Debiut Yebipetsky

Pisemny: 3 marta 2012
Czas podróży: 18 luty — 1 marta 2012
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
5.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 5.0
Usługa: 5.0
Czystość: 6.0
Odżywianie: 4.0
Infrastruktura: 4.0
Byliś my z ż oną od 18 lutego do 1 marca. Pogoda jest doskonał a, mimo doniesień Yandexa o temperaturze powietrza na poziomie 20-21 stopni, tak naprawdę był o 25-26. po przyjeź dzie chciał em przył oż yć pieczą tkę Synaj, staną ł em w dł ugiej kolejce, ale potem krę cił się w pobliż u metalowych stoł ó w, aby wypeł nić imigrację , czarny mę ż czyzna w brą zowej skó rzanej kurtce zaproponował , ż e zniesie wizę za 20 USD od osoba, przedstawiciel odeonu zaprowadził nas do straż y granicznej, rzucił wizy, poszliś my do basu i czekaliś my kolejne czterdzieś ci minut na pozostał ych. Na począ tku ludzie byli zabierani do hoteli sieci Dan Panorama, nasz był skrajnym punktem trasy. fajny przewodnik po basie z wystają cymi uszami mał pował i mielał wszelkiego rodzaju bzdury, naś ladują c Malachowa. . . Ł ą cznie podró ż trwał a 35 minut (7 km). osiedlił się szybko, bo wcześ niej kupił em pokó j "z widokiem na morze", m. in. Nie dotarliś my do „rosyjskiej wioski” z widokiem na pustynię i gó ry gruzu budowlanego, nadaliś my normalny numer 2005. Kopnę liś my się spać , obudziliś my się wieczorem, poszliś my na rozpoznanie w sprawie kolacji. Schodami w dó ł , po prawej stronie, doszliś my do La Speranza, gdzie nastę pnie zjedliś my ś niadanie i kolację , ponieważ . do. nie ma takiego pandemonium, jak w gł ó wnej Al Sakya, czy w Fusion na pię trze, i nie ś mierdzi obrzydliwie nieustannymi „ogniami inkwizycji” z grilli, jak w Al Maval, gdzie gotowane mię so jest prawie niemoż liwe do zjedzenia przez jego cał kowita dę bowoś ć i gumowatoś ć . Psują też kalmary – moż na je ż uć przez tydzień – nie zmienią kształ tu. Ryba grillowana i ogó lnie smaż ona w cał oś ci, nie patroszona i nieobrana, też jest w ogó le niejadalna. Tak wię c rano z jadalnego dyż uru: jajka, naleś niki z dż emem, rogaliki z margaryną , zastę pują ce masł o i herbatę . Wychodzą c raz na lunch z plaż y, zdaliś my sobie sprawę , ż e lepiej jest ugryź ć tę samą shnyagę bez wychodzenia z morza: mroż one ziemniaki, smaż one na gł ę bokim tł uszczu + mał e kotlety, xs z jakiego miasta. . . + plastikowe ogó rki lub pomidory. Jedliś my też w La Speranza, tam jak się weź miesz to pó jdziesz pó ź niej i moż e zostanie jeden dodatek, mię so też niejadalne, twarde i smaż one (z wyją tkiem raz jagnię ciny), tylko zwykł a ryba, jak pelengi w sosie i to wszystko. Nigdy nie widział em darmowych lodó w, kubki Nestle w barze na plaż y za 2$, w barze przy gł ó wnym basenie proszą o 3-4$. Ś wież e soki, jak mó wią , kosztował y 3 dolary, ale my przychodziliś my na ś niadanie o 9-9.30 najwyraź niej już ich nie ł apano. W ostatnich 2-3 dniach lutego przywoż ono ludzi i zaczę ł y się kolejki i tł umy gł upio biegają cych z talerzami i krzyczeć na cał ą jadalnię coś w stylu: „Grysha! turystó w z krajó w WNP, a plaż a ró wnież stał a się ciasna i mniej wygodna. Pojawili się „Tagilowie”, upijają c się ś liną darmowym alkoholem, a nastę pnie pró bują c oderwać resztki koralowcó w i pocią ć się nimi, krwawią c i ryczą c jak ranny ż ubr. Zawartą w zestawie alkohol IMHO moż na pić tylko z wielkiej chciwoś ci lub z zapasową wą trobą w kieszeni: tzw. „whisky”, czyli „rum”, to techniczny alkohol z barwnikami, o mocy nie wię kszej niż.20 stopni. Nie na pró ż no wię c przynieś li ze sobą darmowe napoje. Piwo i soki-woda-woda, tylko jeś li są nalewane z butelek, wyglą da jak "Zhigulevskoye". Wł osi z niebieskimi bransoletkami zamiast lokalnej gnojowicy otrzymali puszki Heinekena i butelkowane „Luxor” i „Stella” – Rosjanie niestety nie mają takiej opcji! Rafa jest prawie cał kowicie martwa, a zatem bardzo uboga, nawet w Ejlacie w zeszł ym roku był o znacznie wię cej ż ywych stworzeń , a woda był a czystsza. Był o wiele meduz. szybko badają c hotelową rafę od pierwszej do trzeciej plaż y, opanował em rafy są siednich hoteli - Royal Regana i dalej w lewo i w prawo też . Ogó lnie rzecz biorą c, ta sama sł aba fauna, z tym wyją tkiem, ż e rafy są przecinane wszę dzie na ró ż ne sposoby, wię c nie ma co liczyć na coś pię knego. Wzię liś my samochó d na wycieczkę do miasta (hotelowy bas kosztuje 7 USD od osoby w jedną stronę , xs kto nim jeź dzi, a kiedy jedzie, nigdy go nie widział em). Musiał em wymienić pienią dze, kupić modem i kartę SIM do internetu, zajrzeć do Duty free i kupić mydł o w jakimś wą tku rynku (w pokoju był tylko naś cienny zbiornik z mydł em w pł ynie i nic wię cej ), sok do rozcień czania whisky, truskawki. Przed bramą hotelu, na parkingu, zebrał y się irytują ce bomby, niczym muchy w jadalni. Umó wił em się z chudym, czarnym kolesiem w czarnej kurtce o trzygodzinnej podró ż y za 15. Srebrny Lancer z napisem reklamowym jakiegoś biura transportowego na prawych drzwiach wejś ciowych. Na jego wizytó wce widnieje jego nazwisko: „Limuzyna Yasser Bepo”. Ogó lnie rzecz biorą c, na począ tku ten podł y Semita zauroczył mnie zamiast wymaganego oficjalnego biura Vodafone lub Etisalata do sklepu niektó rym ze swoich pomocnikó w, któ rzy bezskutecznie pró bowali sprzedać mi uż ywany, nę dzny modem za 40 USD i kartę SIM z 500 mb za kolejne 20 USD. Wysł ano mnie odpowiednio, pojechaliś my do Naama, gdzie w biurze Etisalat ogł osili mi 125 LE za modem + 250 LE za 10 gigabajtó w ruchu. Razem 60 dolaró w. Konieczna jest zmiana - banki zamykają się o godzinie 2, bankomaty nie przyjmują rachunkó w powyż ej 50 USD, a wydają tylko wielokrotnoś ć.5 LE. Przeszedł em przez ulicę do mał ego dutika, mają c nadzieję na drobne w funtach, kupił em 2 butelki likieru, zwró cił em w dolarach. Wyszedł z tego tzw. „Duty free”, czyli mał y pokó j z 1-2 rodzajami whisky, ginu, wó dki i likieru, przylgną ł do nich mł ody kupiec, z któ rego prawie nie ma turystó w z lenistwa. Poprosił mnie o napisanie mu dobrej recenzji w zamian za zmianę w normalnym tempie, wcią gną ł go do sklepu, posmarował ś mierdzą cymi olejami, zapalił olejarnię , ś mierdział cał y sklep biał ym ś mierdzą cym dymem, podczas wymiany pró bował zrzucić kilogramy, jakoś zabierają c swoją wymianę , zostawił go, pobiegł za mną na drogę woł ają c: „nie da się , trzeba coś ode mnie kupić itp. ” pewnie nawet ugryzł by mnie w nogę , tyle był o oburzenie i uraza w nim! Ogó lnie kupił em modem (siedział em tam okoł o godziny, aż jeden z dwó ch urzę dnikó w się zlitował i kazał drugiemu mi sł uż yć , chociaż w biurze nie był o nikogo! ), Poszedł em na pobliski „market” - brudny pokó j z dzieckiem siedzą cym przy kasie. Wszystkie towary są bez ceny, jak to jest w zwyczaju, ceny dowiesz się , kiedy zeskanuje kod kreskowy skanerem. W rezultacie kupił em mydł o w kostce za 1.5 USD, 3 opakowania soku (gó wniane, jak się okazał o) za 17 LE i kilogram truskawek za 5 USD, co wyglą da pię knie, ale absolutnie plastyczne i bez smaku. Wró ciliś my do hotelu, po przyjeź dzie taksó wkarz zamiast dać mi 20$ powiedział , ż e podró ż kosztuje teraz 50$, czyli k. podobno poszliś my zaró wno na charm jak i naamę , w koń cu dał em mu to 20-ku i poszliś my na wolnoś ć . Ogó lnie rzecz biorą c, wraż enie Arapó w jest oczywiś cie najbardziej podł e - ich cią gł e wymuszenie, nieczystoś ć i pró ba podgrzania cię znienacka wkurzył y mnie. A jeś li byli mniej lub bardziej szkoleni w hotelu (choć idiota „jak dilya, bracie”, cią gł e pró by uś ciś nię cia rę ki, czy ś cią gnię cia torby z krzesł a podczas ś niadania (uważ a się , ż e jest to bardzo zabawne) ! ), Wtedy na ulicy jest ciemno! W hotelu jest też galeria handlowa - ci sami molestują cy, moż e z wyją tkiem trzeciego sklepu po lewej stronie, gdzie 45-letni Murzyn siedzi i nie spró buj cokolwiek sprzedać - spokojnie idziesz, wybierasz lepki komar omal nie uderzył go w czoł o, gdy pró bował nie wypuszczać mnie ze swojego sklepu, pró bują c sprzedać.2 obrazki trochę wię ksze niż A4 na papierze ryż owym, nazywają c to papirusem , za $100, chociaż dzień wcześ niej kolega, z któ rym się tam spotkaliś my, kupił em 3 takie same zdję cia od jego zmieniacza Mansura za $50. Po przyjeź dzie zapisaliś my się do chiń skiej i indyjskiej restauracji, jedzenie oczywiś cie , jest taka sama jak wszę dzie, z tą tylko ró ż nicą , ż e po chiń sku cał a ta shnyaga jest nasą czona marynatą , a po indyjsku jest bardzo pikantna. Przy wyjeź dzie bagaż został odebrany i zabrany godzinę przed 12, szybko zapł acił za piwo wypite po chiń sku, zał adowany do autobusu, po 20 minutach był na lotnisku, tj. Odką d zarejestrował em się przez stronę Transaero spokojnie odprawił em bagaż przy kasie klasy biznes, potem szybka kontrola przepustkowa i Dutik - jedyny! Stał em w kolejce w dziale alkoholowym przez ponad godzinę . W perfumerii ceny są bardzo dobre, ale lepkie konsultantki obojga pł ci, któ rych jest 15 osó b, dosł ownie nie pozwalają na wybó r swoją natrę tnoś cią . Wystartowaliś my zgodnie z harmonogramem, po 4 godzinach byliś my w domu balonem. To jak wszystko. Jeś li ktoś jest zainteresowany, zapytaj, jeś li wiem, odpowiem.....
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał