W PUSTYNIOWYM KANIONIE SAMOTNEGO DRZEWA DELIKATNIE TRZYMAM LIŚCIE RĘKAMI, ZNACZENIE ŻYCIA W ABU -

Pisemny: 28 lipiec 2009
Czas podróży: 6 — 19 kwiecień 2009
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; W przypadku podróży służbowych; Dla rodzin z dziećmi; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
8.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 9.0
Usługa: 9.0
Czystość: 10.0
Odżywianie: 9.0
Infrastruktura: 9.0
CZĘ Ś Ć.2
SZARM EL SZEJK. SAVITA to hotel ze szkł a i kwiató w! Ponieważ w pierwszej czę ś ci opisał em sam hotel, tutaj opiszę naszą wycieczkę do rezerwatu. ABU - GALUM - jedna z najbardziej intensywnych wycieczek: jazda jeepem po pustyni, przejaż dż ka na wielbł ą dach brzegiem morza, snurkowanie w BLUE HOLE - jednej z najpię kniejszych raf koralowych na ś wiecie, obiad nad brzegiem morza. DAHAB. (wycią g z cennika) Ponieważ nie jesteś my fanami ró ż nych wycieczek, postanowiliś my urozmaicić nasze wakacje wybierają c wł aś nie to za radą PRZEWODNIKÓ W. Koszt 60 $, czas od 06:00 do 18:00. Sprzedają c bilety na tę wycieczkę , przewodnik ze zdziwieniem stwierdził , ż e wł aś nie kupiliś my bilety do klubu nocnego PASHA, do hotelu zostaniemy przywiezieni z klubu o 04 rano i wyruszymy na wycieczkę o 06 rano. Podnoszą c wzrok znad wypeł niania formularzy, podnió sł na nas niezrozumiał e oczy i wypowiedział mowę „TAK LUBISZ JAPOŃ SKIE SUSHI W KLUBACH! ? » Nawią zują c do
ż e już kupiliś my od niego bilety do klubó w nocnych na wszystkie dni, a takie przybycie o 04 rano i odlot od razu o 06 rano go zaskakuje. A tu SUSHI, pomyś lał am – NIE SUSHI I DUSZA

TU ZBIERA MUZYKĘ DEVIL ONE
NOC PRZED Ś witem
POD WHISKY I RAP
JEDEN TYLKO SOBIE
ON CIĘ KONTROLUJE
uś miechają c się do niego i wykonują c przestrzenny gest rę ką , któ ry nic nie wyjaś niał , rozł oż ył em $ na bilety.
Rano odebrali nas kierowcy jeepami (na zdję ciu), któ rzy wyglą dali jak afgań scy derwisze w turbanach. Otrzymawszy suche racje ż ywnoś ciowe i wiele butelek wody, wyruszyliś my wraz z 6 innymi osobami z naszego hotelu. Zatrzymaliś my się w hotelach, ludzie przybywali. Miejsce spotkań wszystkich hoteli wyznaczono na jakiejś stacji benzynowej, z jednej strony kwiaty z drugiej, smró d warsztatu. Od razu wszyscy zostali wysł ani do sklepu, któ ry sprzedawał i wypoż yczał sprzę t do nurkowania, cena zmieniał a się w zależ noś ci od oka wł aś ciciela sklepu (któ ry wyglą dał jak ile $), poprosił em o kamizelkę ratunkową ,

8$ powiedział Arab nie podnoszą c gł owy jak wypeł niał em arkusz sprzedaż y, podał em mu prawą rę ką.8$ na któ rym był pierś cionek z rubinem, Arab patrzył na niego nie podnoszą c gł owy i cicho zaczą ł pisać.16$ za kamizelkę w prześ cieradle, zdją ł em rę kę z $, Arab podnió sł gł owę oczami samej niewinnoś ci. Wskazał em palcem na Araba w prześ cieradle, gdzie wszę dzie był o 8$, widzą c naszą konfrontację , przewodnik podbiegł , krzyczeli coś mię dzy sobą i przewodnik wydał werdykt 10$, dają c 10$ poszliś my do ś mierdzą cego warsztatu, gdzie przewodnik postanowił zebrać wszystkich, przeprowadzić instruktaż . Jeepy, prawie wszystkie z ł ysymi oponami (na zdję ciu), czekał y na goś ci z innych hoteli i cał a kolumna ruszył a. Przy wejś ciu do rezerwatu sprawdzali dokumenty, komunikowali się przez radio, bazar - dworzec, przepuszczali mnie. Policjanci są w pię knych mundurach, wszyscy szczupli, uś miechnię ci oczywiś cie nie tak jak my poniż ej 150 kg iz jednym pytaniem na twarzy. A oto droga rezerwatu, linia asfaltu i dookoł a gó ry, gó ry, piasek, kamienie.
Jeś li na drodze był o wolne miejsce, nasi arabscy ​ ​ kierowcy jechali w poł owie nadjeż dż ają cym pasem (patrz zdję cie), przed nami zjazd, zamknię ta strefa widocznoś ci, a nasz jeep pę dzi na nadjeż dż ają cy pas! ! Podobno jest to czę ś ć rozrywki dla turystó w, inaczej po prostu nie da się tak gł upio iś ć . Prę dkoś ć wynosi 130 km na godzinę (patrz zdję cie) na pasie ś rodkowym drogi! A tu pierwszy przystanek na torze, namioty z rozcią gnię tymi jutami, kozy, toaleta za 1 dolar od dwó ch, ale wszyscy szli po jednym, nie był o ani centa. Wschó d to delikatna sprawa! Dalsza droga prowadził a przez kanion skał , gdzie rosł o tylko jedno zielone drzewo, zapomniane przez Boga! Nasz kierowca wił się wś ró d skał wzdł uż wą skiej drogi w kanionie, czasami robią c salta w swoim samochodzie tak, ż e przelatywaliś my nad jeepem, co go bawił o i bawił o nas. Ale po tym, jak prawie zburzył bok jeepa o skał ę , otarł mokre czoł o turbanem i nagle uspokoił się , najwyraź niej myś lą c: „CZY JESTEM POTRZEBUJĘ ? » Jeepy wyprzedzają ce się , zasypują ce kurzem,
przyjechał na drugi parking w tzw. osadzie Beduinó w. PRZEWODNIK ZEROLY POWIEDZIAŁ , JAK TU Ż YJĄ BEDUINI, JAKI JEST ICH TRUDNY PRZEZNACZENIE. Ale był o jasne, ż e to wszystko był o fał szywą wioską . Beduini pró bowali nam coś sprzedać , jeden z zapał em zamiatał ogró d, brudne dzieci prosił y o coś , dają c jedno z najmniejszych $, inne dzieci już czekał y na $. Dziewczyna zaniosł a $ mamie, któ ra zaoferował a jej towar, dał a nam przez dziewczynę wisiorek skarabeusza, my odmó wiliś my, dają c jeszcze kilka $, zorientowaliś my się , ż e to bez dna. Przewodnik, zgromadziwszy ludzi, mó wił o wzniosł ych uczuciach moralnych Beduinó w io wielkim bogactwie, któ rego potrzebują na wesela, kró tko mó wią c, zmę czeni. Przyjechaliś my do naszych jeepó w i już tam stał y dzieci proszą ce o jedzenie, wskazują ce na paczki suchych racji ż ywnoś ciowych, wycią gają ce coś z paczek, daliś my je, ale pokazał y jak *DAJ CAŁ E OPAKOWANIE! * Ledwo walczą c z dzieć mi i rezygnują c z tego, co był o, zaczę liś my wspinać się do jeepó w,
kierowcy rozproszyli dzieci, któ re był y zupeł nie bezczelne i wsiedli do jeepó w za nami, wycią gają c pozostał e paczki. Znowu droga w kanionie i tu morze, pł ywanie w rafach, któ rych nie moż na nazwać pię knymi, obiad na plaż y z Beduinami, któ remu towarzyszył o milczą ce spojrzenie dzieci, któ re otaczał y nasz bufet. Lunch był godny uwagi, ryby GROUCH, ryż , zielenina, ok. Siedzą c przy stole, czyli na dywanach, wielu chciał o podzielić się z dzieć mi, ale doroś li Arabowie krzyczeli coś na dzieci, a oni odmó wili. Siedział yś my z NATALIE na krawę dzi a chł opiec lat 5, czarny, z krę conymi wł osami podszedł do nas i usiadł , NATALIE zawoł ał a go do nas proponują c mu jedzenie na dywanie, odmó wił , wzię ł am to, co był o i przenió sł go do niego, uś miechną ł się i pokazał rę kę do stoł u jak - *POŁ OŻ YĆ NA BIURKU TAM, GDZIE TO STAŁ O*. Cyna pomyś lał em! Po siedzeniu znó w przyniosł em mu jedzenie, on już nie uś miechają c się wskazał rę ką jak - * WRÓ Ć DO STOLIKA ! ! *

A oto uwertura wielbł ą da,
w któ rym każ dy musiał grać partyturę na swoim wielbł ą dzie przez 1 godzinę i 45 minut! ! PRZEWODNICY opowiadali o wielbł ą dach, ale zapewniali, ż e pojedziemy tylko 20-30 minut brzegiem morza. Chę tni mogli pojechać jeepami do ostatniego przystanku naszej wycieczki BLUE HOLE, ale przewodnicy zapewniali nas lepiej na wielbł ą dach. Jeś li 20-30 minut, to wszyscy chcieli przejaż dż ki na wielbł ą dzie. Był o okoł o 70 wielbł ą dó w (patrz zdję cie), wszyscy zaczę li sadzać , siodł a był y krzywe, nie był o wygodnie siedzieć , niektó re wielbł ą dy zwariował y. I tak cał a ta karawana rusza z straszliwymi krzykami, droga nad samym morzem, kamieniami, wą ską ś cież ką , nawet wielbł ą d wybiera gdzie postawić stopę , jeś li wielbł ą d spadnie na 100% jeź dziec ma kapety lub zł amania są gwarantowane. I tak po prostu, 1 godzina 45 minut! Wracają ce wielbł ą dy z poprzedniej karawany biegną w naszą stronę , powalają nasze wierzby. Nie pozwó l im chodzić , a niektó re wierzby. odwró ć się i spró buj wró cić razem z jeź dź cem! KOSZMAR nie jest dla osó b o sł abym sercu. (cm.
zdję cie). Nie ma PRZEWODNIKA, poganiacz wkrę cił gł upca na maksa. Ale to już koniec, karawana podjechał a do BLUE HOLE, poganiacz pomagał zejś ć z wierzb. prosi o bakszysz, ale wł aś nie został wysł any do…. ! . A oto NIEBIESKA DZIURA! (patrz zdję cie) zagubione przez Boga, ale ulubione miejsce kierowcó w, gł ę bokoś ć.80 metró w przy brzegu! Przewodnik zabiera wszystkich do kawiarni na drugim pię trze, gdzie wedł ug niego moż emy odpoczą ć na dywanach po przejś ciu, zostaniemy podani, herbata, kawa, fajka wodna, piwo itp. Moż emy przebrać się i dać sobie do nurkowania. Wylegują c się na dywanach, ludzie zaczę li zamawiać herbatę , piwo itp. Zwinny MACHO z notatnikiem w dł oniach szybko wszystko spisywał , manewrują c mię dzy nami. Wszyscy zaczę li zamawiać herbatę , zastanawialiś my się , czy iś ć popł ywać czy nie, poprosiliś my o szklankę piwa, po przyję ciu zamó wienia pojawił się w sekundę MACHO, popijają c piwo NATALIE powiedział a, ż e ​ ​ nie bę dzie pić - to był a woda z piwem ! Pró bował em - jasne! Widzą c stoją cego nade mną MACHA, czekają cego na 5$, powiedział em, ż e nie zapł acę i wrę czył em mu szklankę piwa.
Coś na mnie wrzasną ł , ż ą dam pienię dzy, jak rozumiem. Pokazują c mu, ż eby uciekł ode mnie ze swoim piwem, dał em jasno do zrozumienia, ż e ​ ​ rozmowa się skoń czył a, uciekł na pierwsze pię tro i nagle wró cił z kolejnym gł ó wnym MACHO, jak zrozumiał em. Szybko zrozumiał , ż e mó wię o wodzie w piwie i pokazał rę ką , ż e jest z beczki, pokazują c co był o nalewane dź wignią , przedstawiają c to rę ką . Wskazał em na oczy, zapraszają c go, ż eby pokazał mi tę beczkę , a ja za wszystko zapł acę , gestykulował , pł ać i idź spó jrz, (a moż e ten gest oznaczał , ż e nie chcesz pł acić , chodź my, domyś limy się out), dał em gest w oczy, ż e tu na wł asne oczy nie widział em beczki i wy dwoje pó jdziecie i mi to pokaż cie (prawdopodobnie pomyś lał , ż e wydł ubię ich dwoje i zaproszę do wyjś cia) i rozgryź ć to), ich oczy był y zaokrą glone jak u afgań skich shuravi. Potem pojawił się nasz przewodnik, zagubiony jakby celowo, rozumieją c co się dzieje, kazał MACHOWI przywieź ć piwo w butelce, zgodził em się zapł acić za butelkę za 12$,

Wychodzą c z kawiarni rozejrzał em się dookoł a, NATALIE podpł ynę ł a machają c do mnie rę ką , nurkowie zał adowani do jeepó w, gdzieś pę dzili wielbł ą dy, miejsce zapomniane przez Boga, pomyś lał em. (patrz zdję cie) Poł amane leż aki, ś mieci, ruiny, Arab siedzą cy pod baldachimem nad morzem w jakimś mundurze, ze zdziwieniem przeczytał em na formularzu POLICJA, spojrzał na mnie w milczeniu, po czym oczami wskazał na morze, Odwró cił em wzrok i zobaczył em psa, któ ry stał wszę dzie w morzu, tylko wystawał a mu gł owa, był o gorą co, dał em znak policjantowi, ż e pies potrzebuje maski, policjant uś miechną ł się bez ruchu. Myś lał em, ż e to ponure miejsce, podszedł em do leż akó w, ż eby usią ś ć , wszyscy byli poł amani, jeden nie był zepsuty, był zaję ty przez ten pies (patrz zdję cie), któ ry chł odził się w morzu, gł owa miał na zagł ó wku, wszystko był jak ludzie, nie chciał odjeż dż ać . I tak wszyscy mieli doś ć pł ywania, wszyscy zostali zał adowani do jeepó w, teraz zamelduj się w DAHAB i do hotelu. DAHAB to duż a wieś , horror, check-in na targ, ceny nie niż sze niż CHARMEL, kiedy wychodzisz zwalniają i zdają się przeklinać .
Bieda, wysypiska ś mieci, dzieci jedzą ce coś na poboczu drogi na ś mietniku (patrz zdję cie) ale wytykanie palcami za 2 dolary za zdję cie. WRACAJĄ C DO CIEMNOŚ CI, PRĘ DKOŚ Ć JEST SZALONA, Ś WIATŁ A NIE OBEJMUJĄ . Przestraszył mnie wielbł ą d, prawdopodobnie oszalał i biegł po ciemku drogą w stronę samochodó w. A oto jego wł asny hotel, poż egnanie z naszym kierowcą.10$ na pamią tkę , bo nie na pró ż no po każ dym postoju w sekundę stał przed NATALIE, podają c jej rę kę przy wysiadaniu z jeepa.
W nocy, siedzą c na balkonie naszego pokoju, powtarzaliś my sobie tylko „NIE, NIE JESTEŚ MY TURYSTAMI, NIE JESTEŚ MY TURYSTAMI”, nalewają c koniak i sortują c bilety do innego klubu nocnego.
Cią g dalszy w 3 czę ś ciach.
Czę ś ć.3 bę dzie o nocy SHARM EL SHEIKH, o ludziach, któ rzy nas otaczali w tym kraju....
Kontynuacja mojego tytuł u, oczywiś cie bez roszczeń do A. S. PUSHKIN -
Jestem pustynnym kanionem samotnego drzewa
Delikatnie trzymam liś cie
sens ż ycia w ABU GALUM
jestem zmę czony pragnieniem nie rozumiem
Widział em ró ż ę na piasku
nie chciał a tam umrzeć
i zamknij pł atki
zaproponował a mi uratowanie jej ż ycia
Dał em jej wodę
pielę gnował em ciernie
pł atki pocał owane
Nie pozwolił em jej umrzeć tutaj pod sł oń cem
chciał em wzią ć
gdzie są ogrody i pola?
gdzie jest moja droga ROSJA
Kolory bł yszczał y, ciernie rozkwitał y
i ona powiedział a
nie potrzebuję twojej ROSJI
Ocierają c ł zę
oderwał a dla mnie kawał ek papieru
a teraz jestem w MOSKWIE na pł atku okna
i wiem, ż e jestem tu cał kiem sam.

To koń czy moją drugą czę ś ć mojej recenzji, POWODZENIA w twoich podró ż ach!
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał