Podróż nudnego marudera na Kretę (Grecja)

Pisemny: 12 kwiecień 2015
Czas podróży: 10 — 18 sierpień 2014
Ocena hotelu:
10.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 10.0
Usługa: 10.0
Czystość: 10.0
Odżywianie: 10.0
Infrastruktura: 10.0
I znowu i znowu lotnisko Ufa. Punkt wyjś cia do kolejnej podró ż y. Za kł opotami z organizacją wyjazdu, przed nieznanym. I wyglą da na to, ż e to nie pierwszy raz, ale wcią ż pojawiają się oznaki emocjonalnego podniecenia. Oczywiś cie nie drż enie, ale tylko niepokó j. I są ku temu powody. Gł ó wnym z nich jest niestabilnoś ć na rynku usł ug turystycznych. W tym czasie porzucono tysią ce klientó w nagle zbankrutowanych operatoró w (podobno z powodu zachodnich sankcji). Niektó rzy nie mogli polecieć na odpoczynek, inni nie mogli wró cić do domu. I bał am się , ż e ten trend moż e wpł yną ć ró wnież na moją agencję . Smutne myś li psuł y nastró j. Pró buję odwró cić uwagę od smutnego tematu, ale jakoś nie wychodzi to zbyt dobrze. Widzę , ż e sama atmosfera lotniska nie przyczynia się do tego. Tu jest trochę niewygodnie. Z jakiegoś powodu podł oga nie jest pokryta wykł adziną . Na ś cianach nie ma malarstwa i sztuki fotograficznej talentó w. Nie ma duż ego panelu plazmowego pokazują cego coś optymistycznego, afirmują cego ż ycie. A co uniemoż liwia, w przerwach, mię dzy zapowiedziami, nadawanie spokojnej muzyki elektronicznej? Biorą c pod uwagę stan psychiczny pasaż eró w, był oby to cał kiem odpowiednie.
Jednak w koń cu z godzinnym opó ź nieniem samolot został obsł uż ony i nadszedł czas, aby udać się do kabiny. Wraż enia z lotu nie są nowe i został y opisane w poprzednich recenzjach. A teraz, po czterech i pó ł godzinach, lą dujemy. Po prawej stronie widać morze, po lewej budynek lotniska w Heraklionie. Jest tylko jeden pas startowy. Wylą dował . Bolesne oczekiwanie na zakoń czenie manewró w samolotu. I oto jestem na drabinie. Gorą ce morskie powietrze uderza w nos. Co za bukiet! Szkoda, ż e ​ ​ nie wymyś lono jeszcze takiego urzą dzenia do nagrywania, a nastę pnie odtwarzania zapachó w wraz z obrazem i dź wię kiem, jak na wideo. Uważ am, ż e w tym przypadku wraż enie oglą dania obrazu nadmorskiego krajobrazu był oby bardzo realistyczne. Schodzę po drabinie. Nastró j zaczyna się poprawiać . Po zał atwieniu formalnoś ci celnych i odebraniu bagaż u wychodzę na zewną trz do przedstawicielki mojego biura podró ż y - dziewczyny, któ ra kieruje mnie do wł aś ciwego autobusu. Po drodze patrzę na pracownikó w lotniska i kierowcó w. Staram się uchwycić coś wyją tkowego w twarzach i manierach potomkó w legendarnego narodu.
Wkró tce autobus ruszył . Wyglą dam przez okno. W architekturze i krajobrazie ma wiele wspó lnego z Turcją (zobacz podró ż nudnego marudnika do Alanyi). Wszystkie te same dwu - trzypię trowe domy z pł askimi dachami, z dł ugimi balkonami - loggie. Ta sama cienka roś linnoś ć (poza osadami). Jedziemy do Hersonissos. Pas gł ó wnej ulicy w każ dym kierunku. Oglą danie autobusó w, quadó w, skuteró w, buggy i innych pojazdó w na tej ulicy jest począ tkowo bardzo ekscytują ce. Domy są bardzo ciasne. Niektó re z nich to hotele, ale nie od razu tego nie zauważ ysz. Pierwsze pię tra zajmują sklepy, kawiarnie, biura podró ż y i wypoż yczalnie samochodó w.

Mó j hotel - Dimitrion jest bardzo skromny jak na tureckie standardy. Terytorium - mał y trawnik na dziedziń cu z placem zabaw i stoł ami jadalnymi. Jeden basen i ten bez zjeż dż alni. Ale jest bar. Barman o imieniu Sokó ł jest tu dla kierownika i na ogó ł kontroluje sytuację w hotelu. Obiad - bufet, w któ rym co najmniej trzy dania mię sne z ró ż nymi dodatkami. Są tylko dwie sał atki warzywne. Są owoce. Istnieje okoł o pię ciu rodzajó w napojó w. Jedzenie jest dobrej jakoś ci. Standardowy pokó j ze wszystkimi udogodnieniami. W telewizji są kanał y rosyjskoję zyczne. Wś ró d goś ci są gł ó wnie mł odzi ludzie i dziewczyny z Wł och, Niemiec, Anglii, Francji, Sł owacji. Mł odzież mile mnie zaskoczył a swoją pozytywną energią . Jadą c na ś niadanie, jedyne co sł yszysz w swoim kierunku to „Witam, witam…”. Mił y! Mię dzystanowe sankcje handlowe i zwią zana z nimi propaganda nie wpł ynę ł y na relacje zwykł ych ludzi. Ciekawie był o komunikować się z obcokrajowcami. Tutaj musiał em zapamię tać wszystko, co znasz po niemiecku, angielsku, uż ywaj ję zyka migowego. Po ś niadaniu jak zwykle pę dzę nad morze. Wychodzą c z hotelu, znajduję się na wą skim chodniku. Miasto już się obudził o. Otwarto sklepy i kawiarnie. Jezdnia nie jest tak ł atwa do przejś cia. Przepł yw tworzą gł ó wnie skutery i quady. Najczę ś ciej jeż dż ą dziewczę ta i chł opcy, ale czę sto babcie i dziadkowie. Tu zawió zł brodaty mę ż czyzna w tatuaż u "Demis Roussos". . . O-o-o!
Idę wą ską uliczką w kierunku morza. Docieram do nasypu i wpadam na niekoń czą cy się pas restauracji. Tutejsza restauracja jest parterową konstrukcją zł oż oną z kolumn i dachu. Restauracja posiada stoł y i krzesł a, a kuchnia znajduje się w gł ó wnym budynku, po przeciwnej stronie ulicy. Są też butiki, sklepy z pamią tkami, kabarety itp. Znajduję przerwę mię dzy restauracjami i schodzę po drabinie na plaż ę . Sł yszę , jak ktoś woł a z restauracji - Dimitrion, Dimitrion!...Odwracam się , okazuje się , ż e to ja. Okazał o się , ż e mę ż czyzna w ś rednim wieku pochodził z mojego hotelu. Przedstawił się : - Ivan, Italiano. Iwan, wię c Iwan, niech tak bę dzie. Jak rozumiem, Iwan był zniesmaczony piciem samego piwa, a ja tu jestem dla jego szczę ś cia. Po wpisaniu piwa udaliś my się nad morze. Iwanowi wystarczył a pię ciominutowa ką piel i wró cił do restauracji. Został em na morzu. Był o trochę burzowo. Woda jest przejrzysta. Wejś cie do morza jest nieco utrudnione ze wzglę du na nieró wne kamieniste dno. Leż aki na plaż y są pł atne (3 euro), a niektó rzy woleli wł asne maty. W porzą dku. Nadeszł a pora kolacji, a ja przygotował em się do hotelu. Znalazł em Ivana i zadzwonił em do niego ze mną : - "polecam, hotel, lunch! Zniż ka na piwo! " Iwan odmó wił , miał już nowego rozmó wcę . Nie, nie jest. No dobrze.
Po kolacji wielu w hotelu zdecydował o się wygrzewać na bezpł atnych leż akach przy basenie. Pod wieczó r ci, któ rzy nie wybrali się na spacer po nasypie, zaczę li podcią gać się do baru. Panuje tu szczegó lna atmosfera dobrej woli. Grał a muzyka, ludzie pili piwo, pokazywali sobie zdję cia swoich bliskich i nie miał o znaczenia, ż e ​ ​ komunikowali się na poziomie mojego „wł oski”, no lub trochę lepiej. Oto rodzina ze Sł owacji mniej wię cej, jakoś po rosyjsku podzielił a się swoimi wraż eniami z wizyty w Petersburgu. Uduszni ludzie. Zaczyna się ś ciemniać . Wkró tce pojawił się Ivan i od razu doł ą czył do grona mł odych Wł ochó w. Ja też się zbliż ył em. I wtedy jeden z towarzystwa, z wyglą du i temperamentu, „charyzmatyczny” Wł och, wskazują c na dziewczynę , oś wiadcza mi po rosyjsku – „jesteś my nowoż eń cami i mamy miesią c miodowy”. Moja szczę ka opadł a ze zdziwienia. Pó ź niej facet przyznał , ż e zna rosyjski, bo pochodzi z Ukrainy, ale jego ż ona jest prawdziwą Wł oszką . Jakie to romantyczne. . . Oto dwie dziewczyny, zdaje się , z "naszych". Okazuje się , ż e są Francuzami. Wow! Gdzie jest urok? A moż e, jak on, glamour? W pewnym momencie znudził em się i zaczą ł em organizować przestrzeń do tań ca, ale nie znajdują c wsparcia, zrezygnował em z tego pomysł u. Szkoda. . . Jednak dł ugo się nie nudził em. Sł owacy zebrali się na spacer i mnie namó wili. Poza hotelem wieczorne ż ycie dopiero się zaczyna. Tł umy bezczynnych ludzi wypeł niają chodniki. Jedni udają się do najbliż szych kawiarni i butikó w, pozostali udają się na bulwar dla pieszych, gdzie masa ludzka zamienia się w dwukierunkową demonstrację . Wieczorem nabrzeż e jest bardziej zatł oczone i bardziej odś wię tne. Ludzie nie spieszą się i cieszą kontemplacją otaczają cego ich ś wiata.
Sł oń ce już dawno zaszł o, a na niebie jest peł nia księ ż yca. Powietrze jest nieruchome. Poł udniowa noc jest czarują ca. Wł ą czam kamerę w trybie „wideo” i stawiają c ją przed sobą , idę wię kszoś ć nasypu do latarni morskiej. Patrzę na materiał filmowy. Materiał jest ekscytują cy. Za fotografowanie porannego ś witu! Aby to zrobić , musisz zmusić się do wczesnego wstawania. A nastę pnego ranka mi się udaje. O pią tej wyszedł em z hotelu i udał em się na nasyp. Był o ciemno i opustoszał o. Wzdł uż ulicy w niektó rych miejscach wę drował y mał e grupki pijanej mł odzież y. Ci, któ rzy „przeszli” i nie mogli już chodzić , odpoczywali na leż akach. Tu dziewczyny zataczają c się opuś cił y bar i usiadł y na quadach. Co zaskakują ce, wszyscy zał oż yli i zapię li heł my. Kiedy jesteś w tym stanie, kask oczywiś cie nie bę dzie zbę dny. Idę dalej w wyznaczone miejsce. Po drodze obserwuję puste restauracje i kelneró w, któ rzy przymilnie patrzą mi w oczy. Nieco pó ź niej dostrzegam samotnego goś cia, któ rego twarz wydawał a mi się znajoma. Rozpoznaje mnie wcześ niej i woł a: „Bon giorno, bon giorno, Dimitrion! ” - Ba! Tak, to Iwan. Siadam. Na stole dwa kieliszki do wina, talerz z resztkami mał ż y. Obok szampana w wiaderku z lodem. Ivan dzwoni do kelnera. Odstawia kieliszek i nalewa mi szampana. Biorę posił ek. Wyjaś niam Iwanowi: - "Och, przyjdź na sesję zdję ciową ! Sanie aufstein! I staram się zademonstrować naturalny proces za pomocą gestó w. Ivan ze zrozumieniem kiwa gł ową i prosi o moje okulary przeciwsł oneczne (wystawał y z mojej kieszeni). Poż egnał em się . My trzeba się spieszyć , horyzont już zarysowany. . . W hotelu moje zdję cia wschodu sł oń ca został y zatwierdzone. Ale Iwana już nie widział am. Ivan wyszedł bez poż egnania. Niedł ugo wró cę do domu. Muszę jeszcze zdobyć wraż enia A wycieczka się przyda. Wybrał em pię ciogodzinny spacer po Sussi (nadmorskie miasteczko wypoczynkowe na wschó d od Hersonissos). W wydarzeniu bierze udział kilka ł odzi, z któ rych jedna jest stylizowana na piracki szkuner „Czarna Ró ż a” z sł ynny film. Jest też postać bardzo podobna do Johnny'ego Deppa. Szkuner wypł ywa na morze w uroczystej atmosferze, przy muzyce z tego samego filmu. Spektakularne widowisko. Ł odzie pł yną wzdł uż wybrzeż a, otwierają c panoramiczny widok na podró ż nych. Punktem koń cowym jest przytulna zatoka, palmy z jednej strony, z drugiej i wiele restauracji, dogodnie zlokalizowanych na stoku. Wszystko jest bardzo ł adne i zadbane. W programie darmowy obiad. A w pozostał ym czasie moż esz pł ywać wł aś nie w zatoce. O wyznaczonej godzinie ł ó dź wró cił a, z przystankiem w morzu na ką piel już z ł odzi. Sussi to nowoczesne miasto. A jeś li kogoś interesuje ś redniowiecze, trzeba wybrać inną wycieczkę . I jeszcze jedno: niepoż ą dane jest picie piwa w podró ż y morskiej: przed i w trakcie podró ż y (choroba).

Czas odejś ć . Taksó wka Mercedes klasy E zabrał a mnie i dwie inne osoby z hotelu. Fajny!
WNIOSKI. Oczywiś cie kurorty Hersonissos są pod wieloma wzglę dami gorsze od tureckich. Przede wszystkim rozmiar. Nie wszę dzie są zjeż dż alnie w basenach. Dziwna sytuacja z animatorami. Nie ma linii brzegowej (plaż a) przypisanej do hoteli. A takż e: wejś cie do morza jest kamieniste. Ale są też plusy. Mał e hotele są dogodnie rozmieszczone. Wszystko jest w zasię gu spaceru. Dodatkowo są trochę wygodniejsze. Wszyscy się znają i szczerze się komunikują . I choć np. nasz hotel nie zapewnia animatora, to barman Sokol z powodzeniem obją ł to stanowisko. No a ten nasyp z restauracjami? ! Trzeba zobaczyć wyraz twarzy ludzi jedzą cych przysmaki z owocó w morza. Przy okazji, za bardzo rozsą dną opł atę . Z pewnymi zaletami, co przycią ga tutaj Europejczykó w, któ rzy mają duż o wł asnego morza? Myś lę , ż e panuje tu atmosfera luzu, wewnę trznej wolnoś ci, pewnego rodzaju dobrobytu, któ ry w pewnym stopniu tworzą sami turyś ci. A co z Grekami? A Grecy są tacy jak my, są blondynki i brunetki. Gdzieś tak lekkomyś lny jak my, ale zdecydowanie spokojny. Czy nadal pojechał bym na Kretę ? Prawdopodobnie, ale już w innym mieś cie, gdzie poszukam innych fotoreportaż y.
Ramilen Ikeev wrzesień.2014
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał