Fabuła

16 Lipiec 2010 Czas podróży: z 06 Luty 2010 na 20 Luty 2010
Reputacja: +112
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Podró ż do Kró lestwa Tajlandii (Azja Ś rodkowo-Wschodnia).

Okres podró ż y to 06.02. 2010 – 18.02. 2010

Skł ad trasy. grupy - ja, Valera (mó j mą ż ), Alla i Oleg (mał ż eń stwo, nasi przyjaciele).

W koń cu zabrał em się za napisanie opowiadania o wakacjach w Tajlandii. Wcześ niej nigdy nie marzył em o takiej podró ż y, ze wzglę du na oddalenie od domu i wysokie koszty. Dla mnie godzina spę dzona na niebie powinna być ró wna 5 na ziemi. Okropna aerofobia, ale przeczytał em, ż e im wię cej latasz, tym mniej strachu odczuwasz od nastę pnego lotu. Dlatego zdecydował am się na tę podró ż , kiedy naprawdę czegoś chcę , wszystko mi się ukł ada, zapaliwszy się w Tajlandii, udał o mi się namó wić mę ż a, a potem, gdy już wykupiliś my wycieczkę , namó wił am naszych znajomych, nigdy nie był za granicą , aby odwiedzić ten cudowny kraj.

DZIEŃ.1. Lecieliś my z Kijowa Turkmenami Linie Lotnicze z przesiadką w Aszchabadzie. Lot przebiegł dobrze, choć nad gó rami trochę się trzę sł o.


Ale nad Indiami niebo wydawał o się zaolejone, a samolot leciał tak gł adko i ł atwo w jednym kierunku, a drugim, jak po szynach powietrznych. Czas przesiadek na lotnisku w Aszchabadzie miną ł niezauważ ony, a co tam był o do zauważ enia tylko 3 godziny. Podczas gdy byliś my zarejestrowani (jak czytał em w internecie przed podró ż ą , komputery to chyba w Turkmenistanie rzadkoś ć , miejsca w samolocie wydawane był y nam odrę cznie, podobnie jak same bilety), podczas gdy piliś my trochę koniaku i coli na twardych siedzeniach poczekalni tutaj już zapowiedziano lą dowanie w samolocie (w ustniku też brak gł oś nika). Poproszono nas z ró ż nych lotó w (z Moskwy, Kijowa, Drezna, Miń ska i kilku innych miast) o wspó lny lot do Bangkoku, wszyscy ustawili się w kolejce i wtedy był taki moment, kiedy my (Ukraiń cy) poczuliś my się tutaj, za granicą , na czym cywilizowany kraj, w któ rym ż yjemy i jak jesteś my traktowani.

Jeż eli pasaż erowie lecą lotem tranzytowym, to z reguł y przy wsiadaniu do drugiego samolotu, przy wychodzeniu z hali tranzytowej, bagaż podrę czny nie jest już sprawdzany, nie ma takiej potrzeby, bo zostaliś my odprawieni na naszym lotnisku macierzystym, a potem pasaż erowie nie opuś cili lotniska w Aszchabadzie. Ale ta zasada dotyczy cywilizowanych ludzi, wszyscy po cichu zostali wpuszczeni na pokł ad samolotu, proszą c wcześ niej pasaż eró w lotu Kijó w-Aszchabad o ustawienie się na koń cu kolejki. A gdy tylko pierwszy „mieszkaniec Kijowa” poszedł sprawdzić , zaczę li nagle sprawdzać rzeczy w bagaż u podrę cznym, poprosili o otwarcie toreb, wył oż enie niektó rych rzeczy do kontroli. Tł um Ukraiń có w poruszył się , podniecił , gł ó wnie oczywiś cie ze wstydu, a nie ze strachu, ż e ktoś znajdzie coś zabronionego. Nikt nie wyjaś nił , dlaczego nas tak traktują , czego szukają , dlaczego sprawdzają , ale wstydził em się – jedziemy jak z jakiejś Nigerii, kraju trzeciego ś wiata, przepuszczają wszystkich, ale my jesteś my szmanami .

Wyszedł em z zał oż enia, ż e ​ ​ w Aszchabadzie jakoś wiedzą , jak sprawdzają rzeczy pasaż eró w w naszym rodzimym Boryspolu, powiem szczerze niezbyt dokł adnie, 2 razy wpuszczano nas na pokł ad samolotu z butelkami (1.5 litra) wody mineralnej, ale to dobrze nie jesteś my terrorystami, a jeś li ktoś to ma, to nie bę dzie wody. Myś lę , ż e to moż e być powó d takiej kontroli, nie chcieli odpowiadać za czyjeś zaniedbania.

DZIEŃ.2. Tak wię c, jak wspomniano powyż ej, lot (6 godzin do Bangkoku) był udany i byliś my zmę czeni i trochę torturowani po wylą dowaniu, poszliś my ubiegać się o wizy, przejś ć kontrolę paszportową i odebrać swoje rzeczy. Wizę otrzymaliś my szybko, od wypeł nienia ankiety do otrzymania paszportó w z gotową tajską darmową (któ ra nie moż e się nie radować ) wizą , zaję ł o to 20 minut, maksymalnie pó ł godziny.


Lotnisko w Bangkoku imponuje zasię giem, konstrukcjami ze szkł a i metalu, ruchomymi schodami pionowymi i poziomymi itp.

I już tutaj czujesz, ż e przyleciał eś do kraju orchidei, te kwiaty są w donicach na każ dym rogu i rozpię toś ci. Nie mogł em się też doczekać wień ca ze storczykó w od touroperatora, wydawał o mi się to takie romantyczne. Poznajcie przewodnika z ANTILI, ż adnych orchidei, a nasi przyjaciele spacerują z rozpromienionymi twarzami, a każ dy ma na piersi wieniec – mają innego touroperatora SAYAMA TRAVEL. Potem cią gle rysowaliś my paralele mię dzy pracą naszego touroperatora a naszymi przyjació ł mi, w wyniku czego wolę SAYAMA. Ale najpierw rzeczy, a teraz robimy zdję cia na lotnisku w wiankach innych ludzi, chcę pokazać moim bliskim, jak nas poznali. Siadamy w minibusach, a potem nasz przewodnik, pamię tają c, ż e trzeba to zrobić , wycią ga i daje nam te same girlandy, ale efekt nie jest taki sam. Wszystko musi być zrobione na czas. Potem był transfer do Pattaya, okoł o 1.5 lub 2 godziny, nie pamię tam, spał em po drodze, noc w samolocie bez snu był a znakiem.

Pamię tam tylko, ż e jeszcze z nami podró ż ował a para z Odessy, któ ra uporczywie proponował a, ż e ​ ​ wpadnie do ambasady Ukrainy w Bangkoku i zagł osuje na prezydenta (był dzień wyboró w), ale ponieważ nie widzieli z naszej strony poż ą danego poparcia, wkró tce uspokoił się i kontynuował podró ż w ciszy, obserwują c widoki z okna. Przyjechaliś my do hotelu, wyszedł nas portier, zał adował walizki i zabrał nas. Bardzo szybko nas osiedlili i dobrze, bo był em wykoń czony snem i upał em, ledwo mogł em przetrawić informacje od przewodnika, chciał em wejś ć do pokoju i wył ą czyć , co udał o się . Dziewczyna - przewodnik hotelowy udzielił nam niezbę dnego minimum informacji o hotelu i samym oś rodku, wrę czył nam darmową kartę SIM od lokalnego operatora komó rkowego, co był o dla nas bardzo przydatne w przyszł oś ci, ponieważ byliś my w stał ym kontakcie ze znajomymi , przewodnik, a takż e dom. Poł ą czenie na Ukrainę kosztuje 25 bahtó w za minutę , co jest znacznie tań sze niż w roamingu.

Poszliś my na pię tro, przyjrzeliś my się trochę pokoju, jakoś poukł adaliś my nasze rzeczy i poszliś my spać . Obudził em się wieczorem, okropna aklimatyzacja, osł abienie, drż ał y mi kolana, ciał o był o w szoku po innym czasie pomiaru i reż imu temperaturowego, a w gł owie miał em myś li, diabeł mnie pocią gną ł , ż eby pojechać do tej Tajlandii, jeś li wszyscy z naszej firmy czuje się w ten sposó b, po prostu mnie pokonają . Ale oto fajny zapach przez okoł o 20 minut i znowu chcę ż yć . Có ż , dzię ki Bogu, chodź my, reszta się zaczę ł a!


Tego wieczoru maksymalnie udał o nam się dotrzeć do najbliż szego Big-C, musieliś my rozwią zać podstawowe problemy - wymienić pienią dze i zjeś ć . Kurs wymiany lokalnej waluty do dolara wynosi 1 USD. /32.82 bahta. , jeś li przeliczymy kurs krzyż owy na hrywny, okazuje się , ż e nasza hrywna kosztuje 4 bahty za 1, czyli dzielimy wszystkie ich ceny przez 4, otrzymujemy wyraź ny obraz w hrywnach. Natychmiast w supermarkecie kupili dziwaczne owoce, wś ró d któ rych był „pyszny” durian, wzię li kawał ek na pró bkę.

I nie oczekuj ode mnie pierdnię cia i pisania co obrzydliwe, tak mi się to podobał o, ż e sama zjadł am prawie cał ą kromkę a mó j mą ż pową chał i wzdychał nieszczę ś liwie nad ł odygą , któ rą mu zostawił am. Uwielbiam wszystko, co niezwykł e, a to najbardziej niezwykł e jedzenie, jakie kiedykolwiek jadł am. Gdybym z gó ry nie wiedział a wszystkiego o durianie i dali mi go do testó w, nie powiedział abym w ż yciu, ż e to owoc, jest bardzo oleisty, gę sty, wysokokaloryczny, tylko momentami coś choć trochę przypomina smak warzyw. Opró cz tego kupiliś my papaję , jackfruit, ananasa, smocze oko i mango. Z ró ż norodnoś ci smakó w był am szalenie zachwycona, wszystko mi się podobał o, a poza owocami nie był o nic wię cej na obiad. Co prawda pó ź niej przyjechali do nas Alla i Oleg (mieszkali w innym hotelu) i wieczó r rozś wietlał o nam kilka kieliszkó w karaibskiego rumu, ż e tak powiem, „na przyjazd”.

Nastę pnego dnia, po ś niadaniu w hotelu (bardzo mi smakował y tajskie kluski i ananasy), poszliś my teraz obejrzeć hotel znajomych. Szliś my wzdł uż nasypu, wszystko jest takie ciekawe, nietypowe, Tajowie, tuk-tuki, palmy, kokosy nad gł ową , wszę dzie egzotyczne, to tu jest ulica Volkin, taka skromna i cicha w cią gu dnia, wszystko w wią zkach drutó w, z banda ś mieciarzy po nocnej imprezie. Dł ugo szliś my, był o duż o domó w do sfotografowania duchó w (z czasem zdał em sobie sprawę , ż e jeś li chcę je wszystkie uchwycić , to tylko do tego wystarczą karty pamię ci), w koń cu znaleź liś my Best Western Premier Signature Hotel Pattaya 4 *.

Hotel oczywiś cie jest z wyż szej kategorii niż nasza, nowiutki, taki lś nią cy, popł ywał w basenie, znowu rum i cola, pograł w rzutki i popę dził nad morze.


To niesamowite, ale w Pattaya morze nie był o naszym jedynym i gł ó wnym miejscem spę dzania wakacji, jak w innych kurortach, owszem pł ywaliś my, opalaliś my się , ale dzień spę dzony zupeł nie bez morza był nie mniej jasny i peł en wraż eń i emocjonalny. Ale na począ tek przenieś liś my się na centralną plaż ę Pattaya. Przeszliś my przez kolorowe tereny hotelu Siam Bayshore, duż o kwiató w, zieleni, cał kiem zadbane, znowu kaskada zdję ć . Dobrze jest odpoczą ć z mę ż ami, cią gną nasze rzeczy, są naszymi paparazzi i na każ dym kroku ś wiadczą usł ugi „doś wiadczonych” fotografó w, mimo powszechnej tę sknoty w oczach tej dział alnoś ci. Jesteś my wię c na miejskiej plaż y, trochę w transie od upał u i jakiegoś wytrwał ego Tajskiego, któ ry niezrozumiał ym ję zykiem stara się szlachetnie „wypę dzić ” nas z miejsca, któ re lubi. Wcią ż spadamy tam, gdzie nam się podoba, rozkł ada rę ce, bierze pienią dze na leż aki (30 bahtó w na osobę ) i odchodzi.

Pł ywamy, flą bimy w wzburzonych wodach, w pobliż u dostają ł ó dki i skutery, jeż dż ą prawie na gł owie, a pod koniec dnia rozumiemy, ż e wspię liś my się na ogrodzony teren do jazdy na skuterach wodnych i to wł aś nie pró bowali Tajowie powiedz nam, ś miali się dł ugo i ś miesznie. Na plaż y wczasowicze są natychmiast otoczeni przez sprzedawcó w wszelkiego rodzaju jedzenia i nie tylko, sprzedają ubrania, owoce, owoce morza, biż uterię , produkty do opalania, lody, napoje, mogą robić masaż e i tatuaż e, cokolwiek chcesz, wybierz. Trochę mnie skusił y „zagraniczne kraje” i ró ż ne szmaty nie rzucił y się od razu na tę odmianę (choć wtedy jeszcze rzucał am się , w Tajlandii zakupy to choroba zaraź liwa i nie na pró ż no, wedł ug naszych standardó w wszystko jest bardzo tanie) w przeciwień stwie do mojego dziewczyna. Alla nie ominę ł a ani jednego sprzedawcy sarafanó w, szalikó w i pareo, kupował a ró ż nego rodzaju „zapachowe” ś rodki na przezię bienie i oparzenia, a wszyscy byli zadowoleni i zadowoleni ze swoich zakupó w i sprzedaż y.

Tutaj po raz pierwszy kupiliś my ogromne krewetki kró lewskie, spró bowaliś my i nie poczuliś my niebiań skiego smaku. Okazuje się , ż e Tajowie gotują je bez soli, ale moż na dodatkowo poprosić o to sprzedawcę . O to nie musisz ich prosić , wię c są to pikantne sosy, to jest jak oczywistoś ć , dają tobie i nie pytają o potrzebę , jakie jedzenie jest bez pikantne. Ale kiedy zdecydowaliś my się spró bować truskawek, có ż , bardzo apetycznych z wyglą du, na począ tku nie rozumieliś my, dlaczego są sł one. Pomyś leli, no to tajski, umyte truskawki w wodzie morskiej i sprzedają , to nie był o. Jemy, jemy, truskawka robi się sł ona, potem zaglą damy do torebki, a na dole jest w niej duż o soli i pieprzu. Okazuje się , ż e polewali ją celowo, abyś my mogli maczać jagody w soli i pieprzu i „cieszyć się ” niezapomnianym smakiem. To był o zabawne, cokolwiek powiesz.

Ogó lnie rzecz biorą c, z oczywistych wzglę dó w nie podobał a nam się szczegó lnie centralna plaż a Pattaya i nigdy tam nie wró ciliś my przez cał e wakacje, postanowiliś my odkryć inne plaż owe miejsca.


Wieczorem po przebraniu się i przebraniu udajemy się w poszukiwaniu jakiejś restauracji na peł ny posił ek. Umawiamy się na spotkanie w pobliż u Centralnego Festiwalu, ale kiedy się tam zebraliś my, był to już począ tek dwunastego. Uczciwe pytanie, gdzie i kto ugotuje nam obiad w takim czasie, wszyscy wczasowicze zadbali o to z wyprzedzeniem i pili drinki w lokalach rozrywkowych miasta. Po wł ó czeniu się trochę po nasypie w poszukiwaniu jedzenia (wszyscy są gł odni jak wilki, ale jakoś nie miał em ochoty ż uć kebaba w biegu), skrę ciliś my w jedną z ulic z widokiem na Drugą Drogę i zobaczyliś my nazwę „Rosyjska Cafe” wś ró d licznych kolorowych znakó w, rzucił a się do niego jakoś instynktownie, nawet się nie zgadzają c i nie mylili się.

To tutaj zostaliś my przyję ci z cał ą rosyjską duszą i nakarmieni dł ugo wyczekiwanym Tomem Yamem, ryż em z owocami morza, przezroczystym makaronem z krewetkami. Wszystko to razem z piwem kosztował o nas 1500 bahtó w dla 4 osó b. Myś lę , ż e cał kiem do przyję cia. Potem był kró tki spacer po mieś cie i sen, jutro wycieczka do Ogrodu antycznych kamieni i farmy krokodyli.

DZIEŃ.4 Wstaliś my wcześ nie rano, zjedliś my ś niadanie i dobrze się bawiliś my (w koń cu każ da impreza jest fajna w towarzystwie) wybraliś my się na wycieczkę . Ogró d z bylin to poł ą czenie parkowego krajobrazu, kamieni tchną cych staroż ytnoś cią , stawó w z niesamowitą szmaragdową wodą . Wszę dzie szaleje kolorami i ż yciem, ptaki ś piewają , w stawach mieszają się sporej iloś ci tuczonych ryb, a kwiaty, kwiaty, palmy, tropikalne roś liny o ogromnych liś ciach, a w domu o tej porze jest zima… ś nieg i mró z.

Naprawdę samolot to najwię kszy wynalazek ludzkoś ci, kł aniam się ludziom, któ rzy stworzyli tego stalowego ptaka, mimo strachu przed lataniem rozumiem, ż e to tylko prawdziwy cud - 10 godzin w powietrzu i wydajesz się być w innym wymiar, oto jesteś - lato w ś rodku zimy. Trochę tekstó w, a potem nasz przewodnik sugeruje, abyś my udali się do mał ej restauracji na terenie farmy krokodyli i wcześ niej zamó wili danie z krokodyla, aby był o gotowe na koniec pokazu i nie mielibyś my czekać . Potem zaczą ł się prawdziwy spektakl, ciekawie był o obserwować ludzi w tym momencie, ktoś skrzywił się na widok mię sa krokodyla w menu, ktoś ironicznie się uś miechną ł i zamó wił (no daj spokó j, spró bujmy), ktoś zupeł nie odszedł , mó wią c kategorycznie, ż e on nie je. Wś ró d tych ostatnich byli moi przyjaciele i mą ż . Naturalnie zamó wił em jedno danie ze smaż onych paskó w krokodyla (300 bahtó w) i spokojnie poszedł em obejrzeć pokaz.


Raczej przed pokazem był o jeszcze spotkanie ze sł oniami i sł onią tkami. Chciał em trochę powiesić w bagaż niku sł onia, proszę , bilet kosztował.60 bahtó w. Wraż enia są bardzo silne, niepowtarzalne, to ogromne zwierzę delikatnie przytula Cię swoim ciepł ym tuł owiem, gdy już wisisz w powietrzu i macha rę ką do zdję cia. Trochę się bał em, wydawał o mi się , ż e wyś lizgnę się z jego tuł owia i spadnę , co oczywiś cie się nie stał o, bo dla sł onia muszę być jak pió rko. Jeszcze przed wyjazdem widział am w Internecie wiele zdję ć z tygryskiem, dokł adnie moment jego karmienia i bardzo chciał am sobie to zrobić , ale nie wiedział am, któ rą z wycieczek moż na zrealizować . I nagle na farmie krokodyli widzę ten mał y pasiasty cud i tł um ludzi, któ rzy chcą go nakarmić i trzymać w ramionach. Oczywiś cie ten tł um został uzupeł niony innym stworzeniem, któ re namię tnie chciał o uratować mł ode przed ś miercią gł odową.

Ale nie musiał em nawet stać w kolejce, pewnie przewodnik zobaczył moje entuzjastyczne oczy, podszedł , wzią ł mnie za rę kę i pokazał za rogiem kolejnego tygrysa, zupeł nie bez namię tnych wielbicieli, tylko nikt go nie zauważ ył . W cią gu minuty to dziecko siedział o w moich ramionach, wyciskają c sok z butelki, a ja był am w dziesią tym niebie ze szczę ś cia. To takie fajne, po prostu cudowne. I oczywiś cie mą ż dostarczył serię zdję ć , aby zapamię tać ten moment.

Potem zobaczyliś my wiele innych zwierzą t, roś linoż ernego niedź wiedzia, jaguara, lamę , wielbł ą da, zebrę i kucyka, cał e stada krokodyli i krokodyli, krokodyla sł onowodnego z cienkim nosem. Dla dzieci to wszystko był o szczegó lnie interesują ce, cią gnę ł y rodzicó w za rę ce z jednej celi do drugiej i piszczał y z zachwytu. Ciekawie był o obserwować „ł apanie” krokodyli na kurczaku.

Te zę bate drapież niki, na widok zwisają cego kurczaka, wystawił y szczę ki ze szmaragdowej wody i zamarł y, zamieniają c się w jakiś szkopuł , a potem w pewnym momencie podskoczył y i gł oś no kliknę ł y zę bami. Klikną ł , jeś li miał eś dobrą reakcję i udał o ci się wycią gną ć kurczaka przed skokiem, jeś li nie, zadowolony krokodyl oderwał swoją zdobycz i wpł yną ł w gł ą b swojego bagna.

Pokaz krokodyli wreszcie się rozpoczą ł.


Nie bę dę opisywać wszystkiego, tylko muszę to zobaczyć , powiem tylko, ż e trener przecią gną ł krokodyle za ogon, polał je wodą , wspią ł się do ust rę ką , wycią gną ł stamtą d ogromny ję zyk, apogeum przedstawienia był o wł oż enie gł owy w paszczę krokodyla, dostał am gę siej skó rki, zwł aszcza, ż e ​ ​ wcześ niej usł yszał am od naszego przewodnika, ż e ​ ​ krokodyle to maszyny do zabijania, trudno je trenować , bo mają ogromne szczę ki i bardzo mał y mó zg wielkoś ci orzecha wł oskiego), jest to skrzep instynktó w i brak odruchó w, dlatego trenerzy krokodyli i wę ż y są uważ ani za najbardziej niebezpieczne zawody. Po pokazie moż na był o zrobić sobie zdję cie z krokodylem w obję ciach, ale my woleliś my iś ć i cieszyć się zamó wionym daniem z tego gada. W tym czasie zainteresowanie nim już wzrosł o i musiał am dzielić się tym przysmakiem ze wszystkimi.

Mię so krokodyla jest nieco cierpkie i sł odkie w smaku, bardzo dobrze uzupeł nione sosami, wszystkim się podobał o, pomimo wszystkich kategorycznych odmó w na począ tku.

Potem był czas wolny na spacer po skalnym ogrodzie, poszliś my na spacer, popatrzyliś my na egzotyczne, tropikalne roś liny, dziwnie ukształ towane kamienie, wspię liś my się na fontanny, popatrzyliś my na roś linę w klatce (nazwy nie pamię tam ), któ ra kosztuje kilka milionó w dolaró w iw ten sposó b chroni przed nadmiernie ciekawskimi rosyjskimi turystami. Po wyznaczonym czasie ruszyliś my w kierunku wyjś cia i tu zobaczył em tł um turystó w, któ rzy patrzyli na coś przy samej bramie. Okazuje się , ż e każ dy mó gł kupić gotowe zdję cie w ogromnym rozmiarze i w pię knej oprawie w dowolnym ciekawym miejscu w parku.

Szczerze mó wią c doznania pł yną ce z tych kł amstw są zachwycają ce, wydaje się , ż e unosisz się w chmurach, ł ó ż ko przejmuje wszystkie krzywizny Twojego ciał a i delikatnie Cię otula. Nie ulegał o wą tpliwoś ci, ż e produkty są najwyż szej jakoś ci i naprawdę zapewniają zdrowy sen, ale też sporo kosztują . Nie liczyliś my na takie zakupy i ograniczyliś my się do oglą dania i dwó ch filiż anek pachną cej herbaty, któ rą raczyli się wszyscy odwiedzają cy fabrykę . Nasi znajomi kupili dwie poduszki do spania i mał e poduszki podró ż ne (ok. 380 dolaró w każ da), za co otrzymali ró wnież bonusową nagrodę z fabryki w postaci naszyjnika z pereł i bransoletki, a wszystko to w pię knych aksamitnych pudeł kach.

Przyjrzymy się biż uterii. Po przyjeź dzie wszyscy są czę stowani napojami i mogą zobaczyć historię pochodzenia kamieni szlachetnych we wnę trznoś ciach ziemi. W tym celu siadamy w mał ych pocią gach i wysył amy do ciemnych tuneli.


Tutaj mogliś my zobaczyć erupcję wulkanu, uskoki ziemne, zasł onę dymną , wszystko jest bardzo realistyczne (przepraszam, nie dał o się strzelić ), potem przetartą skał ę , wewną trz któ rej pysznią się kryształ y kamieni szlachetnych i pó ł szlachetnych. Poniż ej przedstawiono metody wydobywania kamyczkó w ze skał y poprzez wypł ukiwanie wodą , warsztaty obró bki i polerowania kamieni oraz ich oprawy. To bardzo ekscytują ce, każ dy na ś wiecie wie, jak delikatna i mozolna jest praca jubileró w, a tutaj moż na był o wszystko zobaczyć na ż ywo, stać i obserwować dokł adnoś ć ruchó w mistrzó w. Po przejś ciu tego wszystkiego mogliś my podziwiać już ukoń czoną pracę jubileró w w bardzo pię knej sali z duż ymi akwariami i gablotkami. Tutaj oczywiś cie nawet moje oczy, zupeł nie oboję tne na biż uterię , po prostu rozbł ysł y od nieziemskiego pię kna tajskich kamieni.

Klejnoty z ró ż nych kamieni uł oż one są w cał e sekcje - czerwone gabloty z rubinó w, zielono - szmaragdy, niebieskie - szafiry i karbunkle, najpię kniejsze - diamenty. Niektó re produkty są tak luksusowe i drogie, ż e mogą sobie na nie pozwolić tylko arystokraci, a moż e i mega-gwiazdy za wejś cie na czerwony dywan. W drodze, już tradycyjnie, poczę stowano nas szklanką mroż onej kawy i zawieziono wszystkich do hoteli lub gdziekolwiek chcieli. Postanowiliś my wró cić do hotelu i trochę odpoczą ć , był a okoł o 4 po poł udniu, był o już za pó ź no na wyjazd nad morze i postanowiliś my odś wież yć się w basenie przed wieczornym programem.

A program był już przygotowany i skł adał się z wycieczki na pokaz Alcazar, ś wiatowej sł awy pokaz transwestytó w. Ponieważ budynek, w któ rym odbywa się to przedstawienie, znajduje się obok naszego hotelu (5 minut na piechotę ), weszliś my od razu po wycieczce i wł aś nie tam w kasie kupiliś my bilety za 600 bahtó w.

Polecam wszystkim, aby nie brać drogich biletó w na miejsca VIP, są tuż przy scenie, tylko zabrać zwykł e bilety trochę dalej, bo to kolorowe widowisko z jasnymi kostiumami i scenerią wyglą da lepiej z daleka. Sam pokaz bardzo nam się wię c podobał , uczestnicy pokazu dobrze się spisali, wszystko jest bardzo pię kne, estetyczne, moż na był o robić zdję cia i filmy.

Podczas spektaklu wykorzystano melodie i pieś ni ró ż nych narodó w, a oklaskami i oklaskami na sali moż na był o ustalić , z kogo skł adał a się publicznoś ć . Gł oś nym aplauzowi towarzyszył taniec indyjski i już tylko burza oklaskó w, krzykó w i gwizdó w spowodował a ostatni numer spektaklu – pieś ń Sofii Rotaru w scenerii katedry ś w. Bazylego na Placu Czerwonym, z któ rej jasno wynikał o, ż e W sali wię kszoś ć stanowili rosyjskoję zyczni.

Najbardziej emocjonują ce był o po samym pokazie, po wyjś ciu z sali na ulicę publicznoś ć czekał a na przebranych i udekorowanych uczestnikó w pokazu.


Powiem szczerze, transwestyci w jasnych, erotycznych strojach, z pió rami i misternymi nakryciami gł owy, szpilkami i przył oż onymi rzę sami wyglą dali jak jakieś super-kobiety; có ż , bardzo pię kne, wybitne, jasne, smukł e, kobiety w naturze nie istnieją , a jeś li tak, to jest to rzadkoś ć.

Wszyscy ustawili się w kolejce pod budynkiem i wszyscy zostali zaproszeni do robienia z nimi zdję ć , nie tylko tak, oczywiś cie każ de zdję cie kosztował o 200 bahtó w. Có ż , nie mogliś my oprzeć się pokusie zrobienia bardzo jasnych i egzotycznych zdję ć , zwł aszcza po tym, jak jeden z transó w spojrzał na mnie w tł umie i zawoł ał ze wszystkimi moż liwymi znakami. Wiesz, oni mają specjalne oczy, nawet nie same oczy, ale spojrzenie, coś w tym jest tak niezwykł e i trochę przeraż ają ce. Wydawał się zamroż ony, wszystko ż ywy - osoba, mimika, twarz, tylko same oczy był y jakoś nieoż ywione, ci transwestyci o takich zamroż onych spojrzeniach przypominali animowane lalki.

A potem, w przyszł oś ci, wszę dzie w Pattaya, na Volkin Street, rozpoznaliś my te „wilkoł aki” wś ró d tł umu taek wł aś nie po ich wyglą dzie, wszystko inne jest bardzo kobiece, a nawet zbyt kobiece, natura tego tak nie obdarza.

Ogó lnie rzecz biorą c, mieliś my trochę wię cej zabawy w pobliż u budynku Alcazar Show, patrzą c na tę szaloną fotograficzną manię z transami i oczywiś cie sami w niej uczestniczą c, dostaliś my na pamią tkę urocze zdję cia z nie mniej uroczymi „dziewczynami” i pojechaliś my do hoteli na wakacje, kupno drogi owocowej. W hali Grand Sole został em „zaatakowany” przez besiks, ja ró wnież pod wraż eniem tajskiej muzyki i tań có w zaczą ł em naś ladować ró ż ne tajskie pasy. Na szczę ś cie ludzie chodzili lub spali i nikt mnie nie widział poza obsł ugą hotelu, a oni chyba tego nie widzieli, uznali, ż e mieliś my wspaniał y wieczó r i nie pomylili się w najmniejszym stopniu i tak był o. Nastę pnie, jeszcze w pokoju, sfotografowali widok nocnej Pattayi z okna i poł oż yli się spać . Dobranoc.

DZIEŃ.5.

Tego dnia postanowiono pojechać na plaż e są siedniej wyspy Ko-Lan, rano pojechaliś my tuk-tukiem, a chł opaki poszli do portu. Tam poszliś my trochę w poszukiwaniu potrzebnego statku, zorientowaliś my się , co jest, zanurzyliś my się i odpł ynę liś my z brzegu o jedenastej.


Na wyspę pł ynę liś my okoł o 40 minut, podziwiają c bezkres morza, delikatny wiatr, poł udniowe wybrzeż e Pattaya, któ re otworzył o się przed nami w cał ej okazał oś ci i któ re planowaliś my eksplorować w przyszł oś ci. Czas wię c miną ł niezauważ enie i teraz pł yniemy na molo na wyspie. W najgorę tszy dzień , 12 w poł udnie, wiedzieliś my, ż e na wyspie jest kilka plaż , ale jako pierwsi zobaczyliś my dł ugi pas plaż y w pobliż u samego portu z zachę cają cą przezroczystą niebieską wodą i nie chcieliś my nigdzie jechać.

Zaczę liś my szukać odpowiedniego miejsca do wypoczynku (był o tak duż o osó b), najpierw poproszono nas o 100 bahtó w od osoby za leż aki, wydawał o się trochę drogie, poszliś my dalej od molo, tam targowali się o 60 bahtó w za osobę osoba, pierwszy rzą d leż akó w do wody i nam to odpowiadał o.

Potem zwykł y dzień na plaż y zwykł ych wczasowiczó w, okresowo morze, potem tarzanie się pod parasolami (opalali się tylko tak, sł oń ce palił o), aby ochł odzić się woda w morzu (okoł o 27 stopni od wybrzeż a ), wchodzisz do wody wyczerpany sł oń cem i tak Wyjdź , woda to tylko herbata. Moż e ktoś lubi takie upał y, ale ja nie bardzo, chciał em przynajmniej gdzieś , chociaż jakiś chł ó d. Otrzymał am ją upragnioną w postaci soku kokosowego, kosztują.20 bahtó w, a ich sprzedawcy przechowują je w lodó wkach, jak my lody.

Był o bosko, w tym koł yszą cym się upale ze wszystkich stron, od piasku, od turkusowej wody, promienie sł oneczne leją się z nieba, a Ty leż ysz pod parasolem z fajnym cudownym szkł em stworzonym przez samą naturę (ludzie po prostu potrzebują aby go trochę rozczesać i przygotować dziurkę ) i ugasić pragnienie najbardziej przyjazną dla ś rodowiska wilgocią.

Na Ko-Lan zdał em sobie sprawę , gdzie wczasowicze robią zdję cia z tzw. wyspy „Bounty”, był o na to wszystko, ś nież nobiał y piasek, najdelikatniejsza i najczystsza woda morska, plamy sł oń ca, a my oczywiś cie, nie mó gł nie wykorzystać tych daró w natury do tworzenia arcydzieł fotograficznych, na tle morza, na tle wybrzeż a, na fali i kokosie w każ dej rę ce ...


Opalają c się , ujrzeli najbardziej zabawny obraz, Tajowie, wynajmują cy ł odzie, sprzedają cy ró ż ne rzeczy, spacerują cy po plaż y, zawinię ci w specjalne nakrycia gł owy, któ re otwierają tylko oczy, wyglą dali jak tł um gangsteró w, któ rzy chcą obrabować bank. Wtedy przypomnieli sobie, ż e w Tajlandii wysoko ceniona jest jasna, nieopalona twarz, najlepiej oczywiś cie nie opalona cał ego ciał a, ale w ich klimacie nawet jasna twarz jest już sukcesem. Dlatego wszystkie produkty do pielę gnacji skó ry twarzy domyś lnie zawierają skł adniki wybielają ce, a jeś li Europejczycy, szukają c ceny kosmetykó w w Tajlandii, kupują wszelkiego rodzaju tubki i sł oiki do twarzy, to zastanawiają się , dlaczego cał e ciał o się opala, ale opalenizna nie przykleja się do twarzy.

A bę dą c na plaż y, miejscowi starannie chronią twarze przed energią sł oneczną , wkł adają kapelusze i nie dbają o to, co myś lą inni.

Dzień zbliż ał się do zachodu sł oń ca, pł ywaliś my, szaleliś my w wodzie, biegaliś my wzdł uż pł ytkiego, cofają cego się morza i wcale nie zwracaliś my uwagi, ż e plaż a jest prawie pusta, plaż owiczó w mał o, ale moż na powiedzieć , ż e prawie nikt. Ale wyraź nie wiemy, ż e ostatni statek opuszcza wyspę o 18.00 i zaczynamy zbierać się gdzieś okoł o 17.00. Idziemy powoli na molo, podziwialiś my też opalają cą się dziewczynę , stworzoną z piasku przez niektó rych rzemieś lnikó w, ale z jakiegoś powodu ani jednego statku nie widać na samym horyzoncie i samej Pattaya. Byliś my trochę zdezorientowani, ponieważ wcześ niej statki bez przerwy pł ywał y obok plaż y. Potem zbliż yliś my się do Tajó w i jakoś ł amaną angielszczyzną i po naszej i po swojej stronie okazał o się , ż e ostatni statek wypł yną ł z tego portu o godzinie 16.00, a jeś li chcemy wsią ś ć na statek i jeszcze odpł yną ć z wyspy do "rodzima" Pattaya, musimy się pospieszyć i przejś ć na drugą stronę , tam jest inny port.

Pytamy, jak moż emy się tam dostać , okazuje się , ż e my i inni gapie tacy jak my już czekamy na taksó wkę w postaci Tajó w na motorowerach. Tak, na zdję ciu wcią ż ci sami, mali, przysadziś ci Tajowie na tych samych mał ych motorowerach. Nie, to nam nie pasuje, moż e jest przynajmniej tuk-tuk, ale nie, nie ma nic innego, czy chcesz jechać , czy nie. Nie był o zbyt wiele czasu na myś lenie, rozumiemy, moż emy przegapić tę szansę i przenocować na plaż y na wyspie, jasna perspektywa. Zał adowaliś my się na motorowery, po jednej osobie na każ dy motorower i ruszyliś my. Alla i ja wyglą daliś my wyją tkowo radoś nie, przed mał ymi, czarnowł osymi Tajami, z tył u jesteś my czerwoni jak raki (wł aś nie kiedy „mił e” sł oń ce zaczę ł o zachodzić , zauważ yliś my wszystkie konsekwencje kontaktu z nim, co mogę powiedzmy, prawdziwe gotowane we wrzą cej wodzie raki) w kostiumach ką pielowych i kapeluszach, a z tył u fruwają ce pareo.


Siedzimy, wszystko się piecze, twarz mam zaczerwienioną od oparzenia i nawet od zupy, usta są po prostu spuchnię te od tak niezwykł ego jedzenia i nie są mał e, w ogó le są pię kne. Mogę sobie wyobrazić , jak zabawnie wyglą dał o nasze towarzystwo z zewną trz, dobrze zrobieni Tajowie, przynajmniej się nie ś miali. Tak wię c po obiedzie jedziemy do hoteli, zmywamy só l, smarujemy skó rę , porzą dkujemy i oczywiś cie nikt nie zamierzał spę dzić reszty wieczoru w pokoju.

Za 2-3 godziny spotykamy się na Volkin Street i jeś li mieliś my upalny dzień z pieprzem, postanowiliś my zakoń czyć go w ten sam sposó b. Mó wimy o wizycie na pokazie go-go, czytaliś my o tym jeszcze w naszej ojczyź nie i nawet tam postanowiliś my, ż e zobaczymy, co to jest, gdzie jeszcze się „oś wiecić ”, jeś li nie w Pattaya – ś wiatowej sł awy stolicy przemysł erotyczny.

Chodź my wię c dla siebie, przejdź my się ulicą Volkin, spó jrzmy na tę celebrację ż ycia i erotyki, wokó ł jest mnó stwo uroczych takas i transó w, facetó w, któ rzy biegają za nami, wkł adają nam w rę ce rosyjskie znaki o tym, co moż emy zobaczyć wchodzą c do ich kawiarni. Nie spieszymy się , a cena pokazu spada z 400 bahtó w do 200 za osobę . To jest do przyję cia, dajemy pienią dze i prowadzi nas czerwonymi schodami na drugie pię tro, gdzie wł aś ciwie wszystko się dzieje. Sam pokó j jest mał y i skł ada się z dwó ch mał ych podwyż szonych scen poś rodku i mię kkich krzeseł dookoł a, wszystko w przytł umionym ś wietle, grają ca muzyka. Usiedliś my na pustych miejscach, sala był a w wię kszoś ci wypeł niona mę ż czyznami, przynieś li nam szklankę wybranego napoju (w cenie) i zaczę li obserwować , co się dzieje. Ponieważ fotografia jest zabroniona, bę dziesz musiał opowiedzieć o wszystkim, co zobaczysz.

Oznacza to, ż e pokaz z udział em nagich kobiet trwa nieprzerwanie i skł ada się z kolejnych etapó w – każ da uczestniczka wchodzi po kolei na jeden z etapó w ze swoim numerem i pokazuje swoje umieję tnoś ci, tylko ta umieję tnoś ć wyraż a się nie w umieję tnoś ci rą k , ale w zdolnoś ciach intymnych czę ś ci ciał a. Jeden poł oż ył się na plecach, wzią ł banany i zaczą ł strzelać nimi (to, co strzelił a, chyba rozumiesz) w naczynia, któ re trzymał jeden z widzó w. Trzeba przyznać , ż e zrobił a to cał kiem trafnie, czasem był y same bł ę dy. Druga wyszł a, poł oż ył a się na plecach, u jej stó p poł oż ono tort ze ś wieczkami i wydmuchał a je przez rurkę , kolejna rzucił a lotkami w balony, ponownie w rę ce widza. Kolejny wyszedł do melodyjnych tajskich melodii, tań czył i pł ynnie wycią gał z… cał ych wiankó w z kwiató w.


Uderzył mnie jeden z przedstawień , kiedy dziewczyna otworzył a szczelnie zamknię tą butelkę swoimi genitaliami, co wię cej butelka był a wcześ niej sprawdzana i był a naprawdę dobrze zakorkowana, tajemnica porzą dnie nią potrzą snę ł a, aby zwizualizować efekt, kilka wysił kó w i huk, butelka jest otwarta, napó j z pianą pę kł . To jest sił a, któ rą trzeba mieć w… chociaż już wychodził a, skrzywił a się i pochylił a, chyba wszystko to nie jest takie ł atwe, jak pró bują to pokazać.

Przez cał y ten czas na innej scenie mł oda tayka tań czył a cał a w pianie (uznał am, ż e jest jeszcze uczennicą , ale tam wszyscy wyglą dają bardzo mł odo i nieł atwo jest okreś lić ich wiek), naga, tylko w majtkach typu stringi.

Jak rozumiem, jej zadaniem jest szukanie niebiednych klientó w dla innej rozrywki, już w ustronnym miejscu, cią gle krę cił a ś liczną gł ową i rzucał a oczami na mę ż czyzn, dawali jej jakieś znaki na palcach, ale potrzą snę ł a przeczą co gł ową i tań czył a dalej. Prawdopodobnie niewiele dawali. Wcią ż nieopodal, poza sceną , ale i w polu widzenia, bardzo mł ode Tajki (jeszcze nie rozwinię te piersi) szalał y i wygł upiał y się ze sobą na mię kkim materacu, z ubrań - jeden pasek zamiast majteczek.

Po wszystkich wystę pach po prostu grał a muzyka i na scenie tań czył o okoł o sześ ciu dziewczyn, niektó re w stanikach i majtkach, niektó re tylko w dolnej czę ś ci. Tylko jedna z nich, najatrakcyjniejsza, "zatań czył a" to, co był o wymagane, a jedna z klientek zabrał a ją do innych mieszkań , po porzą dnym targowaniu się z jaką ś starszą panią.


Po tych tań cach (okoł o pó ł godziny) znó w zaczą ł się pokaz cyferek, a kiedy zdaliś my sobie sprawę , ż e oglą damy to samo w nowym krę gu, postanowiliś my odejś ć . Wię c jest cykl widzó w, ktoś odchodzi, przychodzą nowi, ale jak się naprawdę podoba, to moż na siedzieć tak dł ugo, jak chce się , nikt nic nie powie. Wyszliś my oczywiś cie pod wraż eniem, osobiś cie moje odczucia był y sprzeczne. Z jednej strony to fascynują ce, te kobiety mają takie intrygują ce umieję tnoś ci, z tego ż yją , ale z drugiej strony jest mi ich ż al, wystawiają się na pokaz (niektó rzy panowie, prawie z lupą , pró bowali patrzeć bliż ej i gł ę biej) i to wszystko razem wyglą da jak kpina z kobiecej natury. Dzielę się tymi przemyś leniami, tylko z czytelnikami mojego tajskiego bloga, my sami wtedy po cichu przeż yliś my to w naszych duszach, jakoś nie był o to zbyt wygodne do dyskusji. Powiedzieli sobie „Fajnie” i to wszystko.

Tego dnia mieliś my odwiedzić najpię kniejszy tropikalny ogró d Tajlandii - Nong Nooch i obejrzeć w nim pokaz sł oni. Ogró d znajduje się niedaleko Pattaya (32 km. ) i podczas jazdy naszym autobusem opowiedziano nam o historii powstania tego ogrodu. Dowiedzieliś my się , ż e stworzył a go Madame Nong-Nuch i pomogł a jej w tym jej rodzina. Począ tkowo ziemia został a kupiona pod ogró d drzew owocowych, ale liczne podró ż e po Europie zmienił y począ tkową opinię pani Nong-Nuch i uznał a, ż e ​ ​ jej ogró d bę dzie najpię kniejszym i najbardziej zadbanym miejscem na Wschodzie, gdzie wszyscy zró ż nicowana flora tropikalnych szerokoś ci geograficznych był aby prezentowana w postaci dziwacznych zwierzą t, przepię knych alejek kwiatowych i parkó w. Z mojej strony ta historia oczywiś cie okazał a się jakoś skró cona, ale to wszystko, co pamię tam. I też dokł adnie pamię tam, ż e w tej chwili jeden z krewnych Madame opiekuje się ogrodem.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (7) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara