Piękne doliny Kapadocji

07 Lipiec 2019 Czas podróży: z 13 Czerwiec 2019 na 18 Czerwiec 2019
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Pię kne doliny Kapadocji

Czy kiedykolwiek rezerwował eś rezerwację nie hotelu, ale jaskini? ! Już to robimy) I wszystko jest takie naturalne „Twoja rezerwacja jaskini jest potwierdzona”. Sł yszał em wcześ niej, ż e moż na zarezerwować namiot lub namiot, ale to pierwszy raz w jaskini. A najbardziej paradoksalne jest to, ż e rezerwacja jaskini jest tań sza niż peł noprawnego hotelu, tylko 23 euro dziennie, a jaskinia ze wszystkimi udogodnieniami jest Twoja! Generalnie do niedawna wszystko był o proste, najlepszą wyprawę sió dmego sezonu moż na by nazwać Annecy. Ale teraz stoimy przed trudnym wyborem. Jest dobrze, chociaż Norwegia był a w zeszł ym sezonie.

Bę dziemy musieli odwoł ać nominację i przyznać Oscara architektowi krajobrazu Kapadocji!


Ten wyjazd był ró wnież wyją tkowy, ponieważ nie odbył się z naszej inicjatywy. Ponad rok temu Dasha i ja obliczyliś my moż liwe sposoby dotarcia do Kapadocji i trzymaliś my ją na naszej liś cie ż yczeń , ale pewnego ciepł ego wieczoru nasza przyjació ł ka Ola (olgaspv ) zaproponował „Leć my do Kapadocji na moje urodziny! ” Urodziny Olina był y już za tydzień , ale zaawansowani podró ż nicy wiedzieli bez zbę dnych ceregieli, ż e nie chodził o o nastę pne urodziny.

Dotarcie do Gö reme

Droga do Kapadocji to prawdziwy test sił y woli, musisz udowodnić , ż e naprawdę zasł ugujesz na zanurzenie się w tej bajce. I w ten sposó b moż na dostać się do tej bajki. Najpierw trzeba lecieć okoł o dwó ch godzin do Ankary. Najlepiej uż yć whisky z colą lub odrobiną wina, co chwilowo uł atwia zrozumienie zł oż onoś ci trasy. Potem okoł o godziny, aby dostać się na dworzec autobusem autobusem za 11 lir. Co wię cej, musisz siedzieć nie w autobusie, któ ry wł aś nie odjeż dż a, ale w lewym, któ ry nie planuje jechać w najbliż szej przyszł oś ci. W koń cu nie szukamy ł atwych sposobó w. Teraz musisz zjeś ć posił ek, ale aby rozgrzać apetyt, dobrze jest przebiec przez wszystkie pię tra ogromnego dworca autobusowego w poszukiwaniu tej cennej kasy biletowej. Musisz starać się jak najwię cej porozumieć z pracownikami dworca autobusowego, któ rzy mó wią pię knie i czysto po turecku. Swoją drogą są tu dwie kasy biletowe i obie znajdują się na trzecim pię trze, jedna z nich ma numer 50, druga ma numer powyż ej siedemdziesią t. Nastę pnie zjedz przepyszny Iskander Kebab, czyli nie mniej wspaniał ą Koftę .


Mają wspaniał ą restaurację na dworcu autobusowym. „Tani i czysty” – tak nam to okreś lił a kasjerka. Nastę pnie stukamy się kieliszkami na rozpoczę tą podró ż i pijemy ajran. Po ajranie fajnie był oby napić się herbaty z tureckich kubkó w. Ola, któ ra przede wszystkim pragnę ł a herbaty z wą skiej tureckiej filiż anki, został a przywieziona w duż ym szklanym kubku. Olya naprawdę chciał a pić ś wież e zamiast ajranu, ale Zhenya powiedział nieś miertelne zdanie „Jesteś w Turcji - pij ayran! ” brzmiał o jak slogan tureckiej reklamy ajranu. Napiwek zostawiamy kelnerowi, bo ta restauracja i tak bę dzie potrzebna do powrotu z bajki. Teraz 40 minut spacerem przez bardzo dziwny pó ł -park otaczają cy dworzec autobusowy. I moż esz iś ć dalej. Droga do Nevshihir zajmuje okoł o 5 godzin. Nie był o bezpoś redniego autobusu do Gö reme, mimo ż e w Internecie wydawał o się , ż e takie są . W czasie naszej podró ż y o godzinie 15:00 i 15:30 odjeż dż ał y dwa autobusy ró ż nych firm. Bilety należ y kupić na miejscu. Wyglą da na to, ż e autobusó w jest wię cej, ale nam ich nie zaoferowano. Obie firmy mają wygodne autobusy i zatrzymują się na przeką skę . Jeś li pó jdziesz do firmy Nevshihir, dadzą ci sł odycze i kawę , to nalewa się też Pepsi dla chę tnych. Jeś li przejdziesz obok firmy „KomilKoc”, moż esz popatrzeć na sł odycze, któ re bę dą niesione obok Ciebie, ale nie oferowane. Ale bę dą pić wodę przez cał ą drogę . W każ dym razie jazda jest bardzo wygodna. Do Nevshihir dotarliś my o 20:30, ostatni minibus w Goreme już odjechał . Moż e gdybyś my wsiedli do autobusu o 15:00, mielibyś my czas. Nastę pnie taksó wkarze zaoferowali przejazd za 100 liró w (18 USD). Wsiedliś my do lokalnego minibusa za kilka liró w i pojechaliś my do centrum miasta, aby stamtą d spró bować dostać się do Gö reme. Ale był jeden niuans – zaczę ł o padać tak mocno, ż e w centrum trudno był o nawet wychylić się spod daszka stopu. I nie jest jasne, czy bę dą jakieś inne autobusy. Na szczę ś cie obok nas stali Chiń czycy, któ rzy wezwali taksó wkę . Sami planowali spę dzić noc w Nevshihir, ale widzą c naszą chę ć dotarcia do serca Kapadocji, wezwali też taksó wkę do Goreme. Ostatecznie zgodziliś my się na 60 liró w. Gdy tylko wszyscy usiedli, taksó wkarz z jakiegoś powodu kazał Zhenyi przenieś ć się z przedniego siedzenia i umieś cić innego mę ż czyznę na swoim miejscu. Zhenya skoczył do nas. Okazuje się , ż e wł aś nie tak zaproponowano nam udział w podró ż y. W rezultacie wybraliś my 40 liró w (7 USD). Nie tylko lał a najsilniejsza ulewa, ale też zimno był o po prostu krokodylem. Został em przebity do koś ci. Ale we czwó rkę na tylnym siedzeniu zrobił o się znacznie cieplej. Google przewidział , ż e przez cał ą naszą podró ż bę dą burze przez pó ł dnia. Ale nie bez powodu nazywamy ten sezon „Idę , a sł oń ce za mną ”. Do czasu, gdy w 20 minut dotarliś my do Gö reme, deszcz przestał padać .

Goreme

Mimo rutyny dotarcia, ulice miasta od razu nas zainspirował y. Te dziwaczne skał y znajdują się na ulicach miasta! Hotele, sklepy, jaskinie, wszystko pomieszane na raz. Wszystko pię knie oś wietlone nocnym oś wietleniem i mieni się od niedawno zakoń czonego deszczu. Czy to się naprawdę dzieje? Teraz musimy rozwią zać problem z pił ką . Zamarznię ci i przeż yliś my burzę , byliś my na dnie piramidy pragnień . Był o tylko jedno pragnienie - przynajmniej latać balonem w ogó le. Miesią c temu przyjaciel Olyi leciał tu przez pię ć dni, a na koniec zaś piewał piosenkę „W wielkim balonie nigdy nie lataliś my! ” Wł aś ciciel hotelu obiecał , ż e od jutra balony bę dą latać stabilnie. To nas pocieszył o i wspię liś my się trochę wyż ej po piramidzie pragnień , teraz mieliś my gł ó wny cel, aby nasz balon leciał przy dobrej pogodzie i ujrzeliś my ś wit. Czas się wprowadzić .


Zaprowadzono nas do naszych dwó ch jaskiń . Jedna jaskinia jest luksusowa i przestronna, z wydrą ż oną kanapą w skale i dywanem na suficie, druga jaskinia jest mał a, ale przytulna. Ale cena jest dokł adnie taka sama. Konieczne jest ustalenie, kto w jaki sposó b rozstrzygnie w najbardziej demokratyczny sposó b. Pierwsza opcja brzmiał a: „Niech Orzeł lub Tails zadecydują ! ” Ale to był oby bardzo proste! Musiał o być trochę trudniej! Ale jak? Potrzebujesz burzy mó zgó w! Jakie cudowne pomysł y nie wpadł y, był a opcja, gdy Dasha ś pi w mał ej, a reszta w duż ym, opcja, gdy wszyscy ś pią w duż ym, opcja, gdy wszyscy ś pią w mał ej i spę dzają czas w duż ym, opcja gdy po 2 dniach zmieniamy pokoje. Gdy nikt nie ś pi w ż adnym, opcja, gdy wszyscy po prostu ś pią , był a też opcja anonimowego gł osowania. Wł aś ciciel począ tkowo wstał i zapytał , co ostatecznie postanowiliś my. Powiedzieliś my, ż e w tak trudnym pytaniu nie moż emy odpowiedzieć tak szybko, i dalej się ś mialiś my, przeglą dają c ś mieszne opcje. Po 15 minutach wszyscy usiedliś my. Dobrą wiadomoś cią jest to, ż e we wszystkich przypadkach jedna para szukał a powodu, dla któ rego inna para powinna mieszkać w fajnym pokoju, a to jest naprawdę fajne. Rzucił em rzeczy i poszedł em na ucztę do miasta. Zupa z soczewicy, pide, pieczony ż akiet z pieczarkami i serem oraz inne smakoł yki. To był cios w dietę , ale bardzo, bardzo smaczny cios. Moja ż ona musiał a wymienić pienią dze i na szczę ś cie kelner w restauracji okazał się prawdziwym „Bankiem Centralnym Kapadokii”, przynajmniej tak się przedstawił .

Osobliwoś cią tej wycieczki jest to, ż e każ dego dnia trzeba wstawać wcześ nie, aby nie przegapić bali. W czerwcu balony startują o 04:35. Kule trzeba obserwować z gó r otaczają cych miasto. Droga do najpopularniejszej ankiety zaję ł a 12 minut. Ale nasz hotel był doś ć dobrze poł oż ony, a z naszego tarasu roztaczał się wspaniał y widok na bale. Tak wię c pierwszej nocy moż esz oszukiwać i nie wspinać się po gó rach. Szczegó lnie dziś nie wiadomo, czy te bale bę dą przy takiej pogodzie. Jeden z nas zgł osił się na ochotnika, by zostać bohaterem, któ ry wstanie przed resztą i sprawdzi, czy są balony, a potem obudzi pozostał ych. W rzeczywistoś ci wszyscy wybiegli o 04:40 na taras w oczekiwaniu na ten cud. Nie był o pił ek. Ale z gó r rozległ się huk, moż e miał o to coś wspó lnego z pił kami. I wszyscy wyszli nie w nastroju, a latarnia też zdradziecko ś wiecił a w oczy. Był dobry powó d, dla któ rego nie był em w nastroju – pię ć minut temu ś nił o mi się , ż e poszliś my obejrzeć bale i tam toastmaster zaczą ł zabawiać wszystkich gł upimi konkursami. Stoimy jak zakorzenieni w miejscu i patrzymy w pustkę . Powiedział em, ż e latarnia mnie rozwś ciecza, a teraz zaczą ł rozwś cieczać cał ą tró jkę . Z jakiegoś powodu brakuje naszego bohatera. Ś pi, powiedział , ż e ma nadzieję , ż e nie bę dzie balonó w))) Nadal patrzymy na podstę pną latarnię . A potem zza latarni daleko w pustynię wyjrzał kawał ek innej latarni! Ż artował em, oczywiś cie, pił ka wyskoczył a! Wbiegliś my na wyż szy taras, na pustyni mogliś my zobaczyć kilkadziesią t balonó w, któ re stopniowo się napompował y. Nasz bohater został przebudzony i teraz wszyscy jesteś my czę ś cią . Niebo był o zachmurzone, wewną trz intrygi rosł y coraz bardziej, ż e chcę jutro czystego nieba. Balony zaczę ł y się coraz bardziej nadmuchiwać , pierwsze zaczę ł y startować z ziemi.


Wszystkie balony wystartował y i wystartował y, w cią gu 30 minut okoł o 150 balonó w wzniosł o się w niebo. Ten spektakl trudno nazwać pię knym, to coś znacznie wyż szego, jakbyś patrzył na najlepsze wygaszacze ekranu na swó j pulpit. Nieważ kie kule o ró ż nych odległ oś ciach unoszą się jak w kosmosie, są pió rami. We mnie w tym momencie wszystko stał o się ró wnie nieważ kie. To tak, jakby po raz pierwszy zobaczyć zielone Karpaty. To chwile, któ re stają się bezcennymi pereł kami w muzeum wspomnień . Nie jest nawet jasne, co jest pię kniejsze, patrzeć na kule, czy wznosić się w niebo. Godzina magii i moż esz iś ć dalej wzdł uż ł ó ż ek. Po okoł o 10 minutach leż enia Dashą doszliś my do wniosku, ż e musimy rozpoczą ć trasę już teraz, podczas gdy na niebie jest przynajmniej trochę bł ę kitu, zgodnie z prognozą po poł udniu bę dzie burza. Ponieważ iloś ć sił jest ró ż na, a takż e preferencje na trasach, optymalnie jest ś ledzić osobno. Wł ą czyliś my mobilny Internet i na bież ą co wymienialiś my się wraż eniami z tras. Okoł o 6 rano rozpoczę liś my naszą wę dró wkę do Doliny Sabel.

Dolina Szabli

Pojechaliś my tutaj trasami. Trasa zaczynał a się poza miastem. Po drodze czekał a na nas kawiarnia z pysznymi buł eczkami, ciastami i innymi tureckimi przysmakami.

Na począ tku trasy spotkał nas przewodnik - pies Rubby. Pies miał niesamowity talent do psucia fotografii ś miesznymi pozami. Pró bowaliś my wytł umaczyć Rubby'emu, ż e damy sobie radę bez niego, ale on upierał się , ż e nie ma moż liwoś ci poruszania się po trasach bez przewodnika. Dobra, chodź my razem. Najciekawsze jest to, ż e przeglą dają c zdję cia innych turystó w zauważ ył em, ż e psy przewodnicy w Kapadocji są czymś powszechnym.

Na począ tku czekaliś my na autentyczne drzewa, zawieszone oczami zł ego oka, doniczki w wozach, a nawet dwó ch kosmitó w. Ten ś wiat jest tak ciekawy, ż e do niedawna szokował o nas to, ż e oglą daliś my pokaz syren, a teraz poznaliś my samych kosmitó w. Nawiasem mó wią c, widoki Kapadocji idealnie pasował yby do obrazu filmu „Kin-dza-dza”.

Tymczasem pies zrobił wszystko, aby wszystkie zdję cia zmieś cił y się odwrotnie. Pró ba dobiegnię cia do pię knej panoramy szybciej niż pies zamienił a się w zdję cie, na któ rym Dasha wydaje się ś cigać ze swoim przyjacielem z polowania!

Dolina Sabre jest jedną z najpię kniejszych dolin w tym rejonie, jej cechą jest to, ż e moż na nie tylko wspinać się mię dzy skał ami, ale takż e spacerować wzdł uż szczytó w. Bonusem dla tych, któ rzy wcześ nie wyruszą w trasę , bę dą balony malowniczo unoszą ce się na zdję ciach panoramicznych.


Po zdobyciu szczytó w moż emy zejś ć do wą skiego kanionu. Wspinaczka na szczyty czasami nie jest cał kowicie bezpieczna, wię c bą dź czujny i ostroż ny. Podczas trzech dni tras trochę się potkną ł em, ale skutecznie wylą dował em na rę kach. To był o przeraż ają ce. Kiedy schodziliś my do wą skiego kanionu, nasz Rubby zaczą ł wyć w napię ty sposó b, wydawał o się , ż e za zakrę tem stanie się coś nieoczekiwanego. Wą skoś ć i wysokoś ć kanionu był a przyjemnie ekscytują ca. Po okoł o pię ciu minutach marszu dotarliś my do schodó w o wysokoś ci trzech metró w.

Wyglą da na to, ż e pies się tego bał , najwyraź niej dobrze wiedział a o schodach. Có ż , Rubby, w koń cu musimy się tu poż egnać . Zeszliś my po schodach i poszliś my dalej, Pies zaczą ł wyć i domagać się powrotu. Ale nawet przy najbardziej optymalnych scenariuszach nadal nie pozwolimy jej zejś ć ze schodó w. Szliś my przez okoł o pię ć minut, ale szczekanie nie ustał o. Trzeba by coś zrobić , ale tak naprawdę , co moż emy zrobić ? A pies moż e spokojnie wró cić tą samą drogą , któ rą jechał z nami, zwł aszcza, ż e ​ ​ droga jest tylko jedna. Ale w pewnym momencie Rubby nas dogonił a, wcią ż znalazł a sposó b na zjazd, za odwagę nasz wierny pies po powrocie z kanionu został nagrodzony kijem salami. To prawda, kiedy wychodził em ze sklepu z kieł basą , na jego miejscu siedział inny pies z tym samym wyglą dem, jakby przeszedł z nami cał y kanion. Ale znaleź liś my Rubby i nagrodziliś my ją . Stopniowo Dolina Szabli przechodził a w Dolinę Ró ż .

Ta dolina był a najprzestronniejsza ze wszystkich. Jeś li we wszystkich dolinach moż na był o poruszać się tylko ś cież kami, to w tej jest peł na swoboda dział ania. A jeś li uważ nie zajrzysz do skalistych jaskiń , moż esz znaleź ć nawet cał e ś wią tynie z kolumnami w ś rodku. Znaleź li też doś ć ciekawą dwupię trową jaskinię z liną do wspinaczki, ale nie odważ yli się wspią ć .

Byliś my w trasie zaledwie kilka godzin, ale w tym czasie ustanowiliś my absolutny rekord. Nasz nał adowany akumulator pokazał , ż e ł adunek jest prawie wyczerpany. W cią gu tych kilku godzin zrobiliś my ponad trzysta zdję ć . Na szczę ś cie w naszym hotelu mamy drugą baterię tego samego typu. I zaraz zacznie się ś niadanie. A z przestronnej ró ż owej doliny ł atwo wró cić do miasta, a potem wyruszyć z tego samego miejsca. Ogó lnie wszystko wskazywał o na to, ż e moż na zrobić sobie przerwę .


Nasza Rubby też chciał a wejś ć do hotelu, ale zamkną ł em frontowe drzwi. Kiedy weszliś my na drugie pię tro, pies już patrzył na nas przez kolejne otwarte drzwi na drugim pię trze. Przyszliś my na ś niadanie i opowiedzieliś my Olyi i Zhenyi o swoich wraż eniach z trasy do Doliny Sabel. Emocje nas dosł ownie ogarnę ł y. Ola zauważ ył a, ż e ​ ​ teraz nadejdzie ciekawy moment w historii podró ż y, po raz pierwszy po naszej opowieś ci bę dą mogli powtó rzyć naszą trasę w zaledwie 30 minut, zamiast jak zwykle w dwa lata. Ś niadanie był o cał kiem dobre, ogó lnie fajnie, ż e wró ciliś my. To prawda, ż e ​ ​ niedł ugo zapowiada się silna burza, a powró t na ś niadanie moż e być naszą ostatnią przygodą tego dnia. Zjedliś my ś niadanie i pobiegliś my kontynuować naszą trasę .

Oczywiś cie jaskinie był y godne uwagi, ż e tak powiem, na każ dy gust. Nasza droga wiodł a do miasta Chavushin. Ale był oby zbyt ł atwo dotrzeć do niego bezpoś rednio. Na szczę ś cie opró cz drogi bezpoś redniej jest też droga, któ ra biegnie w prawo i przechodzi w Czerwoną Dolinę . A potem, kiedy wyjedziemy z Krasnej, bę dziemy 400 metró w dalej niż teraz, ale zatoczymy koł o doliną jakieś trzy kilometry.

Czerwona Dolina

Tutaj wydaje się , ż e przejdziemy jedną lub dwie doliny i wtedy wszystko bę dzie monotonne, ale nie! Absolutnie wszystkie doliny wyglą dają inaczej. Np. w Czerwonej Dolinie zdarzają się takie fajne momenty, jak wspinanie się.15 metró w po schodach, któ re zamieniają się w ciemny tunel, przez któ ry trzeba przejś ć z latarkami.

A najlepsze jest to, ż e bez wzglę du na to, jak jest gorą co, nie trzeba zabierać ze sobą duż ej iloś ci wody, nawet w najdalszych zaką tkach dolin znajduje się pię kna ś wią tynia, przy któ rej na pewno niedroga woda bę dzie sprzedawana .

Wzdł uż Czerwonej Doliny dotarliś my na sam szczyt, ską d otwiera się zapierają cy dech w piersiach widok na kanion z dolinami. A do tego zieleń zasadzona trawa, tapicerowane meble, huś tawka w kwiatach, kawa, lody i garś ć sł odyczy. Tak naprawdę droga zbliż a się do tego miejsca i miejscowi, któ rzy są zbyt leniwi, by zejś ć do dolin, spę dzają tu czas.

Zamiast silnej burzy z deszczem sł oń ce na czystym niebie nabierał o mocy, zmieniają c się z ciepł ego w gorą ce. Oczywiś cie mieliś my krem ​ ​ z filtrem, a nawet krem ​ ​ z filtrem, ale to wszystko z powodzeniem zostawiono w pokoju, bo rano nie mieliś my nawet nadziei, ż e po tylu udanych sł onecznych wycieczkach prognoza znó w się myli. Na szczę ś cie dla nas był y to dni przejś ciowe od lodowego cyklonu do letniego upał u. Zrobiliś my sesję zdję ciową na trawie, obł adowani pistacjami i ruszyliś my dalej.


Co prawda widok dolin pod palą cym sł oń cem był trochę niepokoją cy i oczywiś cie w ś rodku lata taka wycieczka mogł a się ź le skoń czyć . Ale teraz wcią ż jest gorą co. Trasa wzdł uż Czerwonej Doliny był a bardzo nietypowa, był y nawet korytarze przez skał y z bokiem nad klifem.

Czasami chciał em iś ć dwiema ś cież kami na raz, ale musiał em wybrać jedną . Wię cej pewnoś ci dodał y mapy, mapy, na któ rych wszystkie te ś cież ki był y dobrze narysowane. Google był pewien, ż e po prostu idziemy przez las.

Chavushin

Po kilku godzinach przyjemnej wę dró wki dotarliś my do Chavushin. Tutaj zaznaczyliś my zamek.


Tam wyglą damy przez okno.

Był a to gó ra skł adają ca się z jaskiń , najwyraź niej odpowiednika drapacza chmur wś ró d staroż ytnych ludzi. Poza tym na gó rnych pię trach jest duż o turystó w, ale zupeł nie niezrozumiał e jest ską d się tam dotarli. Dł ugo krę ciliś my się szukają c wzniesienia, w koń cu postanowiliś my szturmem zdobyć twierdzę ! I oto nie na pró ż no obejrzał em wszystkie cykle „Gry o tron”, wiedział em na pewno, ż e kiedyś nam się przyda. Wspię liś my się na wyż sze pię tra tak, jak dzicy wspinali się po ś cianie w filmie! Był a jeszcze fajniejsza opcja - wystarczy wlecieć na smoka, ale zdecydowaliś my się wspią ć bez zbytniego patosu. Aż trudno uwierzyć , ż e tak wielu turystó w na wyż szych pię trach ró wnież skorzystał o z umieję tnoś ci z kultowego filmu.

Podczas gdy my badaliś my wszystkie zakamarki, Olya i Zhenya ró wnież zaczę ł y się wspinać . Tylko tutaj jest dylemat. Nie wiedzą dokł adnie, gdzie moż na był o wspią ć się w ten sposó b, a my nie wiemy dokł adnie, gdzie teraz zejś ć . Był o jedno dziwne miejsce, ale Zhenya umieś cił wszystkich na swoim miejscu, mó wią c „Chł opaki, przypominam, mamy jutro bal! ”. Ale wcale nie chciał em ryzykować pił ki. Ech, wcią ż trzeba był o polecieć na smoka. Teraz wystarczył o tylko wykombinować , jak zejdą pozostali.


Znalazł em nawet ukrytą drabinę . Co wię cej, drewniane schody wzbudził y jeszcze mniej zaufania niż samodzielne zejś cie. W koń cu wszystko okazał o się banalne i proste - w jednym miejscu był y zwykł e stopnie do schodzenia i wznoszenia. W ogó le zaję li fortecę , teraz fajnie był oby ś wię tować zwycię stwo! Wybraliś my restaurację bez ludzi, zł oż yliś my zamó wienie. Kelner zadzwonił do samochodu, przekazał nasze zamó wienie do samochodu, samochó d odjechał do innej restauracji i po 20 minutach przynió sł nasze i naczynia. Na tacy. To był o bardzo dziwne, zwł aszcza ż e wyglą da na to, ż e kierowca pojechał przynajmniej do Stambuł u po nasze zamó wienie. Wtedy wcią ż wydawał o mi się to dziwne. Ale pod koniec podró ż y przestali się już nas dziwić takie drobiazgi. Czy kiedykolwiek pomyś lał eś , ż e być moż e ż yjemy w symulacji? Najprawdopodobniej o tym pomyś lał . I generalnie moż liwe jest, ż e tylko ty jesteś prawdziwy i wszyscy wokó ł ciebie, jak w matrycy, po prostu doś wiadczają twojego stosunku do ró ż nych aspektó w ś wiata. Pró bował em rozważ ać tę teorię przez ponad rok i pod ró ż nymi ką tami, ale nie znalazł em dowodó w. W rzeczywistoś ci istnieją jak dotą d tylko czę ś ciowe dowody w postaci „Doś wiadczenia kwantowego YUNGA”, ale najprawdopodobniej ludzkoś ć nie jest jeszcze w stanie wyjaś nić wszystkich zjawisk kwantowych. Ale to, co wydarzył o się w tej restauracji kilka dni pó ź niej, jest niemal bezpoś rednim dowodem na wirtualnoś ć . Przyleciał wró bel i unosił się w powietrzu. Stał i patrzył w dal. Pstrykanie wokó ł niego palcami nie przyniosł o ż adnego efektu. Kelner przynió sł mu miskę z wodą i przysuną ł ją tak, aby dotknę ł a wró bla. Sparrow tylko patrzył w dal i czasami odwracał lekko gł owę . Razem z wró blem wszyscy, któ rzy na niego spojrzeli, zaczę li wisieć . Wydawał o się , ż e rozwią zanie nastą pi teraz, ale przez 10-15 minut nic się nie dział o. Nastę pnie wró bel uł oż ył pę czek i nadal wisiał . Moż e po prostu się zrestartował lub przegrzał . Zaczą ł em googlować , co zrobić z przegrzanymi wró blami, w odpowiedzi dostał em tyle oszał amiają cych treś ci, ż e prawie sam zrestartował em komputer. Powiedzmy na razie, ż e Internet nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ale wyniki są takie, ż e filozofowie nie bę dą w stanie znaleź ć logicznego ł ań cucha na cał e ż ycie. Po pomyś lnym ponownym uruchomieniu wró bla zaczą ł skakać . Wró bel zrę cznie odczekał chwilę , aż wszyscy się rozproszyli i po prostu zniknę li, jakby nie był o wró bla. Chociaż zostawił sporo.

Na jedzenie musiał em dł ugo czekać i zaczę ł o trochę naciskać na zgł odniał e nerwy. Ale jak tylko spró bowaliś my tego wspaniał ego shish-tauk, wybaczyliś my restauracji wszystko. Dobrze, gdy zaczynasz trasę o 6 rano. Wyglą da na to, ż e minę ł o dziś tyle dolin, a przed nami jeszcze pó ł dnia) Przy wyjś ciu z Cavusin znajdują się znakomite naturalne filary z kapeluszami. To po prostu ś wietne miejsce na zdję cia. Nadal nie wiemy, jak pię kne jest Stonehenge, ale prawdziwe wiszą ce kamienie są wł aś nie tutaj)

Cał a dolina zaczyna się za filarami, ale zwiedzanie wszystkich dolin w cią gu jednego dnia to też nie ló d) Pojechaliś my na postó j, aby poczekać na minibus z powrotem do Gö reme. Kiedy czekaliś my na minibusa, obok nas zatrzymał się samochó d, mę ż czyzna wycią gną ł wiadro wiś ni i nalegał , abyś my sami zebrali czereś nie. Jakie to sł odkie! Po prostu zostaliś my poczę stowani wiś niami! I tu nadjeż dż a autobus. Trochę dziwne był o uś wiadomienie sobie, ż e dzisiejszą wielokilometrową i wielodolinową trasę minibusem moż na przejechać autostradą w okoł o cztery minuty. I wracamy do naszej przytulnej jaskini! Wieczory na tej wycieczce był y godne uwagi, bo każ dy wieczó r jest okazją do spotkania przy wspó lnym stole z ukochanymi przyjació ł mi i porozmawiania o wszystkich wraż eniach tego dnia, a był o ich rzeczywiś cie tysią ce.


Tak, gdzie są tysią ce, miliony! I pojawił się bardzo ciekawy fakt. Pomimo tego, ż e mieliś my wspó lne planowanie i ukł adanie tras, w rzeczywistoś ci trasy okazał y się nie tylko ró ż ne, ale te same miejsca mogł y być zupeł nie inne. Na przykł ad w wielopoziomowej jaskini-fortecy w Chavushin natknę liś my się na pokó j pokryty sadzą i parafiną , ale po 40 minutach Olya i Zhenya już zrobili zdję cie pokoju, w któ rym palił y się dziesią tki ś wiec. A w Dolinie Sabel nasze trasy okazał y się zupeł nie inne, bo wę drują c po szczytach przypadkowo natknę liś my się na zjazd, a Ola i Ż eń ka poszł y dalej szczytami. Każ dego wieczoru rodził y się memy i nieś miertelne cytaty. Na przykł ad surowoś ć lokalnych jaskiń moż na okreś lić po czerwonych paskach na gł owie Ż eń ki. Jeś li wychodzą c z jaskini nie zdą ż ył się schylić na czas, to na jego gł owie jest jeszcze jeden pasek. Dzisiejszy dzień był przesycony, o 21:30 spaliś my już bez tylnych nó g. Nasz nastę pny dzień zaczą ł się o 03:40 w nocy. To był wyją tkowy dzień - Olya miał a urodziny, a czekał na nas balon! Niebo był o bezchmurne i na piramidzie pragnień przeszliś my od „Lataj po czystym niebie” do „Lataj na pię knym balonie”. Zabawne był o to, ż e wś ró d 150 balonó w leciał jeden szary z wielkim napisem „Potencjał ”, ale najczę ś ciej był tak obró cony, ż e czytano tylko sł owo „Potencja”.

Każ dego dnia mieliś my konkurs, aby jako pierwsi zobaczyć moc wś ró d kulek. I wszyscy potajemnie martwili się , ż e potencja nie bę dzie naszą pił ką . Nie tylko obudziliś my się tak wcześ nie, ale takż e nasza stara przyjació ł ka Rubby, któ ra wygodnie usadowił a się na ł awce na naszym tarasie, opierają c się o moje schną ce koszulki. Najwyraź niej pies zdecydował w nocy, ż e nie jest dobrze, aby spał a na ulicy i przenió sł się na nasz taras. Kiedy Rubby wstał , wyzywają co potarł tył ek o moje koszulki, ale postanowił nie iś ć z nami na bal.

Po powrocie do Kijowa Ola opowiedział a nam o swoim doś wiadczeniu, ż e w Kapadocji bę dzie wielu Chiń czykó w, ale jak mó wią , aby przestać się czegoś bać , trzeba się do tego zbliż yć . Dlatego nasz minibus do przewozu grupowego był wypeł niony po brzegi Chiń czykami. I oczywiś cie nasz balon. Pas startowy z balonami wyglą dał fajnie, są tak gigantyczne, wszystkie są inne, są napompowane potę ż nymi kompresorami.

Kiedy balon jest napompowany do okreś lonego rozmiaru, zaczynają się rozpalać . Cał e te przygotowania do startu był y bardzo ekscytują ce, jak poleci na balonie po raz pierwszy? W koszyku umieszcza się.24 osoby, któ re są rozmieszczone w osobnych sektorach po trzy. Dzię ki temu każ dy ma wystarczają co duż o miejsca do podziwiania. Myś leliś my, ż e na pił ce bę dzie zimno, ale cią gł y ogień wydzielał przyjemne ciepł o.

Pił ka odbił a się od ziemi bardzo gł adko, najdalej ogarnę ł a radoś ć , emocje, euforia. Wszystkie doś wiadczenia zniknę ł y. Mieliś my naprawdę pię kny balon i czyste niebo. Kapitan, dodają c gazu, zaczą ł grać melodię z zacią gnię ciami. Poprosił em go, ż eby zagrał na palniku „Happy Birthday”. Mę ż czyzna powiedział , ż e nigdy nie pró bował zagrać takiej melodii, a teraz bę dzie to pierwszy raz - „Pshik, zilch-zilch-zilch zilch-zilch !! ! ” Cał a pił ka zaczę ł a radoś nie ś piewać piosenkę Olyi.


Nasz balon zaczą ł z powodzeniem latać nad Doliną Szabli, a my mogliś my zamienić się trasami i dokł adnie okreś lić , gdzie kryje się zejś cie do kanionu. Ludzie na ziemi machali do nas, wszyscy radowali się i radowali. Po przelocie nad dolinami zaczę liś my wspinać się na wysokoś ć.400 metró w. Bale przychodził y i nadchodził y. Kapitanowie bali mają ł ą cznoś ć radiową z centralnym dyspozytorem, któ ry kontrolował cał ą flotę . Powiedziano nam, ż e 100 jest już na niebie, a kolejne 50 wystartuje w cią gu 30 minut. Wspinaliś my się coraz wyż ej, kapitan oznajmił : „Uwaga, ś wit! ” Czerwone sł oń ce wyszł o zza gó ry, był o radoś nie i romantycznie.

Kiedy powiedział em Olyi: „Jak cudownie wszystko się potoczył o, gdzie mogł oby być lepiej? ” W tym momencie pewien Chiń czyk przyklę kną ł i oś wiadczył swojej dziewczynie, to był o sł odkie aż do ł ez. Te 50 minut w powietrzu był o po prostu fantastyczne i niezapomniane, chciał em latać i latać coraz wię cej.

Ale zaczę ł o się lą dowanie. Ró wnież cał kiem ciekawe doś wiadczenie. Każ dy kuca na komendę i trzyma się specjalnych porę czy. Gdy tylko pił ka mocno uderzy w ziemię , pię ciu mę ż czyzn, niczym ninja, rzuca się na kosz z ziemi, uniemoż liwiają c mu cofnię cie się . Nastę pnie balon stabilizowany wykonuje bardzo mał y start i siada na przyczepie samochodu, po czym wszyscy są wypuszczani. Był ocean okrzykó w radoś ci! Zrobiliś my to!! !

Wszystko, co zaplanowano rok temu, speł nił o się z dokł adnoś cią do milimetra! Teraz przed ś niadaniem zostanie nam jeszcze pó ł torej godziny na sen i spokojnie moż emy ruszać w dalszą drogę ! Te kulki był y zdecydowanie warte każ dego grosza.

A teraz do rzeczy: Wyjazd do Kapadocji należ y zaplanować z uwzglę dnieniem ryzyka zł ej pogody, przynajmniej trzy dni.

Rzeczywiś cie, w przypadku wiatru balony mogą nie latać przez kilka dni. Bale należ y zarezerwować jak najszybciej. Warto też wzią ć pod uwagę , ż e droga do Gö reme przez Ankarę zajmuje jeden dzień , wię c fizycznie i psychicznie trudno bę dzie tu przyjechać tylko na jeden dzień , a potem jeszcze jeden dzień na powró t do domu. Mieliś my peł ne trzy dni w Kapadocji i to był o w sam raz.

W mię dzyczasie podą ż ył em za Harrym Potterem w kierunku nieokreś lonych drzwi. W pokoju panował pó ł mrok, ale zarysy pokoju i chł opaka z bł yskawicą na czole był y wyraź nie widoczne. Harry podszedł do drzwi i otworzył je. Za drzwiami na ś cianie wisiał o wiele ró ż nych form bał ał ajek. Teraz wiem, gdzie trzymane są bał ał ajki. Chociaż , szczerze mó wią c, instrument bardziej przypominał skrzypce. . .


Zadzwonił budzik, czas na ś niadanie. Jeś li kiedykolwiek marzy mi się kontynuacja opowieś ci o Harrym Potterze i tajnym skarbcu bał ał ajek, na pewno napiszę o tym w opowiadaniu. Jedliś my z brzucha, teraz moż emy kontynuować .

Pię kne doliny Kapadocji. Cią g dalszy

Dzisiejsza trasa rozpoczę ł a się od zwiedzania Gö reme. Są one oddalone o mniej niż.15 minut. To miejsca, z któ rych każ dego ranka wszyscy oglą dają bale. Miejsce jest naprawdę fantastycznie pię kne io każ dej porze dnia. Stą d masz dobry widok na cał e miasto. Idą c do ankiety, Dasha przypomniał a sobie, ż e zapomniał a o swojej czapce w pokoju. Kiedy Dasha wró cił a z czapką , nasza przyjació ł ka Rubby już mi wiernie sł uż ył a. Na począ tku po prostu poł oż ył się do snu obok mnie w cieniu, ale kiedy pró bował em po cichu rzucić , ró wnie cicho poszedł za mną . Gdy chł onę liś my promienie z panoramy porannej Kapadocji, pies dostał sobie zapiekankę . Planowaliś my zejś ć do Valley of Love-2. Dzień był gorą cy, sł oń ce agresywnie oś wietlał o każ dy zakamarek kanionu. Ale to nie powstrzyma odważ nych podró ż nikó w? Zaczę liś my schodzić . Dolina spotkał a nas trochę konkretnie. Nogi zaczę ł y atakować cienkie i ostre jak igł y nitki niektó rych roś lin. Roś lina wyglą da jak pszenica, tylko z dł ugimi wł oskami. Wł osy są tak cienkie, ż e przebijają sandał y i boleś nie wbijają się w nogi. Ale nasz Rubby nie dba o to, jak bardzo, zaró wno wychodził , jak i wychodzi. Doł ą czył do niego nawet przyjaciel - czarny pies Boks. Boks miał konstrukcję osmań ską , ale mimo to dział ał wystarczają co szybko. Valley of Love-2 wyglą da cał kiem nieź le, dostę pne są kolumny tematyczne.

Ale zauważ alnie gorszy od pozostał ych dolin. Po kró tkim szlaku wylą dowaliś my w luksusowej restauracji, gdzie uzupeł niliś my zapasy wody, Rubby od razu porwał dla siebie trochę mię sa, a Box postanowił zostać . Wkró tce dotarliś my do jednej z kluczowych atrakcji – koś cioł a El Nazar. Wejś cie nie jest drogie, 6 liró w, czyli okoł o dolara. Koś ció ł jest ró wnież jaskinią , w któ rej zachował y się freski na ś cianach.


Kiedy weszliś my do koś cioł a, Rubby zaczę ł a za nami podą ż ać . Ale gł ó wną atrakcją tej atrakcji jest wł aś ciciel, któ ry mieszka w pobliskiej jaskini. Lubi gadać , kazał nam iś ć po koś ciele do jaskini goł ę bi, a potem wró cić do niego na turecką herbatę . W staroż ytnoś ci goł ę bie w tych miejscach był y bardzo cenione i starał y się hodować jak najwię cej, w rezultacie cał e jaskinie był y zarezerwowane dla goł ę bi. Kiedy weszliś my do koś cioł a, Rubby chciał iś ć za nami, przy wejś ciu spotkał wzrok wł aś ciciela. Wyjaś nił em, ż e pies nie jest nasz, na co otrzymał em nieoczekiwaną odpowiedź : „Wiem, dlatego jest moja) Czę sto ze mną mieszka”. Ale najbardziej intrygują ce jest to, ż e teraz poznamy prawdziwe imię Rubby i dowiemy się , jak silne są moje zdolnoś ci parapsychiczne, któ re tak sprytnie spał y do ​ ​ tej pory, gromadzą c energię i mą droś ć moich lat, aby zadziwić wł aś ciciela psa i czytelnikó w tej historii dzisiaj. Wię c odsuń cie dzieci od ekranó w, a panie i panowie usią dź cie – odpowiedź moż e być nieco przytł aczają ca.

Chociaż kogo ż artuję , mał o kto uwierzy w taki zbieg okolicznoś ci. Nasz pies, a wł aś ciwie pies wł aś ciciela nazywa się Fyndyk! Ech, najwyraź niej nie zaproszą mnie na bitwę wró ż ek.

Dolina Zemi

Nastę pna dolina był a niezwykle zielona i miejscami bagnista, zwana Doliną Zemi. To prawda, ż e ​ ​ wę dró wka przez gę sto zaroś nię tą dolinę był a trochę przeraż ają ca. Olya i Zhenya spotkali wczoraj dł ugiego wę ż a (dł ugi - wedł ug Olyi). A dolina Zemi jest jakoś dosł ownie nadal tak nazywana. . . Przechodzą c przez tę dolinę byliś my w pogotowiu. Ale taki zielony szlak, takż e z rzeką , był w tych miejscach zupeł nie nieoczekiwany. Po drodze natrafiliś my na znakomite jaskinie i podjazdy na panoramy. W rezultacie dolina doprowadził a nas do miasta Uchisar. To miasto spowodował o szok kulturowy dla Dashy i dla mnie. Z daleka wyglą da jak Hogwart.

W rzeczywistoś ci są to setki mał ych domó w, nad któ rymi wznosi się wysoka zamkowa jaskinia. Wejś cie za symboliczną opł atą.9 liró w (1.5 USD). Jak niesamowity jest widok tego miasta. Gdybym widział to w filmie, był bym pewien, ż e to grafika komputerowa.

Podejś cie nie jest dł ugie, ale z samego szczytu cał a Kapadocja jest dosł ownie w zasię gu wzroku. W tym momencie zaczą ł em czuć , ż e zakochuję się w tym regionie. Poniż ej, u podnó ż a zamku, znajdują się jeszcze dwa ciekawe zamki, w któ rych moż na wspią ć się z serca i spoglą dać na niebezpieczne klify.

A samo miasto jest cał kiem dobrze zaprojektowane, jest kilka miejsc, z któ rych moż na bezpoś rednio zobaczyć idealne widoki na miasto i strzelisty zamek skalny.


Był em tak zafascynowany widokiem, ż e nie zauważ ył em drzewa, zawieszonego „oczami zł ego oka”. Kiedy wkopał em się w gł owę , oczy trzą sł y mi się tak groź nie, ż e prawie zaczą ł się pierwszy w historii Turcji opad. Minę ł a już ponad poł owa dnia, a przejechaliś my naprawdę dł ugą i trudną trasę , ale entuzjazm ze strony miasta, któ ry widzieliś my, był tak odczuwalny, ż e zamiast autobusu postanowiliś my wró cić do miasta inną doliną .

Musiał em iś ć szybko, gdy burzowa chmura cicho wpeł zł a do miasta. Nie zawiedliś my z drogą powrotną , Dolina Goł ę bi okazał a się zdecydowanie najpię kniejszą z dzisiejszych dolin. Dolina ta ma bardzo niezwykł ą strukturę skalną , wyraź nie ró ż nią cą się od wszystkich poprzednich dolin. Do hotelu dotarliś my w niecał ą godzinę i jesteś my z powrotem w naszej rodzinnej jaskini Yarrr! ! ! Tego wieczoru mieliś my prawdziwą ucztę w jednej z najbardziej spektakularnych restauracji w Goreme, ś wię towaliś my urodziny Olina.

Spró bowaliś my cał ej gamy tureckich sł odyczy i pysznych lokalnych potraw. To był y bardzo niezwykł e urodziny, nigdy nie chodziliś my na urodziny za granicą ))) I znowu najcenniejsza i wyją tkowa jest wymiana wraż eń i emocji z dzisiejszych tras. Siedzieliś my na tarasie bawią c się i ś mieją c. Nad są siednią skał ą zaczę ł a wschodzić księ ż yc w peł ni, a był nawet taki moment, kiedy dosł ownie na sekundę turyś ci stoją cy na gó rze bł ysnę li na tle księ ż yca.

Z drugiej strony nad odległ ymi miastami szalał a burza. Nie wiem jakim cudem, ale udał o mi się wszystkich namó wić przed pó jś ciem spać , aby jeszcze raz zrobić mał ą ś cież kę i wspią ć się na taras widokowy, popatrzeć na bł yskawice nad miastem. Ale nawet nie tyle bł yskawice, co widok z nocnego Gö reme był po prostu hipnotyzują cy. A najbardziej niesamowite jest to, ż e nie trzeba nawet lecieć daleko do Chin, aby uzyskać taki poziom pię kna, tutaj wszystko jest po twojej stronie, w Turcji. Ogó lnie Turcja po raz kolejny uderzył a nas pię knem swojego kraju. A przed pó jś ciem spać obowią zkowe spotkania z mewą na tarasie. Tego wieczoru Zhenya nadal oferował a wszystkim spró bowanie oryginalnego tureckiego napoju, ale ponieważ smak napoju bardzo przypominał marynat, napó j nie był szczegó lnie atrakcyjny dla nikogo. Ale w restauracji spró bowaliś my bardzo smacznego narodowego napoju z hibiskusa.


Budzenie się o wpó ł do pią tej rano jest już normalne. Jedyny moment - absolutnie każ dy miał albo niepokoją ce sny, albo kompletny nonsens. Dziś postanowiliś my spotkać balony z gł ó wnego widoku Goreme. Był o pię knie, nawet pomimo tego, ż e gromadzi się tu prawie cał e miasto, miejsca dla każ dego starczy. Ale moja osobista opinia jest taka, ż e ​ ​ balony są ró wnie pię kne do oglą dania z ró ż nych czę ś ci miasta, najważ niejsze jest wspinanie się wyż ej.

To chyba jedna z moich ulubionych historii, kiedy ją piszę , znó w jestem z przyjació ł mi w Kapadocji i nie chcę , ż eby się skoń czył a, ale mimo wszystko zaczyna się nasz ostatni peł ny dzień . Szkoda, ż e ​ ​ ś niadanie w hotelu zaczyna się o godzinie 08:00. Wygodniej był oby nam rozpoczą ć trasę zaraz za balonami.

Avanos

Dojazd do miasta zajmuje 40-50 minut. Niedł ugo. Gorą cy asfalt rysuje obrazy jezior, odbijają jeż dż ą ce samochody. Jak pię kne i niebezpieczne są miraż e. Wyglą da na to, ż e dzisiaj bę dzie upalny dzień . Miasto Avanos przyjechał o do nas dosł ownie od pierwszej minuty. Miasto jest mał e, ale są wszystkie niezbę dne elementy na przytulny spacer - zacienione zauł ki, mostek na rzece, przytulny meczet wś ró d zielonych drzew, garś ć warsztató w z doniczkami, moż na wejś ć do warsztató w i popatrzeć na wszystko .

Ceny są o rzą d wielkoś ci niż sze niż w Goreme. Co wię cej, jest nawet McDonald's i Starbucks! Kilka godzin na spacer po mieś cie tylko dla sł odkiej duszy.

Nie mogliś my ró wnież przejś ć obok restauracji, któ rej sale został y wykonane w stylu antycznym. Zdecydowanie zdecydował em, ż e powinniś my coś tu zjeś ć . Dosł ownie w każ dej restauracji pró bował am zupę z soczewicy, do zupy przyniesiono sał atkę , wybraliś my też turecką sł odkoś ć - Birmę . Przez dł ugi czas zmagał em się z wyborem mię dzy ayranem a napojem z hibiskusa. Po dł ugich sporach wewnę trznych zdecydował em się na drinka, ale moja nieznajomoś ć tureckiego grał a przeciwko mnie tutaj.

Przynieś li mi duż ą szklankę zimnej i pię knej solanki, któ rą Zhenya dał nam do spró bowania. Wydaje mi się , ż e kelner nawet nie do koń ca uwierzył , ż e go wypiję . Ale ogó lnie rzecz biorą c, był o to pozytywne. Nawiasem mó wią c, ta wycieczka jest liderem pod wzglę dem iloś ci wypitego airanu podczas podró ż y. Nazywam się Andrey i jestem uzależ niony od Airan!


W tym czasie Olya i Zhenya przyjechał y minibusem na spacer po Avanos. I wsiedliś my do tego samego minibusa i pojechaliś my w kierunku Gö reme. Udaliś my się do miejsca oznaczonego na mapie jako „Baś niowe Kominy”. Nie byliś my do koń ca pewni, czy pomysł był tego wart, ale musimy spró bować . Na jednym z rozwidleń poprosił em kierowcę , ż eby nas wysadził . Biorą c pod uwagę miraż e na drogach, akt był naprawdę odważ ny. Przecież jeś li upał okaż e się dla nas zbyt cię ż ki, to nastę pny minibus na tej trasie przejedzie dopiero za godzinę . Byliś my jak na ś rodku pustyni, opustoszenie i samotnoś ć skał był y niepokoją ce. Ale poszliś my na step w kierunku samotnych gó r. Dolina okazał a się naprawdę warta zachodu i na pewno inna od wszystkich poprzednich. I ogó lnie chcę zauważ yć , ż e każ da dolina ma swoją wł asną skó rkę . Wydawał oby się , ż e skał y są takie same, ale w rzeczywistoś ci pię kno jest wszę dzie naprawdę inne. Tutaj moż na wę drować u samego podnó ż a skał „z czapkami”.

Ten widok jest chyba najbardziej mistyczny, skoro tylko te kamienie nasadowe są trzymane na ostrych szczytach? Okoł o 40 minut na trasie i zauważ yliś my, ż e ś ciana gó r o wysokoś ci do 20 metró w oddziela nas od ostatniej gwiazdy, ale nie bę dziemy z tego powodu krą ż yć ? ! Impromptu wcią ż był o takie samo, ale wspię liś my się na ś cianę ! Ponownie dzię ki Game of Thrones, gdzie pokazano, jak ró ż ne zł e duchy wspinał y się po ś cianie.

Jeś li oni mogą to zrobić , to na pewno moż emy to zrobić . Tylko nasz cierpliwy aparat nie lubił wspinaczki, jeś li na poprzednich wyprawach utoną ł , to spadanie na skał y był o dla niego czymś nowym. Za ś cianą , ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, był o peł no ludzi. Jak znaleź li się w tym opuszczonym kanionie? Pospieszyliś my do nich, był cał y kompleks jaskiń i cał kiem poważ na skala, nawet policjant ma swoją jaskinię . Są dzą c po podś wietleniu. Powinno być tu pię knie w nocy, ale jak tu trafić w nocy. Wspinaliś my się we wszystkich wyobraż alnych i niewyobraż alnych jaskiniach.

Zaczynamy wychodzić

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (36) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara