Przygoda Rosjan w Tajlandii lub przeżyj za wszelką cenę

Pisemny: 27 może 2010
Czas podróży: 20 luty — 3 marta 2010
Ocena hotelu:
3.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 9.0
Usługa: 2.0
Czystość: 8.0
Odżywianie: 8.0
Infrastruktura: 7.0
Na począ tek jestem osobą cał kowicie adekwatną i opisuję obiektywną rzeczywistoś ć naszych czasó w. W ukochanym już zaką tku globu, mojej ukochanej Tajlandii, latał am 5 razy. Przez pierwsze 8 z 12 dni wszystko był o cudowne! Pię kne morze, pyszne jedzenie, szykowne wycieczki. I wszystko był oby dobrze, gdyby nie jeden niefortunny incydent, któ ry ostatecznie nie był przypadkowy i zmienił mó j stosunek do Tajlandii i ż yją cych tam ludzi.
A moja historia zaczę ł a się od tego, ż e po raz kolejny wracają c z wycieczki do nas: ja, mó j mą ż i dwoje naszych znajomych, chciał em napić się ś wież ego soku. A zatrzymawszy samochó d w pobliż u hotelu All Seasons, poszliś my do namiotu, któ ry znajdował się.5 metró w od hotelu i poprosiliś my o 3 ś wież e soki: 2 z lodem i jeden bez. Moi przyjaciele dostali 2 peł ne szklanki soku z arbuza, ale ja był em tylko w poł owie peł ny. Mó wię sprzedawcy soku: dlaczego szklanka jest tylko w poł owie peł na? Odpowiada mi: to jest porcja (po angielsku).
Do tego z uś miechem proszę , ż ebym dodał jeszcze trochę , bo moi znajomi mają peł ną szklankę i nie upiję się nią . Powtarza jak papuga: to twoja porcja, weź ją . Mó wię dzię kuję , ale nie wezmę i zacznę wychodzić . Ta kobieta, jak zrozpaczony krzyk, rzuca nam tym kieliszkiem w twarz. Mą ż mojej dziewczyny, zareagowawszy, rzuca szklanką na dach namiotu, a to, co wydarzył o się pó ź niej w mojej pamię ci, jest jak strzelanie klatka po klatce. Ską dś wybiegł mę ż czyzna o tajskim wyglą dzie, chwyta moją dziewczynę za wł osy, bo był a ostatnią w naszym towarzystwie i zaczyna kopać ją w gł owę i plecy, mą ż koleż anki odpycha Tajkę i potem zniką d przybiega ich cał a masa. I po prostu zaczynają wszystkich bić ! Nigdy nie widział em takiej agresji i bardzo się bał em. Pobiegł em do hotelu po pomoc, krzyczą c: pomocy, pomocy! Ale w hotelu nie był o straż nikó w ani obsł ugi! Podbiegają c do recepcji, mó wię dziewczynom: jesteś my bici! Pomoc!

zadzwoń na policję turystyczną . Są spokojni jak sł onie, któ re udają , ż e nie rozumieją , o czym mó wię . Chociaż z ję zykiem angielskim wszystko jest w porzą dku (wykształ cenie tł umacza-referenta mam już za sobą ). Jestem kompletnie oszoł omiony i biegnę z powrotem, ż eby zobaczyć , co się tam dzieje. W tym momencie 2 Thais dosł ownie wspię ł o się na mojego mę ż a i kopnę ł o go, a on nawet nie moż e odpowiedzieć , bo w jego rę kach był y 2 torby z zakupami, na któ re wydaliś my duż o pienię dzy, był y tam rzeczy wartoś ciowe i kruche. Dosł ownie zaczynam go odcią gać i w tym momencie zza lady wylatuje na mnie kobieta z ogromnym tasakiem do siekania kokosó w! Krzyczą c po prostu z przeraż enia: uciekaj! Pobiegliś my do hotelu. Nasi przyjaciele w tej cał ej bó jce rozwalili swoją drogą kamerę wideo. Nie wspominają c o pobiciach i obraż eniach moralnych. Chcę zauważ yć , ż e byliś my cał kowicie trzeź wi i przy zdrowych zmysł ach.
W efekcie, po dł ugich namowach w recepcji, namó wiliś my dziewczę ta, ż eby wezwał y policję , bo teraz boją się wyjś ć na zewną trz hotelu. Tymczasem, jakby nic się nie stał o, dwó ch naszych przestę pcó w wchodzi do hotelu i podchodzi do recepcji, zaczyna krzyczeć i machać rę kami. Prosimy o usunię cie obcych z hotelu, ale tak się nie dzieje, cofamy się . I po 10 minutach monologu wychodzą z hotelu. Mó j przyjaciel po prostu siedział i szlochał , mę ż czyź ni biegali od rogu do rogu wokó ł hotelu, a ja zadzwonił em do Tez Tour, firmy, któ ra nas odprowadził a i spotkał a. Po rozmowie o sytuacji i zadzwonieniu na infolinię tej firmy powiedziano nam, ż e wszystko rozumieją , ale nie mogą nam w ż aden sposó b pomó c. Byliś my w szoku! Gdzie biec? Co robić?

W rezultacie po 2.5 godzinach oczekiwania policja mimo wszystko przyjechał a. 2 policjantó w wchodzi na skrzyż owanie i podchodzi do recepcji, rozmawiali coś po tajsku i patrzą na nas.

Komunikujemy się z nimi, starają c się opowiedzieć naszą sytuację , ale mó wią , ż e nie znają angielskiego. Nie po raz pierwszy podró ż uję do Tajlandii, wcią ż poznał em Tajó w i zadzwonił em do dziewczyny, któ ra pracował a w tajskiej firmie turystycznej. Po wyjaś nieniu sytuacji poprosiliś my ją o pomoc. A ona z kolei poprosił a koleż ankę tł umacza i pracownika lotniska w Phuket o pomoc w radzeniu sobie z policją . Po rozmowie z policją dowiedzieliś my się , ż e chcą , abyś my pojechali z nimi na posterunek w celu sporzą dzenia raportu. Postanowił em skonsultować się z infolinią Tez-Tour, powiedzieli mi, ż e nigdy nie powinno się tego robić , ż e policja nigdy nie bę dzie po stronie obcych i zrobi wszystko, aby wesprzeć swoich obywateli. Musisz takż e udać się do tajlandzkiego szpitala i usuną ć pobicia. Policja wyszł a, mę ż czyź ni i mó j kolega pojechali do szpitala strzelać do pobicia. A ja został em w hotelu, ż eby utrzymać obronę.
Ale kazał em jej siedzieć w szafie przy wył ą czonym ś wietle, pł aczą c i drż ą c ze strachu. Wszystko wydaje się teraz takie proste i jasne, ale wtedy był o naprawdę okropne! ! ! Po raz pierwszy w ż yciu bał em się o swoje ż ycie. Po przesiedzeniu w szafie przez 2 godziny nadal czekał am na mę ż a. Nie spał em dobrze, szczerze mó wią c, budzą c się , rzucają c i obracają c, ledwo dotarł em do 6 rano. Wstaliś my, zjedliś my ś niadanie i pojechaliś my nad morze do skał , gdzie nie ma turystó w i cał kowity spokó j i samotnoś ć . Nie chcieliś my w ogó le wracać do hotelu, wię c cał y dzień spę dziliś my nad morzem. I dzię ki Bogu! Mamy szczę ś cie!
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał