Więc tym jesteś, Afryka! Podróż na Saharę

29 Wrzesień 2016 Czas podróży: z 17 Lipiec 2015 na 31 Lipiec 2015
Reputacja: +427.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Mó wią , ż e Tunezja bez Sahary jest jak Egipt bez piramid i nie moż na się z tym nie zgodzić . Turyś ci w każ dym wieku i narodowoś ci rezerwują tę wycieczkę z poś piechem, nie szczę dzą c wydatkó w i zamieniają c wygodne wakacje na plaż y na dł ugie przejaż dż ki autobusem, aby poczuć gorą cy oddech pustyni, zobaczyć niekoń czą ce się piaszczyste przestrzenie, jeź dzić po wydmach na wielbł ą dach i jeepach , odwiedź dzikie plemiona, któ re wcią ż ż yją w prymitywnych jaskiniach, i skosztuj daktyli w prawdziwej oazie.


Nie mogę nazwać siebie mił oś nikiem pustyni – wolę morze, gó rskie krajobrazy, jeziora, rzeki i lasy, ale nie mogł am nie pojechać na Saharę bę dą c w Tunezji. Nawet pomimo tego, ż e musiał am jechać sama, bo tym razem mó j mą ż nie mó gł polecieć z nami na wakacje, a ja nie odważ ył am się zacią gną ć Timokhy w tak dł ugą podró ż autobusem i zostawił am je z babcią w hotelu. Oczywiś cie, biorą c pod uwagę lokalną mentalnoś ć , takie wycieczki są najeż one bez towarzysza: zwię kszona uwaga mę ż czyzn był a czasami denerwują ca, ale generalnie bę dziesz „pod ochroną ” przewodnika, wię c nie powinieneś się martwić . Najważ niejsze, aby nie oddalać się od swojej grupy turystycznej.

Powinieneś nosić lekką odzież , oczywiś cie wygodne buty, koniecznie zał ó ż kapelusz i okulary przeciwsł oneczne, aby chronić oczy przed sł oń cem i drobnym piaskiem. Zabierz ze sobą wodę w cenie 1-1.5 litra na osobę (sprzedawana po wygó rowanych cenach na pustyni), krem ​ ​ do opalania, stró j ką pielowy i rę cznik (przydadzą się w hotelowym basenie) oraz pienią dze na napoje, pamią tki i napiwki (polecane bę dą zostawiać nie tylko kierowcę autobusu, ale takż e w każ dym punkcie turystycznym). Dzieci trzeba zabrać , bę dą zachwycone podró ż ą , ale być moż e już w wieku 6-7 lat.

Koszt podró ż y na Saharę wynosi od 165 dinaró w (okoł o 85 euro), dla dzieci w wieku od 2 do 11 lat – od 85 dinaró w. Dodatkowo trzeba zapł acić za przejaż dż kę bryczką w oazie z degustacją soku palmowego i wizytę w zoo (10 dinaró w - 5 euro), za przejaż dż kę jeepem po wydmach (43 dinary - 22 euro), wielbł ą d jazda konna (21 dinaró w - 10.5 euro), quady (35-50 dinaró w w zależ noś ci od 1 lub 2 osó b) lub tró jkoł owiec (40 dinaró w - 20 euro). Ogó lnie przyjemnoś ć nie jest tania, ale w 2 dni przejedziesz 1200 km i odwiedzisz wiele naprawdę wyją tkowych miejsc. A przewodnik opowie Ci wiele ciekawych rzeczy o kraju, o zwią zku kobiety i mę ż czyzny, o ż yciu rodzinnym, prawach i obyczajach. A niezrozumiał a dla Europejczykó w i tajemnicza Tunezja choć trochę otworzy zasł onę tajemnicy. Jednak najpierw najważ niejsze.


O 6 rano czekał na nas autobus w hotelu. Uł oż ywszy się , wyruszyliś my w dalszą drogę . Przechodzą c wzdł uż dł ugich plantacji drzew oliwnych zasadzonych podczas francuskiej inwazji, nieprzebytych zaroś li kaktusó w i palm daktylowych, biał ych pł askich domó w, z któ rych wiele jest niedokoń czonych (w koń cu Tunezyjczycy budują swoje domy „etapowo”, bo gromadzą pienią dze), zakurzone ulice, gdzie z nowoczesnymi samochodami i motocyklami jeż dż ą wozy cią gnię te przez osł y, rozumiesz, ż e ten kraj to zupeł nie inny ś wiat, spadają cy na nas swoją ró ż norodnoś cią , zupeł nie innym ż yciem i niesamowitymi kolorami. . .

Naszym pierwszym przystankiem jest miasto Kairouan. Jest uważ ane za czwarte ś wię te miejsce po Mekce, Medynie i Jerozolimie, a siedmiokrotna pielgrzymka do niego ró wna się pielgrzymce do Mekki. To tutaj, w meczecie Okba, mali tunezyjscy chł opcy poddawani są rytuał owi obrzezania. Sam meczet, z kolumnami przywiezionymi z Kartaginy i 100-metrowym minaretem, nazywany jest arcydzieł em architektury islamskiej.

Ponadto miasto sł ynie z rę cznie tkanych dywanó w. Moż na podziwiać sztukę mistrzó w i kupić dywan podczas wycieczki do lokalnego sklepu handlowego. Tutaj w trzypię trowym sklepie sprzedawane są najtań sze pamią tki w Tunezji: fajki wodne, malowane tomy, wszelkiego rodzaju dzbanki i talerze, magnesy i ramki na zdję cia, a takż e torby, portfele i paski z wielbł ą dziej skó ry oraz kosmetyki. Swoją drogą bardzo polecam tunezyjski szampon na bazie henny: w Kairouan kosztuje tylko 4 dinary (2 euro), ale produkt jest znakomity, wł osy po nim posł uszne i lś nią ce. Ogó lnie wycieczka do Kairouan nazywana jest najbardziej „ekonomiczną ”: ceny tutaj są naprawdę znacznie niż sze niż w innych miastach.

Nastę pnie, w drodze na Saharę , zatrzymaliś my się w bardzo pię knej restauracji. Obiad w formie bufetu jest wliczony w cenę wycieczki. Zaoferowano nam kuskus i inne dania narodowe, wszystkie doś ć ostre. Po nasyceniu podziwialiś my kolorowe orientalne wnę trza, malowaliś my ś ciany i sufity i jechaliś my dalej.

Krajobrazy za oknem stopniowo stawał y się coraz bardziej niesamowite: zamiast plantacji oliwek i zuboż ał ych osad pojawił y się obrazy marsjań skie: sł abo zalesione sawanny, piaszczyste przestrzenie, wieczni wę drowcy - koczownicze plemiona w oddali. . . Tu i ó wdzie samotne wielbł ą dy pasą ce się wś ró d kaktusy przecię ł y drogę , a wzdł uż drogi co jakiś czas widoczny był specjalny znak: „Strzeż się wielbł ą dó w”. Rozpoczę ł a się wielka Sahara.


Sahara moż e sł usznie być dumna z wielu najlepszych wskaź nikó w na ś wiecie. Odnotowano tu najwyż szą temperaturę (59 stopni w cieniu), dobowe spadki temperatury powietrza o 30 stopni i najmniejsze opady: na niektó rych terenach nie spadają one w ogó le w cią gu roku. Ale czasami pada tu nawet ś nieg! Tak wię c w lutym 1979 roku spadł ś nieg. Oto ona - niesamowita Sahara!

Znajomoś ć z nią zaczę ł a się dla nas od miasta Tozeur. Być moż e najbardziej spodobał o mi się to miejsce na pustyni, bo tutaj znajduje się sł ynna oaza: 140 tysię cy palm daktylowych! Rozkosz jazdy drż ą cym wozem konnym przez gę ste zaroś la ogromnych drzew, gdzie nieopodal, na wycią gnię cie rę ki, z palm zwisają banany, a dojrzał e granaty natychmiast czerwienieją mię dzy liś ć mi, a nieopodal szumi strumyk, nawadniają cy to dziewicze zielona dż ungla, nie da się wyrazić sł owami.

Tutaj w oazie dostaliś my smak prawdziwego soku palmowego (przezroczysta biel, smakuje jak brzoza, ale sł odszy), pokazano nam farmę , któ ra produkuje ró ż ne przysmaki z daktyli, gdzie moż na był o kupić dż em, mió d lub jam, a takż e przedstawił się z dziadkiem Mohammedem, któ ry zademonstrował cuda wspinaczki: dosł ownie w minutę wspią ł się na wysoką palmę i wspią ł się z powrotem. Musi wię c wspinać się na drzewa kilka razy w roku, aby je spryskać , inaczej nie przyniosą owocó w.

W oazie znajduje się ró wnież mini zoo, w któ rym ż yją afrykań skie zwierzę ta. Dotknię ty przez wielbł ą da, z przyjemnoś cią popijają cy „colę ”. Myś lę , ż e w koń cu to tylko herbata, a butelka coli sł uż y do uatrakcyjnienia go turystom.

Egzotyczny pokaz ze skorpionami, wę ż ami i waranami ró wnież był imponują cy. Okazuje się , ż e oni też wiedzą , jak kochać !

Nadszedł czas, aby opuś cić oazę i udać się do hotelu, w któ rym mieliś my spę dzić noc: okazał się luksusowym hotelem prezydenckim. Wię cej o tym opowiem nieco pó ź niej, ale na razie przesunę liś my się z autobusu do jeepó w i ruszyliś my w kierunku odcinka sł ynnej trasy Paryż -Dakar. Chociaż ta wycieczka jest opcjonalna, za opł atą nikt nie odmó wił . Obiecywali morze adrenaliny i niezapomniane emocje, a rzeczywiś cie bardzo egzotyczny kierowca w kefii na gł owie wspinał się z duż ą prę dkoś cią po stromych wydmach, ustawiają c samochó d w pozycji niemal pionowej i jak powinien ł askotać nasze nerwy.


Miał em też szczę ś cie, ż e widział em miraż e! Przewodnik, jadą c z nami tym samym jeepem, wskazał na morze i palmy na brzegu, widoczne w oddali, ale tak naprawdę morza tam nie był o. Tylko piasek na tysią ce kilometró w. To tylko gra ś wiateł , „fata morgana”, fenomen typowy dla pustyni.

Potem zabrano nas w inne ciekawe miejsce - do scenerii „Gwiezdnych wojen”. To nieziemskie krajobrazy Sahary zainspirował y kiedyś George'a Lucasa do nakrę cenia swojej legendarnej trylogii o obcych cywilizacjach. Do tej pory na pustyni pozostał o cał e „miasteczko filmowe”, gdzie fani filmu mogą robić zdję cia w domu Luke'a Skywalkera, wspinać się do ś rodka i szczegó ł owo badać domy bohateró w.

Po kolejnym postoju fotograficznym na duż ym, piaszczystym wzgó rzu przypominają cym kształ tem wielbł ą da, udaliś my się na odpoczynek w hotelu.

W cenę wliczony był obfity i smaczny obiad (opró cz napojó w). Pokoje są doskonał e: przestronne i pię kne. A „na przeką skę ” czekaliś my na duż y odkryty basen pod gwiazdami, w któ rym po takim dniu peł nym wraż eń na gorą cej Saharze moż na był o popł ywać przynajmniej cał ą noc. Jak wtedy ż ał ował am, ż e tym razem podró ż ował am sama, bez mę ż a! Pł ywanie z ukochaną osobą pod nocnym niebem na ś rodku pustyni – czy to nie sen? !

Przewodniczka nie polecał a nam jednak dł ugo cieszyć się wypoczynkiem w basenie, ponieważ nastę pnego dnia musieliś my wstać bardzo wcześ nie - o 3 nad ranem na spotkanie ś witu nad czerwonym solankowym jeziorem Chott el-Jerid. W tł umaczeniu na ję zyk rosyjski jego nazwa brzmi jak „sł one mieszkania”, jest to najwię ksze sł one jezioro w Afryce Pó ł nocnej. Kiedyś zrujnował cał e karawany, oszukują c ludzi i zwierzę ta, by myś leli, ż e gruba skorupa solna utworzona przez parowanie jest wystarczają co silna, aby przepł yną ć jezioro.


To miejsce jest wyją tkowe, ponieważ jest jeziorem – w klasycznym tego sł owa znaczeniu – zdarza się tylko zimą , w porze deszczowej. Przez pozostał ą czę ś ć roku wysycha Chott el-Jerid, a na jego miejscu z soli i piasku powstają niesamowite i najpopularniejsze pamią tki z Tunezji – „ró ż e pustyni”. Naprawdę są bardzo podobne do kwiató w i wystę pują w ró ż nych kolorach. Miejscowi uważ ają je za symbole niegasną cej mił oś ci i wymieniają się nimi ze swoimi kochankami.

Wschó d sł oń ca na Saharze nad sł onym jeziorem bagiennym to jedno z przeż yć , któ re każ dy musi przeż yć przynajmniej raz w ż yciu. „Biał e sł oń ce pustyni” wschodzi zza czarnego horyzontu nagle, w mgnieniu oka, rozś wietlają c niekoń czą ce się piaszczyste przestrzenie delikatnym ró ż owym ś wiatł em. Stwarza absolutne wraż enie, ż e jesteś gdzieś w innych ś wiatach i przestrzeniach: obcy krajobraz, oś wietlony fioletowym blaskiem, nie przypomina niczego, co widziano wcześ niej na ziemi. A wokó ł rozchodzi się niesamowicie czyste i ś wież e powietrze o sł onym smaku. . .

Chcę tu zostać bardzo dł ugo, ale przewodnik już pospiesznie dzwoni do wszystkich w autobusie. Niestety, nadszedł czas, aby opuś cić oszał amiają cy Chott el Jerid. Dalej nasza ś cież ka leż y w Duz: to tutaj poznamy „statki pustyni” - wielbł ą dy.

Stacja Camel jest doś ć duż a, na terenie znajdują się kawiarnie, miejsca do rekreacji, sklepy z pamią tkami. Ci, któ rzy ż yczą sobie kilku dinaró w, otrzymują pasiaste ubrania kierowcó w i turban: wyglą dają bardzo zachę cają co i dobrze chronią przed sł oń cem i piaskiem. Ale nawet w zwykł ych ubraniach nie odczuwał em ż adnego dyskomfortu, wię c nie ma potrzeby ich wypoż yczać . Nastę pnie posadzono nas na wielbł ą dach, każ dy kierowca prowadził.3-4 zwierzę ta iw tak mał ych grupach ruszaliś my na podbó j wydm. Spokojna cisza pustyni, dł ugie cienie suną ce po piasku, postó j wś ró d ż ó ł tych wydm i mą dre oczy majestatycznych „dromaderó w”, jak nazywa się tu wielbł ą dy – z pewnoś cią spodobał mi się ten spacer!


No, a potem pojechaliś my dalej - do niesamowitego miasta Matmata. Tutaj, w „domach” wykutych w skał ach, mieszkają Berberowie lub, jak nazywają ich Tunezyjczycy, troglodyci („ż yją cy w jaskini”). To najstarsze plemię , któ re przybył o na te ziemie znacznie wcześ niej niż Fenicjanie. I wybrali jaskinie wcale nie ze wzglę dó w społ ecznych, ale ze wzglę dó w klimatycznych. Faktem jest, ż e w Matmacie jest nieznoś nie gorą co latem i zimno zimą , a w takim mieszkaniu temperatura przez cał y rok to komfortowe 24 stopnie.

Jaskinie to kilka podziemnych ziemianek poł ą czonych wspó lnym „dziedziń cem”. Każ da ziemianka to pomieszczenie. Na podwó rku studnia z wodą . Tradycyjnie Berberowie wykuwają ró wnież specjalną wnę kę dla ptakó w - aby mogł y ró wnież pić wodę .

Poszliś my do jednego z tych „domó w”, aby „odwiedzić ”. Jej wł aś ciciele, urocze uś miechnię te staruszki i rozmowny dziadek, pokazali nam swó j dom, pokazali, jak krę cą i ugniatają ciasto, czę stowali ich narodową herbatą berberyjską z orzeszkami pinii, a nawet pokazali ceremonię ś lubną , wybierają c „pana mł odego” i „panny mł odej” z naszej grupy i ubieranie ich w autentyczne ciuchy. Berberowie w tak prosty sposó b zarabiają na ż ycie, bo monety, któ re turyś ci zostawiają za goś cinę , są praktycznie jedynym dochodem tych ludzi.

Jednak nie wszyscy Berberowie nadal ż yją w takich warunkach. W 1969 roku w wyniku ulewnych deszczó w, któ re trwał y prawie miesią c, ich domy został y zalane. Troglodyci poprosili o pomoc i wysł ali delegację do wł adz regionu Gabes, a nie odmó wili - w pobliż u zbudowali miasto lą dowe - Nową Matmatę . To zwyczajne tunezyjskie miasteczko z typowymi domami, cał ą niezbę dną infrastrukturą , w tym szkoł ą , pocztą , policją , restauracjami, muzeum, a nawet teatrem! Dzieci tych Berberó w, któ rzy nie chcieli zrezygnować z typowego trybu ż ycia i pozostali w jaskiniach, są codziennie odbierane autobusem, zabierane do szkoł y, a potem, po szkole, znowu do domu.

Po przejechaniu ulicami Nowej Matmaty trafiliś my do bardzo niezwykł ej restauracji „berberyjskiej”, zbudowanej specjalnie dla turystó w i reprezentują cej jaskinię z wieloma salami z nakrytymi stoł ami. Poczę stowano nas ryż em z warzywami, kuskusem, pasztetami z nadzieniem serowym, kurczakiem i owocami na deser.

Po zjedzeniu wystarczają cej iloś ci posił kó w poż egnaliś my się z Berberami i poszliś my zobaczyć ostatni widok pustyni na naszej trasie – „kratery księ ż ycowe”.


Có ż , to wszystko. To zakoń czył o naszą podró ż na wielką pustynię . Na ziemi jest wiele wyją tkowych miejsc, ale prawdopodobnie nigdzie nie poczujesz nieskoń czonoś ci wszechś wiata tak dotkliwie, jak wś ró d tych ż ó ł tych wydm, karawan wielbł ą dó w i bł ę kitnego nieba rozlanego na spokojnych piaskach. . .

W drodze do Sousse, gdzie znajdował się nasz hotel, zatrzymaliś my się w innym mieś cie zaznaczonym na turystycznej mapie Tunezji jako „must have” do odwiedzenia. To El Jem z ogromnym amfiteatrem, w któ rym nakrę cono „Gladiatora”. W koń cu to wł aś nie ten amfiteatr przetrwał do dziś lepiej niż wszystkie inne podobne konstrukcje na ś wiecie.

Uważ a się , ż e został zbudowany w 200 roku naszej ery i był uż ywany do walk gladiatoró w i wyś cigó w rydwanó w. Jest to trzeci co do wielkoś ci amfiteatr po rzymskim Koloseum i amfiteatrze Kapui.

Koloseum w El Jem jest nadal uż ywane przez ludnoś ć : tutaj, na nowoczesnej scenie, odbywają się sobotnie koncerty, a nawet Mię dzynarodowy Festiwal Muzyki Symfonicznej. Wyobraź sobie: ciemne niebo, jasne gwiazdy, pochodnie na ś cianach! Mó wi się , ż e akustyka jest niesamowita. W festiwalu biorą udział znane europejskie orkiestry symfoniczne z Wiednia, Rzymu, Budapesztu. . .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Кайруан
Имидж - ничто, жажда - все!
Podobne historie
Uwagi (15) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara