Na opustoszałych zboczach Trostian...

25 Czerwiec 2019 Czas podróży: z 20 Wrzesień 2018 na 22 Wrzesień 2018
Reputacja: +495
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Uwielbiam jeź dzić na nartach

Ta pasja przyszł a do mnie nie tak dawno temu – zaledwie kilka lat temu. Mieszkam we Lwowie - "mał ym Paryż u", jak kiedyś nazywano go w był ym ZSRR. Z niego do Karpat Ukraiń skich jest w zasię gu rę ki. Ale jakoś nie przyszł o mi do gł owy, ż e nawet zimą moż na się tam bardzo dobrze bawić , jeż dż ą c na nartach, a nie przesiedzieć cał e zimowe miesią ce w czterech ś cianach przed telewizorem.

Ale wszystko ma swó j czas! „Wstań ” i jadę na nartach. Oczywiś cie nie stał o się to od razu. Musiał em duż o wysił ku, wypeł nić wiele guzó w i siniakó w, zanim coś zaczę ł o dział ać .

A potem pojechał em z moją kochaną ż oną , któ ra namó wił a mnie, abym spró bował wypeł nić swó j wolny czas nowymi, absolutnie nieporó wnywalnymi wraż eniami, na podbó j moich pierwszych stokó w narciarskich!


Wś ró d mił oś nikó w tego wypoczynku mieszkają cych na Ukrainie krą ż y powiedzenie, ż e narciarz nie jest jeszcze narciarzem, jeś li nie jeź dził na nartach w Trostianie w Karpatach. Wysokoś ć tej gó ry to 1234 m. Niezbyt wysoka gó ra oczywiś cie, jeś li poró wnamy ją z najwyż szym szczytem Karpat Ukraiń skich, Howerlą (wysokoś ć - 2061 m). U jego podnó ż a znajduje się sł ynny od czasó w sowieckich oś rodek narciarski Sł awsko.

I powiem ci szczerze: Trostian to absolutnie cudowna gó ra! To jeden z najsł ynniejszych szczytó w Karpat. Uwagę zwraca przede wszystkim fakt, ż e to wł aś nie na jej stokach znajdują się stoki narciarskie, jakich nie znajdziecie pod wzglę dem zł oż onoś ci w innych „narciarskich mekkach” tego regionu. Te sł owa, któ re mogą wydawać się komuś bardzo zaskakują ce, potwierdza chociaż by fakt, ż e to tutaj przygotowywano się do wystę pó w na „zimowych” olimpiadach w latach 1960-1970. Radzieccy narciarze. Od tamtych czasó w, u podnó ż a „najbardziej ukochanej gó ry w Karpatach” (jak to wprost wskazują na „osobistej” stronie Trostyan przez jej „gorą cych” fanó w), pozostał a podstawa sportowego stowarzyszenia Dynamo. A takż e kilka innych bardzo solidnych i dobrze funkcjonują cych, pomimo wieku „dziadka”, wycią gó w narciarskich.

Był em w Trostian wię cej niż raz. I ja też zakochał em się w tej gó rze cał ym sercem! Gdy jedziemy do Sł awska zimą , z pewnoś cią staramy się tam odwiedzić , pojeź dzić po zboczach naszej ulubionej gó ry. Chociaż ogó lnie Sł awsko to mał y „kraj narciarski” w kraju z prawie tuzinem gó r, „pokrytych” wycią gami narciarskimi i na któ rych stokach każ dy narciarz znajdzie trasę , jak mó wią , wedł ug wł asnego gustu.

Ale powtarzam, odwiedził em Trostian tylko zimą . Jak to jest w innych porach roku, nie wiedział em. A teraz, jesienią.2018 roku, ta irytują ca „luka” został a w koń cu wypeł niona!

Pomimo zaję toś ci ró ż nymi sprawami, obecnoś ci ró ż nych problemó w (ż ycie to ż ycie, co robić ! ) Postanowiliś my spę dzić kilka dni z doś ć kró tkich wrześ niowych wakacji na naszej „rady rodzinnej” w Karpatach. Znajduje się w Sł awsku - niedaleko Trostian.

I to mniej wię cej jeden dzień , któ ry spę dziliś my na jego stokach, a tam bę dzie moja historia.


Kiedy pamię tam ten dzień , pojawia się on przed moim „okiem umysł u” jako seria swoistych „klatek” – szczegó ł ó w utrwalonych w mojej pamię ci z czasu tam spę dzonego. Tam - na zboczach Trostyanu, niezwykle opustoszał ego tego dnia.

Wię c zagram dla Ciebie ten „film”! I dla siebie też .

„Ramka” wedł ug „ramki”…

Ramka 1 — „Na nogach”

W mał ym rodzinnym hotelu, któ ry wybraliś my jako przystań na te trzy dni w Sł awsku, jesteś my jedynymi goś ć mi. Pusty! W koń cu na podwó rku jest już jesień , coraz zimniej. I nie zimą , ani latem, kiedy w Karpatach zawsze jest wystarczają co goś ci, któ rzy chcą „zasmakować ze swojej hojnoś ci”.

Po zebraniu się rano wyjeż dż amy, podczas gdy wrześ niowe sł oń ce jeszcze nie zaczę ł o się piec. Dzień na szczę ś cie dla nas okazał się bardzo ciepł y i wyją tkowo pogodny. Podnó ż e gó ry zaczyna się zaledwie kilkadziesią t metró w od naszego hotelu. Musimy przejś ć kilka kilometró w do miejsca, w któ rym rozpoczniemy prawdziwe podejś cie na „stromo” Trostyanu. Doś ć duż a stopa w Trostian! Tę ś cież kę , któ ra jeszcze nie jest zbyt stroma, nazywam siebie „windą samochodową ”. Tutaj zimą w cią gu dnia ruch nie ustaje ani na minutę . Miejscowi mieszkań cy zarabiają w tym czasie niezł e pienią dze, sprowadzają c wszystkich chę tnych narciarzy do wycią gó w gł ó wnego stoku Trostyanu swoimi samochodami terenowymi marki UAZ (wojskowe i „bochenki” lub „rolnicy”). Po drodze o takim nachyleniu przejedzie tylko mocny samochó d. UAZ są do tego idealne. Ta droga to zupeł nie zwyczajna wiejska ulica, usiana ż wirem, ale o sporym nachyleniu, doś ć typowym dla karpackich wiosek, z któ rej zwykł y „samochó d osobowy” nie wyjedzie.

Dzisiaj na tym wzgó rzu jest niezwykle cicho. Nikt w pobliż u. Ż adnych samochodó w, ż adnych ludzi, jak mó wi jedna stara piosenka! I nikt nie wyjrzy z chat na dź wię k naszych krokó w. Dzień powszedni! Wszyscy mieszkań cy wioski są zaję ci wł asnymi sprawami, nie zależ y od nas. Przeszliś my wię c te wszystkie „autokilometry”, nie widzą c prawie ani jednej ż ywej duszy.

I tutaj dochodzimy do starych wycią gó w narciarskich centralnego stoku narciarskiego Trostian - "Centrum" w "slangu" bywalcó w tej gó ry.

Trochę potrzebna pomoc


Wszystkie stoki Trostyanu, w ję zyku ojczystym narciarzy, któ rzy kochają tu jeź dzić , mają kró tkie nazwy – w zależ noś ci od tego, po któ rej stronie ś wiata „wyglą da” stok. Dlatego Trostyan jeź dzi na „Pó ł noc”, „Zachó d” i „Centrum”. Poł udniowy stok gó ry nie nadaje się do jazdy na nartach, jest poroś nię ty lasem. „Centrum” znajduje się po wschodniej stronie gó ry, tak się nazywa, bo to wł aś nie ten szlak jest najtrudniejszy, tutaj najwię kszy stok. To tutaj kiedyś trenowali radzieccy narciarze olimpijscy. Jeś li „Centrum” Trostyana uległ o tobie - „szacunek dla ciebie i szacunek! ” Tak mó wią narciarze w takich i podobnych przypadkach.

I nikogo tu nie ma! Tylko trzeszczą na wietrze kable wycią gó w, a jesienne sł oń ce ś wieci jasno - nawet cał kiem dobrze się piecze! Dlatego, ponieważ moja skó ra jest delikatna, jak u dziewczynki i bł yskawicznie „wypala się ” na sł oń cu, owijam szyję rę cznikiem, któ ry przyniosł am ze sobą i staram się zdją ć czapkę z gł owy tylko w nagł ych wypadkach.

Aranż ujemy mał y postó j z „przeką ską ” na ł awkach przy wycią gach narciarskich. Podczas ż ucia kanapek podziwiamy nasz ulubiony stok. Jest taki „fajny”! W sezonie narciarskim, kiedy zaczyna się wspinać na jarzmie, trzeba bardzo uważ ać . W przeciwnym razie wyrwiesz się i, ku ś miechowi reszty kolejki do wycią gó w, potoczysz się po gł owie! A pienią dze na jedną windę przepadają ! Proszę znó w być na koń cu kolejki!

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488022.jpg

Ale teraz, we wrześ niu, nie ma tu duszy. Windy stoją . Na zboczu wcią ż zielonym od trawy nikt nie bł ą ka się , zbierają c jagody. Sezon jagodowy też się skoń czył . Z tej jagody, a raczej z dż emem, miejscowi zimą robią pyszne naleś niki i sprzedają je tutaj, na zboczach gó ry, narciarzom. My też je wzię liś my! Pamię tam jak był o wspaniale! Jedziesz, postanawiasz zrobić „pit stop” i na samym szczycie gó ry za niewielkie pienią dze kupujesz kubek najbardziej pachną cej karpackiej herbaty zioł owej i talerz nastinikó w i zaczynasz cieszyć się ż yciem! I chcę tylko, idą c za bohaterem jednego ze sł ynnych filmó w, powiedzieć coś w rodzaju radoś nie filozoficznego: „Ż yć , jak mó wią , jest dobre! ”.

Kropka poruszają ca się w dó ł pojawia się na zboczu. Ktoś idzie. Pię tnaś cie minut pó ź niej przechodzi obok nas mą dry mę ż czyzna w wieku okoł o pię ć dziesię ciu lat, ubrany w marszowym stylu, z plecakiem. Rozmowy na telefonie komó rkowym. Gdyby tylko spojrzał w naszym kierunku. . .

No dobrze, zjedliś my coś , trochę odpoczę liś my i ruszyliś my dalej - na stoki, na szczyt! Dziś chcemy spojrzeć na Sł awsko od gó ry do doł u!


I zrobimy to!

Uję cie 2 – „Karpacki jogin”

Rozpoczynamy wspinaczkę . Nie idziemy prosto trawiastym zboczem mię dzy wł ó czę gami, tylko wychodzimy na ś cież kę , któ ra zaczyna się na prawo od nich. Ś cież ka ta wije się jak serpentyna wzdł uż zbocza Trostyanu, od czasu do czasu znika w lesie, a potem, wyż ej, znowu się z niego wył ania.

Mijamy chatę , na któ rej zainstalowana jest kamera internetowa, z któ rej zimą przesył any jest do Internetu obraz podnó ż a gó ry i sytuacji na dolnych stacjach wycią gó w narciarskich Oś rodka. Czy teraz pracuje? Prawie.

https://www.turpravda.ua/newimg/3/1200x800/00/02/48/80/2488027.jpg

A wzrost jest doś ć „fajny”. Chodzenie staje się trudniejsze. Ale dla nas to nie problem. Jesteś my narciarzami! A sł oń ce grzeje bardzo chł odno, jakoś nie jesienią . Jest gorą co!

https://www.turpravda.ua/newimg/3/1200x800/00/02/48/80/2488077.jpg

W koń cu wchodzimy do pierwszego zagajnika na naszej drodze. Mijamy go i idziemy w gó rę polany na mał ą polanę znajdują cą się na pó ł ce skalnej na zboczu.

Zanim tam wyjdziemy, wyczuwam czyją ś obecnoś ć , chociaż z przodu nie sł ychać ż adnych dź wię kó w. Czy miał am zmysł , jak zwierzę , czy coś ? A moż e zadział ał „szó sty zmysł ”? I na pewno – mó j instynkt mnie nie zawodzi. Gdy tylko wspinamy się na tę osobliwą pó ł kę skalną , znajdujemy siedzą cego tam mę ż czyznę w pozycji „lotosu”. Nieznajomy jest mł ody. Ma mił ą , a nawet przystojną twarz. Wą sy, broda, dł ugie wł osy przetykane wstą ż ką , jak nasi przodkowie z filmó w o czasach Rusi Kijowskiej. Zdją ł buty rozebrane do pasa - aby zobaczyć peł niejszą jednoś ć z naturą ! W pobliż u jego stary plecak i odzież wierzchnia leż ą na trawie. Nie zwraca na nas absolutnie ż adnej uwagi, cał kowicie pogrą ż ony w sobie. Medytuje prawdopodobnie obywatel! Oczywiś cie wyznawcą niektó rych wschodnich nauk filozoficznych. Lub zajmuje się jednym z rodzajó w sztuk walki. Medytacja jest tam ró wnież bardzo mile widziana.


Nie chcemy ingerować w czł owieka i patrzą c na panoramę gó r coraz bardziej rozpoś cierają cą się przed nami, a takż e w Sł awsku poniż ej, pod nami, spokojnie ruszamy dalej.

A potem w mojej gł owie narodził a się kolejna myś l. Dla mnie osobiś cie coś bardzo uderzają cego. A dla was, drodzy czytelnicy, moż e nawet zabawne. To wł aś nie przyszł o mi na myś l – nieważ ne, jak bardzo byliś my w Karpatach, i ż adna z przypadkowo spotkanych tam osó b, zaró wno miejscowych, jak i turystó w takich jak my, nie traktował a nas wrogo i nie chciał a nas skrzywdzić . Wrę cz przeciwnie, gdy zwracaliś my się do kogoś z proś bą lub pytaniem, wszyscy byli dla nas przyjaź ni i starali się nam pomó c. Moż e tak wł aś nie gó ry wpł ywają na ludzi? A cał e zł o naszego ś wiata pozostaje gdzieś tam na dole - na ró wninach i na nizinach? I wł aś nie dlatego te ł adne dziewczyny wcale nie był y spię te w momencie, gdy moja twarz nagle wył onił a się z krzakó w przed nimi – przyznaję , niezbyt ł adna.

I nie na pró ż no, jak wiecie, alpiniś ci w codziennym ż yciu, w przeciwień stwie do nas, mieszkań có w miast, kiedy gdzieś idą , zwykle patrzą w gó rę - w niebo. Są bliż ej niego niż my. Moż e o to chodzi?

Kontynuujemy wspinaczkę . Wę ż owata ś cież ka wije się w gó rę zbocza.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488017.jpg

Po kilkuset metrach od polany, na któ rej prawdopodobnie mł ode „wró ż ki” nadal beztrosko ć wierkają , zbliż amy się do boró wki, któ ra cią gnie się przez 50 metró w wzdł uż naszej ś cież ki. Pod liś ć mi w niektó rych miejscach wcią ż widzimy jagody. Có ż , zró bmy sobie przerwę na jagody! Dlaczego nie skorzystać z daru lasu? A pię ć minut nie mija, gdy palce nas obojga zmieniają kolor na niebiesko-fioletowy.

Có ż , proszę pana, „przegryź ” i czas ruszyć dalej. Wychodzimy z boró wki i od razu prawie nadepnę na ż miję , wygrzewają c się w sł oń cu na ś cież ce usianej w tym miejscu piaskiem! Oto kolejne spotkanie!


Po pierwszym, cał kowicie zrozumiał ym dla wię kszoś ci ludzkoś ci, bynajmniej nie radosnym, podniecenie opadł o (w koń cu wedł ug statystyk tylko 1% ś wiatowej populacji sympatyzuje z wę ż ami), dokł adnie badamy leż ą cego gada przed nami przez kilka minut. Dł ugoś ć wę ż a wynosi dwadzieś cia centymetró w. Kolor - ciemnoszary. Kł amie cicho. Ż ona robi kilka zdję ć . Potem prosi mnie, ż ebym niepokoił „rdzenną kobietę ” – chce na wł asne oczy zobaczyć , jak bę dzie się wiercić . A przy tym zró b kilka zdję ć w ruchu. Ostroż nie tupię nogą w pobliż u - brak reakcji. Zasną ł , prawda? Delikatnie dotknij go patyczkiem. Wreszcie! Pię kno poruszał o się i wił o! I rzucił em się na trawę .

Przejdź my dalej.

To nie jest daleko na szczyt. A oto gó rne stacje „Zachodu” – zachodniego stoku Trostyanu. Niezwykł e jest spacerowanie tutaj wś ró d wcią ż wysokiej trawy, podczas gdy raz w zimie jeź dził em tutaj na nartach.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488047.jpg

Tutaj jest mał y drewniany stó ł i ł awka. Nie przegap okazji, aby usią ś ć i zrobić sobie przerwę . Oczywiś cie podziwiamy panoramę gó r! I posł uchaj ich muzyki! Jej akordy przynosi lekko wieją cy wiatr…

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488052.jpg

Chu - sł ychać szum silnika! Kto jeszcze ma nas ś ledzić ? Nadal bę dzie przeszkadzał nam w sł uchaniu, niewiele samochodó w w mieś cie psuje nam zdrowie. . . Pojawia się mał y jeep z polskimi numerami. Mija. Siedzą cy w nim dwaj wielcy mę ż czyź ni o ogolonych gł owach nawet nie patrzą w naszym kierunku. Czy jesteś my niewidzialni? A potem samochó d utkną ł w ogromnej kał uż y, któ ra rozlał a się po drugiej stronie ulicy. Có ż , od razu pomyś lał em, teraz zamierzam pomagać goś ciom z są siedniego kraju. Ale nie, jeep „oddaje się ” z powrotem, przyspiesza, pokonuje przeszkodę i znika za nastę pnym zakrę tem.

Wstajemy z ł awki i kontynuujemy ruch na gó rę . Ona wkró tce przyjdzie!

Tam poznamy, jak widzisz, nieoczekiwanych towarzyszy podró ż y. Znam polski. Moi dalecy przodkowie pochodzą z Rzeczypospolitej. Wię c bę dę ć wiczył w tym samym czasie - od dawna już „nie rozmavyalem po polsku”!

Ramka 4 – „Pusta „wioska narciarska” na szczycie”

I tutaj idziemy na szczyt gó ry.


Najpierw widzimy domy „narciarskich” kafejek, w któ rych zimą przygotowywane i sprzedawane są wszelkiego rodzaju „ogó rki” dla wszystkich zdobywcó w stokó w narciarskich Trostyanovsk. Tutaj piliś my bardzo pachną cą herbatę karpacką i jedliś my ją z naleś nikami z konfiturą jagodową z jagó d, któ re latem zbierają się tutaj, na Trostyanie. Takich „punktó w ż arł ocznoś ci” jest tu kilkadziesią t. Na szczycie utworzył a się cał a mał a wioska! W kró tki zimowy dzień , ż ycie tu kipi. A teraz - pustka. . . Nikt, nic.

Wszystkie te „chaty” są zamknię te na kł ó dkę . Wiatr toczy ró ż ne drobiazgi od koń ca do koń ca opustoszał ej „wioski”. Brzę czą liny zbiegają cych się tu jarzm „Centrum” i „Pó ł nocy”. To wszystko jest tak niezwykł e dla mnie, któ ra był a tu tylko zimą … To nawet jakoś staje się niewygodne.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488037.jpg

Rozglą dają c się , mijamy ulice „wioski”.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488067.jpg

Widzimy bardzo dobre narciarstwo alpejskie pozostawione przez kogoś . To prawda - bez patykó w. Ale nie moż esz ich wzią ć ! Jesteś w gó rach, ale oni tu nie kradną !

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488072.jpg

Czekaj, gdzie jest ten jeep, któ ry prawie utkną ł w bł ocie na naszych oczach dwadzieś cia minut wcześ niej? Ani on, ani jego „jeź dź cy” nie są nigdzie widziani. Oto te na! Gdzie oni poszli? Czy wpadł eś w ró wnoległ y wymiar? A ci, któ rych już wcześ niej spotkaliś my, bo nas nie zauważ yli, bo oni też są stamtą d – z „lustra”? Cuda zdarzają się nam dzisiaj i tylko. . .

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488032.jpg

Natychmiast kierujemy się na centralne zbocze Trostian. Stamtą d widok na gó ry jest najlepszy! Teraz bę dziemy podziwiać Karpaty! Oddychaj najczystszym gó rskim powietrzem! Posł uchaj niezró wnanej „muzyki gó r”, któ rą najlepiej sł ychać tutaj!

I zrobimy fajne zdję cia, któ re pó ź niej bę dziemy podziwiać w dł ugie, ciche zimowe wieczory w naszym bardzo mał ym, ale bardzo przytulnym mieszkaniu we Lwowie.

Teraz, teraz!

Ramka 5 – „Dł uga kontemplacja gó r do ich” muzyki”

Zbliż amy się do gó rnej stacji Oś rodka, ską d powinien otwierać się przed nami wspaniał y widok na okolice Trostyanu i znó w sł yszymy dziewczę ce gł osy. Ale najpierw nasze oczy przycią ga oczywiś cie oszał amiają ca panorama Karpat, któ ra rozcią ga się przed nami!

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488082.jpg


Potem spoglą damy w dó ł i widzimy, ż e w naszym kierunku, tuż po stromym zboczu, po któ rym zimą jeż dż ą tylko narciarze z duż ym doś wiadczeniem, wspinają się dwie dziewczyny w wieku 16-17 lat. Nie tych, któ rych spotkaliś my na „serpentynach” wejś cia. Ci postanowili podbić gó rę inaczej i poszli w drugą stronę , kró tszą , ale jednocześ nie trudniejszą . Lepiej wspinać się po „serpentynach”. Wprawdzie ś cież ka jest dł uż sza, ale wraż eń jest znacznie wię cej! A pokonywanie zbocza w pó ł zgię tej pozycji, wtykanie w nią nosa, jest jak dla mnie mniej interesują ce. Có ż , jak to mó wią - kto co lubi.

Oboje nieznajomi, ledwo patrzą c w naszym kierunku, od razu organizują wspó lną sesję zdję ciową , zaczynają c strzelać do siebie aparatami swoich smartfonó w. A my, po kilkuminutowym staniu w cał kowitej ciszy, widzą c już doś ć otaczają cego pię kna i „oddychają c” nim, kierujemy nasze stopy do starego wycią gu krzeseł kowego, któ ry sł uż ył ludziom od wielu dziesię cioleci. Moja ż ona zrobił a na nim wiele wspinaczek w czasach studenckich. Niejednokrotnie mó wił a mi, ż e tę wspinaczkę moż na nawet uznać za jaką ś formę „ekstremalną ”. Ten wycią g krzeseł kowy jest stary. A czasami zatrzymuje się w najbardziej nieodpowiednim momencie. A ponieważ jest jednomiejscowy, dlatego nie jest fajnie, zdarza się „wisieć ” na nim pó ł godziny, a nawet dł uż ej. Kiedyś moja „poł owa” musiał a tak po prostu spę dzić taki czas. A mró z nie był zł y, a poza tym nawet wiatr. A do ziemi w tym miejscu był a odległ oś ć ró wna, gdzieś tak, wysokoś ci dziewię ciopię trowego budynku. To był o ekstremalne - nie moż na powiedzieć dokł adniej!

I postanowiliś my robić zdję cia jedno po drugim na jednym z krzeseł tego „obiektu historycznego”, któ ry na szczę ś cie zamarł prawie na samym „miejscu lą dowania”, i na tym siedzeniu, podcią gają c się , był o moż liwe "przysiadanie" bez ż adnych problemó w.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488042.jpg

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488057.jpg

Kiedy „utrwalaliś my” w ten sposó b, zakochana para pojawił a się na szczycie, ponieważ pierwszą rzeczą , jaką zrobili, gdy dotarli do krawę dzi szczytu, był czuł y pocał unek. Potem od razu udaliś my się do kilku stoją cych nieopodal starych drewnianych stoł ó w i ł awek, któ re sł uż ą tu na „przeką skę ”, prawdopodobnie przez cał y rok. Jak mó wią w jednym przysł owiu: mił oś ć to mił oś ć , ale zawsze chcesz jeś ć ! Patrzyli też na nas, jeś li patrzyli, to tylko ką tem oka, nie wię cej.


Tutaj jeden z mł odych zdobywcó w Trostian dzwoni do mnie i prosi o zrobienie jej zdję cia z jej przyjació ł ką . Có ż , dzię ki Bogu - to znaczy, ż e nie staliś my się niewidzialni! I chę tnie speł niam proś bę moich kolegó w w podboju gó ry. . .

Potem idziemy też do stolikó w już zwolnionych przez zakochanych, któ rzy po szybkim kę sie ró wnież zaczę li robić zdję cia.

Ale nie tyle jeś ć i pić (tak naprawdę nie chcemy), ale usią ś ć i posł uchać „gó rskiej muzyki”!

A my sł uchamy-sł uchamy-sł uchamy…

I nie spieszymy się ! Jesteś my w gó rach!

Ramka 6 – „Zjazd w biegu – dla dobra sprawy! ”

Ale wszystko na tym ś wiecie dobiega koń ca. . .

To dla nas chwila. Czas wró cić . Jest wieczó r. Przed zmrokiem musimy wró cić do naszej bazy. A goś cinna gospodyni naszego hotelu obiecał a nam ugotować obiad. Nie moż esz zmusić dobrego czł owieka do czekania!

Na szczycie Trostian jesteś my sami. Inni mił oś nicy Karpat, któ rych tu poznaliś my, już wyjechali. Obie dziewczyny i para wybrał y tę samą drogę powrotną do Sł awska - w dó ł stokiem narciarskim Oś rodka.

Rzuciwszy jeszcze raz spojrzenie na panoramę gó r, wyruszyliś my z powrotem tą samą drogą , któ rą przybyliś my. Przechodzimy przez pustą „wioskę ” narciarskich „kawiarni” i wchodzimy do lasu. Wiatr szumi w wierzchoł kach drzew tym silniejszy. Robi się coraz chł odniej.

Kiedy wychodzimy na gó rną stację „Zachodu”, z daleka sł yszymy jakieś grzechotanie, któ re staje się coraz bardziej sł yszalne. Kto jeszcze nie ma spokoju w karpacki jesienny wieczó r i nadal chce jeź dzić ciemnymi, gó rskimi ś cież kami? Wreszcie motocyklista w kasku wył ania się z zakrę tu ś cież ki w oddali. Kieruje się prosto na nas. Ubrana w kamuflaż . Twarz nie jest widoczna - osł ona heł mu jest opuszczona. Co to za „wojownik gó r”? Wezwij na kolejny pojedynek! To nie jest dla nas odpowiedni czas i miejsce! Moja pię kna pani, w któ rej oczach moż na dokonać wyczynu, jest ze mną , ale z zbroją i bronią jest gorzej. Cudgel, czy to coś , co pospiesznie wyrwać się z najbliż szego krzaka? !

OK, to wszystko ż arty! Jesteś my w gó rach, ale tutaj ludzie, jak już wcześ niej się domyś lał em, są bliż ej nieba. I dlatego prawdopodobnie duż o milszy i szczery.


I spokojnie ś ledzimy wzrokiem nieznajomego, gdy nas przejeż dż a. I nawet nie odwró cił gł owy w naszym kierunku.

Chodź my dalej. Na polanach, na któ rych spotkaliś my mł ode „karpackie wró ż ki” i „jogin”, nie ma już nikogo. Staje się to jakoś smutne w mojej duszy...

A potem moja ż ona, któ ra ogó lnie nie moż e znieś ć smutku przez dł ugi czas i naprawdę nie lubi tych chwil naszego wspó lnego ż ycia, gdy jej mą ż z jakiegoś powodu wyglą da na kwaś ną , w szczegó lnoś ci sugeruje , aby poprawić ogó lne samopoczucie w naszej „grupie kempingowej” i dla korzyś ci zdrowotnych, przebiegnij resztę drogi! Chodź , mę ż ulek, poć wiczmy! Jesteś my sportowcami - biegnijmy! I daje mi przykł ad, nie sł uchają c moich protestó w. Co robić - musisz podą ż ać za ż oną ! Biegnę za tobą !

Przebiegliś my w ten sposó b sto metró w. . . Dwieś cie. . . Trzysta. . . A potem z tył u dał się sł yszeć znajomy grzechoczą cy dź wię k. „Karpacki wojownik” powraca! Kim on jest, zastanawiam się ? Moż e jakiś straż nik, któ ry na sygnał alarmowy poszedł sprawdzić „obiekt” na gó rze? Ale tam niczego nie dotykaliś my, nie „wybijaliś my” przez zamknię te drzwi… Krzyczę do ż ony, ż eby zrobił a krok. Nie chcę zamieszania! Co jeś li mó j wujek pomyś li, ż e przed nim uciekamy? ! Generalnie robimy krok, bierzemy oddech. „Wojownik” ostroż nie przejeż dż a obok, znowu nawet nie patrzą c w naszym kierunku.

https://www.turpravda.ua/newimg/3 /1200x800/00/02/48/80/2488062.jpg

A przed nami już widać dolną stację jarzm „Centrum”. Za kilka minut podchodzimy do niej.

To wszystko!

Ukoń czono obowią zkowy program!

Ramka 7 – „Do widzenia, Trostyanie! ”

Nastę pnego dnia zrobił o się zauważ alnie zimno, niebo zakrył y chmury, zaczą ł padać deszcz. Nadeszł a prawdziwa jesień …

Spę dziliś my kilka godzin przed przyjazdem pocią gu, któ ry miał nas zawró cić do Lwowa, przy oknie naszego pokoju, patrzą c na szczyt gó ry, któ rą wczoraj odwiedziliś my.

Czas wracać...

Ale zimą na pewno do Ciebie wró cimy, Trostyanie!

Pochodzimy z tej „populacji”, któ ra oż ywia Twoje stoki o tej porze roku!

Aleksander jest autorem tekstu,

Lydia jest autorką zdję ć


Lwó w, wrzesień.2018

P. S. Drodzy moi czytelnicy! Wielu z was, po przeczytaniu mojej historii, moż e uznać jej tytuł za nieco nieadekwatny do jego istoty. W koń cu wcią ż spotykaliś my ludzi na zboczach naszej ukochanej gó ry. Ale uwierz mi, to tak nieistotne w poró wnaniu z tymi cudownymi mroź nymi zimowymi dniami, kiedy ż ycie tutaj toczy się peł ną parą ! Wię c nie pomylił em się , nazywają c zbocza Trostyanu opustoszał ymi tego dnia. . .

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
По
Дальше по
Начинаем восхождение на вершину. Слева виден один из бугелей
Оглянулись назад! Справа - нижняя
Поднимаемся дальше. До встречи с
Бугельный подъёмник
А это, вот, автор текста... На кресле той самой легендарной
Вид на Карпаты и склон
Мы в
Одна из
Пустота и ветер свищет...
Зимой здесь жизнь просто кипит!
Место нашего
Автор всех остальных фотографий
Podobne historie
Uwagi (8) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara