Przygody Ukraińców w Tunezji

26 Sierpień 2010 Czas podróży: z 18 Listopad 2009 na 26 Listopad 2009
Reputacja: +20
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Do Tunezji trafiliś my przypadkiem. Nigdy nie planował em, nie myś lał em ani nie marzył em o wizycie w Tunezji. Nawet w księ garni wś ró d przewodnikó w, planują c lub myś lą c o kolejnej wyprawie, do ksią ż ki DK o tej nazwie ani razu nie zaglą dano. Pewnego sobotniego jesiennego dnia siedzimy w pracy, w biurze i nagle mó wię : „Vasya, jak bę dziemy obchodzić twoje urodziny? Chodź my gdzieś , dobrze? ”. Zadzwoniliś my do biura podró ż y, w Egipcie nie był o pł oną cych, w listopadzie okazuje się , ż e jest tam sezon. I jest w Tunezji i niedrogie. I co to jest? Czy jest tam nawet ciepł o? Ciepł o ciepł o. . .

Dwa dni pó ź niej byliś my w Tunezji. W internecie wyczytaliś my, ż e wó dka jest tam bardzo ceniona i moż na ją wymienić na dowolny produkt na targu, wię c zabraliś my ze sobą trzy butelki. Jeden do oddania w recepcji hotelowej w celu uzyskania najlepszego pokoju. A po drugie - do wymiany na coś bardzo fajnego na targu. Pamię tają c o tym, znó w się ś mieję - Ha-Ha-Ha. Zacią gnę li peł ny Chumadan wó dki na trzy dziewię ć krain i jaki był wynik? W recepcji dali mi butelkę . Wię c co? Pokó j jest zwyczajny, dokł adnie taki sam jak kobiety z naszej grupy - osiedlił y się po są siedzku. A przed podaniem wó dki administratorowi zapytali rosyjskoję zyczną eskortę grupy, z począ tku był zaskoczony, powiedział , ż e pokoje są wszę dzie takie same, potem podszedł do administratora i zapytał - Chcesz wó dkę ? Nie odmó wił . Dał nam klucze i mó wi - Najlepsze! Najlepsza liczba! Wyobraź nia narysował a szykowne mieszkania. A potem kupiliś my vouchery za 230 $ od osoby!


Hotel jest obskurny, nie znajduje się w samym Sousse, ale blisko niego - przy autostradzie, poś rodku mię dzy miastem a szykownym miasteczkiem - turystyczną osadą Port el Kantaoui. Gdybym miał wybrać miejsce, w któ rym bę dziemy mieszkać , teraz pojechał bym tylko tam. Jest tam bardzo cywilizowane, jeś li są miejscowi, to jest ich niewielu i są też cywilizowani - mniej wię cej. Przynajmniej nikt nie rzuca się na ciebie tak bardzo, jak w samym Sousse. W Porcie znajdują się luksusowe jachty z ró ż nych stron ś wiata, Europejczycy odpoczywają i wszystko jest bardzo pię kne. Generalnie chodziliś my tam raz lub dwa na spacer, a raczej podjeż dż aliś my taksó wką . Spacer 20 minut, taksó wka - 5.

Poszliś my na spacer po Sousse. Na starym mieś cie - medyna. Miejscowi pytają : „Czy pierwszy raz jesteś w Tunezji? Dobrze! (Dobrze – naszym zdaniem)”. I szczę ś liwie zacierają rę ce. Rozrywają wszę dzie. Co wię cej, wiesz, ż e zostaniesz oszukany i nic nie moż esz na to poradzić ! Przykł ad. Poszedł em zjeś ć w Sousse. Postanowiliś my nie iś ć do restauracji dla turystó w z kosmicznymi cenami, ale do zwykł ej kawiarni - dla miejscowych. Przede wszystkim jest to cał kowicie niehigieniczne. Miejscowy kupił sobie cheeseburgera, otworzył gó rną buł kę , wypuś cił muchę i jadł dalej. Apetyt natychmiast znikną ł (mamy). Tak, nie mają soku pomidorowego, jest peł en wszelkiego rodzaju ś wież ych sokó w. Zamó wiony sok pomidorowy. " Smaczny! Smaczny! " kelner przekonał nas. Rzadkie bzdury! Kró tko mó wią c, zapł aciliś my duż o pienię dzy i wyszliś my gł odni. Mijamy kolejną restaurację - dla turystó w. Mimo to postanowiliś my wejś ć do ś rodka, zapalić , ż eby przez chwilę nikt się nie mę czył . Aby nie zostać ponownie oszukanym, prosimy o trochę lodó w i najmniejszą szklankę coli (czyli szklaną butelkę ). Po chwili wychodzi kelner z lodziarnią ogromnej wysokoś ci i litra! szklanka coli. - Hahaha! „Ale mamy takie okulary - mniej - nie! ”

Kobiety - nasze są siadki - poszł y na plaż ę pierwszego dnia. Kł amią , palą . Odpowiedni tunezyjski. Taki mił y, radosny, uś miechnię ty! Mó wi: „Jesteś pierwszy raz w Tunezji? Dobrze! ”. Nate, to prezent dla ciebie. I daje im jakiś mał y owoc. Kobiety był y bardzo szczę ś liwe, co za mili, goś cinni ludzie! Owoce został y zjedzone. Smaczny. I rzucił się : „Daj mi 10 dinaró w! ”. Gdyby tak był o, to oczywiś cie dawaliby – ze strachu. Ale tylko pierwszego dnia. Pienią dze nie został y jeszcze wymienione.

W ogó le nie mó wię o rynkach. Ceny mogą być setki razy wyż sze niż zwykle. Zwł aszcza, gdy dowiadują się , ż e po raz pierwszy jesteś w Tunezji. Poszliś my na targ w Nabeul, gdzie robią swoją malowaną ceramikę . Stamtą d wysył ają na cał y kraj. Tam jest najtaniej - 2-4-6 dinaró w za talerz. Pię kne, kolorowe, kolorowe. Jakoś ć - nie wiem, mam wą tpliwoś ci. Chciał bym kupić ró ż nej wielkoś ci talerze, miski, pó ł miski i spodki. Trzymam się . Kupił em tylko kilka sztuk. Ale Vasya nagle uznał a za niezwykle konieczne zakup bę bna. „Dlaczego go potrzebujesz? Zmień zdanie! A gdzie zamierzasz to przechowywać ? ”. Nie. Chcę wszystko. Przylgną ł em do tego bę bna jak mał y. I krzyczy ""Wkró tce są moje urodziny! To bę dzie mó j prezent! ". Dobra. Potargujmy się ze sprzedają cym. Chcieli go uszczę ś liwić i zamienić bę benek na butelkę wó dki, któ rą w tym celu zabrali ze sobą na targ. Nie był o go tutaj. Z jakiegoś powodu ż aden z tubylcó w nie chciał rezygnować z ż adnego produktu na rzecz bezcennej butelki (jak pisano w Internecie). Kró tko mó wią c, sprzedawca zrobił wł aś nie dla nas! symboliczna cena za bę benek 10 dinaró w plus butelka wó dki. Szczę ś liwy, przejdź my dalej z bę bnem. A potem spotykamy te same bę bny. Pytamy dlaczego. 10 dinaró w. To bez licytacji i bez wó dki. - Hahaha! Znowu schrzanili! I dlaczego tylko cią gnę li wó dkę , bo przecież jest cię ż ka!


Przy wyjś ciu z marketu patrzę – ach, jakie ł adne wiklinowe torebki, maleń kie jak kukieł ki. Chcę torbę ! Moż na tam wł oż yć portfel i przewodnik po Tunezji, aby nie nosić go w rę kach. Dlaczego torby? 75 dinaró w. Znają c przebiegł ych ł apaczy, licytacja był a okrutna. Handlowaliś my przez dwadzieś cia minut. Wyrzucili to do 20. Idziemy z torebką , wyglą damy - dokł adnie tak samo, a jeszcze pię kniej - po 7! -Ha! Jeszcze raz! Nastę pnego dnia wybraliś my się na wycieczkę . Ubrał am się w szykowną wiejską sukienkę pod kupioną przeze mnie wiklinową torbę . Wł aś nie wysiadł em z samochodu, radoś nie machają c nową torbą i nagle - raz! - a spó d super jakoś ciowej (wedł ug sprzedawcy) torby odpada, a cał a zawartoś ć wypada na ziemię . Był yś my skrę cone ze ś miechu. Ale to nie wszystko.

Wybraliś my się na wycieczkę do Sidi Bou Said. Wspaniał e kolorowe miasto. Dinary się skoń czył y. Są tylko dolary i karta. Có ż , kto wiedział , ż e w Sidi Bou Said nie ma bankó w. Nie ma też bankomató w. Zbliż a się kolacja. A wię c chcesz jeś ć . I ja też chcę pić . I nagle mijamy szanowaną i bardzo drogą dla turystó w restaurację . I akceptują zaró wno karty, jak i dolary. Niech bę dzie drogo, ale zjemy, ur-r-ra! Zamó wiliś my dwie przepyszne herbaty z orzechami w maleń kich filiż ankach, jeden sł oik coli, jedną sał atkę warzywną (najtań szą ) i jedną rybę dla dwojga - ż eby zaoszczę dzić pienią dze. Przynieś li rachunek - za 60 USD. Jednak! Dali mi wizytó wkę . Po 20 minutach przychodzi kelner, mó wi, ż e karta nie jest akceptowana. Dobra, dali mi 100 dolaró w. Czekamy na kapitulację . Dł ugi czas bez. Przynosi - 6 dinaró w (to okoł o 6 USD). Gdzie są pozostał e 30 dolaró w? Kelner był zaskoczony, rzuca kolejne 2 dinary i mó wi - dalej, radujcie się ! Nie psujcie sobie nerwó w, to Tunezja, zapewniam siebie.

Ostatniego dnia nie został o w ogó le dinaró w. I dolary też . Przez cał y tydzień naszego pobytu w Tunezji nie kupiliś my ż adnej mił ej pamią tki. Chciał em zabrać ze sobą coś prawdziwie tunezyjskiego. Na przykł ad oliwa z oliwek. Lub olejek jaś minowy do masaż u. Wzię liś my kartę VISA, butelkę wó dki i poszliś my na zakupy. Poszliś my do sklepu turystycznego, gdzie sprzedawane są lokalne rę kodzieł a i pamią tki, a moż na pł acić kartą . Trochę droż ej niż na bazarze, ale wtedy nikt się do ciebie nie przykleja i moż esz spokojnie patrzeć na wszystko. Cał ą godzinę spę dziliś my na wyborze prezentó w dla przyjació ł i krewnych, podeszliś my do kasjera, wycią gnę liś my kartę (miał o na niej 250 dolaró w) iw odpowiedzi usł yszeliś my - twoja karta jest pusta, nie ma na niej 0 pienię dzy. Oh! To został o nakrę cone w restauracji! „Wokó ł są tylko oszuś ci! ” – jak mawiał jeden z moich kolegó w z pracy.

Wę drowaliś my na targ z nadzieją , ż e wymienimy wó dkę na dowolny produkt, któ ry nam się spodoba, na pamią tkę . Wasia zobaczył a noż e, pyta - czy to dobre ostrze? „Nie, co ty, to jest STAL TURYSTYCZNA! ” -Hahaha! To stał o się dla nas popularnym wyraż eniem po Tunezji. Sprzedawcy szturchają swoje towary w twarz - kup, kup! A my: „Zmień – na butelkę wó dki”. Nie, chodź na dinary. Nie – tym samym tonem – przesiadka na wó dkę . Zdał em sobie sprawę , ż e nie moż emy kupić za pienią dze, od razu wyszedł em. Nie kupują c niczego, wychodzimy ze sklepu. Wybiega za nim iw pogoń krzyczy po rosyjsku: „Plakhoj! Plakhoj! Pierdol się ! ” Wasia był a zdenerwowana, a ja roześ miał em się histerycznie. Zapamię tał em wszystko - restaurację , kartę i nową torbę bez dna itp. A to jest cał a Tunezja!


Wracamy autobusem do samolotu, a nasze są siadki mó wią : „Och, spó jrz, co oni robią na drogach? Vasya - poważ nie tak: „Wię c to są zabytki. Turyś ci!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Закоулки Медины (Сус)
Горный Оазис
На пляже
Podobne historie
Uwagi (3) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara