Uwaga! Zepsute wakacje

Pisemny: 9 kwiecień 2015
Czas podróży: 26 luty — 7 marta 2015
Ocena hotelu:
1.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 1.0
Usługa: 1.0
Czystość: 1.0
Odżywianie: 3.0
Infrastruktura: 2.0
- Hotel na plaż y, pierwsza linia brzegowa, zielony. 3 baseny - 2 z nich dla dzieci. nie ma już plusó w, nie pachnie jak ogrodnik: wysuszone gał ą zki palmowe i zaroś la na „zielonych pł otach” itp.
- niefortunne poł oż enie pod wzglę dem infrastruktury: w pobliż u nie ma nic, cał y deptak na plaż y rano, po poł udniu, wieczorem, do Saladan moż na dojechać w 5 minut. i 100 bahtó w dla dwojga.
- goś ć mi hotelowymi są emeryci z Francji, Wł och, Szwecji, Finlandii, zdarzają się wrę cz wariaci staroś ci.

- hotel jest stary, opuszczony, rozpada się na naszych oczach! ostatni „remont” polegał na pomalowaniu domku, nawet obsł uga wstydzi się tej nę dzy. Farba odpada i czę ś ci dachu uginają się , pod farbą nie ma szpachli, puszki po farbie, butelki po piwie i acetonie, pę dzle, ś mieci leż ą pod domkiem (nie trzeba patrzeć , wszystko widać z toró w).
- przy ś niadaniu w restauracji czę ś ć dachu wraz z lampą zawalił a się podczas ż ucia ludzi - nikomu nie ucierpiał (udał o się odskoczyć ), kierownik (akceptant kuponó w ś niadaniowych, on też jest ochroniarzem, jest też tym, któ ry odchodzi do bungalowu) udawał , ż e nic się nie stał o, zał atał w cią gu dnia, a w kolejne dni nikt nie siedział pod tą czę ś cią dachu poza nowo przybył ymi. Wczasowicze dyskutowali na ten temat przez trzy dni, sł yszał em to ze wszystkich zaką tkó w: restauracja, plaż a, basen.
- bardzo kiepskie ś niadanie z mał ym wyborem dań , jest kolejka na omlet. W hotelowej restauracji ceny są.2-2.5 razy wyż sze niż w są siednich kawiarniach, na moją proś bę smaż yć rybę w soli, byli zaskoczeni i odmó wił mó wią c, ż e tylko w menu (z sosami). W czym problem?
- na plaż y nie ma leż akó w i parasoli (tylko przy basenie w bardzo mał ej iloś ci), chcą cych opalać się nad morzem na piasku na rę cznikach z pokoju.
- warany wę drują rzeczowo po hotelu, wę ż e peł zają (! ), cm 30, wygrzewają się na sł oń cu: pokazali boya hotelowego, wskoczył w krzaki - myś leliś my, ż e się boi, ale wyskoczył z kijem i rozbujajmy się , odczoł gał a się , a któ ry domek jest niejasny; chmura os (! przy wejś ciu do domku). Ogrodnik jako pozycja jest nieobecny - wszystko jest zaroś nię te.
- 3 (TRZY) razy na 10-dniowy pobyt zmienił domek !! !

NIGDY nie bierz Standardu! dostaliś my bungalow nr 416. przy pó ź nym zameldowaniu (07:00 mb) okazał o się , ż e zlew w pokoju nie dział a (odpł yw był zatkany), woda pod prysznicem przelał a się i zalał a cał ą podł ogę w ł azienka, rę czniki nie zgł oszone, suszarka do wł osó w nie ma nigdzie (musiał em ją kupić ), w telewizorze nie ma baterii i pilota od klimatyzacji jako takiego, wentylator nie dział a, lodó wka hał asuje jak lecą cy samolot off, obudziliś my się ze strachu w nocy.
Nastę pnego dnia po ś niadaniu za dopł atą zamieniamy domek na Superior. dziewczyna Trixi z recepcji (z któ rą notabene mieliś my mił ą i uprzejmą korespondencję przed rezerwacją hotelu i któ ra chwalił a nam hotel dł ugo i kolorowo) daje domek nr dopł ata za nowy numer (gdy przypomniał , skrzywił a się , ale wydrukował a to). NIGDY nie zatrzymuj się w bungalowie nr 616! to numer demona! poł oż ony w ostatnim rzę dzie przy zł amanym pł ocie, dalej tylko zaroś nię ty las, gdzie do diabł a wie, kto przychodzi nocą . 3 noce nie mogliś my spać , ktoś wskakuje na dach i spada z piskiem na ziemię , pazury drapią skó rę domu od zewną trz, deski podł ogowe skrzypią na zawalonej werandzie (kto tam chodzi nocą ? ), ktoś grzebie przez torby w szafie i szeleszczą ce pakiety, drzwi wejś ciowe są przekrzywione - ś wiatł o wpada przez szpary i klimatyzacja nadal nie dział a, woda na podł odze w ł azience i brak kompletu rę cznikó w i cią gł e uczucie, ż e opró cz nas w pokoju jest ktoś jeszcze (a w nocy też chrapie – obudził em się z chrapania! ). BYŁ O NAPRAWDĘ STRASZNE!!! !
dopiero gdy wyszliś my z tego bungalowu, okazał o się , ż e weranda i stó ł są ociekają ce ś wiecą (!! ! ) - oni (wł aś ciciele) naprawdę wypę dzili stamtą d demony !!! ! ! nie romantyczny, oni to tam zaaranż owali! (choć na począ tku o tym myś leliś my).
Przy wymianie Superior na Deluxe ((mieli tylko Deluxe) bez dopł aty i ze skandalem z mojej strony) wezwano kierownika, któ ry uprzejmie powiedział , ż e wie wszystko, jest ok, po dachu chodzi kot ( ? ! ). Diabeł wie o czym mó wię , a dziewczyna Trixi z recepcji wiedział a o tym i i tak tam zamieszkał a (Superior z Deluxe nie jest inaczej)

Nawiasem mó wią c, Rosjanie osiedlili się w szó stym rzę dzie - wynika to z obserwacji przez 10 dni (przywieź li paczki z Phuket na 2 noce), ale pili cał y dzień i cał ą noc, tj. wygwizdał i wrzasną ł . Przed naszym zakwaterowaniem i podczas pobytu tam emeryci wyprowadzili się z są siednich czterech bungalowó w z naszego rzę du nastę pnego dnia po zakwaterowaniu, przenoszą c się do innych bungalowó w; wcią ż zastanawialiś my się dlaczego? Po przeprowadzce do trzeciego bungalowu kilka groszy zapytał o nas: „Tego też sł yszał eś ? ” – wszyscy zrozumieliś my, o co chodzi.
Wychodzą c z hotelu, oddają c klucze, Trixi, widzą c nas, zniknę ł a z recepcji, boją c się uprzejmoś ci ode mnie za zepsucie reszty.
-przez cał e wakacje obserwowaliś my wiele razy, jak wielu goś ci szł o zobaczyć opuszczone bungalowy w nadziei na zmianę za dopł atą , skandal z powodu zepsutego grzejnika, czyli braku ciepł ej wody. Po drugiej stronie recepcji, koł o bungalowó w i ś mierdział o ś ciekami, bo po tej stronie koł o hotelu pł ynie ś mierdzą ca rzeka. Sł yszał em czę sto io wiele, bo. WI-FI ł apie tylko w recepcji i przy restauracji, wieczorami wszyscy siedzą na recepcji.
- Tajscy wł aś ciciele, po przyjeź dzie porsche, utknę li w hotelu na tydzień , sprawdzają c dokumentację , dziwne, ż e nie osiedlili się w bungalowie nr 616 dla adrenaliny
- hotel powinien zostać cał kowicie rozebrany, a nowy resort przebudowany. wtedy nie bę dzie ceny.
- ok. Lanta tylko dla relaksu. peł en rozrywki. . . ups.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał