Świetny hotel, ale pokój był odrapany?

Pisemny: 4 grudzień 2015
Czas podróży: 10 — 21 listopad 2015
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Dla rodzin z dziećmi; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 4.0
Usługa: 8.0
Czystość: 9.0
Odżywianie: 9.0
Infrastruktura: 9.0
Duż o bukuffu. Spę dziliś my 12 dni z ż oną i dzieckiem (6 lat). W zasadzie wszystko jest super: przyroda, pogoda, jedzenie, ludzie są przyjaź ni.
Wię cej. Napoje nad rzeką cał y dzień - pró bował em koktajli. Oczywiś cie lokalny balsam Bitner – Mamajuana. Bary w foyer (jest to ró wnież lobby, recepcja), przy basenach. Restauracja przy basenie posiada ró wnież bar i przeką ski, owoce.
Restauracja gł ó wna - bufet - obfity, duż y wybó r dań . Dominikana jest ogó lnie odpowiednia dla urlopowiczó w z dzieć mi, ponieważ . menu, moż na powiedzieć , jest europejskie, nie obfituje w egzotyki. Na obiad zawsze był a zupa.

Danie dnia: zawsze kroją przed tobą gigantyczną nogę woł ową lub wieprzową , kurczaka, rybę . Ryba był a kiedyś ogromna - gł owa trzykrotnie ludzka. Kurczak i indyk są pyszne. Ogó lnie rzecz biorą c, jedzenie nie jest takie jak nasza chymoza. Nawet pierś , kot. naszym czystym zdaniem jest sucha i dobra tylko w sał atce, tam rozpł ywa się w ustach. Z owocó w nie był o awokado - nie sezon, ale zawsze był y pyszne banany i najdelikatniejsze mango, papaja, marakuja i ananasy, a takż e arbuzy (bez skó rki, niezbyt sł odkie), podgatunek pomarań czy z zielona skó rka i pomarań czowe melony (niesł odkie). Był a też trzcina cukrowa pokrojona w paski. Ciastka są pyszne.
Desery cał kiem przyzwoite, ale pod tym wzglę dem rozpieszczał nas Grand Resort w Limassol, któ rego desery bę dą bardziej wyrafinowane.
Kuchnia narodowa i mię dzynarodowa: każ dego wieczoru w restauracji spę dzali czas dla wię kszej przejrzystoś ci. flaga. Powtarzał y się kuchnie: wł asna, hiszpań ska, wł oska, amerykań ska, europejska i „od szefa”. W dniu kuchni dominikań skiej przy wejś ciu do sali siedział a „syrena” z dekoltem.
Jednak z owocami morza bummer. Nie Tajlandia, jak mó wią . Czasami był y krewetki, krą ż ki kalmaró w, przegrzebki. Nie wszystko jest bardzo dobre. Uważ aj na przegrzebki - czę sto na zą b spadają fragmenty muszli.
Minusem kuchni jest to, ż e lubią nie smaż yć , nie gotować . Nie moż na kroić ż adnych stekó w, nie moż na ich ż uć . Chrupki kalafiorowe, ale chcesz gotować .
Nie zapisali się do restauracji tematycznych, nie poszli. Na bufecie weź ile chcesz i od razu, a w tych jak mó wili zamawiasz z menu na chybił trafił (jak rozumiesz bez zdję ć i w obcym ję zyku) nie wiesz co i ty poczekaj godzinę , aż przyniosą ci jedno danie.
Ś niadanie też jest urozmaicone, ale zawsze takie samo, co o dziwo jest dobre, bo na tle obiadu i kolacji zależ ał o mi na przewidywalnoś ci. Soki ś wież o wyciskane - ananasowy (zawsze brany), melon, papaja, banan. Wesoł y kucharz usmaż y dla Ciebie inne jajko. Ogó lnie miejscowi ludzie są bardzo melodyjni. Syna ugryzł jakiś chrzą szcz (wszystko się udał o, ale byli zaniepokojeni) - skorzystali z ubezpieczenia, nawet lekarz nucił podczas badania.

Pogoda zawsze był a pię kna, chmury są pię kne misternie. Czasem padał kró tki, ale czasem obfity, ciepł y deszcz. Niebo był o pochmurne przez kilka dni. Wilgotnoś ć jest wysoka, ubrania nie schną prawidł owo.
Bogata, zadbana roś linnoś ć cieszy oko. Palmy. Ogrodnicy wspinają się na sam szczyt i ś cinają kokosy i gał ę zie. Prosisz o kokosa, obcinają go maczetą - pijesz. Przynosisz go do baru, a oni zmieszają go dla ciebie z alkoholem.
Ogó lnie rzecz biorą c, przyroda i klimat są przyjemniejsze niż w naszym tradycyjnym (obecnie ODP) Egipcie, Turcji i Cyprze. Są ciernie, martwe drewno, ani chmurki na niebie. Oto bzdury.
Po terytorium chodzą pawie obu pł ci. Kawki ć wierkają . Jak nasze wrony: latają dla zysku, lubią pluskać się w basenie.
Ocean jest ciepł y, bez burz, ale niespokojny. Przezroczystoś ć lazurowej wody zaburzają fale unoszą ce piasek z piaszczystego dna. Ludzie uwielbiają karmić ryby oceaniczne chlebem. Kiedyś , gdy był o ich cał kiem sporo i ró ż ne, wyskakiwał y z wody. Syn był tym przeraż ony.
Czasami na plaż y był o wietrznie: zmarznię ta ż ona był a chł odna, ale dla mnie nic. W pobliż u basenu nie ma wiatru, ale w upale jest duszno.
Duż o glonó w wypł ynę ł o na brzeg i zwisał o na brzegu. Nieco zepsuł widok. Wedł ug przewodnika konsekwencje ostatnich burz. Samochó d oczyś cił z nich brzeg.
Po obiedzie udaliś my się nad ocean (rano jest bardziej niespokojnie), rano ogrzaliś my się przy gł ó wnym basenie z syreną . Kiedyś chcieli odpoczą ć przy basenie po kolacji, ale leż aki był y zaję te - ludzie roili się , przy barze wodnym był y zazwyczaj trzy rzę dy.
Niektó rzy z naszych gulenó w byli niezadowoleni, ż e basen był tylko do 18:00.

Raz poszliś my do parku wodnego. Ż ona jest tchó rzem, nigdy nie jeź dzi. Dziecko był o bardzo zadowolone. Też mi się podobał o. Na począ tku jak zawsze przeraż ają ce, ale najważ niejsze jest pierwszy krok. I nie ma kolejek do zjeż dż alni, jak w parku Mytishchi KVA-KVA.
W dniu wyjazdu po raz ostatni wybiegł am nawet sama na przejaż dż kę . Uciekał - park jest nieco oddalony od gł ó wnego. szyk, a czas był cenny.
Drugiego dnia spotkanie z przewodnikiem: od razu pró bują zapisać Cię na wycieczki i darmową wycieczkę do „fabryki” lokalnych produktó w, z któ rych sł ynie Dominikana: rum, kakao, kawa, czekolada, cygara, biż uteria z kamykami larimar (wył ą cznie dominikań skie) i turkusem (jak nie wszyscy inni).
Starają się zabrać cię jeszcze „ciepł o”, dopó ki nie zdą ż ą się rozejrzeć , ponieważ ceny organizatora wycieczek są zbyt wysokie na wycieczki. To samo zaoferują ci za skromniejsze pienią dze faceci, któ rzy ż ywią się na terenie hotelu i posiadacze sklepó w z pamią tkami na obrzeż ach hotelu.
Nie idź też do „fabryki” - sł ono zapł ać za trzy i trać pó ł dnia.
Wszystkie produkty są po pierwsze w sklepach na terenie hotelu, a po drugie we wtorki i soboty przychodzi od 15 do 23 kupcó w. Handlowaliś my do 40-50% deklarowanych cen na to i tamto. Na przykł ad paczka 10 cygar z nawilż aczem spadł a z 25 na 12-13 USD. Wisiorek z kamieniem od 30 do 15 USD.
To prawda, ż e ​ ​ już w Rosji ż ona przetarł a „srebro” alkoholem - srebro odsunę ł o się , a za nim pojawił się mniej szlachetny metal.
Dlatego nie bę dzie zbyteczne zabieranie wó dki na spotkanie z kupcem, aby sprawdzić towar i sprzedawcę pod ką tem wszy.

Nie jeź dziliś my na ż adne wycieczki. Z tych, któ rzy pojechali do Saony, jedna kobieta, zapytana, udawał a, ż e ​ ​ to lubi, ale nie ukrywał a dobrze swojego rozczarowania, podczas gdy druga para szczerze mó wił a o minusach, takich jak na przykł ad to, ż e kró tki odcinek dna morskiego jest najpierw piaszczyste, potem koralowce, muszle - wszystko porysowane.
Na obrzeż ach hotelu znajdują się dwa sklepy. Począ tkowo pseudo rosyjski sklep o nazwie Katiusza. Zaraz za nim nę dznie wyglą dają cy sklep naszego rodaka Konstantina.
Sł abe posiadanie. przeprowadzki, mił oś nikom kotó w, psó w (zwł aszcza szczenią t) i darmowego wi-fi polecam sklep Kostia. Każ dy ma podobny asortyment, ale ż ona Kostii znalazł a wię cej tego, czego potrzebował a.
Wi-fi to generalnie zbawienie, bo. Internet w hotelu jest pł atny i doś ć drogi 4 - 30 minut, 6 - 1 godzina, 10 - dzień , 40 - tydzień , 60 - dwa.
Trener na sił owni oferował.25 dolaró w tygodniowo za mniej.
Przy okazji, jeś li chcesz iś ć na sił ownię , nie zapomnij o butach do biegania. W kapciach i sandał ach ś cież ka jest uporzą dkowana.
Po plaż y i przy basenach pracownicy cał y czas spacerują oferują c wycieczki, zwł aszcza to, co nazwali „Boogie”: jazda otwartymi samochodami przez wodę , przez bł oto.
Koleż anka poszł a - nie lubił a być brudna.
Fotografowie rozglą dają się dookoł a: jednego dnia proponują sesję zdję ciową przy palmie, innego zdję cie z mał ą mał pką lub dwiema kakadu.

Z minusó w: pokó j, jak ktoś w recenzji, jest "odrapany", wymaga naprawy. Wanna jest miejscami zardzewiał a, emalia na muszli klozetowej ró wnież odpadł a w miejscu, w któ rym spł ywa woda. Nie dobre dla pię ciogwiazdkowego hotelu. Jak rozumiem sytuacja ró ż ni się w zależ noś ci od przypadku. Są przypadki i nowsze. Dwa został y z nami ukoń czone. Jak powiedzieli Brytyjczycy, z kotem. skomunikowane (są w Sirenis drugi raz), moż na by poprosić o inny numer, ale patrzyliś my na to przez palce, bo reszta plusó w zniwelował a ten minus, a oni nie przyszli siedzieć w pokoju.
Są też VIP-y, kot. leż aki na plaż y to ł ó ż ka stacjonarne, a w pokojach z napisem „wię kszy telewizor, wszystko czyś ciej”.
Pokó j był regularnie sprzą tany, ale czę sto zapominano wł oż yć należ ne mydł o, szampon, wodę (w razie potrzeby podkreś lić ). Miejscowi to zrelaksowani ludzie. Ale to nie jest problem. Jeś li czegoś brakuje, powiedz w holu - zaprowadzą cię do twojego pokoju.
Przydatne przybory kuchenne obejmował y ż elazko i deskę do prasowania. Ż ona był a pomocna.
Wię cej e-maili. dzbanek do kawy, ale nie uż ywał em - w restauracji był o wystarczają co duż o kawy. Jak sł uż ą ca kiedyś poł oż ył a worek mielonej kawy, tak leż ał - zabrali go do Rosji na pamią tkę .
Nie zawracaj sobie gł owy przejś ció wkami z naszej wtyczki na amerykań ską - gniazdko w pokoju jest uniwersalne.
Nasz przypadek (Cocotal E) ma niefortunną lokalizację , ponieważ nieopodal znajdował a się sala koncertowa i nasze uszy zachwycał y melodiami i rytmami sceny, niezależ nie od chę ci.
W hotelu nie był o animacji dla dzieci. Moż e nie szukał em dobrze.
Przewodnik ostrzegał , ż eby nie opuszczać hotelu, bo. ludzie na Dominikanie, choć przyjaź ni, nie są bogaci (zwł aszcza lokalni „Tadż ykowie” – Haitań czycy) i uzbrojeni.
Jeden Anglik, wrę cz przeciwnie, zapewnił , ż e nie ma nic zł ego w samodzielnym podró ż owaniu: bierzesz taksó wkę za 30 USD - kierowca jako osobista eskorta.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał