Zrujnowała całą podróż

Pisemny: 30 wrzesień 2010
Czas podróży: 2 — 12 sierpień 2010
Ocena hotelu:
2.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 2.0
Usługa: 1.0
Czystość: 1.0
Odżywianie: 2.0
Infrastruktura: 2.0
Przyjechaliś my z dzieckiem - po obiedzie dotarliś my do hotelu (nie jest jasne, dlaczego cią gnię to nas po Antalyi przez 2.5 godziny), powiedzieli, ż e NIE MA miejsc i nie czekaj ani w piwnicy (to jest z 6 rokiem stare dziecko). Oferowanie pienię dzy nie dział ał o. Zwró ciliś my się do przewodnika hotelowego - przeprasza - no có ż , pokoi nie ma. Zaczą ł em dzwonić do swojego operatora - Coral. Powiedzieli, ż e wymyś limy to za godzinę . Po 15 minutach podszedł przewodnik i z chytrym uś miechem zaproponował innemu hotelowi Larisa Aura, jak mó wią , doskonał ą czwó rkę . Przyjechaliś my tam - spojrzeliś my na kompletne gó wno - nawet nie cią gnie 2. Nie był o gdzie iś ć - dziecko był o już zmę czone i poprosił o o jedzenie. Osiedlił się grzechem na pó ł . Chodź my na obiad - tu zginą ł em zupeł nie - nie restauracja, ale stoł ó wka na autostradzie - gdzie nawet stoł y nie są przetarte, sztuć ce wydawał y się przetarte mokrą szmatką (stał y tł uszcz). Oczywiś cie nie jestem wybredna w jedzeniu, szczerze mó wią c, nie był o nic do jedzenia poza makaronem i kieł baskami sojowymi. Rano - zadzwonił gospodarz - Odeon - pilnie zapytali, czy naprawdę chcesz jechać do LarisaBlue. Pó ł godziny pó ź niej - znowu telefon - mó wią po obiedzie - moż na się ruszyć . Dobrze, ż e nie zabraliś my ze sobą walizek – przewodnik hotelowy ze zł ym wyrazem twarzy powiedział nam, ż e numeru nie ma i moż na zadzwonić wszę dzie, nadal nie bę dzie. Ogó lnie rzecz biorą c, ledwo się zmienił y przez 8 dni i wyszł y z gł ę bokim westchnieniem - nastró j został cał kowicie zabity. Ale byliś my w LariseBlue 5 lat temu - tyle, ż e nazywał o się Otium - i liczyliś my na ciepł e powitanie, bo hotel bardzo nam się podobał . Nigdy nie widział em takiego szlamu - i nie chcę go znowu widzieć .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał