Moje pierwsze wyjazdy do Hiszpanii. Wrażenie

16 Listopad 2012 Czas podróży: z 13 Sierpień 2012 na 02 Wrzesień 2012
Reputacja: +104
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

BARCELONA. LA RAMBLA

Barcelona, ​ ​ jak każ de nadmorskie hiszpań skie miasto, ma Rambla. Jest to aleja, któ ra z reguł y przechodzi przez starą czę ś ć miasta, warunkowo dzielą c ją na pó ł . Ramblas moż na znaleź ć w wielu nadmorskich miejscowoś ciach, w tym w Tarragonie i Gironie. W Tarragonie są nawet dwa z nich: Rambla Vella i Rambla Nova.

To cudowne miejsce, ale raczej poza sezonem. W sezonie jest za duż o ludzi. Na Rambla na cał ej dł ugoś ci wystę pują mimowie. Malują , przebierają się i zamraż ają , portretują c kogoś lub dają c kró tkie przedstawienie teatralne, czasem humorystyczne i bardzo zabawne)))) Zwró ć uwagę na „biał ego” mę ż czyznę na pchnię ciu)))) Zrobienie zdję cia z mimem kosztuje 2 euro. Niektó rzy wystę pują gł ó wnie do fotografii.


Był a jedna dziewczyna, któ rą naprawdę lubił am; w hiszpań skiej dł ugiej sukni narodowej, w czarnych lakierowanych butach na wysokim obcasie, czarne wł osy, wyluzowane, kwiat we wł osach...Czerwono-czarna suknia, w któ rej tań czy flamenco, z kastanietami w dł oniach. Twarz jest jak lalka))) Kosmetykó w jest duż o, ale wydaje się , ż e tak powinno być w tym przypadku; oczy, usta - jasne.

W Barcelonie Rambla prowadzi do pomnika H. Kolumba. W koń cu to kró lowie aragoń scy, któ rzy w tym czasie rzą dzili w Hiszpanii i byli wł aś cicielami Katalonii, wyposaż yli Kolumba w odkrywanie Ameryki. Dotarł do samego Portu w Barcelonie, któ ry pó ź niej zobaczycie na zdję ciu, a któ ry znajduje się na prawo od pomnika, patrzą c od Rambla.

W spokojniejszych czasach, gdy napł yw turystó w sł abnie, Rambla zamienia się w doś ć ł adny ś ró dziemnomorski bulwar.

Po obu stronach wzdł uż niej stoją ł aweczki, na któ rych siedzą hiszpań scy emeryci - dziadkowie, cią gle coś grają c (szachy, tryktrak, coś jak domino... ) i emeryci - babcie z mał ymi psami. Obecnoś ć psó w jest obowią zkowym atrybutem ich ż ycia. Co wię cej, zaskakują ce jest to, ż e praktycznie nie zobaczysz duż ych ras; i wszystkie są mał e - mopsy, terierki...Hiszpań scy dziadkowie są fajni. Bardzo responsywny i prosty, trochę jak nasz. Lubią wskazywać drogę i odpowiadać na ró ż ne pytania. No có ż , co jeszcze mogą … Tam w ogó le nic nie robią … Nasi ludzie są na emeryturze: trochę pracy, a jak nie pracują , to sadzą , pił ują , budują coś w daczy. Kró tko mó wią c, ró j. A hiszpań scy dziadkowie niczego nie potrzebują . Tylko - cukinia, poł ó ż trochę koniaku, zagraj w warcaby, rż yj, porozmawiaj o czymś.

Dziadkowie też ubierają się podobnie: lubią nosić szmaciane czapki, lekkie koszule (dziadkowe) luź ne, spadochronowe spodnie i wiklinowe sandał y)). Ale hiszpań skie babcie są inne! Ogó lnie rzecz biorą c, kobiety zasadniczo ró ż nią się od naszych. Wszystkie babcie są z pedicure-manicure, trwał ej, ubrane mniej lub bardziej nowocześ nie (oczywiś cie w zależ noś ci od wieku); to znaczy ż adnych butó w i ubrań z piersi, gdy byli mł odzi w latach sześ ć dziesią tych.


Wię cej o psach. Poszedł em do baru, siedzę przy barze. Obok niego siedzi Hiszpan popijają cy piwo. Gospodyni i jej syn (pomagał mamie jako kelner) znają po angielsku kilka sł ó w o wszystkim, ale generalnie - nie boom-boom. A ten facet poprosił mnie o zapalniczkę . Czuje, ż e jestem trochę „ciemny”, pyta: „Kim jesteś ? Gdzie? Nie rozumie też angielskiego. Zero!...No dobra, myś lę , ż e porozmawiamy po hiszpań sku pó ł frazami, uż ywają c sł ownictwa))) Mó wię : „Jestem Rosjaninem”.

To znaczy, widzisz, mó j przyjacielu, mają psa, nie takiego jak nasz - on to zaczą ł i do diabł a z tym.

A w cukinii - lokalna. Wszystkie są takie same. Jeś li ze wzglę du na eksperyment usią dziesz przez pó ł torej godziny, to w tym czasie Pedro wejdzie pierwszy, potem Juan, potem Jose, potem znowu bę dzie rysował Pedro, a potem znowu - Jose z Juanem. I tak - po ł ań cuszku...Mam wraż enie, ż e gdzieś się zgubią , toczą się , potem wracają do domu, kł adą się . Potem poż rą , potoczą się , usią dą na ł aweczce, pobawią się z jednym z są siadó w. Innymi sł owy, przez cał y dzień kopią buldoż er.

Ró wnolegle do Rambla po obu stronach znajduje się jezdnia, chodniki i elewacje centralnych kwartał ó w, na któ rych na pierwszych pię trach wszystko jest sklepami, sklepami i ró ż nymi lokalami gastronomicznymi. Powiedział bym, ż e w Hiszpanii kult jedzenia. Duż o jedzą i odpowiednio gotują . Kuchnia jest pyszna, bogata i bardzo urozmaicona. Duż o mię sa, ryb i owocó w morza.


Ponadto, ze wzglę du na zamił owanie do obfitoś ci jedzenia, chę tnie wł ą czają do sprzedaż y dania i produkty typowe dla są siednich krajó w, przede wszystkim Francji. Sprzedają duż o sł odyczy i sł odyczy, dziesią tki odmian sł odyczy, czekoladę , trochę pianek, nieznane tureckie przysmaki i 50 innych rodzajó w produktó w orzechowych w syropach i w czymś sł odkim i niezrozumiał ym! Wszę dzie wszelkiego rodzaju "CONDITORIA", "CONFETERRIA", "GELADERIA", "BOKERRIA"...Są chwile, kiedy umieram, chcę sł odyczy. A kiedy wszedł em, kupił em wszelkiego rodzaju ciasta z ró ż nymi kremami, ciastami, nawet nie rozumiał em, z czym ...Wł oż yli to wszystko dla mnie w koperty. Wszystko pę kł o w jednej chwili! Smak jest niemoż liwy! Kró tko mó wią c, jedzenie nie jest problemem. Ale jest jedna subtelnoś ć . Musisz jasno okreś lić , czego chcesz iw jakim charakterze. Wszystkie kawiarnie, nawet te mał e, nazywane są „Restauracjami”. Tutaj musisz być bardziej ostroż ny i uważ nie się przyjrzeć . Ale dobre restauracje nie są wszę dzie, a obiad czysto restauracyjny kosztuje 100 - 150 euro za brata.

I tak w zasadzie moż na pysznie zjeś ć w duż ych kawiarniach czy tawernach za 15 euro.

BARCELONA. PORT

Jeś li dojdziesz do pomnika Kolumba i skrę cisz w prawo, wyjdziesz na mola Port de Barcelona. Port jest w rzeczywistoś ci ogromny i tylko w centralnej czę ś ci jest dostę pny dla pieszych, ponieważ jest to czę ś ć pasaż erska. W sekcji cargo nie ma nic do zrobienia i zobaczenia; niektó re kontenery stoją na ulicach i wagony z ł adunkiem. Centralny budynek portu nie jest zbyt duż y, ale ł adny, zobaczysz go; jest z dwiema wież yczkami, szaro-ż ó ł tymi. Na terenie portu znajdują się jeszcze trzy imponują ce budynki: Telegraph, Main Shipping Company (Captainia Generale) i jakiś rodzaj Aduany (przepraszam, zapomniał em, co to jest). Zacumowanych jest wiele ł odzi, jachtó w, ł odzi. Stoją bardzo ciasno, nawet nie rozumiem, jak koł ują do morza?...I chociaż nie wzrusza mnie romans morza, statkó w, ż agli, ale...Port w Barcelonie bardzo mi się podobał . Panuje przyjemna atmosfera, dobrze jest tam spacerować i popatrzeć . Albo po prostu usią dź.

Nastró j się podnosi. Wszystkie jachty są biał e. A wzdł uż pomostó w znajdują się gł ó wnie jachty niechodzą ce, wyposaż one są tam restauracje.

BARCELONA. Ś PIEWAJĄ CE FONTANNY

Nie zapomnij wspomnieć o pokazie ś piewają cych fontann na Plaza de Españ a. Wydaje się , ż e mó wią , ż e w Petersburgu - nie gorzej. Ale niestety nie był o mnie w Petersburgu ...


Generalnie wieczorem, moim zdaniem, o godzinie 9 (lub 10 w zależ noś ci od pory roku), kiedy robi się ciemno, fontanny są uruchamiane i biją w rytm muzyki. Przedstawienie trwa okoł o pó ł torej godziny: pó ł godziny, potem przerwa 10 minut, drugie pó ł godziny itd. , z przerwami 3 czę ś ci. W pierwszych czę ś ciach muzyka jest klasyczna (Mozart i jemu podobni), aw kolejnych aż do wspó ł czesnoś ci (ABBA, "Barcelona"). Bardzo pię kne i spektakularne: muzyka jest gł oś niejsza, odrzutowce wznoszą się wyż ej w niebo. Tak, nawet z podś wietleniem! Niebieski, ż ó ł ty, ró ż owy, pomarań czowy bł yska jak pł omienie! Poś rodku znajduje się duż a fontanna, a wokó ł pierś cienia mniejsza. Oczywiś cie mnó stwo ludzi! Lepiej był o oglą dać w zeszł ym roku; nie był o wiatru.

I tym razem wszyscy musieli cią gle uciekać , wiatr nió sł pył wodny jak burza))) Zdję cia pię kna w ogó le nie przekazują . Muzyka jest gł oś na, fontanna wysoka i jasna.

BARCELONA. GAUDI

Bardzo szczegó lnym tematem w historii Barcelony jest dzieł o sł ynnego architekta Antonio Gaudiego. Na pewno wszystko to wiesz, wię c dł ugo nie bę dę się wdawał w szczegó ł y. Generalnie Gaudí był modernistą , powiedział bym awangardą . Miał wiele kreacji, ale skupię się na dwó ch: ś wiatowej sł awy Sagrada Familia, La Sagrada Familia i Park Gü ell. Bardzo podobał a mi się katedra. Szczerze mó wią c, nie jestem fanem awangardy Gaudiego, nie rozumiem ucieczki myś li zainwestowanej w architekturę...Dlatego bardziej lubię architekturę „katolicką ”! A Gaudi jest artystą . To był krzyk jego duszy, a takie rzeczy są tak intymne. Spró buj zrozumieć czyją ś duszę...Ale Katedra jest po prostu wspaniał a. Nadal jest budowany.

Mó wią , ż e Gaudi zginą ł w nę dzy na tej budowie. Hiszpanie mó wią , ż e jeś li ta katedra zostanie ukoń czona, to nadejdzie koniec ś wiata (ż art). Osobliwoś cią jest to, ż e nie ma sensu sfotografować go w cał oś ci - nie pasuje, nie ma wystarczają cej powierzchni otaczają cych chodnikó w i dró g. On jest bardzo wysoki. Nie, nie tylko wysoki, ale ogromny! Nie wiem ile metró w...Chyba 200 metró w...Ogó lnie przypomina gotycką ś wią tynię . Został a zbudowana z ż elbetu, a na zewną trz w cał oś ci aż urowa, ozdobiona stiukowymi figurami ś wię tych w dynamice, ze scenami z ż ycia wedł ug Ewangelii. Z daleka wydaje się , ż e cał e to modelowanie przypomina stalaktyty w jaskiniach. Jest asymetryczna, ró ż ni się od ró ż nych elewacji. Jak mó wią : „Jeś li nie widział eś Sagrady Familii, pomyś l, ż e w Hiszpanii też nie był eś ”))))))) Zdecydowanie powinieneś to zobaczyć . Wydaje się , ż e w Rosji, w ż adnym mieś cie, nawet w Moskwie, nie ma tak okazał ych i wysokich budynkó w. A nawet jeś li jest, to nasze przestrzenie są boleś nie szerokie, a wysokoś ć nie tak wysoka.


Ale nie mó wimy tylko o tym stworzeniu Gaudiego...W tych samych Niemczech, obok katedry, moja gł owa krę cił a się z wysokoś ci budynku! ! !

Drugim dzieł em jest Park Gü ell. Nie zrozumiał em tego cudu. Nie zaimponował . W ogó lnym sensie - domy "piernikowe". Czyli park na wzgó rzu, w któ rym Gaudi budował wszelkiego rodzaju domki z wielokolorowymi dachami, jak ciasta. Zrobił em ł awkę . Pó ł kole to betonowa ł awka (jak sofa), wył oż ona wielokolorowymi pł ytkami ceramicznymi. Przewodnicy powiedzieli, ż e Gaudi zmusił budowniczych do zdję cia spodni i siedzenia z goł ymi tył kami w pł ynnym betonie, wię c uzyskano siedzenia, któ re nastę pnie ozdobił pł ytkami. I podobno z tego powodu siedzenia są niesamowicie wygodne. Nie wiem...Usiadł em ze swoją koś cią...och...Oczywiś cie nie zdją ł em spodni...Był o cię ż ko i niewygodnie. Kró tko mó wią c, ten park mnie nie zachwycił.

GÓ RY MONTSERRATU. KLASZTOR MĘ SKI

Bardzo się cieszę , ż e pojechał am do tego klasztoru.

Wycieczka jest kró tka i ekscytują ca. Najpierw jedziesz autobusem, wspinasz się serpentynami na wysoki pł askowyż . Tam ż egna się autobus, bo do skał nie ma drogi. Jedzie tam kolejka jednoszynowa. Przejeż dż a nim pocią g (kolejka linowa) z 5-6 wagonami z szerokimi oknami i szklanymi drzwiami. W tym pocią gu jedzie się stromo pod gó rę , za oknami są strome klify. Wiele zdję ć gó rskich krajobrazó w z gó ry został o zrobionych wł aś nie z tego samochodu. Klasztor Montserrat jest bardzo znany, solidny i jakby ...status. Jest bardzo duż y konkurs na edukację dzieci i limitowany zestaw. Mnisi zobowią zują się uczyć dzieci przez kilka lat, ale nie mogą przyją ć wielu, ponieważ samych mnichó w jest niewielu. Po przeszkoleniu prawie gotowi lekarze, chemicy, biolodzy opuszczają klasztor… i – „zielone ś wiatł o” na wiele prestiż owych uczelni. Klasztorny chó r chł opię cy jest najlepszy w Hiszpanii, psalmy nagrywają w dobrych studiach.


Ich ś piew na mszach to niejako klasyka gatunku. Aby wzią ć ś lub w tym klasztorze, nowoż eń cy są rejestrowani 2 (!!! ) lata przed przewidywaną datą ś lubu. Miał em szczę ś cie, zł apał em ceremonię i udał o mi się sfotografować wychodzą cą parę . Hiszpanie ż artują : „Kiedy nadchodzi kolej, pary się rozpadają ”)))) Terytorium klasztoru jest duż e, infrastruktura jest doś ć rozwinię ta i dobrze wpleciona w staroż ytne budynki. Mają idealne drogi, wę zeł pocztowy, wszystko pod telefonem. Có ż , to trochę mał e miasteczko. Na kilku zdję ciach zobaczysz czyste chodniki i drogi przylegają ce do kompleksu klasztornego. Wszę dzie oś wietlenie, latarki, trawniki, parkingi, stacje benzynowe, sklepy. Widział em, ż e w mał ym wą wozie nawet mał a straż poż arna był a wyposaż ona, samochody stał y. Wszystko to jest monitorowane i myś lę , ż e nie tylko przez mnichó w.

Po zejś ciu z tej kolejki znajdziesz się na placu. Z niego jest wą skie wejś cie po schodach do dzwonnic i katedry.

Ró wnież imponują ce. Bo na począ tku nie widzisz, a potem zaczynasz iś ć na gó rę , a fasada ś wią tyni otwiera się przed tobą . Pię kna.

Gł ó wną atrakcją tego klasztoru jest Czarna Madonna, figura Matki Boskiej trzymają cej na kolanach Dziecią tko Jezus. A w prawej rę ce trzyma okrą gł ą kulę . Przede wszystkim dlatego turyś ci odwiedzają Montserrat. Historia tego posą gu się ga wiekó w. Stamtą d powstał klasztor. W VI wieku pasterz pasą cy owce w dolnym wą wozie (na zdję ciu) w jaskini znalazł rzeź bę Madonny wyrzeź bioną w drewnie (!! ! ). Plotki rozeszł y się po wioskach: kto ukrył się w jaskini, dlaczego? Zabrali tę figurę i przekazali ją miejscowemu opatowi Oliwie, któ ry był zał oż ycielem pobliskiego klasztoru w gó rach. Opat zabrał posą g i umieś cił go w katedrze klasztornej w holu gł ó wnym. I nagle postać zrobił a się czarna. Wspó ł cześ ni naukowcy uważ ają , ż e stał o się to z biegiem czasu ze ś wiec pł oną cych nieustannie od wiekó w.


Na przykł ad drzewo wydzielał o ż ywice, któ re nadawał y mu czarny kolor. Ona i Chrystus mają czarne twarze, czarne rę ce i stopy. Ale księ ż a, oczywiś cie, nadawali temu wszystkiemu sens mistyczny. Wyobraź sobie ten posą g - wykonany z drewna! Zachował się prawie pó ł tora tysią ca lat! Posą g jest mał y, w sumie ma okoł o metra wysokoś ci. Niestety fotografowanie go jest surowo zabronione. Tak, a wybó r momentó w jest bardzo trudny, ponieważ inspekcja Czarnej Madonny to cał a ceremonia. Turyś ci są doprowadzani do bocznego wejś cia do katedry. Drzwi są wą skie. Wszyscy ustawiają się w jednym szeregu, jeden po drugim. Prowadzą procesję wą skim korytarzem. Z jakiegoś powodu wszyscy milczą . Szczerze mó wią c, to nawet przeraż ają ce. Korytarze są bardzo pię kne, robią wraż enie. Wszę dzie jest malarstwo, modelarstwo artystyczne, rzeź bienie, zł ocenie, sklepione stropy, rzeź bione drewniane drzwi z pł askorzeź bami ś wię tych. Nie ma okien. Ś wiece pł oną na wysokich miejscach...Okropnie...

Procesja dociera do mał ej sali i zatrzymuje się na kilka minut. Wszyscy milczą . Wtedy zaczyna się ruch. Z tego holu prowadzą spiralne schody z wą skim korytarzem, któ ry prowadzi stromo w gó rę . Schody są dł ugie. Wydaje się , ż e wznosisz się na duż ą wysokoś ć . Znaczenie oglę dzin jest ró wnież takie, ż e istnieje jeden staroż ytny hiszpań ski zwyczaj: należ y podejś ć do Madonny, zł oż yć ż yczenie i jednocześ nie dotkną ć kuli. Ż yczenie na pewno się speł ni. A kobieta, aby zajś ć w cią ż ę , nie powinna dotykać kuli, ale dł oni Madonny, jej palcó w. Madonna przykryta jest wypukł ą szklaną obudową , natomiast dł oń z kulą jest otwarta i dostę pna.

Ten zwyczaj sprawił , ż e posą g stał się narodową dumą Katalonii. Dlatego też wiele jego kopii został o wykonanych w wielu koś cioł ach i katedrach w innych miastach Katalonii. Zrobił em zdję cie z innej ś wią tyni, zobaczysz. Egzemplarz jest doś ć dokł adny, ale zupeł nie nowy.

Pó ł dnia pó ź niej wyją ł em igł y z palcó w… Ale wiedział em, ż e nie da się go zł apać goł ymi rę kami! Igł y są ską pe, ledwo zauważ alne. Dorosł a opuncja jest duż a, a dzieci mał e)) Ogó lnie ogró d jest pię kny, w harmonii z krajobrazem. W niektó rych miejscach znajdują się budynki w typowo hiszpań skim stylu, w formie hacjendy. Nawiasem mó wią c, na cał y ogró d jest tylko jeden pracownik, któ ry siedzi przy wejś ciu i sprzedaje bilety. Ale nadzorcy nie chodzą po ogrodzie; -) W ogó le nikogo tam nie ma; -)

PARK PORT AVENTURA NA COSTA DORADA

Wspomniał em już o tym parku w poprzednich opowiadaniach. Znajduje się na Costa Dorada, na placu pomię dzy miastami Salou, Reus i La Pineda. Jest drugim co do wielkoś ci w Europie po francuskiej krainie Disneya. Podobał mi się park. Oczywiś cie jest wielu ludzi. Gł oś ny. Był tam przez 2 dni. Jeś li weź miesz bilet i opuś cisz park pó ź niej, moim zdaniem, o 7 (lub 8…) wieczorem, to przy wyjś ciu Twó j bilet zostaje przedł uż ony za darmo na kolejny dzień.


Jest duż o przejaż dż ek dla ró ż nych grup wiekowych, ekstremalnych i nie tak bardzo. Wszystkie atrakcje zewnę trznie odpowiadają strefom tego parku. Park podzielony jest na strefy: Polinezja, Chiny, Dziki Zachó d, Europa, Meksyk...A takż e kawiarnie i restauracje zlokalizowane na cał ym ś wiecie odpowiadają strefom. W każ dej strefie w ró ż nych miejscach wystę pują zespoł y taneczne i ś piewają ce w odpowiednich strojach. Na przykł ad zespoł y przebrane za kowbojó w grają w strefie Dzikiego Zachodu. Zobaczysz zdję cie. Obejrzał em wystę p grupy tanecznej kilku tubylcó w (w strefie polinezyjskiej). Platforma, na któ rej tań czyli, był a piaszczysta; piasek jest biał y. A wokó ł , jak amfiteatr, wznoszą się rzę dy grubo ciosanych, drewnianych ł awek. Był o wielu widzó w. A ponieważ jest to park, miejsce publiczne, cał a masa turystó w w nim jest bardzo pstrokata. Europejczycy, oczywiś cie, wię kszoś ć . Hiszpanie, Holendrzy, Francuzi, Wł osi, Brytyjczycy, Niemcy, Belgowie...

A teraz wszyscy siedzą na ł awkach, z przyjemnoś cią oglą dają c te indonezyjskie tań ce. Tancerze (chł opcy i dziewczę ta) są ś niadzi, w typie azjatyckim lub w jakimś rodzaju Mulat. Dziewczyny mają na szyjach girlandy z kwiató w, hawajskie spó dniczki. Mę ż czyź ni bardziej przypominali Indian. Taniec to nic. W stylu - "Uuu! Ahh" ...pod tam-tamem. A potem nagle solista tego zespoł u zaczą ł wł ą czać publicznoś ć , krzyczą c w trzech ję zykach (po hiszpań sku, angielsku i francusku): „Chł opaki! No dalej, wstawaj!...Ee-ee-i rę ce - w prawo, w lewo...w prawo, w lewo...rraz, dwa...rraz, dwa. Szacunkowo i cał y ten tł um ró ż nych pió r, ta cał a Unia Europejska powstaje razem i zaczyna poruszać rę kami od prawej do lewej! ))) Fajnie by był o, gdyby był y dzieci...Inaczej wszyscy wstali! Wszystko! Do tego przy tak skupionych, ponurych twarzach. Zrobił em zdję cia, spó jrz. Nawiasem mó wią c, na jednym z nich, gdzie wszyscy są fotografowani po lewej (a ludzie są po mojej prawej), zbliż i poszukaj tam jednego kolesia, rudego Irlandczyka, z kró tką fryzurą i bokobrodami.

Ma na sobie biał ą koszulę i czarne spodnie. Spó jrz))) Wyglą da jak "brat"...Stoi tak bezinteresownie i faluje...Od dł uż szego czasu był am wzruszona tą sytuacją.

A w strefie Dzikiego Zachodu grał zespó ł country. Solista był czarny. Có ż , zaś piewali kilka piosenek, a Murzyn zaczą ł przedstawiać publicznoś ci czł onkó w grupy. Mó wi: „Dzię kuję panowie! Grali dla Ciebie: perkusja - Panie Pablo! ...Saksofon - Panie Nikoł aj! ...Klawiatury - Pan Arrrman! ...”Mię dzynarodowy kolektyw).


Nie bez znaczenia jest ró wnież to, ż e w każ dej strefie znajduje się charakterystyczny krajobraz, a wszystkie budynki korespondują ze stylem. Nawet roś linnoś ć jest specjalnie wyselekcjonowana i posadzona. I to wszystko jest stworzone przez czł owieka! Wszystko jest wypchane. W strefie meksykań skiej gleba jest wszę dzie piaszczysta, kamienie toczą się , rosną kaktusy. W Indonezji jest wiele palm. Mó wił em już o przepł ynię ciu ł odzi po rzece (kanale) do strefy Europy.

Musisz odwiedzić park na dwa dni. Jeden nie wystarczy; park jest wystarczają co duż y.

ESTRAGON. KWARTAŁ GOTYCKI

Staroż ytne gotyckie centrum miasta jest bardzo pię kne, ró ż ni się oryginalnoś cią od prawie wszystkich miast, jakie widział em w tej prowincji. I tak zrobił o na mnie duż e wraż enie. Na przykł ad tylko w Tarragonie mogł em zobaczyć budynki z latami ich budowy wyrytymi na fasadach (np. 1216 (!!! ), wyobraź cie sobie... ). Znó w tylko w tym mieś cie zauważ ył em tradycję wieszania pię knych flag mię dzy domami (po drugiej stronie ulic) z cudownymi postaciami krasnoludó w w strojach z ró ż nych epok (choć w mojej obecnoś ci nie był o karnawał u). Wszę dzie (na latarniach, balkonach... ) proporczyki w kataloń skie paski. Osobliwoś cią jest ró wnież to, ż e Tarragona ma najbardziej zdobione fasady domó w. Widział em jeden taki dom, prawie zemdlał em))) Namalowane na pł askiej ś cianie: balkony, ludzie na balkonach, gzymsy, okna, kwiaty, rolety, drzwi z koniem wychodzą cym stamtą d. Wszystko jest narysowane! A wszystko to z pó ł cieniem!

Tylko prezentacja niebieskiego okna jest prawdziwa (poniż ej, po lewej) ...Po prostu - nie ma sł ó w!

Na pierwszych pię trach tych budynkó w z XIII wieku w sklepionych salach (zobaczysz: otwarte sklepione otwory) znajdują się sklepy z pamią tkami i kawiarnie-restauracje. W tych restauracjach ukł ad jest staroż ytny, jeszcze z tamtych czasó w. Nowoś cią są oczywiś cie krzesł a, lady barowe, stoł y, lodó wki z napojami, ż yrandole itp. )))...

Swoją drogą , a kelnerzy z barmanami... )))

Na jednym zdję ciu zwró ć uwagę , podstawa balkonu wykonana jest z szorstkich ciemnych bali z dwoma biał ymi kolumnami. A wię c te kł ody i kolumny z XIV wieku! Najstarsza ulica Tarragony na zdję ciu nr 1833; przejś cie mię dzy domami, przykryte stropem ró wnież ze starych bali.


Chodzenie po ulicach miasta jest ogó lnie bardzo fajne. Faktem jest, ż e odległ oś ci są na ogó ł wszę dzie mał e. Wszystko jest bardzo ciasne. Dotyczy to ró wnież odległ oś ci mię dzy stanami i odległ oś ci mię dzy miastami, a w obrę bie miast - mię dzy dzielnicami, domami, ulicami ...

Dlatego moż na tam niejako „stę pić ”, ale nie zgubić się . Ponieważ trasa np. jedną ulicą od począ tku do koń ca zajmie okoł o pię ciu minut. Potem skrę camy, kolejna ulica – okoł o trzech minut… Znowu – skrę camy. Tutaj jesteś zdezorientowany. Wtedy zdajesz sobie sprawę , ż e krę cisz się w kó ł ko. I w koń cu wychodzisz na swoją pierwszą ulicę , ale dobrze, ż e „wę dró wka” trwał a maksymalnie 15 minut))) Ale to nawet ciekawe! Dobrze, ż e np. Tarragona leż y na pł askim terenie (jak w zasadzie cał e Costa Dorada), ale Tossa de Mar (twierdza na wybrzeż u na Costa Brava) leż y w gó rach. Tak wię c, przypomnę , na ulicach jest mnó stwo wszelkiego rodzaju kamiennych stopni do wchodzenia i schodzenia. Tutaj oczywiś cie nie da się obejś ć bez mapy… Swoją drogą , w każ dym mieś cie, jak już mó wił em, są punkty informacyjne dla turystó w, a tam każ dy dostaje mapę z zaznaczonymi na niej zabytkami wolny.

CMENTARZE KATOLICKIE

W ramach dygresji z tematu ogó lnego chcę opowiedzieć o cmentarzach hiszpań skich. Temat, jak rozumiem, jest daleki od „sł onecznego” ...Ale był o to dla mnie bardzo interesują ce. Generalnie na cmentarzach wyró ż nia się dwa rodzaje grobó w:

1) niskie, ale pię trowe „domy” dla klasy ś redniej (w przybliż eniu, jak wielokrotnie redukowane, nasze budynki wielopię trowe) oraz

2) pię knie (nawet wspaniale) zdobione rodzinne krypty z wież yczkami, pł askorzeź bami o tematyce religijnej, figurami ś wię tych i innymi wzorami artystycznymi, gł ó wnie w stylu baroku katolickiego.

Są też krypty dzieł a autora. W tym przypadku obok tabliczki z nazwiskami i imionami zmarł ych przybita jest tabliczka z imieniem rzeź biarza. W kryptach wewną trz znajduje się niewielkie pomieszczenie 2.5 x 1.5 m, gdzie po prawej i lewej ś cianie znajdują się kamienne wnę ki z kamiennymi pokrywami w rzę dach: dolna i gó rna, a w sumie po 4 po obu stronach. Niestety nie mam zdję ć cmentarzy...


„Domy” dla mieszczan tworzą na cmentarzu cał e ulice i kwatery, mniej wię cej jak nasze groby naziemne. W ś cianach tych „domó w” znajdują się kwadratowe nisze z drzwiami, któ re znajdują się obok siebie i wznoszą się na pię tra. Cał kowita wysokoś ć „domu” wynosi okoł o 2.5 - 3 m. W tych niszach, jak już zrozumiał eś , znajdują się urny z prochami zmarł ych. Z daleka wyglą da jak okna. Przed wnę kami znajdują się kamienne pó ł ki, na któ rych stawiają wazony z kwiatami, mał e figurki. A tuż na drzwiach wygrawerowane są imiona zmarł ych, daty urodzin i ś mierci oraz fotografie. Co wię cej, czę sto w tej samej niszy znajdują się urny z prochami dwó ch osó b. Ta zasada urzą dzania cmentarza jest oczywiś cie podyktowana oszczę dnoś cią miejsca.

ESTRAGON. KATEDRA

Osobny wybó r fotografii poś wię cony jest Katedrze w Tarragonie. Wiele już widział eś i moż esz sobie w peł ni wyobrazić koś cioł y katolickie.

Być moż e bę dziecie się nudzić patrzą c i czytają c...Ale mimo wszystko chciał bym Wam pokazać tę katedrę i bardzo kró tko przedstawić kilka uwag.

Faktem jest, ż e widział em pierwszą wię kszą katedrę (a mianowicie katedrę ) w Tarragonie. Wraż enia – duż o. Pó ź niej bę dą c na wycieczkach w innych miastach, przede wszystkim w Barcelonie, widział em podobne i nie tylko. A w Barcelonie, w odpowiedzi na mó j podziw dla katedry w Tarragonie, nasza rosyjska przewodniczka Tanya powiedział a mi: „No dalej, co ty robisz! W Tarragonie katedry nie moż na poró wnać z Barceloną ! Ale myś lę , ż e jednego pię kna nie moż na poró wnać z drugim, nie mniej niż pię kno.

Osobliwoś cią katedry jest to, ż e nigdy nie został a ukoń czona w ś redniowieczu. W sensie 100% zgodnoś ci z projektem. Na zdję ciu (nr 1724) widać gł ó wny budynek katedry i ł ukowe wejś cie do niego. Spó jrz, nad wejś ciem znajduje się okrą gł y witraż (nazywa się to gł ó wną „rozą ” katedry), a nad nim nic. Bez iglic, bez wież...

Ale wszystko inne, cał y kompleks budynkó w katedry, dzwonnica, dziedziniec, dekoracja wewną trz - wszystko to został o cał kowicie ukoń czone w ś redniowieczu. Zakoń czenie budowy przerwał a epidemia dż umy dymieniczej, któ ra szalał a niemal we wszystkich krajach Europy Zachodniej w XIV wieku. I nie mieli czasu na ukoń czenie gł ó wnych wież.

Ś wią tynia ta wyró ż nia się spoś ró d innych szczegó lnym pię knem portalu, obecnoś cią grup rzeź biarskich po obu stronach bramy (nie widział em tego w ż adnej ś wią tyni), szczegó lnym pię knem „ró ż y”, podział em bramy na 2 czę ś ci wedł ug kompozycji rzeź biarskiej Matki Boskiej. Pię kny jest ró wnież wystró j wnę trz oł tarzy. Witraż e są z pewnoś cią mniejsze niż w Barcelonie. Ale też robią wraż enie.


Najbardziej podobał mi się sufit w jednej z naw katedry. Jest na zdję ciu nr 1739. Sufit jest drewniany, w cał oś ci pomalowany i polakierowany.

Jest to drewniany strop „klatkowy” z wzorami rozcią gnię tymi na cał ej powierzchni, symbolami, herbami Tarragony (biał a litera „T” na czerwonej tarczy) oraz herbami miejscowej szlachty.

Charakterystyczny moment jest zauważ alny w ikonach katolickich (tak, w każ dej zachodnioeuropejskiej), w przeciwień stwie do prawosł awnych. Mamy wszystkie postacie na ikonach, niezależ nie od tego, kiedy został y namalowane, zawsze, ż e tak powiem, w tym samym „bizantyjskim” wyglą dzie (dotyczy to fryzur, ubrań , twarzy i pó z ludzi, nawet wą tkó w, któ re są cał kowicie i ś ciś le zwią zany z Biblią ). Có ż , oczywiś cie szkoł a jest bizantyjska. Prawosł awne kanony malarstwa ikonowego niewiele się zmienił y od XII wieku przez prawie tysią c lat.

A na ikonach katolickich jest inaczej: na pró bkach z XI-XII wieku wcią ż odczuwalne są pewne wpł ywy grecko-rzymskie, ale już na ikonach z XIII wieku widać ś wię tych w otoczeniu ksią ż ą t, hrabió w i przedstawicieli innych szlachetna klasa w strojach absolutnie typowych dla tamtej epoki, na tle ł ą k, pał acó w i zamkó w. A fabuł y są doś ć zró ż nicowane, czasami odzwierciedlają c prawdziwe wydarzenia historyczne. No tak samo – cał y obraz! To bardzo interesują ce, ponieważ cał kiem moż liwe jest studiowanie na przykł ad historii kostiumu z europejskich ikon))) Wszystkie panie są w dopasowanych sukienkach z trenami i falbankami. Rycerze w zbroi i doś ć wyraź nie ś ledzeni; każ dy nit jest cią gnię ty.

Jedynym mankamentem tej ś wią tyni jest niezbyt dobry stan muró w wewną trz katedry (w niektó rych miejscach), ró ż ne kolory kamieni i wybojó w.

TURYŚ CI ROSYJSCY


Sto pokł onó w w zamian, tysią ce uś miechó w, ż artó w, ż artó w; humor, czasem osobliwy...ale trzeba zrobić zniż kę )). Nie wydaje mi się , ż ebym uważ ał się za chama, ale na począ tku był o mi nawet trudno z przyzwyczajenia, ponieważ cią gle musiał em rozdawać prawo i lewo: „Cześ ć ! ", "Do widzenia! ", "Dzię ki! ", "Zapraszamy! ", "Jak się masz? ))", "Przepraszam! » Na ulicach nasi ludzie rozpł ywają się w tł umie turystó w, ale gdy na wycieczkach tworzą się grupy, po prostu usią dź i bą dź pod wraż eniem! Wsiadamy do autobusu. Siadają gł oś no. Ale nie tak jak Hiszpanie - hał aś liwy i zabawny, jakby karnawał był wepchnię ty do autobusu, ale hał aś liwy i zł y. Oglą danie pary w ś rednim wieku. Ż ona, energicznie poruszają c ramieniem, popycha turystó w gapią cych się na frontowe drzwi, wpada do wnę trza autobusu… W tym czasie jej mą ż atakuje ś rodkowe drzwi (Tak rozdał a wszystko! Upewnił a się …). .. ))) Po wejś ciu macha rę ką , wskazuje nie wiadomo gdzie i przez cał y autobus krzyczy do mę ż a:

- Grisza! ! ! Poż ycz mnie tam!...Poż ycz mnie!

W tym czasie inne pary, grupy przyjació ł , siadają c, nagle zaczynają podskakiwać , bić się w czoł a:

- Chodź tu! ! ! Bę dzie sł oń ce!

...Ską d wiedzą , gdzie i kiedy bę dzie sł oneczna strona? Obró ć my się jeszcze sto razy...Zasł ony są zacią gnię te...Jeden pocią ga i zamyka okno. U są siada z tył u - otwiera się . To - chodź ! Tak po prostu, ż eby się nie poddawać . Wymiociny! ! ! Co oni robią z siedzeniami? Dwie starsze kobiety siedzą obok siebie. Ten przy oknie zaczyna odchylać siedzenie do tył u. Plecy już , biedne, skrzypią . Babciu, przestań ! Twoje ł ó ż ko do opalania prawie się skoń czył o...Ale to jej nie wystarczy. Zaczyna bić z cał ych sił swoimi starszymi plecami (jak się pó ź niej okazał o, bardzo chorymi)))) z tył u siedzenia. Za nimi jest bardzo mł oda para - dziewczyna i chł opak. Facet (jest przy oknie) zaczą ł wbijać kolana w siedzenie babci. Od zł a tak, w sensie: „Nna, staruszka, - pollluchay!... ” A wszystko to na począ tku bez sł ó w. Zamieszanie i przekuwanie: bum-bum, bum-bum...Och, co się tu zaczę ł o!

Zaprzę gnię ty są siad Babkina:

- Mł ody czł owiek! Cał kowicie postradał eś zmysł y! ? Plecy kobiety bolą!

Sprawca bó jki wypuś cił a mał ą ską pą ł zę (podobno dlatego, ż e ją odbił a…)

Prawie wdał em się w bó jkę.


Wydaje się , ż e Rosjanie w ogó le nie wiedzą , czym jest „uprzejmoś ć ”. Jeś li na przykł ad podejdziesz do drzwi sklepu w tym samym czasie co Europejczyk, to cofnie się trochę i grzecznie, pochylają c gł owę , pokaż e rę ką , powiedzą : „Przepraszam! Bł agam cię ...”Ty (taki uprzejmy koleś ) ze swojej strony odpowiedział eś mu: „ Co ty! Dopiero po tobie…” Potem wejdzie i szczerze ci podzię kuje. Na pierwszy rzut oka wydaje się - nadmierne maniery. Ale kiedy się do tego przyzwyczaisz, jasne jest, ż e są to normy przyzwoitoś ci. Ż ycie jakoś staje się przyjemniejsze. Przyjemniej jest kupować , pracować , bawić się , poruszać się , komunikować itp. Ale elementarne normy etykiety są tylko skł adnikiem tego, jak wiele innych norm czyni ż ycie ludzkie przyjemnym i zdrowym.

Zwró ć uwagę , nie ma zwyczaju witania się z nieznajomymi. Dla nas to norma. Nie patrzą krzywo na „niezdrowych nieznajomych”, nie są potę piani, to normalne. W koń cu, prawda? Bez tego to po prostu niemoż liwe!

Gdzieś na wycieczce w Czechach (przepraszam, nie pamię tam dokł adnie gdzie) prowadzą naszą grupę jak zawsze do jedynego sklepu z jedynymi w swoim rodzaju pamią tkami. No i jak zwykle ruszyliś my naprzó d na rekonesans...Kogo?...Oczywiś cie nasze dzielne kobiety z grupy, któ re poszł y do ​ ​ pł oną cej chaty, galopują cego konia i pamią tkowego ataku. Cholera, wystrzelony! Nieważ ne – oni „wystartowali”, to oni tam „wystartowali”.

„Wiatr” nad drzwiami: ding-ding! Z-dachu-va-em ...

Szuranie butó w po kafelkach.

Ludzie z przodu, z jakiegoś powodu rozkł adają c rę ce, wykrę cają c plecy i wycią gają c szyje, ostroż nie wchodzą do sklepu. Z jakiegoś powodu rozglą dają się . Co się stał o? O Boż e, teraz wszyscy zamienimy się w stado pingwinó w, któ re widział y pierwszego polarnika! ! !

A moż e przyjmujemy postawę „dociekliwego wycieczkowicza”? Czy to jest lokalny zwyczaj morawski? A moż e nasza dzielna „awangarda” chce rzucić się do walki? Ale z kim, do cholery; Nie widzę , co się dzieje przed nami?

Sprzedawcy, Czesi ze Sł owakami, wymienili spojrzenia za ladami. Uś miechają się . Wyglą da na to, ż e na minutę przed naszym przybyciem zał oż yli się.

Wreszcie jedna z naszych pań przerywa ciszę:

- Taaaak! Có ż , co tu masz? ! Pokazywać!...

Czech odetchną ł , a Sł owak zapytał:

- Dyefchata, ale...ty, jak to jest...akceptowane...zdrowe?

- Mmmm...Ach...ale w NASZYCH sklepach NIE JEST ZDA-RO-VA-YUT-SAAAAA! Pa-ta-mu-shta w Rosji wszystkie sklepy są duż e i nie ma Z NIKTEM się przywitać ! - stawia gruby punkt w czechosł owackim zakł adzie jest nasz.

Hej, dobra robota! Ale wcią ż mamy zaradnych ludzi!

Bariera ję zykowa?...

Nie są dzę.

W zwią zku z kwestią bariery przyszł o mi na myś l mał a historyjka zwią zana z taką cechą , jak nasza rodzima rosyjska zawiś ć.


W Tarragonie, w jednej z kawiarni (zrzucę fajne zdję cie z dwiema ciociami) wdał em się w rozmowę z kelnerką , mł odą kobietą . Niedaleko usiadł a mł oda para z Rosji. Ponieważ kelnerka był a goś ciem z Urugwaju, mó wił a po angielsku. Odchodzi w zrelaksowanym nastroju, kł adzie coś na stole, wraca i zaczyna ze mną rozmawiać . Có ż , rozumiem, ona jest zainteresowana...Tak, jestem zainteresowana. Pyta, gdzie mieszkam...Gdzie jest moje miasto, jak daleko od Moskwy (no có ż , Moskwa to nasza stolica! ! ) Potem nagle powiedział a mi, ż e nie jestem Rosjaninem...Albo akcent, albo dialekt nie ten ...był em zaskoczony i pytam:

- Tak, ty - mó wi - nie mó w po rosyjsku!

- Jak to nie po rosyjsku?

- Tak, chł opaki tu siedzieli...Trochę inaczej mó wili. Powiedzieli mi, ż e są Rosjanami. Zapytał em ich: ską d jesteś ? Powiedzieli mi, ż e z Gdań ska (!!! )...

- Jesteś gł upcem, Lorraine (tak miał a na imię ), patelnie cię oszukał y! Gdań sk jest w Polsce

Krę ci gł ową.

- Och, ach!

Polonia! Carramba!

Ś mialiś my się z tego przez dł ugi czas ...I ogó lnie zawsze interesował o mnie, jak na przykł ad ci sami Hiszpanie postrzegają inne narody. Jasne jest, ż e mieszkań cy Europy Zachodniej od czasó w staroż ytnych ż yli razem. Ale co myś lą o odległ ych są siadach, wschodnich Europejczykach, Azjatach? Ciekawe...

- Najbardziej obrzydliwi ludzie - mó wi Lorraine - to Rumuni! Wszyscy są zł odziejami. A Moł dawianie są tacy sami...

Prowadzi mnie do wyjś cia i powoli wskazuje na przeciwną stronę placu katedralnego:

- Widzisz, dwie dziewczyny-kelnerki stoją w tej kawiarni? Rumuń ski! I starają się wyglą dać jak Hiszpanie.

Ale jeś li nie przyjrzysz się uważ nie, to prawda, trudno odró ż nić Rumunkę od Hiszpanki. Nagle przypomniał em sobie drobny incydent sprzed roku w mał ym sklepie w Salou. Obok hotelu znajdował się sklep, dogodna lokalizacja. Moż liwoś ć chodzenia był a dobra. Przy kasie cał y czas siedział a ta sama brunetka okoł o czterdziestu lat. Cudzoziemcy, wchodzą c, pozdrawiali kogoś – „Cześ ć!

", kto-" Witam! ”, czyli po hiszpań sku „Ola! ”. Przychodzą Hiszpanie, zaczynają z nią dyskutować w swoim wł asnym ję zyku. Jest dobra w dialogu. Jedziemy też : „Ola! "Tak" Ola! ”. Wydaje resztę i liczy po hiszpań sku. A nasi nie znają ję zyka, pró bują mó wić do niej po angielsku ...Ona, jak, ale nie rozczulają ...Przestawiają się na palce. Kiedyś coś tam kupił em. Stoję patrzą c na opakowanie. Nie ma kupują cych, cisza. I wtedy ta kasjerka przez telefon komó rkowy zaczę ł a z kimś rozmawiać . Sł ucham przemó wienia: „Buzulesti. . .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Uwagi (7) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara