Wakacje zostały zrujnowane

Pisemny: 30 listopad 2008
Czas podróży: 1 — 7 październik 2008
Ocena hotelu:
1.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Był em w tym hotelu od 08.10. 08 do 15.10. 08.
Nie był o problemó w z zameldowaniem się w hotelu, pokó j o dziwo okazał się apartamentem dwupokojowym, z duż ym balkonem, był nawet aneks kuchenny z lodó wką , moż na powiedzieć , ż e to tam wszystkie uroki hotelu (jak i odpoczynek) się skoń czył .
Karmiliś my (all inclusive) 4 razy: ś niadanie po 8 rano: jajka na twardo, niejadalne, ale strasznie urozmaicone sał atki (zasada: czego nie jedliś my wczoraj, dokoń czymy dzisiaj), 3 rodzaje dż emu i biał e tureckie bochenki . Obiad o 12:30 (zasada - kto nie miał czasu na kilka minut, spó ź ni się i bę dzie gł odny) - te same sał atki, w wię kszoś ci - makaron na zimno z zimnym sosem (szczerze - do dziś to pamię tam obrzydliwy smak), rzadko - kurczak lub ryba (każ dy - ś ciś le jeden kawał ek). O godzinie 5 piekł y placki z nadzieniem (ziemniaki, kieł basa lub grzyby) - każ dy musiał zjeś ć po 3 talerze, ku oczywistemu niezadowoleniu Turkó w, bo to jest pyszne w poró wnaniu do obiadu. Potem - o 19:00 kolacja (patrz zasada obiadu), co dziwne, był a o rzą d wielkoś ci smaczniejsza niż obiad: ryż , faszerowana papryka i (lub) kieł basa, kurczak. Nigdy nie myś lał em, ż e w Turcji bę dę tak zadowolony z ryż u. Nie był o innego owocu niż arbuz, zakł adają c, ż e arbuz jest owocem.

Co do picia: lokalną wó dkę pije się tylko z duż ą iloś cią toniku (coli), a takż e z wielką autohipnozą , ż e TO jest mniej lub bardziej strawne. Dalej - wino, przetł umaczone na turecki - sharap. Rzeczywiś cie, zamknę liby się przy tym „boskim napoju”, albo zamknę liby go dla siebie o wiele gł ę biej, bo picie go jest zupeł nie niemoż liwe. Widzieliś my piwo i bardziej rozcień czone, dlatego bez komentarza.
Plaż a jest brudna, są butelki, niedopał ki, papier toaletowy i nie tylko karteczki - w ogó le - czują się jak w domu. Nie powiem, ż e bardzo się martwił am, jak mó wią : tylko po to, ż eby zobaczyć morze… Jedyne pocieszenie za takie pienią dze.
W zasadzie nie był o animacji, w tym hotelu jest szykowny macho, samorodek ma na imię Alex, wię c twierdził , ż e jest animatorem. Oczywiś cie jeś li animacja to obserwowanie mnie na rogu i ć wiczenie ś wietnego rosyjskiego poprzez sł owa: „Kocham Cię ” i „Seks ok”. Ć ś ś , ts, ts. " Miał em szczę ś cie - spó ź nił em się trzeciego dnia, ale przestał em wycierać stó ł , zmywać talerze, zmieniać popielniczki i nakł adać serwetki. Dobrze mi sł uż y.
Reszta personelu nie pozostawił a w swoich duszach i wspomnieniach ż adnych emocji, jednak barman kilka razy odwró cił tył ek, ignorują c magiczny blask oczu i impulsy duszy wywoł ane kilkoma wó dkami i pilnie wymagają cy kontynuacji bankietu.
Ogó lnie podsumowuję :
1. numer - 4 punkty
2. jedzenie i napoje - 0 pkt. Swoją drogą , nie jestem wybredna w kwestii jedzenia.
3. morze, basen hotelowy i zjeż dż alnia - 8 punktó w
4. sprzą tanie pokoju - 5 punktó w
5. Alex i barman - szkoda siwych wł osó w hotelu?

Osobną kwestią są wycieczki. Ludzie, bł agam, nie jedź cie do Fainy na wycieczkę Hummingbird (mał y spacer od hotelu tuż przy autostradzie). Ponieważ zostaliś my oszukani wycieczką na „jeep safari”, nawet Ostap Bender i pan Korobeinikov nie odnieś li sukcesu. Kosztował o mnie to, ż e wyszedł em z domu z gorą czką i bó lem ucha (wycieczka był a w przeddzień wyjazdu), a reszta - zrujnowany dzień (i opł acony).
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał