Kontynuacja. Przewodnik po Grecji, Rodos. Dzień 2

20 Październik 2011 Czas podróży: z 13 Sierpień 2010 na 22 Sierpień 2010
Reputacja: +35
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Niestety nie udał o się dodać zdję ć do tej i ostatniej recenzji - jakaś usterka. A zdję cia są po prostu niesamowite!

Chcieliś my poś wię cić drugi dzień naszego samochodowego szaleń stwa na wycieczkę po naszym hotelowym autobusie wycieczkowym, ale zaspaliś my i pojechaliś my w te same miejsca, tylko sami)))

Znowu jechaliś my wzdł uż gó rskich serpentyn z przepię knymi, zapierają cymi dech w piersiach widokami i oszał amiają cym zapachem drzew iglastych. Jako pierwsi odwiedziliś my sł ynną Dolinę Motyli. Przez cał y tydzień przed wakacjami studiował em wszystko, co jest w Internecie w odniesieniu do Rodos i wiedział em, gdzie i po co jechać lub nie jechać . Pisali wię c o tych motylach, ż e są gł upio brzydkie, mał e, podobne do mszyc i nie ma tam nic do zobaczenia))) Okazał o się , ż e to prawda)))

Nie zapł aciliś my 6 euro za osobę i obejrzeliś my to wszystko z mostu nie bę dą c pod wraż eniem ; )


Nastę pnie udaliś my się na drugą stronę wyspy, aby wę drować po ruinach najstarszego miasta, z któ rego pozostał y jedynie zabory dawnego zał oż enia.

Nastę pnie, pró bują c dogonić autobus z naszymi turystami (któ rzy zapł acili po 50 euro, w przeciwień stwie do nas, któ rzy byli niezależ ni i mieli jeszcze wię cej przyjemnoś ci : ) ), pojechaliś my do wioski miodó w...Po drodze, na wysoka gó ra, zatrzymalismy sie, aby kupic Heinekena a przy tym bylysmy tez w locie, gospodyni karmila domowymi oliwkami wielkosci orzecha wł oskiego, winem, bimberem i miodem)))))) Niesamowita grecka goś cinnoś ć : )

Mió d w tej wiosce był sprzedawany na każ dym podwó rku, a my spodziewaliś my się zobaczyć jaką ś miododajną roś linę...i przejeż dż aliś my przez to miejsce nieś wiadomie))) Musiał em tam wró cić wieczorem w drodze powrotnej i kupić mió d OLIWKOWY! ! ! Jest tak fajnie - zielono z ogromnymi oliwkami w ś rodku !! ! ))) Tak wię c po poł udniu, nie znajdują c miodowej roś liny, pojechaliś my na mapę szukać duż ego gó rskiego jeziora, któ re przypadkowo zobaczył em na mapie =)

Wyszł o niesamowicie pię knie! Ale absolutnie niezamieszkane. Niebieska woda przy brzegu, po przejś ciu metra, nie był a już widoczna dla oka i moż na był o się po niej spodziewać wszystkiego.


Bycie w tak opuszczonym, choć pię knym miejscu był o nawet trochę przeraż ają ce, wię c szybko popł ywaliś my (okazał o się , ż e nie jest sł one!! ! ) i pojechaliś my w stronę skrzyż owania dwó ch mó rz. Do wyboru mieliś my dwie ś cież ki: wzdł uż nierealistycznej gó rskiej serpentyny lub wzdł uż wybrzeż a… Wybraliś my ekstremalną pierwszą ś cież kę =). Oooch, to był o po prostu niezapomniane! Po raz pierwszy jechaliś my nie po doskonał ym europejskim asfalcie, ale po zwykł ym szutrze))) Wspinaliś my się coraz wyż ej! W oddali widzieliś my wiatraki na najwyż szej gó rze i szybko zorientowaliś my się , ż e tam jedziemy! Zatrzymaliś my się u podnó ż a tego samego szczytu, aby zrobić zdję cie, a nasi znajomi wpadli na pomysł , aby wspią ć się na są siednią gó rę , któ ra zapada w chmury. Był a taka owalna, fioletowo-niebiesko-zielona, ​ ​ pó ł kola z ciernistych kwiató w. Jest bardzo, bardzo pię kny, ale nie udał o nam się tego oddać jednym zdję ciem, zostaje tylko w naszej pamię ci. . . Zdję cia wrzucę ; )

Chł opaki byli w tenisó wkach i skakali mię dzy krzakami cierni z ł atwoś cią kozic gó rskich, ale Sanya i ja w klapkach oderwaliś my nam wszystkie stopy! Ale ta wę dró wka był a tego warta! Z jednej strony, daleko, daleko, zbocza gó r, tu już bez roś linnoś ci, schodzą do Morza Ś ró dziemnego, z drugiej wzburzony Morze Egejskie rozpoś ciera się , zatopiony w zieleni, a daleko pod nim stał się mał y, jak nasza sł odka woda jezioro na mapie.

Zdecydowaliś my się zjeś ć obiad w jednej z kafejek, któ re napotkaliś my w gó rskich wioskach. Jedna z nich nie dział ał a, starsze kobiety nawet nie mó wił y po angielsku, ale uś miechał y się bardzo dobrodusznie))

W są siedniej wsi, skł adają cej się z 4 domó w, zatrzymaliś my się . Wł aś ciciele, starsza para, zamiast menu otworzyli nam lodó wkę i pokazali, co i jak potrafią gotować ))) Staruszek obierał ziemniaki, jego ż ona przygotował a dla nas przeką ski))) Sam wymieszał em koktajl , pokazują c jej, jakich skł adnikó w potrzebuję )) Rozmawialiś my z nimi ł amaną angielszczyzną , zjedliś my bardzo smaczny lunch i duż o się ś mialiś my)))) Ich koty prawie palcami odrywał y kawał ki jedzenia, któ re im podawali, jak dzikie pantery! Po serdecznym poż egnaniu się z gospodarzami po obiedzie ruszyliś my w kierunku tego samego celu – „Pocał unku Dwó ch Mó rz” i wkró tce tam byliś my. Wiele samochodó w ugrzę zł o na pozornie bezpiecznej mierzei mię dzy gigantycznymi morzami, ale my byliś my ostroż ni i unikaliś my tego. Oooo, jak bawiliś my się w burzliwym szalonym Morzu Ś ró dziemnym!! ! ! Fale pokrywał y nasze gł owy, a my wskakiwaliś my w nie z rozbiegu i pł ywaliś my po nich jak na falach! Niesamowicie ciepł y, zakochaliś my się w nim cał ym sercem))))) Ale Morze Egejskie w tym miejscu był o absolutnie spokojne, amorficzne i z jakiegoś powodu nierealistycznie zimne, tylko Sanyok postanowił w nim popł ywać )))


Wracaliś my na plaż ę Doretta w ciszy, pod powoli zachodzą cym zł oto-fioletowym sł oń cem i sł uchają c melodyjnych greckich melodii w radiu. . . Kolejny cudowny dzień peł en pozytywnych emocji pozostał za moskiewskimi podró ż nikami. . .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (0) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara