O hotelu, okolicy, wskazówkach i ogólnie...

Pisemny: 15 listopad 2010
Czas podróży: 6 — 13 listopad 2010
Komu autor poleca hotel?: Na relaksujące wakacje; Dla rodzin z dziećmi; Na wypoczynek z przyjaciółmi, dla młodzieży
Ocena hotelu:
6.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 6.0
Usługa: 5.0
Czystość: 5.0
Odżywianie: 6.0
Infrastruktura: 6.0
6.11. 2010-13.11. 2010. Piszą c recenzję , ł apię się na myś leniu, ż e duż o (a moż e wszystko) został o już napisane w innych recenzjach. Mimo to postanowił em napisać , bo sami popeł niali bł ę dy, bo przydatne szczegó ł y są porozrzucane w ró ż nych recenzjach, a trudno je znaleź ć na wielostronicowych wydrukach…

ZAKWATEROWANIE i POKÓ J. Byli ostatnimi, któ rzy wsiedli do autobusu z lotniska - na 47 osó b; -) Do hotelu dotarliś my okoł o 9.00. Autobus ostrzegał , ż e zgodnie z „mię dzynarodowymi standardami, odprawa od 14.00”. Wywoł ał o to burzę oburzenia wś ró d „doś wiadczonych” z 5*View, któ rzy twierdzili, ż e godzina wymeldowania i zameldowania to 12.00. Hotel miał przyjś ć na recepcję o 11, zał oż yć bransoletki, bę dzie moż na iś ć na plaż ę i zjeś ć obiad (od 12.30), a pokoje bę dą prawdopodobnie po poł udniu.

Zabraliś my z walizek, któ re stał y w sł oń cu na zewną trz, w pobliż u wejś cia do hotelu, rzeczy do przebierania się , przebraliś my się w toalecie i poszliś my na baseny na terenie - pojeź dzić na zjeż dż alniach.
Wł aś ciwie to był a nasza jedyna wizyta na basenach. Ogó lnie slajdy są „fajne”. A wokó ł basenó w jest duż o ludzi.
Przybywają c okoł o godziny 11 w recepcji, dowiedzieliś my się , ż e niektó rzy (podobno ci, któ rzy siedzieli w holu, nie wyszli) już zał oż yli bransoletki i pró bowali je umieś cić w pokojach. To prawda, ż e ​ ​ pokó j był oferowany z pewnymi „mał ymi oknami” i tak dalej, ale ludzie nie byli po raz pierwszy i odmó wili tego. O 11 nosiliś my bransoletki. Mają c na uwadze historie na forach, przewidzieliś my obszar w pobliż u ł okcia jako miejsce do zaciskania plastikowych bransoletek. Uł atwił o to pó ź niejsze zdję cie bransoletki. To prawda, ż e ​ ​ sam potrafił odlecieć , wię c zawsze filmowali nad morzem.
Mę ż czyzna zabrał mnie do pokoju 610, aby się zameldować . Ten pokó j znajduje się na parterze i najbliż ej wejś cia do hotelu. Plusy - pokó j standardowy, z pokoikiem malutkim, z duż ym oknem prowadzą cym na balkon z widokiem na podwó rze z roś linnoś cią , a dalej - wejś cie do hotelu.
Do autobusu na plaż ę - 25 m, do recepcji i restauracji - 50 m, no có ż , jest to najbliż szy punkt z cał ego hotelu do dowolnego obiektu na zewną trz (Soho, plaż a, sklepy itp. ). Z dala od basenu z pluskają cymi ludź mi i wieczorną animacją . Nie moż na powiedzieć , ż e pokó j jest martwy - podobno stare meble został y niedawno pomalowane lakierem i prawdopodobnie pomalowano ś ciany. Ł adna mał a ł azienka.

Minusy - z pokoju kilka metró w od budki ochrony przy wejś ciu do hotelu. W zwią zku z tym sł ychać stamtą d gł osy, takż e w nocy. Ale na tle latają cych samolotó w (obok hotelu, jak wiadomo pas lotniska) i zmę czenia, czy animacja w pokojach przy basenie, nie jest ś miertelna. A takż e, jakby, cał y czas strzeż ony; -) W zasadzie zależ ał o nam na 2 pię trze, aby nie był o dostę pu do balkonu z zewną trz. Kiedy zaczę li rozmawiać o drugim pię trze z mę ż czyzną , któ ry nas przywió zł , naturalnie odpowiedział , ż e pokó j jest super i tak dalej.
Ponieważ w zamian mogliby zaoferować niepł ynne aktywa, któ re już komuś zaoferowali (patrz wyż ej), i prawdopodobnie zaż ą daliby pienię dzy za zmianę , postanowili nie ryzykować . Sprawdziliś my integralnoś ć pilotó w i dział anie urzą dzeń elektrycznych, wszystko wydawał o się dział ać , nie widzieliś my ż adnych oczywistych wad, na któ re moż na by je wyhodować za pienią dze przy wyjeź dzie. Dali mu dolara. Inny czł owiek przynió sł rzeczy - jemu też dali.
Szybko okazał o się , ż e lodó wka nie ostygnie - okazał o się , ż e ma osobny wył ą cznik. Po wł ą czeniu z czasem zaczą ł się nieco ochł adzać , przy przeł ą czniku w pozycji „5” (moż e jednak powinno być „1” – nie zawracali sobie gł owy testowaniem). Co waż niejsze, wychodzą c z pokoju zabiera się klucz z kartą , któ ry wył ą cza klimatyzator i wię kszoś ć gniazdek. Wię kszoś ć - ale nie wszystkie, a my wrzuciliś my lodó wkę do gniazdka, do któ rego był a pierwotnie podł ą czona lampa, któ ra nadal palił a się nawet po wyję ciu karty.
Kilka dni pó ź niej jedna z lamp stoł owych przestał a dział ać . Sami to naprawili - był z nimi ś rubokrę t, odpadł przewó d wewną trz przeł ą cznika.

Przy pierwszym pokazie numeru mę ż czyzna-jack powiedział coś o sejfie. Ponieważ obok sejfu znajdował a się instrukcja obsł ugi, szukali nieuważ nie - i na pró ż no. Podobno go zamkną ł , ale nie zauważ yliś my kodu. Potem zadzwonili - prawdopodobnie jego wł asny, przynió sł "Pana X" w czarnej kamizelce i biał ej koszuli, któ ry bez problemu otworzył sejf. Musiał em dać im dolara (za dwoje).
Pokó j okazał się brudny (w ustronnych miejscach - szuflady itp. - podobno nikt tam nie sprzą ta, ale sprzą tają podł ogę i zmieniają poś ciel. No, w tych miejscach nie ma się po co wspinać ! ; -) Kilka razy mał e stonogi był y widziane w ł azience. Nie był o karaluchó w, nie zauważ ono ró wnież komaró w, chociaż specjalnie zakupiono fumigator, dzię ki Bogu ró wnież nie zauważ ono bł ę dó w. Kilka razy przyleciał y mał e muchy, ale potem gdzieś zniknę ł y.
Drzwi na balkon był y rzadko otwierane - zaduch w pokoju przezwycię ż ył a klimatyzacja.
Generalnie odprawa i pokó j okazał y się lepsze niż najgorsze opcje opisane na forach. Być moż e cał a ta konfrontacja z czasem rozliczenia jest dział aniem mają cym na celu obniż enie oczekiwań klientó w, aby pó ź niej cieszyli się z każ dej poprawy w stosunku do oczekiwań i obniż yli swoje ż ą dania.

Perspektywa wymyś lonego rozł oż enia naszych rzeczy przez sprzą taczkę nie był a zachę cają ca. Dlatego cał y czas umieszczamy napis „nie przeszkadzać ”. Został zdmuchnię ty przez wiatr, wię c naprawili go, wbijają c koń có wkę w szczelinę drzwi. W poł owie semestru (dzień przed wycieczką ) zadzwonił em do sprzą tacza, któ ry sprzą tał w pobliż u i poprosił em nastę pnego dnia o posprzą tanie ł ó ż ek i ł azienki w naszym pokoju, ale nie dotykanie rzeczy. Wymiana rę cznikó w został a rzucona na podł ogę . Zostawił em 2 dolary. I ten sam numer - przy wyjeź dzie. Niewiele wię c stracił z powodu naszej niechę ci do cią gł ego korzystania z jego usł ug.

Jedzenie i picie. Normalne jedzenie.
Bez dodatkó w. Co prawda nie ma z czym poró wnywać - był em w Turcji w 2002 roku ró wnież na all inclusive - choć wtedy kosztował.125 dolaró w; -) Poziom jedzenia jest mniej wię cej taki sam. A w egipskich restauracjach poza hotelem nigdy nie był o.
Czekał em na owoce morza - obiecane na forach kalmary i kraby. Nie mogę się doczekać kalmaró w. Kraby w koń cu zdoł ał y poczekać . Był y mał e i rozgotowane. Pazuró w był o niewiele (czyli wię kszoś ć krabó w ich nie miał a). Mię so w skorupce - trochę i rozgotowane. Moje rozumienie jest mniej wię cej takie. Prawdopodobnie bulion do zupy morskiej gotowany jest z krabó w we wł oskiej restauracji z menu, któ re jest na miejscu. Przygotowują też sał atkę z pazurami. Czę ś ć sał atki pozostawia się dla ogó lnej restauracji, przywoż ono tu takż e tusze krabowe. Ta sama wieloetapowa obró bka ż ywnoś ci jest chyba do wszystkiego. Na przykł ad na ś niadanie robi się omlet. Ten, któ ry nie jest spoż ywany, jest przetwarzany na desery jajeczne w porze lunchu i tak dalej.
No bo jak inaczej – wszystko, co nie jest zjedzone w jednej dystrybucji, nie jest wyrzucane. (To prawda, wszystko to wynika z moich obserwacji dań na bufecie - nie był em w kuchni, nie zaobserwował em konkretnej technologii wykorzystania tego, co nie został o zjedzone). Najważ niejsze, ż e produkty przetworzone nie psują się . I nie był o ś ladó w uszkodzeń . Nie zaobserwowano ró wnież zaburzeń przewodu pokarmowego.

Nie moż emy zapomnieć o wyjś ciu na taras przy każ dej kolacji, gdzie coś gotuje się na grillu. Jest gorą cy i pyszny. Brakował o nam pierwszych kilku dni. Potem był y kiedyś pokrojone kotlety z jagnię ciny ("kurtka"), no có ż , woł owina - wą tró bka, mię so, burgery itp. z grilla, ryb itp. Wł aś ciwie to mnie gł ó wnie interesuje jagnię cina, znowu to (w taką samą formę ) udał o się zjeś ć w barze grillowym przy basenach, gdzie moż na i należ y zapisać się za darmo 1 raz zaraz po przyjeź dzie (patrz ró wnież poniż ej). Ró wnież.1 raz musisz się zarejestrować i odwiedzić wł oską restaurację (patrz poniż ej).
ró wnież poniż ej). Jedli wył ą cznie owoce morza - z nimi pizzę , "makaron" (spaghetti + 2 stosy owocó w morza dla nich), ryby w cieś cie (a moż e był y kalmary w cieś cie). Wszystko jest pyszne (choć proste). Prawdopodobnie, jeś li to moż liwe (nie pytał ), zamó wiliby 1 pizzę na każ de, zamiast 3 wymienionych dań (pizza był a najsmaczniejsza).
Wszę dzie alkohol - lokalnie. Pierwszy kieliszek kelnerzy chę tnie rozdają . Nastę pny nie tak bardzo. Jednym z powodó w jest brak okularó w. Kolejny - najwyraź niej chę ć otrzymania napiwku. Kilka razy sam poszedł em do baru restauracji ("okno" z restauracji, gdzie barmani podają wino kelnerom), najczę ś ciej proszą c barmanó w o nierozcień czone mocne drinki lub wino. Nalewali, ale jakoś niechę tnie, z pewnymi komentarzami, któ re nie zachę cił y ich do drugiej wizyty. Czysta „tequila” – nie zachwyca. Whisky - nic.
Dobre nierozcień czone ouzo (wó dka anyż owa, to nie jest dla wszystkich) - jak zawsze w rzeczywistoś ci - prawdopodobnie smak anyż u zatyka wszystkie smaki; -) Piwo jest ok, zwł aszcza ś wież o nalane ze ś wież ej zimnej beczki. Wino - czerwone, pierwszego dnia w barze restauracji był o wyraź nie przyprawione, a takż e biał e. Dlatego nie pił em ich przez kilka dni. Potem spró bował em w barze przy basenie - dobre czerwone wino tarta, takie jak Shiraz. Biał e we wł oskiej restauracji to dobre Chardonnay. Wylewali się z butelek - prawdopodobnie trzeba był o zobaczyć , co był o napisane na butelkach, ale nie wyszł o. W zwykł ej restauracji wino też nie był o tak zł e, jak pierwszego dnia.

Kwestia alkoholu i jakoś ci obsł ugi kojarzy się na ogó ł z napiwkami. W restauracji w ogó le nie daliś my napiwkó w - tylko ostatniego dnia dali 10 funtó w (funt to 5).
7 za dolara, zamienionych gł ó wnie z mojego dziadka w banku koł o hotelu Concord) na jednego kelnera, któ ry kilka dni wcześ niej przynió sł nam wino kilka razy - ale ostatniego dnia niestety zdją ł talerze. System kelneró w jest wieloetapowy – jeden przy wejś ciu – np. kierownik lub administrator, rozprowadza kolejkę do stoł ó w, ską d machają kelnerzy, któ rzy przygotowują obrusy i sztuć ce – w jasnych koszulach z mał ym ciemnym wzorem, inni z zielonymi wzorami - zdejmij talerze, inni niosą napoje. Taki system utrudnia ustalenie, komu dać napiwek. W dodatku dał to raz, co oznacza, ż e ​ ​ bę dą tego oczekiwać za każ dym razem i tak dalej. Kelnerzy - ró ż ne stopnie zawadiactwa.
Zwł aszcza jeden przystojny, energiczny mł ody dandys - zawsze starał się wzią ć peł ny talerz jedzenia (nie tylko od nas, obserwował jego komicznie zaskoczoną fizjonomię , gdy klienci skarcili go za pró bę kradzież y ś wież o zebranego peł nego talerza frytek z dziecko) i zaadresowane jak „brat”. Wyglą da to na demonstrację tego, ż e „Tak, znam twoje, zyskujesz peł ne talerze, potem nie moż esz jeś ć , wię c od razu zabierzmy ż arcie do kosza”. (Muszę powiedzieć , wzię liś my tyle, ile mogliś my zjeś ć , a nie zostawiliś my praktycznie nic - lepiej jechać kilka razy, jak coś Wam się podobał o... ) Dobrze, ż e tylko raz ten goś ć pracował z nami przy ogrodzeniu z pł yt (kolejny serwował alkohol, akurat ostatniego dnia i oczywiś cie w przeciwień stwie do kolegi nie otrzymał niczego).
Có ż , myś lę , ż e nie piją - moż e tego nie docenią - damy też kilka dolaró w (ktoś napisał , ż e dali 3 na koniec kolacji) - w nadziei na wspaniał ą obsł ugę . I tak to wszystko się rozwinę ł o. Najpierw kelner zapytał , jakie drinki chciał byś . Mó wimy – w zależ noś ci od tego, co zjemy – jeś li ryba, to biał e wino, mię so – czerwone. Mó wi - w takim razie jedzenie, co z napojami. Zamó wiony czerwony. Wyszł o dobrze. Natychmiast przynió sł ró ż ne sał atki, po trochu każ dej i menu. Podobał y nam się dwie sał atki, pomyś lał em, ż e zamó wimy wię cej. Có ż , kurtka. Ale on mó wi jak - nie, pró bował eś sał atek, zamó wmy grilla. Co wię cej, nie jest do koń ca jasne, czy dobrze zrozumiał , o czym mó wimy o sał atkach - w ję zyku rosyjskim i angielskim. Zamó wiliś my kurtkę . Mó wi co jeszcze? Inne mię so, ryby itp. ? Mó wimy - "nie, tylko kurtka. A co, z sał atkami" jeź dzili "? "Mó wi, ż e tak, pojechali. I znowu – nie ma oferty wina i tak dalej. Zadzwonił em do niego i mó wię po angielsku. - W jakim ję zyku mó wisz - rosyjskim, angielskim?

Lepiej mó wi po angielsku. - Sł yszał em, ż e nie pijesz wó dki. Wię c? Grysi - nie, nie pijemy. Chciał em już wybuchną ć tyradą „no có ż , daj to komuś ”, ale mó wi – nie moż esz w pracy, ale po pracy – moż esz. Pytam, czy moż esz się napić po pracy? Mó wi tak. Mó wię - no to cudownie, tu przywiozł am naszą najlepszą wó dkę , wybó r ludzi (wybó r ludzi) w tym roku, napij się ze znajomymi po pracy. Zdziwił się , podzię kował , wzią ł torbę (a są też nasiona - ktoś napisał , ż e Egipcjanie je cenią ). Mó wimy - poproszę wino. No i wina nie brakował o - nosił je cał y czas, dobre wino. Nauczył em się naszych imion. Doś ć szybko "opanowaliś my" kurtkę - pytamy, czy jest jeszcze coś z jagnię ciny. Mó wi - tylko kurtkę , ale przyniosę ci kurczaka i inne mię so. Nie, makijaż , nie ma potrzeby, bluzy wystarczą . Przynió sł deser i wię cej wina, bez pytania - a my już „usunę liś my” kieliszki 5-6 i nie chcieliś my wię cej cierpkiego wina na deser.
Wię c zaniosł em mu kieliszki - mó wię dzię kuję , nie tknę liś my ich, ale wino jest cudowne, nie jak w restauracji, a obsł uga jest cudowna (czyli ostatnia czę ś ć ), ale nigdzie nie ma jeszcze, a oto jeszcze kilka dolaró w dla ciebie, i dzię ki . Na deser przynieś rum-colę . Przynió sł go, a wina nie zniknę ł o - zanió sł do barmana. Okazał o się wię c, ż e chciał by coś dla nas zrobić w zamian za prezenty, ale nie był o specjalnej okazji. A gdyby od samego począ tku wszystko został o przekazane, to był oby wię cej manewru. Przypuszczam, ż e czekał na nas, jako jego najlepsi przyjaciele, w kolejnych dniach - ale nie był o czasu, aby podejś ć do baru.
Nastę pnego dnia - wł oska restauracja. Począ tek jest podobny – dwa kieliszki dobrego biał ego wina. Opró ż niam jednym haustem, nikt jeszcze nie oferuje, dzwonię do handlarza winem (znowu jest dwó ch kelneró w, bardziej efektownych, któ rzy przynieś li menu, zamó wienie, a potem jedzenie, i mł odszy, któ ry przyją ł pierwsze zamó wienie na wino, a potem przynió sł wino) i mó wię - dwa biał e wina.
Szedł gdzieś , przynió sł jedną , a potem niepeł ną , coś niezrozumiał ego szeptał o. Có ż , nie są dzę , ż e moż na tak ż yć . Nazywam ten, któ ry jest bardziej imponują cy, mó wię - jakim ję zykiem mó wić - no, on, jak "po rosyjsku". Mó wię , twoje jedzenie jest pyszne, zjedliś my je i zjemy - ale aby w peł ni odsł onić gamę smakó w, jest to konieczne ....Tu mó wi "nie rozumiem tego". Mó wię mu po angielsku - aby w peł ni odsł onić gamę smakową , trzeba wypić duż o pysznego biał ego wina. I daję mu dolara. Mó wi, jak „zrozumiał em, dzię ki”. I przywozi chł opaka prosto z butelką wina - nalewa nam kieliszki z butelki i butelkę zabiera. Znowu pauza - ale nie duż a - od razu znowu do niego dzwonię , albo po prostu proszę o wino na odległ oś ć - przynoszą je szybko. Daję mu zaraz po pierwszym i drugim dolarze. Jest bardzo zadowolony, pyta – jak ma na imię , bardzo sympatycznie – przedstawia się Yasser (w rzeczywistoś ci jego imię też jest na talerzu).

Pod koniec kolacji (któ ra wł aś ciwie już nadeszł a, nie zostaliś my zbyt dł ugo) - podszedł , był zainteresowany, jak był o jedzenie, jaka obsł uga - mó wimy, ż e wszystko jest w porzą dku. Inny facet przynosi wino - ale nie odmó wili, jak dzień wcześ niej. I dali facetowi dolara - chyba kucharz by się nie podzielił....Nastę pnego dnia w zwykł ej restauracji podszedł bardziej imponują co, przywitał się , zawoł ał po imieniu - no có ż , nie pomylił em się , nie patrzą c na jego karta, mó wię "cześ ć Yasser" (mó wią "nie zapomnę cię - nigdy").
Wię c podobał o Ci się jedzenie w hotelu? Jak pisał em powyż ej „normalne jedzenie”. Ale w zasadzie dla mił oś nikó w gastronomii all-inclusive nie jest odpowiednim schematem. Niepeł ne wyż ywienie (HB) kosztuje 200 USD mniej. A jak nam powiedziano obiad w restauracji z owocami morza na Starym Rynku dla dwojga kosztował.25$, czyli 12.5 od osoby, z napiwkiem. Otrzymujemy 200 / 12.5 = 16, czyli 2 wizyty w restauracji dziennie, gdzie moż na spodziewać się wię kszej ró ż norodnoś ci niż w hotelu. Z drugiej strony to wszystko teoria. Nigdy nie byliś my w restauracji poza hotelem.
Potrzebujemy informacji zwrotnej od tych, któ rzy faktycznie jedli w ten sposó b. A takż e bę dziesz musiał stale rozwią zywać problemy - do któ rej restauracji się udać , jak się tam dostać , co zamó wić i czy nowa restauracja okaż e się zł a, jedzenie jest bez smaku lub brakuje, i tak dalej ......

MORZE. To jest najważ niejsze. Plaż a - z hotelu 5 * Sunrise Island View. Doką d autobus zabierze Cię od 8 do 17 w 15 minut, lub jedzie 10 minut - jak w Soho. Oba nie są stresują ce. Moż esz zdją ć bransoletkę i skorzystać z niektó rych usł ug dla Hotelu View (niektó re benefity - np. jedzenie w barze na plaż y itp. - moż na wykorzystać z bransoletką . Czytał em, ż e niektó rzy z nich tam jedli, ale wą tpię , aby ich jedzenie jest znacznie lepsze All-inclusive i ultra all-inclusive, wydaje się , ż e mają specjalne karty). Plaż a Sunrise Island View - Pobol niż są siednie hotele.

Woda - 25-26 stopni (jak temperatura powietrza w nocy, w dzień.30-31). Zdecydowana wię kszoś ć zajmuje się snorkelingiem – wieszaniem na skraju rafy w masce i rurce oraz obserwowaniem koralowcó w i ż ycia morskiego – dziadkó w, dzieci i osó b w ś rednim wieku.
Nie ma co się obyć bez maski i rurki – ale moż na je kupić na Soho za 60 funtó w (cena jest na nich tak napisana, moż e da się zbić …). Gdzieś napisali, ż e kupili dwie maski za 10 USD. Moż esz obejś ć się bez pł etw, a nawet bez kapci (co ja zrobił em. Kapcie potrzebne są tylko po to, aby staną ć na rafie, albo nie schodzić na koral. Pł etwy - po to, aby szybko wró cić , jeś li "pł ywał eś "). Pł ywaliś my 1.5 - 4 godziny w jednym "pł ywaniu". Podwodny ś wiat jest fascynują cy, a z przyzwyczajenia czas pł ynie bardzo szybko. Nie musisz umieć pł ywać . Gdy tylko zanurzysz maskę w wodzie, nogi unoszą się na powierzchnię , a jedyne, co pozostaje, to wiosł owanie rę kami i nogami, aby się poruszać - nie jest wymagany wysił ek, aby utrzymać pł ywalnoś ć . Jeś li godzinami pł ywasz bez koszulki, twoje plecy pł oną …
Hotel posiada dwa plastikowe pontony. Na prawo (na poł udnie) znajdują się pomosty Hotelu Savoy, a dalej – poł udniowy kraniec zatoki. Po lewej - Concorde, Hilton Sharks Bay, Savita, a dalej - pó ł nocny kraniec zatoki, za nią latarnia morska.
Pomię dzy wszystkimi pontonami moż na poruszać się pł ywają c, usuwają c linki z bojami (gdy się spotkają ) pod tobą lub nad tobą . Są miejsca, gdzie cumują ł ó dki - trzeba je pokonywać nie zanurzają c gł owy w wodzie, tylko rozglą dać się czujnie! O 17 robi się ciemno, koń czy się pł ywanie – pontony są zamknię te.

Najciekawiej jest pł ywać wzdł uż krawę dzi duż ej rafy lub wzdł uż obwodu mał ych pojedynczych raf. Polecam trasy - Raz dopł yną ć na poł udniowy kraniec zatoki (to ponad 1 godzina w jedną stronę , powoli, z zakrę tami i zamarzaniem). Innym razem - do pó ł nocnego czubka - to ponad 2 godziny. Czasami moż na wspią ć się na pontony są siednich hoteli, aby się rozgrzać . Jeś li odpł yniesz bez opó ź nień , prawdopodobnie poradzisz sobie w godzinę (nie był o zegarka na twojej rę ce).
Nastę pnie moż esz bardziej szczegó ł owo przeczesać obszary, któ re lubisz.
Bardziej podobał y mi się miejsca tuż przy naszych pontonach (moż e dlatego, ż e pierwszy raz zajrzał em do podwodnego "akwarium" - i był em oszoł omiony ; -), a takż e w rejonie Savity (a za nim bliż ej pó ł nocnego cypla zatoki) oraz w pobliż u poł udniowego krań ca zatoki.
Z rzadszych ryb widzieliś my mureny (jedna w pobliż u ostatniej mał ej rafy tuż przed pontonem „ł odzi” przed Hiltonem), pł aszczki, skrzydlice, tylosur, flety itp. Niestety nic nie został o sfilmowane spod wody - nie był o ochoty bawić się pudeł kiem na duż y aparat. A był o już za pó ź no, aby zobaczyć zapieczę towane etui na telefony komó rkowe - a dzię ki temu moż na był o nakrę cić wideo ...A wię c ludzie oczywiś cie się bawili - rzucali trochę jedzenia i robili zdję cia w stadzie pę dzą ca ryba ....
Kiedy odlecieliś my, zobaczyliś my w są siedniej zatoce zupeł nie inne pontony - i moż e pomosty - z gó ry pozornie drewniane, niektó re bardzo dł ugie (moż e prawie 5-10 razy dł uż sze niż "nasze"), z pomostami poś rednimi w poł owie dł ugoś ci - Zastanawiam się , stamtą d też mogę pł ywać?.... A czy jest jeszcze inny podwodny ś wiat....


OKOLICE I PODRÓ Ż E. Kilkaset metró w od hotelu znajduje się Soho - plac z nowymi budynkami, sklepami, klubami, kawiarniami, podś wietlanymi fontannami, lodowiskiem itp. Podobno przyjeż dż ają tu turyś ci z innych miejsc, nie mó wią c już o okolicznych hotelach. Widziane w Egipcie - obszar najbardziej nieuś miercony. Ceny z pewnoś cią nie są mał e – na przykł ad w domu towarowym White Knight i w domu towarowym na koń cu Soho. W ś rodkowej czę ś ci - bezcł owy (tylko w dutiks w Egipcie, alkohol. W cią gu 48 godzin po przyjeź dzie, z dopiskiem w paszporcie, do 3 litró w na osobę ). Ceny alkoholu - w dolarach są takie same jak w Kijowie w euro (a EURO/USD przecież to okoł o 1.4). Wybó r jest bogatszy niż na lotnisku w Sharm El Sheikh i tań szy.
Ciekawe, ż e w tym dutiku nie ma ani jednego egipskiego produktu (alkohol, sł odycze itp. ). Ż adnego piwa, nie.
Po ś niadaniu pojechaliś my na OldMarket minibusem (niebiesko-niebieskim! ). Do pó jś cia doś ć daleko, ale cena zapł acił a tylko 3 funty od nosa - jak ktoś nauczał . Takż e handel, jak wszę dzie – kierowca chciał wię cej, ale kiedy się z nim poż egnaliś my, zgodził się.
Przybywają c do OldMarket, najpierw postanowiliś my popł ywać w polecanym miejscu (czę ś ciowo dlatego, ż e pierwsze sklepy przy ladzie był y nadal zamknię te). Mianowicie pojechali nad morze - i to w lewo, wzdł uż wybrzeż a, prawie na sam czubek zatoki, za posterunek policji. Jest tam dobra rafa. Zobaczył em kilka gatunkó w nowych koralowcó w i ryb. Od miejsca wejś cia należ y pł yną ć jeszcze dalej. Statki z wycieczkami z podwodnymi oknami podpł ywają bardzo blisko.
Zwiedzają cy machali rę kami (co za ciekawe siedzieć za oknem i machać , jeś li moż na pł ywać i machać nim z morza ; -) W zasadzie wszystko najciekawsze jest w okolicy od pontonu policyjnego do czubka z kamień „oddzielony”. Co wię cej, do nastę pnego „oddzielonego” kamienia jest doś ć daleko, ale nie zauważ ono ż adnych nowych podwodnych „zdję ć ”.

Po poł udniu dotarliś my do samego Rynku. Był o już otwarte. Ś rednio wszystko jest tań sze niż w Soho. Tak, musisz się targować . Jeś li odejdziesz po tym, nastą pi prawdziwy reset ceny. Na przykł ad, jeś li osł awiony skarabeusz w sklepach Soho kosztuje 10 dolaró w, to zaczynają handlować od 5 dolaró w i rozdają.3 sztuki za 40 funtó w bez okazania starannoś ci (czyli najwyraź niej nie osią gnę li ostatniej ceny). Arafatka - 10-15 funtó w. Kapcie do morza - 20 funtó w (bez specjalnego handlu). Wiele sklepó w wolnocł owych. Mają też coś lokalnego – na przykł ad piwo – 7.5 funta za 0.5l puszki (a moż e taniej. W kawiarni chcieli 20). Wiele restauracji z owocami morza o ró ż nym stopniu urody.
Postanowiliś my zrobić zakupy spoż ywcze w supermarkecie (np. w sklepie oferowali 1 kg kawy za 40 USD, nasi przewodnicy oferowali 1 kg kawy + 1 kg chał wy + 2 kg czegoś innego za te same 40, a tutaj 1 kg kawy kosztuje mniej niż.10 USD). Poszliś my do wspomnianego wcześ niej banku, aby wymienić dolary. Ale bank już się zamkną ł . Od turystó w dowiedzieli się , ż e w jakimś wymienniku obcią ż ono ich prowizją (przypuszczam, ż e powinni byli zagrozić policji, a prowizję oddali), miejscowy mieszkaniec zaproponował zmianę znajomych w sklepie, ale podobno byli nie ma tam funtó w. Ktoś poradził , aby wró cić do naszego sklepu - tam wymienili go w specjalnej maszynie w dobrym tempie 5.5.
Wybraliś my się na jedną wycieczkę - rezerwat Abu Galum, jeepami, za 65 USD od osoby. Wyjazd „o 6:40”. Tak naprawdę wyszliś my tę dy godzinę pó ź niej (to dla nich normalne - opó ź nienia). Staliś my za plakatem ze zdję ciem prezydentó w wszystkich krajó w, któ ry, jak się wydaje, miał miejsce w Sharm El Sheikh w 1996 roku (? )
Do godziny ó smej podjechał y pozostał e jeepy i ludzie jak fotografowie, kamerzyś ci itp. (biedacy, film o naszej wycieczce na DVD za 25 lub 30 dolaró w był zamó wiony przez 1 osobę , o ile widział em...Nie wiem ile osó b kupił o zdję cie za 4 dolary... ) i przeniosł o się na pustynię . Dostaliś my mł odego kierowcę i nie był o szczegó lnie starych pasaż eró w. Robił z nami najró ż niejsze sztuczki jeź dzieckie – „kolejki gó rskie”, zakrę ty, „tarka” i tak dalej. Mniej wię cej tyle samo, co kierowcy pozostał ych siedmiu jeepó w razem wzię tych. Ję czyliś my i piszczaliś my. Dotarliś my do obozu Beduinó w. Pomogli nam zaopatrzony Arafatowie. Nastę pnie pod baldachimem z poduszkami podano herbatę , a przewodnik Ali opowiedział o historii i lokalnych zwyczajach. Ciekawe. Na przykł ad 1 dolar kosztuje 4 litry benzyny lub 3 litry wody. Każ dy facet zbiera kalym prawie od dzieciń stwa. Za 1 posag trzeba kupić zł oto jak 10 tysię cy dolaró w.

Ale jakim sposobem wtedy wychować.6 dzieci od ż ony - bez wzglę du na to, jak waż ne, takich problemó w nie ma. Ci, któ rzy mają.3-4 ż ony, są szanowanymi ludź mi. 18-20 dzieci, z czego 15-16 chł opakó w - czyli wojsko. Ktoś obraż a - wszyscy zrozumieją . Zabijają jednego lub dwó ch - to nie szkoda. Ojciec nie zna imion dzieci. "Hej, Mohammed! Nie? Ahmed! Nie? Powiedział ! Ale co za ró ż nica - chodź tu szybko! "
Potem znowu na zmianę podjechaliś my do obozu wielbł ą dó w. Każ dy z dorosł ych otrzymał po jednym, mał e dzieci został y umieszczone na tym samym wielbł ą dzie z dorosł ymi. Kiedy wielbł ą d wstaje, a zwł aszcza siada, musisz mocno się trzymać ! Jeden Beduin prowadzi 3-5 wielbł ą dó w. Jeden z naszych został przydzielony chł opcu w wieku 5 lat - otrzymał buł ki z racji (jedną zjadł wł aś nie tam), a po przejś ciu 30 minut. do nastę pnego parkingu - i dolara za posag. Fajnie jest jeź dzić na wielbł ą dzie - jest wysoki i nie jest sł aby.
Jedliś my na parkingu. Nastę pnie jeepem wzdł uż autostrady - do Blue Hole (lub Otchł ani - w skró cie Blue Hole). Jest w pobliż u miasta Dahab.
Po drodze przynieś li do sklepu oleje, srebro, papirusy, pamią tki (ceny na pamią tkach są drogie, nie pró bował am się targować ). Blue Hole to okrą gł a dziura o gł ę bokoś ci 90 metró w, zaczyna się od samego brzegu, na któ rej znajduje się ponton. Dalsza krawę dź jest otoczona pó ł okrą gł ą rafą . W zasadzie dobrą trasą jest spacer wzdł uż wybrzeż a dalej od Dziury (w lewo, jeś li stoimy twarzą do morza) do szczeliny w morzu i tam wpł yniemy do morza. I jeszcze 30 metró w, ż eby przepł yną ć jeszcze dalej. Stamtą d pł yń do pontonu, czyli do Dziury i tam pł yń . Szybko minę ł o okoł o 1.5 godziny. Duż o mał ych ryb. Nie widać nowych koralowcó w. Podobno jest to bardzo ciekawe miejsce do nurkowania (ze sprzę tem do nurkowania). A to bardzo tonie. Na skale widzieliś my tabliczki - albo z imionami zmarł ych, albo pozdrowieniami od nurkują cych. Wcześ niej turystó w prowadzono na wielbł ą dach tuż nad wodą , ale teraz tak nie jest.

Kierowca rzucił się z powrotem za niecał ą godzinę (wró ciliś my okoł o 17).
Wszę dzie jechał em 100-140 km/h, wyprzedzał em wszystkich poza paroma samochodami. Wszyscy „nie zapomnieli” dać kierowcy pienię dzy. Mamy 5 dolcó w (chociaż zasł uż ył na znacznie wię cej, ale sama wycieczka jest droga). Bardziej rozsą dną (i biorą c pod uwagę "darmową " benzynę ) był aby cena 25$ za firmę + 15-25 za kierowcę...Ale mamy to co mamy....
Podsumowanie - doś ć ciekawa wycieczka. I cał a wyprawa - szczegó lnie nad morze.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał