szatni, Jurrius rozebrał się na schodach, uroczyś cie przekazali mi wszystkie rzeczy i poszli nurkować.

Musisz trzy razy zanurzyć gł owę w ź ró dle, zanim za każ dym razem powinieneś przeczytać kró tką modlitwę wypisaną na ś cianie. Jurrius wchodzi do wody i w zamyś leniu chodzi na kolanach w wodzie. Przypomnę , trzeba skoczyć gł ową naprzó d, co dla dwumetrowego brata jest trochę problematyczne; -)) Zdesperowany, by znaleź ć gł ę bię , Jurrius po prostu rozpryskuje się pł asko w wodzie, a wię c jeszcze dwa razy. Wychodzi do mnie, ubiera się . I dopiero tutaj pojawiają się nasze dziewczyny!

Patrzą na Jurriusa z aprobatą , pró bują mnie przekonać . Dokł adniej, Tanya pró buje, Anyuta wie na pewno, ż e nie wejdę do wody. Po otrzymaniu negatywnej odpowiedzi polubownie pę dzą do ź ró dł a.

Och, ach, ach-ach, ach! ! ! ! ! Jest zanurzony w naszych pię knoś ciach. Radoś nie i polubownie zanurkował em i wbiegł em po schodach, ze zdję ciem w pamię ci, i w szatni. Tymczasem Jurrius jest w jak najbardziej dobrodusznym nastroju, ż artuje i ogó lnie bł yszczy!

Tymczasem pojawiają się nasi przyjaciele, z któ rymi jechaliś my z Kijowa. Postanowili ró wnież udać się do ź ró dł a już dziś i nie odkł adać tego do jutra. I witam ponownie i jeszcze raz na razie.

Postanawiam zbadać okolice ź ró dł a. Odnajduję mur, w nim przejś cie, za któ rym znajduje się cmentarz. Nie ś miem tam iś ć , stoję przy wejś ciu i patrzę . Groby są stare i tego samego typu (biał e krzyż e), ale bardzo zadbane, duż o kwiató w i innych roś lin.

Za budynkiem administracyjnym znajduje się pijalnia, w któ rej moż na odebrać wodę pitną.


Dla tych, któ rzy nie mają przy sobie pustych butelek lub chcą ich szukać , sprzedawane są fabrycznie napeł nione pó ł toralitrowe plastikowe butelki (nawet z „markowymi” etykietami). Cena jest bardziej niż humanitarna - 3 UAH. (12 rubli). Biorę kilka butelek, idę do samochodu, ż eby je wł oż yć do bagaż nika, po drodze przechwytuje mnie Jurrius i też idę na zakupy. Oto mał a dzwonnica, najprostsze metalowe schody prowadzą do trzech dzwonó w.

Droga do Kijowa.

Spę dzamy trochę wię cej czasu na przeglą daniu wszystkiego wokó ł nas, ale nie ma na co patrzeć i zamierzamy. Ruszamy w drogę , ale nawigator jakoś dziwnie przedstawia moją drogę . Stoję na rozdroż u, myś lą c, kiedy sygnał y z tył u. Odwracam się - nasi przyjaciele ze Skody. No có ż , dzisiaj jesteś my nierozł ą czni! ! ! ! ! Poró wnujemy wyś wietlacz jego nawigatora i mojego, są ró ż ne, wybieramy najkró tszą drogę i jeszcze raz się ż egnamy; -)).

Wracamy do domu, zmę czenie odczuwalne, ale czuję się dobrze.

Jurrius proponuje, ż e zasią dzie za kierownicą , ale lubię jeź dzić w cią gu dnia. Droga jest bezpł atna, zasię g doskonał y, nastró j psuje tylko wiele znakó w ograniczenia prę dkoś ci w niejasnych miejscach, a za nimi pasie się policja drogowa. Jedziesz sto km na godzinę , a wraż enie jest takie, ż e stoisz: - ((. To oznacza fajny asfalt! Postanawiamy pogoń „na ż ywo”).

Ż egnamy się serdecznie, rozdajemy torby i wracamy do domu, gdzie czeka na mnie mię kkie ł ó ż ko i ulubiona poduszka…

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Почаев, раннее утро.
В Храме.
Почаевская Лавра.
Вид со смотровой площадки Храма на Почаев.
Вид со смотровой площадки Храма на Почаев.
Вид со смотровой площадки Храма на Почаев.
Почаевская Лавра.
Верхушка Лавры.
Над одним из входов в Храм.
Ночевать в Храме можно, но ...
Рассвет.
Будьте бдительны!!!
Красота-а-а!!!!
Посетители идут в Храм.
Главный вход на территорию Лавры.
Анютина слабость - лошади...
Красиво, но все скупаются в Храме.
Вид на Храм снизу.
Источник Святой Анны.
Любимая!
Закрытые купели, слева мужская, справа - женская.
Юрриус окунается.
Юрриус после купания.
Источник Святой Анны.
Источник Святой Анны.
Источник Святой Анны.
Для особо одаренных...
Колокольня
Вход на кладбище.
Кладбище.
Обелиск на кладбище.
Бювет с целебной водой.
Бювет с целебной водой.
Бювет с целебной водой.
Деревянные магниты.
Главный купальщик :-((
Рынок, у входа в источник Святой Анны.
Паломники.
Мечта фетишиста, в двух шагах от Почаевской Лавры.