Podróż do centrum Rygi

30 Listopad 2012 Czas podróży: z 17 Sierpień 2012 na 18 Sierpień 2012
Reputacja: +1752.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Ryga zawsze pozostawał a poza moimi horyzontami. Chociaż mieszkają tam krewni (choć nie najbliż si), tradycyjne zdanie na koniec naszej rozmowy zawsze brzmiał o „no có ż , lepiej, ż ebyś do nas przyjechał ”. Ż yliś my wię c spokojnie przez dziesię ciolecia, aż los rzucił mnie w tranzyt przez Republikę Ł otewską . Korzyś ci z multiwizy eliminują skrupulatne dialogi z przedstawicielami granicy ł otewskiej, o któ rych nie sł yszał em wcale pochlebnych emocji. Zawsze odkł adał em taką walkę o przyszł oś ć , dopó ki nie bę dziemy gotowi zabrać cał ej rodziny w rejs do krajó w bał tyckich. Wtedy bę dziesz musiał walczyć nie o ż ycie, ale o ś mierć i poś wiadczyć wszystkie kopie 2 razy i tupać u progó w ł otewskiego konsulatu z taką samą stał oś cią jak bezdomni intelektualiś ci wybierają miejsca na jał muż nę .

Ale to wszystko w przyszł oś ci, ale na razie witam, pa i przejeż dż amy.


Nocne ś wiatł o ś wiecił o w mał ej wiosce 140 km od Rygi - Salacgrī va. I tylko prawdziwy kanapowiec nie mó gł oprzeć się pokusie pę du do stolicy. Mają c 3 pancerze w dł oni, w porze lunchu wsiadł em do wygodnego autobusu. Dystans 140 km został pokonany w 2 godziny, a nę kanie dwó ch mł odych pań w ję zyku rosyjsko-angielskim do niczego nie doprowadził o. Nie wiedział em wię c, jak taniej dzwonić na komó rkę i jaką kartę SIM kupić na niechlujne kontakty z telefonu komó rkowego. Obraż ony na ś wiat i na siebie, ż e nie zabrał em ze sobą rosyjsko-ł otewskiego rozmó wek, wyjrzał em przez okno na resztę drogi. Przepł ywał y mał e wioski, w któ rych wcale nie był o mał ych domó w. Poś ró d gajó w cedrowych stał y dobrze odż ywione kondominia, któ re mogł y wię cej niż zrealizować marzenie w duchu „domu na wsi”. Tutaj moż na był o spokojnie przeczytać na nowo zebrane dzieł a Dostojewskiego, przepisać cał ą „Wojnę i pokó j” w pudeł ku w teatrze lub po prostu spę dzić ostatnie 40 lat ż ycia w peł nej harmonii z naturą i warstwami podś wiadomoś ci.

Komfort przekupiony jasnymi obrazami, a otaczają ca przyroda w promieniach sł oń ca kusi dostę pnoś cią . Dla tak jasnych myś li wjechał em do miasta z 8-wieczną historią .

Wychodzą c z autobusu, skierował em się w gł ą b dworca autobusowego, gdzie postanowił em wcześ niej kupić bilet powrotny. Ostatni autobus do Salacgrī vy odjechał o 21.45, co był o bardzo wygodne. Lekkie zakł opotanie w krajach bał tyckich wynika z tego, ż e nie jest jasne, w jakim ję zyku prowadzić dialog. Nie mam nic przeciwko angielskim, ale moż e być gł upio przecią gać i komplikować rozmowę z kimś , kto doskonale mó wi po rosyjsku. Najpierw uważ nie przyglą dasz się osobie i pró bujesz sprawdzić jej reakcję na frazę „Przepraszam”, a potem albo spokojnie zadajesz wł aś ciwe pytanie, albo zaczynasz się bronić za pomocą angielskich zwrotó w i ł amań ję zykowych.

Na dworcu był o biuro podró ż y, gdzie dostał em mapę i wymyś lił em, jak zadzwonić na komó rkę . A raczej, gdyby wszystko, o czym się dowiedział em, był o pł acone w tej samej stawce, to już dawno skapitulował bym, uznają c samodzielne podró ż owanie za nieporó wnywalnie drogie. Stara dobra metoda monety w maszynie był a niewybaczalnie droga. Wydał em 1 ł ata (rozważ.2 dolary) tylko po to, ż eby się przedstawić i przekonać bliskich, ż e to nie ż art. Po prostu tyle samo, aby wysł uchać adresu i dowiedzieć się , edytują c w bł oto. Koń cowy piruet „Zaraz tam bę dę ” brzmiał już pod dł ugim zimnym szumem ź le wychowanego, chciwego aparatu.

Po zjedzeniu obiadu w rodzinnym gronie i otrzymaniu kilku wskazó wek, wybrał em się na spacer po Starej Rydze. Autobus był ponad 4 godziny drogi. Zwiedzanie muzeó w został o przeł oż one na kolejny telefon. Pozostał o zobaczyć jak najwię cej starych rzeczy w Starej Rydze i bezbł ę dnie to wszystko udokumentować .


Miasto pł onę ł o radoś cią . Rzecz w tym, ż e był pią tek 17 sierpnia - dzień przygotowawczy do obchodó w rocznicy Rygi. Wszę dzie zbudowano sceny na koncerty, kawiarnie pę kał y w szwach, w centrum dział ał jarmark rzemieś lniczy. Mają c program na cał e wakacje zabawy w jednym namiocie, zdał em sobie sprawę , ż e zakres bę dzie imponują cy. Miasto bę dzie chodzić jak dorosł y z mnó stwem koncertó w, rodzinnych atrakcji, otwartych do pó ź na muzeó w i darmowego transportu. Tak, a Lady Gaga obiecał a podjechać . Gdyby wszystkie te informacje wpadł y mi w rę ce wcześ niej, to odpowiednio dostosował bym program do zwiedzania Rygi i tak musiał em cieszyć się „noc przed Boż ym Narodzeniem”.

Nie pretenduję do dokł adnego pokrycia funduszu kulturalnego miasta, organizuję tylko lekki flirt z ulicami i zamieszkują cymi je zabytkami, któ rych nazwy, przyznaję , wcią ż mogę pomylić .

Przede wszystkim był em dosł ownie zdumiony ogromnym parkiem w ś rodku miasta. Spokojnie przepł ywają ce ł odzie, puszyste fontanny i jasne ogrody przed domami usuwał y z pojemnikó w umysł owych trucizny i azotany gorzej niż jakiekolwiek lekarstwa. Park oż ywia ozdobny kanał , któ ry biegnie wzdł uż cał ej staró wki.

Na czele kanał u stoi Opera Narodowa, a na szerokim bulwarze, któ ry ją przecina – Pomnik Wolnoś ci. Dziewczyna trzyma na wycią gnię tych rę kach 3 gwiazdki - symbol 3 historycznych regionó w Ł otwy: Kurzeme, Vidzeme i Latgale. Nawiasem mó wią c, pomnik został zbudowany na darowiznach ludzkich.

Po kró tkim poż egnaniu z kanał em i parkiem zanurkował em do samego starego miasta, któ re, nawiasem mó wią c, po 2 wojnach ś wiatowych, zdoł ał o ocalić cał y kompleks starych budynkó w. Katedra kopuł owa i ogromny koś ció ł ś w. Piotra to koś cioł y luterań skie zbudowane na począ tku XIII wieku. Dom Czarnogł owych, odrestaurowany w 2001 roku na cześ ć.800-lecia Rygi, pochodzi z XIV wieku. Publikacje drukowane twierdzą , ż e Bractwo Czarnogł owych był o stowarzyszeniem mł odych niezamę ż nych kupcó w zagranicznych. Ponieważ potrzebowali gdzieś zebrać i podzielić się informacjami o tym, czy któ ryś z nich się oż enił , kupili od mieszczan ten budynek z gotycką fasadą .

Wę drują c uliczkami, bez trudu natkniesz się na Wież ę Prochową , jedyną zachowaną wież ę z muró w twierdzy Rygi, po tym, jak w poł owie XIX wieku ojcowie miasta postanowili zlikwidować ten mur, a na jego miejscu zał oż yć park. W ś redniowieczu w wież y przechowywano proch strzelniczy, a obecnie znajduje się tam Muzeum Wojskowe.


Ogó lnie Ryga jest po prostu zalana muzeami. Publikowanie broszury z kró tką wzmianką o co najmniej 30 z nich nie jest ż artem. Nie każ dy bę dzie mó gł je wszystkie odwiedzić . Ale weterani zalecają wykonanie przynajmniej minimalnego programu - Muzeum Historii i Nawigacji, Sztuki Zagranicznej i Skansenu Etnograficznego. Chodź my dalej.

Stare miasto, wył oż one kostką brukową , wyglą da naprawdę bardzo kolorowo. Jasne uliczki, harmonijnie ł ą czą ce zabytki sztuki z butikami duż ych sieci handlowych i charyzmatycznych restauracji, po prostu kuszą obiecują cym spacerem. Oczy i aparat otrzymają zasł uż ony odpoczynek tylko wtedy, gdy udasz się do drugiego krę gu. Dopiero wtedy emocje nieco opadną , zastą pione bardziej rozsą dną kontemplacją pię kna, a napię te w pierwszej poł owie stawy szyi bę dą mogł y udać się do szatni na przerwę .

Jeś li trochę odejdziesz od starego miasta, ulice bę dą stopniowo stawać się mł odsze, ale w ż adnym wypadku nie stracą swojej atrakcyjnoś ci i oryginalnoś ci. Ryga, podobnie jak wię kszoś ć innych miast, w okresie sowieckim zyskał a na ró wnowadze pewne monotonne zespoł y budowlane, nazywane imionami naszych dawnych wł adcó w. Ró ż ne domy "Breż niewki" i "Chruszczowa" stoją tu obok arcydzieł secesji (luksusowa dekoracja budynkó w), któ re w czasach sowieckich prawie nie był y przedmiotem uwagi. Ale to wszystko dzieje się daleko od centrum miasta, gdzieś w dzielnicach mieszkaniowych, przez któ re przejeż dż a autobus mię dzymiastowy tuż przed wyjazdem na przedmieś cia.

Tak wię c w centrum moż esz bezpiecznie skrę cić w dowolny zakrę t, któ ry cię przycią ga, bez obawy zepsucia gustu niepozornym pię ciopię trowym budynkiem, któ ry w zasadzie niesie pojemny ł adunek.

Spacer dobiegał koń ca i po spę dzeniu ostatnich pó ł godziny w mieś cie na trawnikach wspaniał ego parku, na koronach drzew, z któ rych stopniowo zapadał a ciemnoś ć , rzucił em się do wyraź nie widocznego punktu orientacyjnego rynku centralnego - ogromne pawilony. W dawnych czasach sł uż ył y jako hangary dla sterowcó w, a teraz sterowce, wymarł e jako dinozaury, ustą pił y miejsca ż ywnoś ci i przedsię biorczym segmentom populacji, któ re prowadzą sprzedaż tych samych produktó w.

Tam obok był dworzec autobusowy w Rydze na 24 pirony (no, nie mniej).


Tu strzegł mnie mó j fatalny bł ą d, któ ry sprawił , ż e pobyt w stolicy Ł otwy był tak niezapomniany.

Nic nie zapowiadał o niebezpieczeń stwa, do lą dowania został o 10 minut, któ re planował em poś wię cić na podziwianie miasta, wpadania w granatową otchł ań nieba i miejscowych kobiet. Tutaj, na wskazany na bilecie piron numer 12, podjechał podejrzany autobus. Do 21.45 został o jeszcze 8 minut, a ja myś lą c, ż e autobus przyjechał wcześ niej, podszedł em do niego od tył u. Pokazawszy opł acony bilet z numerem 5, bez cienia wą tpliwoś ci usiadł em przy okienku, aby w dziecinny sposó b obejrzeć cał ą drogę powrotną . Warto zauważ yć , ż e w przeciwień stwie do Krymu, w Rydze wraz z nadejś ciem nocy temperatura przestaje być komfortowa i powoli spada do 12-13 stopni. Miał em ze sobą wiernego pita i gracza, wię c takie metamorfozy mnie nie przeraż ał y. Podejrzanie szybko autobus zatrzasną ł drzwi i nie czekają c na 21.45 odjechał . Droga po 30 minutach przestał a mnie chwytać , gdyż za oknem ział a ciemnoś ć , od czasu do czasu oś wietlona nieczę stymi latarniami. Moją uwagę zajmowali pasaż erowie, a takż e myś li o jutrze. Autobus, gdy zbliż ał się do ostatniego, był pusty, a kiedy stał bez ż ycia na niewielkim zboczu, opuś cili go ostatni podró ż ni. Kierowca naprawił hamulec rę czny i zaczą ł zbierać dokumenty podró ż y.

Za oknem nie był o Salacgrivy. Nie tracą c dobrego humoru, podskoczył em do kierowcy, aby dowiedzieć się , kiedy bę dzie Salacgriva. A kiedy jego twarz wykrzywił a się ze zdziwienia i wypowiedział ukochane sł owo Maipils, zdał em sobie sprawę , ż e jest ź le. Sytuację pogarszał doś ć ciemny wiejski krajobraz za oknem, chł odne powietrze i brak przynajmniej ś ladó w ż ycia na dworcu autobusowym. Taka farma Pyatnitsky w pó ź nych godzinach. Kierowca, zdają c sobie sprawę z gł ę bi sytuacji, zaczą ł patrzeć na mó j bilet. Sieć mojej poraż ki był a utkana przez 2 bł ę dy. Pierwszy mó j, nie ma co siedzieć w autobusie od tył u bez sprawdzenia go pod ką tem znakó w, a drugi, kierowca, chociaż mó j bilet mó wił , ż e jest w Salacgrī va, ale zają ł em miejsce z tym samym 5. numerem nieudolny towarzysz z Maipils, któ ry kupiwszy bilet, po prostu się spó ź nił .

Cisza był a przeraż ają ca, a poszukiwanie rozwią zania się opó ź niał o. Po poproszeniu kierowcy o schematyczne wyjaś nienie, jak znajduje się Maipils w stosunku do Salacgrī va, zdał em sobie sprawę , ż e teraz moi drzemią cy przyjaciele i ja jesteś my jeszcze bardziej od siebie od siebie.


Kierowca, okazują c zaniepokojenie, zaproponował , ż e po powrocie do zajezdni podwie mnie do Rygi, gdzie bę dę mó gł chodzić do rana i wsią ś ć na pierwszy lot rano. Pomysł budzenia krewnych o 2 w nocy z pytaniem: „Cześ ć , co robisz? Moż esz spę dzić noc ”, pachniał zaostrzonymi relacjami, a nawet zwykł ą zuchwalstwem. Zostawił em to jako rozwią zanie awaryjne. To był o okoł o 160 km na piechotę , co w lodowatej mgle na ulicy wyglą dał o jak szaleń stwo. Potem wykonał em ruch rycerski i zapytał em, ile obcią ż y mnie kierowca, jeś li szybko pę dzi w tę i z powrotem swoim osobistym samochodem. Upierają c się , ż e on też był wspó lnikiem mojej poraż ki i ż e jego ż ona, jak się okazuje, ró wnież pochodził a z Ukrainy, namawiał em go do dział ania. W rezultacie znaleziono jego partnerkę , któ ra był a wygodniejsza do realizacji takiego planu. Partner ogł osił minimalną kwotę.50 ł ató w, na co odpowiedział em „bez problemu” i pokazał em mu 42! I dla wię kszej perswazji wycią gną ł obie kieszenie.

Tak wię c o pó ł nocy ś cigał em się na tylnym siedzeniu przez ciche, mgliste ulice Republiki Ł otewskiej, zastanawiają c się , kto dokł adnie zdecydował się zrobić ze mnie taki ż art i komu przydał oby się odebranie moich ostatnich 42 ł ató w. Wcią ż nie znajdują c winowajcy, ż yczył em dobrej nocy mojemu nocnemu wybawcy i poszedł em do moich niczego nie podejrzewają cych towarzyszy, aby rozś mieszyć ich przy ś niadaniu moją ś mieszną przygodą .

Có ż , ponieważ prezentacja nadal nie jest o mnie, ale o Rydze, zakoń czę ją ż yczeniem wszystkiego najlepszego i pomyś lnoś ci dla tego wspaniał ego miasta. Nauczywszy się jeszcze jednej lekcji i napeł niwszy swó j worek wiedzy kolejnym „doś wiadczeniem”, zapamię tał em Rygę jako bardzo goś cinne i tę tnią ce ż yciem miasto. Zdecydowanie warto tu przyjechać jeszcze raz i dowiedzieć się bardziej szczegó ł owo, dlaczego koguty mienią się na gł ó wnych koś cioł ach stolicy zamiast bardziej znanych krzyż y i do jakich innych wiosek mogą jechać autobusy z pironu numer 12.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (2) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara