Tunezja to kraj kontrastów
Na dworze był o wilgotno i wilgotno, był paskudny ukraiń ski luty. Za oknem dł ugo był o ciemno, telewizor o niczym brzę czał , a jasne i ciepł e w ten pochmurny wieczó r był o tylko wielobarwne i ż ywe oko laptopa, usadowionego tak jak ja na moim ulubionym naroż niku, utoną ł w pó ł mroku mieszkania.
Chciał am wakacje, poczuł am się nieswojo w duszy. . i nagle. . w moim internecie nagle wszystko. . - kolorowe okno z zaproszeniem do odwiedzenia wszystkich krajó w ś wiata o prostej nazwie. Od tego wszystkiego się zaczę ł o. Dlaczego nie pojadę do Afryki, kiedy - teraz, nie - latem, nie - nie teraz i nie latem - w maju wszystko jest przesą dzone!
Oby biura podró ż y mi wybaczył y, ale powiem ś wiatu, jak moż na odpoczą ć z uczuciem gł ę bokiej satysfakcji, jak mawiano w dawnych stagnacji, nie ryzykują c absolutnie nic, a zdają c się tylko na siebie, co oszczę dza nie tylko nerwy , ale takż e pienią dze.
A wię c Tunezja! Czemu? Nie wiem czy chciał em! Chciał em o wiele wię cej w ten chł odny wieczó r, ale drogi czytelnik prawdopodobnie zrozumie wszystkie moje pragnienia, jeś li przeczyta to opus do koń ca.
Niedaleko stolicy Tunezji znajduje się mał e bajkowe miasteczko - La Marsa, moim zdaniem czas zatrzymał się tam bardzo dawno temu, dlatego miejscowi spokojnie siedzą w nadmorskich kawiarniach i zachowują c swoją godnoś ć , spokojnie (jeś li czas się zatrzyma) dyskutują o swoim ż yciu, szczę ś liwym i zmierzonym tak niewzruszonym jak wschó d sł oń ca.
To pó ł noc Tunezji, kwitną cy kraniec kraju, w 40 procentach pokryty piaskami Sahary.
W oddali znane kurorty, ale tu jest spokojnie i nie tł oczno, tu hotele - kluby czają się wś ró d zieleni brzegó w i biał ego ś niegu piasku niekoń czą cych się plaż .
To tutaj czaił się cichy hotel-klub „Dar…”, do któ rego postanowił em wyruszyć z zakurzonego Dniepropietrowska.
Komputer pomalował moje sny na wszystkie kolory tę czy, ale szukał em prozy - i znalazł em - wakacje dla dwojga z peł nym wyż ywieniem, alkoholem i wszystkim, wszystko, wszystko bę dzie mnie kosztował o ś mieszne 61 dolaró w dziennie. Nie wierzył em w to - 30 USD za osobę za dzień!! ! ! W Jał cie z takimi pienię dzmi moż na jechać tylko na dworzec. . .
Trzę są c się jak listek osiki, w przyjaznym migają cym okienku wpisał em upragnione numery mojej plastikowej karty, a minutę pó ź niej otrzymał em e-mailem potwierdzenie, ż e 18 dni (a nie 8.9 czy 12 - tak wygodne dla biura podró ż y) w Maja za 1200$ wszystko gotowe wydamy z ż oną nad brzegiem Morza Ś ró dziemnego, pod palmami, w hotelu zbudowanym w formie kompleksu bungalowó w w stylu andaluzyjskim! Fikcja!
Przezornie wydrukował am potwierdzenie, któ re zawierał o numer rezerwacji i schował am je u tatusia, któ rego zamierzał am zabrać ze sobą . Pierwszy krok do Afryki został zrobiony! Okazał o się , ż e przynajmniej co godzinę mogę sprawdzić dostę pnoś ć mojego zamó wienia w sieci, prowizja w przypadku rezygnacji z wyjazdu to ś mieszne 11$ za cał y okres rezerwacji, zresztą na moją proś bę ja otrzymali potwierdzenie z hotelu, ż e czekają na mnie.
Có ż , musisz iś ć ! Charter, podobnie jak linie krajowe, same wypadł y z listy moż liwych opcji. Mię dzy Austrią a Turcją (innych firm nie latał o w tym kierunku nad Dnieprem) wybuchł y poważ ne namię tnoś ci dla ich pasaż era. Tureckie Linie Lotnicze wygrał y!
Tuż przed wyjazdem z jakiegoś powodu wspią ł em się , aby zobaczyć moje zamó wienie i hotel, i jak myś lisz, co tam widział em.... nie denerwuj się …. ceny pokoi wzrosł y 4-10 razy w zależ noś ci od okresu. Wskazó wka pierwsza - zaplanuj wakacje w styczniu, a hotel zarezerwuj w lutym, wtedy nawet w lipcu bę dziesz pluskać się w morzu 5 razy taniej niż turyś ci wokó ł ciebie.
Turkish Airlines kocha swoich pasaż eró w! Kró tkiemu lotowi do Stambuł u towarzyszył bardzo bogaty lunch, duż a iloś ć drinkó w o ró ż nych mocach i szczere nastawienie. Miał em jutro samolot Stambuł -Tunis o 10 rano i dlatego linia lotnicza zawiozł a nas do 4-gwiazdkowego hotelu na Starym Mieś cie, rzut beretem od Meczetu Sultanahmet, gdzie zaaranż owali nas w wygodnych i bogato urzą dzonych pokojach, w tym nawet Internet i inne przydatne drobiazgi.
Ś niadanie przed wyjazdem w hotelowej restauracji i transfer na lotnisko ró wnież był y czę ś cią tych mił ych oznak uwagi troskliwych Turkó w.
Był a godzina sió dma wieczorem, zorganizowaliś my sobie niesamowitą wycieczkę po starym Stambule, piliś my to powietrze wolnoś ci i radoś ci, cał ymi oczami patrzyliś my z mostu nad Zatoką Zł otego Rogu na roją ce się ł odzie i statki tu jak ryba w miejskim parku, gdy goś cie wrzucają do wody chleb. Potem zjedliś my pachną cy lawasz w tureckiej kawiarni, gdzie wszyscy rozumieją rosyjski, zostaliś my potraktowani z tak szczerą goś cinnoś cią , ż e zaczę ł o się wydawać , ż e mił y wujek Osman nigdy by nam nie wybaczył , gdybyś my nie przybyli tego wieczoru. Oczywiś cie wzią ł na obiad nasze 30 liró w, ale to był o nawet niewygodne dla nas, bo zapł aciliś my tylko za obiad, a co za radoś ć w oczach, ż yczliwoś ć i oczekiwanie nowego spotkania. Wschó d!
Szczerze mó wią c transfer na lotnisko trochę nas przestraszył - gdyby walizki nie przenocował y na lotnisku i nie mieliś my kart pokł adowych, na pewno bylibyś my spó ź nieni - ale wszystko poszł o dobrze i po 3 godzinach nasz Boeing 737-800 mię kko opadł na betonowy trawnik przed lotniskiem Kartagina w Tunezji.
Voucher zadział ał magicznie na tunezyjskich straż nikó w granicznych, w cią gu kilku minut zostaliś my ostemplowani arabskim pismem w paszporcie i bilecie powrotnym karty imigracyjnej, wypeł nionym w samolocie i to wszystko - witaj Afryka!
Pró bował em wetkną ć gł owę w okno tunezyjskiej sł uż by celnej – po prostu nikogo tam nie był o, a ł amaną angielszczyzną funkcjonariuszowi, któ ry podszedł do mnie, wyjaś nił em, ż e biorę.2000 dolaró w w gotó wce, laptopa i wideo aparat, do któ rego sł yszał em na tej samej przerywanej linii - witaj w Tunezji! Hurra!
W pobliż u kantoru wymiany walut - gdzie za 600 dolaró w otrzymał em 690 dinaró w, odebrał nas zepsuty taksó wkarz, a za 25 dinaró w (pó ź niej dowiedzieliś my się , ż e kosztuje 15), z wiatrem dowieziono nas pod drzwi Hotel Dar Navar.
Co tu duż o mó wić – jesteś my oszoł omieni i zmiaż dż eni, jak osł awiony Koroviev kwiczał na kulę Szatana.
Nasza najlepsza przyjació ł ka spotkał a nas na przyję ciu, inna koleż anka wcią gnę ł a nasze bagaż e do pokoju, podczas gdy my wypeł nialiś my karty, trzecia nieznajoma przyniosł a nam chł odny sok pomarań czowy, ż eby z napię tych twarzy wygł adzić napię cie i strach przed nieznanym.
Pokó j w stylu andaluzyjskim ze ś wież ymi ró ż ami na ł ó ż ku, dobroduszna czarna „matka Cholly” jako pokojó wka, ogromny basen 50x25, w któ rym moż na przyją ć standardy TRP, trzy restauracje, 2 kawiarnie, cał odobowe jedzenie i libacji nadal nie moż na wymazać z mojej zatwardział ej duszy. I animatorzy, ci prawdziwi mieszkań cy naszej niebiesko-biał ej wioski na wybrzeż u Morza Ś ró dziemnego, któ rzy ró wnież tylko czekali, kiedy ta dwó jka rosyjskoję zycznych turystó w w koń cu pojawi się , aby z nimi porozmawiać , bawić się , ś piewać i tań czyć do upadł ego.
Przed naszym przybyciem w hotelu uformował y się trzy rosyjskoję zyczne osoby - ja, moja ż ona i animator Soso, któ ry kiedyś studiował w Moskwie. Wskazó wka druga - jeś li chcesz się cał kowicie zrelaksować - zrelaksuj się tam, gdzie nikt opró cz ciebie nie mó wi po rosyjsku i nie bó j się - a zostaniesz zrozumiany i wszystko zrozumiesz. Nawet jeś li nie mó wisz jak zwykł y Arab w 4 ję zykach, to ję zyk rysunku i kalkulator rozwią ż ą Twoje problemy. U nas wszystko był o o wiele fajniejsze - pod koniec wakacji w hotelu nie był o animatora (jest ich tam dwudziestu), któ ry nie pytał by mnie po rosyjsku, jak mi idzie w cią gu dnia, ani nie krzyczał „Ukraina , Dobry wieczó r! " To był o bardzo ś mieszne!
O czwartej rano wybraliś my się na spacer po kraju. Przed nami Sahara i nieznane. Peł en bus Francuzó w, dziesię ciu Niemcó w i dwó ch rosyjskoję zycznych Ukraiń có w tworzył naszą sympatyczną zał ogę , któ rą przewodnik zebrał w dwó ch hotelach na naszym wybrzeż u. Przewodnik mó wił bardzo entuzjastycznie, w trzech ję zykach, po angielsku - dla nas, a na koniec - coś , jak bohaterowie J. Verne'a zrozumieliś my.
Za 150 dolaró w jeź dziliś my po cał ym kraju. Wę drowaliś my po arenie gladiatoró w w ogromnym koloseum w mieś cie El Jem. Mleliś my proso w dwukamiennym mł ynie w berberyjskim mieszkaniu wykutym w skale, jeź dziliś my po Saharze na wielbł ą dach i jeepach, a pieszo dotarliś my do wodospadó w i jezior w sercu Sahary. Ś wit na dnie wyschnię tego sł onego jeziora był nie do opisania, meczety i dywany Kairouan oś lepiał y, przewodnik z paczką wody dla zmę czonych turystó w dotkną ł , a ogromna metalowa mucha w formie architektonicznej zabawy sprawił a, ż e wierzyć w opowieś ci Wschodu.
Dwa dni po Saharze opamię taliś my się , czują c szczerą wdzię cznoś ć do biura podró ż y, któ re oprowadził o nas po Tunezji - karmiono nas jak mał e dzieci 3 razy dziennie (tylko woda był a na osobne pienią dze) w luksusowych hotelach, zabrano nas na osł ach, koniach, wielbł ą dach, nie poganiano nas i kochano. Na Saharze zatrzymaliś my się w hotelu Tuareg z ogromnym basenem, w któ rym siedzieliś my jak hipopotamy, zatykają c tylko uszy.
I nawet w drodze powrotnej, aby nie drę czyć nas cał kowicie, firma na rozwidleniu przed stolicą Tunezji przeniosł a nas z ogó lnego autobusu do osobnego minibusa, abyś my nie uczestniczyli w dostawie reszty turyś ci, ale od razu poszliby na obiad ! ! ! Nasz podziw nie miał granic!
Po zregenerowaniu sił , wieczorami odbywaliś my codzienne spacery z hotelu nad pobliskie jezioro, w któ rym ż yją flamingi, zastę pują c je czasem wycieczkami do pobliskiego Sid bou Said. Strome biał o-niebieskie uliczki dotknę ł y i uspokoił y, osiedliliś my się w Tunezji, zaczę liś my lubić ten niesamowity kraj.
Szkoda, ż e .18 dni minę ł o tak szybko. Wskazó wka trzecia - musisz wyjechać na wakacje na 24 dni.
Miną ł miesią c. . . moja ż ona wcią ż jest w szoku, nie moż e zaakceptować.... chce znowu pojechać do Afryki…. Có ż , co moż e być.....tak, nie mam nic przeciwko....