Straszne miejsce za te pieniądze! Hotel się zepsuł?

Pisemny: 9 grudzień 2012
Czas podróży: 29 październik — 5 listopad 2012
Komu autor poleca hotel?: Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
5.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 4.0
Usługa: 3.0
Czystość: 5.0
Odżywianie: 6.0
Infrastruktura: 6.0
Zepsuli się na wakacjach, tylko Anex Tour został zł apany z kuponó w last minute. Kup dzisiaj, jutro jedź . Zostawiliś my ubrania w walizce i - voila - jesteś my na lotnisku. W nocy nerwowo dzwonili do przedstawiciela touroperatora, kupowali bilety tuż przed rozpoczę ciem rejestracji i odjeż dż ali.
Dalej bez incydentó w - start, lą dowanie, lą dowanie. Swoją drogą samolot czarterowy był w poł owie pusty, wię c moja ż ona zdą ż ył a nawet spać na leż ą co.
Najciekawsze zaczę ł o się po wylą dowaniu.
Z walizkami w rę ku dł ugo biegaliś my od autobusó w do minibusó w. Przynajmniej z jakimś napisem - lub organizatorem wycieczek lub numerem, któ ry nam powiedziano przy wyjeź dzie z lotniska.

Autobus był przyzwoity, nawet z klimatyzacją . Ale nasz hotel Royal Grand Sharm okazał się ostatnim i udał o nam się zobaczyć wszystkie uroki prawdziwego Egiptu. Prawdziwa twarz okazał a się peł na brudu, ś mieci i ś mierdzą cych wielbł ą dó w.
Na tle nowo przybył ej cywilizacji istnieje jasny kontrast mię dzy eleganckimi drogami z bogatym oś wietleniem a brudnymi poboczami z pó ł dzikimi egipskimi tubylcami.

Przyjazd do hotelu:
Przy wyjś ciu z autobusu ł adna Maria powiedział a nam, ż e za pó ł torej godziny (czyli o 9.30 rano) spotka nas lokalny przewodnik hotelowy z naszego touroperatora. Od razu „zadzwonili” do nas, wię c mogliś my zjeś ć ś niadanie już jako goś cie hotelowi. Potem w rzeczywistoś ci ponownie wró ciliś my na przyję cie i zaczę liś my czekać na pewnego Antona.
Wpó ł do dziesią tej, dziesią ta ..... Anton nie jest. W koń cu dowiedział em się , ż e Anton nie jest i nie bę dzie aż do szó stej wieczorem!
Przepraszam! Ale co z nami?
Zaczę li osiedlać się na wł asną rę kę . Pię knie (od 5 USD) podeszli do recepcji, mó wią , ż e nie chcę tu siedzieć do 14.00 (oficjalna godzina zameldowania) - daj mi fajny pokó j ....

Osada:
Ogó lnie po kilku moich ukł onach numer został znaleziony.

Miejscowy „czikidar” zł apał nasze walizki, zanió sł je 20 metró w od gł ó wnego wejś cia (wię c rozumiesz - jest to najdalsza linia od morza na terenie hotelu na poziomie pią tego pię tra), otworzył drzwi i widzieliś my ..... Nie …. . najpierw poczuliś my nieś wież y zapach toalety, pleś ni i starych mebli, jakbyś my meldowali się w starym sowieckim hotelu za 3 kopiejki. Pokó j mał y, wyjś cie z tarasu na trawnik dzielony z są siadami. A to zamiast obiecanego przez organizatora pokoju z widokiem na morze lub basen. Ponadto wszystkich ostrzegano, ż e jesteś my nowoż eń cami, któ rym podczas miesią ca miodowego w tym hotelu przysł uguje ró wnież kosz owocó w i przynajmniej specjalne traktowanie.
Portier, otrzymawszy dolara, szybko uciekł , widzą c naszą reakcję.
Oczywiś cie wró ciliś my z powrotem na przyję cie, oburzenie został o ź le odczytane, nawet w naszym chodzie. Ci, któ rzy pó ł godziny temu otrzymali moje 5 dolaró w za dobry numer, któ ry w zasadzie i tak należ ał o nam dać , zamienili twarze w cegł y.
I pospieszył ....Tak naprawdę to, co nam zaoferowano, to kompletna bzdura jak na hotel 5*****, taki pokó j w Jał cie na nabrzeż u centralnym moż na wynają ć za 250 UAH. /dzień . Wojna ś wiató w skoń czył a się w godzinę , a kolejne magiczne 10 dolaró w usadowił o nas, dzię ki Bogu, w pokoju z dostę pem do basenu.
Wnę trze i poziom okazał y się cał kiem przyzwoite, ale……. .
Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu czystoś ci okazał o się , ż e w ż adnym z pokoi hotelowych nie ma szczotek do toalet. I mamy: zatkany odpł yw pod prysznicem, zatł uszczone i brudne zasł ony, ż adnych kapci, szlafrokó w też . Do dyspozycji Goś ci jest suszarka do wł osó w, 2 mał e i 2 duż e rę czniki. Na tarasie znajduje się plastikowy zestaw: stó ł i 2 krzesł a, jedno z nich jest zepsute. Chociaż w sekcji przeciwnie są ż elazne z mię kkimi siedzeniami. Zapach też nie jest tak gorą cy, zwł aszcza gdy klimatyzator jest wł ą czony.

Opinia o hotelu.
1. Jedzenie.
Pierwszą i najbardziej zaskakują cą rzeczą jest to, ż e wszystkie 700 turystó w spoż ywa ś niadanie i lunch w tej samej jadalni. Jedzenie jest urozmaicone, ale każ dego dnia jest takie samo.

Przez 10 dni odpoczynku tylko raz widzieliś my normalną obsł ugę , kiedy odwiedził dyrektor generalny hotelu. I tak - nigdy nie dali sał atki, tylko umyli i grubo pokrojone owoce i warzywa. Jak ż ywnoś ć dla bydł a. Codziennie rano ustawia się kolejka po jajecznicę i naleś niki. Każ dy lunch jest na makaron (wermiszel). Jedzenie nie jest ani sł one, ani pieprzne.
Każ dego wieczoru biegasz po jadalni z już uł oż onymi talerzami w poszukiwaniu nie tylko wolnego, ale czystego stoł u.
Ogó lnie wszystko w tym hotelu jest „rozczarowują ce”. Naprawa w jadalni to „czysta pomył ka”, krzesł a są mię kkie, ale tł uste, jeś li siedzisz na ulicy, musisz walczyć o miejsce w cieniu. Tuż obok niosą taczki z gó rą brudnych naczyń z niezadowolonym kubkiem. Odwró ć się plecami, a na twoim talerzu zjedzą wró ble, goł ę bie i wrony. Wino galimoe z opakowań.
Jeś li chodzi o jedzenie i restauracje w ogó le: w jednej z restauracji pomyś l o tym, moż esz zapisać się tylko raz na 7 dni odpoczynku (przyjechaliś my trzy dni przed wylotem i przylecieliś my - zapakowani), gra pop niskiej jakoś ci tutaj w wykonaniu na ż ywo, raz zaś piewali karaoke, w pozostał ych grają klasycy romantycznych piosenek, ale ten sam krą ż ek grany jest w kó ł ko, pod koniec reszty miał już tego doś ć . W innej restauracji grillowej ró wnież trzeba się zapisać w cią gu dnia, aby dostać się na kolację . Zapisane: kolacja przy basenie przy ś wiecach. Znowu chodzenie z talerzem do stoł ó wki, któ ra notabene ma znacznie skromniejszy wybó r niż w ogó lnej.
Bar na plaż y, znany ró wnież jako bar na plaż y, jest otwarty tylko do zachodu sł oń ca, wię c jeś li pó jdziesz zimą , opuś cisz wybrzeż e o trzeciej.
Bar przy centralnym basenie ró wnież czynny jest do zachodu sł oń ca.

Och, prawie zapomniał em, moja ż ona strasznie się oburzył a, ż e ​ ​ opró cz niezrozumiał ej ryby gotowanej na parze nie ma nic innego z owocó w morza - tutaj są kraby i homary ....
Sprzedać!! ! ! ! W „Olinclusive” trzeba kupić owoce morza, prawdziwą kawę , a nie lokalny shmurdyak i ś wież o wyciskany sok, jeś li nie chce się zakrztusić ś wież o przygotowanym „yuppie”.
Przy okazji kupiliś my w mieś cie owoce morza. Ogromna porcja ró ż nych dań kosztował a nas 30 dolaró w z napiwkiem, a tutaj 100 gram homara kosztuje 12 dolaró w.
W przypadku leż akó w są to leż aki:
A) nowy, ale brudny?
B) wyraź ny niedobó r, wię c ludzie rezerwują je, rzucają c na nie rę czniki.
Miej nas tak w pierwszym wieczorze rę czniki i ukradł y. Cał y dzień prosiliś my naiwnych miejscowych „akhalai-mahalai” - kaganiec z cegł ą - o udanie się na recepcję . I jest grzywna - za każ de 20 USD. Co wię cej, powiem Wam, mimo ż e miejscowi pró bowali walczyć z mró wkami, jest ich tu sporo - od mał ych po duż e. Nogi mam przygryzione w kolano, a w dzień nie moż na spokojnie leż eć z powodu mró wek i inwazji much, wieczorem z powodu komaró w. A takż e bą dź przygotowany, ż e jaszczurka w każ dej chwili przemknie obok ciebie, druga ...
Osobno chciał abym poł oż yć nacisk na molo, z któ rego moż na tylko nurkować do morza - na cał ym ś wiecie mał e, marne, a porę cze poł amane. Znowu staniesz w kolejce do nurkowania.
Oferują ró wnież masaż e od 35 do 120 euro, ł aź nię turecką.35 dolaró w za godzinę i gó wniany tatuaż od 5 dolaró w, któ re zaczynają spadać w cią gu jednego dnia (poza obiecanymi dwoma tygodniami).

Wycieczki:

I znowu o Antonie, przedstawicielu touroperatora Anex Tour w hotelu. Dwa dni po rozliczeniu zdarzył się cud - spotkaliś my go przypadkiem. I zamiast przeprosin zaczą ł , mó wią , gdzie był eś . Okrą gł ymi oczami daliś my do zrozumienia, ż e ​ ​ nikt nas nie spotkał , na co niegrzecznie odpowiedział , ż e był tu tylko wieczorem, ale tego dnia był , chociaż na stoisku informacyjnym był jasny harmonogram rano i wieczorem.
Generalnie nie liczą c na niego, postanowiliś my skorzystać z usł ug lokalnego biura informacji turystycznej znajdują cego się na miejscu.
Ponieważ to nie pierwszy raz w Egipcie, wybraliś my te miejsca, w któ rych jeszcze nie byliś my - wyprawę quadricami przez pustynię i wycieczkę do Kairu. Tutaj też jest ś miesznie: na począ tku cena się zmienił a (umó wiliś my się na quady za dwa za 35$ - dali 20 depozytó w, nastę pnego dnia z 35$ cena nagle wzrosł a do 80$, jeś li chcemy wielbł ą dy i obiad z Beduinami. Ogó lnie rzecz biorą c, po naszej odmowie i kilku telefonach od lokalnego biura podró ż y z 80 USD cena spadł a do 55 USD).
W wyznaczonym dniu i o wyznaczonej godzinie stanę liś my przy bramie. 5 minut, 10…. Podjeż dż a pierwszy minibus, drugi. Atakujemy wszystkich. Dobrze, ż e zabrali numer telefonu tego wspaniał ego organizatora. Skaczą c mię dzy bramą a recepcją , poprosili administratora o telefon. Na drugim koń cu drutu, a był o już.20 minut, sł ychać był o ż ywioł owy gł os, mó wią , ż e się spó ź nili. Ale przyjechaliś my w samą porę . Z obietnicami „teraz to rozwią ż ę ” rozł ą czył y się . Czekamy: minuta, pią ta....oddzwaniamy ponownie: „Ach, już są w drodze…. ”.

Organizacja - tylko pipety! Wyszli. Wsiedliś my do zrujnowanego minibusa. Niepokoją ce był o to, ż e tylko nas dwoje został o zabranych. Wyjaś niwszy jakoś przewoź nikowi, dowiedzieliś my się , ż e resztę odbierzemy po drodze. Zatrzymywaliś my się kilka razy w interesach kierowcy - nikomu wł aś ciwie nigdzie się nie spieszy. W kolejnym hotelu po sł owach „minuta” dwa razy nerwowo paliliś my i nie czekają c na resztę odjechaliś my, ale zrozumiał e, kto bę dzie czekał przy bramce dł uż ej niż pó ł godziny?
Dojechaliś my na parking quadricó w. Sprzę t jest martwy, brudny, naprawiony online. Nikt nawet nie myś li o myciu, a przynajmniej wycieraniu quadó w pomię dzy wyś cigami. Wył adowano nas i wyjechaliś my. Nie pokazano, nie powiedziano. Sami pytaliś my, gdzie mamy iś ć , doką d jedziemy, jak się nawijać i jak robić na drutach arafatki. Po drodze, po okoł o dwó ch minutach, tuż przed nami palił się quad. Zatrzymany po raz pierwszy. Krzyczeć i, co za ciekawostka, sł yszeć echo. Drugim przystankiem jest obó z Beduinó w.
Pozornie toaleta - toaleta bez ś wiatł a, w któ rej trzeba był o przedrzeć się przez potł uczone szkł o, podś wietlają c telefon komó rkowy. Na ogrodzonym terenie siedzieli bezpoś rednio na ziemi, przykryci niemytymi i zakurzonymi plecionymi dywanikami. Zaproponowali picie za darmo! - 0.3 pepsi za 3 USD i bezpł atną herbatę Beduinó w ze szklanych (nie jednorazowych) szklanek. Ł askawie odmó wiliś my (a jak wł aś ciwie myją je na pustyni? ).
Nastę pny przystanek to lokalny hangout w wą wozie gó rskim. Imitowana scena, gó ra ozdobiona girlandami i… zupeł ne niehigieniczne warunki i brud. Jazda na wielbł ą dach to gł upia i ś mierdzą ca rozrywka, a nawet jeś li jeź dzisz w mał ym kó ł ku, miejscowy shket pomoż e ci, jak mó wią , pozł acania. To po prostu denerwują ce, wszystko jest opł acone. Oczywiś cie w miejscowym „Kazantipie” ponownie siedzieli na ziemi obok lokalnych psó w i wielbł ą dó w.

Przez dwie godziny oglą daliś my na scenie najró ż niejsze ś mieci (uwierzcie mi, na Ukrainie tań ce orientalne wykonuje się znacznie sprawniej! ). Zaoferowano nam tę herbatę ponownie, dostaliś my butelkę wody, lokalną „sziszę ” (szisza) za pienią dze i ustawiliś my się w kolejce (ponad 100 osó b) na pilaw beduiń ski. Ponieważ miał em fatalny stan zdrowia po hotelowym ginu z tonikiem i ze wzglę du na czystoś ć , odmó wiliś my. Absurdalny! Stań w kolejce po pilaw za 55 dolcó w (ale tu jest jak bar lub restauracja), a potem, siedzą c na ś mierdzą cej poś cieli, przeż uwają c ugotowany pilaw w niewiadomych, w jakich warunkach, z chmurą kurzu, któ ra po prostu sfrunę ł a ze sceny i wstał z tupotu turystó w, mieszkań có w i ich dzieci, wielbł ą dó w i psó w!...
W drodze powrotnej na parking w koń cu udał o nam się nabrać normalnej prę dkoś ci, ale…. Nasza trasa wyjechał a na obwodnicę - szybka! ! ! ! A na zakrę tach rozglą dał em się dookoł a, ż eby zobaczyć , czy w samochodzie nie ma miejscowego przypalacza.
Przecież motto miejscowych brzmi: „brak zasad jest dobry! ”. Jeż dż ą po drogach dwupasmowych, na któ rych ruch jest oddzielony trawnikiem, idiotycznie w przeciwnym kierunku. Tak jedziesz skrajnie w lewo z peł ną prę dkoś cią , a ktoś puka w twoją stronę , a nawet mruga, mó wią , jestem tutaj, ustę puj. Jest po prostu zbyt leniwy, ż eby dostać się do dozwolonego zawracania! Jestem zszokowany! Dobrze, ż e mieszkam na Ukrainie! I w koń cu nakarmiono nas kwaś nymi pomidorami, Anton nawet nie pojawił się , aby ogł osić nam godzinę wyjazdu, a nasz pokó j został zablokowany o godzinie 11.00 zamiast europejskiej godziny 12.00, jak wskazano nawet na karcie wejś ciowej ....i prawie spó ź niliś my się na autobus na lotnisko.

PS
Poza hotelem bą dź ostroż ny - każ dy chce Cię "rozgrzać "! Na przykł ad stoję , palę . Miejscowy "achalaj" wskoczył na swó j statek na pustynię , mó wią c "Prezent dla ciebie - zdję cie". Ż ona mnie popchnę ł a, podjechał a, posadził , przejechał dwa metry i pokaż my, ż e to kosztuje 25 dolaró w i udowodnij, ż e nie jesteś sł oniem.
Taki skandal wybuchł - dyrektor, administrator, ochroniarze...Przejechał em na wielbł ą dzie w ogó le pó ł metra za 5 dolcó w.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał