Всем добрый вечер. Попали в этот отель на один день (БЛАГО), т. к. задержали наш рейс. Буду описывать по порядку. Прибыли в отель в 9.00. К 10.00 нас заселили и повели в номер. Шли мы долго, ОЧЕНЬ ДОЛГО. . Номера наши (прибыла я в этот отель с мужем и друзьями) оказались в самом конце отеля, и сложилось впечатление, что в этих номерах отбывают каторгу провинившиеся сотрудники отеля. Когда зашли в номер, поняли, что попали на старую турбазу с допотопной мебелью, сломанным сейфом и грязной ванной. Вид оказался на море, но именно вид, потому что идти до него с километр, не меньше. Когда решили принять душ, поняли, что в ванне мы не одни: муравьи наступали и не хотели делиться территорией. На полу куча волос! ! ! Вещи даже разбирать не стали, переоделись и пошли к бассейну (до него тоже оказалось топать не мало). По пути зашли к друзьям в номер и офигели от увиденного: в номере было два таракана, размером со спичечный коробок (я таких видела только в учебнике по биологии). Далее был грязный бассейн, ужасный персонал, грязные лежаки. В 13.00 пошли на обед и были удивлены очередью в их "ресторан". Отстояв минут 15, нас допустили к еде, а точнее к ее отсутствию, нашли мясо и картошку, стакан пепси и десерт. Ушли отдыхать в номер. К 17.00 мы с мужем поняли, что что-то с нашими желудками не то...В туалет бегали на перегонки. В 18.30 пошли на ужин: история с очередью повторилась, наблюдали шоу, как шеф-повар раздавал роллы (борьба за них шла не на жизнь, а насмерть). Тарелки были грязные, вилки тоже, про чашки вообще промолчу. После ужина пошли собирать вещи, и поняли, что без дозы таблеток нам не выжить...Выселились в 20.00. Перед этим решили выпить сока на дорожку, а нам сказали, что бар работает до 18.00 (очень странно). На сегодняшний день до сих пор мучаемся с желудками, впечатление от отпуска испорчено напрочь!! ! !
Dobry wieczó r wszystkim. Dotarliś my do tego hotelu na jeden dzień (DOBRY), ponieważ nasz lot był opó ź niony. Opiszę w kolejnoś ci. Przybyliś my do hotelu o godzinie 9. O 10.00 usiedliś my i zabrano nas do pokoju. Szliś my bardzo dł ugo, BARDZO DŁ UGO. . Nasze pokoje (przyjechał em do tego hotelu z mę ż em i przyjació ł mi) znajdował y się na samym koń cu hotelu i wydawał o się , ż e winni pracownicy hotelu cię ż ko pracują w tych pokojach. Kiedy weszliś my do pokoju, zdaliś my sobie sprawę , ż e jesteś my na starym kempingu z przedpotopowymi meblami, zepsutym sejfem i brudną ł azienką . Widok okazał się być na morze, ale to był widok, bo jechać do niego z kilometra, nie mniej. Kiedy zdecydowaliś my się wzią ć prysznic, zdaliś my sobie sprawę , ż e nie byliś my sami w wannie: mró wki posuwał y się naprzó d i nie chciał y dzielić terytorium. Duż o wł osó w na podł odze! Nawet nie rozebrali rzeczy, przebrali się i poszli na basen (okazał o się też , ż e przed nim duż o tupania). Po drodze poszliś my zobaczyć się z przyjació ł mi w pokoju i zwariowaliś my od tego, co zobaczyli: w pokoju był y dwa karaluchy wielkoś ci pudeł ka zapał ek (takie karaluchy widział em tylko w podrę czniku biologii). Dalej był brudny basen, okropny personel, brudne leż aki. O 13.00 poszedł em na lunch i zaskoczył a nas kolejka do ich „restauracji”. Po staniu przez 15 minut pozwolono nam jeś ć , a raczej pod jego nieobecnoś ć znaleź li mię so i ziemniaki, szklankę pepsi i deser. Poszliś my odpoczą ć w pokoju. Do godziny 17.00 zdaliś my sobie z mę ż em, ż e coś jest nie tak z naszymi ż oł ą dkami. . . Pobiegli do toalety na destylację . O 18.30 poszliś my na obiad: powtó rzył a się historia z kolejką , oglą daliś my pokaz, jak szef kuchni rozdawał buł ki (walka o nie był a walką na ś mierć i ż ycie). Talerze był y brudne, widelce też , o kubkach w ogó le nie powiem. Po obiedzie poszliś my zbierać rzeczy i zdaliś my sobie sprawę , ż e bez dawki tabletek nie przeż yjemy. . . Wymeldowaliś my się o 20. Wcześ niej zdecydowaliś my się pić sok na drodze i powiedziano nam, ż e bar jest otwarty do 18.00 (bardzo dziwne). Do tej pory nadal cierpimy na ż oł ą dki, wraż enie wakacji jest kompletnie zepsute !! ! !