Kryminał

Pisemny: 1 może 2012
Czas podróży: 1 — 7 kwiecień 2012
Cześ ć ! Odpoczywał em tam z ż oną od 16.04. 2012 do 26.04. 2012. Lecieliś my z "Biblio-Globus" lub, jak to nazywają , "Saiyama-Travel", ale o tym opowiem trochę pó ź niej , najpierw o hotelu. Jest fajny, bardzo pię kny, z architekturą zewnę trzną i wewnę trzną . Pokoje też są na gó rze, mieliś my duż y pokó j z oddzielną ogromną kuchnią i barem, naprawdę nam się podobał o. Personel jest bardzo uprzejmy, szczerze mó wią c po raz pierwszy spotykam się z taką osobą w mojej praktyce, zawsze sł uż ą pomocą i w każ dy moż liwy sposó b i absolutnie za darmo. Wprawdzie przewodnik ostrzegał nas, ż e za dodatkową pomoc Tajowie mogą wyrwać dodatkowe pienią dze, ale nic takiego nam się nie stał o, wszystko był o na najwyż szym poziomie! Hotelowi i personelowi moż na sł usznie przyznać cztery gwiazdki, a nawet plus. W hotelu znajduje się ł adny basen. Dali też cał kiem przyzwoite ś niadania, biorą c pod uwagę , ż e przed wyjazdem czytaliś my opinie o ś niadaniach w innych hotelach i niezbyt pochlebnych. . Tak wię c nasze ś niadania był y bardzo wyró wnane! Kto przyjdzie, doceni! Lunch lub kolację moż na zjeś ć w pobliskich kawiarniach lub na ulicy - jedzenie, któ re Tajowie dostarczają na motocyklach, jest bardzo smaczne i tanie, a czyste mię so bez ż adnych dodatkó w. Oczywiś cie raczej nie bę dziesz chciał pł ywać w Pattaya na lokalnych plaż ach, w każ dym razie nie odważ yliś my się , bo woda jest bardzo brudna. Dlatego lepiej popł yną ć na wyspy takie jak Koh Lan. Ale jeś li codziennie, to jest to naprawdę wyczerpują ce, wię c nie bą dź z tym gorliwy. Co wię cej, przyjechaliś my nie tylko gł upio popł ywać w morzu, ale zobaczyć kraj i kulturę Tajó w, posmakować ich kuchni (kto nie wierzy, ż e jest naprawdę bardzo pikantna, zwł aszcza w ich wersji, niektó rych potraw po prostu nie da się jeś ć ). Kto odpocznie w tym hotelu, polecam wybrać się na Wzgó rze Buddy, zwł aszcza, ż e ​ ​ jest bardzo blisko, po drugiej stronie hotelu jest tam nawet brama z drabiną . Naprawdę bardzo pię kne! Znajduje się tam chiń ska ś wią tynia poś wię cona ich kulturze i konfucjanizmowi, a takż e buddyjska z ogromnym posą giem Buddy. . Jest też taras widokowy, z któ rego roztacza się wspaniał y widok na cał ą Pattaya. Có ż , opowiedział em o wszystkich pozytywnych aspektach pobytu, teraz o tych negatywnych. Na szczę ś cie nie są one zwią zane z hotelem i jego obsł ugą , ale z naszym wspaniał ym touroperatorem, dzię ki któ remu trafiliś my do tak wspaniał ego miejsca. Tak wię c lot jest normalny, zakwaterowanie ró wnież normalne, problemy zaczę ł y się od programó w wycieczek oferowanych przez naszego touroperatora o nazwie "Biblio-Globus". Có ż , my, jako „prawdziwi Rosjanie” - zwolennicy niezawodnych i bezpiecznych, wybraliś my za radą dziewczyny z biura podró ż y, a takż e usł ugi tego samego touroperatora reklamowanego przez przewodnikó w firmy Biblio-Globus, Nie chcę się powtarzać w tytule. Naprawdę zastraszyli nas, ż e inne agencje mogą nas rzucić i nie bę dą za nas odpowiedzialne i ż e są najlepsze w Pattaya! Chociaż poszli inni ludzie i wszystko był o w porzą dku i znacznie taniej! Jedna wycieczka, któ rą mieliś my, był a bezpł atna, jednak, jak wszyscy inni, prawdopodobnie był a to farma wę ż y z parkiem liczą cych miliony lat kamieni, a takż e wycieczka krajoznawcza po Pattayi. Nasz ceniony przewodnik hotelowy Artem, rzadki dupek, powiedział , ż e mieliś my wycieczkę do sadu, nie wyjaś niają c, ż e jest tam nasza farma wę ż y, przekonał nas i wielu innych, ż e za dodatkową opł atą - 100 bahtó w za osobę , udamy się do farma krokodyli. No pojechaliś my, wszystko był o w porzą dku, nie był o awantury, dobra wycieczka, ale tylko tam, gdzie był a wycieczka krajoznawcza po Pattayi, niestety nie zrozumieliś my, bo zabrano nas na tę wł aś nie farmę z krokodylami, okrę ż nymi drogami. Oczywiś cie nie wiem, jak poję cie „wycieczki krajoznawczej” jest rozumiane w „Biblio-Globusie”, ale osobiś cie w mojej koncepcji nie jest to przejaż dż ka, bo nikt nie wie doką d! No dobra, to nie jest najważ niejsze. Có ż , wzię liś my od nich takż e "Alcazar" - fajnie, bardzo mi się podobał o, ś wietne show; Kwai - też nic, ale nie bezpoś rednio super, jak wiele osó b o nim mó wi; Cał a Pattaya w jeden dzień - któ rą nastę pnie bezpiecznie porzuciliś my. Có ż , jak nie mó wić o "Ekspresie Bonzai" - to po prostu coś . Có ż , w przeciwień stwie do wszystkich innych wycieczek, na któ rych byliś my, ta nie miał a ani jednego przedstawiciela „Biblio-Globus”. Oczywiś cie tak naprawdę nic nam nie wyjaś nili. Jedyne, w co byliś my uzbrojone przed wyjazdem, to tekst na wydruku z tej wyprawy, wydany przez naszego szanownego dupka Artema na samym począ tku, w któ rym był o napisane, ż e trzeba mieć wygodne ubranie i krem ​ ​ do opalania (kremy, spraye, itp. ) . Statek, a sł usznie moż na by nazwać statkiem, na któ rym pł ynę liś my, wyposaż ony był w znakomitą zał ogę na czele z kapitanem „Hookiem” – rzadką postacią i oczywiś cie jego bł yskotliwym humorem. Generalnie wydawał o się , ż e pł yniemy bezpiecznie, piliś my kawę z pą czkami, potem zjedliś my lunch. Potem moja ż ona i ja wspię liś my się , ż eby opalać się na gó rnym pokł adzie. Przed przybyciem na wyspę koralową przepł yną ł przed nami ogromny statek towarowy. Nasz kapitan, prowadzony przez swoją druż ynę , dł ugo bez namysł u zatrzymał się , ż eby go przepuś cić , ale gdy tylko nas miną ł , od razu rzucił się peł ną parą , najwyraź niej w poś piechu. Có ż , fala jest, to takż e fala w Afryce! Mam na myś li falę stworzoną przez ogromny statek towarowy. Kró tko mó wią c, prawie rzucił a naszym statkiem. W rezultacie moja ż ona i ja. prawie wyleciał z gó rnego pokł adu za burtę . Oczywiś cie uwielbiam sporty ekstremalne, ale nie był em sam, tylko z ż oną . Znajomi faceci, z któ rymi spotkaliś my się podczas meldowania się w hotelu, któ rzy wybrali się z nami na tę wycieczkę , na ogó ł wspominają to z przeraż eniem. Przewodnik lub kapitan, w ogó le rzadki ekscentryk, spał cał ą drogę , tylko od czasu do czasu wstawał i wyjaś niają c, co to za wyspa, nie mó wią c nic o tym, szedł znowu na odpoczynek. Mieliś my wraż enie, ż e był po wczorajszym piciu i był naprawdę zał amany. Nawet nie zadał sobie trudu, aby nas ostrzec, ż e plaż a na pierwszej wyspie, na któ rej wylą dowaliś my, nie jest przeznaczona do pł ywania, ze wzglę du na duż ą ró ż norodnoś ć jeż owcó w, któ re usiane był y na dnie tej pię knej plaż y. Nikt nas też nie ostrzegł , ż e na tej wyspie bę dziemy pod otwartym palą cym sł oń cem, bo nie był o zapasowych parasoli ani markiz, a te, któ re był y - był y zaję te. W rezultacie filtry przeciwsł oneczne był y bezsilne i po prostu się poparzyliś my. Na tym jednak niespodzianki się nie skoń czył y, nikt począ tkowo nie ostrzegł nas, ż e lą dowanie dzikich mał p na wyspie był o pł atne - 20 bahtó w od osoby. Có ż , to też nie jest straszne. Nasza wycieczka obejmował a odwiedzenie 3 (trzech) wysp. Zamiast tego odwiedziliś my tylko dwa, a trzeciego nie wpuszczono nas z powodu ć wiczeń sił morskich Tajlandii. W rzeczywistoś ci byliś my wspaniał ym organizatorem wycieczek, przeciekaliś my nas tanio do jakiejś agencji ulicznej, ponieważ był o nas tylko 6 (sześ ciu). Osoby, któ re pł ywał y z nami na tym statku nazwał y wycieczkę „Sea Adventures”, któ ra obejmował a wizytę na 2 (dwó ch) wyspach. To tł umaczy nagł e rozpoczę cie ć wiczeń i zakaz odwiedzania wyspy. któ re po prostu nie istniał y! A jaka to dla nas ró ż nica? Nie zapł aciliś my za to! Kró tko mó wią c, dzień poszedł do piekł a i był po prostu stracony. Wspó lnie, pod moim ś cisł ym kierownictwem, napisaliś my roszczenie do Biblio-Globus, w któ rym zaż ą daliś my zwrotu ró ż nicy w pienią dzach i innych nieplanowanych wydatkó w (lą dowanie na wyspie mał p). Zadzwoniliś my do naszego ukochanego przewodnika Artema i poprosiliś my go, aby przyją ł od nas roszczenie i podpisał się na drugim egzemplarzu, jak to zwykle robią normalni ludzie, na co odpowiedział , ż e niczego nie podpisze, bo. nie jest do tego upoważ niony. Oczywiś cie staraliś my się mu wytł umaczyć , ż e nie ma w tym nic wstydliwego i ż e to cał kiem normalne, ale bezuż yteczne. Kazał nam zostawić go w recepcji, a on lub jego pracownik go odbierze. Oczywiś cie nam to nie odpowiadał o, w szczegó lnoś ci mnie, bo nie był o gwarancji, ż e to roszczenie trafi we wł aś ciwe miejsce. Zadzwoniliś my do szefa Artema, wyjaś niliś my sytuację i zaż ą daliś my, aby jeden z przedstawicieli firmy formalnie przyją ł roszczenie. Po dł ugich negocjacjach szef Artema, któ ry nazywa się Wł adimir, zgodził się jednak z moimi argumentami (nie pozbawionymi emocjonalnych). Artem oddzwonił i powiedział , ż e przyjmie roszczenie, ale nie dzisiaj, ale za dwa dni. A nastę pnego dnia musieliś my odlecieć . Wtedy zdał em sobie sprawę , ż e to tylko oszustwo i chcą tę sprawę zatuszować , oczywiś cie bez zwrotu pienię dzy. Zagroził em Artemowi, ż e jeś li nie zaakceptuje roszczenia, to zadzwonię do dyrektora firmy i porozmawiam z nim, a takż e bę dę gloryfikować ich firmę tam, gdzie to moż liwe. Oczywiś cie zgodził się , mó wią c, ż e zadzwoni dwie godziny pó ź niej. . Przybywają c trzy godziny pó ź niej, oczywiś cie przyją ł roszczenie, otrzymują c jednocześ nie dalekie od pochlebnych recenzji o sobie i firmie, w któ rej pracuje. Kró tko mó wią c, walczyliś my przez 6 (sześ ć ) godzin, aby ta rzekomo najwię ksza firma zaakceptował a roszczenie przeciwko nam. Oczywiś cie pienią dze został y nam zwró cone, ale jak mó wią , na tym cał a sprawa się nie skoń czył a. Dzień przed wyjazdem nasz wspaniał y przewodnik hotelowy Artem, bez wą tpienia twarz firmy Biblio-Globus, miał do nas zadzwonić i podać godzinę wyjazdu z hotelu oraz dokł adną godzinę wyjazdu. Nie, ta bzdura oczywiś cie dzwonił a rano, kiedy nie był o nas w pokoju (byliś my w basenie i dlatego nie zabraliś my ze sobą telefonu) kilka razy, no tak, jak to był o zauważ one. Potem aż do wieczora, nie sł yszą c ducha. A nasz lot był pierwotnie zaplanowany na 11:20. W zwią zku z tym musieliś my opuś cić hotel wcześ nie rano. Zaczę liś my się już trochę denerwować , bo nie był o telefonu, ż adnych informacji w recepcji, z któ rej renomowane agencje zawsze wyjeż dż ają . Wcześ niej latali z Tez-Tour i Pegas-Tourist, bez skarg. T. to. po prostu nie był o pienię dzy na karcie SIM przekazanej przez Biblio-Globus w zwią zku z negocjacjami w sprawie przyję cia roszczenia, postanowiliś my zadzwonić do tego skurwysyna z recepcji o 20:00. Jak się spodziewał em, powie, ż e dzwonił em, ale nie odebrał eś telefonu. . . Ale pozwó l nam odlecieć jutro, ale nic nam nie powiedział , nigdy, nic wię cej! Potem otrzymał jeszcze kilka pochlebnych sł ó w skierowanych do siebie i do firmy i, jak nas uspokoił , powiedział , ż e o dziewią tej wieczorem do pokoju zostanie wysł ana notatka, któ ra bę dzie wskazywać godzinę wyjś cia i wyjazd. Oczywiś cie powiedział przez telefon, o któ rej bę dzie wyjazd. I najwyraź niej wydawał o mu się to wystarczają ce, ponieważ pó ź niej nie otrzymaliś my ż adnej wiadomoś ci. No có ż , podsumowują c, chwalona firma okazał a się niczym innym jak rzadkim sharaga, z któ rym, szczerze mó wią c, nie chciał bym się pó ź niej angaż ować . Jeś li oczywiś cie bę dziemy musieli, to z pewnoś cią nie skorzystamy od nich z ż adnych dodatkowych usł ug w postaci wycieczek. Choć w recenzjach przed wyjazdem czytał am raczej pozytywne uwagi pod ich adresem, w rzeczywistoś ci wszystko okazał o się bardzo, bardzo zł e. . Tak, i krzyczeli o sobie, ż e za każ dego klienta wyrwą sobie tył ek, ale w naszym przypadku niestety tego nie zaobserwowano. Wesoł ych Ś wią t wszystkim! Dzię kuję za uwagę !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał