Czasami tak bywa

Pisemny: 30 marta 2009
Czas podróży: 12 — 17 marta 2009
Ocena hotelu:
2.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Nie lubię pisać , ale czę sto sam odwiedzam tę stronę i uważ am za konieczne opowiedzieć rodakom o mojej ostatniej wyprawie do „Fiana”. Zatrzymał em się w tym hotelu wię cej niż raz.

Poł oż enie hotelu moż na nazwać udane dla tych, któ rzy już dobrze jeż dż ą na nartach, gdyż nie jest daleko, moż na dojś ć w kilka minut, z Ronda - tak nazywa się wę zeł samochodowy - punkt wyjś cia minibusy do Kasperowa Wiercha. Trochę daleko z hotelu do Krupovki czy aquaparku na piechotę , wieczorem cię ż ko wró cić po „mewach”.


Na miejscu dostę pny jest bezpł atny parking, gdzie wedł ug zapewnień gospodyni hotelu moż na bezpiecznie zostawić samochó d. Przy parkingu znajduje się drewniany domek z salą konferencyjną i karczmą należ ą cą do hotelu. Pragnę zaznaczyć , ż e w tej karczmie nie ma zniż ek dla goś ci hotelowych, wię c nie licz na specjalne traktowanie dla siebie.

Zespó ł hotelowy to kobieta ze wszystkimi konsekwencjami, od gospodyni po sprzą taczki - „pani”.
Np. jak korek odpł ywowy w zlewie się zacią ł , pierwszego dnia nikt nie mó gł pomó c, drugiego, po wielokrotnym apelu, przyszł a sprzą taczka, 24 lata, chwycił a moje noż yczki do paznokci ze stoł u przy umywalce i zaczą ł em zbierać korek! Musiał em odmó wić pomocy i kupić nowe noż yczki. Od czego zależ y czę stotliwoś ć wymiany rę cznikó w i poś cieli - nie jest jasne, przez 5 dni ł ó ż ko nie był o zmieniane ani razu, rę czniki raz. Mydł o w pł ynie przy umywalce nie pojawił o się nawet pod koniec pobytu.

Ale to wszystko był oby niczym, gdyby już pierwszego dnia nie zdenerwował a ich kradzież . Nawet nie uwierzył em, kiedy wszedł em do pokoju, począ tkowo myś lał em, ż e moż e sprzą taczka przesunę ł a mojego iPhone'a, ale potem okazał o się , ż e nawet wyję li mi kieszenie, ukradli ł adowarki i cał ą gotó wkę z pokoju!

Zadzwonił em do gospodyni hotelu - od razu stwierdził a, ż e ​ ​ to nie jej prawo! Zaję ł o godzinę , aby zadzwonić na policję z recepcji!

Przyjechał policjant powiatowy, nie miał skarg, wszystko bardzo dokł adnie obejrzał , bo zamek jest elektroniczny, otwiera się kartą , a wszystko jest zapisane w pamię ci zamka, poprosił gospodynię o odczytanie pamię ci. Widać , ż e rozwią zał a ró wnież ten problem. Ten komputerowy geniusz, po godzinie nieudanych pró b, poddał się : zamek został otwarty kartą goś cia 5 minut po moim wyjeź dzie. Zaznaczam, ż e karty programuje się w recepcji!

Postanowiliś my przyjrzeć się kamerom, ale okazał o się , ż e informacje z nich NIE MAJĄ NIGDZIE ZAPISU! Chodź my na stację sporzą dzić protokó ł , tam czekał już na nas tł umacz! Zakoń czono wieczorem.

W ż yciu wszystko moż e się oczywiś cie zdarzyć , ale postawa gospodyni Anny Filipovich zaskoczył a mnie, bo cał y czas nie podchodził a i nie pytał a, jak mi tam, moż e potrzebuję pomocy, przeszł a obok z podniesioną gł ową .
Nawiasem mó wią c, odziedziczył a ten hotel po mę ż u, któ ry zmarł na chorobę , wię c nie mieszkali razem dł ugo .. .
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
аватар