Bangkok-Pattaya-Koh Chang (ciąg dalszy)

Pisemny: 23 luty 2012
Czas podróży: 1 — 7 listopad 2011
Ocena hotelu:
9.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
(Cią g dalszy) Mó wią c o taksó wkach. Jest tuk-tuk, wariant otwartego autobusu. Chodzi po okreś lonych trasach. Tuk-tukó w jest wiele i moż na je zatrzymać w dowolnej czę ś ci miasta. Siadasz i po dojś ciu do ż ą danego miejsca naciskasz przycisk. Samochó d zatrzymuje się , podchodzisz i pł acisz opł atę - 10 bahtó w za osobę . Nie zaleca się rozmawiania z kierowcą , w przeciwnym razie od razu uwzglę dnia on ceny taksó wek, a zamiast 10 moż na zapł acić.150 bahtó w. Po zbadaniu hotelu postanowiliś my nie zawracać sobie gł owy obiadem, wię c kupiliś my grillowanego kurczaka z makaronem (60bt), sał atkę (40bt) i ananas (40bt) na pierwszym rogu i odś wież ywszy się poszliś my wzdł uż nasypu do miejsca seks-przemysł u Pattaya - Walking Street. Tego samego wieczoru zauważ yliś my tam prawie wszystkich turystó w z naszej grupy, co nie jest zaskoczeniem. Z prawej i lewej strony ulica bardziej przypominał a zoo. Znaki w ję zyku rosyjskim „narkotyki są zabronione” prowadził y do ​ ​ niejasnych myś li. Konkurują cy ze sobą Barkerzy popijali ksią ż eczki z peł nym rozrzutem lokalnych prostytutek i prostytutek. Gł oś na muzyka na ż ywo ze wszystkich stron stworzył a skojarzenie naturalnej obecnoś ci w filmie „Od zmierzchu do ś witu”. Wszystkie kawiarnie i restauracje typu „rybnego” miał y schody na drugie pię tro, strzeż one i zasł onię te przed wzrokiem publicznym. Zanim doszliś my do poł owy ulicy rozpusty, zawró ciliś my. Albo ten wę drowny cyrk nie jest dla nas, albo my nie jesteś my dla niego. Cel naszej wyprawy jest inny, wię c "goł ę bie" nie zyskał y naszej dalszej uwagi. Muszę powiedzieć , ż e przed zmrokiem liczne kapł anki mił oś ci ustawiają się wzdł uż nasypu, ale są one dyskretne i wcale nie denerwują ce. To, co zabija, to obfitoś ć wszelkiego rodzaju tł ustych, rudowł osych starych pierdó w o aryjskim wyglą dzie, któ rzy przylatują tutaj jak pszczoł y do ​ ​ miodu lub jak muchy do...Ale, jak mó wią , Moskwa to nie Rosja, a Pattaya to nie Tajlandia. Przekonaliś my się o tym w cią gu tygodnia naszego pobytu, a nawiasem mó wią c, w tej samej Pattaya jest wiele rzeczy, któ re zasł ugują na uwagę . Po zwiedzaniu Pattaya odwiedziliś my pokaz z kobrą kró lewską . Lepiej dla osó b o sł abym sercu natychmiast usią ś ć wyż ej! Potem przez dł ugi czas wszę dzie wydawał y mi się wę ż e. Br. Ale to też lokalny smak – w koń cu Tajlandia obfituje w odmiany gryzienia i peł zania. Pokaz trwał okoł o pó ł godziny, po czym moż na był o nakarmić mł ode mlekiem z butelki i oczywiś cie zrobić z nimi zdję cia. (Przyjemnoś ć za 100 bt) To samo oferowano na farmie krokodyli. Za pienią dze do Twojej dyspozycji są krokodyle, tygrysy i inne zwierzę ta w mini zoo. Za dodatkową opł atą (np. 50 bt) moż na karmić krokodyle z wę dki. Mó wię wam, to rybak! Najważ niejsze, ż eby nie od razu oddawać przynę ty. Prawie każ dy zawodzi za pierwszym razem. Krokodyle wyskakują doś ć wysoko z wody i klaskają w paszczę , aby nie upuś cić tam wę dki! A w są siednim basenie pasą się.100-kilogramowe sumy. Karmiliś my je ró wnież mieszanką paszową . Zbiegają się do niego setkami, a woda wrze pod ciś nieniem. Farma krokodyli poł ą czona jest w kompleks z parkiem 1000 letnich kamieni, któ re został y sprowadzone z ró ż nych czę ś ci Tajlandii i są arcydzieł ami stworzonymi przez naturę . Jest bardzo pię kny i imponują cy. Zaplanowaliś my wyjazd do Parku Orchidei Nong Nooch, ale ze wzglę du na gę stoś ć wycieczek i obfitoś ć wraż eń , postanowiliś my zamienić ten wyjazd na spokojne wakacje nad morzem. Teraz tego ż ał uję . Wszystko skoń czył o się spokojnie w innym sklepie z ubraniami. Nastę pnego dnia rano na nasypie nastą pił o widoczne oż ywienie. Tajowie zrobili na drutach kilka skomplikowanych wiankó w, sprzedawcy okularó w Ray Ban, majtek Kelvina Kleina, perfum Gucci i innych ś mieci za 190 bahtó w zajmowali swoje miejsca wzdł uż ulicy. Jak się okazał o, znowu mieliś my szczę ś cie! Na począ tku listopada w Tajlandii odbywa się festiwal Loi Krathong. Nie rozumieliś my, czy był to dzień zakochanych, czy dzień przebaczenia, wydano zbyt wiele wersji. Wieczorem, po zachodzie sł oń ca, w niebo wypuszczane są ogniste lampiony z papieru ryż owego, a do morza puszczane są pachną ce wień ce i proste ś wiece. O pó ł nocy cał e niebo został o rozś wietlone tysią cami latarni i milionami ś wiec dryfują cych do morza. Oczywiś cie zaangaż owaliś my się w to ś wię to, a planowany obiad w restauracji rybnej został zastą piony ulicznym kebabem na nabrzeż u. Uroczystoś ć trwał a do rana. Odeszliś my o 4 nad ranem, zmę czeni muzyką , fajerwerkami i iś cie dziecinnym szczę ś ciem dorosł ych ciotek i wujkó w. Jakież był o moje zdziwienie nad ranem, gdy schodzą c nad morze nie znalazł em ani jednego liś cia po takiej nocnej hulance! Wszystko jest posprzą tane, zmiecione, a morze czyste, bez bł ota. Nawiasem mó wią c, morza w Pattaya nie moż na nazwać idealnym, ale pł ywaliś my w nim na co dzień . Trzy dni w Pattaya w zasadzie wystarczą , a jeś li znó w pojedziemy do Tai, zatrzymamy się tutaj ró wnież na trzy dni. Aby na pewno odwiedzić ogró d orchidei i wybrać się na wycieczkę do przygranicznej Kombodii. Każ dy, kto odwiedził tam staroż ytną ś wią tynię , uznaną za cud ś wiata, a obecnie chronioną przez UNESCO, wdychał barwną odmiennoś ć Azji, był w dzikiej rozkoszy, co niewą tpliwie zachę ca do pó jś cia za ich przykł adem. Ostatnim i najbardziej romantycznym akordem naszej wyprawy był pobyt na wyspie Koh Chang. Wsiadaliś my też do minibusa dla 6-8 osó b przez okoł o 3 godziny, a nastę pnie 40 minut na prom. Jest to najbliż sza tajlandzka wyspa na Oceanie Indyjskim. Wzdł uż bardzo stromej serpentyny (ci, któ rzy byli na Kaukazie i odwiedzili ś wią tynię na gó rze, z grubsza rozumieją , o co mi chodzi) przejechaliś my gó rę ze wschodu na poł udniowy zachó d. W drodze do hotelu przypomnieli sobie miejsca ewentualnego karmienia. W zasadzie nie był o to konieczne, bo naprzeciwko ś cież ki do naszego hotelu znajdował y się sklepy i kilka kawiarni, w któ rych moż na był o zamó wić ryby, kurczaki, dowolne Ś WIEŻ E owoce morza za normalną cenę . W naszym hotelu Klong Prao Resort przezornie zapł acił em z gó ry za pokó j deluxe, aby być jak najbliż ej oceanu. Tym razem mamy cholerne szczę ś cie! Prostopadle do linii brzegowej, hotel posiada budynek z pokojami typu deluxe. Ale tylko 2 pokoje, jeden na pierwszym pię trze, jeden na drugim, wszystkie okna wychodzą na ocean. Kiedy zdaliś my sobie sprawę , ż e to dla nas, radoś ć nie miał a granic! Natychmiast odkorkował em wszystkie zasł ony, drzwi, ż eby ocean szumiał prosto w naszym pokoju! Teksty zachwytu zostaną nieco ostudzone przez wraż enie samego aktu. Mó gł by być bardziej przestronny i czystszy. Klimatyzator był gł oś ny, a uruchamiają ca się lodó wka za każ dym razem dygotał a, jak przed wybuchem. Trzecie ł ó ż ko w pokoju został o zainstalowane na zł amanej nodze, ale wszystko został o natychmiast zmienione. W innych okolicznoś ciach prawdopodobnie był bym bardzo oburzony. Ale tutaj wszystko rekompensował a natura i widok z okna. . Dodatkowo w pokoju był prysznic i wanna, czajnik oraz suszarka do wł osó w. Jednak! Na wyspę warto przywieź ć wł asne akcesoria prysznicowe. Nie da się umyć proponowanymi (zwł aszcza spł ukać wł osy). Z minusó w był jeszcze jeden, taki buddyjski sł odki. Cał y personel jest leniwy jak diabli. Uś miechają się , poruszają się powoli, a jak zerwali liś cie z trawnika, to cał a rodzina nas potrą cił a! Opisuję : dwó ch robotnikó w, jeden podobno gł ó wny, trzymają cy worek na ś mieci, w zamyś leniu wpatrują cy się w morze. Inny, patrzą c na turystó w jak mał py, zaostrzonym patykiem od czasu do czasu szturcha opadł e liś cie z czę stotliwoś cią jeden na minutę . Ale jakie są masaż ystki! Zrobił em masaż w Pattaya i to ogromna ró ż nica. Zrelaksuj się nierealnie tuż pod palmami nad oceanem. (Jedna godzina 300 bahtó w). Polecam wszystkim jako codzienny rytuał ! Po przybyciu do hotelu przewodnik polecił zwiedzanie wyspy. Jest wolny. Nie polecam! Nie byliś my. Podejrzewał em, ż e najprawdopodobniej był to chwyt reklamowy i się nie mylił em. Nasi są siedzi dziko pluli w zmarnowanym czasie. Zainteresowanych widokami wyspy z jej ró ż nych krań có w – wypoż ycz skuter. To 300 bahtó w dziennie plus grosz za paliwo. Jest niedrogi i wygodny (dojazd do sklepu z owocami lub na obiad w kawiarni). Mó wią c o owocach. Na wyspie ich wybó r jest znacznie mniejszy niż w Pattaya i są droż sze, ponieważ są importowane. Ale nadal są lokalne! Ananasa i mango jedliś my codziennie, duż o i czę sto! Ilu dostał o się ! Profesjonalny magazyn! Ż ał owaliś my tylko, ż e nie bę dziemy mogli nic kupić z egzotycznych owocó w, któ re widzieliś my i pró bowaliś my w Pattaya z nami w drodze. Zabrali wię c tylko mango i ananasy, a „smocze oko” – taki ró ż owy owoc ze skrzydeł kami, podobny w smaku do kiwi, kupowano już na lotnisku, wielokrotnie droż ej. Mieliś my szczę ś cie przez cał e wakacje. I nawet w ostatnich dniach z nieba nie spadł a ani kropla deszczu. Sł oneczne niebo dopiero o zachodzie sł oń ca zakrył y chmury, a potem gdzieś za horyzontem. Aby się nie poparzyć , ludzie tacy jak ja muszą nieustannie wylewać na siebie kremy przeciwsł oneczne. W przeciwnym razie skó ra puchnie i zł uszcza się w cią gu jednego dnia. Chociaż nie mó wię , ż e upał jest nie do zniesienia. Chodziliś my wzdł uż wybrzeż a, oglą daliś my muszle, wspinaliś my się na czarne wulkaniczne skał y, jeź dziliś my na skuterze. Na wyspie są.3 wodospady. Pró bowaliś my go znaleź ć i znaleź liś my. . . potok w gó rach w ś rodku dż ungli. Tak, nic specjalnego. No i oczywiś cie poszliś my popł ywać ! Bliż ej brzegu przez cał y czas pasł y się meduzy. Ale jeś li ostroż nie przejdziesz nad nimi (3-4 metry), pojawi się doskonał a turkusowa woda. Bez ryb i koralowcó w, solidny zł oty piasek. Na brzegu znajduje się znak ostrzegawczy - w oceanie pł ynie niebezpieczny prą d. Był y zgony. Dlatego pł ywaliś my w gł ę binach po szyję , nie oddalają c się od brzegu. Ten bajeczny obraz - turkusowe morze, lekka bryza i sł oń ce zachodzą ce nad horyzontem - wcią ż mam przed oczami. Jakby wszystko inne nie istniał o. 12 rano. Wymeldować się . Autobus czeka. W koń cu zanurzyliś my się w autobusie i bez przesiadek ruszyliś my na lotnisko. Droga do domu po raz pierwszy był a tak dł uga i mę czą ca: 7 godzin w autobusie, potem 6.30 do Taszkentu, 3 godziny czekania na samolot do Rygi i wreszcie 5.30 do Rygi. Z gó ry nie brał em pod uwagę , ż e samolot i ziemia cofają się w tym samym kierunku, a prę dkoś ć ruchu wygasa. Z gó ry jednak jestem pewien, ż e gdyby byli ze mną moi znajomi, lot był by bardziej ulotny. Na pewno wró cę do Tajlandii, bo trudy lotu to taki nonsens w poró wnaniu z szumem, adrenaliną , ł adunkiem pozytywu i energii, któ rych nie moż na kupić za ż adne pienią dze w proste dni robocze. Z poważ aniem, Marina.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał