W Karpatach we śnie...

11 Styczeń 2013 Czas podróży: z 23 Lipiec 2012 na 28 Lipiec 2012
Reputacja: +61
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Nie wyobraż ał am sobie nawet, ż e tego lata trafię do cudownego miejsca zwanego Karpatami. Podró ż był a spontaniczna.

Moja mama ma dwutygodniowe wakacje, któ re planował a spę dzić nad Morzem Azowskim, ale w zwią zku z masowym wypuszczaniem ryb na wybrzeż u postanowił a pojechać w gó ry. Zaprosił a mnie, ż ebym pojechał z nią do towarzystwa. Wycieczkę zakupiono w dwa tygodnie. Nie zagł ę biał em się w trasę ani ż aden touroperator, wiedział em jedno – jadę w Karpaty!

Do Lwowa przyjechaliś my dzień przed wyjazdem. Pokó j dwuosobowy został zarezerwowany na noc w hostelu Mr. Schronisko jest hostelem, ale na jedną noc jest cał kiem do przyję cia, za dwie 180 UAH. i prawie w centrum miasta. Lwó w przywitał nas deszczem i chł odem, mimo ż e opuszczaliś my 35-stopniowy upał Doniecka. Zostawili rzeczy w hostelu i poszli pokazać mamie miasto. Był em we Lwowie już.3 razy i prawdopodobnie nigdy nie przestanę się nim cieszyć!


Staroż ytne uliczki, bruk, pię kna architektura, przytulne kawiarnie i nie tylko.

Niestety mapa przygotowana w domu i audioprzewodnik do zwiedzania nie pomogł y. Bardzo kł opotliwe jest trzymanie parasola i karty, sł uchanie przez odgł osy deszczu do sł uchawek. . Ogó lnie rzecz biorą c, tylko zwiedzanie zabytkó w centrum miasta. Nie mogliś my się powstrzymać od pojechania do Kryjó wki, chociaż moja mama zawsze martwił a się , ż e zostaniemy policzeni : ) A wieczorem zbliż yliś my się do nowego dla mnie miejsca Coffee-Mine. Lubię kreatywne podejś cie lwowskich instytucji i nie mogę się powstrzymać od zadowolenia z cen.

Dzień.1.

Wyjazd zaplanowano na 9 rano. Grupa (okoł o 25 osó b) zebrał a się na czas, a my wyszliś my nawet 10 minut wcześ niej.

Jurij Martyniuk został ogł oszony przewodnikiem w infoliś cie, ale z jakiegoś powodu wzią ł inną grupę , a pierwszego dnia mieliś my dziewczynę Martę - pozytywną osobę , udzielił a wielu ciekawych i przydatnych informacji, pró bował a od pierwszej minuty ustawić wszyscy gotowi na wspaniał e wakacje.

To był jedyny dzień na trasie, kiedy pokazano nam kilka filmó w dokumentalnych. We wszystkie pozostał e dni spę dziliś my okoł o 15 pieś ni ukraiń skich, powtarzanych w kó ł ko. Co nie zepsuł o reszty. Wię kszoś ć z tych piosenek usł yszał am po raz pierwszy i był y one tak zwane tematycznie i bardzo zakochane!

„Pó jdę w odległ e gó ry, na szerokie ł ą ki…”

Wszystkie te linijki z piosenek przenoszą mnie z powrotem do tych przyjemnych chwil podró ż y.

Pierwsza wycieczka odbył a się na skale Dowbusza.

Wspaniał e miejsce: las, ró ż nej wielkoś ci gł azy - od pó ł metra kamieni po skał y, na któ rych trenują wspinacze. Wedł ug Marty Oleksa Dowbush i jego straż nicy przez dł ugi czas mieszkali w tych lasach. Ciekawym momentem wycieczki był a wę dró wka, a raczej przeciskanie się przez czyś ciec.


Skał y po bokach zwę ż ają się do szerokoś ci dosł ownie 20-30 centymetró w i tak dalej przez pó ł tora metra, ale zaznaczę , ż e nawet mę ż czyź ni o sporej budowie dzielnie to pokonali : ) wszystkie kobiety. Ta trasa (okoł o 2 godzin w czasie) zjednoczył a grupę , wszyscy trochę zmę czeni, ale szczę ś liwi udali się na kolację do kawiarni, gdzie wszyscy zł oż yli wstę pne zamó wienie przed wycieczką . Dzię ki obsł udze za troskę o to, nie traciliś my czasu na czekanie, aż jedzenie zostanie przygotowane.

Nastę pnie przenieś się do wioski. Goszew i zwiedzanie klasztoru. Nie był o po nim zwiedzania, przeznaczono czas wolny na okoł o pó ł godziny, zwł aszcza opowieś ci o tym klasztorze nie pamię tam.

A na koniec – przeprowadzka do Iwano-Frankiwska.

Najpierw zameldowanie w hotelu „Nadiya”, potem kró tkie zwiedzanie centrum, bardziej nastawione na pokazanie miejsc na obiad, gdzie spró bować pysznych ciast i kupić pamią tki. Marta poż egnał a się z nami. Od drugiego dnia naszym przewodnikiem został Vladimir.

Trochę o hotelu. Moja mama i ja to lubiliś my. Czysto, stosunkowo nowe meble, w pokoju suszarka, mini barek, klimatyzacja. Warto dodać , ż e prawie przez cał ą wycieczkę , poza ostatnim dniem, towarzyszył a nam komfortowa temperatura – 25 stopni. Wię c klimatyzatory nie został y uwzglę dnione.

Dzień.2

Bufet wyś mienity, ludzie wynoszą cy jedzenie nie zostali zauważ eni: ) Zadowoleni z wyboru sokó w, pysznej kawy i ró ż nych wypiekó w. Mił oś nicy gę stego ś niadania - nie bę dą gł odni.

Już wracają c do Doniecka, obejrzał em program „Inspektor”, w któ rym Olya Freimut skrytykował a hotel. Có ż , moż e nasze proś by nie są tak duż e, a my nie jesteś my tacy wybredni.

Gdzieś o godzinie 9 wyprowadzili się.

W recepcji bez problemu kupił a znaczki, aby wysł ać pocztó wkę kupioną do mę ż a we Lwowie.

Jak mó wię od tego dnia, naszym przewodnikiem został Wł odzimierz (nie da się napisać jego nazwiska po rosyjsku). Z tego co rozumiem nie jest przewodnikiem sztabowym, trafił na drogę ratunkową jako osoba znają ca drogi i szlaki Karpat. Nie milczał w autobusie, pró bują c podzielić się ciekawymi informacjami o kulturze i tradycjach Huculszczyzny, opowiedzieć ciekawe historie. Dlaczego piszę , pró bował em się podzielić , ale ponieważ sprzę t audio w autobusie nie był na ró wni, a wiele z tego, co został o powiedziane, zniknę ł o za hał asem. Jeś li Marta mó wił a gł oś no i gł oś no, Woł odymyr nie chciał się wysilać , bo sam powiedział : „Nie chcę ł amać gł osu”.


Tego dnia w drodze do Jaremcza odwiedziliś my wodospad Bukhtovetsky. Wysoka na 15 metró w i szeroka na pó ł tora metra, zimna gó rska woda, ale w naszej grupie byli odważ ni ludzie, któ rzy pł ywali.

To, co mi się podobał o, podobnie jak w wię kszoś ci zabytkó w Karpat, to brak tł umó w turystó w, któ re stale obserwuję na Krymie.

Przy wodospadzie mieliś my okoł o pó ł torej godziny wolnego czasu. Gdyby wiedział a, przygotował a się do pikniku z wyprzedzeniem. I tak zanurzył a noż e w wodzie i podziwiał a naturalne pię kno i spokó j.

Nastę pny przystanek to drewniany koś ció ł ek, na zdję ciu dosł ownie 15 minut. Nastę pnie udaliś my się do Jaremcza, aby zamieszkać w hotelu „W Mariana i Nazarze”. Przytulny hotel, domowy typ, pokoje wykonane z drewna, miał a suszarkę do wł osó w, lodó wkę niestety nie był o. Ś niadania - herbata, kawa, wypieki, kieł basa i ser, sał atka, jogurt. Dla mnie jest smaczna i wystarczają ca, dla mę ż czyzn pewnie nie wystarczy.

Hotel znajduje się pię ć minut spacerem od rzeki i pię knych gó r, do gł ó wnej ulicy Jaremcze 15 minut spacerem.

O godzinie 4 wybraliś my się na kolejną wycieczkę - rzeką Prut do wodospadu Probiy.

Ten wodospad znacznie ró ż nił się od tego, co widzieliś my wcześ niej: szerokie, liczne kaskady o niskiej wysokoś ci, potę ż ne strumienie wody. Nie był o tu nic specjalnego do opowiedzenia, wię c to tylko 1.5 godziny wolnego czasu. Jest też duż y bazar z pamią tkami. Wiele produktó w z owczej skó ry i drewna. Wię kszoś ć prezentó w kupiono tutaj. Bardzo podobał y mi się skó ry ró ż nych zwierzą t na podł odze - ś rednia cena 300 UAH.

Tego dnia zjedliś my obiad w Jaremcze w "Piriż kowej" - ceny są ś mieszne. Cał y czas jedliś my kolację w kawiarni niedaleko hotelu.

Dzień.3

W tym dniu zaoferowano fakultatywne - element tej wycieczki - wspinaczkę na Mount Howerla. Cał a grupa wyszł a. Wę dró wka zaję ł a 4 godziny wejś cia i tyle samo zejś cia. Czas jest na szczycie.

Niektó rzy robili zdję cia, niektó rzy po prostu cieszyli się scenerią , a niektó rzy nawet urzą dzili sobie piknik z przygotowanymi karpackimi nalewkami (niestety nie pamię tam nazwy). Fizycznie dzień wydawał się trudny, ale też niezapomniany.


Gdybym miał pomysł , co nas czeka, nie odważ ył bym się zdobyć szczytu… Myś lał em, ż e bę dzie to spokojny spacer pod gó rę , naiwny : ) Wspinaliś my się ś cież ką o ś redniej trudnoś ci, był y tereny, któ re kiedy zawró cił em zaczą ł em odwracać gł owę . Woł odymyr zawió zł nas inną drogą (za dodatkową opł atą ), któ rą zazwyczaj nie jeż dż ą turyś ci. Udał o nam się wię c zobaczyć kolejny wodospad, bardzo wysoki i pię kny, ale czoł galiś my się takimi ś cież kami, ż e jest mał o prawdopodobne, abyś się kiedykolwiek odważ ył . Nogi nie są takie, potem nucił y, po prostu nie dał o się ich wyczuć ! W sumie teraz mam certyfikat podboju Howerli : )

Dzień.4

Nie mniej ciekawa jest fakultatywna „Zwiedzanie ludowych mistrzó w… z obiadem na ł ą ce”, jeś li pogoda nie szaleje. Cał a grupa poszł a ponownie.

Najpierw zatrzymaliś my się , ż eby obejrzeć skocznie narciarskie i nawet latem są one czynne, ale niestety tego dnia nie był o treningu.

Szkoda, ż e ​ ​ lubię oglą dać te zawody w Eurosporcie, ale niektó rzy turyś ci widzieli to po raz pierwszy i trudno im był o sobie wyobrazić , jaki to sport i kto musi gdzieś skakać: )

Nastę pnie na pó ł torej godziny udaliś my się do prywatnego „Muzeum ż ycia huculskiego, etnografii i instrumentó w muzycznych Romana Kumlyka”. Bardzo sympatyczni gospodarze, ciekawe historie o ż yciu i instrumentach muzycznych, wł aś ciciel sam grał na wszystkich instrumentach, a nawet stworzył grupę muzyczną czł onkó w grupy. Wycieczka był a fajna.

Potem zjedliś my huculski obiad w prawdziwej karpackiej rodzinie z Medovuhą (smaczna) i Genjorą (dostojnoś ć jest rzadkoś cią , ale podobno bardzo poż yteczną ), banoshem i inną kuchnią narodową.

Po poł udniu wycieczka specjalnie wyposaż oną cię ż aró wką na ł ą kę . Polonyna to ró wnina wysoko w gó rach, gdzie zwierzę ta wypę dzane są na pastwiska od wiosny do jesieni.

Tu zł apał a nas burza z piorunami i ulewa, niebo zasnuł y oł owiane chmury, nie zdą ż yliś my przejś ć.10 metró w, musieliś my wracać do auta. Oto jedyny ogromny minus dla naszego asystenta, gdy kierowca cię ż aró wki powiedział , ż e lepiej zjechać na dó ł , dopó ki droga nie zostanie zmyta, Wł adimir i pię ciolatek chę tni na spacer po ł ą ce, mimo pogody i reszty grupy pozostawionej w autobusie. Nie bez powodu baliś my się . Ale dzię ki Bogu zeszli z gó r bez incydentó w.


A ostatnim punktem dnia był a wizyta w Domu-Społ ecznoś ci, gdzie krę cono film „Cienie zapomnianych przodkó w”, mił e miejsce, ciekawa historia jednego z potomkó w wł aś cicieli tego domu. Teraz jest oczywiś cie muzeum. Z jakiegoś powodu pamię tam historię , ż e tylko tradycyjny stró j mł odej pary w Karpatach wymaga okoł o 25 tysię cy hrywien. A do tego jeszcze tydzień ś wię towania i cał a wioska jest zaproszona… och, to nie jest ł atwe zadanie…

Dzień.5

W programie tego dnia wycieczka „Szwajcaria Mykulychyń ska”. Tutaj zobaczymy jeden z najciekawszych obiektó w – jedyny na Ukrainie kanion ze stromymi klifami o wysokoś ci 10-12 m, poł oż ony na dopł ywie Prutu. Mijamy nieco wyż ej, gdzie czeka na nas kolejny ekskluzywny - szczyt Gorgan Mykulychynsky (Burachkivsky - 1049.1 m), któ ry wień czy potę ż ny 50-metrowy klif.

Wyjś cie na skał ę po poł udniowej stronie jest doś ć ł agodne, jej pó ł nocną krawę dź stanowi 70-metrowy klif, idealne miejsce, aby zobaczyć wszystkie Karpaty w dł oni - dziwaczne gł azy, rozbrzmiewają ce rozlewiska wiją cych się bystrych rzek i przejrzysta lekkoś ć upajają ce gó rskie powietrze...(Trudnoś ć - dla począ tkują cych).

Ale ponieważ poprzedniego dnia był a ulewa, kamienie są chyba ś liskie, gł owa postanowił a nie jechać na tę wycieczkę . Na począ tku opcją był o jechać do Bukowela, ale z jakiegoś powodu tam nie pojechaliś my.

Ograniczyliś my się do wycieczki na targ z pamią tkami na przeł ę czy (nie pamię tam nazwy, pamię tam tylko, ż e tam zaczynał o się Zakarpacie), potem udaliś my się do mał ego kanionu na piknik.

Kto jadł kanapki, kto smaż ył kieł baski, mił ym bonusem od touroperatora był y dwie butelki nalewki karpackiej, po któ rych rozmowa stał a się jeszcze bardziej przyjacielska i gorę tsza : ) Znowu nie brakował o chę tnych do ką pieli w rzece po deszczu. Tam, gdzie odpoczywaliś my, woda w rzekach przestał a być czerwona. W drodze do Jaremcza kierowca zatrzymał się przy browarze na proś bę chę tnych. Osobiś cie kupił am mę ż owi najlepszą pamią tkę , piwo udał o się przywieź ć do domu, ale drugiego dnia degustacji zaczę ł o tracić smak.

Chciał abym napisać kilka ciepł ych sł ó w o naszym kierowcy Andrzeju - mistrz w swoim fachu, autobus zorganizowany na co dzień , zawsze pomagał z walizkami, spokó j, z poczuciem humoru, mił a osoba.

Dzień.6

Sprawdzić . Trochę smutno był o rozstać się z pię knem Karpat i wró cić do prawdziwego ż ycia.


W drodze do Lwowa, przyjazd do Rohatynia, ojczyzny Roksolany.

Tłumaczone automatycznie z języka ukraińskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Скалы Довбуша
Скалы Довбуша
Скалы Довбуша
В Гошевском монастыре
Бухтовецкий водопад
Номер в гостинице
Водопад Пробий
Хата-Гражда
Памятник Роксалане
Podobne historie
Uwagi (7) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara