Wypadek w drodze do Barcelony

28 Grudzień 2013 Czas podróży: z 19 Sierpień 2010 na 19 Sierpień 2010
Reputacja: +12
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Tych, któ rzy nie boją się podró ż ować po Europie nie tylko samochodem, ale samochodem z rosyjskimi numerami, chcemy Was ostrzec, na jakie sytuacje na drodze należ y być przygotowanym. Przykro mi o tym pamię tać , nie chcę , ale ż eby to lub coś podobnego nie przydarzył o się innym podró ż nikom, piszę .

W letnie niedzielne popoł udnie 2010 roku, podczas pobytu w Hiszpanii w miejscowoś ci Plage de Arro, mó j mą ż i ja zdecydowaliś my się na wspó lną wycieczkę samochodem do Barcelony, ponieważ zgromadziliś my wystarczają ce doś wiadczenie w samodzielnym podró ż owaniu do wielu miast w Europie do ten czas. Po przejechaniu kilku kilometró w, bezpiecznie przejeż dż ają c przez pł atną drogę , wjechaliś my na darmową . Do Barcelony był o okoł o 40 km. Mó j mą ż prowadzi, a ja na tylnym siedzeniu patrzę i fotografuję pię kne widoki na okolicę .


Nagle sł ychać uderzenie, kliknię cie w okolicy pnia. Zaczynam się martwić , ż e coś się stał o z samochodem, mó wię o tym mę ż owi. Na co on, jako doś wiadczony kierowca, któ ry czuje swó j samochó d, mó wi, ż e z samochodem wszystko jest w porzą dku. I prawie natychmiast wyprzedza nas z lewej strony stary mercedes, z prawego okna któ rego „wspó ł czują cy” pasaż er w czapce okoł o 32 lat, jak go pó ź niej nazwał em (Boż e wybacz, nie wiem dlaczego) „Meksykanin”, spoglą da prawie do pasa i zaczyna pokazywać nam znaki, ż e „macie problemy z autem”. Moim pierwszym bł ę dem, jako osoby, któ ra jako pierwsza znalazł a się w takiej sytuacji, był o to, ż e wpadł am w panikę i powiedział am mę ż owi, ż e „coś wydaje się być z nami zepsute”. Ten „Meksykanin” w czapce wcią ż machał rę kami, wskazują c, ż e musimy się zatrzymać i rozwią zać problem, cał y czas spychają c nas na pobocze. Nawet mó j mą ż ró wnież wą tpił w sprawnoś ć samochodu, ale pamię tają c lata 90. , zasugerował ró wnież , ż e ta grupa towarzyszy pró buje się z nami rozwieś ć . Tak wię c, gdy parkował na poboczu drogi, wyraź nie powiedział mi: „Nie otwieraj drzwi”.

Zaparkowaliś my, a „Meksykanin” kontynuuje, machają c rę kami, aby pokazać , ż e zaparkujemy bliż ej pobocza i, och – hipnoza, jesteś my posł uszni! Drugim bł ę dem jest nie zatrzymywanie się , a nawet jeś li wyjedziesz na jezdnię , to po to, aby Twó j samochó d był przeszkodą dla jadą cych z tył u i przycią gał uwagę . Kiedy opró cz naszego auta nieco przed nami zatrzymał się mercedes z „meksykaninem”, a za nami jeszcze dwa auta, mą ż od razu stwierdził , ż e to oszustwo. „Mił osierny” w czapce nie odpuszczał , wysiadł z auta i dalej machał rę kami, pokazują c nam naszemu samochodowi, ż e mamy problemy, a oto jest gotowy do pomocy, pokaż , tylko do tego potrzebujemy wysią ś ć z samochodu, jednocześ nie zataczają c krę gi wokó ł naszych samochodó w. Jak pó ź niej zrozumieliś my, patrzą c na to, co i gdzie mamy w samochodzie. Siedzieliś my nie do zdobycia w ś rodku, wpadają c w panikę , zastanawiają c się , co robić . Kilka razy wypowiadamy sł owo „policjant”, pokazują c, ż e sami jesteś my gotowi uporać się z naszym problemem, bez ich udział u. Zabawne jest to, ż e wcią ż miał em w rę kach aparat, któ rym mogł em zbierać numery tych samochodó w, ale był em zdrę twiał y. Odwracam się i widzę peł ne samochody (przepraszam) Murzynó w siedzą cych z tył u dwó ch samochodó w: z matkami, z dzieć mi. W tym momencie cał y klan rusza i odchodzi, „Meksykanin” postanawia iś ć do swojego samochodu, siada. Oddychamy z ulgą .

Po rozmowie z kierowcą „Meksykanin” wraca i kontynuuje swoją „hipnozę ”. Kierowca za kierownicą mercedesa uważ nie ś ledził sytuację w swoim lusterku, bandyta za bandytą , ukradkowe spojrzenie. Tutaj popeł niamy trzeci bł ą d, otwieramy szczelinę w oknie, aby rozł adować sytuację , w przeciwnym razie moż e naprawdę chcą nam pomó c. Mą ż robi pę knię cie 5-6 cm, „Meksykanin” zaczyna wycią gać zewnę trzne drzwi samochodu. Rozumieją c, jak dział a samochó d, podchodzi do drzwi kierowcy, wsuwa rę kę przez tę szczelinę , naciska przycisk odblokowania drzwi. W tym czasie mą ż zaczyna wypychać rę kę ze szczeliny drzwi. W jednej chwili, zanim zdą ż ymy zareagować , otwiera tylne drzwi, w któ rych siedzę , i jakby zapraszają c mnie do wysiadania z samochodu, dalej macha rę kami. Przerwa, jestem w osł upieniu, do gł owy wkradają się ró ż ne okropne myś li. A ten „profesjonalista” wyrywa leż ą cą obok mnie torebkę i rozbija się do swojego samochodu. Chwila i Mercedes jest już poza zasię giem. Mó wię mę ż owi, ż e skradziono nam torebkę . Zabawne jest to, ż e mieliś my dwie torebki: moją i mojego mę ż a. Zwykle trzyma się dla siebie. I zaraz w przeddzień tego incydentu podał mi swoją torebkę na tylnym siedzeniu, a dla pewnoś ci umieś cił em ją pod poduszkami. A moja torebka z telefonem, piguł kami, wszelkiego rodzaju notatkami leż ał a na widoku, zł apali ją . Mą ż szarpną ł samochó d i gonił bandytó w, ale prosił am go, ż eby się zatrzymał , bo w tej torebce nie ma nic wartoś ciowego poza dobrym telefonem. W ten sposó b po raz pierwszy staliś my twarzą w twarz z przestę pcami, ich twarze był y przeraż ają ce i na pewno w ich kieszeniach był a broń . A po tym incydencie na pniu pozostał o wgniecenie, jak nam się wydaje, od broni pneumatycznej.

Po przybyciu do Barcelony zwró cili się na policję , gdzie spotkali czterech rosyjskoję zycznych turystó w, któ rzy ró wnież znaleź li się w fatalnej sytuacji. Wybraliś my się na wycieczkę z lokalnym przewodnikiem. On sam zalecił , aby wszystkie kosztownoś ci schowali do toreb, nawet kolczyki i ł ań cuszki. Podczas gdy turyś ci szli do toalety, on sam został w samochodzie ze swoimi rzeczami. Po wyjś ciu z toalety turyś ci stwierdzili, ż e samochó d jest pusty, szyba pę knię ta, nie ma toreb, a wraz z nimi zdję te paszporty, pienią dze, karty kredytowe i kolczyki.


Sami zdaliś my sobie sprawę , ż e w Hiszpanii nie ma teraz nic do roboty i przez okoł o siedem lat nie bę dzie nic innego ze wzglę du na obfitoś ć elementu przestę pczego w tym kraju. Jakiś nowy rodzaj rozwodu, kiedy wś ró d rozwodnikó w biorą udział cał e rodziny: ojcowie, matki, dzieci; albo uś pić czujnoś ć , albo nauczyć dzieci, jak „zdobyć chleb”.

To był sam począ tek naszych wakacji w Hiszpanii. Widać , ż e odwoł aliś my wszystkie zaplanowane wycieczki i czuliś my spokó j dopiero, gdy zostawiliś my daleko za sobą granicę Hiszpanii.

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (5) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara