Cudowne wakacje w raju?

Pisemny: 29 listopad 2007
Czas podróży: 29 listopad — 6 grudzień 2007
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Wszystko. co napisano przede mną o samym hotelu i personelu, potwierdzam. Bez zarzutó w. Terytorium, baseny, plaż a i co najważ niejsze Ocean Indyjski, poza krytyką .
Odpoczywaliś my z ż oną i siostrzenicą przez 10 dni. Aby się nie zakwasić , zrobiliś my 3 wycieczki. Wszystkie był y tylko dla 4 osó b (nas troje i jeszcze jedna kobieta z hotelu w Kucie). Był o to bardzo wygodne, ponieważ nikt nie musiał czekać . Dlatego mogliś my zobaczyć cał kiem sporo. Od razu uprzedzam, ż e lubię obserwować naturę i ż ycie innych krajó w. Widzieliś my tu dż unglę z wysokimi bambusami i kaskadami pó l ryż owych (3 uprawy ryż u rocznie), niezwykle duż ą liczbę ś wią tyń hinduistycznych na każ dym kroku, wioski rzemieś lnikó w, któ rzy z wielką wprawą tną kamień i drewno.
Odwiedziliś my stoiska z kawą , spró bowaliś my 6 rodzajó w kawy przygotowywanych na oczach ze ś wież o palonej kawy. Doceniono niektó re z ż eń -szeniem i imbirem.

Nie chcę nawet rozmawiać o bananach i kokosach. Są na każ dym kroku.
Odwiedziliś my farmę krokodyli, gdzie sami wbijali sobie bambusowe kije w twarze, ż eby klikał y szczę kami, i oglą dali pokaz z kpiną z nich. W lesie karmiono mał py mał pami, któ re zachowywał y się dokł adnie tak, jak koty w Rosji. Podziwialiś my wyroby batikowe w fabryce, dł ugo wybieraliś my wyroby perł owe w firmowym sklepie producenta pereł oceanicznych i rzecznych. Przez dł ugi czas byli miaż dż eni w dł oniach i narzekali na bardzo wysokie ceny za wysokiej jakoś ci wyroby ze skó ry krokodyla, wę ż a, pł aszczki.
W zoo zrobiliś my zdję cia z dowolnymi jaszczurkami i ptakami, z wyją tkiem tych, któ re potrafią gryź ć . Zdję cia okazał y się po prostu niesamowite. Spró bowaliś my wszystkich egzotycznych owocó w, w tym legendarnego duriana. Muszę od razu powiedzieć , ż e gó wno to wcią ż coś , wię c polecam uwierzyć na sł owo, ż e nie należ y na to wydawać pienię dzy. Ż aden z Europejczykó w nie zjadł jej do koń ca, bo nie był o nic smacznego. Nie jedliś my kolacji, wię c codziennie rozwią zywaliś my ten problem, szukają c restauracji. Bezpł atny autobus do Nusa Dua odjeż dż a z hotelu co pó ł godziny. Zabiera go do „Galerii”, miejsca, gdzie sklepy i restauracje gromadzą się w jednym miejscu dla ł atwowiernych turystó w. W restauracjach dobrze gotują , przyzwoicie podają . Jedyną frustrują cą rzeczą jest to, ż e za każ dym razem do rachunku doliczane jest 10% za usł ugę , 11% podatkó w i kolejne 12% za coś . Po drugiej takiej kolacji postanowiliś my przejś ć się ulicą prowadzą cą do Galerii. I proszę , kilka restauracji, w któ rych jest napisane po rosyjsku o szerokim wyborze dowolnych potraw, i ż e wszystko jest już w cenie, a same ceny są do zaakceptowania. I to prawda. Koszt dobrego obiadu jest 2-3 razy tań szy niż obiadu w Galerii. Gwarantowana obsł uga i czystoś ć . W koń cu postanowiliś my ł owić ryby w oceanie. To pomimo wysokich kosztó w (100 dolaró w za osobę ) okazał o się piosenką . Na ł odzi wyposaż onej w dwa mocne silniki, napę dzanej przez trzech Malajó w, wypł ynę liś my na otwarte morze, z widokiem na nasz hotel (swoją drogą bardzo fajnie wyglą da z morza).
Nasi piraci z jakiegoś powodu wybrali odcinek morza, zainstalowali 4 wę dki spinningowe, rozł oż yli ż ył ki z przyczepionymi przynę tami „sztucznej myszy” i zaczę li chodzić po duż ym krę gu. Minę ł o 5 minut i już kę s. Minuty 7-8 wycią gną ł pierwszą rybę . Tubylcy nazywali ją maki-maki. Ryba okazał a się mieć okoł o 70 cm dł ugoś ci, waga 3-4 kg. Potem zhor zaczą ł się od tuń czyka. Kró tko mó wią c, w 2.5 godziny (2 mę ż czyzn i 2 kobiety) zł owiliś my opró cz maki - maki, 11 tuń czykó w wielkoś ci dobrego ostroboka i jednego okonia morskiego. Wszyscy czerpali ogromną przyjemnoś ć i frustrację z faktu, ż e był a tylko jedna maki-maki. Po zacumowaniu do brzegu tubylcy poprosili nas, abyś my czekali pó ł godziny na piwo, a sami rzucili się na grill, po czym przykryli dla nas polanę . Muszę Wam donieś ć , ż e w ż adnej restauracji grillowana ryba nie był a tak smaczna jak ta, któ rą zł owiliś cie godzinę temu.

Konkluzja: jak powiedział a moja ż ona, Bali to pierwsze miejsce, z któ rego nie chciał a wyjeż dż ać . Ale Singapur wcią ż na nas czekał , a to już inna historia. Kró tko mó wią c, uwierz mi. Bali to miejsce, gdzie moż na wspaniale odpoczą ć , jeś li przylecisz tam dla relaksu. A hotel jest cudowny.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał