Recenzja hotelu Luciana

Pisemny: 15 listopad 2011
Czas podróży: 9 — 22 wrzesień 2010
Komu autor poleca hotel?: Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
3.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Przez dł ugi czas chciał em podzielić się wraż eniami z tego hotelu, ale jakoś moje rę ce nie się gnę ł y. Byliś my tam rok temu, zamó wiliś my zupeł nie inny hotel, ale w ostatniej chwili coś się zmienił o z touroperatorem i zaproponowano nam ten. Bez wzglę du na to, jak bardzo szukał em recenzji o nim, nie znalazł em ich: w tym czasie po prostu nie istniał y. Obiektywnie wyglą da to tak: poł oż enie hotelu jest cał kiem dobre, tuż obok nasypu i przystanku autobusowego oraz parkingu wszystkich autobusó w wycieczkowych. Pieszo z hotelu w kwadrans moż na dojś ć do bardzo dobrego, najwię kszego supermarketu w Rimini, Le Befan (wię c przy okazji jest coś takiego jak kuchnia z daniami na wynos i mał a sala, w któ rej moż na zjeś ć . Bardzo smaczne i w poró wnaniu do wszystkich miejskich kawiarni, niedrogie). Pod każ dym innym wzglę dem należ y się bardzo mocno zastanowić : wszystkie okna hotelu zbliż ają się albo do podwó rek, albo do fasad innych hoteli. Hotel nie ma nawet najskromniejszego terytorium. Generalnie, są dzą c po zwiedzają cych, wydaje mi się , ż e jest to jakiś oś rodek rekreacyjny dla ucznió w z Europy Wschodniej, i to bardzo bezpretensjonalnych. W niektó rych pokojach znajdują się ł ó ż ka pię trowe. W zwią zku z tym, kiedy te dzieci w wieku szkolnym odwiedzają , dla wszystkich jest wiele niedogodnoś ci - idą w duż ych stosach, wychodzą wcześ nie i hał aś liwie na wycieczki, cieszą się ż yciem przez cał ą noc z powodu nieobecnoś ci rodzicó w w pobliż u. Ale, jak się pó ź niej okazał o, ich obecnoś ć był a dla nas rajem. Teraz zrozumiesz dlaczego. Pierwszego dnia naszego pobytu mieszkaliś my tylko z naszymi turystami (bez dzieci w wieku szkolnym). Ostrzegano nas o skromnoś ci ś niadania kontynentalnego, ale to, co zobaczyliś my, przyprawił o nas o dreszcze. Aby nie być bezpodstawnym, sfotografował em to wszystko: przekonaj się sam. Był a herbata w torebkach, dokł adnie jeden croissant na osobę , a jeś li nie zdą ż ył eś na czas, a jakiś mił y rodak zjadł twoją buł kę z niewiedzy lub zł oś liwoś ci, nie dadzą ci kolejnego. Był o też ich musli, ale nie był o czego wlewać ! Aha, i paskudna zimna kawa. To wszystko. Po przybyciu grupy ucznió w z Serbii, na stole ze znakomitą „kuchnią kreolską ” (jak napisano w opisie hotelu) pojawił się jeden rodzaj sera i kieł basy (są dzą c po iloś ci, ró wnież kawał ek na urlopowicz), a podczas obiadu na stole był a sał atka. Proste liś cie sał aty i wszystko. Kiedyś wspaniał y „kolacja kreolska” polegał a po prostu na krojeniu ró ż nych seró w. Co wię cej, wszystko to przygotował sam, albo administrator, albo wł aś ciciel hotelu o imieniu Enzo. A my czasem biegaliś my i krzyczeliś my: „Enzo, znowu coś się pali w twojej kuchni”. Kolacja to codzienny makaron Carbonare, z któ rego wł aś ciciel był bardzo dumny (co prawda, jest bardzo smaczny, ale nie na co dzień ! ), i drugie danie: np. plastry sera). Nie był o wyboru. Wierny nam Enzo, ze wzglę du na skrajną towarzyskoś ć mojego mę ż a i wdzię k có rki, rozdał tzw. Dolce, inny rodzaj tiramisu. Ale to tylko my, widocznie nas lubił . Nawiasem mó wią c, wraz z odejś ciem ucznió w, kieł basa z serem i suró wką zniknę ł a ze stoł ó w. Podobno zabrali go ze sobą . Jeś li chodzi o przyjaź ń z wł aś cicielem: zaprzyjaź nij się z nim, jeś li nagle nadal tam jesteś . To jest korzystne: po pierwsze dostaliś my papier toaletowy, reszta kupił a go sobie w supermarkecie, po drugie odpoczywaliś my pod koniec wrześ nia, a w Rimini w nocy o tej porze jest doś ć zimno. A klimatyzator dział a jakoś sezonowo, a w tym czasie wedł ug Enzo to nie był sezon. Ale nie mają kocó w, a raczej mają , ale my, Rosjanie, jesteś my gł upcami i nie rozumiemy, co to jest koc. Kocyk leż y na materacu pod poduszką (czyli drugie prześ cieradł o), a my jesteś my w ciemnoś ci, kł adziemy się spać nawet nie prostują c ł ó ż ka. W ogó le wszyscy zamarli, tylko Enzo potajemnie dał mojej có rce prawdziwą sukienkę (we Wł oszech nadal istnieją ), ale powiedział , ż eby nikomu nie mó wić . Ró wnież ta przyjaź ń pomogł a nam w dniu wyjazdu: pozwolono nam mieszkać w pokoju do koń ca wyjazdu, a nie jak wszyscy inni. Coś w tym stylu. Pomyś lcie sami: ale kiedy przyjechał em tylko do hotelu i czekał em na rejestrację , to naprawdę pł akał em z tego, co zobaczył em, a kilka par po prostu przeniosł o się do pobliskiego hotelu i tam się osiedlił o za opł atą . I nie był oby wstydu, gdybyś my jechali wedł ug fortuny lub jakiegoś specjalnego. oferta. To był y zaplanowane wakacje, za bardzo duż ą sumę .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał