Małe dzieci, za nic na świecie... nie odpoczywaj w "Słonecznym Brzegu"
Chcę podzielić się negatywną opinią na temat reszty w 2010 roku KrAZ "Sł oneczny Brzeg". Zdarzył o mi się być w tych najpię kniejszych miejscach, warunki był y w miarę dobre (domy drewniane, udogodnienia na ulicy). Tak się zł oż ył o, ż e z finansami był o trochę ciasno i postanowiliś my kupić bilet „budż etowy” za 1200 UAH + 250 UAH. dojazd (ceny 2010) Obejmuje to zakwaterowanie i trzy posił ki dziennie. Dotarliś my tam duż ym autobusem Man, od razu byliś my zachwyceni, a potem zdaliś my sobie sprawę , ż e po prostu nie ma gdzie postawić nó g. Noc jakoś zadzwonił a i rano dotarł a do Szczebetó wki (aka Kurortnoye). W budynku w stylu sowieckim, w pó ł toragodzinnej kolejce otrzymywali kartki ż ywnoś ciowe, klucze do domu i zabrudzoną bieliznę . Dojś cie do domu pod gó rę i w upale zajmuje okoł o 10 minut. . . Drewniany jednoizbowy dom bez okna z czasó w Carskiego Grochu. Ł ó ż ka są opancerzone, straszne. Materace. . . brudne, poplamione. Lepiej wyrzucić go do kosza. Na podwó rku znajduje się zlew i kran. Wszystko. Osiedlił się i co robić . Morze tam oczywiś cie jest przepię kne, gó ry, delfinarium. . . Nie o nich. Toaleta z wszystkimi urokami, nie bę dę ostrzyć . Nigdy nie zapuszczał em się pod prysznic - osy, pleś ń , pszczoł a. . . Przystosował y się do mycia poprzez podł ą czenie wę ż a do kranu. Woda w nim jest ciepł a, a nawet gorą ca przez cał y czas, co też był o denerwują ce, gdy naprawdę chciał em się odś wież yć . W nocy dusznoś ć , no có ż , nigdzie się nie porusza, a oto pają ki! Spaliś my w domu z szeroko otwartymi drzwiami, oczywiś cie przeraż ają ce, ale poza tym nie do zniesienia. Podczas pobytu doszł o do nagł ego wypadku. Dom obok został obrabowany. Weszli w nocy w maskach, jakby z bronią . Tam są tylko kobiety. Zdję li zł oto, zabrali pienią dze, telefony komó rkowe, nikogo nie dotykali, wyszli. Wtedy tamtejsza milicja zrozumiał a wszystkie sprawy. Nastę pnie są siednie mę ż czyź ni na zmianę dyż urowali w nocy. Osobno o jedzeniu. Jadalnia to osobny budynek, do któ rego trzeba iś ć.15 minut w upale pod gó rę . Zagarniam wszystko: dusznoś ć , szum naczyń , ciotki na parze na dystrybucji, nie moż na jeś ć w ś rodku z powodu upał u, wzię liś my talerze i wyszliś my na ulicę . Porcje są duż e, wystarczają na dwie osoby, wtedy nawet poprosiliś my, ż eby nie nalewać tak bardzo, zabrali tylko mię so. Swoją drogą mię so i jajecznica są pyszne, wszystko inne to bae. Sał atka jest maleń ka, owocom podano banany i zielone gruszki. Jakoś dali jogurt, ale w terminie. Wynik - wyrzucony, boi się jeś ć . Harmonogram posił kó w strasznie napię ty, strasznie zmę czony tym tró jką tem: dom-stoł ó wka-morze. W koń cu splunę li na stoł ó wkę , zjedli w kawiarni na brzegu. Poś ciel nie był a zmieniana ani razu, mamy wraż enie, ż e po prostu zapomnieli. Dzię ki Bogu nie zachorowali, w przeciwnym razie lekarz w punkcie pierwszej pomocy regularnie pobierał pró bki w jadalni, a zł apiesz jego figi, aby zmierzyć jego temperaturę . W rezultacie nie dostaliś my wszystkich dni, po prostu oddaliś my czę ś ć naszej wycieczki kilku mł odym ludziom z są siedztwa. Musieli wyjechać , wię c poprosiliś my o wcześ niejsze wyjś cie. Na tym jednak nasze kł opoty się nie skoń czył y. W autobusie po drodze leciał klimatyzator i od razu zrobił o się tak duszno, ż e wybuchł o. Przewoź nicy (swoją drogą , dobra robota) starali się być w czymś sprytni, dł ugo tego nie chwalono. A pod Melitopolem autobus się zepsuł i staliś my na otwartym polu z trzema krzakami pod palą cym sł oń cem. Znowu dobrze zrobieni przewoź nicy na wł asny koszt zł apali autostop gdzieś wzdł uż autostrady i przywieź li go z powrotem. . . woda butelkowana! To był tylko ratunek! Okazał o się , ż e autobusu nie mogą naprawić na miejscu i zaczę li czekać na kolejny autobus z Kremenczug! Przyjechał pó ź nym wieczorem, pod reflektory znowu przesuwają c kę py, lą dowanie, ale siedzenia nie pasują , jest ich po prostu mniej! Krzyki, skandale. . . Przyjechaliś my do Kremenczug pó ź no w nocy, z Pał acu KrAZ nie był o nic poza taksó wką . Ktoś powie, ekstremalne, nie, to tylko kpina. Znam ludzi, któ rzy jadą tam w tym roku, có ż , im się to podoba. Ostrzegam tych, któ rzy pojadą po raz pierwszy, jak Okhlobystin w „Staż ystach”: FU-FU-FU! Aby wszystko nie był o takie ponure dodam: weź.2 vouchery - swó j dom. I spokojnie usią dź w czwó rkę na dmuchanych materacach, w mł odoś ci to zwykle nie straszne. Jedzenie, jeś li nic się nie zmienił o, wystarczy na cztery. Nikt cię tam nie bę dzie kontrolować , nikt cię tam nie potrzebuje. Morze i przyroda są tam luksusowe, spó jrz na to w sieci, ale pó jś cie do tej ż mii nie jest nawet darmowe. Nawiasem mó wią c, w zeszł ym roku wyś lizgnę ł o się to w jakiejś gazecie. Pamię tajcie - do domó w na kempingu KrAzov w Kurornym - nie, nie!