Bądź jak Budda

21 Styczeń 2012 Czas podróży: z 16 Lipiec 2011 na 03 Sierpień 2011
Reputacja: +261.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Moja Tajlandia zaczę ł a się od lę kó w – bał am się wę ż y, choró b, upał ó w, pomyś lał am w przeddzień wyjazdu: po co mi ta dysfunkcyjna Azja, poszł abym spokojnie do Europy jak zwykle. Mó j mą ż -lekarz i ja odpowiedzialnie wypeł niliś my nasze walizki dwoma opakowaniami lekó w na ż oł ą dek (mó j mą ż i matka-nielekarz jednogł oś nie twierdzili, ż e infekcje ż oł ą dkowo-jelitowe rozwijają się w gorą cych krajach, a ja bał em się i kupił em cał y enterosgel i wę giel aktywowany w pobliż u). Ale przywieź li wszystkich do domu i teraz strasznie się wstydzą przed Tajlandią za swoje myś li i lę ki.

Nie pamię tam, gdzie jeszcze czuł em się tak komfortowo, szczerze i harmonijnie, jak w Tai. Jak spokojnie i radoś nie patrzeć na pozytywnego Buddę , siedzieć obok mnichó w, patrzą c na nich nieś miał o („jestem „brudna” i gł upia, a oni tacy mą drzy i prawdziwi), uś miechać się co sekundę do Tajó w, skł adają c ich rę ce przed klatką piersiową w typowym orientalnym geś cie wyraż ają cym ż yczliwoś ć i szacunek. Ludzie w Tajlandii zasł ugują na osobną dyskusję , są czarują cy i wiedzą , czym jest szczę ś cie. Powinniś my uczyć się od nich pozytywnoś ci i spokoju, chociaż jasne jest, ż e mają to wszystko od Buddy....


Najpierw pojechaliś my do Pattaya, jednego z najpopularniejszych kurortó w w Tajlandii. Tajski kierowca był szybki i wesoł y - Tajowie nie przywią zują wagi do zasad ruchu drogowego i jeż dż ą tak, jak chcą , ale nawet się nie baliś my! Jechaliś my, a ja tchó rzliwie wpatrywał em się w krajobrazy za oknem: gdzie są wę ż e? Faktem jest, ż e kilka ostatnich miesię cy przed wakacjami nocował am na forach podró ż niczych (na wakacjach lubię być w peł ni uzbrojona) i wiedział am, ż e w Tajlandii są wę ż e i moż na je spotkać nie tylko w dż ungli. A Wikipedia ż yczliwie powiedział a mi, ż e w kró lestwie jest okoł o 175 ró ż nych gatunkó w i podgatunkó w wę ż y, z któ rych 56 jest ś miertelnie trują cych, ale ś mierć z uką szenia wę ż a jest rzadka, ponieważ w szpitalach jest serum produkowane na farmie wę ż y w Bangkoku. Pó ź niej, relaksują c się na wyspie Koh Samui, dowiedział em się , ż e to wł aś nie tam znaleziono jednego ś miertelnie trują cego wę ż a, na któ ry w Tajlandii nie był o antidotum. Ale na ucieczkę z wyspy był o już za pó ź no.

Pattaya to tę tnią ce ż yciem, kolorowe miasto poł oż one w prowincji Chonburi na poł udniowym wschodzie kraju. Jest jak wielki azjatycki bazar, bardzo inna i polifoniczna, wydaje się , ż e nie ś pi ani minuty, chociaż ś pi tak samo - o 10 rano ulice Pattaya są puste, a powietrze senne . W Pattaya studiowaliś my ciemną stronę Tajlandii, poznaliś my transwestytó w, podziwialiś my cuda tajskiej chirurgii plastycznej, moż liwoś ci ludzkiego ciał a na pokazie dla dorosł ych.

Ale pojechaliś my do Pattaya nie tylko po wszelkiego rodzaju nieprzyzwoite wraż enia, ale takż e na doskonał y program wycieczek. Swoją drogą , wszę dzie jest przepię knie, w cał ej Tajlandii - ś wią tynie, dż ungle, wycieczki statkiem, ogrody zoologiczne, rezerwaty przyrody, staroż ytne miasta, niezamieszkał e wyspy, wodospady, spł ywy rzeczne, przejaż dż ki na sł oniach. Dlatego wyjazd do Tajlandii tylko po „morze i sł oń ce” jest gł upi i nieroztropny. Jeś li jesteś gotó w zapł acić od 700 do 1100 dolaró w za bilet do tego pię knego kraju, to powinieneś zobaczyć prawdziwą Tajlandię !

A wię c o programie wycieczki. Radzę odwiedzić zoo Khao Kheo (40 km od Pattaya). To otwarte zoo: na rozległ ym terenie, po któ rym zwiedzają cy mogą poruszać się tylko samochodem lub specjalnym tramwajem, praktycznie nie ma klatek depresyjnych i baró w. Rolę ogrodzeń peł nią sztuczne zbiorniki, rowy i kamienne ogrodzenia. Gł ó wne zoo Tajlandii znajduje się w dż ungli, a wzgó rza i rzeki sł uż ą jako naturalna dekoracja. Każ de zwierzę w zoo moż na nakarmić - w tym celu przy wejś ciu do zoo moż na kupić kiś ć bananó w, ogó rkó w i fasolki szparagowej. Prawie każ dego moż na tu dotkną ć podczas karmienia (z wyją tkiem drapież nikó w i gadó w). Jedną z gł ó wnych atrakcji Khao Kheo jest jezioro z hipopotamami. Grubi leniwi ludzie siedzą w wodzie z szeroko otwartymi ustami, a turyś ci stoją cy na szczycie mostu umieję tnie wrzucają do tych ust ogó rki i banany. Raz na dwie lub trzy minuty usta zamykają się , zawartoś ć jest ż uta i poł ykana, a usta ponownie się otwierają.... I tak - cał y dzień ! Z tak hedonistycznej rozrywki hipopotamy w zoo są bardzo grube i bardzo leniwe, a turyś ci są szczę ś liwi do granic moż liwoś ci.


Kolejnym kulturowym wraż eniami Pattaya jest Ś wią tynia Prawdy, któ ra znajduje się w pó ł nocnej czę ś ci miasta, prawie nad brzegiem morza. Bardzo ł atwo się tam dostać tuk-tukiem. Niezwykle klimatyczne miejsce, jego architektura ł ą czy cztery kultury - tajską , chiń ską , indyjską i kambodż ań ską . Ś wią tynia, zbudowana z drewna tekowego, zachwyca elegancją i finezyjnym, biż uteryjnym wykonaniem. Tajowie zbudowali go, aby pokazać , ż e wszystkie religie i kultury mają coś wspó lnego i ż e Prawda jest taka sama dla wszystkich. Miejsce jest wyją tkowe: albo ze wzglę du na romantyczny pejzaż z okien, albo rzeczywiś cie jest tu jakaś magia - nie da się stą d wyjechać , chcesz zostać i usią ś ć wś ró d rzeź b i wizerunkó w tych wschodnich bogó w , bó stwa i pogań skie stworzenia. Bez medytacji i jogi nagle stajesz się wyraź nie ś wiadomy siebie, swoich uczuć i lę kó w, w ś rodku wszystko ukł ada się na pó ł kach, staje się dobre i spokojne. Cuda!

Bę dą c w Tajlandii nie moż na zapominać o wraż eniach kulinarnych – tym bardziej ekstazy smakowe moż na tu zasmakować w każ dej knajpce i za ś miesznie grosze. Nasza najdroż sza kolacja w Tajlandii kosztował a nas okoł o 30 dolaró w - kraby, homary, homary i ostrygi ledwo zmieś cił y się na naszym stole, a nawet musieliś my uż yć cudownej apteczki - biesiada pomogł a nam szybko strawić to, co zjedliś my i kontynuować uczta z owocó w morza.

Jak karmię marchewką mał py z Monkey Island?

W pobliż u Pattaya w Zatoce Tajlandzkiej znajduje się cudowne miejsce - Monkey Island lub Koh Pet, jeś li po tajsku. Podpł ywasz na wyspę w peł ni uzbrojony w wiedzę – przewodnicy prowadzą cy wycieczki na Koh Pet poś wię cają nie tylko historii wyspy, ale takż e opowiadają o zasadach bezpieczeń stwa. Mieszkań cy Koh Pet to makaki. Nawet jeś li są krabami (a na wyspie ż yją takie mał py), to są prawdziwymi dzikimi zwierzę tami, mieszkań cami prawdziwej dż ungli! Nie zabieraj okularó w na wyspę , nie noś kapeluszy, lepiej od razu zdją ć stroje ką pielowe ze sznurkami na ł ó dce, a co najważ niejsze nie draż nić mał p – ostrzega doś wiadczony przewodnik! Ostrzega, a my już się boimy – wchodzimy na wyspę trzę są c się ze strachu, już wyobraż ają c sobie to stado dzikich, okropnych i okrutnych mał p. I widzimy cudowne dzieci, urocze miniaturowe mał py, radoś nie biegną ce w naszą stronę , ich jedyni ż ywiciele rodziny. Sześ ć dziesią t lat temu wyspa ta był a niezamieszkana, mał py pojawił y się tu sztucznie. W czasie wojny wietnamskiej na są siedniej wyspie znajdował a się amerykań ska baza wojskowa. W celu rozrywki i walki z nudą na wyspie, któ rą pó ź niej nazwano Monkey Island, Amerykanie zbudowali restaurację , a pó ź niej „osiedlili” w niej kilkanaś cie makakó w. Po wojnie Amerykanie przekazali swoją bazę wojskową wojskom tajskim. Dziś na wyspie ż yje okoł o dwó ch tysię cy mał p.

Koh Samui, palmy kokosowe


Powietrze na Koh Samui (wyspa w Zatoce Tajlandzkiej na Pacyfiku) jest sł odkie, sł odkie, nie da się oddychać , a generalnie jest tam prawie raj. Jestem bardzo zadowolona z naszego wyboru (spoś ró d setek wysp w Tajlandii wybrał em tę wł aś nie), Koh Samui to harmonijne miejsce, w któ rym w zasadzie każ dy znajdzie coś dla siebie. Jest umiarkowanie cywilizowana, z rozwinię tą infrastrukturą , ale jednocześ nie bardzo zielona, ​ ​ a poza strefą hoteli i restauracji wrę cz dzika, taka prawdziwa wyspa, jak na filmach i zdję ciach (centralna czę ś ć wyspy to nieprzenikniona dż ungla ). Z jednej strony ocean, z drugiej dż ungla, a gdzieś poś rodku tego cudu natury pijesz koktajle w restauracjach i cieszysz się tajskim masaż em!

Najbardziej imponują cą wycieczką na Koh Samui jest Narodowy Rezerwat Morski Angthong. Ten archipelag 42 wysp w Zatoce Tajlandzkiej jest jednym z najbardziej znanych miejsc w Tajlandii. Godzina bardzo szybkiej, niemal ekstremalnej jazdy ł odzią motorową w otoczeniu turystó w z cał ego ś wiata (Amerykanó w, Francuzó w, Portugalczykó w, Wł ochó w) i pod czujnym okiem tajskiej „druż yny” zapewniają cej wycieczkę – i nagle czujesz się na ś rodku oceanu, w centrum dzikiej przyrody, z któ rej sam nie wiesz, czego się spodziewać , a dookoł a jest tylko niesamowite pię kno i kształ t wyspy. . . I moja druga najwię ksza obawa (po wę ż ach ), nawiasem mó wią c, to woda! Ale odwrotu nie ma, a ja, ubrany w pomarań czową kamizelkę ratunkową , wskakuję gdzieś w szmaragdowe tony i nawet trochę patrzę na pię kną rybę przez maskę...Podczas tej wycieczki zł apał a nas prawdziwa tropikalna ulewa - ś ciana deszczu i dzikiego wiatru, jesteś my mokrzy i szczę ś liwi. Nawiasem mó wią c, ulewa bardzo pasuje do tego archipelagu - takie pię kno, ż e nie moż na uwierzyć wł asnym oczom!

Ktokolwiek chce się bawić , wypoż yczam hasł a i pozory, naszym ulubionym miejscem na Koh Samui jest bar Arkbar tuż nad brzegiem morza, na plaż y Chaweng. Zamiast krzeseł są leż aki, zamiast DJ-a – dyskretna muzyka na ż ywo, zamiast patosu – przytulna, przyjazna atmosfera i szykowne powietrze z aromatem fajki wodnej.

Bangkok, któ ry nie ś pi

Niesamowite miasto. Miasto kontrastó w, miasto hał aś liwe, miasto ula, miasto brudne, miasto ciepł e i szczere, mimo cał ego zamieszania. Sł yszał em wiele ró ż nych opinii o Bangkoku – od „nawet nie trzeba tam jechać ” po „miasto marzeń ”. Osobiś cie uważ am, ż e to miasto z charakterem. Oficjalna nazwa Bangkoku po tajsku brzmi niesamowicie i skł ada się z 42 sł ó w. To najdł uż sza nazwa miasta na ś wiecie. Pierwsze sł owa mó wią „miasto anioł ó w, wielkie miasto, miasto jest wiecznym skarbem” – i to prawda!


Pierwszego dnia po przybyciu z wyspy wcale nie odpoczywaliś my - był o wiele planó w, no có ż , przypomnieliś my sobie z ostatniego "Bachelor Party", ż e Bangkok nie ś pi. Ale nadal nie ś pi: korki na ulicach miasta o godzinie 00.00 - dla nas, mieszkań có w spokojnej Odessy, stał y się odkryciem. Korki, korki, kurz i brud, gę ste powietrze otulają ce Cię i nie dają ce szansy na wydech, zamaskowani parkingowcy uś miechają cy się oczami, zabawne tuk-tuki manewrują ce w ruchu ulicznym, wesoł e wielokolorowe taksó wki – to jest rzeczywistoś ć Bangkok.

Jednym z obowią zkowych miejsc na mapie Bangkoku jest legendarny weekendowy targ Chatuchak. Jeden z najwię kszych na ś wiecie bazaró w zajmuje powierzchnię.35 akró w i skł ada się z ponad 15 tysię cy (! ) ró ż nych straganó w. I nie wierz tym, któ rzy mó wią , ż e Chatuchak to nasze 7 km. Kł amać ! Kolorowy azjatycki targ, bulgoczą cy i dudnią cy od zapachó w, ludzi, uś miechó w, zaproszeń . Mó wią , ż e wszystko jest zrobione w Tajlandii - rzeczywiś cie są szalenie ciekawe gadż ety. Spó dnice do ziemi, tuniki, sukienki i sukienki za 8-10 dolaró w, torebki za 9, biż uteria, wizerunki Buddy, tajskich rzemieś lnikó w, przedmioty religijne, zwierzę ta. W domu okazał o się , ż e zakupy z Chatuchak był y niemal najbardziej udane w moim ż yciu, a gdzie te modne Wł ochy, gdzie latem 2010 roku nie kupił am ani jednej pary pię knych butó w, pojechał y do ​ ​ Tajlandii? !

O mieś cie ś wią tyń

Generalnie w Bangkoku odwiedziliś my standardowe punkty turystyczne, ale to nie powstrzymał o ich przed trafieniem do nas niedoś wiadczonych Azją . Najpierw był a Ś wię ta Wszystkich Ś wię tych – Ś wią tynia Szmaragdowego Buddy i Pał ac Kró lewski. Ż arty to ż arty, ale dla Tajó w te miejsca są naprawdę ś wię te. Nasz tajski przewodnik w ł amanym rosyjskim na moje niedyskretne dziennikarskie pytanie „czy to prawda, ż e ​ ​ wszyscy Tajowie bardzo kochają swojego kró la” odpowiedział z uś miechem: „tak, to prawda, kochamy kró la, jest dla nas jak bó g”. A kró l w Tajlandii jest ciekawy - od wielu lat nie opuszcza Tajlandii (takie obietnicę zł oż ył podczas rewolucji obywatelskiej w kraju), lubi fotografować i gra jazz. A tak przy okazji, wyglą da na bardzo inteligentnego.


Pał ac Kró lewski i Ś wią tynia Szmaragdowego Buddy to okazał e, jasne, lś nią ce zabytki, któ re robią na mnie zupeł nie inne wraż enie niż europejskie ś wią tynie. Tajska architektura jest ś wią teczna i wesoł a, peł na ś wiatł a i uś miechó w. Terytorium Pał acu Kró lewskiego i Ś wią tyni Szmaragdowego Buddy jest po prostu zamieszkane przez fantastyczne stworzenia - pó ł -ludzie, pó ł -mał py, zł e demony chronią ce ś wią tynie. Nastaje lekki szok kulturowy, kiedy zdajesz sobie sprawę , ż e Tajowie zbudowali to wszystko w XVIII wieku! To znaczy w 17… pewnego roku, kiedy Europa był a już w peł nym rozkwicie na ś cież ce surowej religii, Tajlandia ż ył a wł asnymi prawami - i to jest cudowne, być moż e dlatego dzię ki takiemu eklektyzmowi wierzeń i poglą dó w, ten kraj jest taki dobry i spokojny.

Nie chcesz po prostu wracać do Tajlandii, rozumiesz, ż e zostawiasz tam czą stkę siebie, a jeś li zrobi się ź le, pojedziesz nie byle gdzie, ale tam. O harmonię , pokó j, tolerancję i absolutne zrozumienie wszystkiego i wszystkiego. To szczę ś cie wiedzieć , ż e teraz masz swoje miejsce w ogromnym ś wiecie! Moim zdaniem jest to prawda, któ rej szukają ludzie w pomarań czowych ubraniach.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (20) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara