Kontynuacja

Pisemny: 25 wrzesień 2007
Czas podróży: 25 lipiec — 1 sierpień 2007
Ocena hotelu:
1.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
5. Plaż a. Plaż a nie znajduje się.100m, jak podano w opisie, ale 400m od hotelu. Jest to teren o szerokoś ci okoł o 10 metró w, odgrodzony linami od publicznej plaż y. 10 leż akó w i cztery parasole dla wszystkich goś ci hotelowych. Terytorium nie jest sprzą tane, w wodzie unoszą się gazety i plastikowe torby. Brak baru i toalety, z tego powodu odwiedzanie plaż y, zwł aszcza z dzieć mi, staje się problematyczne. Plaż a jest kamienista, na leż akach nie da się leż eć , wię c pierwsi „szczę ś ciarze”, któ rzy zdą ż yli skorzystać z leż akó w, odpoczywają na morzu.
6. Bar. Jedyny bar znajdują cy się na terenie hotelu należ y odnotować osobno. Po pierwsze to brak asortymentu odpowiadają cego hotelowi 3*. Z napojó w bezalkoholowych był a zwykł a woda i woda rozcień czona koncentratem z gospodarki w takim stę ż eniu, ż e nie był o smaku. Był tylko kolor. W samym barze nie był o lodó wek na colę i fantę . Przywieziono je z pobliskiego sklepu, w któ rym prawdopodobnie ró wnież brakował o lodó wki. Dlatego w 40-stopniowym upale musieliś my po prostu pić ciepł ą colę . Ló d był tylko przez pierwsze 1.5-2 godziny od momentu otwarcia. Ale po 22 godzinach pojawił się nagle. Ale to nie wystarczył o wł aś cicielom hotelu. Najwyraź niej, aby przetestować nas na przeż ycie, napoje ró wnież się skoń czył y wystarczają co szybko. Barman co jakiś czas chodził do pobliskiego sklepu, aby uzupeł nić zapasy. I tak kilka razy w cią gu dnia.
Najciekawszy moment: lunch barmań ski zbiegł się z począ tkiem obiadu w hotelu. Dlatego jeś li chciał eś dostać szklankę piwa lub drinka, biorą c swó j lunch, musiał eś na to czekać.20 minut. Obsł uga barmana był a przesadzona. Wydawał o się , ż e cię nie sł yszy lub nie chce sł yszeć . Po otrzymaniu od Ciebie zamó wienia mó gł nagle przenieś ć się do innych klientó w i im obsł uż yć . Potem wró cił do ciebie z takim spojrzeniem, jakby widział cię po raz pierwszy. Mó gł zajmować się wł asnymi sprawami bez zwracania uwagi na turystó w, czytać gazetę lub rozmawiać z kolegami i licznymi przyjació ł mi. Mó gł rozpoczą ć dł ugi dialog z dziewczyną , któ rą lubił , cał kowicie ignorują c klientó w stoją cych przy ladzie.

Jeś li podszedł eś o 21.45, bą dź przygotowany na ignorowanie przez 15 minut, dokł adnie o godzinie 22 pokaż ą zegar i poinformują , ż e teraz bę dziesz musiał zapł acić za napoje. Już pierwszego dnia ich przybycia powiedziano im, ż e nie wypuś ci w jednej rę ce wię cej niż.2 szklanek jakiegokolwiek napoju. Dopiero interwencja administratora pozwolił a naprawić sytuację . Szczegó lnie ucierpiał y dzieci. Nie nalał im wię cej niż pó ł szklanki, powoł ują c się na fakt, ż e są jeszcze mał e. Szczegó lnie fajnie był o podczas popoł udniowej przeką ski, kiedy na wpó ł wygł odzeni turyś ci (o czym przeczytacie w dziale z jedzeniem) pró bowali wzią ć na talerz niezbyt wysokiej jakoś ci ciasteczka (to jedyna rzecz, jaka został a podana w popoł udniowej przeką sce). Barman bacznie przyglą dał się , kto ile wzią ł , a jeś li wedł ug jego kryterió w ktoś wzią ł wię cej niż oczekiwał , po prostu wyją ł tacę , mó wią c, ż e resztę też należ y zostawić .
Zmywanie naczyń wprawił o nas w kompletny szok. Zrobił to ten sam barman i mó gł to zrobić , gdy przy kasie był a kolejka czekają ca na drinki. Umył naczynia w brudnym zlewie brudną szmatką , a nie każ dą szklankę z osobna, ale jedną na drugiej. Po obejrzeniu tego obrazu chę ć picia cał kowicie zniknę ł a.
7. Restauracja. Zwykle nawet w hotelach 3* jest otwarta przestrzeń do jedzenia na ulicy. Ale przedsię biorczy nowy wł aś ciciel hotelu postawił na miejscu dawnego obiektu sklep z baldachimem, któ ry zajmuje znaczną czę ś ć i tak już niewielkiej powierzchni.
Stoliki są jednak na ulicy, ale nie ma nad nimi parasoli, wię c nie ma ludzi, któ rzy chcą siedzieć pod gorą cym sł oń cem w nieznoś nym upale. Musisz zjeś ć obiad w restauracji, w któ rej nie ma klimatyzacji.
Aby przynieś ć drinki na kolację , trzeba wyjś ć z hotelu, iś ć do baru, a potem wró cić z napojami do restauracji, jeś li ma się szczę ś cie znaleź ć barmana na miejscu lub bez, jeś li nagle też chciał iś ć na lunch . Trzy dni przed naszym wyjazdem do hotelu czę ś ć stoł ó w z jadalni został a przeniesiona na ulicę . Tak wię c podczas sprzą tania naczyń ze stoł ó w przez personel koty wdrapał y się na stó ł i zjadł y resztę jedzenia, udał o nam się nawet jednego sfotografować . (Zobacz zdję cie)

8. Usł ugi. Kiedy zwró ciliś my się do administratora z proś bą o odebranie nam prania na bardzo dł ugi czas, szukał w gazetach cennika za te usł ugi. Nie znajdują c ich, poradził nam znaleź ć jedyną sł uż ą cą w hotelu, poprosić ją o wypranie i wyprasowanie rzeczy, ustalenie ceny i poinformowanie go o wynikach negocjacji.
9. Odż ywianie. Na brak akceptowalnego odż ywiania chciał bym szczegó lnie zwró cić uwagę .
System all inclusive w hotelu ł ą czył nieś wież e, monotonne jedzenie, kiepskiej jakoś ci. Na ś niadanie np. przez 14 dni widzieliś my tylko gotowane jajka, kieł baski sojowe, sł abo umyte, sfermentowane pomidory, czasem 6 rodzajó w dż emu i pł atki kukurydziane z mlekiem.
Ale to nie był o najgorsze. Wybó r all inclusive (bufet) oferował nam: stale niedogotowany ryż , makaron i lekko obrane, pokrojone i pieczone w piekarniku ziemniaki. To jest gorą ce jedzenie. Co wię cej, pozostawał y gorą ce przez bardzo kró tki czas, ponieważ system ogrzewania tych tac nie został wł ą czony ani razu. Jeś li przyszedł eś na obiad godzinę po starcie, moż esz zapomnieć o gorą cym.
Dalej był y tzw. sał atki, niewyobraż alny bał agan cał kowicie niekompatybilnych produktó w, np. ryż z kapustą , ryż z zielonym groszkiem, ryż zmieszany z pastą pomidorową , makaron z fasolą , doprawiony majonezem. Ale najgorsze jest to, ż e te dania był y nam podawane na obiad i kolację przez kilka dni. Nie moż na był o podejś ć do stoł u od „smaku”, jakim emanował y te potrawy.
W ogó le nie był o mię sa ani ryb! Z warzyw, ź le umytych, sfermentowanych pomidoró w i zwietrzał ych ogó rkó w. Ponieważ nikt nie chciał ich jeś ć , personel nie wyrzucał ich, ale codziennie kł adł na stole. O owocach moż na był o zapomnieć . Podawany tylko jako niezbyt ś wież y arbuz.

Sos i majonez wynoszono tylko wtedy, gdy nalegali na to turyś ci. W cał ym hotelu podawano mał ą miskę majonezu i ten sam keczup. Co wię cej, od razu padł a uwaga, ż e ​ ​ nie trzeba duż o brać , był o duż o ludzi i trzeba był o, ż eby wszyscy mieli doś ć .
Szkoda szczegó lnie mał ych dzieci, któ re nie miał y absolutnie nic do jedzenia. I nie ma gdzie kupić jedzenia, nie ma jedzenia w sklepach. Matki dzieci po prostu szlochał y z beznadziei. Czyli jedzenie był o takie, ż e musiał em zjeś ć w pobliskiej kawiarni, gdzie ceny był y doś ć wysokie. Wielu nie miał o tam okazji zjeś ć . Był wybó r: albo zjedz zepsute jedzenie, albo pozostań gł odny. Przez 2 tygodnie był y 2 zatrucia, zaostrzenie zapalenia ż oł ą dka. Nawet wizualnie był o zauważ alne, ż e wielu stracił o na wadze. Kiedy zadzwoniliś my do administratora i zaproponowaliś my mu spró bowanie potrawy, oczywiś cie kwaś nej, z któ rej pachniał o obrzydliwie, po prostu ją wzią ł i zabrał . Nie raz pró bowaliś my nakł onić administrację hotelu, aby traktował a nas z należ ytym szacunkiem i nie karmił a nas pomyjami. Na co nam powiedziano, ż e nowa gospodyni nie przeznacza pienię dzy na zakup produktó w, wię c musimy postawić to, co był o w poprzednich dniach. Nigdy nie widzieliś my jedzenia przynoszonego do hotelu. I nigdy też nie czuliś my zapachu pysznego jedzenia, tak znajomego w tureckich hotelach. Nawet ulica pachniał a zepsutym jedzeniem i zgnił ymi jajkami.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał