З самого заходу в готель ми бачимо шикарну розсувну не робочу систему входу. Лоббі вражає своїм інтер? єрним задумом, який смердить старістю, облізлі дермантинові крісла та дивани, стомлені життям ресепшионісти, які шлють тебе куди подалі поглядом. Прибувши в оплачений день об 11:00 нам звісно ж ніхто не одягнув браслетів, для користування «зручностями» готелю. Дякуємо, що пустили у вонючу загажену чоловічу вбиральню, яка є єдиною працюючою зі сторони лоббі.
Дочекавшись 15:00 нам одягли браслет, але не заселили, адже в номері «прибирання». Зайшовши в «прибраний» номер, ми побачили бруднющі панорамні вікна, забризкане дзеркало, зломані крючки у ванній, не працюючий холодильник, обірвані штори та обірвані торшери. Не працюючий вентилятор для холоду. Вид у нас був на басейн в якому стабільно без перестанку плавали брудні пластмасові стаканчики з-під напоїв. Прибирання в номері за 7 днів не проводилось жодного разу, хоч ми навіть робили запит на рецепції. Нас писали тричі на день в журнал, але безрезультатно. Туалетний папір з трудом можна було вибити на рецепції. Писати про бруд можу ще дуже багато, адже він всюди.
Їдальня! Без жодної цілої миски)) всі надбиті та жирні. Фото пододаю. Їжа-помиї. Вдень картопля мундирка, яка ввечері з шкіркою переходить в рагу. Варена та подана з лускою вонюча риба. Напої-юппі вишневе та юппі оранж. Газованих напоїв немає, вина немає, є пиво та розлитий в брудні стомлені пляшки пакетований віскі, джин. Липкі столи, хліб руками з корзини. Сіль відсирівша, якщо пощастить ухватити. Серветок теж немає.
Обвалений балкон, під яким живуть люди.
Аудиторія-цигани, які кидають сміття де бачать і його ніхто не прибирає. Можна писати ще дуже-дуже багато, але якщо підбити підсумок- БАРАК, за перебування в якому ще повинні людям платити грошей. Єдиний плюс - це п? ять метрів до моря, на цьому все.
Już od samego wejś cia do hotelu widzimy eleganckie, przesuwne, niedział ają ce wejś cie. Hol zachwyca wystrojem wnę trza, któ re cuchnie staroś cią : wyeksploatowane fotele i sofy ze skó ry ekologicznej, znudzeni recepcjoniś ci, któ rzy wzrokiem odsył ają nas w dal. Oczywiś cie, przychodzą c o 11:00 w dzień pł atnego pobytu, nikt nie zakł adał nam opasek, ż eby skorzystać z hotelowych „udogodnień ”. Dzię kujemy za wpuszczenie do ś mierdzą cej, brudnej mę skiej toalety, któ ra jako jedyna dział a od strony holu.
Po odczekaniu 15:00 zał oż yli nam bransoletkę , ale nie zostaliś my zameldowani, ponieważ pokó j był „sprzą tany”. Kiedy weszliś my do „sprzą tanego” pokoju, zobaczyliś my brudne panoramiczne okna, zachlapane lustro, zepsute haczyki w ł azience, niedział ają cą lodó wkę , podarte zasł ony i podarte lampy podł ogowe. Niedział ają cy wentylator chł odzą cy. Nasz widok był na basen, w któ rym stale pł ywał y brudne plastikowe kubki spod napojó w. Pokó j nie był sprzą tany ani razu przez 7 dni, chociaż nawet zwró ciliś my się z proś bą do recepcji. Pisali do nas trzy razy dziennie do gazety, ale bezskutecznie. Papier toaletowy ledwo dał o się wyrzucić w recepcji. Mogę jeszcze duż o napisać o brudzie, bo jest wszę dzie.
Jadalnia! Bez ani jednej miski)) cał a poobijana i tł usta. Prześ lę zdję cie. Szlam z jedzenia. Po poł udniu ziemniaki w mundurkach, któ re wieczorem zamieniają się w gulasz ze skó rką . Gotowane i podawane z ł uskami, ś mierdzą ca ryba. Napoje – wiś nia yuppie i pomarań cza yuppie. Ż adnych napojó w gazowanych, ż adnego wina, tylko piwo, whisky butelkowana i gin w brudnych, zniszczonych butelkach. Kleją ce stoł y, chleb z koszyka w rę kach. Só l jest rozmoczona, jeś li masz szczę ś cie ją zł apać . Serwetki też nie.
Zawalony balkon, pod któ rym mieszkają ludzie.
Widzami są Cyganie, któ rzy rzucają ś mieci gdzie popadnie i nikt ich nie sprzą ta. Moż na by jeszcze wiele pisać , ale w skró cie: to BARAK, za któ ry ludzie i tak muszą pł acić . Jedyny plus to to, ż e jest pię ć metró w od morza, i tyle.