Odpocznij w Bukowelu
Ponury styczniowy dzień z deszczową pogodą mó gł być tylko rozjaś niony przez nagł ą dobrą wiadomoś ć . To ona zgodził a się wyjechać na wakacje do oś rodka narciarskiego. Od dawna chcieliś my się gdzieś znaleź ć , ale wcią ż nie znaleź liś my okazji. Nie zastanawiali się nad pytaniem „gdzie jeź dzić na nartach”, odpowiedź jest oczywista - Bukovel. Po kró tkim namyś le postanowiliś my zaprosić do siebie kilku znajomych. W koń cu firma jest fajniejsza. Szczę ś liwym zbiegiem okolicznoś ci wielu pozytywnie odpowiedział o na zaproszenie i był o gotowych do rozpoczę cia jazdy na nartach nawet jutro.
Po kilku dniach postanowiliś my zaczą ć szukać hotelu, aby pó ź niej nie był o za pó ź no. I był a to bardzo mą dra decyzja. Już przy pią tej odmowie „Brak miejsc” stał o się jasne, ż e „pachnie smaż onymi rzeczami”… Miejsca był y tylko w drogich hotelach lub pokojach „Lux” w mniej lub bardziej tanich. Ale chę ć ucieczki z dusznego Kijowa i bycia razem był a wystarczają co duż a – postanowiliś my nie zatrzymywać się . W koń cu nasz biznes odnió sł sukces i udał o nam się znaleź ć kilka hoteli, któ re nie został y jeszcze zarezerwowane w ż ą danych terminach.
Kolejnym tematem „na porzą dku dziennym” był a sprawa naszego transportu. Wcześ niej jeź dził em ze znajomymi wynaję tym autobusem, ale teraz sytuacja był a inna… Jak mó wią „zgodnie z prawem podł oś ci” na dziesię ciu, któ rzy chcieli jechać , został o nas czworo – dwie pary. Z jednej strony ł atwiej był o znaleź ć hotel, w któ rym moglibyś my wszyscy razem zamieszkać , z drugiej strony zamó wienie samochodu na Bukovel iz powrotem był o nieracjonalnie drogie. Po chwili namysł u uznaliś my, ż e jazda pocią giem wcale nie jest gorsza, a jeszcze wygodniejsza i bardziej romantyczna. . . Przecież jechaliś my 14 lutego. . .
Tak wię c, pokonują c wszelkie trudnoś ci, prawie miesią c przed wyjazdem, udał o nam się jeszcze zarezerwować hotel i byliś my niesamowicie zadowoleni z dostę pnoś ci miejsc dla czterech osó b w jednym przedziale w obie strony.
Dł ugie dni oczekiwania sprowadzał y się do codziennej kontroli reż imu temperaturowego w oś rodku narciarskim i ś linienia się na widok zdję ć z kamer internetowych Bukovel… Sny o trzech dniach szalonej jazdy w cią gu dnia i niekoń czą cej się czuł oś ci rano i wieczorem speł nił y się nasza wyobraź nia z czę stotliwoś cią godziny… Dzię ki Bogu, praca rozpraszał a…
W dniu wyjazdu najtrudniej był o nie podskakiwać na krześ le od napł ywają cej co minutę adrenaliny (jakoś nie zrozumieją w pracy)… A teraz nadszedł dł ugo wyczekiwany 17.00 pią tek. I wł aś ciwie wszystko, o czym bę dę mó wił pó ź niej, przeleciał o w mgnieniu oka.
Wskoczywszy do taksó wki, dotarliś my na stację kolejową , gdzie czekali już na nas nasi znajomi. Pocią g Kijó w-Iwano-Frankiwsk odjechał o 19.16. O dziwo mieliś my czysty, ciepł y i naprawiony wagon przedział owy.
Pierwszy przypł yw szczę ś cia zdarzył się wł aś nie w pocią gu. . . Nic nie moż e się ró wnać pocał unkom i zasypianiu w uś cisku z ukochaną osobą przy odgł osie kó ł i lekkim koł ysaniu samochodu, gdy w cieniu unoszą się krajobrazy. . .
Po przyjeź dzie do Iwano-Frankiwska o sió dmej rano najpierw trzeba był o znaleź ć busa do Jaremcza (tam znajdował się nasz hotel). Nie był o to trudne. Co metr od dworca jeź dził y w tym kierunku minibusy, a im dalej od dworca, tym taniej… Postanowiliś my nie jechać do ostatniego i nie stać w szalonej kolejce. Ustalono, ż e cena 30 UAH. cał kiem z nas zadowoleni, zał adowaliś my się do zaparkowanego w pobliż u minibusa. Droga do Jaremcza zaję ł a nie wię cej niż pó ł torej godziny. Za mał o snu po pocią gu, kto spał , kto sł uchał muzyki, kto patrzył na zbliż ają ce się szczyty oś nież onych gó r. Jaremcze spotkał o się z iś cie zimową pogodą ze ś niegiem i mrozem.
Hotel Shafran, któ ry zarezerwowaliś my wcześ niej, znajduje się.30 metró w od dworca autobusowego i 50 metró w od dworca kolejowego. Czteropię trowy domek z czerwonej cegł y i goś cinni gospodarze zaszczepili jeszcze wię kszą pewnoś ć , ż e reszta się dobrze uł oż y. Ja i moi przyjaciele zostaliś my umieszczeni na ostatnim pię trze w dwó ch przytulnych pokojach. Pokoje był y doś ć duż e i dobrze wyposaż one. Ś ciany i sufit są obite drewnem, co dodał o jeszcze wię cej odwagi i poczucia, ż e jest się na zachodniej Ukrainie. Minus, ż e w pokoju nie jest tak ciepł o, jak byś my chcieli, został anulowany na widok duż ego ł oż a mał ż eń skiego. Z okna w pokoju był pię kny widok na oś nież one gó ry i mał e drewniane domki u ich podnó ż a. Szczegó lnie romantyczne był o okno w ł azience, wychodzą ce na linię kolejową , gdzie zatrzymywał y się pocią gi. Za każ dym razem, gdy szł am pod prysznic, miał am okazję poczuć się jak niedź wiedź olimpijski, któ ry ż egluje i spotyka pocią gi w zmodyfikowanym kostiumie Adama - bez liś cia.
Po zał oż eniu sprzę tu narciarskiego udaliś my się na poszukiwanie transportu do Bukowela. Z dworca autobusowego co pó ł godziny odjeż dż ają regularne minibusy, któ re kosztują.10 UAH. a za 45 minut „domchat” Cię do dworca autobusowego Bukovel. Istnieje wygodniejszy sposó b dotarcia do wybranego punktu, ale mniej ekonomiczny - taksó wka. Taka przyjemnoś ć bę dzie kosztować.150 UAH. jednokierunkowa. Postanowiliś my zakosztować cał ego uroku wypoczynku mł odzież y i pojechaliś my komunikacją miejską . Po prawie godzinie stania na jednej nodze w „wannie na kó ł kach”, po przybyciu do Bukowela zdaliś my sobie sprawę , ż e to raj na ziemi. Dojś cie do gł ó wnego wycią gu nr 5 zajmuje okoł o siedmiu minut. I w tym znaleź liś my swoje plusy: rozgrzaliś my się przed jazdą na nartach, zajrzeliś my do najdroż szych hoteli w regionie, cieszyliś my się pię knem stromych stokó w, a jeszcze był czas na uspokojenie tych, któ rzy jeż dż ą po raz pierwszy, dla kogo te stoki był y ucieleś nieniem poł amanych nó g, ramion i innych czę ś ci ciał a. . .
Kupiwszy karnet narciarski (pó ł dnia (od 12.30 do 16.30) - 194 UAH), wybraliś my się po zestawy narciarskie. Wykwalifikowani pracownicy natychmiast podnieś li odpowiednie buty, narty i kijki. Za to wszystko zapł aciliś my 125 UAH/dzień . Jeś li chodzi o nasze buty, to odkł adają je do celi za 20 UAH / dzień .
Ponieważ jest nas czworo, moja dziewczyna po raz pierwszy zaczę ł a jeź dzić na nartach, koleż anka po raz drugi, ja i dziewczyna koleż anki jeź dzimy normalnie - postanowiliś my zaczą ć od kilku zjazdó w na stosunkowo ł atwej skoczni 5V. Kiedyś myś lał em, ż e są trzy rzeczy, na któ re moż na patrzeć bez koń ca: woda, ogień i to, jak ktoś pracuje. Ale wł aś nie na zjeź dzie zdał em sobie sprawę , ż e jest jeszcze jeden bardzo zabawny widok - kiedy począ tkują cy pró bują nauczyć się jeź dzić i robić takie piruety, któ rych zazdroś cił aby nawet Maja Plisiecka. Ale bez tego nigdzie. Gdyby wszyscy od razu jechali perfekcyjnie, nie poczuliby zwycię stwa nad sobą . Pokonują c niekontrolowany ś miech, zaczą ł em uczyć podopiecznego podstaw jazdy na nartach. Widzą c znaczną redukcję upadkó w, mił o był o wiedzieć , ż e mó j nauczyciel mimo wszystko nie był taki zł y. Po tym, jak mł ody narciarz pokonał zjazd i wyraził chę ć powtó rzenia, zdał sobie sprawę , ż e moż e bezpiecznie puś cić ją samą . Biorą c za partnera dziewczynę znajomego ruszamy na podbó j trudnych (czarnych) tras, by cieszyć się szaloną jazdą , szybkoś cią i nieopisanym pię knem stokó w, któ re niczym paję czyna znajdują się na stokach Karpat.
Zakoń czył się pierwszy dzień na nartach. Po przekazaniu sprzę tu narciarskiego zadowoleni i zmę czeni udaliś my się na przystanek autobusowy. Ku naszemu „wielkiemu szczę ś ciu” wszystkie minibusy i autobusy był y zapeł nione po brzegi. Postanowiliś my nie brać taksó wki i nadal pró bować wyjechać z tań szą opcją . Niespodziewanie dla siebie i dla innych podjechał minibus i zaproponował , ż e dotrze do Jaremcza za 20 hrywien. Gdy wró ciliś my do hotelu, był o już ciemno i moż na był o zobaczyć miasto nocą , któ re, o dziwo, był o udekorowane wieloma girlandami i lampionami.
Ponieważ nie wzię liś my pod uwagę , ż e obiady i ś niadania w hotelu trzeba był o wcześ niej zamawiać , wieczorem musieliś my udać się do najbliż szego supermarketu (50 m) po jedzenie i wino na grzane wino. zamó wił em ś niadanie wieczorem. Postanowiliś my zjeś ć kolację z przyjació ł mi w pokoju. Po zakupie wszystkiego, czego potrzebujesz i powrocie do pokoju, zdali sobie sprawę , ż e nie mają sił y, aby zrobić grzane wino, ale nie zdenerwowali się tym i wypili wino w pierwotnej postaci. Po wypiciu wina udaliś my się do naszych pokoi, z któ rych przez kolejną godzinę sł ychać był o ś miech. Bardzo zabawnie był o patrzeć na siebie, a raczej liczyć siniaki.
O dziewią tej rano, pokonują c bó l i chę ć spania, musiał am zejś ć na ś niadanie. Jak się spodziewaliś my, dania był y cał kiem smaczne. Nie na co dzień moż na skosztować pierogó w z ziemniakami i skwarkami.
Drugi dzień na nartach zapowiadał się jeszcze ciekawiej i obfitował w wydarzenia. W koń cu począ tkują cy już dobrze jeź dzili. Tuż obok przystanku autobusowego zobaczyliś my napis „Wypoż yczalnia nart”. Okazał o się , ż e wypoż yczenie kompletu sprzę tu narciarskiego w Jaremcze kosztuje tylko 50 UAH. Rozbudzone pragnienie ekonomii znó w nas ogarnę ł o. Zabrawszy wszystko, czego potrzebowaliś my, postanowiliś my udać się na wycią gi narciarskie w naszych butach narciarskich. I ta decyzja był a naprawdę odważ na. Do czasu, gdy wieczorem zwró ciliś my sprzę t, prawie urosliś my razem z butami, bo z powodu spuchnię tych nó g zdejmowanie ich był o poza zasię giem fantazji.
Pozostają c w „obł ę dnej rozkoszy” z ostatniej podró ż y do wycią gó w minibusem w pozie czapli, postanowiliś my za wszelką cenę przejechać się na siedzą co. Wszystkie minibusy przyjechał y już peł ne, ale nie poddaliś my się . Przypadkowy towarzysz podró ż y w minibusie postanowił nas zawieź ć za 20 UAH. na osobę , co nas niesamowicie uszczę ś liwił o. Jakie to był o szczę ś cie jechać imponują co wylegują c się na skó rzanych siedzeniach.
Przybywają c do Bukowela znó w musieliś my pokonać odległ oś ć od przystanku do 5 wycią gu. Podró ż trwał a pię tnaś cie minut. Bo przecież nie tylko musiał am chodzić w butach narciarskich, a to, uwierz mi, nie jest takie proste, nie tylko nosić narty i kijki, ale też ł apać zadowolone uś mieszki ludzi chodzą cych w ludzkich butach. Na szczę ś cie nie byliś my jedynymi - ekonomistami. Kiedy dotarliś my do wycią gu, nie wszyscy chcieli jeź dzić , ale gó ry zdawał y się nas do nich zapraszać (a moż e to był y halucynacje). Ogó lnie ś pieszyliś my się , aby zarobić pienią dze i uzupeł nić kolekcję siniakó w. Pogoda był a niesamowita. Ś wiecił o sł oń ce. Praktycznie nie był o wiatru. Wznoszą c się na wycią gu moż na był o zobaczyć pię kno Karpat.
Po dostatecznym przetoczeniu postanowiliś my coś przeką sić w jednej z chatek, znajdują cych się na szczycie gó ry. Po zamó wieniu zestawu obiadowego przynieś li nam polowania na kieł baski lekko podsmaż one na grillu, ziemniaki w mundurkach i suró wkę z kiszonej kapusty. Albo ze wzglę du na ś wież e powietrze, albo z gł odu, ale obiad wydał nam się bardzo smaczny. Czas uciekał i wszyscy poszliś my razem wzdł uż innego stoku, któ ry był bliż ej przystanku autobusowego.
Droga do domu okazał a się udana, bo prawie od razu udał o nam się wsią ś ć do busa. Oczywiś cie chę ć zdję cia butó w był a po prostu tł umiona jego uporem, ale jego zimnokrwisty umysł przypomniał mu, ż e gdyby teraz je zdją ł , nie był by już w stanie ich zał oż yć . Ale kiedy potem zakł adasz swoje pozornie masywne, ciepł e buty, wydaje się , ż e jesteś w kapciach, no, albo w Czechach.
Po przyjeź dzie do hotelu czekał a na nas kolacja. Oczywiś cie wiedział am, ż e my, Ukraiń cy, mamy hojną duszę , ale po co tak… Jedną porcję obiadu moż na był o spokojnie zabrać za dwie, bo zawierał a zupę , kotlet z kaszą gryczaną i skwarkami, a takż e sał atkę . Wszystko jest bardzo smaczne.
Ponieważ nastę pnego dnia jest 14 lutego, moja przyjació ł ka i ja postanowiliś my, zgodnie z oczekiwaniami, rano dać naszym dziewczynom kwiaty. Zdają c sobie sprawę , ż e ś niadanie jest o dziewią tej rano, a wstawanie o sió dmej i chodzenie po kwiaty przekraczają nasze sił y, postanowiliś my wymyś lić historię , ż e chcemy rano napić się piwa i pod tym pretekstem pojechać do straganu z kwiatami, aby Podobał o mi się pierwszego dnia. Tak to wszystko się stał o. Rano, każ dy wchodzą c do swojego pokoju, widzieliś my dziewczyny z wyraź nym niezadowoleniem na twarzach, mó wią ce, ż e „tylko alkoholicy piją rano piwo”. Jak mił o był o zobaczyć uś miech na twarzach naszych bliskich, gdy zobaczyli temat „porannego kaca”.
Wieczorem chcieliś my iś ć do jakiejś restauracji. Goś cinni mieszkań cy Jaremcza doradzili nam chatę „U Jakowa”. Znajduje się w centrum miasta. Ponieważ nie był o wolnych stolikó w, kiedy dotarliś my do restauracji, poprosiliś my o zarezerwowanie jednego, gdy tylko ktoś wyszedł , a sami poszliś my do pobliskiej restauracji napić się wina. Wino miał o niesamowity, bogaty, urzekają cy smak ś cierek do stó p. Na szczę ś cie stolik w naszej kolybie zwolnił się po 20 minutach i szybko się tam przenieś liś my. Wraż enia z instytucji był y tylko pozytywne, jak za 400 UAH. nasza czwó rka zjadł a za duż o i rozgrzał a się koniakiem. Kuchnia pyszna, obsł uga mił a, wnę trze w odpowiednim stylu.
Nastę pnego ranka obudziliś my się w przygnę bionym nastroju, bo musieliś my wyjechać do Kijowa. W drodze do Iwano-Frankiwska znó w moż na był o podziwiać pię kno Karpat. Wą skie uliczki, mał e, a zarazem zadbane domy, ś wież e powietrze – te rzeczy wzajemnie się uzupeł niają i tworzą zł oż ony obraz zachodniej Ukrainy.