Egzotyczne Seszele. Część 1

29 Listopad 2017 Czas podróży: z 01 Listopad 2017 na 11 Listopad 2017
Reputacja: +6554
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Seszele 2017

Na ten wyjazd czekaliś my od dawna. Przez pię ć lat przyglą dał em się akcjom tego kierunku. Ś nił o mi się nawet, ż e Vizeir uruchomił lot na Seszele. Cel stał się bliż szy rzeczywistoś ci, gdy linie lotnicze Qatar ogł osił y, ż e rozpoczynają loty z Kijowa. Pamię tam dni, kiedy codziennie rano sprawdzał em wiadomoś ci Qatari Airways. Aż pewnego pię knego dnia ogł oszono listę pierwszych promocyjnych taryf, a wś ró d nich dł ugo wyczekiwane Seszele z tylko jednym transferem! Radoś ć nie znał a granic. Tego dnia znajomi ró wnież wrzucili mi link do promocji z Qatar Airlines, ale wtedy już byliś my z biletami. Potem był o przyjemne czteromiesię czne oczekiwanie na podró ż .


Kiedy do wyjazdu został o kilka dni, postanowił em sprawdzić , jaka tam jest pogoda. Widział em cią gł e burze z piorunami. Myś lał em, ż e uderzył jakiś huragan i otworzył wiadomoś ci na Seszelach. Dosł ownie w nastę pnej minucie deszcze z burzami nie był y już uważ ane za poważ ny problem. Czytają c nagł ó wki, siedział em jak uderzony piorunem. Nagł ó wki brzmiał y mniej wię cej tak: „Dż uma nadal szaleje na Seszelach”. Wieczorem na telefon komó rkowy odebrano nieznane poł ą czenie przychodzą ce. Mę ż czyzna szybko zaczą ł mó wić do telefonu po angielsku. Na tę wiadomoś ć natknę ł a się ró wnież moja nauczycielka z pracy. Pró bował odwieś ć mnie od mojego przedsię wzię cia i udzielił mi kilku podstawowych instrukcji. Ponownie czytam raporty tamtejszego Ministerstwa Zdrowia. Z radoś cią dla siebie stwierdził am, ż e ryzyko infekcji już minę ł o. W rzeczywistoś ci był jeden przypadek infekcji u pasaż era z Madagaskaru. Ale po tym incydencie miną ł już maksymalny okres inkubacji i faktycznie minę ł o niebezpieczeń stwo. Teraz, gdyby bilety był y dwa tygodnie wcześ niej, albo jeszcze gorzej na Madagaskar, to podró ż musiał aby zostać cał kowicie odwoł ana. Niemniej jednak teraz doskonale zdaję sobie sprawę z objawó w i profilaktyki choroby. Teraz moż esz bezpiecznie wyruszyć na wyspy! A raczej plecaki polecą w bagaż u na wyspy, a my wyjdziemy na spacer po Katarze??? ?

kreolski

Opowieś ć o tym egzotycznym raju chciał bym rozpoczą ć od Kreoló w. To są mieszkań cy Seszeli. Warunkowo podzielony na rastamanó w i zwykł ych mieszkań có w. Ale to, co ich wszystkich ł ą czy, to ż yczliwoś ć i szczeroś ć . Na wyspach opró cz stolicy Wiktorii znajdują się gł ó wnie mał e osady. Podczas spotkania z tobą Kreol na pewno uś miechnie się do ciebie i przywita. I to jest bardzo fajne. Prawdopodobnie 40 procent dialogó w dziennie to wymiana uś miechó w i pozdrowienia z mieszkań cami. Same w sobie są spokojnymi ludź mi i nie spieszą się . Nie mę czą się i nie kiwają do restauracji. Ich komunikacja z turystami jest szczera, bez ukrytych korzyś ci. Seszele moż na okreś lić jako ż ycie wspaniał ych ludzi.

Jedzenie

Jedzenie okazał o się doś ć proste i bardzo tanie. Na trzech gł ó wnych wyspach znajduje się ł ań cuch pokarmowy na wynos. Posił ki kosztują.50 lub 60 rupii. Danie zawiera ryż , mię so z sosem, suró wkę i sosy. Czasami był a pyszna lasagne. Wielkoś ć dania wystarczy, aby zdrowy mę ż czyzna u zarania sił mó gł się najeś ć . Na przykł ad na Praslin narzucili takie porcje, ż e nawet ja nie mogł em opanować tego do koń ca. Po zameldowaniu się w hotelu musisz dowiedzieć się od miejscowych, gdzie znajduje się najbliż szy wynos. La Digue miał wię cej dań na wynos niż inne restauracje. Ró wnież na ś niadanie trzeba zabrać do bagaż u chleb i sery. To z pewnoś cią nie narusza zasad importu na wyspę . I moż esz zrobić sobie kanapki na ś niadanie z kawą lub herbatą . Lokalne rynki nie są tak drogie, jak mogł oby się wydawać . Niemniej jednak gotowanie wł asnego jedzenia z produktó w jest nieco droż sze niż zabieranie. Ponieważ te restauracje nie są otwarte w niedziele, bę dzie to dzień , w któ rym i tak bę dziesz musiał coś ugotować dla siebie. Nasza klasyczna opcja obiadowa to:

• puszka tuń czyka 26 rupii (1.6 euro),

• Makaron 18 rupii (1.1 euro)

• Ketchup przywieziony z domu

• Duż y sł oik owocó w w puszkach Rs 32 (2.6 €)

• Litr soku 32 rupii (2 euro)


• Woda pitna 5 litró w 35 rupii (2.15 euro)

Wyspa Mae

Samolot podszedł do lą dowania i zatrzymał się na pasie startowym, któ ry rozcią gał się wzdł uż linii morza. Wydawał o się , ż e ciepł a woda na zewną trz iluminatoró w na nas czeka. Ponieważ jednak nie bę dzie moż na pł ywać przed zameldowaniem w hotelu, woda lał a się na nas prosto z nieba. A deszcz był ciepł y. Gdy tylko dotarliś my do samego lotniska, deszcz zamienił się w coś , co trudno nazwać ulewą . To był o cał kowite oczyszczenie wyspy. Wypeł niliś my ankietę badają cą nas pod ką tem objawó w dż umy. Nastę pnie mierzono temperaturę każ dego pasaż era. I dopiero potem poszliś my na procedury wizowe. Warunki transportu produktó w na wyspy są bardzo surowe. Z gó ry dowiedzieliś my się przez konsjerż a, ż e ​ ​ najbezpieczniejszą rzeczą jest ser i chleb. Wraz z nimi zał adowaliś my czę ś ć plecaka.

W urzę dzie celnym. Niezbę dne był o okazanie rezerwacji hotelowych i arkusza planu podró ż y od linii lotniczej. Teraz w paszporcie mamy wizę w postaci kokosa Seszeli. Naprzeciwko lotniska znajduje się przystanek autobusowy. Najważ niejsze, ż eby nie utoną ć w kał uż y, dopó ki do niej nie dojdziesz. Autobusu nie był o przez podejrzanie dł ugi czas. Ale wszyscy na niego czekali. Nie był o go tak dł ugo, ż e zaczą ł em się martwić , ż e dziewię ć dni po prostu nam teraz nie wystarczy. Jeszcze nie wiedzieliś my, ż e tu i na innych wyspach autobusy jeż dż ą mniej wię cej raz na godzinę , jeś li mamy szczę ś cie, a czasem raz w roku. Myś lę , ż e kino Seszele moż e zrobić wł asną wersję filmu o psie Hachiko, któ ry od 13 lat czeka na wł aś ciciela na przystanku autobusowym. Wł aś ciciel czekał tylko na autobus na kolejnym przystanku. Poł owa kł opotó w, gdy potrzebujesz jednego autobusu. A jeś li wybierasz się gdzieś z przelewem, jak w naszym przypadku, to musisz zaopatrzyć się w podwó jną cierpliwoś ć . W rzeczywistoś ci musisz podporzą dkować się gł ó wnej zasadzie wysp - nigdzie się nie spiesz.


Seszele się nie spieszą , a ty nie powinieneś . Miejscowi, oczywiś cie ł atwiej, znają harmonogram. Jeś li na przystanku nie siedzi ani jeden miejscowy, to nie musisz nawet pró bować czekać na autobus) W pierwszym autobusie powiedziano nam, ż e nie ma miejsc. Poczekaj na nastę pny. Ale staraliś my się przekazać kierowcy jak najwię cej, ż e nie wystarczył oby tu ż ycia, aby w takim tempie dojechać do hotelu. Kierowca machną ł rę ką , ż ebyś my zostali w autobusie. Kiedy byliś my w autobusie, deszcz przestał padać . W hotelu czekał a na nas goś cinna gospodyni, któ ra od razu zapytał a, czy zauważ yliś my, ż e u Kreoló w wszystko idzie wolno)))

Po wyspie jeż dż ą ró wnież taksó wki. Ale autobus kosztuje tylko 5 rupii (0.4 $)

Ale już cał kowicie przeszliś my na falę lokalną i sami byliś my już w trybie relaksacyjnym. Teraz musisz pojechać autobusem na targ, gdzie sprzedawane są parasole. I lepiej chodzić , bę dzie szybciej. Przetoczył a się pię ciominutowa ulewa, któ ra odrzucił a czyste niebo i palą ce sł oń ce. Wszystko natychmiast zaczę ł o wysychać . Reż im temperatury zmienił się dramatycznie z ciepł ych na gorą ce. Nawiasem mó wią c, krople pod prysznicem miał y temperaturę pokojową i nie powodował y duż ego dyskomfortu. Patrzą c w niebo nie mogł em nawet uwierzyć , ż e wł aś nie padał o. Ale zdrowy rozsą dek podpowiadał , ż e trzeba zaopatrzyć się w parasol. Dotarliś my na duż y rynek. Kolacja! Seszele nie mają targó w w porze lunchu. Lunch skoń czy się za godzinę . Tak, co dzieje się na tej wyspie za godzinę ) No có ż , bę dziemy bez parasoli. Mieszkaliś my w pobliż u jednej z najpię kniejszych plaż Beauvallon. Przeszliś my przez most na plaż ę . Ze stawu patrzył na nas duż y krab.

Plaż a jest bardzo przestronna i dł uga. Ale osobiś cie nie wzbudził o to we mnie ż adnych specjalnych emocji. Pojechaliś my na jedną z trudno dostę pnych plaż Anse Major. To wł aś nie tę plaż ę wybraliś my, ponieważ musimy pokonać trasę toru. Trasa miał a okoł o pó ł tora kilometra przez wyż yny.


Pod wzglę dem urody ta trasa był a najpię kniejsza z naszego doś wiadczenia. Soczyste zielone roś liny i egzotyczne owoce nieustannie cieszył y oko. Przeszliś my obok domu, facet tam mieszkają cy był z nas bardzo zadowolony i zawoł ał , ż eby pogł askać kij. Co prawda mysz nie był a zachwycona naszą wizytą . Swoją drogą jest tu duż o nietoperzy, latają nawet kiedy jest jasno. Lecą po niebie spokojnie, jak nasze jaskó ł ki. Znajdują dla siebie drzewo owocowe, trzymają się ł ap, zwisają do gó ry nogami i rozpoczynają posił ek. Cał ej naszej kilkugodzinnej trasie towarzyszył y deszcze i palą ce sł oń ce. Z powodu deszczu szlak był nie tylko pię kny, ale też nieco niebezpieczny. Dasha podsunę ł a mi dobry pomysł , aby zachować te najporzą dniejsze spodenki na ostatni dzień w Katarze. Ale niestety w przypadku filmó w kró tkometraż owych był y to praktycznie ostatnie sł owa, jakie usł yszeli.

Efekt pierwszego tropienia - podarte spodenki i gł ę bokie nacię cia na nogawce. Ale pię kno plaż y był o tego warte. Tylko trochę przeraż ał o, ż e rekiny nie pową chają krwi. Pię kny kolor wody, z ciemnymi pasami kamiennych labiryntó w. Ś wież e jezioro wpada do oceanu. Wszę dzie rosną palmy i inna zieleń . W zasadzie turyś ci przyjeż dż ają na plaż ę od razu taksó wką i odpł ywają po niej. Ale pię kno plaż y to tylko poł owa cał oś ci, w tym gó rskiej trasy. Podarte spodenki nie stanowią problemu, zwł aszcza, ż e ​ ​ nie jest to ostatnia odzież , któ ra zginie tragicznie na kolejnych torach.

Podró ż powrotna był a nie mniej peł na przygó d. Był o kilka upadkó w, po któ rych w mojej gł owie pojawił a się myś l „Chciał bym zebrać wszystkie koś ci”. Po zachodzie sł oń ca ż ycie na wyspie zatrzymuje się na godzinę . Najważ niejszą rzeczą podczas zachodu sł oń ca jest nie być na jednym ze szlakó w turystycznych. Nasz harmonogram został przesunię ty, poszliś my spać wcześ nie i obudziliś my się o 7 rano. Tej nocy obudził em się z dziwnych dź wię kó w z boku szafy, ktoś tam szedł . Dasha ró wnież się obudził i niespokojnie spojrzał przez ciemnoś ć na zł owrogą szafę . Otworzył em drzwi, ale nikogo tam nie był o. Kroki wcale się nie zatrzymał y. Ktoś dosł ownie wszedł w ś cianę . Podobno pies. Potem schody wspię ł y się na ś cianę i zaczę ł y chodzić po suficie. Potem zasnę liś my.

Trekking na Mahe


Mieliś my ś niadanie. Poszliś my na przystanek, ż eby poczekać na autobus. Na przystanku nie był o mieszkań có w - zł y znak. Ale był y już dwie przeciwne. Kiedy nasz autobus przyjechał , dziewczyny z przeciwnej strony podbiegł y i wsiadł y z nami do autobusu. Najwyraź niej kierunek nie był gł ó wnym czynnikiem ich podró ż y. Dotarliś my na gł ó wny dworzec autobusowy w mieś cie Victoria. Ze stacji musieliś my dostać się na gó rską drogę . Z któ rych odchodzi wiele szlakó w trekkingowych. Wymagany autobus kursował nieco mniej niż pozostał e - raz na dwie godziny. Ale na szczę ś cie najbliż sza bę dzie za 30 minut. Ale w przeciwnym razie bę dziesz musiał dobrze obliczyć czas. W okoł o 6 godzin pokonaliś my dwie duż e trasy i czę ś ć samej trasy. Tak egzotycznych i pię knych dż ungli jeszcze nie widzieliś my w ż adnym innym kraju. Kilka razy pojawił y się zwierzę ta podobne do jeż y, ale bez kolcó w, bardzo urocze z wyglą du - nazywane są tenrec.

Od czasu do czasu natrafiał em na paję czyny z imponują cymi pają kami. Ale przede wszystkim pamię tam kilka palm, któ rych pnie był y pokryte dł ugimi igł ami.

Prawie zł apał em jedną z tych palm. Na podstawie dł ugoś ci kolca moż emy wywnioskować , ż e moż e on z ł atwoś cią przejś ć przez dł oń . Są jednak prawdopodobnie kruche. Widzieliś my też kwiaty w formie sł ojó w z uchylonymi wieczkami - podobno puł apki na owady.

Każ da trasa koń czył a się zapierają cymi dech w piersiach widokami na wyspy. To prawda, ż e ​ ​ dzisiaj pogoda był a pochmurna, a widoki wyraź nie nie był y u szczytu urody. Na jednej z gó r czekaliś my okoł o 30 minut, aż chmura odejdzie.

Wcią ż czekaliś my na rozbież noś ć chmur i sł oń ca oś wietlają cego są siednie wyspy.

Z biegiem czasu nie obliczyli trochę autobusu powrotnego i ruszyli pieszo w kierunku stolicy. Na jednym z przystankó w staną ł miejscowy facet i dał znak, ż e niedł ugo bę dzie autobus. Czekaliś my 10 minut, a potem zdaliś my sobie sprawę , ż e autobus nie bę dzie w naszym kierunku, bo ruch na Seszelach nie jest taki sam jak nasz.

Ale mimo to, kiedy wskoczyliś my do wł aś ciwego autobusu, któ ry nas dogonił . Znaleź liś my tam tego samego faceta, któ ry czekał na autobus w przeciwnym kierunku. Nie da się tego opisać , ale z jakiegoś powodu Seszele mogą pó jś ć w zupeł nie innym kierunku niż ten, któ rego pierwotnie potrzebowali.

Na wyspie Mahe mieliś my tylko dwa dni. Ale tutaj nawet przez 4 dni moż na bezpiecznie znaleź ć dla siebie aktywną rozrywkę . Nie chciał em lecieć dalej. Wieczorem, kiedy był o już zupeł nie ciemno, postanowiliś my przespacerować się po hotelu. Ciemnoś ć był a gę sta, niebo usiane milionami gwiazd. I mokry po kolana, gdy synchronicznie weszliś my w gł ę boką kał uż ę , kontemplują c gwiazdy.

Wyspa Praslin


Wbrew wszelkim prognozom niebo był o czyste i sł oneczne. Moż na powiedzieć , ż e od tego dnia pogoda mniej wię cej się ustabilizował a. To był rekordowo kró tki lot. Lecieliś my 20 minut w samolocie na 21 miejsc. Punktem kulminacyjnym tego lotu jest to, ż e piloci nie mają drzwi i z ciekawoś cią moż na obserwować cał y proces sterowania samolotem. Na wyspę moż na był o dostać się promem za okoł o 100 euro, ale samolot kosztował tylko 4 euro wię cej. Ponieważ lot był lokalny, wyjś cie z lotniska odbył o się bez opó ź nień .

Gdy tylko wysiedliś my, podjechał prawy autobus. Szczę ś cie tak szczę ś liwe. Ogó lnie, o ile rozumiemy. W godzinach szczytu autobusy kursują zazwyczaj co 10 minut. Po kolejnych 20 minutach byliś my w naszej prywatnej willi. Bylibyś my tam szybciej, ale na rezerwacji był znak w niewł aś ciwym miejscu. Musiał em trochę wró cić . Zameldowanie i wymeldowanie w hotelach na Seszelach odbywa się zwykle o godzinie 8 rano. Ale w naszej willi generalnie był o kró lewskie. Zameldowanie od ó smej, wymeldowanie od 12:00 do 18:00. Nie zabrakł o też pł atnego Wi-Fi, któ re okazał o się bezpł atne. Mieliś my wł asny dom. I był po prostu niesamowity! Jeden minus - czerwone zasł ony! Ze wzglę du na wszystko w pokoju był czerwony odcień . Na wyspie obowią zuje zł ota zasada – im pię kniejsza plaż a, tym trudniejszy dostę p.

Musisz zapł acić sił ą fizyczną lub pienię dzmi. Na przykł ad w hotelu, w któ rym noc kosztuje 1000 euro, pię kna plaż a nie bę dzie daleko, a pojedziesz elektrycznym autem. Jeś li macie tań szy hotel, to chę ć dotarcia na plaż ę trzeba udowodnić fizycznie pokonują c dł ugą gó rską trasę . W niektó rych przypadkach wł aś ciciel moż e zadzwonić do drogiego hotelu i bezpł atnie przeprowadzi Cię przez teren hotelu, ale nasza gospodyni powiedział a, ż e ​ ​ musisz zadzwonić do hotelu z trzydniowym wyprzedzeniem. Mają c naszą skromną willę za jedyne 59 euro za noc, znaleź liś my się wś ró d tych, któ rzy fizycznie udowodniliby swoją chę ć - chodzenie po gó rach. Praslin ma dwie gł ó wne plaż e. Jedna jest pię kna, a druga jeszcze pię kniejsza. Któ ry z nich jest lepszy, Dasha i ja nie zgodziliś my się . Istnieje wiele ł atwiej dostę pnych plaż , ale są one prostsze. Naszą eksplorację rozpoczę liś my od plaż y Anse Lazio.

Plaż a Anse Lazio

Dojazd na plaż ę to swego rodzaju „kompleks SPA”. Teraz opiszę to w czę ś ciach:


Czę ś ć.1 –cał kowity relaks. Relaks i zł apanie zen na betonowym przystanku przy drodze zajmuje 20-30 minut we wspaniał ej izolacji. Dł uga nieobecnoś ć autobusu wcale nie był a zaskoczeniem. Na tej wyspie wcią ż czę sto kursują autobusy, któ re po prostu jadą do zajezdni. Z czasem miejscowi zaczę li podjeż dż ać na przystanek i szanse na zł apanie autobusu znacznie wzrosł y.

Czę ś ć.2 – 1-godzinne safari przez dż unglę i ką piele powietrzne z okien autobusu. Jazda autobusem trwał a prawie godzinę , ale kiedy autobus przejechał przez Park Narodowy Vallee de Mai, cał a trasa został a wygł adzona. To prawdziwe safari przez dż unglę .

Wzdł uż szosy po obu stronach rozcią gał się pię kny park. Kiedy raz jechaliś my tą trasą , to za każ dym razem cieszyliś my się , kiedy natrafialiś my na autobusy mijają ce ten park. Nie mogł em oderwać oczu od okien.

Czę ś ć.3 – rozgrzewka wszystkich mię ś ni ciał a. Ponieważ autobus zatrzymuje się okoł o kilometra przed plaż ą , to trzeba tupać nogami pod gó rę i zjeż dż ać w dó ł . Zabieg trwa do 30 minut w towarzystwie profesjonalnego palą cego sł oń ca. To prawdopodobnie najmniejsza z gó r tej wyspy, któ rą musisz przejś ć .

A teraz nasze dwugodzinne zabiegi spa dobiegł y koń ca. Dla wszystkich, któ rzy przeż yli ten program i nie bali się powrotu, Anse Lazio goś cinnie otwiera swoją wyją tkową plaż ę . Najważ niejsze, ż eby nie chodzić do kawiarni, w przeciwnym razie serce moż e nie wytrzymać cen.

Widzą c cał e pię kno i ogrom plaż y, natychmiast zapominasz o zł oż onoś ci drogi. Tutaj masz kamienie, turkusową wodę i palmy, morze gł odnych ryb, któ re ł apczywie opł ywa turystó w. Plaż a jest zupeł nie inna, jeś li przejdziesz przez to wszystko, bę dzie się cią gle zmieniać . Są też czę ś ci spokojniejsze, a takż e kamienie w formie ł uku oraz strefa oddzielona dż unglą . Jedną z zabawnych atrakcji jest wę dró wka po skał ach.

Najważ niejsze, ż eby nigdzie nie schrzanić . Kamienie w ró ż nych odcieniach, im bliż ej ż ó ł tego, tym gorę tsze w nogach. Kiedy pł ywasz, po kamieniach biegają setki pysznych krabó w i kilka skaczą cych ryb.

Gdy tylko weszliś my do wody, miejscowe ryby wykazywał y nadę te zainteresowanie nami. To był o jakoś niewygodne. Zwł aszcza gdy jedna z ryb ugryzł a mnie boleś nie w udo. W pewnym momencie nerwy minę ł y i ryba rozpoczę ł a prawdziwy lot z elementami pogoni.


Z biegiem czasu nadszedł czwarty punktt naszego „programu SPA” – utrata wagi. Nie zabieraliś my ze sobą jedzenia, nie liczą c na tak duż ą odległ oś ć i ceny. A kiedy skoń czył a się woda pitna, zaczę ł a też wysychać .

W tej pię knoś ci spę dziliś my kilka godzin. Musimy ruszyć w stronę hotelu i normalnie zjeś ć .

Wstecz dwie godziny nie chciał em dostać . Mapy na tablecie dawał y do ​ ​ zrozumienia, ż e ​ ​ moż na bezpoś rednio przedostać się przez dż unglę i gó rę . W szczegó lnoś ci mapy. zapewnił em nas, ż e zna trasę . Có ż , zaryzykujmy! Nie wiem ile dni trwał a ta trasa, ale plaż ę widzieliś my nawet z lotu ptaka.

Nie był o to nawet tak trudne fizycznie, jak upał . Sł oń ce bił o bezlitoś nie z czystego nieba. Jeszcze wczoraj padał deszcz, a my czekaliś my na sł oneczne dni. Teraz nie odmó wił bym dobrego deszczu.

Na koń cu trasy czekał na nas bardzo pię kny las tropikalny i dł ugo oczekiwany przystanek autobusowy. I znowu odpoczywamy na przystanku. Lokalny Kreol zapytał , czy nie chcielibyś my pojechać na inną plaż ę . Ale teraz był oby to epickie zakoń czenie. Nasz hotel znajdował się dziesię ć minut od tego przystanku.

Kiedy wydawał o się , ż e teraz moż na po prostu odpoczą ć i zjeś ć pod lodem, natknę liś my się na nastę pują cy problem. Sklepy zamykał y się na naszych oczach w ś rodku dnia, a w cał ej okolicy nie był o prą du. A wyglą da na to, ż e sklepy zamykane są nie tylko na lunch, ale i pod koniec z powodu braku ś wiatł a. Wł aś ciciel zaproponował nawet, ż e zabierze nas samochodem na otwarty rynek za darmo. Na szczę ś cie obok nas otworzył a się niepozorna kawiarnia. Okazał o się , ż e to nasz pierwszy lokalny wynos. Ugryzliś my, teraz moż emy znó w walczyć .

Plaż a Anse Georgette


Podró ż autobusem z naszego hotelu zaję ł a nam okoł o 10 minut, a raczej skierować się na począ tek ś cież ki pod gó rę . Kreol natychmiast podszedł do nas i zaproponował , ż e bę dzie naszym przewodnikiem po pienią dze. Facet był bardzo zaskoczony naszą odwagą i determinacją , by samemu iś ć pod gó rę . To nie był tylko tor, ale coś w rodzaju wspinaczki skał kowej. Wszystko był o na ś cież ce, ale z bardzo stromym zboczem. Po chwili spotkaliś my chł opakó w, któ rzy wyjaś nili, ż e ta ś cież ka prowadzi tylko na szczyt gó ry. Pokazał em im mapę , po któ rej moż na dojś ć na plaż ę . Ale powiedzieli, ż e moż esz nie mieć czasu, aby to zrobić przed zmrokiem. Planowali też , ale po zdobyciu szczytu nie odważ yli się zejś ć na plaż ę . Wł aś nie zostawiliś my w domu telefony komó rkowe z latarkami. Ale w rzeczywistoś ci był a to peł nia księ ż yca. I nawet w nocy księ ż yc w ostatecznoś ci oś wietli nam drogę . Najważ niejsze, ż eby nie wpaś ć na ż adnego kojota. Widoki był y pię kne, ale w poró wnaniu z pię knem plaż to drobiazgi. Zejś cie z gó ry był o nawet dł uż sze niż podejś cie i nie mniej trudne. Prawdopodobnie droga trwał a okoł o godziny, ale wydawał o się , ż e zaoraliś my ś rodkowe ł ó ż ko ziemniakami. Ale znowu, kiedy widzisz plaż ę , wszystko wybaczasz.

My w Kijowie obawialiś my się , ż e Seszele bę dą nudne. Tak, w ogó le jest kampania, prawdopodobnie nie ma takiego sł owa w sł owniku. Plaż a jest znacznie mniejsza niż poprzednia. Ale jaki on jest przytulny i czuł y - nie do opisania. Dasha oznaczył a tę plaż ę jako najlepszą na Praslin. Moja najlepsza plaż a na wyprawie czekał a na nas na kolejnej wyspie. W promieniach wieczornego sł oń ca chciał em bez koń ca pluskać się w silnych, ale delikatnych falach lazurowego oceanu. Obsł uga hotelu przygotowywał a stó ł na czyją ś romantyczną kolację . Droga powrotna był a doś ć kró tka i bez gó r. Moż na był o wydostać się przez pię kne terytorium drogiego hotelu. Praslin ma wiele innych ł atwo dostę pnych plaż . W każ dym razie Anse Lazio i Anse Georgette są bardzo, bardzo pię kne i warte odwiedzenia. Na tej plaż y zapomniał em jednego z moich ulubionych T-shirtó w. To był a koszulka z Tilcary w Argentynie.

Ciekawa wyspa

Rano, po odczekaniu na autobus, udaliś my się na plaż ę Gyor. Tam moż esz zorganizować transfer na inne wyspy. To prawda, nie jest jasne, gdzie iz kim. Ale gdy tylko poszliś my na plaż ę , banda relaksują cych rastafarian zwró cił a się na nas i jeden z nich od razu zapytał , gdzie bę dziemy pł ywać . Utargowaliś my 60 euro za transfer na trasie Praslin-Curiose-St. Pierre-Praslin. A raczej jak poszł a aukcja, powiedział.35 euro za osobę , ja zaoferował em 30 i tyle. To prawda, ż e ​ ​ nadal nie mó gł zł apać ł odzi, któ ra by nas zabrał a, ale to już są drobiazgi techniczne.


W tym czasie podszedł jego przyjaciel i postanowił powiedzieć nam, gdzie jeszcze moż esz z nim pł ywać . Przyjaciel był cał kowicie zrelaksowany i nawet nie wysilał się , by skupić na nas wzrok. Kiedy sł uchaliś my przyjaciela, stał em z ramieniem opartym o drewniany baldachim. W tym czasie z baldachimu schodził a jaszczurka, co zadecydował o, ż e moja rę ka jest kontynuacją jej trudnej trasy. Uczucie nagł ego zł apania za ł apy jest niewyraż alne. Ptaki z są siedniej wyspy rozproszył y się od krzyku. W koń cu nasz rastaman miał szczę ś cie i zł apał swojego przewoź nika. Statek był bardziej jak zwykł a ł ó dź , ale z potę ż nym silnikiem. A my z wiatrem, przedzierają c się przez fale, rzuciliś my się przez ocean. Ż eglowanie na motoró wce to zawsze radoś ć . Po drodze był przystanek, ż eby popatrzeć na pł ywają cego ż ó ł wia. Wysadziliś my na wyspie w pobliż u rezerwatu z gigantycznymi ż ó ł wiami.

Za wejś cie na wyspę trzeba był o zapł acić osobno 200 rupii (12.5 euro). Ż ó ł wie szczę ś liwie wycią gał y rę kę do turystó w, a w zamian był y karmione liś ć mi z drzew. Nawiasem mó wią c, na wyspie La Digue takie ż ó ł wie na ogó ł czoł gają się jak dziki. Tutaj też w zasadzie nikt ich nie trzymał w tej czę ś ci wyspy. Ale najlepsze miejsce jest wł aś nie tutaj.

Opró cz ż ó ł wi byli turyś ci z ró ż nych firm. Są dzą c po komentarzach w Internecie, niektó rzy pł acą.150 euro od osoby za tę wycieczkę , ale z grillem. U rastafarian widział am, ż e z grillem cena to okoł o 60 euro. Po spacerze z gigantami udaliś my się na trasę toru. Był o praktycznie bez gó r na drewnianych mostach. Trzeba był o przejś ć okoł o dwó ch kilometró w. Tory znajdował y się metr nad ziemią . Z ziemi wystawał y tysią ce mał ych kolcó w. To są mł ode kieł kują ce namorzyny.

Przez kolce przebiegł y setki krabó w ró ż nej wielkoś ci. A w krzakach był y tysią ce ś limakó w. Chociaż moż e w muszlach był y też kraby. Nietrudno okreś lić , ż e jest ich tysią ce, ponieważ nie zawsze przez muszle jest szczelina do ziemi. Bardzo malownicza trasa!

Szlak koń czy się na plaż y. Ale to nie jest tylko plaż a, to jest ta sama plaż a, któ rą uważ am za najlepszą w naszej podró ż y. Jeś li zejdziesz gł ę biej od brzegu w kierunku niekoń czą cych się kamiennych blokad, znajdziesz się w bardzo czystej i jasnej wodzie. Z jednej strony cał e wybrzeż e pokryte jest malowniczymi gł azami, z drugiej ciemnoniebieskim pasem gł ę bokiego oceanu.


Był am w najdzikszej rozkoszy, plaż a od razu zapisał a się w moim sercu. Ale serce Dashy był o w tym czasie zaję te przez plaż ę Georgette. Ta plaż a miał a jeden mał y minus, coś mikroskopijnego podpł ynę ł o i zlitował o się nad nami tak, ż e potem pojawił y się pryszcze na ciele. I ogó lnie wszystko jest cudowne. Nastę pnie przez okoł o godzinę odpoczywaliś my w cieniu pod duż ym pochylonym drzewem. W sumie spę dziliś my na plaż y okoł o czterech godzin i popł ynę liś my dalej.

Wyspa Saint Pier

To prawdopodobnie najmniejsza z wysp, na jakich byliś my. Dostaliś my maski z rurkami i obiecaliś my, ż e za godzinę je odbierzemy. Wystarczy godzina, aby powoli pł yną ć w kó ł ko w burzliwej wodzie. Wodny ś wiat Seszeli jest gorszy od Malediwó w i Egiptu. Powiedzmy, ż e odmiany ryb są na gó rze, ale nie ma takiej obfitoś ci koralowcó w. W rzeczywistoś ci praktycznie nie ma ich wcale. Być moż e na niektó rych odległ ych wyspach znajdują się rafy, ale wyraź nie nie jest to w pobliż u gł ó wnych wysp. Ale nawet bez koralowcó w bardzo pię knie był o pł ywać wś ró d gł azó w i stosó w gigantycznych ryb. Tak, wielkoś ć ryb tutaj był a imponują ca. Po okoł o 45 minutach zatoczyliś my peł ne koł o i wspię liś my się na szczyt wyspy. Na tej wyspie jest kró lestwo jaszczurek i pają kó w. Jeden z nich z ciekawoś cią zajrzał do naszej torby. Sieci z pają kami wyraź nie wskazywał y, gdzie na wyspie nie trzeba się mieszać .

Tak naprawdę obejś cie wszystkich dostę pnych tras wyspy zaję ł o nam okoł o pó ł minuty. A oto nasz przyjaciel popł yną ł po nas.

Niedaleko przystanku autobusowego miejscowi sprzedawali egzotyczne owoce. Na począ tku chcieliś my kupić sobie banany. Ale w koń cu za 25 rupii (1.5 euro) zjedliś my banany, kilka mango i karambolę .

Ten wieczó r spę dziliś my na plaż y w pobliż u naszej willi. Nie powiedział bym, ż e plaż a jest jakoś szczegó lnie pię kna w cią gu dnia, ale zachody sł oń ca na niej wł aś nie moż na spotkać . Wielkie kamienne gł azy z wysuszonym drewnem, jak siedzenia dla widzó w.

Kształ t chmur przypominał konie zaprzę gnię te do wozó w. Pię kny czerwony porzą dek dopeł nił kolejny niezapomniany dzień naszych wakacji. Dł ugo spacerowaliś my po plaż y i rozmawialiś my. W tym czasie każ da fala jak ciepł y szampan otulał a nogi.


Chciał em nigdy nie wyjeż dż ać , ale cał kowita ciemnoś ć wyjaś nił a nam - powró t do hotelu. Dzisiaj zjedliś my kolację z makaronem z tuń czyka w puszkach. A na deser kupiliś my duż y sł oik konserw egzotycznych owocó w.

Mieliś my wł asną werandę do spoż ywania posił kó w. Podczas kolacji obserwowaliś my, jak gekony polują na muszki. Był o tu duż o gekonó w, nawet mieszkał y z nami w pokoju, zabawiają c nas w ś rodku nocy dyskretnymi krzykami.

I znowu Praslin


Nowy dzień , nowa przygoda! Na począ tek trzeba był o kupić bilety na jutrzejszy prom. Dotarliś my na prom, kupiliś my bilety i bardzo dł ugo utknę liś my w oczekiwaniu na autobus. To był absolutny rekord. Zaczę liś my nawet oglą dać film na tablecie. Problem polegał na tym, ż e autobus, któ rym jechaliś my, nie był nasz, a kiedy wracaliś my, miną ł wł aś ciwy autobus. Tyle, ż e kiedy zapytał em kierowcę , czy jedzie do Anse Lazio, skiną ł gł ową i powiedział tak. Kiedy zorientowaliś my się , ż e autobus jedzie w zł ym kierunku, okazał o się , ż e kierowca miał po prostu plan, ż eby kiwać gł ową , co należ y zrealizować za wszelką cenę . Nawiasem mó wią c, film okazał się cał kiem fajny, nazywał się Future Earth. W rzeczywistoś ci przyjrzeliś my się już wszystkim interesują cym rzeczom wyspy. Opró cz parku narodowego, ale tak naprawdę nie chciał em pł acić za park 25 euro. Pojechaliś my autobusem na przystanek gł ę boko w dż ungli w gó rach. Nazywa się Zimbabwe. W nadziei, ż e bę dzie coś niesamowitego. A stamtą d schodzimy na plaż ę . Wł aś ciwie nie był o tam nic ciekawego, ale nasze pró by dotarcia na plaż ę okazał y się niezapomnianą przygodą . Na począ tku kierowca autobusu ostrzegł nas, ż e pomysł jest poraż ką , zjazdu nie bę dzie. Ale mapa pokazał a, co się stanie. Gdy szliś my w poszukiwaniu drogi, zobaczyliś my stoją cego w krzakach mę ż czyznę z maczetą . Kiedy zdaliś my sobie sprawę , ż e w pobliż u są solidne ś lepe zauł ki, poszliś my go szukać . Mę ż czyź ni zniknę li, ale ś cież ka został a przecię ta. Szliś my w nadziei, ż e go znajdziemy, a moż e on zamiast nas rą bać , wskaż e nam drogę . Ś cież ka poprowadził a nas cał kowicie w dż unglę , ale stamtą d szeroka ś cież ka schodził a do podnó ż a gó ry. W tym czasie z innej ś cież ki wyszedł mę ż czyzna z dwoma kolejnymi facetami iz maczetą . Przyległ y kamień wyglą dał jak oł tarz ofiarny. Zastanawiam się , kto teraz zostanie przywieziony? Pę knię cie ciekawoś ci?? ? ? , ale chł opaki wł aś nie przecinali pas przeciwpoż arowy w lesie i przekonali nas, ż e w cią gu siedmiu lat nigdy nie był o trasy, któ rej szukaliś my. A droga do stó p to pas poż arowy, któ ry nigdzie nas nie zaprowadzi. Ale nawet goś ć z zimną stalą nas nie przekonał , ś lepo uwierzyliś my w mapę i zaczę liś my szukać dalszej trasy. Co 20 minut byliś my zalewani deszczem. Byliś my już w drodze okoł o 40 minut i doszliś my do czyjegoś domu. Nie był o ludzi.

Wokó ł rosł y kokosy, mandarynki, sosy, owoce chlebowca i inne drzewa owocowe. Mapy. Pokazał em, ż e ś cież ka, któ rej potrzebowaliś my, był a bardzo blisko, musieliś my wspią ć się tylko 100 metró w pod gó rę przez nieprzeniknioną dż unglę . Pró bował em przebić się przez zagajnik. Ale w cią gu minuty walki nawet nie poruszył em się o dziesię ć centymetró w. Tutejsza dż ungla był a bardzo gę sta. Zawiedliś my. Musieliś my cofną ć się bardzo daleko, aby spró bować podą ż ać kolejną ś cież ką . Wspię liś my się nawet na mał ą rzekę . Dotarcie na plaż ę zaję ł o nam okoł o 3 godzin. Jak tylko wyszł o sł oń ce. Ukł ad był optymalny. W gó ry duż o przyjemniej jest jechać , gdy sł oń ce nie pali, a na plaż ach sł oń ce jest bardzo dobre. Pł ywaliś my w oceanie. Wydawał o się , ż e dzisiaj nie zrobiliś my wystarczają co duż o. Postanowiliś my przenieś ć się na drugą plaż ę przez dż unglę . Ale nie na standardowej ś cież ce, na któ rej już byliś my, tylko na kró tszej. Oczywiś cie nie jest faktem, ż e karty mó wią teraz prawdę , ale sprawdzimy. Począ tek był na znanej nam już drodze. Ale kiedy trzeba był o się rozgał ę zić , zamiast skrę cać , znaleź liś my dziwny dom ze zł ą babcią . Babcia był a zł a, prawdopodobnie dlatego, ż e każ dego dnia do jej domu przychodzą kolejni turyś ci na mapie. Ale na szczę ś cie nie był a tak okrutna, jak wyglą dał a na pierwszy rzut oka i ujawnił a nam sekret tajemnej ś cież ki za ż ó ł tymi kwiatami.


Znajdź tutaj 6 ananasó w : )


To prawda, ż e ​ ​ szlak był tak nieprzekonują cy, ż e być moż e babcia postanowił a się nas po prostu pozbyć , wysył ają c nas na urwisko. Ale co dziwne, nasze mapy zgadzał y się z nią i naprawdę przewidywał y, ż e za godzinę dotrzemy do celu. Droga był a doś ć dzika, wą ska i ciemna. Gę ste liś cie dobrze osł aniał y mieszkań có w przed sł oń cem. Czasami nad naszymi gł owami przelatywał y nietoperze. Ale znó w jesteś my zwycię zcami, kolejna i ostatnia trasa trekkingowa na Praslin został a ukoń czona. Wtedy jeszcze nie wiedzieliś my, ż e te trasy są rozgrzewką przed kolejną wyspą . Tam przejazd przez dż unglę - tylko hardcore!


Cią g dalszy tutaj: )

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (30) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara