Sri Lanka: wrażenia i fakty, czyli widok przeciętnego turysty na niezwykły kraj

24 Listopad 2015 Czas podróży: z 15 Styczeń 2013 na 25 Styczeń 2013
Reputacja: +463.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Gratulacje dla wszystkich, któ rym zależ y na tym cudownym kawał ku ziemi na Oceanie Indyjskim - Sri Lanka! Od razu zauważ ę , ż e moja ż ona i ja nie jesteś my rozpieszczani przez „inkluzywne inkluzje” Egiptu i Turcji, a wszystkie wakacje rozgrzewał piasek i kamyki wybrzeż a Morza Czarnego do irytują cych okrzykó w kupcó w: „Twierdzimy, ale jeś li ktoś jest zainteresowany I postanowiliś my zorganizować zimowe wakacje na plaż y na cieplejszych i poł udniowych wybrzeż ach. Spoś ró d rozważ anych opcji: Egipt (gdzie indziej bez niego), Indie, Tajlandia i Sri Lanka.

Niestabilna sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie poł oż ył a kres naszym nadziejom na zobaczenie karł owatego „wielbł ą da” z Beduinem na tle piramid i moż liwoś ć odwiedzenia Jerozolimy. Indie i Tai w jakiś sposó b zniknę ł y same. Swó j wybó r przerwali na Cejlonie, czego zresztą ani trochę nie ż ał owali.


A wię c: bilety, vouchery, ubezpieczenia, Boryspil, ź li pracownicy rodzimych „ceł ”, opó ź nione o pó ł torej godziny loty Fly Dubai, prawie 10-letni lot z przesiadką bez „pił ki” jedzenie, woda i zakaz papierosó w… I wreszcie Kolombo! Rozdarty uchwyt walizki, duż a torba podró ż na starannie zapakowana przez personel lotniska do rozmiaró w bagaż u podrę cznego, 70 hrywien amerykań skich za wizy, pieczą tki w paszportach… Ayubovan (tradycyjne pozdrowienie syngaleskie), Sri Lanka! Jak wszyscy „zaawansowani” turyś ci wymieniają pienią dze na lotnisku przy wyjś ciu (stawka – 124.36 rupii (dalej – tylko p. )) za 1 dolara.

), kup kartę lokalnego operatora komó rkowego „Mobitel” za 1000r. (na konto przypada 850 rubli). Nawiasem mó wią c, minuta rozmowy z rodowitą Gwiazdą Kijowską to okoł o 2 UAH. za nasze pienią dze, a nie 1.25 UAH. jak napisano na forach. Moż e inny operator „Dialog” i tań szy – nie wiem.

Biał ozę bny Singal z tabliczką z nazwą naszego touroperatora serdecznie zaprasza do licznego grona „bladych” i wyczerpanych turystó w takich jak my. Cał y tł um z lotniska zostawiamy po lewej stronie i wchodzimy w zupeł nie inny ś wiat: ciepł e, umiarkowanie wilgotne powietrze, nowe dź wię ki, nowe zapachy, nowe ptaki i roś liny… dalszy transfer. Podczas gdy podział na autobusy i zamieszanie zwią zane z zał adunkiem i lą dowaniem bę dzie trwał , bę dę palić . Podczas palenia miejscowi dwukrotnie wypalali papierosy. Po leczeniu jednego wysł ał em drugie. Oboje wyjechali jakby zadowoleni.

Bezzę bny mę ż czyzna ze Sri Lanki w biał ej koszuli i kurtce, któ ry pró bował wskoczyć do autobusu, ż ą dają c za to 1000 rubli, ró wnież niczego nie zł amał . W koń cu wyruszyli. Przy dź wię kach dyskotekowych hitó w lat 70. i 80. podziwiamy krajobrazy okolic Kolombo.

Staranowane autobusy z otwartymi drzwiami zwalniają nieco na prowizorycznych przystankach, aby zapewnić ruch pasaż erski, a prawie wszyscy od czasu do czasu trą bią klaksonami. Ruch lewostronny, gwarne tuk-tuki, kobiety w sari i mę ż czyź ni w spó dniczkach (sarongach) na ulicach, palmy z kokosami, banany, slumsy i jakiś nieustają cy bazar – oto jest – azjatycka egzotyka! Przejechanie przez tę miejską dż unglę do wjazdu na autostradę Colombo-Halle zaję ł o ponad dwie godziny (dla ciekawych przejazdó w – 400, prę dkoś ć.100 km/h, a odległ oś ć wydaje się wynosić.116, 5 km). Na proś bę turystó w zatrzymujemy się w pobliż u doś ć cywilizowanego centrum handlowego.


Tam szybko wypijamy filiż ankę kawy, uzupeł niamy wodę i ruszamy w drogę . Malownicza roś linnoś ć po raz kolejny przekonuje do wł aś ciwego wyboru miejsca na wakacje - Cejlon!

Przedstawiciele miejscowej fauny zobaczyli po obu stronach drogi parę pawi oraz „czł owieka” krowę . A ze ś wiateł na skrę cie w Kogallę po raz pierwszy zobaczyliś my te, dla któ rych przelecieliś my prawie 7 000 km. - Jego Wysokoś ć Ocean Indyjski! ! ! ! ! Kolejne 20 minut manewrowania pomię dzy bezczelnymi, ale niezbyt pospiesznymi tuk-tukami i jesteś my na miejscu – Club Koggala Village Hotel (dalej – KKV). Na recepcji sympatyczny mł ody syngaleski w sari prosi nas o wypeł nienie kilku papieró w, tymczasem barman czę stuje nas ś wież ymi owocami, a jakieś.20-30 metró w od nas szumi ocean… Przekazujemy mił ej pani dł ugopis z logo krajowej sp. z oo… Sp. , któ ry upadł po niektó rych zeszł orocznych negocjacjach z tą samą LLC i subtelnie sugeruje, ż e „jesteś osunię ty”.

Pani z uś miechem zapewnia, ż e ​ ​ bę dziecie mieli "zaró wno ocean jak i widok".

Po 15 minutach, zał atwiwszy wszystkie formalnoś ci, z dumą podą ż amy za mł odym chł opakiem (znowu w spó dnicy) z kluczem w rę ku, któ ry cią gnie nasze walizki do proponowanego pokoju na 2 pię trze gł ó wnego budynku. Od razu zauważ ę , ż e z numeró w na 2 pię trze oceanu jest to praktycznie niewidoczne, dlatego po zamknię ciu rzeczy w numerze my z chł opakiem, któ ry nam towarzyszył , wracamy do recepcji i ponownie trzymamy się pani: daj nam „Ocean widok”, ponieważ nie podoba nam się basen z widokiem i nie mielibyś my nic przeciwko poruszaniu się w pobliż u bungalowu. Powiedział a nam delikatnie, ż e mieszkanie w bungalowie jest droż sze (15 USD dziennie).

Nasze starania o obniż enie ceny nie powiodł y się , wię c zgodziliś my się obejrzeć pokó j na 3 pię trze, któ ry cał kowicie nam odpowiadał i bez dodatkowych kosztó w, z wyją tkiem prezentowanego dł ugopisu i czekolady, któ re nastę pnie jej zanieś liś my, i trochę rupii dla chł opca pomogł o nam przecią gać nasze rzeczy tu i tam.


Co do pokoju: wielokrotnie pisano o betonie, ogromnych ł ó ż kach, doś ć duż ej loggii i niskim ciś nieniu wody pod prysznicem… wię c nie bę dę się nad tym rozwodził . W pokoju był a mał a lodó wka, telewizor, któ ry wł ą czyliś my tylko raz tylko po to, ż eby sprawdzić jego sprawnoś ć , klimatyzacja i wentylator na suficie, wygodne drewniane meble i co najważ niejsze - widok na ocean, basen i palmy. nasz lokal na najbliż sze 10 dni! Teraz o samym hotelu: Personel: zawsze przyjazny, ale czasami trochę leniwy.

Każ da kategoria personelu ma swó j wł asny mundur: kobiety na przyję ciach w tym samym sari, mę ż czyź ni w ciemnych spodniach i biał ych koszulach, sprzą taczki w tych samych spó dnicach, ochroniarze w mundurach wojskowych i personel techniczny w ciemnych szatach.

Woź ny, któ rego ochrzciliś my „Zubastyk”, zawsze przekrę cał jakieś postacie na ł ó ż ku i uś miechał się mił o na spotkaniu, pró bują c nas zadowolić rosyjskim zwrotem „jak się masz, witaj, witaj…”. Zwykle zostawiali 40 i kilka cukierkó w, ale nawet bez pozostawionych prezentó w uś miech na spotkaniu był nie mniej biał y, a ł ó ż ko udekorowano ś wież ymi kwiatami i wszelkiego rodzaju figurkami. Klimatyzator w naszym pokoju jakoś się zepsuł . Nasze sygnał y o tym zdarzeniu sł yszano dopiero trzeciego dnia, i to pomimo tego, ż e najpierw mó wili „Zubastika”, a potem dwukrotnie w recepcji. Poszliś my obejrzeć bungalowy (z któ rych zaproponowano nam przeniesienie na recepcję za 15 USD).

na jeden dzień ). Podeszli do kierownika (w spodniach i spó dnicach) i poprosili o pokazanie numeru. Uprzejmie pokazał domek i powiedział : „20 dolaró w. dziennie i moż esz się ruszać.

Moja ż ona i ja uwielbialiś my pł ywać przy basenie wcześ nie rano. I pewnego dnia, gdy pluskaliś my się , dwó ch facetó w z personelu w ciemnych szatach zerwał o kokosy z palm przy basenie. Gdy pł ywaliś my, szliś my obok jednego z nich, podszedł do nas i poczę stował nas kokosem. Na nasze logiczne pytanie „jak idzie mecz? Odpowiedział , ż e nic nie jest potrzebne, bo to prezent. I ogó lnie personel (podobnie jak ogó lnie Sri Lanki) jest bardzo przyjazny, umiarkowanie obsesyjny i przyjazny. Posił ki: wybraliś my się na wycieczkę ze ś niadaniem i kolacją . Wybó r dań jest wystarczają cy do zjedzenia.


Szczegó lnie zadowoleni z owocó w, sokó w, zup, omletó w, deseró w. Przez wszystkie 10 dni moje „zapalenie ż oł ą dka z doś wiadczeniem” nigdy nie dał o się odczuć , chociaż czasami pozwalał em sobie na skosztowanie doś ć pikantnych i pikantnych potraw. Na otwarty taras wyszł y jednak wrony, któ re (zapewne w trosce o nasze figury) uporczywie i uparcie kradł y pozostawione bez opieki jedzenie.

Zwykle jedliś my lunch z owocami, krewetkami, zamawianymi u beachboyó w lub w mał ej kawiarni-restauracji z dobrym wyborem owocó w morza, dobrymi cenami i pyszną kuchnią tuż za „Koggala Beach” (z flagami ró ż nych krajó w, w tym ukraiń skich!!! ) . Swoją drogą najsmaczniejsze krewetki znalazł y się u chł opca z plaż y o dziwnym dla nas imieniu Baba z naciskiem na drugą literę „a”. Pewna para miał a mał ą anegdotyczną sprawę z tym chł opakiem z plaż y: ż ona znalazł a w ksią ż ce telefonicznej mę ż a numer telefonu Baby wraz ze Sri Lanki.

Rozwś cieczona kobieta krzyknę ł a: „Już znalazł eś tu babcię ! ! ! ! ! „Przeprowadził dokł adne przesł uchanie podejrzanego. Sytuacja na pewno się wyjaś nił a, ale ten fakt miał miejsce. Pró bowaliś my spró bować wszystkich egzotycznych owocó w, któ re tam rosną.

Spró bowaliś my nawet sosu, duriana (moż na jeś ć ) i owocó w drzewa chlebowego (moż na posmakować ś wież o pokrojonego, a po okoł o pó ł godzinie zaczyna pachnieć gorzej niż duriana - nam się to nie podobał o). Bardzo podobał y mi się ananasy, mango, papaja, rambutan. Wiele owocó w przywieziono do domu (w bagaż u! ). Na lotnisku nikt niczego nie sprawdzał . Najważ niejsze, ż e w bagaż u podrę cznym nie ma owocó w, a w bagaż u - moż na. Oceanu nie da się opisać sł owami. Trzeba to zobaczyć i poczuć , ż eby zrozumieć cał ą tę wielkoś ć i pię kno! ! ! ! ! Plaż a w pobliż u hotelu też jest super: duż a, doś ć czysta, mał o ludzi.

Nie ma normalnego dostę pu do plaż y przed gł ó wnym budynkiem KKV i trudno tam znaleź ć zacienione miejsce, a rafa koralowa zaczyna się od hotelu Fortes, wię c zazwyczaj opalaliś my się pod palmami w pobliż u pierwszych bungalowó w .


Jeś li chcieliś my popł ywać w spokojnej wodzie, wybraliś my się do laguny w pobliż u Fortecy, ale czasami był o wielu miejscowych, któ rzy otwarcie nas rozważ ali, a bycie przedmiotem skrupulatnej uwagi nie jest zbyt przyjemne. Ale w pobliż u laguny jest okazja do zapoznania się z morską fauną Oceanu Indyjskiego: wiele jasnych i barwnych ryb i krabó w, a nawet widział em wiele mureny. Raz pojechaliś my do Unawatuny. Cudowna laguna ze spokojnym oceanem, w któ rej moż na popł ywać do syta (swoją drogą gł ę bokoś ć zaczyna się tam bardzo szybko - kilka metró w i dna nie czuje się już ).

Po prawie opustoszał ej plaż y Koggali Unawatuna pomyś leliś my, ż e jest jak nasyp w Jał cie w okolicach sierpnia – mnó stwo centró w nurkowych, hosteli, kawiarni, sprzedawcó w na plaż y i urlopowiczó w. Beachboys: W pobliż u hotelu na plaż y stale spę dza czas 5-10 miejscowych, któ rzy nazywają siebie Beachboys. Nie wchodzą do hotelu - są zabronione.

Najsł ynniejsze z nich to: Jamingo, Chintaka, Baba… Jamingo mó wi dobrze po rosyjsku, ale jest bezczelny i nierzetelny. Nie komunikowaliś my się z nim, ale są dzą c po opiniach wczasowiczó w, któ rzy zamó wili u niego wycieczki, nie powinieneś się nim zajmować - bierze duż o pienię dzy, ale z obiecanych wizyt do atrakcji i atrakcji wyraź nie wynika tylko trasa " fit" sklepy i restauracje. Baba sama uczy się rosyjskiego, moż na u niego zamó wić pyszne krewetki, ale znajomi, któ rzy zarezerwowali mu wycieczkę do dż ungli i wodospadu, byli niezadowoleni.

My, po przeczytaniu recenzji w Internecie, porozmawialiś my z Chintaką - mił ym mł odym facetem z dobrym rosyjskim (nawet czyta po rosyjsku! ) I wł asnym tuk-tukiem.

Choć czasami nazywał go „diabł em”, ja czasami nazywał em go „diabł em”, ale cał kiem odpowiedzialny i porzą dny, dotrzymał wszystkich obietnic (choć czasami spó ź niony, bo szanuje ukraiń ską wó dkę ), ale da się z nim poradzić . Pojechaliś my z nim do Halle, Unawatuna, zorganizował wycieczkę do Sigiriya i Dambulla, wymieniliś my naszą wó dkę na ich czerwony rum „Calipso”… Warto zauważ yć , ż e my (turyś ci zagraniczni) jesteś my podzieleni mię dzy sobą bez naszej zgody. . Tak, kiedy chcieliś my zjeś ć krewetki i podszedł do Baby, odmó wił : „Jesteś przyjacielem Chintaki, a ja mam mał e dzieci i nie potrzebuję z nim problemó w”. Tak wię c, panowie, mafia plaż owa Sri Lanki wcią ż istnieje! ! ! !!

Wycieczki i wycieczki: Jak już wspomniał em, sł oń ce Sri Lanki, choć przyjemne i na pierwszy rzut oka ł agodne, ale bardzo podstę pne (trzeba mieć krem ​ ​ z filtrem, a od 30).


Aby nie zamienić się w dwa okruchy pod koniec wakacji, staraliś my się przeplatać wakacje na plaż y z wycieczkami i wycieczkami, zwł aszcza ż e na Cejlonie jest coś do zobaczenia! Jesteś my ł atwymi ludź mi do wspinaczki i interesują cymi dla wszystkiego, co nowe i egzotyczne, wię c - czekamy na nowe wró ż by! Wycieczka do Galii: Jechaliś my tuk-tukiem z Chintaką . Po drodze zatrzymaliś my się w ogrodzie z przyprawami (wł aś ciwie prywatny domek z mał ą dział ką ogrodową , gę sto obsadzoną wszelkiego rodzaju egzotycznymi roś linami nad brzegiem jeziora Koggala). Wycieczka sprowadzał a się do tego, ż e przewodnik klikną ł palcem na roś linę i skomentował ł amaną angielszczyzną : mango, banan… .

Od wdzię cznych ukraiń skich turystó w, czyli od nas, otrzymał za swó j wysił ek 100 lat, dlatego był niesamowicie szczę ś liwy.

Nastę pnie zabrano nas do sali z drewnianymi ł awkami i stosem sł oikó w na stoł ach, gdzie zaoferowano nam herbatę , któ rej odmó wiliś my, i rozpoczę liś my prezentację swoich produktó w: olejkó w eterycznych, kremó w i innych. Zerwaliś my z tym domowym marchandizerem, mó wią c, ż e nie interesują nas wszelkiego rodzaju kremy, któ re pozwolą nam unikną ć wszelkich wrzodó w. Wybraliś my z proponowanego katalogu jakieś olejki eteryczne, cynamon i jakiś inny sklep, dali kolejny dł ugopis, za któ ry otrzymali bonus w postaci darmowych „ś mierdzą cych pał eczek”, poż egnali się i poszli dalej. Po drodze zobaczyliś my dziką mangusę , któ ra leniwie i niezbyt nieś miał o przeszł a przez jezdnię , niemal wpadają c pod koł a naszego tuk-tuka. Nastę pnym przystankiem był a fabryka pamią tek wyrobó w z drewna.

Fabryka był a ró wnież prywatnym domem z warsztatem stolarskim oraz halą pokazowo-handlową w formie pomieszczenia zaś mieconego ró ż nego rodzaju drewnianymi figurkami. Kupiwszy kilka drewnianych drobiazgó w na pamią tki (swoją drogą , jak się okazał o nie w najniż szej cenie) udaliś my się bezpoś rednio do Halle. Miasto zaskoczył o ich sł ynny holenderski fort. Sama twierdza nie zachwycał a. Moim zdaniem na Ukrainie nie mniej imponują ce są dzieł a sztuki fortyfikacyjnej: Twierdza Genueń ska, Ackermann w Bieł gorodzie-Dniestrze, Twierdza Kamieniec Podolski… Chociaż widoki z tej twierdzy są imponują ce. Na terenie twierdzy zobaczyli zaklinacza wę ż y - bezdomnego mę ż czyznę machają cego fajką przed dwiema peł nymi wdzię ku kobrami. Oczywiś cie nie mogł em się powstrzymać przed zrobieniem kilku zdję ć tego spektaklu. W nagrodę za taki pokaz czarownik otrzymał.100 rubli.


, czego kategorycznie odmó wił , zapewniają c nas, ż e jego praca jest warta tego spektaklu 500r. Biał a skó ra i Nikon na szyi musiał y wynieś ć mnie w jego oczach do rangi co najmniej oligarchy. Na moje „uprzejme” uwagi: „Nie poszedł byś …? „Nie był o odpowiedniej reakcji. A on i te kobry gonili za nami, bę bnią c „To moja robota! Daj mi 500r. ». Aby jakoś pozbyć się tego irytują cego showmana, postanowiono zwię kszyć jego honorarium do 200r. Niechę tnie wzią ł pienią dze i wró cił do swojego „miejsca pracy” w poszukiwaniu nowych lekkomyś lnych ofiar. Nastę pnie odwiedziliś my sklep jubilerski „Douglas & Sons”. Hipnotyzują ce pię kno niebieskich i gwiaź dzistych szafiró w najwyraź niej nie pozostawia nikogo oboję tnym. Szczegó lny szacunek dla bardzo delikatnego i szanowanego rosyjskoję zycznego sprzedawcy Amina.

Wycieczka do Matary i Dondry: Po obejrzeniu umieję tnoś ci kierowcó w lokalnych autobusó w, postanowiliś my ró wnież doł ą czyć do tej ekstremum i nabrać adrenaliny, jadą c komunikacją miejską na poł udnie wyspy. Wię c machnię cie rę ką - i wskakujemy do pierwszego autobusu do Matari. Solidne, drewniane siedzenia, pod sufitem w poprzek kabiny cią gną ł się drut przymocowany do dzwonka obok kierowcy, za któ rym co jakiś czas ktoś cią gnie, obwieszczają c chę ć wyjazdu. Nie autobus - arcydzieł o azjatyckiego przemysł u samochodowego godzin odwilż y Chruszczowa. Konduktor krą ż y po kabinie, szybko manewrują c mię dzy pasaż erami a siedzeniami. Koszt biletu do Matari wydaje się wynosić.48 lat. Dajemy 100r. dla dwojga konduktor szczegó ł owo wyjaś nia po angielsku, ż e 4p. nie ma odpoczynku, zapewniamy, ż e „nie ma problemu, wszystko w porzą dku” – wszyscy są szczę ś liwi, idziemy i podziwiamy krajobrazy.

Ponieważ pozostali pasaż erowie są lokalni, od razu stajemy się obiektami skrupulatnej uwagi (zwł aszcza dzieci), któ re bezwstydnie na nas patrzą i wskazują na nas palcami. Po przystosowaniu się nieco do roli „ż ywych eksponató w Muzeum Antropologicznego”, uś miechamy się i staramy się skupić na kalejdoskopie krajobrazó w za oknem: leniwie tkanie chodnikiem, nie sł uchanie tego samego mł odego kierowcy… Droga do Matari (40-45 km). Na stacji oferowane są szybkie tuk-tukery za 700 hrywien. zabierz nas do Dondry, gdzie znajduje się najbardziej wysunię ta na poł udnie czę ś ć Cejlonu i poł udniowa latarnia morska wyspy. Odmawiamy ich usł ug i wsiadamy do nastę pnego autobusu do Dondri (okoł o 5 km).

Kilka minut w zatł oczonym autobusie – i tu zatrzymujemy się w pobliż u ogromnej pomarań czowej ś wią tyni buddyjskiej z tym samym majestatycznym posą giem Buddy.


Okolica jest zadbana i poroś nię ta palmami kokosowymi, nad brzegiem oceanu ustronni miejscowi nowoż eń cy podziwiają pię kno nadcią gają cych fal. Imponują co pię kne miejsce! Sama latarnia wznosi się na przylą dku iz trzech stron jest obmywana przez ocean.

Z jednej strony linia brzegowa tworzy bardzo malowniczą zatoczkę , ale najpię kniejsze widoki otwierają się z tarasu widokowego na szczycie latarni morskiej, na któ rą się wspinaliś my, pł acą c za to 500r. Wysił ek i wydane pienią dze był y tego warte! ! ! ! ! W drodze powrotnej zł apaliś my tuk-tukera, któ ry za 300r. zawió zł nas z powrotem do Matara na dworzec autobusowy. Niedaleko dworca autobusowego znajduje się ich lokalny targ spoż ywczy, gdzie kupiliś my duż o owocó w w ś miesznych cenach (ananas – od 30 do 150, mango – 30-50, któ rego nazwy nie pamię tam). Biegaliś my po lokalnych sklepach, ale nic nie kupowaliś my.

Nakhod wskoczył do przejeż dż ają cego autobusu, u stó p któ rego konduktor gorą czkowo wykrzykiwał „Halle, Halle”. Trochę ponad godzina potrzą sania w mobilnej saunie Sri Lanki - i jesteś my na miejscu. Zmę czony, spocony, ale szczę ś liwy.

Mamy wraż enie, ż e klimat w Matar i Dondra jest jeszcze cieplejszy niż w Koggal, któ re ma tylko okoł o 50 km. na poł udnie. A ludzie dalej od oś rodkó w turystycznych są dzicy. Tak, w Matara niektó re uczennice nawet potajemnie robił y sobie zdję cia telefonem w moim tle, kiedy palił em w pobliż u nastę pnego sklepu w oczekiwaniu na jego ż onę . Ogó lnie bardzo nam się podobał a ta podró ż . Polecam wszystkim, któ rzy pragną nowych wró ż b, nie leniwych i bezpretensjonalnych dla komfortu turystó w. Wyjazd do Sigiriyi i Dambulli: Zorganizował em wyjazd do Chintak, bo rozmowa z naszą hotelową przewodniczką Iriną o organizacji takiej wycieczki nie budził a nadziei na pozytywny wynik.

Na tę wycieczkę wybraliś my się w towarzystwie naszych rodakó w (ojca i có rki), któ rych poznaliś my na plaż y.


Ponieważ droga nie jest blisko jak na Sri Lankę , zgodziliś my się wyjechać o 2 w nocy, zamawiają c wycieczkę do recepcji w przeddzień przyję cia „wczesne ś niadanie”. W rzeczywistoś ci bez zwł oki Chintaka przybył na teren hotelu nowym minibusem ze swoim przyjacielem - kierowcą o imieniu Gemini (mił y mł ody czł owiek, któ ry nie mó wi po rosyjsku, ale doskonale mó wi po angielsku). Dogodnie rozsiadają c się w klimatyzowanej kabinie „busika” i lą dują c po drodze Chintaku (do spania) wyruszyliś my na spotkanie nowych przygó d i wraż eń . Pię ć godzin nocnych dró g Cejlonu i osiem (okoł o 7 rano) na miejscu – chyba najbardziej imponują cy i spektakularny zabytek w historii Sri Lanki – Sigiriya. Mimo tak wczesnej godziny był o już dziesią tki takich zaspanych turystó w jak my.

Tym „zbawicielem Malibu” jest z reguł y wspomniany czł owiek, domagają cy się za to pienię dzy. Nie oderwał nam rupii, ale ubawił go wybrany Ukraiń ca „dzię ki” mojej ż onie. Po zakupie biletó w wstę pu w kasie (dla obcokrajowcó w koszt jednego biletu to 30 dolaró w lub 3750 rubli) udaliś my się do wejś cia do rezerwatu. Przy wejś ciu krę cił o się kilkanaś cie osó b, oferują c swoje usł ugi jako przewodnik. Korzystaliś my z usł ug mł odego mę ż czyzny o imieniu Maya. Cena wywoł awcza (40 USD) za jego wycieczkę po rosyjsku został a zmniejszona o poł owę po naszych zapewnieniach, ż e przeczytamy i zrozumiemy wszystkie angloję zyczne znaki (choć szczerze mó wią c, angloję zyczny arsenał naszego przyjaciela był ograniczony do kilku sł ó w). Tak wię c za 20 USD. dostaliś my ś wietnego rosyjskoję zycznego przewodnika z duż ym poczuciem humoru.

Należ y zaznaczyć , ż e wspinaczka na Sigiriję to bardzo wyczerpują ca przygoda, bo aby wspią ć się na szczyt gó ry trzeba pokonać okoł o 1200 stopni, z któ rych wię kszoś ć jest marmurowa i wyciś nię ta przez turystó w, by bł yszczał a i doś ć ś liska, a biorą c pod uwagę tropikalny upał i praktycznie bezsenną noc. prawdziwy test wytrzymał oś ci. Ale wraż enia i emocje takiego pię kna i wielkoś ci widziane na wł asne oczy ł agodzą zmę czenie, jakby odrę cznie. Freski tancerzy, „tygrysie ł apy”, pozostał oś ci pał acu kró lewskiego, wię zienia, senatu, skał a Kobra, skał a sł onia, baseny i baseny… na gł azie bez strachu przed turystami i trzaskami ich aparató w.

Podczas gdy nasz kierowca Gemini demonstrował akrobacje, umieję tnie manewrują c mię dzy przechodniami, tuk-tukami i krowami na wą skich lankijskich drogach, my szybko poradziliś my sobie z rozważ nymi ś niadaniami zabranymi z hotelu i dalej podziwialiś my widoki na centralną czę ś ć.


Pomię dzy osadami po obu stronach drogi co jakiś czas znajdował o się ogrodzenie z drutu kolczastego z tablicami ostrzegawczymi w ję zyku angielskim: „Strzeż się dzikich mał p! (jak mamy kleszcze). I wreszcie dotarliś my do Dambulli. Ś wią tynia znajduje się w mieś cie. U podnó ż a gó ry stoi ogromna stupa oraz monumentalna fasada muzeum z ogromnym siedzą cym Buddą na dachu. Koszt biletó w wstę pu to 1500 rubli. dla jednego. Najpierw udaliś my się w pobliż e muzeum. Do muzeum należ y chodzić boso (moż na nosić skarpetki) iz zakrytymi ramionami i kolanami, ponieważ jest to już teren ś wią tyni. Są tam gromadzone posą gi Buddy, ofiarowane ś wią tyni przez społ ecznoś ci buddyjskie w ró ż nych krajach.

Wszystkie są bogato zdobione i lś nią zł otem i drogocennymi kamieniami. Wiele z nich to naprawdę imponują ce dzieł a sztuki. Po muzeum znowu kroki, znowu powstanie.

Wiele dzikich i zł ych mał p wę druje po schodach w poszukiwaniu nieuważ nych turystó w i pielgrzymó w, gdzie moż na zarobić na ż ycie z jedzeniem, telefonem, aparatem… Wię c bą dź ostroż ny! I w koń cu udaliś my się bezpoś rednio do wejś cia w pobliż u Ś wią tyni Jaskiniowej. Od 25 lat jesteś proszony o przechowywanie butó w podczas wizyty w ś wią tyni. Sama ś wią tynia posiada kilka duż ych jaskiń , w któ rych mieś ci się wiele posą gó w Buddy od mał ych do kilkumetrowych. Sufity tych jaskiń ozdobione są wyblakł ymi freskami.

W jaskiniach moż na uż ywać sprzę tu foto-video, ale zabronione jest robienie zdję ć na tle posą gó w Buddy, ponieważ nie moż na odwró cić się od Buddy, o czym ś wiadczą liczne znaki ostrzegawcze w ję zyku czerwonym. Tak wię c, doł ą czają c do buddyjskich ś wią tyń w Dambulli, zrealizowaliś my zaplanowany program wycieczki i wró ciliś my.

Znowu wyczerpują cy przejazd do Koggaly, ponieważ ruch na Cejlonie w cią gu dnia jest znacznie bardziej ruchliwy niż w nocy, droga powrotna zaję ł a ponad 6 godzin, ale dzię ki umieję tnoś ciom prowadzenia samochodu Gemini, mimo kilku przystankó w na uzupeł nienie owocó w wcią ż mieliś my czas na obiad dyby. namioty owocowe.

Podsumowują c wraż enia z tej wyprawy, należ y zauważ yć , ż e odwiedzenie 2 lub 3 atrakcji turystycznych w centralnej czę ś ci wyspy w cią gu 1 dnia jest cał kiem realne (cokolwiek mó wią przewodniki hotelowe, „promowanie” na dwudniową wycieczkę ), ale zawsze jednym z tych obiektó w musi być Sigiriya! ! ! ! ! Zakupy: W pobliż u recepcji KB znajduje się kilka dobrych sklepó w, w któ rych moż na kupić wysokiej jakoś ci ubrania w rozsą dnych cenach (koszulki, sukienki, bluzki, koszule, sari…), wszelkiego rodzaju pamią tki, drewniane figurki, herbatę , itp. Nawiasem mó wią c, kawa ze Sri Lanki nam się nie podobał a.


Po drugiej stronie ulicy od bram KB znajduje się ł adny sklep z galanterią skó rzaną (torby, plecaki, paski, torebki, sandał y (). Warto zaznaczyć , ż e ekspedientka jest doś ć mił ą kobietą i sprzedaje od razu, ale do tego sklepu należ y udać się bez towarzystwa lokalnych tuk-tukeró w, beachboyó w – wtedy jest szansa na spory rabat.

Biż uterię , biż uterię z kamieniami szlachetnymi należ y zakupić w Sali we wspomnianym powyż ej sklepie jubilerskim. Moż na tam ró wnież dobrze się targować . Najwię kszy wybó r i najprzyjemniejsze ceny owocó w zobaczyliś my w Matara na bazarze. Kupiliś my doś ć tanie i dobre tkaniny w sklepie w Chabaradowie (przy drodze z Halle), do któ rego zabrał nas Chintaka. Wiele mał ych sklepó w w Ahangami (kilka minut tuk-tukiem przez 200 lat tam iz powrotem w kierunku Matari). Nie kupuj jasnych przemó wień ze sklepó w na plaż y! Uż ywa bardzo niestabilnej farby.

Kupiliś my biał ą koszulę mę ską i jakieś jasne pareo w nich, wię c wychodził am w tej koszuli cał e 10 dni (przepraszam, ż e nie kupił am kilku sztuk) lekka i nie gorą ca, a z pareo tyle kreski, ż e z najmniejszej wilgoci pomalował wszystkie lekkie rzeczy, któ re ledwo udał o się wyprasować.

Rekomendacje: W peł ni popieram wspó ł pracownikó w, któ rzy przekonywali, ż e pozytywne nastawienie do wyjazdu - klucz do udanych wakacji. Przyjazne i bezstronne traktowanie ludzi (w tym personelu hotelowego) zwró ci Ci się stokrotnie. Ale doś ć tekstó w, przejdź my do praktycznych zaleceń dla tych, któ rzy planują odwiedzić Cejlon: 1. Kup wycieczkę od niezawodnego touroperatora, któ ry specjalizuje się w tej dziedzinie. 2. Jeś li jest wybó r, lepiej lecieć liniami Air Arabia - wydają się opó ź niać loty mniej niż Fly Dubai. 3.

Naucz się kilku zwrotó w po syngalesku, a przynajmniej dostaniesz w zamian uś miech i co najwyż ej przyjazne nastawienie i normalną zniż kę przy zakupach: Ayubovan - pozdrowienia (dzień dobry); Hari gana jest bardzo droga; Rok studió w - bardzo dzię kuję : Neha - nie… 4.


Pamię taj, aby zabrać ze sobą krem ​ ​ z filtrem przeciwsł onecznym i maksymalną ochronę (od 30 lub wię cej), Raptor przed komarami (chociaż nie są one zbytnio zaniepokojone). Przynieś cukierki (ale ż eby się nie stopił y) dla dzieci na ulicach, czekoladki i drobne upominki (dł ugopisy, breloczki, flagi…) dla personelu. Ukraiń ską wó dkę moż na wymienić na lokalny rum lub arak w beachboys. Palacze zaopatrują się w papierosy z domu. Zabierz kanapki do samolotu (jedzenie jest bardzo drogie i niesmaczne). 5. Jeś li planujesz przywieź ć do domu owoce, zapakuj je do bagaż u, a nie do bagaż u podrę cznego, ponieważ na lotnisku w Kolombo moż na zostać zmuszonym do wył oż enia bagaż u.

Ale moż esz zabrać ze sobą do samolotu tyle wody, ile chcesz (w przeciwień stwie do Boryspola). 6. Przynieś parę cienkich uchwytó w, aby uż ywać ich jako adaptera podczas korzystania z naszych urzą dzeń.

Posiadają gniazda z trzema otworami wejś ciowymi, a wkł adają c uchwyt w dolny otwó r, dwa gó rne moż na ł atwo wykorzystać jako normalne gniazdko. PS: Powtarzam, ż e nie jesteś my ekspertami w dziedzinie turystyki, a opisane powyż ej wraż enia i emocje są czysto subiektywnym spojrzeniem na nasz pierwszy (oby nie ostatni) wyjazd na Sri Lankę w styczniu 2013 roku. Ale najważ niejszym i najbardziej radosnym wydarzeniem, jakie dał a nam ta niesamowita wyspa, jest fakt, ż e dziewię ć miesię cy po opisywanych wydarzeniach mieliś my cudowną , dł ugo wyczekiwaną có rkę ! ! ! ! ! Tak, jak się okazał o, przywieź liś my z Cejlonu najcenniejszy szafir w naszym ż yciu - naszą có rkę . A teraz siedzi i bawi się przywiezioną z tej wyprawy figurką sł onia.

I na nasze pytanie: Czy chcesz lecieć na Sri Lankę ? z ufnoś cią odpowiada: O tak! ! ! ! ! ».

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Лагуна біля готелю Фортесс, а за цими пальмами наш готель
Наш пляж.
Лагуна Унаватуна. За кількістю торгашів, туристів і т.д. чимось нагадує Ялтинську набережну у пік сезону у кращі часи.
Біля пляжу Коггала біч.
Отак ростуть кокоси.
Ось ця смакота - незначна частина асортименту ланкійських фруктових палаток та базарів
Насувається тропічна злива, доречі теж незабутні враження.
Старий риф, який загинув від цунамі у 2004 році.
Ось такі строкаті та дебелі краби облюбували залишки старого рифу у лагуні біля Фортесса. Їх там ах кишить.
Вражаючі краєвиди з форту в Галле
Ось цей здирник на території форту намагався нас
Внутрішній вигляд воріт Буддистського храму у Дондрі.
Буддистський храм із величезним Буддою у Дондрі. Юрба ланкійських
Вулички Дондри.
Дорога до маяка у Дондрі. Ось такі рептилії доволі часто зустрічаються на вулицях невеличких міст Цейлону.
Маяк у Дондрі - сама південна точка Шрі Ланки. До екватора трохи більше 600 км. Від цього мису аж до Антарктиди землі немає - лише Індійський океан.
Один із видів з оглядового майданчика маяка.
Мапа Сігірії.
Квитки на Сігірію.
Наш російськомовний гід по Сігірії Майя.
Сігірія. Попереду близько 1200 східців.
Скеля Кобра.
Підйом до фресок.
Фрески. Танцівниці, чи може гарем короля - невідомо.
Лапи лева. Тут починається фінальний, самий виснажливий підйом на вершину.
До вершини майже рукою подати.
Залишки королівського палацу на вершині Сігірії.
Мешканці схилів Сігірії.
Вхід в музей та на територію печерного храму в Дамбуллі.
Podobne historie
Uwagi (4) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara