wakacje w Borżawie

Pisemny: 11 lipiec 2010
Czas podróży: 4 — 25 czerwiec 2010
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje
Dzień dobry! Byliś my w czerwcu tego roku. Przez dwa tygodnie opamię tali się w domu po takim odpoczynku i postanowili pisać . Cał kowicie popieram Anastasię z Kijowa. Kampania reklamowa sanatorium to bezwzglę dne kł amstwo. Napisano jedno, a co za tym idzie - zero lub nę dzne podobień stwo do zadeklarowanego: „biblioteka” to zbió r prac Marininy i Dontsovej; "sił ownia" - ś ciana szwedzka i tablica Evminova, 8 lekarzy o ró ż nych profilach - w rzeczywistoś ci nie jeden. Gł ó wny lekarz nic nie wie. Z tym, co nie pasował o, w odpowiedzi: „Nie jestem ginekologiem, nie jestem traumatologiem itp. ” Mieli też czelnoś ć wysł ać mnie minibusem do centrum dzielnicy do szpitala za wł asne pienią dze, chociaż ogł oszenie wskazywał o na „szykowną bazę medyczną ”. Bez testó w, bez USG! Leczenie jest przepisywane na oko moimi sł owami. Woda jest importowana; „Leczenie winem” - 30 kropli raz w tygodniu. Basen z wodą do dupy. „Kawiarnia, w któ rej zasmakujesz kuchni zakarpackiej” - znowu kł amstwo, opró cz szaszł ykó w, nie ma nic, a ceny są jak w dobrej kawiarni w Kijowie. Jest też taka cecha, ż e ​ ​ jeś li pł acił eś pienią dze za cał e wakacje, nie masz prawa ich odebrać w ż adnych okolicznoś ciach, nawet w najgorszych dla Ciebie: nie podobał o Ci się , zachorował eś , hospitalizacja lub co gorsza, wypadek, wszyscy chodzimy pod Bogiem. Kró tko mó wią c, biuro jest reasekurowane najlepiej, jak tylko moż e, a ty i ja jesteś my za burtą . Có ż , wycieczki, w ogó le bezczelnoś ć ! Nigdy czegoś takiego nie widział em. Ceny są wysokie, mimo ż e wszystko jest w pobliż u. Pojechaliś my do Synewyru ze Schodnicy w obwodzie lwowskim za 100 gr. To 5 przeł ę czy i 250 km w jedną stronę . Zatrzymaliś my się na ró ż nych platformach widokowych. Przewodnik nie zamkną ł ust przez minutę . Tutaj zaż ą dali 120 UAH, chociaż był o to 100 km. Pojechaliś my do Solotvino. Zapakowali autobus po brzegi. Nasza cudowna przewodniczka Olya siedział a na tylnym siedzeniu i tak do koń ca podró ż y siedział a w ciszy. A z nami poszedł „Bó g” sanatorium-grillowni Misza, burza z piorunami wszystkich dziewczą t i ciotek w wieku pieś ni. Tam nas wył adowano. Robiliś my zakupy i jedliś my w lokalnej kawiarni. Odepchnę li nas i zabrali. I wtedy zaczę ł a się zabawa. Ponad poł owa upił a się jak ś winie prowadzone przez „Boga" i zaczę ł o się to przy jeź dzie samochodu! Pijany ryk piosenek, picie niepijanej wó dki, Misza, podnoszą cy koszulkę przez gł owę i milczą ca Oleń ka, któ ra spokojnie obserwował a wszystko. . . W ogó le nie rozumieliś my, czym był o Soł otwyno, dobrze, ż e sami trochę wiedzieliś my. Duż o moż na powiedzieć , to dziwne, ż e kierownictwo w ż aden sposó b nie reaguje. Jest też wiele dobrych rzeczy do powiedzenia. Obsł uga bardzo dobra i przyzwoita, poza recepcją , któ ra w dniu przyjazdu nie ma w tobie duszy, a w dniu wyjazdu już wyglą da jak odpad. Pod wzglę dem zabiegó w super! Kuchnia cudowna, pokoje bezpretensjonalne. Wniosek: moż esz wyjechać na tydzień , jeś li nic nie robisz, po prostu zrelaksuj się fizycznie. Ale jeś li chcecie jeś ć duchowo, komunikować się z naturą , cieszyć się ciszą i nie spotykać z ukraiń skimi wieś niakami, to nie ma was tutaj. Bo na zewną trz jest to doś ć miejsce na poziomie europejskim, ale od wewną trz. . .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał