Dominikańskie przygody na Karaibach!

12 Kwiecień 2019 Czas podróży: z 22 Luty 2019 na 07 Marta 2019
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Dominikań skie przygody na Karaibach!

Czy jesteś gotowy, aby wysł uchać bajki o egzotycznej i odległ ej wyspie? Wyspa, któ ra ł ą czy w sobie pię kno plaż Seszeli, kraj, któ ry miejscami ma takie samo pię kno jak Malediwy. Jasne odcienie ś rodkowych Indii dodadzą przygody, a wszystkie kolory najpię kniejszych mó rz i spokojne tempo pozwolą w peł ni się zrelaksować . Jeś li jesteś gotowy, aby zanurzyć się w tej bajce, wejdź w nasze wspomnienia podczas tego bardzo dł ugiego i komfortowego dziewię ciogodzinnego lotu Boeingiem Dreamlinerem. Podró ż bę dzie peł na wraż eń , niebezpieczna, ale cudowna. Wię c zacznijmy!

Przygotowanie do podró ż y

Po kompletnym bał aganie zwią zanym z przeniesieniem lotó w w koń cu odlecieliś my do domu z Czarnogó ry. Wydawał o mi się , ż e w ogó le nie chcę już latać . A teraz trzeba bę dzie zają ć się linią lotniczą.


Wreszcie jesteś my w domu, wchodzę do internetu i natrafiam na bilety dominikań skie. Wedł ug cał ej logiki cena jest niska (699 euro za dwoje, okoł o 2.500 UAH), bę dzie sezon i kraj powinien być fajny, trzeba wzią ć bilety. Dasha zaczę ł a pł akać i powiedział a, ż e ​ ​ nie chce niczego innego poza spaniem. A perspektywa 9-godzinnego lotu wł aś nie zabita na miejscu. Leż eliś my na kanapie okoł o 20 minut i trzeź wo dyskutowaliś my, ż e do wylotu został o jeszcze pó ł roku, a za pó ł roku chę ć do latania na pewno powró ci jeszcze nie raz, ale tej akcji już nie bę dzie. Zebrali się , logika pokazał a, ż e ​ ​ trzeba wzią ć . Decyzja nie był a ł atwa. W momencie zakupu Dasha zauważ ył a, ż e ​ ​ są to pierwsze bilety, któ re bierzemy nie tylko bez radoś ci, ale takż e ze ł zami. Kupił em, poszedł em spać .

Organizacja wyjazdu był a bardzo trudna. Kupiliś my przez Internet bilety czarterowe TUI z Belgii, w zamian nie otrzymaliś my prawie ż adnych dokumentó w poza numerem.

Autentycznoś ci biletó w nie moż na był o zweryfikować w ż adnym innym systemie niż strona internetowa linii lotniczej. Ale nawet tam, szczerze mó wią c, nie wzbudzali zaufania, ż e ​ ​ lot za taką cenę w ogó le się odbę dzie. Został em nawet poproszony na jednym z foró w o wypisanie się z subskrypcji, jeś li w koń cu uda mi się odlecieć .

Czas pobiegł naprzó d, za Czarnogó rę otrzymaliś my rekompensatę wię kszą niż koszt wycieczki, minę ł o wiele nowych podró ż y, a wszystkie te stare problemy został y już zapomniane. UIA z powodzeniem anulował a bilety do Brukseli iz powrotem. A teraz pod rę ką tylko bilety na lot czarterowy. System UIA oferuje nam kilka opcji z przelewami, ale nam to nie odpowiada, bo zmarnują dodatkowe dni urlopu. W efekcie, jak się okazał o, w dziale wsparcia technicznego pracują też ludzie i udał o nam się uzgodnić bardzo opł acalną wymianę biletó w. Zostaliś my przewiezieni do samolotó w Lufthansy i zatrzymaliś my się na 13 godzin we Frankfurcie.

Te warunki cał kowicie nas usatysfakcjonował y. Teraz wszystko gotowe, moż emy latać !

Opowieś ć o Frankfurcie tutaj.

Wyś wietlacz samolotu zapalił się „09:00 do przybycia do Punta Cana” i rozpoczę ł o się odliczanie. Jestem wię c psychicznie przygotowany, bę dę sł uż ył przez te 9 godzin. Och, minutę mniej! Och dla dwojga! Nie, jest trochę powolny. Musisz coś zrobić w trybie pilnym. Na ekranie pojawił się napis „Przygotuj się na ś niadanie! ”. O! Tak bę dzie lepiej. Lot był intensywny, rozmawialiś my, oglą dał em Ricka i Morty'ego, oglą dał em „Beyond the Hedge”, spał em, spacerował em, znowu spał em, sł uchał em muzyki, pró bował em patrzeć przez okno są siadó w (wybó r miejsc był zapł aciliś my, wię c usiedliś my w przejś ciu), obeszliś my samolot w kó ł ko, poszliś my do toalety pię ć razy. Ogó lnie zabawa był a nadal taka sama.


Ale mimo dł ugiego lotu Dreamlinerem był o cał kiem wygodnie, kilka razy dostawaliś my posił ki i kilka razy proponowaliś my ró ż ne napoje bezalkoholowe. I zawsze przyjemnie był o rozmawiać w przeddzień wielkiej podró ż y. “ 00:09 wyjechał em przed przyjazdem do Punta Cana” Ooo tak!

Przelecieliś my nad lazurowymi plaż ami i wylą dowaliś my mię kko w promieniach sł oń ca. Lotnisko przywitał o nas muzyką na ż ywo i bardzo nietypowym wystrojem. Był y to domy z dachem krytym strzechą i bez muru oddzielają cego pasy startowe od poczekalni. W pierwszej sekundzie zanurzyliś my się w atmosferę rozpoczę tej podró ż y. Ponieważ samolot był samolotem czarterowym, prawie wszyscy latali na zorganizowanych wycieczkach. Podeszliś my do dziewczyny w koszulce z logo touroperatora, ż eby zapytać , gdzie są autobusy. Uprzejmie zapytał a, jaki mamy hotel, aby wysł ać nas do transferu.

„Um, nie mamy hotelu z transferem, wł aś nie kupiliś my bilety z pakietu wycieczkowego”. Dziewczyna zapewnił a nas, ż e nie ma tu autobusó w, a tylko taksó wki za szalone pienią dze (targowali się z nami, obniż ają c cenę do 60$ za przeprowadzkę Lotnisko - Bayahibe).

Jeden taksó wkarz miał waż ny argument, ż e innym transportem, o ile to moż liwe, dotarcie tam zajmie bardzo duż o czasu, ale moim argumentem był o to, ż e mamy 13 dni na dojazd i powró t, musimy być na czas .

Nie, na pewno gdzieś tu są autobusy. Widzę przystanki na mapie. Dosł ownie wszyscy starali się nas zapewnić , ż e nie ma autobusó w i, na szczę ś cie, dosł ownie każ dy ma wł asny samochó d, ż eby nas zawieź ć . Ale na pytanie, gdzie są najbliż sze autobusy, wszyscy ś miał o opowiadali absolutnie o ró ż nych miastach w taki sposó b, aby odczyty nie pokrywał y się ze sobą . Dobra, musimy znaleź ć kogoś bez samochodu.


Zostawił em Dashę z rzeczami i poszedł em za lotnisko. Po drodze podobno natkną ł em się na studenta, któ ry wyglą dał bardzo mł odo i nosił okulary. Z jakiegoś powodu obecnoś ć okularó w zawsze daje mi pewnoś ć , ż e to nie jest oszust. “ Przepraszam, gdzie jest autobus do La Romana? ” Facet szybko pokazał mi przystanek w oddali i coś innego przekonał o mnie po hiszpań sku. Najprawdopodobniej przeszczepy. Ś wietny. Zatrzymaliś my się razem z Dashą i zaczę liś my iś ć pieszo w kierunku najbliż szego miasta. Minibusy szybko nas odebrał y. Musieliś my jechać daleko i do konkretnej wioski, oczywiś cie jednym minibusem nie wysią dziemy tutaj. Kierowca powiedział , ż e mamy jednego dolara i pojechał do Bayahibe.

Pró bował em też zamkną ć drzwi, ale okazał o się , ż e to klimatyzator. Jesteś my w drodze. Po drodze wysadzono nas i powiedziano, ż e wkró tce przyjedzie autobus.

Tak był o, po pó ł torej godzinie autobus wysadził nas tą samą drogą i powiedział , ż e minibus zabierze nas na drugą stronę ulicy, któ ry z kolei zawió zł nas bezpoś rednio do wsi. Wow, mieliś my szczę ś cie, jak wszystko poszł o, czy wszystko jest tutaj tak przemyś lane? Dobra, sprawdź my jeszcze raz. Trasa został a wyznaczona przez Dasha, mam nadzieję , ż e zapytał em, czy to jest nasza najdalsza przeprawa, skoro przejechaliś my duż ą czę ś ć wyspy na mapie, ale Dasha wyjaś nił a, ż e ​ ​ jest po prostu najkró tsza. Problem w tym, ż e w Internecie praktycznie nie ma informacji o tym, jak dokł adnie dojechać autobusem po wyspie, ale są suche fakty, ż e ró ż ni podró ż nicy podró ż owali już w ten sposó b mię dzy ró ż nymi miastami, co oznacza, ż e ​ ​ sobie z tym poradzimy. Jednak tutaj wię kszoś ć mó wi tylko po hiszpań sku, a nie obco.

Bayahibe


Dł uga piaszczysta plaż a z pię kną wodą czekał a na nas, ale ponieważ był a już druga poł owa dnia, prawdziwe pię kno wody bę dziemy mogli zobaczyć dopiero jutro. Wę drowaliś my beztrosko po plaż y, zatokach lawowych i ulicach wsi. Mieliś my ze sobą banany, któ re dostaliś my podczas przesiadek na minibusach. Podczas ostatniego przeszczepu Dasha został a ze swoimi rzeczami, a miejscowy facet podszedł do niej i zaczą ł opowiadać o Republice Dominikań skiej, o Haiti, o tym, jak ż yją tu na tej samej wyspie i podobnych ciekawych rzeczach. W tym czasie pobiegł em do bankomatu z pienię dzmi na cał ą podró ż , kupił em wodę i pę czek pysznych sł odko-kwaś nych bananó w. Na Dominikanie wskazane jest, aby zawsze mieć przy sobie banany, nie pozwolą gł odować podczas dł ugich wę dró wek po dż ungli i bezludnych plaż ach. Nie oznaczyliś my samej plaż y w samej wiosce jako czegoś wyją tkowego, ponieważ jest tu duż o cenniejszych miejsc turystycznych. Chociaż plaż a jest pię kna.

O godzinie 19:00 zapada najgę stsza ciemnoś ć , wioska, w któ rej na każ dym kroku gra gł oś na muzyka, jeszcze gł oś niej. Wydaje się , ż e Dominikanie nigdy nie ś pią . Miejscowi zaczynają sprzedawać lokalne jedzenie uliczne. Gł ó wnie smaż ony kurczak, bataty i smaż one banany. Jeś li masz szczę ś cie z lokalizacją , asortyment ciastek jest do Twojej dyspozycji. Wszystko jest tanie i smaczne, duż a porcja jedzenia kosztuje 150 pesos (3$), wytrawny ś redni cheburek 50 pesos (1$). Ale pasty i sł odkie ziemniaki są dalekie od bycia we wszystkich wioskach.

Godzinowa zmiana w stosunku do Kijowa wynosił a 6 godzin. Okoł o 20:00 poszliś my do hotelu, poł oż yliś my się na ł ó ż ku, a ja zaczą ł em dyktować notatki Daszy w naszym „Dzienniku podró ż y”. Dziennik to zestaw notatek na telefon komó rkowy do przyszł ej opowieś ci o podró ż y. Zauważ ył em, ż e Dasha zasną ł zaraz podczas nagrywania, zapytał em: „Ś pisz? ”. Ale sam nie mogł em usł yszeć odpowiedzi. Peł ni sił y i energii obudziliś my się o 3 nad ranem.

Musiał em zmusić się do snu. Budzą c się o 6 rano, ustanowiliś my nasz absolutny rekord dla wszystkich podró ż y z 10 godzinami snu. W efekcie cał a wyprawa okazał a się dla nas super senna, każ dego dnia staraliś my się zmusić do pó ź niejszego poł oż enia się i przed ś witem mieliś my niespotykaną iloś ć snu podczas wyprawy.

Park Narodowy Del Este

O 6 rano był o jeszcze ciemno, powoli wyszliś my na ulicę . Cisza, to w koń cu muzyka jest tu gł oś na przez cał ą dobę . Na szczę ś cie pierwszymi dominikanami, któ rzy się obudzili, byli ci, któ rzy przygotowywali ś niadania. Czekał już na nas najpię kniejszy batat z jajkiem, smaż ona kieł basa lekarska. Miejscowi byli oczywiś cie zadowoleni, ż e tak bardzo kochamy uliczne jedzenie. Wł aś nie dlatego nie ma ostrych sosó w - tajemnica. Dobra, musimy być odważ ni, przeż yjemy bez dezynfekcji!


Rozpoczynamy naszą trasę , po okoł o 30 minutach dotarliś my na tor i nie zdą ż ywszy mrugną ć okiem, zabrał nas już autobus do Dominicus. Ponieważ jednak byliś my jedynymi pasaż erami, a autobus podobno należ ał do jakiegoś hotelu, kierowca z radoś cią podwió zł nas bezpoś rednio do wejś cia do parku narodowego, któ re znajdował o się na doś ć odległ ym koń cu spacerowym Dominika. Po raz kolejny ucieszyliś my się , jak szybko i prosto wszystko rozstrzyga się z transportem. Ale nigdy nie kupowali z nimi wody podczas podró ż y. Na szczę ś cie straż przybrzeż na pię ciogwiazdkowego hotelu chę tnie napeł nił a dla nas butelkę . Dziś mamy trasę wzdł uż niekoń czą cego się wybrzeż a. Z jednej strony dż ungla, z drugiej bezludna plaż a.

Ponieważ dł ugoś ć linii brzegowej przekracza 30 kilometró w, moż emy uznać plaż e za niekoń czą ce się . Oczywiste jest, ż e tak wiele nie przejdziemy, po prostu zaczę liś my spacerować i cieszyć się tym spacerem.

Zmienił o się morze i pogoda, teraz szaleje na tle gę stych chmur, woda przebija się przez szczeliny w zamarznię tej lawie, potem idealnie bł ę kitne niebo i palą ce sł oń ce oś wietla piaszczyste wejś cie do mleczno-lazurowej wody. Po drodze zawsze był y ciekawe rzeczy.

Pan i pani Pelicans przylecieli kilka razy. Czasami wchodziliś my boso w stos ostrych kł ę bó w cierni. Kiedy taki cierń zaczą ł owijać się wokó ł mojego palca, podskoczył em z przeraż enia z krzykiem, rozkł adają c nogi w ró ż nych kierunkach, no tak, jakby był taki skok w tań cach Kozakó w. Okazał o się , ż e Wujek Krab dał jasno do zrozumienia, czyje tu jest terytorium, sam krab szybko uciekł w stronę morza.

Ponadto ciocia Murena wyjrzał a spod kamienia w maleń kiej wannie lawowej. W kontynuacji trasy czasami przylatywał y do ​ ​ nas ptaki podobne do kolibró w i jasnozielone mini papugi.

Plaż a idą ca w nieskoń czonoś ć nie cieszy oko, po prostu nie moż na był o od niej oderwać wzroku. Aby dokoń czyć zdję cie, zrobił em zdję cie z moim wiernym koniem! Nie pytaj mnie, gdzie znalazł em konia))))


Zł oż onoś ć niekoń czą cej się trasy polega na tym, ż e musisz zaczą ć cofać się w czasie, obliczają c w sobie sił ę na drogę powrotną . Nie chcieliś my się zatrzymywać , ale szliś my już od kilku godzin. Wcią ż musimy zmusić się do zawró cenia, wcią ż mamy w planach dż unglę . Co wię cej, kiedy idziesz, wydaje się , ż e za nastę pnym zakrę tem bę dzie coś jeszcze pię kniejszego. Pogoda cią gle się zmieniał a, palą ce sł oń ce nadal co 30 minut pokrywał y chmury, a potem znó w ś wiecił o nad morzem. Ale za każ dym razem stawał o się coraz silniejsze. Stosunkowo na czas dojechaliś my do skrę tu w dż unglę , inaczej w nagł ó wkach pojawił yby się sensacje o turystach, któ rzy nie mieli sił y wró cić do hotelu.

Kiedy Dasha ochł adzał się na ł awce w cieniu, odbył em heroiczną podró ż po wodę od tego samego straż nika. Na szczę ś cie w tym miejscu był a ś cież ka w dż ungli. Sł oń ce nabierał o mocy, a morskie pię kno. Woda już ś wiecił a jasnym turkusowym, nieprzezroczystym kolorem. Wypił em pó ł litrową butelkę jednym haustem na oczach straż nika i zabrał em ze sobą kolejną . Na tej trasie trzeba był o wzią ć nie mniej kilka litró w. Ale zawsze moż na był o ochł odzić się w morzu. Trasa do jaskini trwał a okoł o 40 minut przez prawdziwą dż unglę z przeró ż nymi ciekawostkami.

Poważ ne kopce termitó w, pię kne, ale oczywiś cie trują ce jagody, ptaki. Jaskinia okazał a się naprawdę imponują ca rozmiarami, bez latarek nie ma mowy. Dobrze, ż e w naszych czasach wszystkie telefony komó rkowe mają już latarki. Podobnie jak w prawdziwych filmach, jaskinia miał a miejscami uszkodzony strop, z któ rego zwisał y korzenie i pną cza.

W promieniu kilku kilometró w nie był o ani jednej ż ywej duszy, tylko dż ungla. Szczegó lnym urokiem są odgł osy skrzydeł nietoperzy, któ re przesunę ł y się bardzo blisko. Jesteś my ś wietni! Plan został zrealizowany, teraz musisz wró cić do Dominiki i zł apać podwó zkę . Drogę powrotną nazwał em „Torturą niebiań skiego pię kna”. Z faktu, ż e sł oń ce był o w zenicie woda miał a niesamowicie pię kny kolor, ale z powodu zmę czenia i temperatury nasza ś wiadomoś ć był a utrzymywana w ró wnowadze. Nie mogliś my znaleź ć wyjś cia przez hotele, aby dostać się na tor. W rezultacie zawę drowaliś my do pię ciogwiazdkowego hotelu, gdzie ludzie chodzili bez bransoletek, pili zimną wodę w barze i odś wież yli się oraz poszli targować się z hotelowym busem. Kierowca oczywiś cie za nasze zbawienie chciał gó ry zł ota, ale musiał zgodzić się na 200 pesos (4 dolary).


Straż nik przy wyjś ciu z hotelu chciał spisać numer naszego pokoju, ż eby gdyby nas znaleź li, był bardzo zdziwiony, ż e szliś my do hotelu na 15 minut. Okazuje się , ż e wejś cia do hotelu strzeż e posterunek ochrony, ale nikt nie spodziewa się , ż e turyś ci wyjdą bezpoś rednio z dż ungli na plaż ę ) Klimatyzacja! Tego potrzebowaliś my. Przez okoł o godzinę odpoczywaliś my pod klimatyzatorem w pokoju. Jesteś my bardzo zadowoleni z wyjazdu, przed wyjazdem martwiliś my się , ż e morze nie bę dzie tak pię kne, jak był o w photoshopie w internecie, ale był o pię kne. Chociaż tak naprawdę czeka nas naprawdę pię kne morze dominikań skie.

La Romana

Minę ł o dopiero pó ł dnia, moż emy kontynuować nasze przygody. Chcieliś my odwiedzić inny park z jaskiniami, któ ry był bardzo blisko, ale był tam gó wniany ochroniarz, któ ry jakby nie miał reszty na 100 pesos (2 dolary), wię c nalegał , abyś my zostawili mu resztę.

Poza tym nie daje biletó w. Oznacza to, ż e przez cał y dzień pł aci mu 200 i 300 pesos za wejś cie do parku, a wieczorem nie ma w ogó le pienię dzy. Dobra, po prostu wró ć my bez kapitulacji.

Zmieniamy wię c plany, ł apiemy minibusa i jedziemy do La Romana. Tylko 40 minut i jesteś my w poważ nym mieś cie. Miasto, jak mó wią , jest dla prawdziwych koneseró w. W zasadzie Dasha i ja jesteś my zainteresowani zobaczeniem takich miast, to jak w ś rodkowych Indiach, ale nie wszystko jest jeszcze tak zaniedbane. W każ dym razie spacerowanie był o ciekawsze niż w Wiedniu czy na Sł owacji (ale to jest mocno przesadzone). Chciał em lody i poszliś my do najbliż szego supermarketu. Karnawał w peł nym rozkwicie. Wszystkim hojnie polano koktajl rumu i coli, a gdy szklanka się skoń czył a, nalali wię cej. Moż na był o ró wnież wypić za darmo rzadki napó j na wyspę - kawę . Tancerze koł ysali, muzycy grali, wszę dzie był o fajnie!

Pomyś lnie poszliś my na lody, a mimo to ruszamy do bramki, ale poklepywano nas po ramieniu i w nastę pnej sekundzie zapaliliś my tań ce dominikań skie z tancerzami w samym centrum. Miejscowi byli zachwyceni, filmowali nas telefonami komó rkowymi i klaskali, atmosfera był a przesią knię ta radoś cią . Tań czyliś my, bawiliś my się , a na pamią tkę wyprawy na targ barman nalał mi kolejną szklankę koktajlu. A wszystko to za darmo. Dobrze, ż e dzisiaj nie weszli do jaskini. Och, to był dobry rum.


Kiedy byliś my w powrotnym minibusie, rozmawialiś my z chł opakami z Ameryki o naszej i ich trasach na Dominikanie. Jeden z nich miał był ą dziewczynę , któ ra był a Ukrainką o nazwisku Timko, co jest zgodne z naszym nazwiskiem. Tak wię c Amerykanin prawdopodobnie doszedł do wniosku, ż e na Ukrainie wszyscy mają w przybliż eniu takie same nazwiska. Chł opaki udzielili kilku praktycznych wskazó wek: „Jeś li chcesz, ż eby był o dobrze, jedź do Puerto Plata i Rio San Juan”.

Albo dwa przystanki na Saonie w mniej popularnych miejscach po drugiej stronie wyspy i przystanek z gwiazdami. To jest dokł adnie to, czego szukaliś my. Kobieta chciał a 110 dolaró w za dwie, ja zaoferował am sto, bo i tak już nie miał am ze sobą i zgodzili się na to. Na pytanie „kiedy wyjeż dż amy? ” ” otrzymał nieoczekiwaną odpowiedź „ Za 10 minut! ” i po kilku minutach zostaliś my zabrani. Okazał o się , ż e ostatnie dwa miejsca był y. Wycieczka rozpoczę ł a się o 08:30.

Nasza grupa 20 osó b został a zabrana na Dominikę i zabrana na plaż ę . W naszym kierunku pł ynę ł a bardzo mał a ł ó dka. Kobieta zapytał a przewodnika, czy to nasza ł ó dź . Na co przewodnik powiedział : „Naprawdę trudno w to uwierzyć , ale wszyscy pasujecie”. I rzeczywiś cie, po 10 minutach wszyscy usiedli kompaktowo i nasza ł ó dź rozwinę ł a prę dkoś ć zbliż oną do ponaddź wię kowej. Palmy, wczorajsza trasa wzdł uż wybrzeż a, pasiaste poł acie morza omiatane gwizdkiem.

Droga z tą prę dkoś cią zaję ł a okoł o godziny.

Bał em się , ż e wł osy na mojej gł owie na zawsze pozostaną sterczą ce. Na jednym z przystankó w wył adowaliś my kilku organizatoró w jedzeniem, poszli ugotować obiad. I zabrano nas jeszcze 10 minut na jedną z plaż . Nasza ł ó dź przypł ynę ł a pierwsza. W ogó le nie był o ludzi, wokó ł nas latał y tylko czarne ptaki z bardzo dziwnym ć wierkaniem obcych. Na tę plaż ę dano nam dwie godziny. Czę ś ć turystó w natychmiast poł oż ył a się do opalania. Ale to trochę dziwne, moż na opalać się bez wycieczki po wiosce, ale tu i tu, ale tuuuut Krassiiivo! Chmury się rozstą pił y, oto prawdziwe pię kno Dominikany!! ! Wiele kilometró w plaż bez ludzi, ale jednak w zasadzie wszyscy byli zgrupowani.

Dasha i ja nie skoń czyliś my sł uchać pię knych instrukcji w czystym hiszpań skim i pobiegliś my w dal, aby być sam na sam z tą pię knoś cią!


Wycieczka obejmował a ró wnież nielimitowany dominikań ski rum, gdy chmura był a w sł oń cu woda stawał a się mniej pię kna, moż na był o zwiną ć rum i wszystko stawał o się pię kniejsze. Ale dopó ki nie zbadamy tu każ dego metra, nie wstawiajmy tysię cy zdję ć , nie ma czasu na picie rumu.

Ludzie nadal byli wychowywani, ale wielkoś ć plaż wystarczał a, aby wszyscy zostali sami z naturą . Wzią ł em też od przewodnika rurkę z maską i trochę zwiedził em podwodny ś wiat. Był y ryby, nawet pł ywał a pł aszczka. Ale po raz setny jestem przekonany, ż e dla ryb tylko w Egipcie! I wydaje się , ż e teraz tylko w Wakacjach snó w. Nie trać my tu czasu na ryby, chodź my do juuungli!

Na tym przystanku wolał bym nazwać je lasem palmowym. To był o bardzo egzotyczne! Dlaczego dwie godziny minę ł y z taką prę dkoś cią , to niesprawiedliwe, po prostu pł ynę liś my. Dobra, przejdź my do drugiej lokalizacji.

Zawieziono nas na drugą plaż ę , gdzie pod cienistymi palmami serwowano wyś mienity bufet z nielimitowanym zimnym piwem. Bufet był blisko morza. Jesz i nadal pł ywasz gdzieś z oczami. Zauważ ył em, ż e nad gł owami naszych są siadó w wiszą duż e kokosy. Są siedzi ró wnież zauważ yli, ż e gapię się na kokosy tuż nad nimi. Z niepokojem spojrzeli na przewodnika, zapewnił , ż e jeszcze nic nikomu nie spadł o na gł owę . Podczas gdy uczta trwał a peł ną parą , Dasha i ja udaliś my się do dż ungli na mapie offline, aby poszukać jakiejś laguny. Nie był o już palm, ale gę ste zaroś la i ciernie namorzynowe. Miną ł drzewo z pysznymi owocami.

Podszedł do nas miejscowy facet i poczę stował nas posiekanymi owocami. Był o coś takiego jak randka, tylko bardzo duż a i soczysta. Dalej wś ró d zaroś li czekał na nas mał y szary wą ż , widzą c nas, uznał a, ż e ​ ​ nie ma ochoty na przygodę i odczoł gał a się.


Nie moż na był o dostać się do laguny ś cież kami, musieliś my trochę przedzierać się przez zaroś la. Wyszliś my nad na wpó ł wyschnię te gigantyczne jezioro. Ziemia był a czerwona i pó ł pł ynna. Jakbyś my wylą dowali na Marsie, pod naszymi stopami bł otniste wyboje brzę czał y nieapetycznie. No có ż , jeden z nas pomyś lał , ż eby zaznaczyć drzewo, przy któ rym się wyszliś my, inaczej cię ż ko był oby znaleź ć drogę powrotną przez zaroś la. Jakż e kontrastują ca jest Dominikana pod wzglę dem natury: jaskinie, plaż e i jakieś marsjań skie krajobrazy.

Wró ciliś my na miejsce zbió rki cał kowicie zachwyceni. W tym czasie nasz przewodnik zabrał naszych turystó w gdzieś w wiosce, któ rą udał o nam się wspią ć na cał ą drogę w gó rę iw dó ł . Pewna para zainteresował a się naszą trasą i był a trochę zainspirowana, ż e ​ ​ musimy iś ć prosto do laguny, ale po sł owie „wą ż ” ich pragnienie znacznie się zmniejszył o.

Ale generalnie, jak zauważ ył em, spotkanie wę ż a na wycieczkach zwię ksza egzotykę podró ż y.

Na tej plaż y, nawiasem mó wią c, nigdy nie weszliś my do wody, był o cał kiem pię knie i radoś nie przebywać wś ró d takiego pię kna. Kolejne dwie godziny dobiegł y koń ca, co oznacza, ż e ​ ​ czas ruszyć do przodu. Nastę pny przystanek był na ś rodku morza w pobliż u namorzynó w. Widzieliś my już namorzyny w wielu miejscach, ale w taki sposó b, ż e rosną na ś rodku morza w postaci niezależ nej wyspy bez lą du - to coś nowego. Po namorzynach postó j był najbardziej wyczekiwany. Zostaliś my wysadzony w samym ś rodku morza w naturalnym basenie. Gł ę bokoś ć był a tu po pas, woda przejrzysta i idealnie pię kna, taka jak być powinna. Ale najważ niejszą rzeczą jest siedlisko rozgwiazdy. Ale gdzie są gwiazdy? Kapitan wspią ł się na gó rę i pokazał mi kierunek, w któ rym mam patrzeć.

Ogó lnie rzecz biorą c, jeś li wł ą czysz lokalną muzykę w pobliż u Dominikany, na pewno zacznie ś piewać lub tań czyć , a to jest naprawdę fajne! Rzekami pł ynę ł y rum i lodowa cola.


Na statku muzyka grał a tak mocno, ż e leż ą c na ł awce i patrzą c na pogodne bł ę kitne niebo z chmurami, wszystko w ś rodku nadal tań czył o, być moż e takż e z rumu. Ale moja mama mó wi, ż e chyba trochę sł yszał a naszą muzykę w Kijowie. Kiedy patrzył em na chmury, frazy i zdania tej historii zaczę ł y już przewijać się w mojej gł owie. Pomyś lał em o tym, jak bardzo jestem wdzię czny, ż e pracownik UIA zgodził się dać nam Frankfurt, o tym, jak fajnie był o, ż e lecieliś my Dreamlinerem, w ogó le był o duż o myś li. Zdarza się nawet, gdy w gł owie rodzą się pomysł y, jak opisać zdję cie w tekś cie, zaczynam odczuwać , jak wszyscy przyszli czytelnicy bloga, w tym ta, któ ra do mnie pisze, patrzą przez pryzmat czasu na Dashę i mnie na wycieczce . Okazuje się , ż e jest to swego rodzaju wehikuł czasu.

Od czasu do czasu spoglą dał na palmy, któ re nastę pował y po sobie.

Kiedy wpł ynę liś my do portu, taniec trwał jeszcze przez jakiś czas, zanim wylą dowaliś my. Musieliś my wyskoczyć ze statku do wody. Kiedy decydował em się na wirtuozowski skok przez morze na lą dzie, miejscowy facet podnió sł mnie i nió sł na ramionach) Wycieczka jest oczywiś cie trochę droga w poró wnaniu do jej azjatyckich odpowiednikó w, ale atmosfera, któ rą bę dziesz nał adowany tutaj bę dzie trwał przez dł ugi czas. Rozbrzmiewają ca muzyka w pobliż u naszego hotelu nie wydawał a się już tak gł oś na. Był już wieczó r, na ulicę potoczył y się ciastka. Pyszne, ale dlaczego ich wykonanie zajmuje tak duż o czasu! W Bayahibe musisz udowodnić swoim oczekiwaniem, ż e jesteś godny tego czeburka. Dziś byliś my super, udał o nam się zostać do 20:30.

Jaskinie Cueva de Chicho

O 7:00, jak ogó rki, zjedliś my już ś niadanie z mieszkań cami.

40 minut spacerem od naszego hotelu i jesteś my w innym parku narodowym, tym razem mieliś my przy sobie pienią dze bez reszty. Straż nik najwyraź niej wyczuł , ż e przybę dziemy, zanim się otworzy, wię c wydaje się , ż e spę dził tu noc. Kiedy minę liś my, szybko się obudził . Pierwsza czę ś ć trasy to droga samochodowa, ale w pewnym momencie zaczyna się rozwidlenie dla tych, któ rzy mają samochó d i tych, któ rzy chcą spacerować po tropikach. Wybiegł y na nas cztery psy, któ re starał y się wyglą dać bardzo surowo, ale ich ogony machał y dziko. Po kró tkim szczekaniu postanowili odejś ć . Wtedy wybiegł bardzo mł ody pies i wyjrzał zza naszych nó g, pró bował zrozumieć , kogo te psy tak groź nie szczekają . Có ż , jakie są tutaj wszystkie cuties! Podczas spaceru zobaczyliś my niezwykł e zjawisko, nad nami padał o, ale nie dosię gał o nas, widać był o jak krople leciał y kilka metró w nad naszymi gł owami.


Naprawdę mieliś my zł e podejrzenia: najpierw deszcz, któ ry na nas nie spadł , potem mał y piesek, któ ry nas nie widział . Duż e psy, któ re patrzył y na nas bardzo agresywnie. Baliś my się , ż e jesteś my duchami...


Zeszliś my na sam dó ł

Wyglą da na to, ż e na trasie są cztery jaskinie, ale teraz otwarte są tylko dwie ostatnie. Wedł ug poprzednich recenzji nie ma w ogó le nic do roboty. Ale te ostatnie zapowiadają się ciekawie. Nawiasem mó wią c, mają tu w dż ungli spektakularne lasy kaktusó w. Dotarliś my do jaskini, gdyby nie znak, nie zaryzykował bym tam w ż yciu. Wejś cie wyglą dał o zł owieszczo. Stosunkowo blisko znajdował y się dwie jaskinie, poł ą czone podziemnym jeziorem. Znak mó wił , ż e nurkowie mogą przepł yną ć.600 metró w i wynurzyć się w innej jaskini. Ale trudno mi sobie wyobrazić , jak ktoś bę dzie tu przecią gał cał y sprzę t do nurkowania.

Sytuacja jest klasyczna, na kolejnych kilku kilometrach ludzi tylko ochroniarz zbiera pienią dze. Przed nami ciemne wejś cie, potem ciemnoś ć i zgodnie z oczekiwaniami stalaktyty ze stalagmitami. Powiedział em gł oś ne „U”, aw odpowiedzi usł yszał em pisk nietoperzy. Có ż , teraz bę dzie ciekawie. Wł ą czyliś my latarki i zaczę liś my schodzić .

Coraz niż ej i niż ej. Nawiasem mó wią c, spadł o doś ć ł atwo. Na szczę ś cie dla nas ja poszł am pierwsza, a Dasha z aparatem z tył u. Ponieważ jaskinia ma jezioro i jest cał kowicie bezwietrzna, poziom wody moż na zobaczyć tylko rzucają c kamyk do przodu. Wcią ż zastanawiał em się , jak najlepiej zeskoczyć z kamienia lub okrą ż yć w lewo. Dobrze, ż e zdecydował em się chodzić dookoł a, gdybym zdecydował się skoczyć , to wszedł bym do wody po szyję . Fale przetaczał y się po powierzchni wody. Wię c z tą jaskinią zał atwioną . Teraz jedziemy do drugiego i wró cimy tu ponownie. Przy drugiej jaskini byliś my już mą drzejsi, sprawdziliś my kamykami, ż eby nie był o nagł ej wody.

Wszystko poszł o ś wietnie. Nadal mamy, jeś li zapytamy, jakie jest najż ywsze wspomnienie z wyprawy, to pierwsza myś l to ką piel w jaskiniowym jeziorze. Okoł o 10:00 wró ciliś my do hotelu, musieliś my jechać dalej.

Pó ł wysep Samana


Jak się tam dostaniemy i czy bę dziemy mieli tyle szczę ś cia z transportem, co z Dominicusem i drogą z lotniska? Wedł ug mapy planowana przez nas przeprowadzka zaję ł a okoł o 300 km. I nigdzie nie był o informacji co i jak jechać . Gospodyni hotelu naszkicował a nam przybliż one opcje transferu na kartce papieru. To prawda, ż e ​ ​ musiał em się z nią porozumieć po hiszpań sku, któ rego nie znamy. Ale raczej już trochę wiemy, ale to był dopiero począ tek wyjazdu) No, ś miał o! Poszliś my na przystanki autobusowe. Kierowcy nadano nazwę pó ł wyspu, któ ry znajduje się po drugiej stronie Dominikany. Kierowca niespodziewanie powiedział : „Dobra! i zaczę ł a się nasza trasa.

Kierowcy mijali nas z rą k do rą k. Minibusy został y zastą pione autobusami, te znowu busami, raz wylą dował y na autostradzie i kazano biegać po zakrę cie, autobus już tam czekał . W jednym autobusie z przeraż eniem oglą daliś my w telewizji, jak odważ nego czł owieka zjada rekin z sześ cioma gł owami, ale zanim zdą ż yliś my zobaczyć koniec, przeniesiono nas do nastę pnego. Jeden z autobusó w zatrzymał się i wszyscy poszli na lunch z kierowcą .

Dasha i ja zjedliś my ogromny posił ek z mię sem awokado za 150 pesos (3 USD) za dwie osoby. Podró ż trwał a okoł o sześ ciu godzin, w tym czasie zmieniliś my 5 ś rodkó w transportu, z luksusowych autobusó w na rozpadają ce się i powolne minibusy. Osiedliliś my się we wsi Las Galeras. Tak, zachó d sł oń ca trwał tylko kilka godzin. Aby nie był o czasu na obiad, trzeba był o biec na spacer, gdy był o jasno. Jeś li nie wiesz, gdzie się udać , przenieś się do jaskini.

Rano byliś my na Morzu Karaibskim, a teraz na Oceanie Atlantyckim. Obraz plaż znacznie się zmienił . Teraz jest to potę ż ny i bezkresny ocean, dł ugie fale, któ re rozbijają się gdzieś daleko na rafach barierowych. Na ś rodku oceanu znajduje się mał a wyspa z palmami. Na plaż y hiszpań ski napis gł osi „Nie pró buj pł yną ć na wyspę ”. Palmy nie są już tak zatł oczone. Bardzo duż a przestrzeń na niespieszne romantyczne spacery. A po lewej gó ry! Już myś lał em, ż e w ogó le nie ma gó r, no dobrze, potem bę dziemy się wspinać dalej. Do jaskini był o kilka kilometró w przez najpię kniejszy teren zielony, a droga przebiegał a przez pię ciogwiazdkowy hotel. Przywitał nas ochroniarz). Niestety plaż a hotelowa był a mocno pokryta glonami, ale jednocześ nie ludzie wyglą dali na szczę ś liwych i przesiadywali na terenie hotelu. Wcale się nie zdenerwowaliś my, bo nie jesteś my zwią zani z hotelem, a widzieliś my już w stu procentach, ż e w tym kraju są plaż e bez glonó w.

Bezpoś rednio KFC) Nasz hotel w tym mieś cie wyglą dał trochę jak cela wię zienna z filmó w.


Jedynym plusem jest obecnoś ć baldachimu przed komarami, któ re w tym hotelu latał y rojami. Kiedy poł oż ył em się spać , wydawał o mi się , ż e nie moż e być gorszego miejsca na ziemi. Ale plan był taki, jutro przeniesiemy się do innego i wszystko bę dzie dobrze, po prostu przeż yj tę noc, bardzo gł oś ną noc, skrzyż owanie dwó ch autostrad był o tuż za naszym oknem, któ re nie miał o szyb, tylko masywne metalowe ż aluzje. Wczesnym rankiem też był o daleko od ideał u, nic tu nie gotuje się o tak wczesnej godzinie, a nasza pierwsza kilkukilometrowa trasa po jedzenie zakoń czył a się kontuzją nogi i powrotem do hotelu. Drugi bieg poszukiwań zakoń czył się smaż onym kurczakiem w cieś cie ze smaż onymi bananami i sokiem z tamaryndowca. Generalnie cię ż ko tu jeś ć.

Ale lokalne psy zawsze wiedzą , gdzie moż na dostać czę ś ć koś ci. To prawda, ż e ​ ​ rano zamiast psa siedział surowy kot z takim wyglą dem, ż e psy zbliż ył y się nawet do kiosku na 10 metró w. Zacznijmy wię c maraton na plaż ach.

Osiem prywatnych plaż Republiki Dominikany

Jak czę sto znalazł eś się na dzikiej plaż y, na któ rej nikogo nie ma? A moż e osiem? Oznacza to, ż e wybierz ten, któ ry ci się podoba i jest twó j, moż esz przynajmniej popł ywać w każ dym z nich po kolei i ustalić , któ ry z nich był lepszy, i tak wszystkie są twoje, powó d leż y w strasznej tajemnicy ...tam nie ma leż akó w. Ludzie siedzą w drogim pię ciogwiazdkowym hotelu za 486 dolaró w za noc na plaż y, gdzie wszystko jest otoczone glonami, a tutaj zaką tek raju jest 30 minut stą d! Ale w zasadzie jest to w naszych rę kach. Sami nie wiedzieliś my, jaki skarb teraz znajdziemy, proso zobaczył o na mapie ł ań cuch plaż , a na koń cu, są dzą c po zdję ciach, bę dzie stroma rzeka.

Ogó lnie rzecz biorą c, już teraz warto wybrać się na Dominikanę tylko ze wzglę du na ten spacer po plaż ach! Zaczę liś my przemieszczać się z Las Galeras wzdł uż plaż y w kierunku gó r (na począ tku spacerowaliś my trochę po mieś cie). Nasz przewodnik zgł osił się na ochotnika jako pies El Curason (tak go nazwaliś my). Pies biegł , zawsze pokazują c nam ś cież ki mię dzy plaż ami przed nami.


Ze wzglę du na pię kno reklamy Bounty po prostu zrelaksuj się . W aparacie zdję cia są znacznie gorsze niż w rzeczywistoś ci. Był y tam mał e plaż e o dł ugoś ci 100 metró w, niektó re był y gigantyczne w kształ cie ł uku, myś lę , ż e miał y dł ugoś ć do kilometra. Jeś li jesteś zmę czony, znajdź orzeź wiają cą palmę kokosową i zorganizuj imprezę kokosową z egzotycznym oceanem w tle. Nasz Kurasonchik też czasami znajdował dla siebie rozrywkę , lubił kraby, któ re chował y się w norach, wykopywał je i pró bował je zdobyć . Niezadowolony krab w koń cu wpadł do morza.

I tak jedna po drugiej plaż e nastę pował y po sobie kilometrami! Pomię dzy plaż ami zwykle do 20 minut nie są trudne przejś cia w gajach dż ungli.

Przez cał y czas spotykaliś my cztery chodzą ce osoby. Na jednej z plaż nie wyszliś my zbyt dobrze z lasu i musieliś my chodzić po czyichś ł ó ż kach. W tym czasie miejscowi przejeż dż ali samochodem i z podejrzliwoś cią obserwowali, jak ostroż nie spacerowaliś my po ich ogrodzie. To był o trochę niezrę czne. Spoś ró d oś miu plaż wybraliś my dwie najczę ś ciej, na któ rych pł ywaliś my. Chociaż każ da kolejna plaż a był a coraz pię kniejsza.

W ten sposó b powstał y takie pię kne miejsca na tym ś wiecie. Dasha i ja byliś my tak zainspirowani faktem, ż e na plaż ach nie był o nikogo, ż e zaczę liś my się martwić o naszą aspoł ecznoś ć . Pomię dzy kilkoma plaż ami trzeba był o zagł ę bić się w dż unglę i miną ć posterunek bezpieczeń stwa.

Pomyś leliś my, ż e trasa się tam skoń czy, ponieważ straż nik najwyraź niej nie był tu rozstawiony, ż eby wszystkich przepuś cić .

Ale najważ niejsze jest chodzenie pewnie. Nieważ ne, jak pewnie szliś my, ale spotkaliś my się bezpoś rednio oczami mę ż czyzny. Wyjaś nił , czy jesteś my na odległ ej plaż y, i chę tnie nas przepuś cił i pokazał nam najlepszą drogę . Wow! Najważ niejsze, ż e wpuś cił go z powrotem. Dziewią ta plaż a o dł ugoś ci 2.4 km miał a już wystarczają cą liczbę leż akó w i kawiarni, ż e turyś ci już na niej przesiadywali. Na szczę ś cie rozmiaró w wystarczył o dla wszystkich. Najwyraź niej ludzi przywozi się tu samochodami i minibusami. Od razu kupiliś my pyszny chleb kokosowy.

Nawiasem mó wią c, zdecydowanie zalecamy wypró bowanie tego na Dominikanie. Jak dla mnie pię kno plaż y jest wyraź nie prostsze niż w poprzednich oś miu. Ale naszym celem jest koniec plaż y, wczoraj przed pó jś ciem spać zobaczył em na zdję ciach tę rzekę - Cano Frio.


Dzię ki tej rzece rozwinę ł a się trasa wzdł uż pię knych plaż . Ta rzeka skł ada się z czystej turkusowej wody, poroś nię tej namorzynami wzdł uż brzegó w.

Bardzo pię kne miejsce, gdzie wpada do morza, ale zrobiliś my to trochę ciekawiej, poszliś my w gó rę rzeki, znaleź liś my wejś cie i przepł ynę liś my 300 metró w wzdł uż namorzynó w w kierunku morza. Bardzo pię kna woda, po bokach dż ungli, czasami z gó ry zwisają liany. Trochę przeraż ają ce, nagle pojawiają się krokodyle. Ró wnież ze wzglę du na to, ż e nie mamy gdzie zostawić rzeczy, musimy pł yną ć osobno.

Dasha odważ nie oś wiadczył a, ż e ​ ​ bę dzie pierwsza i odpł ynę ł a. Kiedy pł yną ł em na mojej drodze, wynurzył się obszerny liś ć . Myś lał em, ż e mnie zjedzą .

Najdoskonalsze safari na rzece. Co wię cej, w pobliż u są rzeki o zupeł nie nieapetycznych kolorach, a ta jest bezpoś rednio standardem przezroczystoś ci.

Po takich przygodach postanowiliś my uroczyś cie ucztować z egzotyczną kolorową papugą rybą , któ rą od razu przygotowaliś my. Nic specjalnego do smaku, ale kolorowy kucyk wyglą dał bardzo interesują co. Niby jest już pó ł dnia na piaszczystej trasie, ale nie mogli się oprzeć wspinaczce na gó rę . Spę dziliś my prawdopodobnie 40 minut na podejś ciu i zejś ciu, aby zrozumieć , ż e na szczycie nie ma nic specjalnego, ale gó ra jest stonowana. Z gó ry oczywiś cie czasami otwierał y się widoki na plaż e, ale pię kniej jest być na samym brzegu.

Jak pię knie mija ten dzień , nawet wieczorem zasnę ł am jak w wię zieniu, a rano był o tak, jakbym przed terminem został a wypuszczona do raju na spacer. A najlepsze jest to, ż e czekamy na drogę powrotną wzdł uż tych samych pię knych plaż . Szkoda, ż e ​ ​ nasz Kurasonchik postanowił zostać w pobliż u kawiarni.


W drodze powrotnej znaleź liś my ś lady naszego przyjaciela, był y skierowane w przeciwną stronę , wię c już pobiegł do domu. W zasadzie, jeś li wybierasz się na Dominikanę tylko przez morze, to moż esz osiedlić się w Las Galeras jak najbliż ej począ tku ł ań cucha plaż i chodzić na plaż e codziennie, tak jak w strefie powtarzają cego się zmierzchu, po prostu zabierz ze sobą prowiant na cał y dzień .

Szczerze mó wią c, bę dzie tu tak pię knie, jak teraz wyobraż asz sobie rajskie plaż e planety. Dotarliś my do samego począ tku trasy i z poczuciem zwycię stwa usiedliś my na kł odzie podziwiają c zachodzą ce sł oń ce. Potem był zachó d sł oń ca, ale nie taki jak w reklamach, ale niestety brzydki.

Jeden mę ż czyzna, któ ry rozmawiał z nami dziś rano, powiedział , ż e widział nas zmierzają cych w kierunku dż ungli i był ciekawy, jak daleko zaszliś my.

Wskazał em na gó rę na horyzoncie, chyba mi nie uwierzył . Tak, ja sam nie bardzo wierzył em, ż e już tam dotarliś my. Trudno był o wró cić do wię zienia z raju, ale dzisiaj nie był o czasu na fizyczne przesiedlenie.

Jeszcze jedna noc i wyprowadzimy się . Wł aś cicielka hotelu ze zrozumieniem powiedział a, ż e ​ ​ był a już przyzwyczajona do zwracania pienię dzy za niewykorzystane noce, ponieważ wiele osó b z powodu hał asu się wyprowadza. W tym hotelu nie mieliś my też przejś ció wki do gniazdka dominikań skiego. Trochę zdemontował em lampę domowej roboty i zrobił em z nich gniazdko do ł adowania. Nic dziwnego, ż e mam dyplom inż yniera!

La Boca Del Diablo

Rano przecią gnę liś my rzeczy do innego „hotelu” i ruszyliś my w drogę . Najpierw przejechaliś my minibusem okoł o 7 kilometró w, potem ufają c mapom poprosiliś my kierowcę , aby wysadził nas na rozwidleniu. Miejscowy motocyklista natychmiast podjechał do nas.

A po kilku minutach już pę dziliś my z wiatrem zabitą drogą w gł ą b dż ungli. Cał a nasza tró jka mieś ci się na jednym motocyklu, a z tył u jest też mał a torba turystyczna. Wcale nie był o ł atwo jeź dzić , był o duż o dziur i kopcó w. Czasami wydawał o mi się , ż e jeż dż ę motocyklem, a nie odwrotnie. Ale trzeba był o znieś ć te kolejne 7 piekielnych kilometró w.


Ale z drugiej strony po drodze otwierał y się wspaniał e widoki na strome gó ry. Taksó wkarz dowió zł nas do naszego celu - Gardł a Diaola. Przed nami był a dziura o promieniu kilku metró w, z dziury co okoł o 30 - 40 sekund wydobywa się potę ż ny strumień drobnej mgieł ki. Wysokoś ć strzał u dochodzi do 14 metró w, dź wię k w momencie erupcji jest bardzo mocny i naprawdę przeraż ają cy. Najważ niejsze, ż eby nie podchodzić do dziury od strony, z któ rej strzela. Za otworem znajduje się okoł o 30 metró w lawy, któ ra stwardniał a i skorodowana przez wodę . Jeś li zbliż ysz się do samej krawę dzi, to poniż ej widać peł ną moc oceanu.

Trwa prawdziwa burza, gigantyczne, niesforne fale rozpraszają się po potę ż nych uderzeniach w skał y. Morze zmienia geometrię pod bardzo niebezpiecznymi ką tami, dobrze, ż e skał y są doś ć wysokie. Choć zdarzają się tu niespodzianki, na jednym z takich wypadó w uderzenie w skał ę był o tak silne, ż e poziom wody wystarczył , by zalać mnie na szczycie.

Chociaż był naprawdę wysoki. Ogó lnie jest to miejsce, w któ rym Dominikana nie jest już tak czuł a i niebiań ska. Motocyklista zapytał : „No, po co wracamy”, ale na począ tku tł umaczyliś my, ż e jesteś my tylko w jedną stronę . Postanowiliś my urzą dzić prawdziwe safari przez dziką dż unglę , przejś ć kilkugodzinną trasę na jedną z odległ ych plaż . Facet pró bował nam przekazać , ż e to niebezpieczne i nie powinieneś tego robić . W tym samym czasie przybył a wycieczka na quadach. Nasz kierowca poszedł porozmawiać z przewodnikiem o nas.

Podszedł przewodnik, któ ry w przeciwień stwie do motocyklisty mó wił po angielsku i wyjaś nił , czy rzeczywiś cie sami zamierzamy podbić dż unglę . Przewodnik powiedział , ż e to niebezpieczna trasa. Powiedział em, ż e jesteś my ś wiadomi. Wł aś ciwie nie byliś my tego ś wiadomi, ale dosł ownie na każ dej wycieczce sł yszymy to zdanie kilka razy. W zasadzie wszyscy się martwią , jak bę dziemy podbijać gó ry w sportowych sandał ach, zjeż dż ać w wą wozy itp. No, a przynajmniej jakieś dzikie zwierzę ta, ale spotkanie z doś wiadczenia jest mał o prawdopodobne. Przewodnik na przykł ad zapytał , czy znamy drogę , ale widział em ś cież kę zaró wno oczami, jak i na mapie offline. Ogó lnie doszliś my do wniosku, ż e martwimy się , jak bę dziemy chodzić po skał ach lawy. Ż egnają c się z ludź mi, poszliś my ś cież ką w gł ą b lą du. Być moż e, gdybyś my znali hiszpań ski trochę lepiej niż zero, zrozumielibyś my ostrzeż enie motocyklisty „Ta trasa jest niebezpieczna, bo turystó w w dż ungli atakuje się maczetą …”.


W mię dzyczasie spacerowaliś my po gajach bananowych, zobaczyliś my ananasa. Pró bowali zerwać zielonego banana - rzadkiego gnoju. Widziano chł opca prowadzą cego konia zał adowanego kokosami.

Widzieliś my, jak pracownicy wydobywają orzechy kokosowe duż ymi patykami i maczetami. Na wszelki wypadek nie rozpraszaliś my ich i wę drowaliś my dalej. Zrobiliś my wspaniał y piknik na skał ach. Doszliś my do kolejnego wyjś cia wysoko nad morzem. Nastę pnie rozpoczę to wydobycie kokosó w, któ re rosł y doś ć wysoko na palmach. Udał o nam się znaleź ć taką palmę , obok któ rej leż ał a kł oda. Zaję ł o mi okoł o 10 minut przewijanie kokosa trochę w prawo palcami raz za razem, ale nie chciał odpaś ć .

W 15. minucie kokos okazał się lekko przechylony w jego kierunku. W ostatnim momencie musiał em staną ć na gał ę zi i cał kowicie zawiesić rę ce na kokosie.

Z naszych oczu wę dró wka wyglą dał a zupeł nie nieszkodliwie i nie mogliś my zrozumieć , dlaczego ci faceci byli tak zaniepokojeni. Ale w oczach nieszczę ś liwie wyglą dają cego ciemnoskó rego mę ż czyzny i nastolatka, któ rzy doganiali nas z maczetą w rę ku, wę dró wka wyglą dał a trochę inaczej. Podeszli do nas i zaczę li coś tł umaczyć po hiszpań sku, skiną ł em gł ową i pomachał em im do przodu. Ale mę ż czyzna dał znak, ż e powinniś my z nimi iś ć . Cholera, coś nie poszł o zgodnie z planem. Dobra, chodź my. Dasha zapytał a mnie: „Czy jesteś my aresztowani? „Szczerze, sam nie wiem, to pierwszy raz w takiej sytuacji. Już dokł adnie przyjrzał em się wielkoś ci leż ą cych wokó ł kamieni. Zatrzymał em się , ż eby zawią zać sznurowadł o, ciemnoskó ry facet, któ ry podnió sł tył konwoju, gwizdną ł , nastolatek z przodu też się zatrzymał . Czekali na nas i ruszyliś my dalej. A co do zł a tego konkretnego dnia, w zwią zku z przeprowadzką do hotelu, zabraliś my ze sobą wszystkie pienią dze i karty, aby nie zostawić ich w hotelu.

Za jednym z zakrę tó w znajdował a się plaż a z grupą ludzi, któ rzy pł ywali tu motoró wkami. Chł opaki pozostawali w tyle za nami i wyszliś my do ludzi. Uff, wydaje się , ż e minę ł o. Co to był o?


Plaż a Frontó n, szczerze mó wią c, okazał a się taka sobie, ale samo safari w dż ungli był o po prostu super, a takż e peł ne przygó d. Plaż a znajdował a się pod 150-metrowym klifem, mapy offline pokazał y, ż e moż na wspią ć się na skał ę i dostać się do hotelu inną drogą , okoł o 7 km. Naprawdę nie mogliś my uwierzyć , ż e w ogó le moż na się wspią ć na tę skał ę , ale mapy dział ają cuda, naprawdę zaczę liś my się wspinać .

Wł aś ciwie to był o bardzo nierozsą dne, aby ponownie wchodzić do dż ungli, ponieważ ci sami faceci mogli za nami podą ż ać . Ale wtedy nie byliś my jeszcze w peł ni ś wiadomi tego, co się z nami dzieje. Droga powrotna nie był a trudna, przez proste roś liny, nie tak ciekawa jak pod skał ami.

. Ale nawet na tej drodze znowu zostaliś my zł apani. Spró buj wię c zgadną ć , kto tym razem nas dogonił :

A) Pię kny tubylec na biał ym koniu - dusza prerii!

B) Jednonogi pirat z prawdziwym hakiem zamiast dł oni

C) Aktor z doś ć znanego filmu i jego ekipa

D) Mę ż czyzna z tatuaż ami i pistoletem w rę kach.

Już teraz dowiemy się , jaka jest poprawna odpowiedź ! Na szczę ś cie dla nas był to facet na koniu, któ ry pogalopował , przywitał się i znikną ł w dż ungli. Na trasie był o wię cej rozwidleń prowadzą cych do ciekawych plaż , ale sł oń ce był o w zenicie i już cię ż ko był o jechać .

Dotarliś my do wybrzeż a, któ re już prowadził o do naszego miasta. Tam poznaliś my rosyjskoję zycznego mę ż czyznę , któ ry 13 lat temu przeprowadził się do Dominikany. Nastę pnie oś wiecił nas, jak moż e zakoń czyć się wyprawa do dż ungli i co oznacza wyraż enie „to niebezpieczne”.


Ale tak naprawdę nie dochodzi do morderstwa, wszystko co wartoś ciowe jest po prostu odebrane turystom, bo policja organizuje wypady do dż ungli. Powiedział , ż e nawet jeś li turysta zł apie kij, napastnik najprawdopodobniej ucieknie i nie bę dzie walczył . Ogó lnie rzecz biorą c, jeś li nie masz ze sobą nic wartoś ciowego, a tylko niewielkie pienią dze, to trasa jest stosunkowo bezpieczna. Nie trzeba dodawać , ż e nastę pnego dnia zostawiliś my w pokoju nawet pierś cionki z kolczykami. Podsumujmy naszą dzisiejszą podró ż . Był o bardzo pię knie i fajnie, gdybyś my wiedzieli o realnym niebezpieczeń stwie, to pojechalibyś my na trasę , ale zupeł nie bez wartoś ciowych rzeczy. Och, Dominikanie, jesteś taki inny! W hotelu spotkaliś my się z lokalnym prezydentem. Tak nazywają piwo. Prezydent w milczeniu sł uchał naszych podró ż y. Wieczorem po prostu spacerowaliś my po promenadzie.

El Cytryna

Najciekawsze jest to, ż e trasy został y wymyś lone stosunkowo w ruchu. Oznacza to, ż e Dasha wiedział a o punktach koń cowych, w któ rych musiał a odwiedzić , ale zorientowali się , jak się tam dostać i co jeszcze robić w drodze, ponieważ w Internecie nie był o zbyt wielu informacji. Wczorajszy minibus z przesiadką na motocykl był improwizowany. Dziś zaplanowaliś my wizytę w Wodospadach Cytryny. Dojechaliś my tam minibusem bez jednej przygody, szkoda już jakoś . Pomyś l, ż e czterdzieś ci godzin minę ł o na pró ż no. Kierowca wysadził nas na autostradzie i pokazał ś cież kę , któ rą moż na dotrzeć do wodospadó w.

To jest cał y park narodowy. Miejsce jest popularyzowane i tł umnie ś cią gają tu turyś ci. Trzeba przejś ć kilka kilometró w, ale z jakiegoś powodu każ dy, kto wejdzie do parku, czuje się jak fajny dż okej. Prawie wszyscy, któ rych spotkaliś my, jeź dzili konno. W pobliż u biegali przewodnicy konni. Wyglą dał o to doś ć dziwnie.

A koni był o tak duż o, ż e kieł basa koń ska mogł a nakarmić cał ą wyspę . Tak, a niektó re ceny w okolicy 30 USD za konia, w ogó le, jakaś ciemnoś ć . Z dumą szliś my przez dzikie bł oto, któ re był o smagane kopytami koni. To jakoś dziwne. Niemniej jednak rzeka pł ynie, dż ungla roś nie, dzię ki czemu wszystko jest stosunkowo malownicze.

Za wejś cie do parku obcią ż ono nas opł atą w wysokoś ci okoł o jednego dolara. Sam wodospad jest uważ any za najpię kniejszy i najpeł niejszy na Samanie, ale jednocześ nie absolutnie ż aden. Ale najważ niejsze tutaj jest to, ż e moż na przejś ć ś cież ką przez dż unglę , a wodospad jest jak iskra, któ ra daje impet. Nie zatrzymaliś my się przy wodospadzie i poszliś my dalej pieszo. W koń cu każ da trasa w dż ungli to nowa okazja do zdobycia wyją tkowych wraż eń . Szliś my przez gó ry, trzy razy przekraczaliś my rzekę , widzieliś my jak rosną dojrzał e owoce kakao.


Wysiedliś my w prawdziwej dominikań skiej wiosce, gdzie muzyka grał a bardzo gł oś no. Mimo ż e nie był o ludzi, grał a muzyka! Grał em w taki sposó b, aby w promieniu 100 metró w nie był o ani jednego ptaka. Co się stanie z dominikanami na staroś ć , jak w ogó le coś usł yszą ? Być moż e wieś był a pusta, bo pewnego dnia ktoś wł ą czył radio tak gł oś no, ż e nikt nie miał doś ć , by dotrzeć do epicentrum katastrofy, by je wył ą czyć . Jednak w lokalnym silpo najbardziej wytrwali sprzedawcy nadal sprzedawali nam ciastka na wagę i lokalną colę . Z czasem pojechaliś my do miasta El Limon. Miasto wcale nie jest turystyczne i w zwią zku z tym ceny są takie same. Tutaj urzą dziliś my ucztę do syta i zamorskie ryby, a takż e mię so i sał atki, pę czek ró ż nych sł odyczy.

Kiedy jedliś my posił ek, czł onek forum napisał do mnie wibrują c z turpravda „Andrey, gratulacje, wygrał eś w nominacji na Autora 2018!! ! ”. Dasha wł aś nie wychodził a umyć rę ce.

Kiedy wró cił em, zapytał em ją : „Jak jesz obiad na Dominikanie z najlepszym autorem 2018 roku? ”. Czy w tym momencie byliś my szczę ś liwi? Ś wieciliś my tak jasno, ż e w nocy nie pozwalał o nam to spać przed blaskiem. Dasha obudził a się , aby zgasić ś wiatł o i okazał o się , ż e blask pochodzi ode mnie. Ale wracają c do miasta o kwaś nej nazwie) Zjedliś my ś wietny lunch i byliś my peł ni energii do dalszej przygody. Mapa pokazał a nam, ż e dwa kilometry od miasta jest linia plaż y. To prawda, sł oń ce stawał o się coraz bardziej wś ciekł e. Ale nie wracaj. Nie wiedzieliś my, o któ rej bę dzie ostatni autobus, ale pó ki jest jasno, zdecydowanie powinni jechać . Ruszyliś my w stronę plaż w nadziei, ż e jakiś motocyklista nas podwiezie. Ale nikt nigdy tego nie odebrał . Po drodze mijali facetó w, któ rzy rą bali coś twardego maczetą . Co wię cej, rą bali w rowie przy drodze, z boku wydawał o się , ż e chł opaki się kogoś pozbywają.


Nie przeszkadzaliś my im i spokojnie mijaliś my, chociaż mieli motocykle. Droga w koń cu doprowadził a nas do luksusowego, ale zamknię tego hotelu. Wszystko wyglą dał o ś wież o, zadbane, bez ś mieci, ale nie był o ludzi ani straż nikó w. Do plaż y prowadził a też ś cież ka omijają ca hotel, ale uznaliś my, ż e nie jest ona tak ciekawa, jak spacer po hotelu. Minę liś my bramę i przeszliś my przez zielony teren. Gdzie wszyscy poszli, hotel ró ż ni się od pracownika tylko przy cał kowitej nieobecnoś ci ludzi. Sł ychać za nami odgł os motocykla, ktoś jechał w naszą stronę , ale w koń cu nie odważ ył się zadzwonić do hotelu i pojechał ś cież ką . Szliś my coraz dalej, aż napotkaliś my wzrok straż nikó w, któ rzy cał y czas siedzieli i obserwowali nas z ciekawoś cią . Pewnym spojrzeniem zmieniliś my trajektorię w kierunku plaż i ruszyliś my tak, jakbyś my planowali. Pojechaliś my na dziką , opuszczoną plaż ę .

Był bardzo dł ugi, fale był y bardzo silne.

Wyglą da na to, ż e to nie sezon na plaż ę , a hotel jest zamknię ty, ale potem zobaczyliś my, jak pracownicy podlewają roś liny i opiekują się hotelem. Ale to taka fajna atmosfera, dwa kilometry od miasta znajduje się zamknię ty hotel i dzika plaż a z najdzikszymi falami. Jakby apokalipsa przeminę ł a, a my spacerujemy po pozostał oś ciach cywilizacji w pobliż u nieustannych ż ywioł ó w.

To prawda, ż e ​ ​ czasami zdarzali się poszukiwacze przygó d tacy jak my. Mapy pokazał y, ż e w dż ungli był bardzo dziwnie kolorowy obszar oznaczony jako „Naturalny teren podmokł y”. Hmm, moż e bagno, ale jak się dowiemy, jeś li sami tego nie zobaczymy, choć musimy trochę zinfiltrować dż unglę . Najpierw szliś my ś cież kami, widzieliś my, jak dwó ch mę ż czyzn kopie nowy kanał dla pł yną cej rzeki. Po 30 minutach ś cież ki się skoń czył y i został o tylko 10-15 metró w, aby przejś ć przez gę stą dż unglę do celu. Są też , na szczę ś cie, tak kł ują ce.

Handlował bezpoś rednio ktoś z jego domu. Musieliś my się przesią ś ć do minibusa w Samanie do Las Galeras. Kiedy dotarliś my do Samany, karnawał dopiero się tam zaczynał .

Niespodziewanie, co najważ niejsze, przybyli na czas. Przez okoł o godzinę cieszyliś my się wakacjami, setki kostiumó w, obrazó w, wszyscy się radują , jedna muzyka przekrzykuje drugą , ś wieci sł oń ce. Pozytywnie!

Ale musiał em wyjechać do mojego miasta, gdy tylko zajdzie sł oń ce, minibusy przestaną kursować . Udał o nam się obliczyć przybliż oną datę gł ó wnego karnawał u z Internetu, a te są lokalne, odbywają się przez cał y miesią c w ró ż nych miastach i nigdzie nie ma harmonogramu. Taki pracowity dzień ś wię towaliś my dojrzał ymi mango.

Od Sosy do Santo Domingo

Czę ś ć.1. Przeszczep sł oneczny we Frankfurcie.

Czę ś ć.2.

Dominikana. Bayahibe i Saona.

Czę ś ć.3. Dominikana. Pó ł wysep Samana.

Czę ś ć.4. Republika Dominikany. Od Sosua do Karnawał u w Santo Domingo. <-----


Czę ś ć.5. Dominikana. Szczegó ł owa trasa i koszty.

Od samego rana czekaliś my na kolejną dł ugą podró ż . Nie wą tpiliś my już , ż e ł atwo się tam dostaniemy. Trzeba był o tylko wyjechać z hotelu na tor. W nastę pnej minucie Dasha siedział a w kabinie, a ja był em w czę ś ci ciał a, wyposaż onej w ł awki. Powiedzieć , ż e moja podró ż poszł a jak wiatr, to nic nie mó wić , czasami wydawał o się , ż e po prostu zdmuchnie ciał o. Potem zaczę ł o padać , a kierowca nacią gną ł plandekę na ramę . Stał o się wygodne. Na transfer w Samanie w okoł o 20 minut przerzucono nas do kolejnego minibusa iw okoł o 4.5 godziny dotarliś my do innej czę ś ci Dominikany. Ta czę ś ć Dominikany znajduje się wystarczają co blisko granicy z Haiti.

Haiti to kraj, w któ rym wycieczki są moż liwe tylko z przewodnikami, któ rzy mają w rę kach zał adowane karabiny maszynowe. I niestety im bliż ej Haiti, tym mentalnoś ć ludzi zmienia się na gorsze. Powiedzmy, ż e jeś li chcesz zobaczyć Dominikanę tylko z dobrej strony, to lepiej ograniczyć się do przedmieś ć La Romana i Pó ł wyspu Samana. Jeś li chcesz się w peł ni zanurzyć i zdją ć ró ż owe okulary, ruszaj w stronę granicy z Haiti. Jeś li wcześ niej, ż eby spł acić w minibusach, wł aś nie dostał em pienią dze, a kierowca wzią ł wymaganą kwotę , to tutaj mogą wzią ć dokł adnie tyle, ile dasz. Na przykł ad konduktorzy nieustannie pró bują oszukiwać i mogą z ł atwoś cią wydać resztę z 1000 pesos na 500 zamiast 800. Zastygają na ż ą danie, aby wydać poprawną resztę . A jeś li oni zejdą , to otrzyma nastę pną setkę . Niemniej jednak w tej czę ś ci Dominikany są ciekawe miejsca do podró ż owania, wię c kontynuujemy trasę.

Zarezerwowaliś my hotel z basenem, ale ponieważ nikt opró cz nas nie wjechał do hotelu, w rzeczywistoś ci mieliś my prywatny hotel na kilka dni z prywatnymi tarasami i prywatnym terenem zielonym. Mił a gospodyni mó wił a po angielsku. Jest tylko jeden problem – doszliś my do bramy, któ ra nie jest zamknię ta, ale po drugiej stronie bramy siedzą cztery wś ciekł e psy i czekają , aż zaryzykuję otwarcie bramy.


Na szczę ś cie to nie był nasz hotel, nasz był obok. Potwierdzenie rezerwacji został o ozdobione napisem „Nie przyprowadzaj aspoł ecznych dziewczyn do pokoju”. Samo miasto, jak się dowiedzieliś my, aktywnie uprawia seks turystykę .

Przed hotelem znajdował a się mał a plaż a. Morze tutaj ma już zupeł nie normalny kolor, jakbyś nie był już na Dominikanie. Zrozumieliś my to bardzo dobrze, kiedy ruszyliś my na zachó d. Chociaż w rzeczywistoś ci nadal bę dą pię kne plaż e.

Idą c do marynarza minę liś my zielonego wę ż a wygrzewają cego się na krzakach. Wą ż zauważ ył nas i w przypł ywie niezrę cznoś ci znikną ł w zaroś lach.

Jechaliś my trochę na potę ż nych falach i ruszyliś my w stronę samego miasta, któ re znajdował o się kilka kilometró w od hotelu. Po drodze podjechał mę ż czyzna i zaproponował , ż e podwiezie mnie do miasta. Kiedy nas zawió zł , zaczą ł usilnie domagać się.10 dolaró w. Natychmiast ktoś podbiegł do samochodu, aby pomó c nam wymienić pienią dze, jeś li mieliś my bardzo duż e rachunki. Mdaaa...Trzeba jeszcze przyzwyczaić się do lokalnej mentalnoś ci. W takich sytuacjach mam tylko jedną odpowiedź : „Przepraszam, w ogó le nie ma pienię dzy! ”, Oczywiś cie najpierw zapytał em go, czy to nie dominikań ski ż art, ale powiedział , ż e nie ż artuje. Wujek musiał zadowolić się.100 pesos (2 dolary). Samo miasto, szczerze mó wią c, nie zachwycał o, ale ta lokalizacja jest dogodna dla naszej trasy.

To miasto ma najdoskonalszą plaż ę , są dzą c po ocenie.


” w naszym kierunku ż ał ował em, ż e nie zgodził em się na powró t. Facet podszedł do nas i wyjaś nił , ż e zapomnieliś my tutaj, moż e plaż a? Na wszelki wypadek postanowił em się zgodzić . Powiedział , ż e teraz zabierze nas na plaż ę i machną ł mł otkiem, ż ebyś my szybko poszli za nim. Szedł w przyspieszonym tempie w kierunku plaż y, Dasha i ja poł oż yliś my rę ce na nogach i pojechaliś my w przeciwnym kierunku. Kiedy przechodzili obok faceta, któ ry przygotowywał hamburgery w przyzwoicie wyglą dają cym straganie, oś wietlił o go sł oń ce. Postanowiliś my, ż e jeś li już , to się za nim schowamy. Kiedy dotarliś my do granicy gł upoty, Dasha zaproponował , ż e zje w restauracji, ale powiedział em, ż e zjemy dopiero wtedy, gdy dotrzemy do hotelu i zamkniemy wszystkie zamki.

Wracaliś my z miasta już cał kiem ciemno, taksó wkarz-motocyklista zgł osił się na ochotnika do podwiezienia nas. Po dł ugiej i trudnej drodze, skł adają cej się z dwó ch kilometró w, udał o mu się doprowadzić nas dokł adnie tam, ską d nas zabrał.

Pojechaliś my z nim na drugi telefon, w koń cu dotarliś my pod wskazany adres. Musieliś my zapł acić.150 pesos, mieliś my przy sobie rachunek 500 pesos, wyją ł.130 pesos na drobne i pró bował nas przekonać , ż e faktycznie był o to 350 pesos, a nie tak, jak jest napisane zwykł ymi cyframi na jego monetach. A są dzą c po jego wyglą dzie, sam bardzo w to wierzył . Poszedł em do hotelu wymienić pienią dze z gospodynią , Dasha został a, aby z nim porozmawiać . W trakcie komunikacji doszliś my do wniosku, ż e motocyklista mó gł być pod wpł ywem jakichś substancji. Coś był o z nim nie tak. Namó wił go też mocno, ż eby pojechał z nim jutro do 27 wodospadó w wzdł uż autostrady i zapewnił , ż e jest bezpiecznie))) 140 pesos i powiedział , ż e ma doś ć . Najwyraź niej tutaj garś ć monet to nieobliczalna kwota, któ ra wystarcza na opł acenie jakiejś usł ugi.

27 wodospadó w

Miasto mocno promował o wyprawę kanionową do 27 wodospadó w. Koszt miejsca dla dwó ch osó b to 7500 pesos (150 USD). Jeś li sam powtó rzysz tę samą trasę , koszt dla dwó ch osó b wyniesie okoł o 1900 pesos (38 USD). Trasa skł ada się tylko z kilku minibusó w. Najpierw przenieś liś my się do miasta Puerto Plata, a stamtą d przesiedliś my się do minibusa, któ ry wysadził nas na autostradzie w pobliż u parku narodowego. Mila na piechotę i jesteś my na miejscu. Trasa jest ł atwa, bez znajomoś ci ję zyka i liczby minibusó w dojechaliś my prawie bez problemó w. Chociaż był y pewne trudnoś ci z przeszczepem. Do parku trzeba przyjś ć rano, inaczej czę ś ć wodospadó w bę dzie zamknię ta.


Rozumiem, ż e konieczne jest przybycie nie pó ź niej niż o 11:30 w lutym. Wybraliś my najlepszą trasę spoś ró d 12 wodospadó w. Wszyscy mu doradzali. Za trasę trzeba zapł acić.550 pesos za osobę (11 USD). Zakł adasz kombinezon ochronny i przydzielasz przewodnika.

Konduktor za 500 pesos (10 USD) chę tnie zgadza się robić Ci zdję cia wszę dzie bez utonię cia aparatu. Najpierw trzeba iś ć pod gó rę przez 40 minut, potem doszliś my do nieprzezroczystej, niebieskiej rzeki pod klifem, a on powiedział , ż e moż emy zaczą ć . To nie był tylko skok, to był skok odwagi! Ale na szczę ś cie okazał się gł ę boki. Oż ywcza woda - zimna.

Zaczę liś my spacerować nad wodospadami i rzekami. Był y wodospady wirują ce jak zjeż dż alnie, był y wodospady z wysokim spadkiem. Jeden kamień był tak wysoki, ż e podczas lotu moż na był o liczyć sekundy. Czasem dogonili nas inne grupy, czasem one nas dogonili. Był y takie gł upie miejsca, ż e ​ ​ absolutnie wszyscy krzyczeli podczas skoku w dó ł . Sam przewodnik umieję tnie wykonywał skoki naszym aparatem tak, aby fotik zawsze pozostawał w powietrzu.

Tam, gdzie był o bardzo wysoko, dawał instrukcje, gdzie skakać , i chodził dookoł a. Zawsze mi to nie wystarczał o i kilka razy wracał em na miejsca skokó w. W grupie był o z nami dwó ch Chiń czykó w. Wydaje mi się , ż e sam chiń ski tata nie był zadowolony, ż e zapisał się na tę skrajnoś ć , nie mó wią c już o có rce. W peł ni wykorzystaliś my canyoning, był o naprawdę fajnie. To był jeden z powodó w przeprowadzki do tej czę ś ci wyspy. Cał e zejś cie trwał o okoł o godziny. To oczywiś cie nic w poró wnaniu z walką o przetrwanie podczas tureckiego kanioningu, któ ra trwał a ponad 6 godzin. Tu jednak nie był o ł ez. Na samym koń cu trasy na wszelki wypadek dyż urowali lekarze. Cał a trasa od wejś cia do parku do wyjś cia zajmuje okoł o 2.5 godziny.

Puerto Plata

Na stanie mieliś my jeszcze poł owę godzin dziennych, w są siedniej miejscowoś ci znajduje się znakomita kolejka linowa. Musimy dowiedzieć się , doką d to prowadzi.


Czekają c na stoisko, zł apał em wi-fi i otrzymał em powiadomienie, ż e Turkish Airlines rozpoczę ł y wyprzedaż wszystkich swoich miejsc docelowych. A to oznacza tylko jedno – dzisiaj bę dzie burzliwy wieczó r z listą kierunkó w promocyjnych. Kupowanie biletó w z tabletu jest doś ć trudne. Ale rozpoczę cie planowania wyjazdu podczas innej wyprawy to radoś ć.

Co prawda czasem wydaje mi się , ż e mam już doś ć wycieczek i nie chcę nic kupować , ale Dominikanin szedł jak w zegarku i bez problemu wzię liś my bilety na nastę pny 2020 rok. Zwiastun zabrał nas prosto w chmury. Wyjechaliś my w gó rzysty, mglisty park.

Park jest bardzo zadbany, tysią ce egzotycznych roś lin. A co najważ niejsze – wszystko spowija gę sta mgł a. Bardzo pię kna, po prostu bajka. Nazwał bym to „Przygodą w Zaczarowanym Lesie”.

I zazwyczaj chmury na kolejkach linowych potrafią zepsuć cał e pię kno, ale tutaj efekt okazał się odwrotny. Spę dziliś my duż o czasu w parku, w kó ł ko chodzą c po szlakach. Myś leliś my nawet o powrocie po ś cież kach bez kolejki linowej.

Po pewnym czasie, oceniają c bezpieczeń stwo wszystkich naszych dominikań skich tras, doszliś my do wniosku, ż e dobrze, ż e na tę też nie natknę liś my się . U podnó ż a gó ry czekał o na nas jasne sł oń ce. Chmury specjalnie zł apał y się na gó rze, na któ rej znajdował się park. Nasz hotel miał najwię kszą przewagę , jeś li nie chcecie rozwią zywać problemó w z kolacją , to gospodyni chę tnie przygotuje peł ny obiad za 400 pesos (8 USD), z czego czę ś ć trafi ró wnież na ś niadanie. Sprzedaż tureckiego był a w mojej gł owie, siedział em z mapą i intensywnie studiował em, gdzie najbardziej opł acał o się kupować bilety.

Rio San Juan


Jak powiedział nam Kanadyjczyk na począ tku wyprawy: „Jeś li chcesz się dobrze bawić , jedź do Rio San Juan”. Wł aś nie to zrobiliś my. Gdy tylko na dworze zrobił o się jasno, od razu wyruszyliś my w trasę minibusa. To był o okoł o pó ł torej godziny jazdy. W samym mieś cie znajdują się lasy namorzynowe, z któ rych wypł ywają ł odzie wycieczkowe. Ale musisz zebrać grupę ludzi, inaczej bę dziesz musiał sam zapł acić za cał ą ł ó dź . Dla dwojga proszą o 1500 pesos (30 USD). Jeś li wię cej, to 2000 pesos jest dzielone mię dzy wszystkich. Jak tylko przybyliś my, zobaczyliś my odjeż dż ają cą grupę . Dobra, chodź my na spacer, podczas gdy inni się zbierają . Spacerują c po namorzynach przez okoł o 30 minut, przegapiliś my kolejną zebraną grupę . Ale widzieliś my wystarczają co duż o, jak bawią się psy.

Usiadł i czekał na ludzi. Czekaliś my 10-20 minut, aż w koń cu przyszł y kolejne dwie osoby. Trasa na ł odzi był a raczej nudna, a cał y pomysł wydawał się wą tpliwy. Trochę pł ywaliś my po namorzynach.

Spoś ró d ciekawych, biał ych posą gó w w postaci wspinają cych się lub siedzą cych ludzi czę sto spotykaliś my się na skał ach.

Wyglą da na to, ż e są to obrazy plemion, któ re tu ż ył y. Wpł ynę liś my do jaskini i na doś ć zwyczajną plaż ę . Ale kiedy dotarliś my do ostatniego - "Playa Caleton" zdaliś my sobie sprawę , ż e cał y nasz pomysł nie poszedł na marne.

To po prostu zapierają ca dech w piersiach plaż a, prawdopodobnie jedna z najpię kniejszych, jakie widzieliś my podczas tej podró ż y. Z bardzo czystą wodą . Mał o ludzi, tanie jedzenie. Kilka kilometró w dalej znajduje się trasa, po któ rej kursuje minibus. Nasz przewodnik wysadził nas na ką piel. Trzeź wo oceniliś my sytuację , podzię kowaliś my przewodnikowi za wycieczkę i odesł aliś my go z powrotem bez nas. Nie chodzi o to, ż e chcesz tu pł ywać , chcesz tu ż yć w takim pię knie. Znalazł em też fajne okulary do nurkowania pod wodą . Ogó lnie szczę ś cie.


Duż o lokalnego jedzenia sprzedawano na plaż y, my skupiliś my się na czeburekach, a na deser był a cudowna „Pina colada” w ananasie. Naprawdę trochę widział em sakrament jego przygotowania w niehigienicznych warunkach i prawie musiał em zostać wypompowany. Ale był o pyszne, a my ż yjemy! Ale jedzą c czebureki, tego dnia znaczą co podnieś liś my ekonomię plaż y. W mię dzyczasie na plaż ę podjeż dż ali dzicy turyś ci, a my mieliś my niespodziewane i radosne spotkania z ró ż nymi ludź mi, z któ rymi wcześ niej przecinaliś my ś cież ki w innych miastach. Na plaż y spę dziliś my co najmniej kilka godzin. Oczywiś cie nie jest to dla nas typowe, plaż a, morze, a nawet godzinami pł ywamy. Mimo to był o tak pię knie, ż e jeś li wymyś lą portale, to na pewno jeszcze tam wró cę . Na klifach, któ re strzegł y zatoki plaż y, ukryte był y rzę dy biał ych kamiennych gł ó w, któ re wyglą dał y w kierunku morza.

Sł oń ce palił o konkretnie, ale pragnienie przygody był o silniejsze.

Miasto wcale nie był o turystyczne. Przyjrzeliś my się , jak ż yją miejscowi dominikanie, dzieci wybiegał y do ​ ​ nas tł umnie robić zdję cia. A najmniejsze matki został y przywiezione i umieszczone poś rodku ramy. Dzieciaki z radoś cią dał y nam pią tki i dotknę ł y nas. Tak, a dla nas ł adunek dodatni jest dobry.

Kaberet

Postanowiliś my spę dzić wieczó r w popularnym wś ró d kiteró w mieś cie - Caberet. Trafiliś my tam na tzw. „carrrito! ” ” to drugi ś rodek transportu w tej czę ś ci Dominikany. Wł aś ciciele aut pchają.4 osoby z tył u i dwie z przodu, za tę niedogodnoś ć pobierają mniej wię cej taką samą cenę jak w busach. Kiedy na przykł ad nie ma wystarczają cej liczby ludzi, tylko trzech szerokich facetó w siedzi z tył u, zapraszają przechodnió w, aby się uzależ nili.

Na zewną trz nie sposó b odró ż nić carrito, ten transport odnajdzie Cię wtedy, gdy tego potrzebujesz. Chociaż tutejsze minibusy też czasami ć wiczą poszukiwanie turystó w specjalnie zawijają cych się w bramę.

Generalnie system transportowy funkcjonuje tutaj doskonale, jeś li turysta musi gdzieś dojechać w cią gu godziny, to na pó ł nocy Dominikany transport go znajdzie. Kiedy jechaliś my minibusem, kierowca posadził nastolatka na siedzeniu trzeciego. Nie chodzi o to, ż e nie pasowaliś my, - był o wię cej pytań „Czyje koś ci pę kną pierwsze? — Có ż , niedawno jadł em rybę , w koń cu fosfor. Po pó ł godzinnej jeź dzie facet wyszedł trochę kuleją c. Udał o mi się szybciej wyjechać , ponieważ każ dego ranka musiał em jeź dzić.24 minibusem do Miń ska. W Caberet jest bardzo drogi park z jaskiniami, któ ry lepiej zignorować , bo wszystko tam jest takie samo jak wszę dzie, ale 10 razy droż sze.


Jest wiele restauracji, my wybraliś my chiń ską . Jest też dł uga plaż a z duż ymi falami i setkami kiteró w. Podobno cał a przebyta trasa wpł ynę ł a już na nasze sił y i po raz drugi w cią gu dnia znaleź liś my miejsce, w któ rym odpoczę liś my. Siedzieliś my i patrzyliś my, jak setki spadochronó w wcią gają kiteró w po niebie. To jak terapia relaksacyjna. To prawda, ż e ​ ​ silny wiatr wbijał piasek we wszystkie szczeliny. Do hotelu był o okoł o oś miu kilometró w, ale minibusy i carrito był y tak peł ne, ż e nawet się nie zatrzymywał y. A miejscowi motocykliś ci, mają c nadzieję na strzał w dziesią tkę , pró bowali udowodnić , ż e benzyna na 8 kilometró w kosztuje jak worek zł ota i ż e po autostradzie moż na cał kowicie bezpiecznie jeź dzić . Zaczę liś my nawet chodzić pieszo, bo zabrał nas minibus, któ ry wierzył w nieskoń czoną pojemnoś ć swojego transportu. Znowu powtarzam, dla nas, jak dla osó b trenowanych przez 24. minibusa w godzinach szczytu, po prostu nie ma sytuacji, w któ rych nie pasujemy.

Do karnawał u został o jeszcze 5 godzin, a my już jesteś my w stolicy i też się osiedliliś my! To prawda, ż e ​ ​ pokó j znowu trochę przypominał wię zienie, ale za tyloma kratami był o bezpieczniej. Zastanawiam się , dlaczego mają tyle krat na oknach i drzwiach...

Ten sam facet powiedział , ż e karnawał zacznie się okoł o 15:30, a zakoń czy dla nas okoł o 18:00, ponieważ oczywiś cie nie chcemy ryzykować kontynuowania uroczystoś ci z miejscowymi. Pię ć godzin przed karnawał em wystarczył o nam na zobaczenie gł ó wnych zabytkó w centrum. Zaznaczam, ż e stare miasto w Santo Domingo naprawdę przerosł o nasze oczekiwania, wyglą da naprawdę ciekawie i przytulnie. Ale jeś li nie ma karnawał u, to nie trzeba tracić na to czasu, ponieważ cał e pię kno Dominikanó w tkwi w wioskach na plaż ach.

Dosł ownie na godzinę przed karnawał em rozpoczę ł y się aktywne przygotowania.

Dzieci puszczał y latawce, sprzedawcy rozkł adali uliczne jedzenie. W workach z lodem zaczę li nosić na sprzedaż lodowato zimne piwo. Do tego ceny są po prostu bajeczne, zwł aszcza biorą c pod uwagę , ż e jest to karnawał , w któ rym wszystko moż e być wyją tkowo drogie. Na przykł ad puszka lodowatego piwa kosztuje 60 pesos (1.1 USD). Sł odycz kokosowa w karmelu na patyku 15 pesos (0.3 USD) itp.

Dasha i ja spró bowaliś my domowej roboty lemoniady. To był o wspaniał e. Festiwal rozpoczą ł się o 15:30, jego gł ó wna czę ś ć trwał a okoł o dwó ch godzin, czyli przez dwie godziny trwał a nieprzerwana parada w kostiumach z tań cami. Nie był o strojó w, wyobraź nia czł owieka jest nieograniczona. Wszystkim czynnoś ciom towarzyszy gł oś na muzyka. Procesja cią gnę ł a się przez kilka kilometró w wzdł uż promenady wzdł uż wał u. Ludzie na samym szczycie tł umu mieli prawdopodobnie 4 osoby. Im dalej od sektoró w VIP, tym mniej ludzi, aż do cał kowitej nieobecnoś ci.

Ale tancerze wydobyli z siebie najwię cej, przechodzą c przez te sektory.


Zgodnie z lokalną tradycją każ dy jest uzbrojony w mię kkie, ale elastyczne cylindry, któ re są przymocowane do liny. Z taką „bronią ” moż esz pokonać każ dego „na szczę ś cie” i tyle razy, ile chcesz podczas festiwalu. Z reguł y nie obraż ają się tym, ale im wię ksza sylwetka ofiary, tym rzadziej upada, na przykł ad nikt mnie w ogó le nie bił.

Dasha to zrozumiał a. Jeden wysportowany mę ż czyzna został pobity przez cał y tł um dominikanó w w tych samych maskach na twarzach, wyglą dał o to spektakularnie. Mę ż czyzna najpierw odwró cił się , wyraź nie wyraż ają c gniew, ale kiedy zobaczył.15 identycznie wyglą dają cych osó b, zdał sobie sprawę , ż e jest wyraź nie w mniejszoś ci i zmusił się do uś miechu, jakby tego wł aś nie chciał . Dla mnie i Dashy wizyta w karnawale był a bardzo waż nym wydarzeniem, to nasz pierwszy karnawał!

Zwykle karnawał y odbywają się w porze deszczowej, ale tutaj w samym szczycie sezonu! Radoś ć i festyn nabierał y rozpę du, z jakiegoś powodu ludzie w diabelskich kostiumach szli już nie tylko w ramach parady, ale takż e w przeciwnym kierunku wś ró d tł umu. Nawet z jednym z potworó w najwyraź niej ktoś chwycił mnie za rę ce na bardzo starą ceremonię . To prawda, ż e ​ ​ rytuał musiał zostać przerwany, ponieważ w takiej sytuacji najważ niejsze jest szybkie wł oż enie rę ki do kieszeni. Przechodzą cy facet mó gł tylko dotkną ć kieszeni, w któ rej był a moja rę ka. Och, nieudana pró ba wymachiwania pienię dzmi z mojej kieszeni. Wszyscy uczestnicy nagle rozproszyli się , jak gdyby nie w biznesie. Ź le zaatakowano, już jesteś my zahartowani przez twoją dż unglę ! Nawet gdybym nie zauważ ył , stracilibyś my zupeł nie nieznaczną kwotę i jedną z kart bankowych. I generalnie, są dzą c po budż ecie wyjazdu, znaczne kwoty w zasadzie nie są tutaj potrzebne.


Najważ niejsze, ż eby nie zgubić aparatu, chociaż najlepsze zdję cia dnia są co noc wysył ane do chmury. Och Dominikanie, dlaczego jesteś taka pię kna i tak gł upia jednocześ nie. Jednak dla szukają cych przygó d – w sam raz. Zaczę ł o się ś ciemniać , rosł a liczba osó b noszą cych maski. I szczerze mó wią c, nie mogł em już czuć spokoju. Postanowiliś my wydostać się z tej historii bez szwanku i dotarliś my najbardziej ruchliwymi ulicami z nasypu, na któ rym odbywał się karnawał , do starego miasta. Czekał a tam na nas przytulna chiń ska kawiarnia. Jak wygodnie jest spać w hotelu, któ ry jest zamknię ty drzwiami i kilkoma barami z poza miasta)

Na ostatni dzień zaplanowaliś my park Los Tres Ojos. Zjedliś my ś niadanie, zwane uberem, któ ry jak zawsze okazał się być kilka minut od nas i szczę ś liwie bez nas udał się w stronę parku. Niepowodzenie! Druga pró ba. Powodzenia, jesteś my w uberze.

Pierwszy kierowca prawdopodobnie nie mó gł znać adresu, dopó ki nas nie wsadzili, ale najwyraź niej zbiegł o się , ż e nie chciał z nami jechać , a my mogliś my go wtedy namierzyć . Z zewną trz park nie był niczym specjalnym, tylko drzewami i opł atą za wstę p w wysokoś ci 100 pesos (2 USD) za osobę . Ale gdy tylko zejdziesz po schodach, przed Tobą otwiera się uroczy system jaskiń i bł ę kitnych jezior.

W jednej z jaskiń zobaczyliś my drewnianą tratwę , na któ rej za 25 pesos (0.5$) moż na przejś ć na drugą stronę po krystalicznie czystej powierzchni. Jakie cuda czyni natura.

Widzieliś my, jak transportowano Chiń czykó w, kobieta z drż ą cymi ze strachu kolanami zeszł a na brzeg. Jak fajnie jest być tak ł atwo pod wraż eniem. Chiń czycy sł yną z lę ku wysokoś ci i nieumieję tnoś ci pł ywania.

Ogó lnie kasjerka trochę pomylił a ze mną Dominikanę , kiedy wydawał a zamó wienie. Naprawdę uwielbiam mroż one jogurty. W Santo Domingo za 220 pesos (4.5 dolara) nalewają imponują ce wiadro.

Co wię cej, biorą mroż ony biał y jogurt i mielą go z mroż onymi owocami przed Tobą , cokolwiek wybierzesz - pycha. Szkoda, ż e ​ ​ nie moż esz zabrać ze sobą rocznego zapasu jogurtu. Nastę pnego ranka, usadowiwszy się wygodnie przy przednim panoramicznym oknie pię trowego autobusu, wyruszyliś my w trzygodzinną podró ż na lotnisko. Jadą c za rogiem w Bayahibe chciał em się trochę popł akać , to był o miejsce naszego startu, chę tnie zrobilibyś my to cał e koł o jeszcze raz.

Podsumowanie

Chcę powiedzieć , ż e wycieczka dominikań ska trwał a prawie 13 dni, był a niesamowicie pię kna, bardzo urozmaicona i co najważ niejsze ró ż norodna.


Na pytanie „Co najbardziej zapadł o mi w pamię ć na Dominikanie” jednogł oś nie odpowiadamy – „pł ywanie w podziemnym jeziorze w jaskiniach w pobliż u Bayahibe”. Na drugim miejscu chyba jest dzikoś ć i dostę pnoś ć dż ungli, praktycznie nie ma gó r, przez co trasy okazał y się bardzo dł ugie, pię kno plaż Dominikany to solidna pią tka z solidnym plusem , naprawdę był o tak pię knie, jak w przetworzonych w Photoshopie zdję ciach rajskich plaż w Internecie, a moż e nie są tak przerobione. Mentalnoś ć miejscowych moż na warunkowo podzielić na dwie grupy, strona, któ ra jest blisko Haiti jest taka sobie, ale gdzie La Romana lub Pó ł wysep Samana jest zdecydowanie poza! Choć street food znacznie przegrywa z Azją pod wzglę dem smaku i ró ż norodnoś ci, to tutaj jest ró wnie ł atwo dostę pny i tani. Ceny transportu i jedzenia są cał kowicie poza konkurencją w stosunku do wszystkich innych krajó w, któ re odwiedziliś my, nawet biorą c pod uwagę obecny kurs wymiany hrywny.

Hotele kosztował y nas ś rednio 30$ za noc, był y takie sobie pod wzglę dem komfortu, warto był o zapł acić wię cej za hotele, o ile oczywiś cie warunki tam są lepsze. Na rezerwacji widział am ceny i taniej - 90$ za 11 nocy, boję się dowiedzieć jakie są tam warunki. W każ dym razie zawsze mieliś my prywatną toaletę z prysznicem i ł ó ż kiem. Liczba przygó d tutaj ró wnież jest na szczycie. Ale na wszystkie niewą tpliwe atuty nakł ada się jeden istotny problem – ta wyprawa okazał a się najniebezpieczniejsza w cał ej naszej podró ż y. Wszę dzie wszystko dobrze się skoń czył o, w koń cu nikt nas nie okradł , nie pocią ł maczetą , nie uderzył mł otkiem, ż aden z czterech wę ż y nie ugryzł , pają ki okazał y się flegmatyczne. Niemniej jednak na Dominikanie trzeba uważ ać i nie zabierać ze sobą biż uterii i drogich rzeczy. Z drugiej strony nie moż na wtrą cać się w dż unglę i lasy, a takż e nie jeź dzić na dzikie i nieskoń czenie pię kne plaż e, ale to zdecydowanie nie o nas.

Nie odwiedziliś my jeszcze jednej czę ś ci, w któ rej wystę pują krokodyle i dzikie flamingi, ale ta czę ś ć jest już cał kowicie na granicy z Haiti i wedł ug opinii lepiej ją na wszelki wypadek pominą ć ) My jako poszukiwacz przygó d bezwarunkowo polubiliś my wycieczka i gorą co polecamy.

Republika Dominikany nas nie wypuś ci

Kiedy przeszliś my już wszystkie kontrole na lotnisku, nasze buty został y zeskanowane osobno, wszystkie nasze rzeczy został y uważ nie obwą chane przez psa. Pozostał o tylko iś ć i wsią ś ć do samolotu. Mę ż czyzna wybrał grupę.15 osó b i poprowadził ich w kierunku wyjś cia ze strefy tranzytowej. Wkró tce opuś ciliś my strefę tranzytową i przenieś liś my się do strefy odbioru bagaż u, po czym mimo anulowanego stempla wjazdowego, ponownie znaleź liś my się w strefie przylotó w. Coś jest nie tak i gdzie są wszyscy inni pasaż erowie. Zabrano nas do centrum medycznego i poproszono o czekanie.


Nikt nie mó wił po angielsku, staliś my przy drzwiach ze skró tem czterech liter. Zaczą ł em googlować , co się dzieje, ale funkcjonariusz poprosił mnie o wył ą czenie telefonu. Kontynuował em googlowanie. Pierwszą rzeczą , o któ rej się dowiedział em, jest to, ż e Dominikana ma bardzo poważ ny system bezpieczeń stwa na lotnisku. Cztery litery nad drzwiami oznaczał y ś ledzenie narkotykó w. Kontynuują c google dowiedzieliś my się , ż e jest jeszcze dodatkowa kontrola, po któ rej nie moż na zł apać samolotu, a samolot ma prawo odlecieć bez turystó w. Staliś my dł ugo, a do wyjazdu został o już.20 minut, poproszono nas, abyś my weszli do pokoju i podeszli do urzą dzenia podobnego do teleportera. Widział em, jak to urzą dzenie przed nami oś wiecał o dziewczynę tak, ż e wszystkie jej narzą dy, w tym mó zg, był y wyś wietlane na ekranie. Oficer gestem nakazał nam przejś ć . Pokazał em tł umaczowi, ż e powinien nam wyjaś nić , co się dzieje i czy to jest prześ wietlenie.

Oficer wró cił z paszportami i kazał nam iś ć za nim. Chodź my! Zabrał nas z powrotem do hali przylotó w i zapytał , czy moż emy dobrze zobaczyć nasz samolot (na lotnisku nie ma ś ciany oddzielają cej pasy startowe). Kiwną ł em gł ową , powiedział : „Idź i wsiadaj! ”. Podobno podczas sprawdzania naszych paszportó w system zidentyfikował nas jako bezpiecznych. Z powodzeniem usiedliś my w samolocie wś ró d napromieniowanych pasaż eró w.


Co mogę powiedzieć o tej sytuacji. Problem w tym, ż e nie znamy miejscowego prawa, a co za tym idzie naszych praw dotyczą cych badań lekarskich. Na przykł ad, o ile rozumiem, nikt nie ma prawa zmuszać Cię do poddania się jakimkolwiek badaniom lekarskim na terytorium Ukrainy. Nie wiadomo, jak sprawy mają się na Dominikanie, ale ich sł uż ba niejednokrotnie znalazł a w ludziach kontrabandę . Cał a ta sytuacja był a naprawdę nerwowa. Ale z drugiej strony to kraina przygó d, wię c wszystko jest w porzą dku!

Dzię ki wszystkim, któ rzy mentalnie przeszli z nami tę niezwykł ą podró ż , przed nami kolejny dzień w Belgii, ale to już osobna mini-historia.

Szczegó ł owa trasa i koszty tutaj.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Глотка Дьявола
Найди девочку)
Пляж Celeton
Podobne historie
Uwagi (42) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara