NASZE PRZYGODY W ZATOCZACH MARSA ALAM 2 (Część 2)

13 Grudzień 2012 Czas podróży: z 15 Wrzesień 2012 na 29 Wrzesień 2012
Reputacja: +8602.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

3. MARSA EGLA

Nasza pierwsza wyprawa odbył a się wł aś nie w Igloo - jest to cał kiem zrozumiał e, gdyż ta zatoka znajduje się zaledwie 4 km na poł udnie od Wschodu. Taksó wki został y zamó wione po 20 USD za samochó d (dostarczone tam i odebrane o wyznaczonej godzinie). Wczesnym rankiem, po zjechaniu z autostrady, nasz kondukt skł adają cy się z dwó ch samochodó w, polną drogą , dowió zł naszą firmę bezpoś rednio na brzeg. Gdy tylko wysiedliś my z aut, od razu poczuliś my zapach przygó d, za któ rymi tę skniliś my przez rok – to znaczy, ż e wcią ż „nie zatraciliś my ducha awanturnictwa” (c). Rozejrzeliś my się dookoł a - cisza, spokó j, spokó j. . . Był o wielkie pragnienie rzucenia się twarzą w dó ł na plaż ę , aby ją pocał ować . Tak, nie ma czasu na tarzanie się w piasku, znowu – po co te ś mieszne gesty, gdy czeka na nas Morze? ! „Wylą dował ”, dokł adniejszy przeglą d okolicy – ​ ​ są tam odpowiednie wyboje i jeszcze bardziej odpowiednie krzaki, w któ rych moż emy schować nasze torby i plecaki. Z czystym sumieniem pozwalamy naszym kierowcom wró cić do domu, nie zapominają c o zgł oszeniu zwrotu w wyznaczonym czasie.


W uczciwoś ci powiem, ż e zatoka koralowa jest taka sobie. Ale ż ywe stworzenia przekroczył y wszystkie nasze najbardziej optymistyczne oczekiwania! W zatoce jest wiele ż ó ł wi – zaró wno szylkretowych, jak i zielonych (oczywiś cie nie tak duż ych jak w Mubaraku). Duż o bardzo duż ych ryb - trevally, sweetlips, macalory, alutery i inne. Chirurdzy są tacy, ż e nawet nie są dził em, ż e mogą być tak wielcy! Co prawda najwię ksze z nich „siedzą ” gł ó wnie w szczelinach i dziurach, ale ciekawie jest wisieć w minimalnej odległ oś ci od nich, czekają c na „wyjś cie”. Na poł udniowej rafie zobaczyli ogromną paproć – z począ tku nawet myś leli (marzyciele), ż e to manta. Nieco dalej natkną ł em się na dorosł ego Napoleona z guzem na czole - stał tuż przed moim nosem nad pokrywą rafy. Natychmiast zaczą ł em dzwonić do reszty ludzi, zamiast przynajmniej raz zrobić zdję cie temu przystojnemu mę ż czyź nie. Najprawdopodobniej przestraszył się niezwykł ych dź wię kó w i od razu poszedł w gł ą b. Nie sposó b się nie przyznać – ja tu niestety „lohanul”.

Pod koniec eksploracji poł udnia Igł y mieliś my zamiar przenieś ć się na pó ł nocną rafę . Mó j mą ż i ja już to mieliś my i pł ynę liś my po piasku, zgodnie z planem, ale z czasem zauważ yliś my, ż e reszta towarzystwa krą ż y nad czymś . Musiał am do nich wró cić , ż eby przypomnieć im o planach - okazał o się , ż e znaleź li Murenę Tramp na pokrywie iz przyjemnoś cią ją obserwowali. Oczywiś cie takie pragnienie mnie też zaatakował o - trochę tam "wisiał em" i zrobił em kilka zdję ć , ale szybko się zł apał em i zawoł ał em wszystkich na drodze gestem wskazują cym kierunek. Zaczę liś my przeprawiać się przez zatokę na jej pó ł nocną rafę . Po przepł ynię ciu wszystkich, okoł o pię ć dziesię ciu metró w, zauważ ył em ogromne jasnobrą zowe ciał o unoszą ce się tuż przed moim nosem. Pierwsza myś l - "dé jà vu", druga - halucynacja, potem - zdrowy rozsą dek i zrozumiał em, ż e to diugoń ! Siadają c ze zdziwienia (nie spodziewaliś my się GO w tej zatoce) i zaskoczenia w gł osie, odwró cił em się i zapytał em moich towarzyszy: „Widzieliś cie diugonia? ! ” Chciał em, aby wszyscy potwierdzili, ż e to nie jest wizja! Okazał o się , ż e nikt nic nie widział , od razu spuś cił em gł owę do wody i zorientował em się , ż e przystojny mę ż czyzna zdoł ał odpł yną ć od nas w tych sekundach. Pę dził em za nim jak torpeda. Patrzą c na moje przyspieszenie, wszyscy zrozumieli, ż e nie ż artuję , a takż e wł ą czył em prę dkoś ć , w efekcie pł ynę liś my za diugoniem przez okoł o pó ł minuty. Czekał am, aż "wylą duje", wtedy bę dziemy go do syta podziwiać i zrobię mu zdję cie. Nasze wysił ki poszł y na marne - wypł yną ł w morze z poż ywienia, a my już wiemy, ż e nie ma sensu go dogonić , mimo jego pozornej zwodniczo powolnoś ci. Udał o nam się zaobserwować jedynie wdzię k odlatują cego zwierzę cia, kontemplują c gł ó wnie jego potę ż ny ogon. Niektó rzy z nas mieli wię cej szczę ś cia - diugoń szedł prosto do mojego mę ż a, któ ry czekał na nas tam, gdzie zmierzał potę ż ny przystojny mę ż czyzna. Z wdzię kiem przepł yną ł obok i poszedł w bł ę kit. W mojej duszy był dreszcz i przyjemnoś ć , z tymi uczuciami przenieś liś my się na pó ł nocną rafę , nie zapominają c o opł ywaniu po drodze uroczej wyspy poł oż onej w centrum zatoki.

Przez cał y czas eksploracji pó ł nocnej rafy (najlepsze, co mi się podobał o, był o kilka koralowcó w i duż ych szabrownikó w), gryzł a mnie myś l, ż e chcę jeszcze raz wró cić na trawę poś rodku zatoki. To wszystko starał em się odcisną ć na naszych towarzyszach, mó wią c, ż e zobaczymy ż ó ł wie. Ale w podś wiadomoś ci, i nie da się tego oszukać , czaił się „robak”, któ ry gryzł mó zg - ON wró ci! Koń czą c eksplorację pó ł nocy, spojrzał em na zegarek i zdał em sobie sprawę , ż e został o nam jeszcze okoł o pię ć dziesię ciu minut na ż ó ł wie, o czym wszystkim opowiadał em. Przyjaciele mnie wspierali i pospieszyliś my do centrum zatoki. Zaledwie kilka minut pó ź niej zauważ ył em w oddali trzech nurkó w, któ rzy patrzyli na coś w kupie, skierował em się w ich kierunku. Jeden z nich aktywnie machał na mnie rę kami, zwracają c moją uwagę - to już był o bezuż yteczne, ponieważ sam widział em diugoń i rozpł yną ł em się w tym szczę ś ciu. Oto jest w cał ej okazał oś ci! Tylko jakieś trzy metry gł ę bokoś ci! O. w radosnej euforii zł apał a mnie za rę kę i uś cisnę ł a - widać był o, ż e jest szczę ś liwa, bo speł nił o się jej stare marzenie! Ale moje szczę ś cie nie znał o granic – nieważ ne ile razy spotykał am to pię kne zwierzę , wywoł uje ono prawdziwą rozkosz i fajerwerki uczuć ! Podobał o nam się obserwowanie, jak karmi się , a takż e wynurza się , by odetchną ć – urzekają cy widok!

Byliś my niesamowicie zadowoleni z wyjazdu! Opowiedzieliś my o tym wszystkim, któ rzy tego dnia nas zł apali. Swoją radoś cią zaraziliś my taksó wkarzy, ludzi na brzegu i wszystkich, któ rzy zobaczyli nas w hotelu – nasze uczucia przytł oczył y i rozlał y się ! To wł aś nie w tym dniu barman z baru przy basenie, w któ rym z przyjemnoś cią oblaliś my po przybyciu do hotelu, na wł asne ż yczenie, specjalnie dla naszej firmy, przedstawił szykowną „Pina Colada”! Najwyraź niej nasze szczę ś cie nał adował o wszystkich w pozytywny sposó b. O. był a szczegó lnie zachwycona, jak dziecko radował a się i dzielił a ze wszystkimi swoją radoś cią - fajerwerki zgodnie z oczekiwaniami eksplodował y! Patrzą c na nią , przypomniał em sobie siebie po spotkaniu z „Kró lem Morza Czerwonego” rok temu i stał o się dla mnie jasne, dlaczego wszyscy mó wili, ż e nie trzeba nawet oglą dać samego diugonia, wystarczy zobaczyć takiego diugonia. szczę ś liwa osoba! To takie magiczne zwierzę , jeś li ktoś ma szczę ś cie go spotkać , to szczę ś ciarz dostaje taką opł atę , ż e ma się czym podzielić ze wszystkimi!


Dla informacji - diugoń pierwszy raz widziano o 8.45, drugi o 10.15 (czasu lokalnego). Tak! Zapomniał em powiedzię ć ! Ż e JEGO Wysokoś ć nawet raczył zrobić kupkę (przepraszam za intymne szczegó ł y) na naszych oczach (jest zdję cie), teraz JEGO moż na szukać po „ś ladach” (zauważ yliś my jego ekskrementy, gdy tylko weszliś my do zatoki, chociaż tak był o nie rozumiem, ż e to ich wś ciekle zjadł a ryba). Wzią ł em ten fakt za pienią dze. Wcale nie chcę myś leć , ż e diugoń zrobił to „ze strachu”, moż e z radoś ci spotkania starych znajomych. No dobra, spó ł gł oska (bą dź my skromniejsi) - ze starymi znajomymi.

Zapomniał em też powiedzieć – to na pewno nasz zeszł oroczny kocur z Marsa Mubarak Bay (dla poró wnania, odległ oś ć mię dzy Igł ą a Mubarakiem to jakieś pię ć dziesią t kilometró w! ).

Niestety, tego dnia nasz aparat (a raczej bateria) „wyskoczył a”, wię c zdję cia są malutkie, ale wideo trochę wyszł o. Z jakiegoś powodu aparat, któ ry ł adował się (jak myś leliś my) cał ą noc, zaczą ł „prosić o ogień ” po godzinie pł ywania (czyli rozł adował się akumulator). Podczas krę cenia filmu z HIMem urzą dzenie uprzejmie się ze mną poż egnał o, proszą c o wymianę baterii i wyszł o. Oto taka smutna historia z krę ceniem tego pamię tnego dnia. Ale to nie zepsuł o nam niezapomnianych wraż eń ! Ż adne zdję cie ani film nie mogą się ró wnać ze spotkaniem na ż ywo z krową morską !

W drodze do hotelu spotkaliś my firmę , któ ra miał a swoje pierwsze wakacje na Marsie i ludzi, któ rzy w ogó le nie rozumieli, co to za miejsce i dlaczego musieli tam pojechać . Co wię cej, nie wszyscy potrafią pł ywać , był y dwa zestawy masek/fajek dla wszystkich (5 osó b) i generalnie tylko jedna pł etwa. Po wysł uchaniu naszych opowieś ci wypoż yczyli samochó d (60 euro dziennie z paliwem) i pojechali do Marsa Mubarak Bay oglą dać ż ó ł wie. Wię c wszyscy widzieli tam diugoń ! Nawet zupeł nie nie unoszą ca się na wodzie dziewczyna został a przycią gnię ta do niego na nadmuchiwanej poduszce. Jak moż esz nie wierzyć , ż e „począ tkują cy i gł upcy mają szczę ś cie” (c)? Najbardziej denerwują ce jest to, ż e nawet tak naprawdę nie rozumieją swojego szczę ś cia i nie doceniają prawdziwego szczę ś cia. Znamy wielu gorliwych fanó w Morza Czerwonego, któ rzy wielokrotnie pró bują zobaczyć to pię kne zwierzę i wcią ż im się nie udaje, ale tutaj jest to ł atwe! Bardzo pamię tamy ten moment – ​ ​ nie chcę rozwijać idei niesprawiedliwoś ci. Podobno jest tu coś jeszcze, a to drugie skł ania do myś lenia o mistyce Dugongó w. Mam nadzieję , ż e mimo wszystko jego kontemplatorzy nie bę dą zbytnio ingerować w jego ż ycie i nie odejdzie w nieznanym kierunku.


4. MARSA ASSALAI

W przeddzień planowanego wyjazdu w to miejsce pogoda był a bardzo zł a. Wiał wrogi wiatr. W ich zatoce był y - zmę tnienie, prą d i fala. Cał y wieczó r "wyczarowali" tak, ż eby wiatr choć trochę ucichł , inaczej nawet w domu na balkonie wszystko został o zdmuchnię te. Ale odwrotu nie ma - wszystko jest uzgodnione i jutro czeka na nas Assalay.

Wczesnym rankiem, o wyznaczonej godzinie, zostaliś my „odebrani” samochodami (cena emisyjna to 25$ za każ dy, tylko 7 km na poł udnie od hotelu) i zabrano nas na spotkanie z kolejną bajką ! Och, i kochamy ten biznes! Szczegó lnie fajne uczucie, gdy jedziesz w nieznane miejsce i nie rozumiesz, czego moż esz się po nim spodziewać . Ale już wiedzieliś my, czego się spodziewać po tej konkretnej zatoce, ponieważ tydzień przed nami byli tam nasi podobnie myś lą cy ludzie i spotkali się twarzą w twarz z rekinem mł otem. Być moż e pomachał bym rę ką i powiedział coś w stylu "Ś nił o mi się ", ale dostarczone zdję cia jednoznacznie potwierdził y spotkanie z tą konkretną rybą i to imponują cym (okoł o 3 m) rozmiarem. Oczywiś cie jestem fanem wszelkiego rodzaju ciekawych spotkań na morzu, ale nigdy nie tę sknił em za „rendez-vous” z podobnym ż yciem morskim. Dlatego przez cał y czas, gdy byliś my w tej zatoce, mimowolnie rozglą daliś my się - chcieliś my być gotowi na ewentualną randkę . Ale albo „skorupa nie wpada do jednego lejka”, albo nie był odpowiedni czas, ale mł otek nie przyszedł tego dnia. Nie mó wię , ż e zdenerwował mnie ten fakt (moż na mnie nawet uznać za tchó rza), ale był o poczucie niedokoń czonego zadania, zwł aszcza ż e przygotowywaliś my się do takiego spotkania po wiadomoś ciach.

Zatoka ta jest zaskakują co oryginalna – z obu stron otoczona jest gó rami, co oznacza, ż e ​ ​ jest osł onię ta od wiatru. A na pó ł nocnym grzbiecie zaskoczył y mnie fundamentalne stopnie prowadzą ce na plaż ę – inspirował y do ​ ​ myś lenia o pradawnej kulturze tego kraju i przywią zaniu do tradycji. Plaż a jest tu bardzo wygodna, a wejś cie do wody nie sprawia ż adnych niedogodnoś ci. Tak wię c ubrani w nasze "sukienki" weszliś my na wody zatoki z wielką przyjemnoś cią i oczekiwaniem spotkania z pię kną ! A samo morze jest pię kne (zakochani mnie zrozumieją )!


Jeś li odrzucimy niepotrzebne emocje, to musimy powiedzieć , ż e w tej zatoce zrobił a na nas wraż enie pó ł nocna rafa! Znajdują się tu znakomite korale – szykowne pł askowyż e wachlarzy wykonane z siatkowych milleporó w, a takż e wielobarwne koralowe dziewicze polany, peleryny i garby. Ogromna liczba duż ych ż ywych stworzeń - stada nosoroż có w, duż e sł odkie usta, czarne macolory - jest niezliczona. Bardzo duż e cheiliny z czerwonymi piersiami i inne ryby wspó lne dla Marsa i Morza Czerwonego są obfite. Im dalej na pó ł noc, tym silniejsza fala i prą d, a rafa sł absza - niestety, ale to normalne w tych miejscach. Rafa poł udniowa bę dzie prostsza, ale też osobliwa i peł na tajemnic i moż liwych spotkań , wię c bę dzie ciekawa dla obsesyjnych badaczy Morza Czerwonego.

Zawieszenie, prą d i fala są w tej zatoce cał kiem moż liwe, co moż e nie pozwoli na uzyskanie wysokiej jakoś ci zdję ć (co nie pozwolił o nam na wykonanie dobrej sesji zdję ciowej), ale nie wpł ynie to szczegó lnie na przyjemnoś ć kontemplacji pię kna.

Polecam wię c wybrać się tam chociaż raz - dla szalonych mił oś nikó w Marsa nie ma zbyt wiele ró ż norodnoś ci, zwł aszcza, ż e ​ ​ istnieje realna szansa na spotkanie rekina mł ota!

PS Film o diugonie nie jest jeszcze gotowy, obiecuję wrzucić link tutaj pó ź niej.

TO NIE WSZYSTKO!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Игла снаружи
Игла снаружи
Тэниура
Тэниура
Тэниура
Ежик:)
Риф Иглы
Риф Иглы
Риф Иглы
Риф Иглы
Риф Иглы
Риф Иглы
Хирург бороздит просторы Иглы
Мурена Бродяга
Расписной алутер
Расписной алутер
Риф Иглы
Дюгонь
Дюгонь
Практически ребус - угадайте кто/что это?Подсказка - кто прочел рассказ должен легко догадаться;)
Ассалай снаружи
Ассалай снаружи
Риф Ассалай
Риф Ассалай
Полиповая рыба-бабочка
Риф Ассалай
Риф Ассалай
Риф Ассалай
Риф Ассалай
Риф Ассалай
Рыба-крокодил
Лямбис просто врос в риф
А вот и житель
Ассалай снаружи
Ассалай снаружи
Ассалай снаружи
Ассалай снаружи
Podobne historie
Uwagi (9) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara