CIEPŁO W STREFIE

26 Lipiec 2020 Czas podróży: z 27 Czerwiec 2020 na 27 Czerwiec 2020
Reputacja: +347.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Nie, to nie to, co myś lisz. W tym przypadku porozmawiamy o strefie wykluczenia w Czarnobylu. Któ ry znajduje się na obszarze wokó ł elektrowni ją drowej o tej samej nazwie, gdzie w 1986 roku doszł o do wielkiej eksplozji.

"Trzeci anioł zadą ł w swoją trą bę i wielka gwiazda spadł a z nieba, pł oną c jak lampa i spadł a na trzecią czę ś ć rzek i na ź ró dł a wó d. Nazwa tej gwiazdy to pioł un; a trzecia czę ś ć wó d stał a się pioł unem, a wielu ludzi umarł o z powodu wó d, ponieważ stał y się gorzkie.

Apokalipsa, czyli Objawienie ś w. Jana Ewangelisty, rozdział.8, wersety 10 i 11.

Czarnobyl (lub Czarnobyl) to powszechna nazwa pioł unu.


Wczesnym rankiem wszystkie dział ania są wykonywane automatycznie. Dojedź do stacji metra. Zejdź na platformę . Dojedź do stacji metra „Vokzalnaya”. Wypł yń na powierzchnię i ponownie zejdź do tunelu pod torami. Wyjdź z Dworca Poł udniowego. Przejdź okoł o trzystu metró w. I zakop się w tabliczce z charakterystycznym napisem, przymocowanej za przednią szybą autobusu.

Pierwszy naleś nik jak zawsze grudkowaty. Hasł o ADA nie dział a. Autobus to nie to samo. Wszystko dział a przy drugiej pró bie. Nastę pny transport to ten. A ł adna dziewczyna z ekstrawagancką fryzurą w afrykań skim stylu i ubrana w markowy czarny T-shirt odpowiada na proś bę ADA. Na fasadzie tego ostatniego widnieje ten sam straszny znak, od tył u - imię , nazwisko i stanowisko - przewodnik. Litery angielskie. Prawdopodobnie po to, by wyglą dał o fajniej.

Poprzez uważ ne poró wnanie wizerunku w paszporcie z oryginał em wydaje się stwierdzenie, ż e najprawdopodobniej tymi podmiotami są wł aś nie ci potencjalni turyś ci. O czym ś wiadczy wpis na jakiejś tajnej liś cie.

Tym, któ rzy przyjadą pierwsi, przysł uguje bonus - wybó r miejsca w autobusie. Najwygodniejszy w ś rodku kabiny. Mniej się trzę sie. Tak, a drzwi do wejś cia i wyjś cia w pobliż u.

W mię dzyczasie ludzie podjeż dż ają . Wedł ug zupeł nie przypadkowych podsł uchanych rozmó w z cał ego kraju. A nawet jest kilku obcokrajowcó w. Ci, któ rzy udają , ż e rozumieją rosyjski. W przeciwnym razie tworzona jest dla nich osobna grupa z przewodnikiem emitują cym w odpowiednim ję zyku.

Co dziwne, ale do czasu „H” wszystko jest zmontowane. Drzwi się zamykają i autobus odjeż dż a zgodnie z rozkł adem. Dojś cie do granicy strefy zajmuje okoł o dwó ch godzin. Jest czas na przemyś lenie wł asnego, być moż e lekkomyś lnego dział ania.

Okoł o dwustu biur podró ż y ma prawo do oficjalnego prowadzenia wycieczek w strefie wykluczenia Czarnobyla. W rzeczywistoś ci zajmują się transportem o rzą d wielkoś ci mniej.


Doł ą czony dokument zwraca uwagę . Odnosi się do pracownikó w inteligencji dozymetrycznej. Ci, któ rzy jako pierwsi wspię li się w nieznane. I po innych sprzą tali oś cież a. W szczegó lnoś ci na dachu zniszczonego czwartego reaktora. Inteligentna technologia w tych warunkach po prostu odmó wił a dział ania. Ludzie musieli iś ć . Ale poziomy promieniowania nie wynosił y mikro czy mil. Cię ż kie tysią ce prześ wietleń . Czę sto zmiana trwał a kilkadziesią t sekund dziennie.

A za oknem pł ywają wsie i miasta, regionalne centrum Ivankov. Jeszcze trochę i droga opiera się o szlaban w punkcie kontrolnym Dityatki. Wszyscy przybyli. Obramowanie.

Tutaj wszystko jest poważ ne. Gdzieś w oddali cią gnie się ogrodzenie z drutu kolczastego. Punkt kontroli pojazdó w. Po obu stronach drogi stoją markowe kioski z tym samym charakterystycznym napisem. W nich moż na kupić pamią tki, materiał y informacyjne i coś jadalnego. Ceny, powiedzmy, komercyjne. Z jednej strony wszystko jasne, do udź wignię cia, wysokie koszty. Z drugiej strony wł asne prasy do ropuch.

Za rogiem widać sł ynne niebieskie budki. To jest nie do zniesienia dla nikogo. A przy drodze jest prawdziwy wojskowy BRDM. Mó wią c najproś ciej, samochó d pancerny do rozpoznania. I moż esz na nim jeź dzić . Ale nie teraz. Bo formalnoś ci się koń czą , a przewodnicy zaczynają wydawać turystom elektroniczne wejś ció wki do strefy. Pochodzą z indywidualnym napę dem noszonym na szyi. Dzię ki temu wiesz, kto co dostał . A w takim przypadku znacznie uł atwia identyfikację ciał a.

Ostatnim krokiem jest sprawdzenie przez policję . Sł uż ą tu jako straż nicy graniczni. Wreszcie wszystkie formalnoś ci są dopeł nione, autobus przekracza granicę i… zatrzymuje się . Dziesię ć minut na odwiedzenie sali filozoficznych refleksji z szemrzą cą wodą . Nie ma innej takiej okazji przed obiadem.

Punkt kontrolny „Dityatki” to granica trzydziestokilometrowej strefy. Po wypadku w czwartym reaktorze konieczne był o pilne sformalizowanie sytuacji. Bez dalszych ceregieli za podstawę przyję li scenariusz wybuchu bomby atomowej. A obszar poraż ki wyznaczał y dwa koncentryczne krę gi. Duż y - trzydzieś ci kilometró w ś rednicy z umiarkowanymi dawkami promieniowania. Mniejszy ma dziesię ć kilometró w, najbardziej niebezpieczny.


To prawda, dosł ownie od pierwszego dnia ten schemat musiał zostać poprawiony. Coś powiał o w jednym kierunku. A zrywają cy się wiatr zanió sł go do innego. Aby uzyskać prawdziwy obraz, dozymetryś ci musieli pracować przez cał ą dobę . W rezultacie okazał o się , ż e zainfekowane obszary są bardzo nieró wne zaró wno pod wzglę dem wielkoś ci, jak i skł adu. Ponadto sytuacja stale się zmienia.

Pierwszy przystanek znajduje się w centrum wsi Zalesie. Kiedyś znajdował się tam mają tek gł ó wny duż ego koł chozu. Dziś natura prawie pochł onę ł a czyny ludzkich rą k. Mimowolnie przychodzi na myś l poró wnanie z azjatyckimi staroż ytnymi miastami pochł onię tymi przez dż unglę . Tutaj jest tak samo. Tylko zamiast egzotycznych tropikalnych pną czy rodzimych drzew i bluszczu.

Kasa oszczę dnoś ciowa mieś cił a się w zwykł ym wiejskim domu. Już ponad poł owa zniszczona. Pobliski sklep spoż ywczy miał trochę wię cej szczę ś cia. Ś ciany i dach wcią ż stoją . W jednym z pomieszczeń zachował y się nawet resztki kontuaru. Najlepiej prezentuje się kamienny dom kultury. Widać , ż e powstał w latach pię ć dziesią tych ubiegł ego wieku. Wewną trz dobrze zachowane sztukaterie na ś cianach i suficie. Ale podł oga został a zniszczona przez maruderó w.

Dalej wzdł uż drogi leż y zardzewiał y szkielet samochodu. Widać , ż e jego wł aś ciciel był zamoż ny. Osobista studnia artezyjska, solidny dom z werandą , solidna piwnica, budynki gospodarcze. Na parapecie wcią ż jest pusta butelka. Wyglą da na to, ż e dobrze się bawiliś my.

Ale czas nie czeka. Czas ruszyć na trasę . Mał a niespodzianka. Przez dwieś cie metró w kilka ł osi powoli przechodzi przez ulicę . Widać , ż e ludzie nie przeszkadzają im szczegó lnie. Prawdopodobnie przyzwyczajony już do stada ciekawskich turystó w.

Wokó ł dawnego regionalnego centrum Czarnobyla wybudowano nową obwodnicę . Na trawniku przy rozwidleniu leż y sł ynne kamienne jajko wielkoś ci samochodu. Jaki ptak go zostawił ?


Kolejny punkt kontrolny „Lelew”. Tym razem wejś cie do dziesię ciokilometrowej strefy. Wkró tce potem skrę camy w las na drogę wył oż oną pł ytkami betonowymi. Przystanek transportowy z poruszają cym napisem „Obó z pionieró w” dotyka. Z jakiegoś powodu w Zwią zku Radzieckim takie obozy znajdował y się wył ą cznie w najbardziej odległ ych miejscach. A jeś li jeszcze są tacy, któ rzy chcą odwiedzić miejsca odpoczynku, to grzeczni ludzie natychmiast pojawiają cy się zniką d kulturowo wytł umaczą , ż e pionierzy mają teraz spokojną godzinę i nie należ y im przeszkadzać .

Za oknem widać ś lady silnego poż aru. Sczerniał e przez ogień , ale wcią ż ż ywe sosny. I soczystą szmaragdową zieleń runa leś nego. Wś ró d drzew powoli wę druje ł osiowa rodzina w swoim wł asnym interesie. Nieco dalej na polanie pasą się konie Przewalskiego. Kiedyś przywieziono ich tutaj na kilka eksperymentó w. A potem albo zostali po prostu wypuszczeni, albo sami uciekli. Ogó lnie w Strefie Wykluczenia ż yją już trzy stada.

Droga ponownie skrę ca i autobus zatrzymuje się przed ż elazną bramą . Ich zielony kolor i czerwona gwiazda wyraź nie wskazują , ż e należ ą do departamentu wojskowego. W pobliż u ogrodzenia znajduje się zardzewiał y znak z budzą cym grozę napisem „Stop. Strzelać . " Stoimy. Nie strzelają . Zamiast tego brama otwiera się z paskudnym skrzypieniem. Có ż , jeś li jesteś zaproszony, musisz iś ć .

Nawiasem mó wią c, przy wejś ciu do punktu kontrolnego znajduje się znak „Centrum dalekosię ż nej komunikacji radiowej”. Są dzą c po gigantycznych metalowych konstrukcjach widocznych w oddali nad drzewami, komunikacja bardzo dalekobież na. Po okoł o pię ciu minutach lekko opuszczona asfaltowa droga prowadzi do rozwidlenia. Po prawej - to samo miasto Czarnobyl 2.

Chociaż nawet nazywanie tego był oby zbyt gł oś ne. Osada skł adał a się z czterech pię ciopię trowych budynkó w mieszkalnych, schroniska dla cywilnych specjalistó w, hotelu, klubu, sklepu i liceum czarnobylskiego nr 3. Posiadał a ró wnież wł asny stadion. A w rzeczywistoś ci terytorium jednostki wojskowej 74939. Cał a ta farma znajdował a się na jedynej ulicy Kurczatowa.


Dlaczego tak nazwano miasto? I tego nikt nie zgadnie. Miejscowi mieszkań cy prawdziwego Czarnobyla dobrze wiedzieli, ż e mają tylko jedną pocztę . A jeś li ktoś pytał o drugą , to jest szpiegiem. I należ y to zgł osić wł aś ciwym organom. To samo dotyczy szkó ł . Trzeci nigdy nie istniał . Ogó lnie rzecz biorą c, interesują ce jest prześ ledzenie geografii takich podobnych instytucji edukacyjnych. Na przykł ad bardzo egzotycznie wyglą da ś wiadectwo dojrzał oś ci, wystawione przez jaką ś moskiewską szkoł ę , poł oż oną gdzieś w dziczy Karpat. . .

A jeś li na rozwidleniu skrę cisz w lewo. Nie, moraliś ci mogą tu milczeć . Bo po kilkuset metrach droga wpada na kolejny punkt kontrolny z tym samym znajomym znakiem Centrum Radiokomunikacji Dalekiego Zasię gu. Przepraszam za tautologię , tutaj był a tajna czę ś ć tajnego miasta Czarnobyla 2.

Oficjalna nazwa to pozahoryzontalna stacja radiolokacyjna (ZGRLS) „Duga” 5N32. A raczej jego centrum odbioru radiowego. Nadajnik znajdował się sześ ć dziesią t kilometró w po drugiej stronie Dniepru w okolicach miasta Lubecz. Kompleks był czę ś cią systemu wczesnego wykrywania wystrzeliwania mię dzykontynentalnych rakiet balistycznych.

W jej skł ad wchodził y: wę zeł wczesnego wykrywania nr 5 (RO-5) z radarem Dniepr w Mukaczewie, wę zeł RO-30 z radarem Daryal w Peczorze, wę zeł RO-7 z radarem Daryal w Mingaczerze, kolejny ZGRLS „Duga” w Komsomolsku nad Amurem, zdalne stanowisko odbiorcze „Dź wina” w wę ź le RO-1 w Murmań sku. Stanowisko dowodzenia znajdował o się w Solnechnogorsk.

Ś cież ka prowadzi do lasu. I cał kiem nieoczekiwanie, za rogiem, nad gł ową wyrastają cyklopowe metalowe konstrukcje, idą c gdzieś w dal. Są to anteny ZGRLS zbudowane na zasadzie fazowanego szyku antenowego. Widać wyraź nie, ż e skł adają się one z dwó ch czę ś ci. Ten, któ ry jest bliż szy, o niskiej czę stotliwoś ci, ma wysokoś ć masztu 150 i dł ugoś ć.500 metró w. Na koń cu przylega do niego wysokiej czę stotliwoś ci, wysoki na 100 metró w i dł ugi na 250 metró w.

Budowa stacji w pobliż u elektrowni ją drowej w Czarnobylu został a wyjaś niona wysoką energochł onnoś cią . Jeden element wibratora waż ył okoł o tony. W sumie potrzebne był y tysią ce ton stali ocynkowanej. Aby uzyskać taką iloś ć deficytowych surowcó w, specjalną decyzję musiał podją ć ó wczesny premier ZSRR Aleksiej Kosygin.


Począ tkowo radar wę zł a radarowego pracował na czę stotliwoś ciach od 3.26 do 17.54 MHz. Jednak ze wzglę du na czę ś ciowe zaję cie pasó w lotnictwa cywilnego przeprowadzono modernizację . Nawiasem mó wią c, sygnał y radarowe był y dobrze sł yszalne nawet na konwencjonalnych odbiornikach w postaci charakterystycznego pukania. Z tego powodu kompleks zyskał przydomek rosyjskiego dzię cioł a za granicą .

Budynek usł ugowy rozcią ga się ró wnolegle do anten. Przylega do budynku centrum dowodzenia i komputera. Został oparty na superkomputerze K-340A, zbudowanym na elementach dyskretnych i dział ają cym na 45-bitach z 2.4 milionami operacji na sekundę . Arytmetyka tego superkomputera opierał a się na systemie szczą tkowym. W latach 1966-1973 wyprodukowano ł ą cznie 50 zestawó w. Czę ś ć z nich pracuje do dziś . Bloki tej gigantycznej maszyny leż ą niemal pod każ dym krzakiem. Musisz wię c poruszać się z najwyż szą ostroż noś cią .

Na koń cu bloku serwisowego znajduje się budynek stanowiska dowodzenia rezerwy. W jego pustych pokojach są te same pozostał oś ci wielkiego kalkulatora. Ś cież ka prowadzi do warsztató w samochodowych. Jak wszystkie inne przedmioty, wszystko tutaj jest zrobione po to, by trwać . To tylko odkryta lokomobila stawia pytanie. A ską d się wzią ł ? A co najważ niejsze, dlaczego?

Już za bramą tego tajemniczego miasta, na ogrodzeniu, znajduje się napis „Klub centrum dalekosię ż nej ł ą cznoś ci radiowej”. A co za ż artowniś powiesił to tutaj. Ponieważ dziura prowadzi do instytucji takiej jak toaleta, któ rej kategorycznie nie zaleca się korzystać . Zapach jest po prostu przytł aczają cy. Wię c kto tego potrzebuje, musisz uzbroić się w cierpliwoś ć . Do nastę pnego punktu pozostał o bardzo niewiele.

Autobus odjeż dż a na gł ó wną drogę i za pię tnaś cie minut przed oczami otwiera się panorama budynkó w Czarnobyla. Na jego koń cu znajduje się ogromny ż elbetowy ł uk nowej osł ony. Z drugiej strony niedokoń czone budynki kolejnej linii reaktoró w. Rzeczywiś cie, zgodnie z planem elektrownia atomowa w Czarnobylu miał a być jedną z najwię kszych w kraju.


Ale to na pó ź niej. Ponieważ usł uga jest usł ugą , a lunch jest zaplanowany. Budynek stoł ó wki znajduje się nieco z dala od gł ó wnych budynkó w elektrowni ją drowej w Czarnobylu. Oficjalnie - 19. jadalnia elektrowni ją drowej w Czarnobylu. Gdzie jest pozostał ych 18, nie jest jasne. Lub znowu, aby zmylić wszechobecnych szpiegó w.

Duż y budynek ma dwa pię tra i dwie jadalnie. Jednak wejś cie do ś rodka nie jest ł atwe. Po pierwsze konieczne jest przejś cie obowią zkowej automatycznej kontroli dozymetrycznej. Instalacja przypomina bardziej wyrafinowaną salę tortur. Co wię cej, rolę kata peł ni sam podmiot. Wię c otwó rz metalową zasł onę . Stań na platformie wewną trz aparatu. Poł ó ż dł onie na czujnikach. Poczekaj na werdykt systemu. Po kilku sekundach zaś wieci się zielony wyś wietlacz. Wszystko jest dobrze. Zasł ona po drugiej stronie otwiera się . Moż esz wyjś ć .

Aż strach pomyś leć , co się stanie, jeś li zaś wieci się czerwony kolor. Natychmiast tam, gdzie musisz otrzymać sygnał o zainfekowanym obiekcie. Nastę pnie przybywa zespó ł zajmują cy się rozwią zywaniem problemó w. To, co dzieje się dalej, to wielkie pytanie. W koń cu najprostszym sposobem jest po prostu recykling. . .

Ale nie mó wmy o zł ych. W koń cu ż ycie jest pię kne. A ż oł ą dek daje sygnał y, ż e musisz się spieszyć . Ale najpierw odwiedź pomieszczenie sanitarne. Tutaj wszystko jest na poziomie. Czystoś ć i porzą dek. A z kranó w pł ynie gorą ca woda. Jest też mał y sekret. Ci, któ rzy rozważ nie chwycili pojemniki, napeł niają je niesamowicie smaczną wodą . W koń cu pochodzi ze 170-metrowej studni artezyjskiej. I to cał kowicie za darmo!

Teraz moż esz wejś ć na pię tro. Jadalnia jest ogromna. Dwie linie dystrybucyjne i tradycyjne tace plastikowe. Dla turystó w oferowane jest gotowe menu. Chociaż nawet tutaj nie ma wielkiego wyboru. Barszcz lub zupa. Dwa rodzaje sał atek Kurczak lub kotlet. I przybranie. Towarzyszy temu sok i kompot. Dla wegetarian kawał ki owocó w są oddzielne. Wszystko jest nie tylko smaczne, ale bardzo smaczne!


Zjadł sam - nakarm swoich mniejszych braci. To jest prawo. Na szczę ś cie nie musisz daleko podró ż ować . Na koń cu budynku administracyjnego elektrowni ją drowej w Czarnobylu nad kanał em przerzucono most. A oto proces karmienia ryb. Doskonale wyczuwają zbliż anie się ludzi i są już gotowe do jedzenia. Któ ry ostroż nie przechowuje się w jadalni chleba.

Wielkoś ć ryby jest niesamowita. Gdzie indziej moż na zobaczyć wzdrę gi o dł ugoś ci okoł o pó ł metra. Ale cał kiem niedawno mieszkał y tu ró wnież sumy. Byli jak krokodyle. A potem zniknę li. Wyglą da na to, ż e umierali z gł odu. Chociaż zł e ję zyki mó wią , ż e widzieli, jak ich ś miertelne zwł oki są sprzedawane na kijowskich bazarach.

Teraz, gdy wszystkie formalnoś ci został y już dopeł nione, moż emy udać się do Jego Kró lewskiej Moś ci czwartego reaktora. Ten, któ ry szalał w 1986 roku. Uroczyste przejś cie wzdł uż ogrodzenia dworca. Któ re, nawiasem mó wią c, jest surowo zabronione do fotografowania. I postó j pod pomnikiem uczestnikó w likwidacji wypadku.

Teraz wyglą da bardzo imponują co na tle nowego bezpiecznego zamknię cia. Mó wią c najproś ciej, ż elbetowa pó ł beczka wielkoś ci cyklopa wypeł niona mnó stwem ró ż nych urzą dzeń . Jego wysokoś ć to 110, dł ugoś ć - 150, rozpię toś ć - 260 metró w, waga - ponad 31 tysię cy ton. A wszystko to został o stworzone, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się substancji radioaktywnych z sarkofagu. Któ ry z kolei został wzniesiony nad zniszczonym czwartym reaktorem. Dokł adniej ok. 180 ton niskowzbogaconego uranu-235.70 tys. ton radioaktywnego pokruszonego metalu, betonu, masy szklistej, 35 ton radioaktywnego pył u o ł ą cznej aktywnoś ci ponad 2 mln kiuró w.

Po nacią gnię ciu ł uku tł o w jego są siedztwie znacznie się zmniejszył o. Ale nadal nie zaleca się pozostawania. W drodze do miasta atomistó w Prypeć kró tki postó j przy steli, jej symbolu. Tradycyjne zdję cie na pamią tkę i kró tka wycieczka na pobocze, gdzie straszny znak radioaktywnoś ci z napisem „Czerwony Las”. Stą d tym bardziej, ż e chcę się jak najszybciej wydostać , dozymetr zalewa się oburzeniem.

Przy wejś ciu do Prypeci kolejny punkt kontrolny. Wieś otoczona jest ogrodzeniem z drutu kolczastego. Do ochrony gł ó wnie przed maruderami. I z nalotó w zbyt ciekawskich towarzyszy.


Wysokie budynki, stopniowo znikają ce w miejscowej dż ungli, jakoś dziwnie wyglą dają . I jest pewne nieodparte pragnienie. Oznacza to, ż e jeś li jest coś wysoko, zdecydowanie musisz się tam wspią ć . Obowią zkowa wł adza wszystkich wł ó czę gó w. W tym przypadku standardowy dziewię ciopię trowy budynek. Winda, co dziwne, nie dział a. Co wię cej, do kopalni nie ma drzwi. Zaglą danie nie jest zalecane dla osó b, któ re boją się wysokoś ci. Balustrady schodowe ró wnież dawno został y wycię te i sprzedane na zł om. Musisz wię c ostroż nie przekraś ć się wzdł uż ś ciany.

Wspinaczka na sam szczyt to kolejny etapowy test. Nie każ dy moż e go pokonać w ruchu. Ale po drodze moż esz zrobić sobie przerwę . A jednocześ nie zobacz, co został o z mieszkań mieszkań có w. Warto od razu powiedzieć , ż e szans na odnalezienie zapał u jest niewiele. Ale jeś li postawisz sobie cel. . .

Gdy mieszkań cy Prypeci zabrali swoje rzeczy, pojawił o się pytanie: co dalej? Przede wszystkim, aby zapobiec wystą pieniu epidemii, konieczne był o wyprowadzanie produktó w. Bardzo ciekawa jest technologia tego procesu. Na począ tku wszystko, co jadalne w mieszkaniu, był o zapakowane w lodó wkę . On z kolei był mocno zwią zany linami lub drutem.

A potem. . . wyrzucili go przez okno! ! ! Wyobraź sobie to zdję cie: z szesnastego pię tra leci potę ż ne metalowe pudł o. Wydawał oby się dzikie. Ale nie, okazuje się , ż e jest to najbardziej technologiczny i najszybszy sposó b w tych warunkach. Na dole zespó ł podnió sł wył adowany obiekt i zał adował go na samochó d. Któ ry wyją ł zapakowane produkty do pochó wku. Problem został rozwią zany.

Tymczasem ostatni lot. Metalowe schody i wreszcie dach. Widok jest niesamowity. Na miasto, okoliczne lasy, sam dworzec. Nawiasem mó wią c, z wysokoś ci wszystko wyglą da bardzo pię knie. Wysokie budynki stoją ce poś ró d dż ungli. Odległ oś ć ukrywa ich stan. W gę stych zielonych liś ciach cał y ten splendor przypomina bardziej tropiki. Lokalne Machu Picchu.

Zejś cie w dó ł jest znacznie ł atwiejsze. Najważ niejsze to spojrzeć pod nogi. Ż eby w koń cu nie schrzanić . A potem zanurz się w tej samej miejskiej dż ungli.

Stadion miejski rozpoznają tylko trybuny, któ re nagle otworzył y się wś ró d drzew. Jak na tak w istocie bardzo mał e miasteczko, był to obiekt szykowny. W pobliż u zaczynają się bloki wież owcó w. To musiał o być wspaniał e, ż e ich mieszkań cy mogli oglą dać pił kę noż ną z balkonó w.


Sł ynne miasto atrakcji nie miał o czasu na zabawianie swoich wielbicieli. Został otwarty tuż przed wypadkiem. Samochody elektryczne zamarł y pod metalową ramą . Huś tawka ł odzi już dawno opadł a na ziemię . Sł ynny „Rumianek” nie wzniesie się w niebo. I tylko diabelski mł yn patrzy ponuro na ten chaos z wysokoś ci.

I jakoś nieprzyjemnie jest znaleź ć jedną z wielu plamek niewidzialnego promieniowania pod stopami. Jak zwykle zauważ asz go, gdy już wpadasz w tarapaty. A liczby powyż ej pię ciuset tych samych mikrorentgenó w wcale nie dodają optymizmu. Wię c lepiej szybko przejś ć dalej. I nie zapomnij odkurzyć ubrań i butó w.

Spacer wzdł uż Prypeci koń czy się na centralnym placu. Jest ogromna. Chociaż teraz prawdziwe wymiary kryją się za gą szczem drzew, któ re wyrosł y bezpoś rednio z asfaltu. Tu na obwodzie znajdują się dawne budynki miejscowego Biał ego Domu, hotel Polesie, Pał ac Kultury Energetik i centrum handlowe. Ich oryginalnej architektury mogą pozazdroś cić nawet stolice.

Wcześ niej moż na był o wejś ć do ś rodka i podziwiać ró ż ne atrakcje opuszczonych budynkó w. Ale z każ dym rokiem staje się to coraz bardziej niebezpieczne. Wszystko popada w ruinę i popada w ruinę . Dlatego dziś moż na je oglą dać tylko z zewną trz.

Z sufitu zwisają prawdziwe stalaktyty. W wielu miejscach drzewa pę kają z podł ogi. No i oczywiś cie w wielu miejscach znajdują się eleganckie podkł adki z mchu w najdelikatniejszym szmaragdowym kolorze.

Zaglą dają c przez okno Pał acu Kultury, wś ró d stosó w materiał ó w propagandowych, moż na zobaczyć doskonale zachowane portrety przywó dcó w czasó w sowieckich. Malowidł a na ś cianach pochodzą już z okresu nowoż ytnego. Tajemnicze cienie straszą odwiedzają cych. Ale niedź wiedzica chroni swoje mł ode przed irytują cymi spojrzeniami. Artyś ci wszystkich pasó w, któ rzy przyjeż dż ają do strefy, starają się odcisną ć swoje pię tno na historii. Nawet w tak niezwykł y sposó b.

Tymczasem autobus powoli wynurza się z gą szczu miejskiego lasu. Czas wracać do domu. W punkcie kontrolnym „Lelev” zatrzymaj się na granicy dziesię ciokilometrowej strefy. Tutaj kontrola dozymetryczna jest obowią zkowa. Ustawienia są takie same jak w jadalni, tylko ich liczba jest wię ksza. Aby szybciej dotrzeć do ludzi. Transport jest sprawdzany rę cznie.


Tradycyjny postó j w Czarnobylu przy pomniku likwidatoró w. On z kolei znajduje się przy ogrodzeniu bardzo znanej remizy straż ackiej. Nadal jest w sł uż bie. W pobliż u znajduje się platforma z ekspozycją sprzę tu, któ ry brał udział w tych wydarzeniach.

A pobliski sklep spoż ywczy tę tni ż yciem. Koniec dnia roboczego. I kolejka do kasy. Co ciekawe, proś by są niemal identyczne. Pó ł litra z przyczepą . Twardzi mę ż czyź ni ze swoimi skromnymi potrzebami.

Trochę wię cej - i druga granica. Znowu ś cisł a kontrola dozymetryczna turystó w i autobusu. Wszystko jest dobrze. Teraz wskocz do bardzo znanego domu sanitarnego i biegnij do kioskó w. Kup coś mokrego, pł ynnego i zimnego. I nikt już nie zwraca uwagi na ceny. Upał jednak!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią