Podróż do orientalnej baśni

Pisemny: 30 styczeń 2010
Czas podróży: 13 — 20 styczeń 2010
Mó wi się : „najlepsze miasto, któ re jeszcze nie został o zbudowane, najlepsza piosenka, któ ra jeszcze nie został a zaś piewana, najlepszy rok, któ rego jeszcze nie przeż yliś my! ”
Tak zaczą ł się mó j 2010 rok!
Podró ż przebiegł a szybko, jak zaimprowizowane przedstawienie. Kolega zadzwonił i powiedział : „Lecimy! ”. Praktycznie nie był o czasu na myś lenie i przygotowania: wezwanie do pracy, kilka rzeczy w torbie, galop do jedynego dział ają cego banku w okresie ś wią tecznym, pobież ne czytanie informacji w Internecie o kraju, hotelu i kilka recenzji mi się podobał o (ż eby nie obniż yć dawki adrenaliny przed nagł ą podró ż ą ).

Prawdę mó wią c nie bardzo chciał em lecieć do ciepł ego kraju, bo na Krymie nie jesteś my gorsi, a ja nie lubię biernie spę dzać czasu na plaż y, a na jakiekolwiek „zaję cia” po prostu nie był o ”, ale sam pomysł podró ż owania zaniepokoił mó j umysł .
A wię c: nasza firma okazał a się skł adać z czterech pań w wieku Balzaca, któ re nie mogą usiedzieć w miejscu i naprawdę chcą w naszej wilgotnej zimie, podobnej do przedł uż ają cego się listopada, bajecznej przygody.
Z Jał ty do Symferopola jechaliś my bezpiecznie, z kolorowym nieogolonym tolibem i niezwykł ym imieniem dla naszych uszu, kierowca Abdul. Sł yszą c jego imię , mimowolnie spojrzeliś my na siebie i pomyś leliś my: „Wyglą da na to, ż e już się zaczę ł o”, ale Abdul okazał się bardzo spokojną i uważ ną osobą , budzą c w ten sposó b naszą powszechną sympatię .
W poczekalni Symferopola, pod wesoł ym ś wiergotem wró bli, któ re przypadkiem wleciał y do ​ ​ ś rodka i spojrzał y na nas z ciekawoś cią , przed wyjazdem zrobiliś my sobie pamię tne zdję cie przy choince.
Wkró tce przyjechał nasz pocią g Sewastopol-Kijó w i rumiany, zdrowy konduktor pokazał nam przedział , w któ rym przygotowywaliś my się do spę dzenia pewnego odcinka ż ycia podró ż nych. Wszyscy byli w ś wietnym humorze iz tej okazji znaleź liś my „fortepian w krzakach” – przygotowanie drogi do gry „pytanie-odpowiedź ” i butelkę dobrego szampana. Przy odgł osie kó ł i wesoł ym ś miechu już rozpoczę liś my naszą podró ż .
Kijó w spotkał się ze ś niegiem i mrozem, dlatego pospiesznie wskoczyliś my do samochodu czekają cego na dworcu i pojechaliś my na lotnisko. Znowu przyszł o mi do gł owy anegdota: („Sho, Mowgli jest zamroż ony? ”).

Po przybyciu na lotnisko nasz kierowca dł ugo pró bował otworzyć bagaż nik, w któ rym był y nasze rzeczy. Przemknę ł o mi przez gł owę : „no co tu myś leć , trzeba skakać ” i zaczę liś my razem skakać , napierają c dł oń mi i oddychają c na oblodzony pień . Z zewną trz nasze szamań skie dział ania przypominał y bardziej grupę reanimatoró w ratują cych topielca. Ku radoś ci wszystkich Sesame się otworzył ! Z poczuciem realizacji misji udaliś my się do hali lotniska. Tam bezwł adnoś cią wycinamy kilka kó ł ek w tym samym miejscu, np. „my sami nie jesteś my lokalni, dobrzy ludzie, powiedzcie mi, gdzie jest kasa biletowa” Oczywiś cie ludzie na Ukrainie są mili i wysł ali nas pod wł aś ciwy adres - wł aś nie w przed naszymi nosami! Hurra! Bilety są w naszych rę kach. Przeszliś my pomyś lnie kontrolę , wyrzucają c wodę na polecenie celnika „Sharp Eye” do ś mietnikó w. Okazuje się , ż e „LOW” tutaj, by podniecić atmosferę cywilizowanego europejskiego lotniska swoim napojem! Wł ó czą c się po sali, zaczę liś my obserwować mię kko padają cy ś nieg za oknem, a nasze myś li powę drował y do ​ ​ ciepł ego kraju. Przeczucie radoś ci i przygody przyjemnie ł askotał o mi ż oł ą dek. Z pó ł godzinnym opó ź nieniem (w koń cu ś nieg to nie tylko bajeczny widok, ale takż e element w jakiś sposó b utrudniają cy latanie) ogł oszono lą dowanie.
Ci, któ rzy czekali, jak stado owiec, rzucili się na miejsca w samolocie, bo takich miejsc nie był o na naszych biletach. W koń cu klasa ekonomiczna!
Tł oczenie się w kabinie i pomimo uwag stewardes, wszyscy gorą czkowo zaczę li zajmować swoje miejsca. Czarują cy stewardzi coś powiedzieli, ale niewiele osó b ich posł uchał o. Wreszcie szmer ucichł , zapię liś my pasy i samolot ruszył w normalny kurs. Ktoś nerwowo poł kną ł ś linę , ktoś zaczą ł się ż egnać , ktoś zamkną ł oczy, pokazują c tym samym, ż e nie ma podniecenia – po prostu drzemał . Samolot wystartował iw kabinie rozległ y się oklaski! Po osią gnię ciu poż ą danej wysokoś ci zapowiedziano nam, ż e moż emy bezpiecznie poruszać się po kabinie. Któ rzy od razu pobiegli do „WC”, któ rzy zaczę li sobie „hamować ” w zwią zku z tym, ż e ktoś powiedział „nie dokarmią ich w samolocie”
Podczas podró ż y byliś my doś ć gł odni i zaczę liś my radoś nie zjadać to, co mieliś my do jedzenia. Ktoś spojrzał na nas z zazdroś cią , ale nie zamierzaliś my się dzielić i byliś my dumni z siebie, ż e byliś my tacy mą drzy i wszystko przewidzieli.
Wyobraź cie sobie nasze zdziwienie, gdy stewardzi zapowiedzieli, ż e za kilka minut przyniosą nam napoje i kanapki. Doś wiadczyliś my nawet niezrę cznoś ci: „Uch, jesteś wioską ! ” skarciliś my się , jakoś wyszł o niekomfortowo, ale có ż , przejechaliś my.

Kilka godzin pó ź niej pilot ogł osił , ż e lecimy nad Kairem i moż emy obserwować piramidy po prawej stronie planszy. Bez wzglę du na to, jak bardzo się staraliś my, nie widzieliś my ż adnych piramid, ponieważ był y po lewej stronie, a nasze szyje nie urosł y do ​ ​ ż yraf. Po kró tkim wpatrywaniu się w są siednie gł owy uspokoiliś my się na tym. Patrzą c z gó ry, przez iluminator na niekoń czą ce się piaski, znó w weszł a mi do gł owy anegdota: „Nie spieprzyli sobie plaż y! ”
Po 3.5 godzinach lotu ogł oszono lą dowanie.
Ciepł e ubrania wierzchnie wł oż yliś my do wcześ niej przygotowanych workó w iz radoś cią czekaliś my na moment, kiedy podwozie dotknie ziemi egipskiej. Akt koń cowy: dł ugie brawa, wylą dowaliś my bezpiecznie!
Zał oga dzię kuje nam za skorzystanie z usł ug linii lotniczej
„wizzair” i ma nadzieję , ż e bę dziemy z nią nierozł ą czni, jak sł odka para „Twix”, któ ra jest serwowana na pokł adzie samolotu.
My z kolei dzię kujemy stewardessom za przyjemny lot. Có ż , nie jesteś my „wioską ”, wiemy, co odpowiedzieć z Krymu, przecież nawet z prowincjonalnego miasteczka, jak lubią mawiać mieszkań cy megamiast, ale Jał ta, znana nawet w Afryce!
Hurghada
(dziwne, ale miejscowi podkreś lają drugą sylabę )
14.30
Schodzimy po drabinie, wdychają c obce piaszczyste powietrze.
Có ż , poznaj nas Egipt, odwiedzamy Cię po raz pierwszy!
Rozglą damy się , badamy okolicę...
Jakoś ponuro, niezbyt ciepł o i sł onecznie, jakby natura chciał a powiedzieć :
"Co do diabł a jesteś cie dobrymi panami? "
I to nieprawda, ale oto znaki machają ce przedstawicielom „Annex tour” Hurra! Spotkaliś my się !
Czy był eś kiedyś w hangarze? Tak, tak, dokł adnie to chcę powiedzieć : budynek lotniska w Hurghadzie przypomina hangar. Ogarnia mnie panika; „Dlaczego przyjechał em tu daleko, ż eby zobaczyć tę stodoł ę ? W koń cu teatr zaczyna się od wieszaka, mogę sobie wyobrazić , jaki teatr otworzy się dalej!

W „hangarze” zaczę ł o się zamieszanie i panika, aby wł oż yć wizę do paszportu i zapł acić.15 dolaró w. Miał em pienią dze w jednym rachunku o wartoś ci 100 dolaró w. Dla pracownikó w urzę du celnego w HurghAdin prawidł owe przekazanie zmiany za pierwszym razem okazał o się zadaniem praktycznie nie do rozwią zania. Zaskakują ce był o ró wnież to, ż e walczyli (to nie jest literó wka) o 16 $! Oczywiste jest, ż e jeden dolar „nie zrobi wielkiej pogody”, ale z każ dego dolara uzyskuje się dobry zysk! Oburzył o się wiele osó b, ale nie był o komu tego udowodnić , bo celnicy byli po prostu odmroż eni i nie chcieli niczego sł uchać , udają c, ż e nie rozumieją , co się mó wi. Wiedzieli, ż e prę dzej czy pó ź niej zrezygnujemy z zajmowanych stanowisk.
Po znalezieniu bagaż u udaliś my się do autobusu, któ ry miał nas zawieź ć do hotelu. Zimny ​ ​ wiatr wiał w twarz, kontynuują c nieprzyjemny obraz. Chciał em szybko wsią ś ć do autobusu i szybko dotrzeć do hotelu. Ale go tam nie był o!
Energiczny, krzepki „dziedzic bogó w” bezczelnie wył udzał od 5 do 1 dolara, w zależ noś ci od wielkoś ci bagaż u, w przeciwnym razie odmawiał umieszczenia bagaż u. Miał em mał ą torbę , zabrał em ją do autobusu, ale kierowca machną ł groź nie rę koma i wyrzucił mnie razem z torbą . Wraż enia był y „przez dach”! Có ż , bracia Egipcjanie, no, wcale nie w boski sposó b.
Myś lę , ż e rozumiesz mó j stan.
Po wydaniu pienię dzy i po prostu opadaniu z impotencji na siedzeniu, mó j nastró j poszybował do tej wł aś nie gradacji na skali, któ ra nazywa się „pod cokoł em”.
Nasza przewodniczka, mł oda jasnowł osa pani, bezskutecznie pró bował a ż artować , mó wią c, ż e jutro o godzinie 9.30 otrzymamy wszystkie potrzebne informacje od innej hotelowej przewodniczki Kariny, zadają c gł upie pytania typu: „No, jak ci się podobał o Hurghada? ” Obserwują c z okna przyć miony widok samotnych domó w, wzdł uż obwodu piaszczystego pola rozcią gnię tego drutem kolczastym, latają cych paczek, stert ś mieci, wydawał o się , ż e jesteś my na ś mietniku lub w strefie.
„Och, jak nam się podobał a twoja Hurghada, po prostu nie ma sł ó w!
Każ da z moich komó rek krzyczał a: „Chcę iś ć do domu! Jaka przygoda? Już wystarczy! Dom! "

Ale „okrę t podwodny” już przedzierał się przez pustynię egipską i jedyne, co pozostał o, to zaakceptować i zaakceptować wszystko takim, jakim jest.
Droga do hotelu zaję ł a nie wię cej niż.20 minut. Wysiadają c z autobusu i pró bują c zrozumieć , co to jest druga linia, gdzie bę dziemy się znajdować , przewodnik poś pieszył nas do wejś cia do hotelowego lobby i pozostawienia rzeczy po prawej stronie przy recepcji. Dobrze wyszkoleni Arabowie krę cili się wszę dzie, uś miechają c się przyjaź nie, ale ta ż yczliwoś ć był a po prostu niewiarygodna, wszystko był o postrzegane jako przebiegł a gra, w któ rej moż na był o nas oszukać . Po prawej stronie, rozcią gnię ci wzdł uż linii, czekali na napiwki handlarze z bagaż ami. Przewodnik dał nam formularze do wypeł nienia informacji. Podczas gdy my je wypeł nialiś my, zerkają c na siebie, co gdzie pisać , podleciał do nas mł ody „arabski koń ” i zał oż ył na każ dą rę kę zieloną plastikową bransoletkę , co oznaczał o, ż e „all inclusive” to „wszystko w cenie”. Po dł ugim oczekiwaniu przy biurku portiera w koń cu dostaliś my upragniony klucz do pokoju, a gdy tylko go otrzymaliś my, domokrą ż cy natychmiast do nas podlecieli, spojrzeli na nas, zabrali nasz bagaż i, dzię ki uprzejmoś ci irytują cej muchy, wskazali, gdzie musieliś my iś ć . Okazuje się , ż e druga linia to nic innego jak budynek po drugiej stronie ulicy, bardziej oddalony od morza. Przechodzą c przez ulicę i zwiedzają c okolicę , tubylcy trą bili na nas, uś miechają c się uprzejmie i coś krzyczą c.
Wejś cie na teren naszego budynku zaczynał o się od sklepó w z lokalnymi towarami, ską d wychodzili sprzedawcy i uprzejmie machali do nas rę kami, mó wią c pozdrowienia we wszystkich ję zykach. Odnosił o się wraż enie, ż e tak witano zdobywcó w nowej ziemi.
W koń cu dotarliś my do pokoju, zegar był okoł o 16.30. Ku naszemu zaskoczeniu w pokoju był o jedno duż e ł ó ż ko, jakby czekał o na zakochaną parę na gorą ce noce. Mó j przyjaciel i ja (nie mają c „ró ż owej” skł onnoś ci) spojrzeliś my na siebie: „no có ż , niezł a kontynuacja naszej przygody”.

Powiedz mi, czy był eś kiedyś w 5-gwiazdkowym europejskim hotelu? Jeś li nie, to wszystko jest w porzą dku, a jeś li tak, to nie daj się zmylić widokiem pokoi, któ ry jest prawie w klasie C: proste meble, dwie wł asnorę cznie tkane prowadnice na podł odze, kapie pod prysznicem, Na kafelkach widać niechlujne szwy, ale ś nież nobiał e rę czniki, pod prysznicem suszarka do wł osó w, papier toaletowy, mydł o w pł ynie do rą k i ciał a i na szczę ś cie czysta poś ciel, a nawet telefon i sejf.
Chciał em szybko uwolnić się od stresu zwią zanego z przelotami i naturalnie zaję liś my się higieną . Po prysznicu stał o się znacznie ł atwiej, wstaliś my i udaliś my się do holu gł ó wnego budynku na spotkanie z naszymi paniami, z któ rymi rozpoczę ł a się nasza bezpretensjonalna podró ż . Jak pamię tacie, nasza trasa biegł a do gł ó wnego budynku po drugiej stronie ulicy, przez któ rą sł yszeliś my wiele komplementó w od kierowcó w zwalniają cych taksó wek, uciekają cych konduktoró w i ochrony, któ ra znajduje się przy wejś ciu do hotelu.
To wszystko bardzo mnie irytował o, ponieważ to zjawisko w naszym kraju jest rzadkoś cią i traktują c siebie obiektywnie, zrozumiał am, ż e wcią ż jesteś my czarują cy, ale nie aż tak bardzo, ż ebyś my obsypali nas takimi komplementami, jak gwiazdy na podium.
Nie znajdują c naszych walczą cych dziewczyn, weszliś my w gł ą b naszego terytorium i zaczę liś my je dokł adnie badać , a zrobienie kilku zdję ć nie zaszkodzi. Naszym oczom ukazał y się wysokie palmy, zadbane trawniki, kwitną ce krzewy, jednak nie zdziwi nas to Krym, bo rozpieszczają nas naturalne pię knoś ci, ale tu wś ró d piaskó w wyglą dał o to jak oaza. Terytorium okazał o się bardzo duż e, praktycznie rodzaj zamknię tego stanu: widzieliś my kilka basenó w z czystą wodą , przy każ dym z nich znajdował się bar z duż ą iloś cią napojó w. Potem zaczą ł się uzbrojony piaszczysty teren, ze sł omianymi „grzybami”, schludnie ustawionymi leż akami i wiklinowymi parawanami, najwyraź niej po to, by odgrodzić ich imprezę (przynajmniej to rozumieliś my).

W koń cu zobaczyliś my Morze Czerwone, jednak przypomniał o nam nasze Morze Czarne, zwł aszcza przy tak ponurej pogodzie i jakoś wyglą dał o jak nasze. Powiedział em koleż ance, ż e "wraż enie jest jak. . . Kontynuował a moją myś l. . . "jak w raju? ", ale nie zgadł a. Moje wraż enie był o inne: jakbyś my nigdzie nie wyjeż dż ali, tylko po prostu zawę drowali do jednego z naszych sanatorió w, jednak palmy są trochę bardziej egzotyczne, ale poza tym… wydaje się , ż e to nic specjalnego.
Zbliż ał a się pora obiadu, a my ruszyliś my do restauracji, a poza tym byliś my już doś ć gł odni. Przy wejś ciu powitał nas zaprzyjaź niony administrator, kelnerzy krę cili się po sali, przy dł ugich stoł ach z naczyniami, jak ż oł nierze, jednak byli kucharze w ś nież nobiał ych mundurach, starają c się przewidzieć naszą zachciankę . Tak, musiał em przeoczyć bardzo waż ny punkt: pomocnicy to tylko mę ż czyź ni! Generalnie odniosł em wraż enie, ż e rozmnaż a się tu tylko populacja mę ska.
Nasze oczy uciekał y od obfitoś ci jedzenia.
Nie tylko byliś my gł odni, ale naprawdę chcieliś my spró bować wszystkiego. Biorą c talerz, zaczę liś my zbierać cał kiem sporo, ale wkró tce znaleź liś my na naszym talerzu podobień stwo do piramidy Cheopsa. W procesie degustacji jedzenia zrozumieliś my, co jest dla nas wł aś ciwe, a co moż na spokojnie zignorować . Z piramidy Cheopsa pozostał y ruiny Unasa, ponieważ . do czyszczenia, zgodnie z naszym rosyjskim zwyczajem, talerz nie był wystarczają co mocny. Peł ni, niemal usatysfakcjonowani ż yciem, ruszamy rozwią zać problem dzielenia naszego „mał ż eń skiego ł oż a”. Gdzieś sł yszeliś my, ż e jeś li dasz portierowi od 10 do 30 dolaró w, to bardzo szybko moż na rozwią zać „problem mieszkaniowy”. Wł aś nie to zrobiliś my. Zdecydowanie poszedł em do recepcjonisty, wrę czają c 10 dolaró w niezauważ ony przez innych, ponieważ . nie liczyliś my na duż ą kwotę i nigdy nie wiadomo za co jeszcze trzeba zapł acić . Recepcjonista chę tnie wzią ł pienią dze i, jak mó wi Zadornov, „mą dry goś ć na to zarobił ”, wrę czył mi klucz w kilka sekund. Z radoś cią pospieszył em, aby zbadać nasze nowe mieszkanie i ku mojemu przeraż eniu stwierdził em, ż e jest to dwupokojowy apartament ze wspó lnymi drzwiami. Teraz, gdybyś my od razu dali nam taki z koleż ankami (o co prosiliś my, gdy się osiedlaliś my), to taka okolica po prostu by nas bajecznie uszczę ś liwiał a. Tu sytuacja jest „AH”, bo to te dź wię ki sł ychać na zewną trz drzwi. Opowiedział em o tym zdarzeniu koleż ance, na któ rą był a już bardzo oboję tna po przyję tym „bulgotaniu” i powiedział a, ż e ​ ​ tu mieszkamy. Przybywają c ponownie na recepcję , poprosił em o kolejny numer, zdają c sobie sprawę , ż e nikt nam nie odda pienię dzy, na co recepcjonistka powiedział a, ż e ​ ​ wszyscy mamy takie „klubowe” pokoje, ale innych nie ma, jest jeden, ale coś jest z nim ź le, tak, a znajduje się na pierwszym pię trze i moż e być gotowy pó ź niej. Wtedy nie rozumiał em, co to znaczy na pierwszym pię trze! Okazuje się , ż e ze wzglę du na wszelkiego rodzaju peł zają cych mieszkań có w, z wyją tkiem turystó w, lepiej jest znajdować się wyż ej, podobno tam nie docierają , nie czoł gają się .

W holu przy stoliku Anekstura zobaczył am znudzoną hotelową przewodniczkę Karinę , z któ rą obiecano nam spotkanie na jutro. Có ż , pomyś lał em: „Wł aś nie tam to mam! Poznajmy się dla jednego! Wł aś ciwie nie jestem zł ą ciocią i bez duż ych roszczeń . Pragnę zaznaczyć , ż e pracują c w branż y turystycznej mam jasne wyobraż enie o obecnej sytuacji i jak się z niej wydostać , aby „wilki był y nakarmione, a owce bezpieczne”.
Karina niechę tnie podniosł a wzrok znad swojego nudnego zaję cia i poszł a za mną do recepcji, gdzie ta historia miał a się rozwią zać . Po przedstawieniu cał ej sytuacji i zadaniu pytania „Dlaczego nie ostrzegasz turystó w przed takim noclegiem”, Karina odpowiedział a oboję tnie, ż e nie ma bezpoś redniego zwią zku z noclegiem.
-Lubię to? Nie przestał em się oburzać , a kto w tym przypadku jest spokrewniony? W koń cu wszystkie te kwestie są omawiane z klientem „na brzegu”. Wyglą da na to, ż e Karina się obraził a i zaczę ł a „wpadać na mnie”. Pomyś lał em: oczywiś cie najlepszym sposobem obrony jest atak. Nie stają c się bardziej trują cym dla mojego ż ycia, przeprosił em za swoją wytrwał oś ć i poszedł em do swojego pokoju z jednym pragnieniem, aby jak najszybciej zasną ć i zapomnieć o tym koszmarze.
Ku najwię kszej radoś ci poranek zapowiadał sł oneczny upalny dzień . Po ś niadaniu udaliś my się na plaż ę . Waż ny! Przy zameldowaniu wydawane są karty, w zamian za któ re raz dziennie otrzymujesz rę cznik plaż owy, jeś li go zgubisz, bę dziesz musiał zapł acić.50$!
W oknie domku na plaż y przywitał nas sympatyczny Arab, spytany „jak się masz? ” wydaje się , ż e na naszych czoł ach jest napisane, ż e jesteś my Rosjanami i nie czekają c na odpowiedź , dał nam rę czniki. Po kró tkim plaż owaniu udaliś my się na spotkanie z naszym hotelowym przewodnikiem.

Karina na począ tek powiedział a nam, ż e moż emy skorzystać z usł ug innego hotelu Sunrise, na terenie, na któ rym pracują animatorzy, ponieważ te dwa hotele mają tego samego wł aś ciciela. Nastę pnie przewodnik hotelowy ostroż nie ostrzegł , ż e nie moż na samodzielnie wydostać się do miasta, aby unikną ć nieprzyjemnych sytuacji i korzystać z transportu tylko w hotelu. Nastę pnie dał a nam listę wycieczek do przeczytania, ostrzegają c, ż e kupowanie wycieczek w mieś cie i na plaż y nie jest bezpieczne. Coś w tej historii wzbudził o w nas wą tpliwoś ci i odważ yliś my się sprawdzić , czy tak jest? Mimo wszystko jest nas czterech, walczmy!
Zdecydowaliś my się na samodzielną podró ż do Hurghady. Wracają c obok recepcji, wczorajszy recepcjonista "Kakleva" (nazywaliś my go tak, z uwagi na to, ż e podczas rozliczenia wypowiedział imię jednego z nas i bardzo nam się to podobał o, bo był o to odbierane przez ucho "Jak fajnie, czyli super! ” powiedział , ż e moż emy przenieś ć się do tego samego obiecanego pokoju. Po prostu nie mogł em uwierzyć wł asnym uszom i pomyś lał em: ż ycie staje się coraz lepsze i jaki to mił y tragarz, któ rego był em gotowy wczoraj zabić !
Po uzgodnieniu z kierowcą jednej z taksó wek, któ ra zatrzymał a się na drodze o cenie 4$, pojechaliś my do Hurghady
Wyglą da na to, ż e kierowca trochę oszukał , a moż e nie wyjaś niliś my mu tego w ten sposó b, bo tak naprawdę nie wiedzieliś my, doką d jedziemy. Kró tko mó wią c, przywió zł nas do starej Hurghady. Poza nami na ulicach nie był o turystó w, podobnie jak na jednym bazarze, a my naturalnie wysadziliś my senne ż ycie „starych” Hurghady. Nadal bę dzie! Wyobraź sobie cztery mł ode panie we wł asnym soku i bez ochrony. Sprzedawcy wybiegali z każ dego sklepu i oferowali nam coś , albo chwytają c za rę ce, albo wyjmują c towar, albo wpychają c się do eskorty. Poczuliś my się trochę nieswojo: uliczki są wą skie, nigdzie poza nami nie był o Europejczykó w, ale ciekawoś ć skł onił a nas do „przerzucenia się ” przez kilka sklepó w. Kupiliś my trochę drobiazgó w, pró bowaliś my znaleź ć biuro podró ż y, ale bezskutecznie, i zdecydowaliś my, ż e musimy się wybrać w bardziej cywilizowane miejsce. Taksó wka za 2$ zawiozł a nas do nowej Hurghady. Och, tu ż ycie toczył o się peł ną parą ! A co najważ niejsze, poznaliś my wielu wł asnych. To taki cud. Niejednokrotnie zadawaliś my sobie pytanie: ską d bę dą wiedzieć , ż e jesteś my Rosjanami. Co napisaliś my na naszych czoł ach? Na co miejscowi odpowiedzieli nam „jesteś bardzo pię kna! ” Trudno był o w to uwierzyć , ale na ulicach Hurghady naszych ł atwo był o rozpoznać , rzeczywiś cie, na tle obcokrajowcó w i aborygenó w, my Sł owianie mamy coś wyją tkowego.

Naszym celem był o znalezienie biura podró ż y. Okazał o się , ż e znajdują się one na terenie McDonalda. Aby to zrobić , trzeba był o przejś ć przez ulicę . Ruch był jak mrowisko. Co ciekawe, nie ma tu ż adnych znakó w drogowych, nie ma też sygnalizacji ś wietlnej, nie ma też znanych naszym oczom ś cież ek zebry! Tutaj skrzyż owania są oznaczone metalowymi wybojami na drodze, a jeś li zdą ż ysz postawić stopę na jezdni, aż zostanie ona przekroczona, przepł yw samochodó w natychmiast się zatrzymuje. A co jeś li, bę dą c bardzo ostroż nym, moż esz stać cał ymi dniami bez przechodzenia z punktu "A" do punktu "B".
Mó j syn naprawdę by to polubił . Z pewnoś cią zauważ ył by, ż e nie jest to chaos, ale porzą dek nieliniowy!
Z ł atwoś cią znaleź liś my kilka agencji, poró wnaliś my ceny i ustaliliś my to, co wydawał o nam się bardziej atrakcyjne cenowo i ż yczliwoś ć pracownika agencji Reda. Agencja nazywa się Royal Dream Tours. Wspominają c przeraż ają ce historie naszego przewodnika, zaż ą daliś my licencji na ś wiadczenie usł ug wycieczek, a Reda uprzejmie nam ją udostę pnił a. Nauczeni mał ym doś wiadczeniem (ż e w tym kraju trzeba się targować ), rozgrzani ekscytacją , zaczę liś my negocjować cenę , na co Reda z uś miechem powiedział a: „ukraiń ska mafia”. Zadowoleni z siebie, otrzymawszy bilety w poż ą danej przez nas cenie, ruszyliś my w podró ż po mieś cie. Nastró j był ś wietny.
W hotelu o pię knej nazwie „Festival Le Jardin & Riviera Festival”, opró cz obfitej kolacji, mieliś my wieczorny program pokazowy z udział em naszych animatoró w. W sali klubowej był o wielu rodzicó w z dzieć mi, zakochanych par, mł odych dam takich jak my, osó b starszych. . . jednym sł owem kontyngent był najbardziej zró ż nicowany pod wzglę dem wieku i narodowoś ci. Dokł adnie o 21.30 zabrzmiał y wesoł e sygnał y wywoł awcze muzyki klubowej, mł ody artysta wyszedł z bł yskiem i bł yskiem w oczach i zaczą ł witać się w kilku ję zykach. Emanował a z niego niesamowita pozytywna energia. Jakby cał ym sobą powiedział : „Nał aduj się , nie wstydź się , jestem baterią energetyzują cą ”. Ludzie aktywnie reagowali, klaskali i na okrzyk artysty „All inclusive! ” lawina oklaskó w nie ustał a. Potem rozpoczą ł się wystę p na pierwszy rzut oka niezbyt misterny, ale bardzo profesjonalny, po któ rym nastą pił a interaktywna gra z publicznoś cią , a nastę pnie finał owa czę ś ć taneczna.

Grupa animatoró w, w tym trzy nasze (blade) dziewczyny, ustawił a się razem i rozpoczę ł a taniec klubowy. Dzieci chę tnie wł ą czył y się do akcji i umieję tnie powtarzał y rytmicznie za animatorami, starają c się ich we wszystkim naś ladować . Bawiliś my się i dobrze, jakbyś my byli na fieś cie!
Nie ma sensu szczegó ł owo opisywać każ dego dnia naszego pobytu, ale oto kilka atrakcji, myś lę , ż e ciekawie bę dzie się tutaj zastanowić .
Animatorzy przez cał y czas angaż owali się w turystó w bez wzglę du na wiek, narodowoś ć , dł ugoś ć nó g, kolor wł osó w i kolor oczu! Poranek rozpoczą ł się od gimnastyki, nastę pnie pł ynnie przekształ cił się w „taniec brzucha”, aqua aerobik, bochu, siatkó wkę , trening na symulatorach: „all inclusive” „wszystko w cenie”! . Bary i kawiarnie "all inclusive" "wszystko w cenie" dział ał y na terenie hotelu od 10.00 do 24.00! .
Uś miechnię ty i pomocny personel po prostu ską pał nas swoją uwagą i troską
Nastę pnego dnia dowiedzieliś my się od dwó ch naszych koleż anek, ż e wybrał y się na wycieczkę „Rajskie Wyspy” z powyż szego biura podró ż y. Autobus przyjechał po nich do naszego hotelu o wyznaczonej godzinie i w ten sam sposó b odwió zł ich z powrotem. Z ekscytacją dzieliliś my się wraż eniami z wyjazdu i cieszyliś my się z tego, co zobaczyliś my, oraz z tego, ż e nie popeł niliś my bł ę du w wyborze agencji.
Mó j przyjaciel i ja spę dziliś my cał y dzień na terenie hotelu, gdzie ć wiczyliś my, uczyliś my się tań ca brzucha, robiliś my aqua aerobik, umawialiś my sobie sesję zdję ciową , jednym sł owem: był o morze wraż eń i nie mieliś my czasu na nudę . Wieczó r zakoń czyliś my ró wnie aktywnie w sali klubowej. Teraz zrozumiał am na pewno, ż e jesteś my w niebiań skim miejscu i musimy cieszyć się każ dą chwilą !

Dzień pó ź niej mieliś my zaplanowaną wycieczkę do Luksoru, ale ponieważ zdarzył a się nieprzewidziana okolicznoś ć , musieliś my albo zrezygnować z podró ż y, albo przesią ś ć się na inną iw zwią zku z tym ponownie musieliś my udać się do Hurghady. Agencja nie miał a ż adnych pytań i wszystko został o zrobione zgodnie z naszym ż yczeniem, jesteś my „mafią ukraiń ską ”!
Podró ż do El Gunna był a fantastyczna. Najpierw pł ynę liś my statkiem, potem ł odzią spacerowaliś my wzdł uż kanał ó w, podziwiają c oazy, któ re 20 lat temu był y opustoszał ym miejscem. Po zatrzymaniu się na koralowych wyspach z zapał em i ż ą dzą przygody sami sprawdziliś my, czym jest snorkeling (niem. Schnorchel – rurka do oddychania) – rodzaj pł ywania pod powierzchnią wody z maską i rurką do oddychania, a zazwyczaj z pł etwy.
Podziwialiś my koralowce i egzotyczne ryby, potem poszliś my na ryby, tań czą c na pokł adzie przy akompaniamencie „na ż ywo” muzyki lokalnych muzykó w.
Wydawał o się , ż e byliś my we wspaniał ym ś nie i nie chcieliś my się obudzić !
Po powrocie do „bazy” zaczę ł o się spł ywanie bł ota, któ re zdarza się w Egipcie raz na pię ć lat! Nieco pó ź niej z wiadomoś ci dowiedzieliś my się o poszkodowanych turystach, wś ró d któ rych sami mogliś my być , ale szczę ś liwym trafem nie staliś my się nimi.
Ś cież ki w hotelu zamienił y się w weneckie kanał y, a gondolierzy byli już w pogotowiu, jakby zaczarowani, wyroś li zniką d, jednak zamiast gondoli zostali uzbrojeni w urzą dzenia do wypę dzania zł ego ducha ż ywioł u. Do poł udnia prawie wszystko był o w porzą dku.

Kolację poż egnalną zjedliś my nie w ś wietlicy, ale w chiń skiej restauracji, nawiasem mó wią c, to też był o w naszym programie i nie trzeba był o nic pł acić . Z recenzji sł yszeliś my, ż e jest nudno, zdję cia na naszych oczach się nie zmieniają . Jak ł atwo się domyś lić , bawiliś my się dobrze. Znowu wymyś liliś my rozrywkę dla siebie, kelnerzy pomocnie odpowiadali na nasze drobne proś by, a szef kuchni restauracji Samy w ramach premii za naszą zabawę poczę stował nas naleś nikami z lodami (od szefa kuchni).
Myś lę , ż e powiedzenie „jeś li chcesz być szczę ś liwy – bą dź szczę ś liwy” zawiera coś w rodzaju: „to, co czujesz, zależ y od ciebie” – jeś li chcesz być (czuć się ) szczę ś liwy – znajdź sposó b (powó d) do radoś ci!
Nie przypadkowo opisuję szczegó ł y, są dla tych, któ rzy po raz pierwszy wybierają się do Egiptu. Teraz masz szczegó ł owe wyobraż enie o mieszkań cach, obsł udze, hotelu. Gdybym wiedział a to wszystko z gó ry, to patrzył abym przez palce na wiele drobiazgó w i nie tracił abym czasu na doś wiadczenia!
Nie chciał em wracać do domu, a pierwsze wraż enie lotniska był o teraz inne, wydawał o się o wiele lepsze i bardziej przyjazne. Zamiast emocji, któ re ogarnę ł y mnie po przyjeź dzie, był y teraz inne: ogarnę ł a ich wdzię cznoś ć i uczucie, z któ rym chcę wró cić . No i wreszcie ostatnim akordem gł ó wnym naszej podró ż y był spiker lotniskowy, któ ry ł amanym rosyjskim nadawał , ż e lą dowanie na lot do Moskwy się koń czy i ostrzegł pasaż era, któ ry się nie pojawił , ż e był o 5 minut, 2 minuty wcześ niej wejś cie na pokł ad „Lą dowanie leci wcześ niej” . Tutaj po prostu wybuchamy ś miechem.
Ż egnaj Egipt, ż egnaj Hurghada, naprawdę cię polubiliś my, mamy nadzieję , ż e ty też nas lubisz!

Do tego przypadku odnosi się wię c powiedzenie: „spotykaj się ubiorem, odwijaj umysł em”. Dokł adnie w hotelu Festival Le Jardin & Riviera Festival wszystko jest zorganizowane zgodnie z ideą , ale czynnik ludzki zawsze musi być uwzglę dniony. Wszyscy jesteś my ludź mi, wszyscy jesteś my ludź mi!
Zapomniane sł owa, wymazane twarze z pamię ci, wiele zapomnianych, ale wraż enia pozostają ! Moje wraż enie, podobnie jak wraż enie moich przyjació ł , pozostał o bajeczne!
Niech ż adne drobiazgi nie zepsują Ci wakacji!
Wesoł ych podró ż y i niezapomnianych wraż eń! ! !
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał