Przytulnie, ale kucharza trzeba zabić!

Pisemny: 26 sierpień 2008
Czas podróży: 28 sierpień — 4 wrzesień 2008
Mieszkaliś my w tym wspaniał ym hotelu w sierpniu 2008 roku. Ogó lne wraż enia są dobre. Obsł uga jak na hotel na tym poziomie jest tradycyjna: sprzą tają i zmieniają poś ciel co dwa dni. To prawda, ż e ​ ​ dziewczyny mieszkają ce na naszym pię trze przysię gał y i przysię gał y, ż e ich pokó j był doś ć dziwnie sprzą tany: zmieniał y poś ciel z jednego ł ó ż ka na drugie. Oni nawet specjalnie oznaczyli markerem i znaleź li swoje ś lady. Nie mogę tutaj niczego komentować , nie miał em takich problemó w - wydawał o się , ż e sprzą tają w dobrej wierze. Moż e ktoś bę dzie miał szczę ś cie. Jednocześ nie nie rozpieszczał pokojó wek napiwkami.
Lokalizacja hotelu jest bardzo dogodna. Oczywiś cie nie pierwsza linia, ale do plaż y jest jakieś siedem minut – najpierw koł o sklepó w, potem koł o parku z kaczkami i ł abę dziami. Ogó lnie stawiamy plus.
Jedyny, ale bardzo tł usty minus to miejscowe dokarmianie. Ponieważ „smacznie – niesmacznie” to poję cie subiektywne, przyjrzyjmy się temu punktowi bardziej szczegó ł owo. A wię c ś niadanie: trzy rodzaje wę dzonych (! ) oliwek, ser jak ser, wodniste pomidory szklarniowe, kawa, herbata, dż em, musli i KIEŁ BASY. Przepraszam, nie sprzedajemy takich kieł basek od dziesię ciu czy pię tnastu lat (pamię tam, ż e przywieziono je w latach 90. , w kulminacyjnym momencie kryzysu): z niezrozumiał ych skł adnikó w, jaskrawoczerwone, okropnie pachną ce. Nie dał o się ich zjeś ć , a nawet staną ć obok nich. Pamię tam fajną scenę : mł ody, wysportowany mę ż czyzna z nadzieją wbija widelec do tacy z kieł baskami i zwraca się do swojego towarzysza – „Czy kieł baski wydają się dziś trochę lepsze? . . ”. Wyglą da draż liwie i odpowiada: „Nadzieja, nadzieja… Mam tu najdokł adniejszy wskaź nik – koty. Ponieważ one nie jedzą , ja na pewno nie”.

Koty nigdy nie jedzą tych kieł basek. Ale kucharze to sprytni ludzie. I te same arcydzieł a odpadó w mię snych na obiad znaleziono: 1) w zupie (nadają c tej bezsmakowej cieczy lekko mdlą cy zapach) 2) w sał atce (jest wiele opcji: „zielone plus posiekane kieł baski”, „kapusta ze ś mietaną plus kieł baski”). Jeś li ludzie są borzelami, a nie brazami, wieczorem na wszystkich czekał y sał atki z porannymi kieł baskami.
Jeś li chodzi o sał atki, lokalni szefowie kuchni to po prostu „wirtuozi”. Z recenzji przy są siednich stolikach - „Prawdopodobnie studiował em w Paryż u, dranie! ”. Wię c podnieś niepasują ce produkty, musi być w stanie. Na przykł ad kapusta i duż o kwaś nej ś mietany, gotowane warzywa i paskudny, „sztuczny” sos. Był em w Turcji i trochę znam ich kuchnię , wię c mogę powiedzieć , ż e to nie jest kuchnia turecka, (swoją drogą jest trzecia na ś wiecie) to tylko kpina z produktó w. Gotowaną fasolę podawano tu przez kilka dni w ró ż nych wariacjach, w ostatnim był a zupeł nie kwaś na.
Grillowane mię so mielone podawano z dań mię snych (nie myś lcie, ż e kebap, kebap to bardzo smaczna rzecz! ). W Shefikbey smaż yli jedne z najtań szych gotowanych mię s mielonych (pamię tam też , ż e w latach 90. sprzedawali takie bł oto. Był o bardzo tanio, a wł aś ciciele zwierzą t chę tnie go brali). Przypalony na ogniu farsz wydzielał ró wnież bardzo rzadki zapach.
Z owocó w dali melony i arbuzy. Arbuzy był y pyszne. Ale do deseru podeszliś my z taką samą kreatywnoś cią . Powiedzmy, ż e dzisiaj serwujemy ciasteczka. Nie jedli, draniu! . . No có ż , jutro napeł nimy to ciastko tanią galaretką . Znowu nie jedzą ! . . Ok, pojutrze wszystko zmielimy, dodamy cynamon – a wy, na wakacjach obywatele, bę dziecie mieli czysto lokalny przysmak. Bę dziemy delikatnie przemilczeć turecką baklawę , tureckie przysmaki i sorbety, któ re są sprzedawane na każ dym rogu w pobliż u hotelu.

Z korzyś ci: dwa razy w cią gu 2 tygodni dali smaż oną rybę i raz - grillowanego kurczaka. Po raz kolejny zostaliś my poczę stowani grillowanymi ziemniakami. To był o pyszne. Ale kucharze też nie są gł upcami i sami podawali takie dania, w ograniczonych iloś ciach - po jednej rybie i 3 mał ych ziemniakach. „Nadrabianie zaległ oś ci” był o oferowane z odmianami „kieł basy”.
I jeszcze jeden dotyk „kuchni”. Pewnego poniedział kowego poranka rozlał em kawę przy naszym stole. A wię c: w ś rodę wieczorem widział em ś lad wł asnego zaniedbania. W czwartek umyli podł ogę .
Stą d WNIOSEK: sam hotel nie jest zł y, jest tani. Tylko kupują c tam bilet, trzeba mieć na uwadze – nie jest to all-inclusive, ale hotel bez posił kó w. Przygotuj się na to. Dlatego do ceny należ y doliczyć koszt jedzenia, okoł o 10-15 dolaró w za obiad w niedrogich lokalnych lokalizacjach. Jeś li otrzymany produkt Ci odpowiada, z resztą bę dziesz zadowolony, nie - szukaj innych opcji. Na przykł ad jedliś my poza hotelem. Wię kszoś ć zrobił a to samo.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał