SPA w rozumieniu Crocus

Pisemny: 3 może 2009
Czas podróży: 4 — 12 styczeń 2009
Ocena hotelu:
5.0
od 10
Oceny hoteli według kryteriów:
Pokoje: 7.0
Usługa: 5.0
Czystość: 5.0
Odżywianie: 1.0
Infrastruktura: 4.0
Do "hotelu" przyjechaliś my wieczorem, o godzinie 19, obsł uga recepcji był a zaję ta jak zawsze waż niejszymi sprawami, wypeł nił a karty, ale pokoje nie był y jeszcze gotowe. Jeden był gotowy, ale drugi wcią ż był czyszczony. Wrzucone rzeczy w jednym pokoju poszedł em na spacer. Wracają c o 22 zastaliś my „wyczyszczony” pokó j, ale bez poś cieli. W cią gu 30 minut trzy telefony do pokojó wki, do recepcji i ponownie do pokojó wki, poś ciel był a jeszcze poł oż ona. Pokó j był czymś , co opisali tu inni autorzy: zadymiony pokó j, rozdarte ś ciany (wraż enie jest takie, ż e po nich chodził o się mł otkiem), iloś ć opraw oś wietleniowych był a mocna na minimum (30 procent obliczonej iloś ci, lampy ró ż ne kalibry i kolory poś wiaty był y przyklejone w miejscach), telewizor pokazywał normalnie jeden lub dwa kanał y, zabrudzona sofa i dywan, zamglone podwó jne szyby w oknach. Tego dnia nie był o aż tak strasznie, bo to hotel SPA! Powinno być w tym duż o dobrych rzeczy : ) .
Rano nieco uporzą dkowano bufet dla naszej parafii, z czego wywnioskowano, ż e trzeba iś ć na posił ek 10 minut przed wyznaczonym czasem na jego wydanie. Asortyment dań na ś niadanie to to, co został o z obiadu, prawie zawsze był jogurt („delikatny” jest najtań szy), prawie zawsze był a owsianka, nie moż na był o jeś ć sał atek (albo pachniał y czymś nieznanym, albo niezrozumiał ym mieszankę wszystkiego, nazywano sał atką ). Po przeką sce, któ ra wzbudził a przekonanie, ż e na wzgó rzu nie przyjdą odwiedzić biał ego przyjaciela, ruszyliś my pod gó rę . Pod koniec pobytu jogurty zniknę ł y, a gdy pojawił y się przedostatniego dnia, już zaczę ł y monitorować iloś ć sprzedanych produktó w. Poszliś my na obiad kilka razy, bo w cią gu dnia na gó rkę i schodzimy na dó ł na obiad. . . Obiad to też zupeł ne rozczarowanie dla "bufetu". Zabił y to zwł aszcza kieł baski z papieru barwionego na czerwono (koszt ~30 rubli za opakowanie). Oferowano ró wnież buł eczki do kieł basek wykonane z tego samego materiał u. Sał atek też nie wolno był o jeś ć . Ja brał em tylko ryby, jak nie był o ryb był o cię ż ko : ). Nie bę dę pisał o kolacji, to powtó rzenie tego, co pisał em o ś niadaniu i obiedzie.
SPA… nie wiem, co oznaczają SPA w krokusach. . Przy wejś ciu do „Kompleksu Ł aź ni” jest coś w rodzaju garderoby z podartymi szafkami. Rę cznikó w moż e po prostu nie ma, bo albo jeszcze suszą , albo po prostu ich nie ma. W pó ł mroku sali basenowej wokó ł niej stoi okoł o 10 leż akó w (w niektó rych miejscach rozerwanych), któ re są zawsze zaję te. Wydaje się , ż e ludzie ustawiają się w kolejce od rana.

Hamam. Okazuje się , ż e hamam jest wtedy, gdy jest duż o pary – wszystko inne nie ma znaczenia. Nieważ ne, ż e kamienie są zimne, nieważ ne, ż e gdzieś pod sufitem na cał e pomieszczenie ś wieci jedna sł aba ż aró wka. (choć rok temu był o normalne oś wietlenie).
Sauna. Sauna to miejsce, w któ rym moż esz się rozgrzać , jeś li zaczniesz redukować narzą dy ciał a. Ale też z pewnymi zastrzeż eniami. Moż e być zatł oczony jak metro w godzinach szczytu. Grzejnik elektryczny moż na w nim napeł nić wodą , a inteligentna automatyka nie pozwoli mu się wł ą czyć . A moż e wrę cz przeciwnie, temperatura jest zaporowa (co jest praktycznie ze sfery fantazji). Mniej wię cej w tym samym pomieszczeniu, w któ rym znajduje się wejś cie do sauny, znajduje się jacuzzi, nigdy nie widział em go w stanie roboczym.
Nie był em w rosyjskiej ł aź ni. Z tego powodu, ż e w ż aden sposó b nie moż na był o zobaczyć jej miejsca pobytu, a naprawdę nie chciał em o nic pytać : ). Jest też jakaś ł ó ż ko masują ce, ale moż e się ono zmienić z ł ó ż ka masują cego na zwykł e, bo czajnik trzeba zagotować , a gniazdko jest tylko jedno.
Dł ugo nie moż na przebywać w pomieszczeniu, w któ rym znajdują się sauny/hammamy/baseny. Tam zimno, piwo kupuje się tylko w barze, woda co jakiś czas kapie z sufitu. Piwo na stoją co nie jest interesują ce do picia. Nie wszedł em do basenu - nie mogę powiedzieć nic zł ego, ale też nie mogę powiedzieć nic dobrego. Podczas trzydniowego pobytu (z czego dwa z rzę du) cał a ta radoś ć był a na profilaktyce. Poza tym, kiedy tam przyjedziesz, nie zdziw się , jeś li zobaczysz kogoś , kto nie mieszka w hotelu, to normalne : )
Kij naprawdę kosztował.50 rubli, stó ł był „za darmo”. Ogł oszono kino i jacuzzi, ale tak się nie stał o.

Pod koniec pobytu stał o się nieoczekiwane. Zgasł o ś wiatł o, nie pozwolili mi siedzieć po ciemku, dzię ki temu odpalili silnik diesla. Nie był o miejsca na silnik wysokoprę ż ny poza oknami. Cał ą noc grzechotanie i brzę czenie przebijał o się przez ś ciany. Z pewnym wysił kiem udał o nam się przekonać administrację do przeniesienia nas do mniej hał aś liwych pomieszczeń . Podczas przeprowadzki wszystko jest nowe (brak bielizny, dzwoni kilka razy, aby to wszystko przynieś ć ). Pokoje nie ró ż nił y się zbytnio od poprzednich. Moż e tylko brak ś ladó w mł otka na ś cianach, telewizor pokazywał wszystko czarno na biał ym, podarte gniazdka. . .
Wyjazd z hotelu ró wnież nie był bezproblemowy. Wyszliś my o godzinie 15. Podczas wizyty na lunch okazał o się , ż e już był wart swojej ceny i też chcieli go wzią ć na zwolnienie pokoi 3 godziny po wymeldowaniu. Na pytanie, co z tego, ż e po przyjeź dzie przyjechaliś my pó ź niej, a pokoje nie był y gotowe, w kompleksie ką pielowym wszystko był o ź le, nie był o obiadu, chł opaki w recepcji wahali się i wydawał o się , ż e „zapominają ” o pienią dzach zadowolenie z naszego pobytu przez trzy godziny.
Cał a ta hań ba w krokusach kosztował a 6 tysię cy za pokó j dziennie. Pokojó wki był y niezwykle uprzejme, ale reszta był a miejscami uparty. Ludzi jest tam naprawdę duż o, wię c nikt nie bę dzie tam walczył o jakoś ć usł ug.
Lotnisko wody mineralnej to oczywiś cie inna historia. Każ dy, kto tam leci, powinien latać tylko na KMV lub mieć duż e poczucie winy, jeś li leci się np. Aeroflotem.
Slajd przez wszystkie dni był taki, ż e „nie ma nic lepszego”. Ale nawet na wzgó rzu niektó re rzeczy był y frustrują ce:
Aborygeni, któ rzy wychowują ludzi na skuterach ś nież nych, jeż dż ą tuż po stokach, a miejscami rozbijają zbocze na kamienie, a ż eby nie zabić desek, lepiej je zdją ć i iś ć pieszo. Jadą z doś ć przyzwoitą prę dkoś cią , ku ogó lnej radoś ci siedzą cych na tym ż elaznym koniu i nienawiś ci do wszystkich innych.

Ci, któ rzy mają kontrolę , niech każ dy, kogo potrzebują , krewni, znajomi krewnych, znajomi znajomych krewnych itp. I to wszystko niezależ nie od kolejki… mogą po prostu zatrzymać kolejkę i postawić jednego na cał oś ć ł awka sześ cioosobowa.
Na podwó jnych windach panuje kompletny chaos, mogą stać przez godzinę z ludź mi wiszą cymi na swoich krzesł ach, nikt nie wydaje czekó w, a wszystko inne nikomu, wszystkie bablosy trafiają do kieszeni osoby w oknie. Moż esz stać w kolejce do podwó jnych wind przez godzinę lub dł uż ej
Koszt „jedzenia” na wzgó rzu jest prawie zł oty. Cheburek - sto rubli, zatrzymaj zupę , grzane wino 80...có ż , itp.
Podsumowują c, osobom chcą cym wjechać na dobrą gó rkę mogę doradzić zatrzymanie się w innym hotelu, jest ich wystarczają co duż o. Oczywiś cie nie bę dą mieli basenu ani ł aź ni tureckiej, ale lepiej kupić zwykł ą saunę raz na kilka godzin, niż cierpieć z powodu tego, co już został o opł acone.
Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał