Królewski wielki urok - nie hotel, w którym trzeba iść za takie pieniądze?

Pisemny: 9 grudzień 2012
Czas podróży: 1 — 7 październik 2012
Ocena hotelu:
5.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Zepsuli się na wakacjach, tylko Anex Tour został zł apany z kuponó w last minute. Kup dzisiaj, jutro jedź . Zostawiliś my ubrania w walizce i - voila - jesteś my na lotnisku. W nocy nerwowo dzwonili do przedstawiciela touroperatora, kupowali bilety tuż przed rozpoczę ciem rejestracji i odjeż dż ali. Dalej bez incydentó w - start, lą dowanie, lą dowanie. Swoją drogą samolot czarterowy był w poł owie pusty, wię c moja ż ona zdą ż ył a nawet spać na leż ą co. Najciekawsze zaczę ł o się po wylą dowaniu. Z walizkami w rę ku dł ugo biegaliś my od autobusó w do minibusó w. Przynajmniej z jakimś napisem - lub organizatorem wycieczek lub numerem, któ ry nam powiedziano przy wyjeź dzie z lotniska. Autobus był przyzwoity, nawet z klimatyzacją . Ale nasz hotel Royal Grand Sharm okazał się ostatnim i udał o nam się zobaczyć wszystkie uroki prawdziwego Egiptu. Prawdziwa twarz okazał a się peł na brudu, ś mieci i ś mierdzą cych wielbł ą dó w. Na tle nowo przybył ej cywilizacji istnieje jasny kontrast mię dzy eleganckimi drogami z bogatym oś wietleniem a brudnymi poboczami z na wpó ł dzikimi egipskimi tubylcami. Przyjazd do hotelu: Przy wyjś ciu z autobusu ł adna Maria powiedział a nam, ż e za pó ł torej godziny (czyli o 9.30 rano) spotkamy się z lokalnym przewodnikiem hotelowym naszego touroperatora. Od razu „zadzwonili” do nas, wię c mogliś my zjeś ć ś niadanie już jako goś cie hotelowi. Potem w rzeczywistoś ci ponownie wró ciliś my na przyję cie i zaczę liś my czekać na pewnego Antona. Wpó ł do dziesią tej, dziesią ta.....Anton nie jest. W koń cu dowiedział em się , ż e Anton nie jest i nie bę dzie aż do szó stej wieczorem! Przepraszam! Ale co z nami? Zaczę liś my osiedlać się na wł asną rę kę . Pię knie (od 5 USD) podeszliś my do recepcji, mó wią , ż e nie chcę tu siedzieć do 14.00 (oficjalna godzina zameldowania) - daj mi fajny pokó j.... Rozliczenie: Ogó lnie po kilku moich ukł onach numer został znaleziony. Miejscowy „czikidar” zł apał nasze walizki, zanió sł je 20 metró w od gł ó wnego wejś cia (wię c rozumiesz - jest to najdalsza linia od morza na terenie hotelu na poziomie pią tego pię tra), otworzył drzwi i widzieliś my.....Nie …. . najpierw poczuliś my nieś wież y zapach toalety, pleś ni i starych mebli, jakbyś my meldowali się w starym sowieckim hotelu za 3 kopiejki. Pokó j mał y, wyjś cie z tarasu na trawnik dzielony z są siadami. I to zamiast pokoju obiecanego przez organizatora wycieczki z widokiem na morze lub basen? . Ponadto wszystkich ostrzegano, ż e jesteś my nowoż eń cami, któ rym podczas miesią ca miodowego w tym hotelu przysł uguje ró wnież kosz owocó w i przynajmniej specjalne traktowanie. Portier, otrzymawszy dolara, szybko uciekł , widzą c naszą reakcję . Oczywiś cie wró ciliś my z powrotem na przyję cie, oburzenie został o ź le odczytane, nawet w naszym chodzie. Ci, któ rzy pó ł godziny temu otrzymali moje 5 dolaró w za dobry numer, któ ry w zasadzie i tak należ ał o nam dać , zamienili twarze w cegł y. I pospieszył.... Tak naprawdę to, co nam zaoferowano, to kompletna bzdura jak na hotel 5*****, taki pokó j w Jał cie na nabrzeż u centralnym moż na wynają ć za 250 UAH. /dzień . Wojna ś wiató w skoń czył a się w godzinę , a kolejne magiczne 10 dolaró w usadowił o nas, dzię ki Bogu, w pokoju z dostę pem do basenu. Wnę trze i poziom okazał y się cał kiem przyzwoite, ale……. . Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu czystoś ci okazał o się , ż e w ż adnym z pokoi hotelowych nie ma szczotek do toalet. I mamy: zatkany odpł yw pod prysznicem, tł uste i brudne zasł ony, ż adnych kapci, szlafrokó w też . Do dyspozycji Goś ci jest suszarka do wł osó w, 2 mał e i 2 duż e rę czniki. Na tarasie znajduje się zestaw plastikowy: stó ł i 2 krzesł a, jedno z nich jest zepsute. Chociaż w sekcji przeciwnie są ż elazne z mię kkimi siedzeniami. Zapach też nie jest tak gorą cy, zwł aszcza gdy klimatyzator jest wł ą czony. Opinia o hotelu. 1. Jedzenie. Pierwszą i najbardziej zaskakują cą rzeczą jest to, ż e wszystkie 700 turystó w spoż ywa ś niadanie i lunch w tej samej jadalni. Jedzenie jest urozmaicone, ale każ dego dnia jest takie samo. Przez 10 dni odpoczynku tylko raz widzieliś my normalną obsł ugę , kiedy odwiedził dyrektor generalny hotelu. I tak - nigdy nie dali sał atki, tylko umyli i grubo pokrojone owoce i warzywa. Jak ż ywnoś ć dla bydł a. Codziennie rano ustawia się kolejka po jajecznicę i naleś niki. Każ dy lunch jest na makaron (wermiszel). Jedzenie nie jest ani sł one, ani pieprzne. Każ dego wieczoru biegasz po jadalni z już uł oż onymi talerzami w poszukiwaniu nie tylko wolnego, ale czystego stoł u. Ogó lnie wszystko w tym hotelu jest „rozczarowują ce”. Naprawa w jadalni to „gł upota”, krzesł a są mię kkie, ale tł uste, jeś li siedzisz na ulicy, musisz walczyć o miejsce w cieniu. Tuż obok niosą taczki z gó rą brudnych naczyń z niezadowolonym kubkiem. Odwró ć się plecami, a na twoim talerzu zjedzą wró ble, goł ę bie i wrony. Wino Galimoe z opakowań . Jeś li chodzi o jedzenie i restauracje w ogó le: w jednej z restauracji pomyś l o tym, moż esz zapisać się tylko raz na 7 dni odpoczynku (przyjechaliś my trzy dni przed wylotem i przylecieliś my - zapakowani), gra pop niskiej jakoś ci tutaj w wykonaniu na ż ywo, raz zaś piewali karaoke, w pozostał ych grają klasycy romantycznych piosenek, ale ten sam krą ż ek grany jest w kó ł ko, pod koniec reszty miał już tego doś ć . W innej restauracji grillowej ró wnież trzeba się zapisać w cią gu dnia, aby dostać się na kolację . Zapisane: kolacja przy basenie przy ś wiecach. Znowu chodzenie z talerzem do stoł ó wki, któ ra notabene ma znacznie skromniejszy wybó r niż w ogó lnej. Bar na plaż y, znany ró wnież jako bar na plaż y, jest otwarty tylko do zachodu sł oń ca, wię c jeś li pó jdziesz zimą , opuś cisz wybrzeż e o trzeciej. Bar przy centralnym basenie ró wnież czynny jest do zachodu sł oń ca. Och, prawie zapomniał em, moja ż ona strasznie się oburzył a, ż e ​ ​ opró cz niezrozumiał ej ryby gotowanej na parze nie ma nic innego z owocó w morza - tutaj są kraby i homary.... Sprzedać!!! ! ! W „olynclusive” trzeba kupić owoce morza, prawdziwą kawę , a nie lokalny shmurdyak i ś wież o wyciskany sok, jeś li nie chce się zakrztusić ś wież o przygotowanym „yuppie”. Wycieczki: I znowu o Antonie, przedstawicielu biura podró ż y Anex Tour w hotelu. Dwa dni po rozstrzygnię ciu zdarzył się cud - spotkaliś my go przypadkiem. I zamiast przeprosin zaczą ł , mó wią , gdzie był eś . Okrą gł ymi oczami daliś my do zrozumienia, ż e ​ ​ nikt nas nie spotkał , na co niegrzecznie odpowiedział , ż e był tu tylko wieczorem, ale tego dnia był , chociaż na stoisku informacyjnym był jasny harmonogram rano i wieczorem. Generalnie, nie liczą c na niego, postanowiliś my skorzystać z usł ug lokalnego biura informacji turystycznej znajdują cego się na miejscu. Ponieważ nie jest to pierwszy raz w Egipcie, wybraliś my te miejsca, w któ rych jeszcze nie byliś my - wyprawę quadricami przez pustynię i wycieczkę do Kairu. Tutaj też jest ś miesznie: na począ tku cena się zmienił a (umó wiliś my się na quady za dwa za 35$ - dali 20 depozytó w, nastę pnego dnia z 35$ cena nagle wzrosł a do 80$, jeś li chcemy wielbł ą dy i obiad z Beduinami. Ogó lnie rzecz biorą c, po naszej odmowie i kilku telefonach od lokalnego biura podró ż y, cena spadł a z 80 USD do 55 USD). W wyznaczonym dniu i o wyznaczonej godzinie stanę liś my przy bramie. 5 minut, 10…. Podjeż dż a pierwszy minibus, drugi. Atakujemy wszystkich. Dobrze, ż e zabrali numer telefonu tego wspaniał ego organizatora. Skaczą c mię dzy bramą a recepcją , poprosili administratora o telefon. Na drugim koń cu drutu, a był o już.20 minut, sł ychać był o ż ywioł owy gł os, mó wią , ż e się spó ź nili. Ale przyjechaliś my w samą porę . Z obietnicami „teraz to rozwią ż ę ” rozł ą czył y się . Czekamy: minuta, pią ta....oddzwaniamy ponownie: „Ach, już są w drodze…. ”. Organizacja - tylko pipety! Wyszli. Wsiedliś my do zrujnowanego minibusa. Niepokoją ce był o to, ż e tylko nas dwoje został o zabranych. Wyjaś niwszy jakoś przewoź nikowi, dowiedzieliś my się , ż e resztę odbierzemy po drodze. Zatrzymywaliś my się kilka razy w interesach kierowcy - nikomu wł aś ciwie nigdzie się nie spieszy. W kolejnym hotelu po sł owach „minuta” dwa razy nerwowo paliliś my i nie czekają c na resztę odjechaliś my i zrozumiał e, kto bę dzie czekał przy bramce dł uż ej niż pó ł godziny? parking quadric. Sprzę t jest martwy, brudny, naprawiony online. Nikt nawet nie myś li o myciu, a przynajmniej wycieraniu quadó w mię dzy wyś cigami. Wył adowano nas i wyjechaliś my. Nie pokazano, nie powiedziano. Sami pytaliś my, gdzie mamy iś ć , doką d jedziemy, jak się nawiną ć i jak zrobić na drutach arafat. Po drodze, po okoł o dwó ch minutach, tuż przed nami palił się quad. Zatrzymany po raz pierwszy. Krzyczeć i, co za ciekawostka, sł yszeć echo. Drugim przystankiem jest obó z Beduinó w. Pozornie toaleta - toaleta bez ś wiatł a, w któ rej trzeba był o przedrzeć się przez potł uczone szkł o, podś wietlają c telefon komó rkowy. Na ogrodzonym terenie siedzieli bezpoś rednio na ziemi, przykryci niemytymi i zakurzonymi plecionymi dywanikami. Zaproponowali picie za darmo! - 0.3 pepsi za 3 USD i bezpł atną herbatę Beduinó w ze szklanych (nie jednorazowych) szklanek. Ł askawie odmó wiliś my (a jak wł aś ciwie myją je na pustyni? ). Nastę pnym przystankiem jest lokalny hangout w wą wozie gó rskim. Imitowana scena, gó ra ozdobiona girlandami i… zupeł ne niehigieniczne warunki i brud. Jazda na wielbł ą dach to gł upia i ś mierdzą ca rozrywka, a nawet jeś li jeź dzisz w mał ym kó ł ku, miejscowy shket pomoż e ci, jak mó wią , pozł acania. To po prostu denerwują ce, wszystko jest opł acone. Oczywiś cie w miejscowym „Kazantipie” znó w siedzieli na ziemi obok lokalnych psó w i wielbł ą dó w. Przez dwie godziny oglą daliś my na scenie przeró ż ne ś mieci (uwierzcie mi, na Ukrainie tań ce orientalne wykonuje się znacznie sprawniej! ). Zaoferowano nam tę herbatę ponownie, dostaliś my butelkę wody, lokalną „sziszę ” (szisza) za pienią dze i ustawiliś my się w kolejce (ponad 100 osó b) na pilaw beduiń ski. Ponieważ miał em fatalny stan zdrowia po hotelowym ginu z tonikiem i ze wzglę du na czystoś ć , odmó wiliś my. Absurdalny! Stań w kolejce po pilaw za 55 dolcó w (ale tu jest jak w barze lub restauracji), a potem, siedzą c na ś mierdzą cej poś cieli, ż uć ugotowany pilaw w nieznanym, w jakich warunkach w chmurze kurzu, któ ry po prostu sfruną ł ze sceny i powstał z gwaru turystó w, mieszkań có w i ich dzieci, wielbł ą dó w i psó w!...W drodze powrotnej na parking w koń cu udał o nam się nabrać normalnej prę dkoś ci, ale…. Nasza trasa wiodł a na obwodnicę - szybka!! ! ! A na zakrę tach rozglą dał em się dookoł a, ż eby zobaczyć , czy w samochodzie nie ma miejscowego przypalacza. Przecież motto miejscowych brzmi „brak zasad jest dobry! ”. Jeż dż ą po drogach w dwó ch pasach, na któ rych ruch jest oddzielony trawnikiem, gł upio w przeciwnym kierunku. Tak jedziesz maksymalnie w lewo z peł ną prę dkoś cią , a ktoś w Twoją stronę puka, a nawet mruga, mó wią , jestem tutaj, ustę puję . Jest po prostu zbyt leniwy, ż eby dostać się do dozwolonego zawracania! Jestem zszokowany! Dobrze, ż e mieszkam na Ukrainie! I w koń cu nakarmiono nas kwaś nymi pomidorami, Anton nawet nie pojawił się , aby ogł osić nam czas wyjazdu, a nasz pokó j, zamiast europejskiej godziny 12.00, jak wskazano nawet na karcie wejś ciowej, został zablokowany o godzinie 11.00.... i prawie spó ź niliś my się na autobus na lotnisko. PS Przed hotelem bą dź ostroż ny - każ dy chce cię „rozgrzać ”! Na przykł ad stoję , palę . Lokalny „achalaj” wskoczył na swó j statek na pustynię , mó wią c „Prezent dla ciebie - zdję cie”. Ż ona mnie popchnę ł a, podjechał a, posadził , przejechał dwa metry i pokaż my, ż e to kosztuje 25 dolaró w i udowodnij, ż e nie jesteś sł oniem. Taki skandal wybuchł - dyrektor, administrator, ochroniarze. . . Przejechał em na wielbł ą dzie w ogó le pó ł metra za 5 dolcó w.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał