Tajlandia z dziećmi

07 Czerwiec 2011 Czas podróży: z 03 Kwiecień 2011 na 16 Kwiecień 2011
Reputacja: +23
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Wyjeż dż ają c na wakacje z dwó jką mał ych dzieci, przeszukał am cał y internet w poszukiwaniu rad, ale niestety nie znalazł am nic sensownego. Dlatego po powrocie z wyjazdu postanowił am podzielić się swoim doś wiadczeniem wypoczynku z dzieć mi. Mamy dwó ch chł opcó w - Andrey, 5 lat i Dima, 2.5 roku.

Phuket (3.04. 2011-16.04. 2011)


Na tydzień przed ś wię tem nad Tajlandią unosił się cyklon, a na poł udniu kraju padał y nietypowe dla kwietnia ulewne deszcze. „Zmył ” wyspę Koh Samui i zgodnie z prognozami pogody ż ywioł zmierzał w kierunku wyspy Phuket. Miał em straszną panikę . Negocjacje z organizatorem wycieczek (Pegas Tourist) w sprawie zmiany oś rodka lub daty wyjazdu do niczego nie doprowadził y. Pomimo oficjalnych ostrzeż eń turystyki, aby powstrzymać się od podró ż y do Tajlandii, organizator wycieczek nie zaoferował nic poza cał kowitym zastą pieniem pakietu wycieczek 100% karą . Przyjaciele powiedzieli: „Zostaw dzieci w domu i sprowadź , gdzie chcesz”. W mediach i na forach pachniał a panika.

Ale trzeź wo zdają c sobie sprawę , ż e nadszedł czas, aby cyklon się rozproszył , wyruszyliś my z cał ą rodziną : ja, mó j mą ż i dwoje dzieci. Patrzą c w przyszł oś ć powiem, ż e przez cał e nasze wakacje pogoda był a cudowna, padał o 2-3 razy, a potem pó ź nym wieczorem.

Planują c wakacje i rozglą dają c się po Internecie, zastanawiał am się , jakie miejsca odwiedzić w Phuket z mał ymi dzieć mi? Co najmniej jest to park wodny, zoo, akwarium, plaż a. A oto maksimum...

Pierwszy dzień . (03.04. 11)

Pegasus pracował (spotkał się ) uczciwie, mimo ż e pierwsze spotkanie z jego przedstawicielem odbył o się na lotnisku w Tajlandii (rezerwacja i opł acenie wycieczki przez internet). Przy wyjś ciu z lotniska wyraź nie widoczna jest lada Pegasus, za któ rą jej pracownicy szybko rozdzielają przyjazdy do autobusó w. Tu na lotnisku moż esz wzią ć darmową kartę SIM, któ ra nie jest droga na rozmowy z ojczyzną , a takż e wymienić walutę (kurs jest niekorzystny). Na parkingu czekał o już na nas kilka autobusó w.

Lokalni przewodnicy są zaskoczeni wiadomoś ciami z medió w piszą cych o powodzi: „Jaka powó dź ? Mieliś my deszcz”.


Nasz hotel Bamboo House znajduje się na plaż y Karon. Zostaliś my przywitani mroż onymi napojami w hotelu. Budynek hotelowy jest 4 kondygnacyjny, mał y, zadbany. Terytorium jest praktycznie nieobecne, jest zaciś nię te przy basenie. Osiedliliś my się na pierwszym pię trze, w dwó ch są siadują cych ze sobą pokojach dwuosobowych (organizator wycieczek nie znalazł tanich ofert czteroosobowych). Pierwsze pię tro to duż y plus w hotelu bez windy. Okna wychodzą na są siedni hotel Centara. W pokoju jest telewizor, Mac podł ą czony do telewizora. Ś nież nobiał a poś ciel i rę czniki (rę czniki wymieniane codziennie, poś ciel co drugi dzień lub dwa), rę czniki plaż owe w wygodnej torbie (zmiana przynajmniej codziennie, brudne rę czniki w torbie wył oż ono na korytarz, czyste zabrano z dala), szampon, ż el pod prysznic, odż ywka do wł osó w, wszystko jest tak, jak powinno, tylko nie ma zwykł ych grzebieni i akcesorió w dentystycznych. W szafie jest sejf i mał a komoda.

Ponieważ studiowaliś my już rynek wycieczek w domu, znaliś my już w przybliż eniu ceny i nie daliś my się nabrać na jej propozycje, któ rych wcale nie ż ał owaliś my. Tak wię c jednodniowa wycieczka na Phi Phi Pegas oferuje 3300 bahtó w za osobę dorosł ą . My bez wię kszych targó w zapł aciliś my 3500 bahtó w w lokalnym sklepie turystycznym za dwie osoby dorosł e i jedno dziecko (dla dwuletniej Dimy wszystkie wycieczki był y bezpł atne).

Drugi dzień

Po ś niadaniu zapoznaliś my się z okolicą : poszliś my do sklepó w, lokalnych sklepikó w i uliczek, dotarliś my do ś wią tyni, niedaleko któ rej znajdował a się lokalna szkoł a, z mał ym boiskiem sportowym. Na ulicach są niezliczone sklepy i sklepy, a towary są w nich znacznie tań sze niż na targu. O 12 w poł udnie wstał straszny upał , nie moż na był o być na dworze, dzieci i ja poszliś my do chł odnego pokoju.

Roma dalej zwiedził a lokalną okolicę , kupił a wycieczkę na Phi Phi w tajskiej firmie turystycznej niedaleko ringu, kupony dla dwó ch dorosł ych, jednego dziecka i Dimy kosztują.3500 bahtó w za darmo. Doszedł em do jeziora, cał y brzeg zaś miecony, obok ś mierdzą cej rzeki. A my chcieliś my kupić hotel w tej okolicy przez internet, dobrze, ż e go nie wzię liś my. Kupił em czytnik kart w 7-11. Wieczorem zainstalował em Picassa i wrzucił em zdję cia do internetu. Kupił em szaszł yki wieprzowe w makashnitsa, pyszne (wtedy czę sto kupowaliś my coś do jedzenia).

Upał opada o 16-00, wię c po tym czasie ulice zaczynają się stopniowo oż ywiać , kupcy wychodzą na ulice, otwierają się kawiarnie. Do tego czasu leż aki są już bezpł atne na plaż y i nie są potrzebne, bo tak przyjemnie jest leż eć na mię kkim piasku.

Dzień trzeci

Wstań o 6-00 rano, ś niadanie i hurra! ! ! Jemy na P-P.

Do hotelu przyjechał dla nas minibus, któ ry zabrał nas na molo w 40 minut.


Tam czekał na nas angloję zyczny przewodnik, choć obiecali Rosjanina (wszystko jasno wyjaś nili, nawet ja, któ ry nie znał em angielskiego na gesty, prawie wszystko rozumiał em). Roma wybrał dla siebie pł etwy (wypoż yczenie 100 bahtó w). Jak tylko wejdziesz na ł ó dź , otrzymasz wodę , pepsi, owoce.

Archipelag Phi Phi znajduje się.40-45 km od Phuket, wię c w zaledwie godzinę na mał ej motoró wce (40 miejsc) dotarliś my do naszego pierwszego celu. Wyspa Phi Phi Ley (tu krę cono film „Plaż a”), mał a plaż a z biał ym piaskiem mię kkim jak mą ka, wysokie klify otaczają niebiań ską lagunę z trzech stron, lazurowe morze jest tu spokojne i niezbyt gł ę bokie. W pobliż u brzegu jest wiele ł odzi takich jak nasza, a na brzegu mnó stwo turystó w. Ze wzglę dó w bezpieczeń stwa na cał ej wyspie rozmieszczono znaki wskazują ce kierunek, w któ rym należ y biec w przypadku tsunami.

Udał o nam się pospacerować trochę wzdł uż plaż y i zajś ć niedaleko w gł ą b wyspy, ponieważ mieliś my tylko 40 minut wolnego czasu.

Drugi przystanek, w poł udniowej czę ś ci wyspy. Idealne miejsce do snurkowania, rafy koralowe, jaskinie, dookoł a pł ywają kolorowe rybki, woda jest krystalicznie czysta, co nie jest jasne na ile masz gł ę bokoś ci (maski na ł ó dce dostajesz za darmo, ale jeś li przegrasz mandat w wysokoś ci 1000 bahtó w).

Trzecie lą dowanie. Phi Phi Don, jedyna wyspa w archipelagu, na któ rej ludzie mieszkają na stał e, znajduje się okoł o 20 hoteli, baró w i restauracji (moż na przyjechać na wię cej niż jeden dzień ). Jedliś my w mał ej restauracji nad brzegiem zatoki, bufet (dania tajskie i owoce). Skonsolidowany czas na pł ywanie, snorkeling.

Czwarty przystanek. Mał pia wyspa. Popł ynę liś my ł odzią na skalistą wyspę , na któ rej ż yją dzikie mał py. Jest duż o mał p, matek z dzieć mi. Nasze dzieci są zachwycone.

I na koniec wyspa Kai Nok, poza barami i plaż ami nie ma tu nic, tutaj przygotowują najsmaczniejsze koktajle Pinocolada i Mai Tai. A my się opalaliś my, pł ywaliś my w przejrzystej, bł ę kitnej wodzie, nurkują c kilka metró w od plaż y moż na zobaczyć tropikalne ryby. Z tej wyspy do Phuket wypł ynę liś my w 30 minut, po przyjeź dzie przewodnik postawił sł oik, w któ rym moż na wstawić napiwek.

Dzień czwarty


Postanowiliś my pojechać tego dnia do Patong i odwiedzić centrum handlowe Jung Ceylon / Jung Ceylon (taksó wka 350 bahtó w w jedną stronę z Karon do Patong). Przyjechaliś my bardzo wcześ nie, wszystko otwiera się o 10.00, 11.00. Ale nic, wł ą czyli nawigatora, ustalili, gdzie był o morze i poszli. W drodze na plaż ę są same bary, podobno w nocy jest tu szczegó lnie „gorą co”. Normalna czysta plaż a i woda jest czysta, a urlopowiczó w nie ma tak wielu (to chyba wybredne, tylko mó wią , ż e Patong jest brudny).

Wró ciliś my do sklepu i dla zabicia czasu udaliś my się do lodziarni liczą c na chł ó d klimatyzatora, tam nie był o centralnego klimatyzacji wł ą cza się o 11-00, tak jak otwarcie sklepu. Zjedliś my lody i oto jesteś my. Hurra! ! ! 11-00. Oczywiś cie przede wszystkim zabawki, dział nie jest bardzo duż y i wydawał o mi się , ż e wię kszoś ć zabawek dla dziewczynek kupił transformator, powiedzmy, ż e kosztują trochę krwi, myś lał em, ż e bę dzie gorzej. Wę drowaliś my przez cał y dzień , bawią c się w hali z automatami: ś cigaliś my się samochodami, strzelaliś my z karabinó w maszynowych, graliś my w koszykó wkę i penball, jedliś my w McDonald's i robiliś my mnó stwo zakupó w. Razem zakupy od 9-30 do 18-30.

Dzień pią ty

Park wodny, bilet kupiony w tym samym miejscu co na Ppi, tylko 3500 dla każ dego, transfer w cenie. Pł ywaliś my na zjeż dż alniach, dzieci oczywiś cie był y zachwycone. Na terenie parku wodnego znajdują się ró ż ne kawiarnie, dzię ki czemu moż na spę dzać czas od rana do wieczora.

Dzień szó sty

Postanowiliś my zrobić sobie przerwę od aktywnego wypoczynku.

Rano na plaż ę , podczas upał u wszyscy spali, wieczorem znowu na plaż ę.

Dzień sió dmy


Wycieczka ze zwiedzaniem. Nie podobał a mi się wycieczka, to był a strata czasu. Przewodnik Pegaza Eugene jest do bani, nic nie powiedział , poza tym jej mowa nie jest piś mienna i ogó lnie gł upia. W fabryce lateksu czystej wody turyś ci są oszukiwani na babcie, widzieliś my markowe sklepy z fabryki lateksu na Karon i Katya, wszystko jest kilka razy tań sze, fabryka biż uterii też jest droga. Jedyne, co mi się podobał o, to punkt widokowy, na szczycie gó ry znajduje się przytulna restauracja z pię knym widokiem na wyspę . W drodze powrotnej poprosili nas, ż ebyś my wysadzili nas w centrum handlowym Big C, z któ rego szliś my na Central Festival. Zrobił em kilka zakupó w, jadł em w KFC. Do Karon dotarliś my taksó wką za 500 bahtó w. Po przybyciu do hotelu przypomnieliś my sobie, ż e dziś jest sobota, aw soboty i wtorki na terenie ś wią tyni, niedaleko naszego hotelu, znajduje się targ owocowy, na któ ry poszliś my.

Sporo egzotycznych owocó w, na makaronikach przyrzą dza się ró ż ne smakoł yki: smaż one są mię so, kieł baski, ryby, owoce morza, przygotowywane są sał atki, z dowolnych owocó w ubija się koktajle do woli w blenderze. Sprzedają też ubrania i pamią tki.

Nasze dzieci mę czą się , tylko kł adą się do ł ó ż ka i mdleją , zdarzał o się , ż e zasnę ł y na kolacji, mimo ż e nie poszliś my na kolację pó ź no. A dzisiaj dzieci ś pią , a my poszliś my do baru naszego hotelu spró bować lokalnych kotł ó w. Tajowie są bardzo uważ ni i przyjaź ni, a teraz pytają : „dzieci ś pią ? » . Wypił em Karon Sunset, a Roma był a charakterystycznym koktajlem hotelu.

Dzień ó smy

Dziś planujemy odwiedzić zoo. Jak zwykle na wszystkich wycieczkach, transfer wliczony jest w cenę biletu. Zoo jest takie mał e, jest mał o zwierzą t, duż o ptakó w: papugi ró ż nych koloró w i rozmiaró w, pawie, a nawet kurczaki. Chociaż jeś li masz mał e dzieci, pokochają to. Ró wnież w okreś lonych godzinach odbywają się przedstawienia teatralne ze zwierzę tami.

Podobał mi się pokaz sł oni, grał y w pił kę noż ną , koszykó wkę , sł oń chodził po beczkach i malował , potem obrazy został y sprzedane na aukcji. Pokaz krokodyli. Nie podobał mi się pokaz mał p, dwie mał py zrobił y miny i to wszystko.

Zoo ma mał e akwarium, jest w nim mał o ryb, a przy zł ej konsekracji w ogó le nic nie widać (podobno oszczę dzają na wszystkim). Farma orchidei, jeś li moż na to tak nazwać , to nic takiego, dwa karł owate kwiaty i tyle.

Dzień dziewią ty

Dziś na dwa dni jedziemy na wyspy Similan. Wykupiliś my wycieczkę na dwa dni, ponieważ uznaliś my, ż e dzieciom trudno bę dzie znieś ć podró ż w obie strony w jeden dzień , a ja chciał em w peł ni cieszyć się pię knem wysp. Nie poż ał ujesz, jeś li pojedziesz na 2 lub 3 dni. Wystarczy wzią ć domek i lepiej z klimatyzacją.

W tł umaczeniu „Similan” oznacza „dziewię ć ” - wedł ug liczby wysp. Wyspy Similan to jedno z najpię kniejszych miejsc na ś wiecie.


Wyspy mają jedne z najpię kniejszych raf koralowych Morza Andamań skiego, ale niestety mó wią , ż e został y zniszczone przez tsunami, nie wydawał o mi się to, nie ekspertem od raf. Najlepszą porą na zwiedzanie wysp jest okres od stycznia do kwietnia, od maja do paź dziernika turyś ci nie są przewoż eni ze wzglę du na wzburzone morze. Mieliś my akurat czas na odwiedzenie rajskich wysp, od 16 kwietnia wyjś cie na Similany i Phi Phi był o zamknię te.

O szó stej rano odebrał nas minibus, a ponieważ nie mieliś my czasu na ś niadanie, ś niadanie został o dla nas przygotowane i zapakowane. Każ de opakowanie zawiera: 1 butelkę soku pomarań czowego, bajgle, pieczywo, masł o, arbuz i ananas.

I tak od począ tku jechaliś my 2 godziny samochodem na stał y lą d w prowincji Pang-na (starszy zachorował ), a nastę pnie 1.5 godziny na rumaku. Droga na pewno jest mę czą ca, ale jeś li spojrzy się na wszystko dookoł a, to wcale nie jest taka nudna (na lą dzie są to: plantacje ananasó w, drzew kauczukowych i palm kokosowych, a na morzu: ł odzie rybackie i mał e wysepki).

Zatrzymaliś my się na snorkeling u wybrzeż y jednej z wysp Similan. W krystalicznie czystej wodzie mię dzy koralowcami pł ywają kolorowe rybki. Po ką pieli popł ynę liś my na jedną z wysp, jest to jedyna zamieszkana wyspa. Turyś ci mieszkają tu w bungalowach lub namiotach, dwa rodzaje bungalowó w z widokiem na morze z klimatyzacją oraz w lesie bez klimatyzacji. Kupują c bilet kupiliś my bungalow bez klimatyzacji, miejsc był o za mał o, choć z klimatyzacją niewiele ró ż ni się od naszego. Domek taki sobie, domki ze sklejki, zamiast okien moskitiery, dookoł a pę knię cia i dziury, jedno duż e ł ó ż ko, wiatrak, jest toaleta z prysznicem. Prą d na wyspie jest wł ą czany o godzinie 19-00, ale wtedy cał y teren wsi rozś wietla się ś wiatł ami, lampiony wiszą nawet na drzewach. Po obiedzie ci, któ rzy chcieli pł ywać i nurkować z rurką , postanowiliś my zwiedzić okolicę . Na wyspie rosną ogromne drzewa, na gał ę ziach któ rych zwisają latają ce lisy, na ś cież ce prowadzą cej na mał ą plaż ę widziano jaszczurkę warany.


Mał a plaż a to bardzo mał a malownicza zatoka z biał ym jak mą ka mię kkim piaskiem, drzewa schodzą do samej wody, wię c moż na pł ywać w cieniu drzew, prawie nie ma fal. Postanowiliś my popatrzeć na wyspę z tarasu widokowego, strome podejś cie pod gó rę , zjadł a nas gromada komaró w. Andryushka i ja poddaliś my się przed ostatnią wielką skał ą , na któ rą musieliś my się wspią ć (a wszyscy byliś my w ł upkach i czasami zdejmowaliś my buty), aby zdobyć ten „Everest”. Ale Roma z Dimonem w ramionach wspię ł a się na szczyt gó ry, szybko zrobił a zdję cia aparatem i zbiegł a z komaró w. Potem kupiliś my tajski krem ​ ​ na komary w sklepie z pamią tkami i już nie był o problemó w.

Po obiedzie Roma poszł a ł owić kraby, podczas gdy ja i chł opcy spaliś my, dzieci padał y ze zmę czenia.

Gdy tylko zapadł a noc, wszystkie ż ywe istoty wypeł zł y ze swoich nor, na ogó ł to, co nie był o widoczne w cią gu dnia, wypeł zł o, wypeł zł o w nocy.

Cał ą noc na dachu, za ś cianą , pod sufitem ktoś jadł , piszczał y myszy, krzyczał y ptaki i ró ż ne zwierzę ta. Pewnie noc w takim bungalowie nie jest duż o lepsza od namiotu.

W koń cu zaczę ł o ś witać , dzieci wcześ nie się obudził y. O 7-30 spotkaliś my się z rzeczami na plaż y, pokoje został y przekazane, rzeczy pozostawiono w sklepie z pamią tkami. Wszystkich przewieziono motoró wką na mał ą ł ó dkę , gdzie na gó rnym pokł adzie już palił o się ś niadanie (tosty, dż em, przynieś li jajecznicę i kieł baski, arbuz, ananas, herbata, kawa). Po ś niadaniu ł ó dź popł ynę ł a wzdł uż wyspy, pię kna nie do opisania, my mieszkań cy tundry (ha ha) widzieliś my to tylko w bajkach. Wielobarwne ryby pł ywał y w czystej wodzie, lazurowym morzu, skalistych brzegach z egzotyczną roś linnoś cią , wszystko jest tak jaskrawo kolorowe i pod jasnym sł oń cem, ż e aż rani oczy. U wybrzeż y są siedniej wyspy nurkowanie z rurką zajmuje 2 godziny, a ja i Roma pł ywamy na zmianę.


Gdy grupa odpł ynę ł a z ł odzi oglą dać koralowce i ryby, przyjazna zał oga statku usiadł a na pokł adzie, aby umyć naczynia, reszta jedzenia z talerzy został a wylana za burtę , wię c wypł ynę ł o duż o pię knych ryb. Andryuszka chciał a pł ywać w kamizelce ratunkowej, pragnienie dziecka jest prawem. Wrzucili go do wody i krzyczeli bardzo gł oś no, zaję ł o mu to 5 minut. Cał a zał oga statku roześ miał a się . Zjedliś my też obiad na statku, po czym wszystkich przetransportowano ł odziami na brzeg, zabierają c rzeczy, przewieziono na motoró wkę i odpł ynę liś my z powrotem. Zatrzymaliś my się na jednej z niezwykle pię knych Wysp Similan, gdzie z tarasu widokowego moż na wspią ć się na kamień „ż aglowy”. Wspaniał y widok, bł ę kitne morze i wiele mał ych wysp wokó ł , no có ż , bardzo pię kne. Dzieci pł ywał y, morze jest tu spokojne, prawie nie ma fal.

W porcie na kontynencie czekał już na nas minibus. Kierowca zawió zł nas przez Patong, tam już w peł ni ś wię towali Songkran.

Dzień jedenasty.

Songkran lub tajski Nowy Rok.

Po ś niadaniu poszliś my na plaż ę , po drodze wszystko jest spokojne, sklepy zamknię te, trochę się zdenerwowaliś my, ż e wakacje był y wczoraj i dzisiaj nie bę dzie kontynuacji.

Droga z plaż y nie był a już ł atwa. ROZPOCZĄ Ł SIĘ ! ! ! Mimo ż e dotarli do hotelu prawie suchi, wró cili uzbrojeni w pistolety na wodę , aby zmoczyć się do skó ry. W poró wnaniu z tym ś wię tem nasz Iwan Kupał a odpoczywa, każ dy od odrobiny do duż ej oblewa się wodą . Tajowie jeż dż ą samochodami z duż ymi zbiornikami, czę sto wypeł nionymi wodą z lodem (widział em w nich nawet ló d), i oblewają wodą wszystkich przechodnió w i nadjeż dż ają ce z naprzeciwka samochody, a takż e celowo zatrzymują się naprzeciw siebie, aby oblać je wodą . Uż ywane są wszystkie puszki, miski, butelki, pistolety na wodę i karabiny maszynowe. W pobliż u kawiarni, sklepó w znajdują się zbiorniki z wodą , któ re od razu napeł niane są z wodocią gu, a wszystkich nalewa się tymi samymi wę ż ami.

W pobliż u naszego hotelu znajduje się mał a fontanna, tam osiedliliś my się , uzupeł niają c zapasy bojowe. Z naszego hotelu wycią gnę li też zbiornik i wą ż z kuchni. Dima i ja uzupeł nialiś my zapas wody dla wszystkich, za co hojnie nas lano wodą z misek lub strzelano z armatek wodnych. Wrzucali też ludzi do basenu i sami tam skakali. Ś mieszny. Wszystkim towarzyszy taniec i muzyka. Moczyli się , aż dzieci zmarzł y.

Wieczorem zaczę ł o padać , pod koniec zabawnych wakacji. Nigdy czegoś takiego nie widział em.

Dzień dwunasty

Rano wsiedliś my do taksó wki za 1350 bahtó w po trasie: Wielki Budda, akwarium, dino park.


W najwyż szym punkcie wyspy Phuket znajduje się Wielki Budda z biał ego marmuru, najwyż szy Budda na wyspie, jego wysokoś ć wynosi 45 metró w. Kompleks poł oż ony jest w malowniczym miejscu na szczycie gó ry Nag-kut. Do posą gu prowadzą dł ugie schody, obwieszone dzwoneczkami wietrznymi.

Na obwodzie terenu zainstalowane są dzwonki, któ rych dź wię k ma na celu rozpraszanie zł ych duchó w i innych zł ych duchó w. Jeś li nie jesteś wielkim koneserem buddyjskich ś wią tyń , to i tak przyjedź , ze wzglę du na platformy widokowe, z któ rych poł udniowo-wschodnia czę ś ć wyspy otwiera się przed oczami, widać miasto, ulice, gó ry i zatoki ze statkami i jachtami .

Akwarium. Wiele ró ż nych mał ych akwarió w z ż yciem morskim. Jedna duż a z tunelem w ś rodku, jest kilka duż ych ryb. Có ż , akwarium w Phuket nie zrobił o na nas wraż enia.

Park Dino jest fajny. Fajnie jest grać w golfa, widzieliś my, jak grają obcokrajowcy. Miejsca są stylizowane na Park Jurajski, jaskinie, wodospad, wś ró d drzew kryją się dinozaury, w krzakach porozrzucane są ogromne szkielety prehistorycznych zwierzą t, aw stawie pł ywają prawdziwe ryby. Dzieciakom się to podobał o, choć w nocy jest tam ciekawiej, wulkan wybucha ś wiecą cą lawą , a wszystkie postacie zwierzą t są podś wietlone.

W sł ynnej restauracji Dino Park nie był o zbyt gorą co.

Poszliś my na plaż ę Kata Noi, wzdł uż prawie cał ej plaż y biegnie droga. Na samej plaż y, chodzą ce drzewa, w cieniu, któ re są zlokalizowane przez Tajó w i turystó w. Jedliś my w restauracji Mama na Katyi, bardzo nam się podobał o, obsł uga był a szybka i wszystko był o pyszne. Chodziliś my po rynku, kupowaliś my pamią tki i wkró tce wró cimy do domu. Z Kata do Karon wzię liś my taksó wkę za 200 bahtó w.

Dzień trzynasty

Jakimś cudem wakacje w kraju uś miechó w, na rajskiej wyspie, szybko się skoń czył y. W koń cu postanowiliś my wypró bować basen, zgodnie z oczekiwaniami, z jednym wybielaczem. Ostatniego dnia pł ywaliś my tylko i kupowaliś my pamią tki dla licznych przyjació ł i krewnych.

Ś wię to był o super, naprawdę mi się podobał o. Czy wró cimy do Phuket? TAK! Tyle jeszcze nie widzieliś my, po prostu nie mieliś my czasu, aby zobaczyć wiele miejsc, któ re chcieliś my odwiedzić . Plan jest gotowy na przyszł oś ć.


Przez cał ą podró ż nikt nie zachorował , nikt nie miał rozstroju ż oł ą dka, dzieci z ł atwoś cią znosił y podró ż.

Karmili dzieci: ryż , frytki, kurczaka, ryby, makaron moż na zamó wić bez sosu, pili soki. Ś niadanie w hotelu to kieł baski i jajka. Kupiliś my dla nich zupę kilka razy, Dima ją zjadł , ale Andrei jej się nie podobał . Z owocó w jedli tylko arbuz i nic wię cej. Dima uwielbia u nas brokuł y, wię c zamawiają c dania, wolał am je z tym warzywem. Nikt nie był gł odny.

W drodze powrotnej Tajowie umieś cili wszystkich pasaż eró w z dzieć mi w jednej kabinie samolotu. To był o jakieś zoo. Był o wiele mał ych dzieci, takich jak nasza Dima i mniej, dzieci krzyczał y przez cał y czas jedno lub drugie, ale wszyscy doroś li milczeli i nie mieli nic przeciwko krzykom. Nasze wyszkolone dzieci jadł y w samolocie, oglą dał y Smeshariki i szł y spać .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (6) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara