Przygody w chmurze na Maderze!

17 Lipiec 2016 Czas podróży: z 18 Czerwiec 2016 na 23 Czerwiec 2016
Reputacja: +6554.5
Dodaj jako przyjaciela
Napisać list

Madera


Po dziewię ciogodzinnej rozgrzewce w Amsterdamie mieliś my 20- godzinny postó j w Lizbonie. Pracownicy KLM byli bardzo zadowoleni, naprawdę wyż arzali. Wszyscy wydawali się być w pewien sposó b. Chociaż być moż e wszyscy Holendrzy są tacy. Był em w euforii, ś ledzą c ich naboż eń stwo. Jakiś dziadek wś ró d pasaż eró w też poczuł w sobie przypł yw kreatywnoś ci, staną ł w przejś ciu i zaczą ł zabawiać tł um babć , ale na szczę ś cie nie po angielsku, bo ludzie tak się ś miali, ż e był o to niebezpieczne dla zdrowia, co bę dzie bardzo przydatne nam w nadchodzą cych dniach. W samolocie panował a atmosfera jakiejś globalnej zabawy. Samolot wylą dował , a kilkadziesią t metró w nad ziemią wpadł a w specyficzną turbulencję . Myś lał em, ż e samolot nie powinien w tym przypadku lą dować , ale pilot tak nie uważ ał , chociaż są dzą c po lą dowaniu wyraź nie pomylił nachylenie klap. Od pierwszego uderzenia w ziemię wszyscy, któ rzy zasnę li, obudzili się , samolot odbił się od ziemi i na chwilę byliś my z powrotem w locie. Potem drugi cios w ziemię , ale bez separacji. Na szczę ś cie wszystko się udał o. Najtrudniejsze był y dwa lą dowania z rzę du, a już jutro czekamy na lą dowanie na trzecim najniebezpieczniejszym lotnisku ś wiata.

Lizbona

Po dokonaniu zakupu kart do metra nadal pokonaliś my tę zł ą maszynę . Dziewczyna pró bował a nam nawet pomó c, ale nie udał o się jej w tej nierealistycznej walce mię dzy czł owiekiem a maszyną . Metro w Lizbonie jest najpię kniejsze z naszego doś wiadczenia, każ da stacja to prawdziwe dzieł o sztuki. Naszym ulubionym był ten, któ rego kolumny był y wykonane jak rury w grze Mario.

Osiedlona daleko od centrum, ale z wł asną toaletą , a cena to 35 euro za dobę . Rano, jedzą c ś niadanie z prowiantem z Kijowa, szybko wybraliś my się na Free Walking Tour. Po drodze pojawił a się nieprzewidziana przeszkoda - był a to winda w hotelu, któ ra poruszał a się tak wolno, ż e obawiano się nie zdą ż yć na wieczorny samolot. Ponieważ wycieczka rozpoczę ł a się w innej czę ś ci miasta, mieliś my okazję poznać go tylko na piechotę . Portugalia to kraj o najwię kszej liczbie sł onecznych dni w Europie.

Nie był o gorą co, ale sł oń ce ś wiecił o tak, ż e pierwszego dnia troje oczu nie mogł o się do tego przyzwyczaić . Po drodze widzieliś my stare tramwaje i wiele ich toró w, a tory mogł y się po prostu skoń czyć w każ dej chwili bez opuszczania ringu.

Bezpł atna wycieczka piesza


Pospieszyliś my do punktu wyjś cia. Facet zaczą ł od zdania „Wszyscy kochamy historię ! ” i zagł ę bił się w historię tak, ż e moim zdaniem zupeł nie zapomniał , ż e miał poprowadzić trasę koncertową . Po okoł o 30 minutach w koń cu ruszyliś my dalej i szliś my ulicami, uparcie omijają c widoki, któ re tabliczka pokazywał a na są siednich ulicach. Czasami po minię ciu ulicy wydawał o mu się , ż e coś sobie przypomina i mó wi, dlaczego to był o wyją tkowe, ale ulica był a już za nim. Facet powiedział też , ż e wyobraź nia bę dzie bardzo waż na na tej trasie, a potem nadszedł moment, kiedy zatrzymał się i postanowił powiedzieć , ż e Lisboa wydawał a mu się dziewczyną , zamkną ł oczy, wszedł w wyobraź nię i wydawał o się , ż e znowu zapomniał em, ż e prowadzi trasę . Przez chwilę patrzyliś my, jak brodaty mę ż czyzna z zamknię tymi oczami opowiada coś o czasami nagiej dziewczynie w muszlach. Kiedy wspomnienia kolesia odeszł y, ruszyliś my dalej. Wycieczka trwał a już jakieś dwie godziny i poza jednym placem i jego wyobraź nią tak naprawdę nic nie widzieliś my. Tutaj nasz przewodnik postanowił opowiedzieć o nieprzetł umaczalnym i bardzo smutnym sł owie „Sadat”. Jego przemó wienie był o tak smutne, ż e nawet ptaki zamilkł y. Przemó wienie był o tak dł ugie i powtarzalne, ż e w jednej chwili chiń ski turysta doznał olś nienia i wypowiedział po chiń sku swoje rozumienie sł owa Sadat. Przewodnik pokiwał twierdzą co gł ową , chociaż ledwo rozumiał Chiń czykó w. Wtedy też nauczyliś my się , jak analizować to sł owo po literze, prawdopodobnie trzy razy. Ponieważ był a to już trzecia godzina trasy, nerwy nie wytrzymał y i opuś ciliś my wyś cig. Na podstawie wynikó w dwó ch ostatnich wycieczek pieszych na Ł otwie iw Portugalii chcę zrobić kró tką recenzję : Bezpł atna wycieczka piesza ma miejsce, gdy brodaty mę ż czyzna skarż y się na Unię Europejską za darmo.

Ponownie w Lizbonie

Po przejś ciu na Plac Rosso, odpowiednik, któ ry odwiedziliś my w Makau, udaliś my się do windy. Nie wiedzieliś my dokł adnie, gdzie i jaka jest nazwa placu, ale ską d pochodzi, dowiedzieliś my się z wzoró w na magnesach na sprzedaż .

Rozrywka był a dziwna. Stajesz w kolejce przez 40 minut, ż eby za 1.2 euro dostać się windą na ankietę , gdzie wszystko jest pokryte grubą ł ań cuszkiem, a kolejne 1.5 euro trzeba zapł acić , ż eby dojś ć do miejsca, w któ rym jest brak ogniwa ł ań cucha. Ale tak naprawdę do tej recenzji moż na dojś ć pieszo z placu Largo do Carmo, któ ry jest z nim na tym samym poziomie. Jakoś start w Lizbonie nie wypalił .

Ale o wszystkim decyduje posił ek, bo wiele zależ y od kuchni w kraju. W pierwszej restauracji nie był o nikogo, a my też musieliś my ją opuś cić . Nikt z obsł ugi nie odważ ył się podejś ć do angloję zycznego turysty, a gdy dziewczyna się pojawił a, nagrodził a nas hojną ciszą i uś miechem dla wszystkich 32 osó b przy pró bie zamó wienia, a nawet pró bował a zaznaczyć oł ó wkiem to, co był o w zestawie w ich menu, ale potem się zgubił a, spró bował a wytrzeć oł ó wek, pomieszał a wszystko jeszcze bardziej w menu napisanym po portugalsku, uś miechnę ł a się do nas w wieku 33 lat i to był koniec naszego kró tkiego posił ku. Był jakiś gest. W pobliskiej restauracji byli ludzie, ale w takiej liczbie, ż e zaproponowano nam usią ś ć z jaką ś babcią , któ ra spojrzał a na nas z przeraż eniem. Ale z trzecią restauracją poszł o nie tak, ż e ocena Portugalii gwał townie wzrosł a.


Posił ek portugalski


Restaurację prowadził starszy mę ż czyzna, któ ry pracował tam jako jeden z kelneró w. W restauracji siedzieli tylko miejscowi, wszystkie stoliki został y przesunię te tak, aby wszyscy siedzieli z liczną portugalską rodziną . Z przyzwyczajenia usiedliś my przy są siednim stoliku. Od razu przyniesiono nam zestaw przystawek, koszyk chleba, masł o, talerz oliwek i ser typu brie. Takie zestawy są pł atne osobno w zależ noś ci od tego, ż e z tego jadł eś . Menu był o, jak wszę dzie, gł ó wnie rybne, wię c poszliś my egzotycznie. Pierwszym goś ciem naszego programu był miecz rybny z gotowanymi ziemniakami i suró wką . Wielkoś ć porcji cieszył a nas, gdy jedliś my mieczem, dziadek przynió sł nam oś miornicę i piwo, a za każ dym razem, gdy podawał dania, mó wił : „Tak! „Na szczę ś cie przyjmują c zamó wienie oszczę dził nam, to był a tylko poł owa porcji, a my nie mogliś my opanować tego do koń ca, chociaż wykoń czyliś my cał ą gł ó wkę sera. Ale jak wszyscy mieli obfity posił ek. To był o pyszne. Na koniec przynieś li nam rachunek za 13 euro. Ten posił ek był cał ym kultem kultury portugalskiej. Nieudany start został natychmiast zapomniany. Tylko ze wzglę du na posił ek w tej restauracji moż na polecieć do Lizbony. Restauracja nazywa się Super Mario, znajduje się niedaleko placu Largo do Carmo.

Nastę pnie udaliś my się na nasyp. Podziwialiś my mewy, aż fala zakrył a nasze nogi.

Oczywiś cie nie jestem fanem deszczu, ale sł oń ca był o naprawdę duż o. Jedną z gł ó wnych atrakcji miasta jest zamek. Podbiegliś my do niego i wę drowaliś my. Droga do zamku cał kiem fajna, pię kne widoki i przytulne uliczki. Lizbona, podobnie jak wszystkie inne portugalskie miasta, poł oż ona jest na wzgó rzach. Oczywiś cie, nogi robił y tyle wzlotó w i upadkó w, a my jeszcze nawet nie dotarliś my na Maderę . Kiedy dotarliś my do zamku, nie był o czasu na zwiedzanie, postanowiliś my przeł oż yć go na kolejny raz.

Pospieszyliś my do hotelu taksó wką , taksó wkarz powiedział , ż e cena wyniesie okoł o 5-6 euro. Liczniki taksó wek obliczają cenę nie wedł ug odległ oś ci, ale wedł ug czasu. Kiedy wjechaliś my w korek, myś lał em, ż e wszystko zniknę ł o. Gdy na ladzie pojawił o się.6 euro, taksó wkarz go zatrzymał . Ale to nieoczekiwane i przyjemne. Kijowski taksó wkarz by tego nie zrobił . Zgodnie z naszym dalszym doś wiadczeniem, taksó wkarze w Portugalii są pierwszymi pomocnikami w rozwią zywaniu Twoich problemó w. Nie mogę uwierzyć , ż e te dwa sł owa są w jednym zdaniu… taksó wkarze… asystenci, nie, to nie sen.

Wymeldowaliś my się z hotelu, minę ł o 5 minut i przypomnieliś my sobie, ż e tradycyjnie zapomnieliś my o torbie z jedzeniem w lodó wce. Chyba nie ma na ś wiecie kraju, w któ rym byś my o nim nie zapomnieli. I chociaż jest - Egipt. Na lotnisko jest metro, co uł atwia dotarcie na miejsce. Na lotnisku, w sklepie odzież owym, dali mi pomarań czę ! Portugalska zasada! Wskoczywszy do samolotu firmy Easyjet, udaliś my się na Maderę , nasze transfery się skoń czył y.

Madera


Za oknem pojawił a się wyspa, duż a wyspa. Grzbiety fal obmył y go gę stym turkusem. To jest to, jedna z odległ ych wysp, a tam jest lotnisko. Na widok lotniska w ś rodku alarm zaczą ł się podnosić . Jest jednym z najniebezpieczniejszych na ś wiecie z powodu wieją cych tu wiatró w i kró tkiego lą dowiska. Kiedyś został nawet wydł uż ony, umieszczają c czę ś ć paska na wysokich podporach. Nasz samolot lą dował bardzo nietypowo. Najpierw samolot przeleciał wzdł uż pasa startowego do jego począ tku, potem manewr 180 stopni, po któ rym nastą pił o lą dowanie. Lą dowanie był o najdelikatniejsze. Uff, moż esz oddychać . Przy wyjś ciu na trap ludzie, któ rzy stali na tarasie lotniska, radoś nie do nas machali. Odmachaliś my im. Ponieważ spó ź niliś my się na autobus na minutę , mieliś my kolejne pó ł torej godziny na podziwianie lotniska. Moż esz kupić bilet autobusowy od razu w obie strony, oszczę dzają c kilka euro. Waż ny na jedną podró ż w obie strony rocznie. W autobusie kierowca entuzjastycznie opowiedział pasaż erowi, w jaki sposó b wyspa powstał a z wulkanu.

Tak wię c naszym punktem wyjś cia dla wszystkich wyjazdó w jest miasto Funchal. Przenieś liś my się do hotelu, któ ry oczywiś cie znajdował się na wzgó rzu, na najwyż szym pię trze bez windy. Ale widoki są pię kne! Budzą c się rano, moje pierwsze zdanie na ulicy brzmiał o: „Gdybym nie wiedział , co jest na Maderze, pomyś lał bym, ż e to na Wyspach Kanaryjskich”. Madera to wiele szlakó w turystycznych przez gó ry, skał y i reliktowe lasy wzdł uż lewad. Niestety tylko nieliczni bę dą mogli skorzystać z regularnych autobusó w, sieć komunikacyjna nie jest przeznaczona dla turystó w, linie autobusowe ł ą czą tylko miejscowoś ci. Ale najbliż szy dworzec autobusowy do naszego domu zadowolił nas autobusem na jeden z ciekawszych szlakó w w Maydeira.

Przylą dek San Lorenzo

Ta trasa nie jest lewadą , ale ró ż ni się od reszty skał ami majestatycznie wynurzają cymi się z wody, pustynną przyrodą i, jak się w naszym przypadku okazał o, silnymi wiatrami. Cał kowita dł ugoś ć w obu kierunkach wynosi 6 km. Ale pod wzglę dem trudnoś ci ze wszystkich odwiedzonych przez nas tras na Maderze ta był a najtrudniejsza.

Popeł niliś my mał y bł ą d, nie zabierają c ze sobą jedzenia. Kiedy kilka godzin pó ź niej w tle pojawił się budynek, był a nadzieja, ż e ​ ​ to restauracja. Ale okazał o się , ż e to tylko duż y zamknię ty budynek bez znakó w, ale z dział ają cą pł atną toaletą . Ponadto pł atna toaleta na cał ą podró ż był a tylko tutaj. To zawó d dla osoby, któ ra każ dego ranka robi dwukilometrową trasę , aby zebrać euro od tych, któ rzy muszą iś ć do pł atnej toalety.


Pod koniec trasy wspinanie się pod gó rę był o nierealne, a huragan zapanował tak, ż e tabliczka został a wycią gnię ta z rą k. Ale na szczę ś cie nikt nie odleciał , z wyją tkiem kapelusza jednego turysty. Ponieważ kapelusz leciał ś cież ką prosto w moją stronę , a ja nie miał em czasu chwycić go rę kami, musiał em go ratować kosztem wł asnego tył ka. W rezultacie kapelusz został uratowany, a ja, rozcią gnię ty, został em podniesiony ze ś cież ki. Dobrze, ż e klif nie był tak blisko.

Trasa okazał a się trasą w obie strony i w zwią zku z tym wszystko, co pokonasz w jednym kierunku, musisz pokonać z powrotem.

Pod koniec trasy byliś my tak wyczerpani, ż e z jakiegoś powodu zdecydowaliś my się przejś ć kolejne 3 kilometry w gó rę iw dó ł do są siedniej miejscowoś ci Caniç al zamiast jechać autobusem, któ rym i tak musielibyś my jechać . Od razu powiem, ż e decyzja nie był a najbardziej udana. Po drodze mijaliś my fajne miasteczko, któ re okazał o się być jednym wielkim hotelem.

Ponadto hotel był prawie pusty, podobnie jak Canisal, do któ rego szliś my ponad dwie godziny.


Tereny hotelu

Po drodze był y jeszcze strome schody w dó ł klifu, dobrze, ż e niektó rzy turyś ci uratowali nas przed zejś ciem, ostrzegają c, ż e poniż ej jest tylko mał a plaż a. Jedz i pij jak szalony. A w opustoszał ym mieś cie wszystko, co mogliś my znaleź ć poza wyimaginowanym bę bnicą , któ ra wznosił a się wszę dzie mentalnie, to dwa kawał ki ciasta i zimne kakao. Nie wiem, co się stał o z tamtejszymi miastami, ale nawet w filmie Terminator był o tak mał o ż ywych ludzi. Po jedzeniu udaliś my się do naszego rodzinnego Funchal. Mimo cał ej przebytej trasy, postanowiliś my odwiedzić ankietę .

Cabo Girao

W tym celu w Funchal przesiedli się do innego autobusu. Ponieważ byliś my pewni, ż e ankieta jest w naszym mieś cie, a my jedziemy autobusem, nic nie zapowiadał o zł oż onoś ci trasy. Ale kiedy autobus wyjechał z miasta i pognał wysoko w gó ry, zdaliś my sobie sprawę , ż e nasze przygody jeszcze się nie skoń czył y.


Po upł ywie pierwszej godziny jazdy nie wą tpiliś my już , ż e przygody tego dnia dopiero się rozpoczynają , mimo zachodzą cego sł oń ca. Widoki z gó r był y niesamowite. Tylko podró ż tym autobusem był a duż o warta. W pewnym momencie kierowca odwró cił się i gł oś no zapytał pasaż eró w o coś , nikt nie odpowiedział . Kierowca skrę cił w drogę , ale był o już za pó ź no, serpentynowa droga skrę cał a w lewo, omijają c urwisko, a nasz autobus pę dził ostro w dó ł . Był asfaltowy zjazd, o któ rym wiedział kierowca, ale my, siedzą c na przednich siedzeniach, zdą ż yliś my tylko otworzyć usta na nieludzki krzyk. Podobno kierowca zapytał „czy ktoś ma jakieś problemy z sercem? ” Po wjechaniu gdzieś cał kowicie w gó ry kierowca wysadził nas, piszą c do nas na kartce o 10:30 i przepychają c jaką ś mowę . Oznacza to, ż e w najgorszym przypadku autobus powrotny bę dzie jutro rano, aw najlepszym razie wieczorem. Przed przeglą dem był o jeszcze 20 minut na spacer. W gó rach był o fajnie. Chociaż recenzja dotyczył a szklanej podł ogi, z jakiegoś powodu został a ona zrobiona w biał ą kropkę . Przyję li skrajnoś ć od turystó w. Był o pię knie, ocean pod nami znajdował się na wysokoś ci 580 metró w. Patrzysz w dal i widzisz, ską d nas przywieziono i jak teraz wró cić . To był pię kny dzień wolny, a weekendy są tu szczegó lnie przestrzegane z okazjonalnymi autobusami i zamknię tymi sklepami.

W drodze powrotnej znaleź liś my lokalną restaurację , w któ rej wł aś ciciel zapewnił nas, ż e autobus bę dzie, ale za trzy godziny. Ogó lnie rzecz biorą c, do wspaniał ego miasteczka Camero de Lobos, z któ rego czę ś ciej kursują autobusy, lepiej dojś ć pieszo. Z zewną trz moż e się wydawać , ż e postanowiliś my od razu odwiedzić wszystkie zabytki wyspy w jeden dzień . Droga był a bardzo, bardzo pię kna z wieloma ukrytymi ś cież kami na skró ty. Gdyby tylko GPS pokazał nam, ż e idziemy w zł ym kierunku, ale ze wszystkich balkonó w i tarasó w miejscowi zapewniali nas, ż e idziemy w dobrym kierunku. Podziwialiś my cał e to pię kno przez okoł o dwie godziny. Gdy dotarliś my do miasta, trudno był o uwierzyć , ż e poranna trasa wydał a nam się trudna i byliś my bardzo zmę czeni. Miasto był o naprawdę fajne. To jak z romantycznego filmu.


Ale był jeden szkopuł , na przystanku, na któ rym był rozkł ad jazdy wskazują cy, gdzie jeż dż ą autobusy, ale jednocześ nie nie był o najmniejszego wyjaś nienia, doką d jeż dż ą . Lokalni mieszkań cy ró wnież patrzyli na ten znak z zakł opotaniem, gdy poprosiliś my ich o pomoc w jego rozpracowaniu. Otrzymaliś my ró ż ne odpowiedzi od „Za 20 minut” do „Nigdy”. A ponieważ wyspa nie cieszył a nas duż ą iloś cią autobusó w, musieliś my z nadzieją siedzieć na przystanku przez pó ł torej godziny. Co prawda umieję tnoś ć prowadzenia samochodu na tej wycieczce nie zaszkodził aby, ale i tak zabranie dwó ch samochodó w na wyspę i na stał y lą d był oby stresują ce. W koń cu czekaliś my na ostatni autobus w rozkł adzie, a on i tak przyjechał po nas do Funchal! Na zegarze był o okoł o pó ł nocy i orkaliś my, jakby na tej wyspie trwał a wiecznoś ć . I wreszcie dł ugo oczekiwana otwarta kawiarnia. To prawda, ż e ​ ​ Dasha nie odgadł dobrze z daniem, ale w Portugalii był to jedyny przypadek. Zamó wił a Eshpetada, czyli szaszł yki woł owe na prę tach laurowych. Problem tkwił w stopniu wypalenia. Robotnicy 2 razy pró bowali go "usmaż yć ", ale z kebaba znó w pojawił a się krew.

W koń cu dotarliś my do naszego hotelu na wzgó rzu, ledwo wspinają c się na nasze najwyż sze pię tro z pię knym widokiem, i zamiast spadać bez tylnych nó g, zaczę liś my dostosowywać trasę wycieczki, zmieniają c rezerwacje hotelowe i kupują c bilety kolejowe. Upadli szybko.

Levada Ribeiro Frio — Portela

Rano udaliś my się na kolejną trasę . Był to duż y las reliktowy, zachowany z czasó w dinozauró w. Z naszego doś wiadczenia wynika, ż e ​ ​ jest to drugi taki las, pierwszy był na Wyspach Kanaryjskich. Do Ribeiro Frio moż na dojechać autobusem miejskim (3.5 € za osobę ), dzię ki czemu ta trasa jest ró wnie dostę pna jak poprzednia. Dojeż dż ają c do punktu wyjś cia zastaliś my najbardziej nierealne tł umy turystó w zorganizowanych, mał y park oraz baseny i ryby. Z takiego nagromadzenia ludzi zrobił o się przeraż ają co, w przeciwień stwie do poprzedniego przylą dka był o duż o sklepó w i restauracji.

Ale gdy tylko rozpoczę liś my naszą dziesię ciokilometrową trasę , byliś my sami na szlaku. Okazuje się , ż e wycieczki sprowadzane są tylko po to, by odwiedzić park i w razie potrzeby niewielką trasę.1, 8 km w drugą stronę . Nasza trasa prawie w cał oś ci wiodł a pł aską leś ną drogą , co znacznie ją upraszcza. Grube tunele drzew tworzył y cień na prawie cał ej lewadzie.

Wygodnie był o chodzić . W przerwach, w któ rych nie był o drzew, moż na był o podziwiać gó ry pokryte gę stymi lasami z duż ej wysokoś ci. Od czasu do czasu pojawiał y się wodospady i jeziora. Mó j ulubiony rodzaj wodospadu to taki, kiedy woda przepł ywa przez gę stą zieleń pokrywają cą skał ę . Czasem trafiali się ludzie, raz przył apano nawet osoby mó wią ce po rosyjsku.

Cena, jaką zapł acili za dotarcie na tę trasę , nas przeraził a, ale wyglą da na to, ż e wię kszoś ć urlopowiczó w na tej wyspie nie dba o pienią dze.


Na cał ej trasie woda pł ynę ł a utwardzoną lewadą , co nie pozwalał o pomylić się na widł ach. Mił ym dodatkiem do trasy był y duż e skał y, któ re tworzył y ciemne jaskinie, w któ rych przejeż dż aliś my przez gó ry.

Po przylą dku San Lorenzo nadal istniał kontrast, natura z pustynią zamienił a się w tropikalny, a raczej reliktowy. Po 2.5 godzinach opuś ciliś my las i kilka kilometró w musieliś my zejś ć doś ć ciekawym terenem z nie mniej pię knymi widokami. Od czasu do czasu pojawiał y się ś cież ki prowadzą ce wprost do tych pię knoś ci, ale to, czego dobrze nauczyliś my się z poprzedniego dnia, to to, ż e modyfikacje planowanych tras nie zawsze koń czą się dobrze.

Na samym koń cu znajdował się duż y taras widokowy na odległ e miasto, skał y i ocean. Był y dwa sposoby powrotu do Funchal, taksó wką za 5 euro lub autobusem za okoł o 3.5 euro, wybraliś my tań szą opcję , schodzą c na przystanek znaleź liś my 20 euro, po tej trasie też zostaliś my na minusie. Kiedy poszliś my do pubu na lody, spró bowaliś my jakiegoś rodzaju fasoli, wedł ug barmana jest to popularny przysmak do piwa. Na Maderze autobusy miejskie są bardzo uł omne z niewygodnymi oparciami pod ką tem okoł o 89 stopni. A potem przyjechał jakiś wygodny, na począ tku nie mogł em w to uwierzyć . Ale kiedy autobus zatrzymał się na ś rodku trasy i powiedziano nam „Przesiadka! „Potem zdaliś my sobie sprawę , ż e wszystko jest w porzą dku. To zdanie brzmiał o doś ć czę sto w naszej podró ż y. Oznacza to, ż e kupują c bilety, najprawdopodobniej dojedziesz do punktu koń cowego innym autobusem, ale dobrze, ż e przesiadka do innego autobusu odbywa się rę cznie, wię c waż ne jest, aby zachować bilety, chociaż tak nie bę dzie ł atwo je zgubić w autobusie.

Drugie wejś cie na wyspę uczciliś my tradycyjnym obiadem rybnym z litrową karafką lodowatej sangrii.

Tym razem zjedli miecz rybny, podawany zgodnie z wszelkimi tradycjami ze smaż onymi bananami. Aperitifem był lokalny napó j miodowy Poncho. Na deser poszliś my do supermarketu na najpopularniejsze kremy budyniowe popijane sokiem pomarań czowym. Myś lę , ż e podjazd był znakomity.


Paszesza


W parku zebrał a się grupa muzykó w w muszkach, ale tak dł ugo przygotowywali się i nie odważ yli się rozpoczą ć koncertu, ż e po 30 minutach zebrani zaczę li się rozchodzić , ale nie zaczę li grać . Przez 30 minut ktoś przybliż ał nuty, ktoś poprawiał motyla, ktoś nie wiedział , któ rą stroną lepiej dmuchać we flet. Moż e oczywiś cie o to wł aś nie chodził o w przedstawieniu. Na gł ó wnej scenie miasta ć wiczyliś my coś w cał oś ci, dowiedzieliś my się , ż e jutro bę dzie wielki koncert. Przed gł ę bokim snem poszliś my na spacer po nasypie. Bardzo chciał em w koń cu dotkną ć oceanu, ale na widok 20-metrowej strefy kamyczkó w zmę czenie jednak ogarnę ł o i weszliś my na gó rę do naszego hotelu na czwartym pię trze bez windy, ale z pię knym widokiem!

Dwa ogrody botaniczne i lewada mię dzy nimi

Dzień miał być bardziej relaksują cy, ale okazał o się , jak zawsze. Nie planowano jednego ogrodu botanicznego i ż adnych lewad. Brak, Carl!

Naszą pierwszą wizytą był targ owocowy Mercado dos Lavradores.

Marakuja jest tak popularna na tym rynku, ż e moż na spró bować takich wyją tkowych owocó w jak: banan z marakui, cytryna z marakui, pomarań cza z marakui, a nawet pomidor z marakui.


Dasha pró buje pomarań czy z marakui.

I wiele innych odmian marakui. Cena za owoce to okoł o 7 euro, wię c targ bardziej przypomina wycieczkę z darmową degustacją niż zakupy. Dział rybny sprzedaje ryby na każ dy gust.


Pokazuje Portugalczykom, jak rzeź nić karasia

Ogró d Jardim Tropical znajdował się gdzieś w gó rach, gdzie wiodł a kolejka linowa. Cena za przejazd kolejką w obie strony z biletami wstę pu do ogrodu botanicznego uderzył a w naszą kartę w postaci 50 euro dla dwojga. Wyglą da jak nasz najdroż szy park w historii. To prawda, ż e ​ ​ widoki z kolejki linowej był y takie, ż e za same widoki moż na był o dać.50 euro. W oddali widać był o bardzo wysoki most samochodowy, po któ rym przejeż dż aliś my wszystkie trasy dnia, a nawet lotnisko.

Ogró d botaniczny był w stylu japoń skim z czerwonymi mostami, wodospadami, fontannami i jeziorami. Znalazł em jaskinię z dzwonami, w któ rej wykonał em ś wietną pieś ń dzwonową . Park miał dwa problemy – cenę i to, ż e cał y czas trzeba był o schodzić , a potem naturalnie w gó rę . W jednym z jezior zrobiliś my dobry uczynek - uratowaliś my toną cą waż kę .


Od czasu do czasu w cał ym parku rozlegał się odgł os pił y. Ale to odwieczny problem wielu przytulnych miejsc. Im wygodniej znajdziesz miejsce dla siebie, tym wię ksze prawdopodobień stwo, ż e ktoś bę dzie musiał coś przycią ć lub wycią ć . Gdyby park był tań szy, pokochał bym go. Kilka godzin, jak nigdy dotą d. Dalej wzdł uż transparentó w dowiedzieliś my się , ż e znajduje się tam ró wnież ogró d botaniczny, do któ rego moż na dojechać kolejna kolejką linową z obecnego Gardim Tropical. Ciekawostką jest to, ż e kolejka do parku jedzie w dó ł , a nie w gó rę . Zapytaliś my, czy moż na chodzić i dowiedzieliś my się , ż e od parku dzieli nas dwugodzinna gó rska lewada.

Okazał o się , ż e jest gó rzysty, w dosł ownym tego sł owa znaczeniu, ponieważ podczas wę dró wki przenieś liś my się z jednej wysokiej gó ry na drugą wysoką gó rę , oszczę dzają c okoł o 16 euro. Ta lewada miał a ś rednią trudnoś ć i przebiegał a przez las eukaliptusowy.

Wę dró wka mię dzy dwiema gó rami w naturalny sposó b wią ż e się z trudnym zejś ciem i podejś ciem, ale cieszyliś my się , ż e wybraliś my lewadę , widoki są pię kne, ale nie trzeba pł acić jak w przypadku parku. Z tymi lewadami odwieczny problem wody. Bę dziecie chcieli duż o pić , ale nie bę dziecie w stanie duż o wozić ze sobą , bo im wię cej zabierzecie ł adunku, tym trudniej bę dzie pokonać trasę . Oto taki dylemat. Zazwyczaj zabieraliś my ze sobą litr na dwoje. Na drugim koń cu trasy nie był o parku, zamiast tego stromy podjazd zaję ł o 25 minut. Po drodze weszliś my do klimatyzowanej cukierni i zabraliś my nasze dusze. Najpierw zabrakł o nam 10 centó w w rachunku, a w drugim zabrakł o restauracji o jedno euro. Wię c wró cił jak bumerang. Po wypiciu szklanki ś wież ego soku pomarań czowego, zjedzeniu dwó ch pizzy i ciasta, nał adowaliś my się i kontynuowaliś my wspinaczkę . Weszliś my na taką gó rę , ż e taksó wkarze z okien patrzyli na nas jak na wariató w. Wyglą da na to, ż e spacerowaliś my tutaj jako pierwsi na ś wiecie. Taksó wkarze wydawali się być zranieni, widzą c każ dy nasz krok pod tym ką tem.

Ogró d oczywiś cie znajdował się od gó ry do doł u, ale wyjś cie był o od doł u, czyli nie trzeba się ponownie wspinać . Kiedy dotarliś my do kasy, trudno był o cokolwiek wyjaś nić . Kasjer spojrzał na nas porozumiewawczo. Zaplanowaliś my sobie relaksują cy dzień . Po takiej trasie pierwszą rzeczą , jaką zrobił em w ogrodzie, był o poł oż enie się na ł awce i przespanie 30 minut na wygodnych kolanach ż ony.


Ogró d był znacznie tań szy i wyraź nie gorszy od pierwszego. Chociaż znakiem rozpoznawczym Madery jest zdję cie kwietnika tego konkretnego ogrodu. Powiedzmy, ż e po odwiedzeniu pierwszego ogrodu nie trzeba odwiedzać drugiego, pierwszy jest naprawdę bardzo fajny, ale infekcja jest droga.

W drugim parku teren z ptakami był zamknię ty i pospieszyliś my do wyjś cia. Zdecydowaliś my się na spacer do centrum, ale jeden z taksó wkarzy był przeraż ony i podwió zł nas do centrum taniej niż koszt autobusu.

Zbliż ał się wieczó r, ale koncert i kolacja był y jeszcze daleko. Uruchomiliś my mapę skrzynek i wyruszyliś my na poszukiwanie skarbó w. Skarby zawsze są ukryte w ciekawych miejscach. Tak wię c, bę dą c w porcie dla ł odzi rekreacyjnych, znaleź liś my staroż ytny zamek. Do zamku prowadził o wejś cie przez system dobrowolnych datkó w, czerwony dywan z malowidł ami i kró tką historią rodowodu mieszkań có w rodziny kró lewskiej. Wszystko to był o w komiksowej formie i ozdobione wszystkim, co był o pod rę ką . To był o tak, jakby jakiś dziwak speł nił swoje marzenie o zostaniu kró lem, cał a historia artefaktó w i dekoracji jest fikcją . Wszystko w zamku jest tak zabawnie zaprojektowane i wykonane, ż e stoją c na werandzie i podziwiają c fale rozbijają ce się o skał y, rozumiesz, ż e jest to jeden z najpię kniejszych zamkó w. Kolejny ze skarbó w został znaleziony w parku niedaleko miejsca, w któ rym gospodarze programu Eagle and Tails ukryli kiedyś.100 dolaró w.

Nastę pnie mieliś my tradycyjną ucztę rybnych przysmakó w, tym razem bliż ej poznaliś my smaż one sardynki.

Potem czekał na nas fajny portugalski koncert, jedna z piosenek, któ re usł yszeliś my na pró bie, a sam koncert stał się hymnem tej podró ż y. Minę ł o kilka tygodni od mojego przybycia, aby znaleź ć piosenkę , ani jednej usł ugi, ani jednego forum nie mogł o jej rozpoznać , dopó ki nie pomyś lał em o znalezieniu rosyjskiego forum dla osó b przygotowują cych się do przeprowadzki do Portugalii, gdzie pomó gł mi jeden lokalny mieszkaniec. Ta piosenka to Amor Electro - Juntos Somos Mais Fortes. Na deser prawie codziennie jedliś my tradycyjny makaron. Co wię cej, to ciasto bardzo przypomina te, któ re robił a moja babcia.


Nastę pny dzień był ostatnim na wyspie i czekał nas najbardziej imponują cy podjazd.

Trasa mię dzy szczytami a Arieiro i Ruivo

Nigdy nie dowiedzieliś my się , jak dojechać komunikacją miejską , musieliś my zapł acić w cał oś ci za wycieczkę z transferami 30 euro od osoby. Przez lasy i gó ry autobus zabrał nas prosto na szczyt drugiego najwyż szego szczytu Arieiro. Stamtą d rozpoczę ł a się dziesię ciokilometrowa trasa na najwyż szy szczyt Ruivo. Wszystko zależ y od tego, ile mamy szczę ś cia z pogodą , jesteś my bardzo, bardzo szczę ś liwi.

Pierwsza poł owa trasy obfitował a w gó ry poroś nię te zielono-ż ó ł tą roś linnoś cią . Był o wiele jaskiń i tuneli, tak ż e bez latarki był oby to stresują ce. Widoki bombardował y, a liczba zdję ć na metr po prostu przerosł a. Był y miejsca, w któ rych inni turyś ci musieli chować się za skał ami, abyś my mogli zrobić idealne uję cie. Ale to wszystko okazał o się niczym w poró wnaniu z tym, co czekał o nas w drugiej poł owie trasy – pod naszymi stopami rozpoś cierał y się chmury niczym bezkresny ocean.

Szliś my coraz wyż ej, a chmury zbliż ał y się do naszych stó p. Wydawał o się , ż e są bardzo mię kkie i skaczą c z klifu, z pewnoś cią zanurzysz się w tym oceanie puchu. Druga czę ś ć wspinaczki wyglą dał a tak - nogi idą po ś cież ce, a gł owa jest odwró cona i cią gle patrzy na chmury.

A roś liny, któ re rosną tu ponad chmurami, stworzył y wraż enie, ż e jesteś w jakiejś bajce. Wś ró d podjazdó w najbardziej strome są Machu Picchu w Peru i Howerla na Ukrainie. Teraz na pierwszym miejscu jest zdecydowanie podjazd. Na koń cu ś cież ki, przed 15-minutowym podejś ciem na szczyt, znajduje się fontanna z wodą pitną , co znacznie uł atwia trasę . Ze szczytu widoki też są pię kne, jak wszę dzie. W drodze powrotnej musisz przejś ć przez gó ry na parking, gdzie czeka na Ciebie autobus. Ś cież ka leż y mię dzy dwoma klifami i po obu stronach chmury,


jest jeszcze pię kniejszy. Przewaga naszej pogody to 20 stopni, po jednej stronie gó r pogoda był a pogodna i wszystko był o widoczne, po drugiej był y chmury i nie był o mgł y. Jeś li wczoraj nasza ocena wyspy był a powyż ej ś redniej, to teraz jest to solidna pią tka. Nie chciał em wyjeż dż ać . To rzadkie uczucie, kiedy nie masz go doś ć .

Patrzysz na krajobraz, któ ry jest tak pię kny, ż e się nie przyzwyczaja. To jak po raz pierwszy w Karpatach lub w Stambule. Po odpoczynku w Funchal wsiedliś my do autobusu i pojechaliś my odpoczą ć w znanym już nam mieś cie Camara de Lobos.

Miasto posiada wysoki klif, na któ rym znajduje się teren zielony. Wejś cie ś wię towaliś my rybą Dorada i zielonym winem musują cym. Na deser zjedli arcydzieł a tutejszego cukiernictwa. Po spę dzeniu kilku godzin w mieś cie spacerują c po zielonych terenach i przytulnych uliczkach, udaliś my się na przystanek z tym samym nieczytelnym harmonogramem.

Tym razem wię cej szczę ś cia mieliś my z autobusem. Kontroler w autobusie był już nam dobrze znany, nie był to pierwszy raz, kiedy się z nim skrzyż owaliś my. Wydawał o się , ż e on też lubi to miasto. Gdy kontroler wyszedł , zostaliś my sami w autobusie, a kiedy poprosiliś my kierowcę , ż eby zatrzymał się w Funchal, spojrzał na nas, jakby był pewien, ż e autobus jest pusty. W Funchal, na jednej z centralnych ulic, mechaniczny dziadek tań czył i ś piewał , rozgrzewają c publicznoś ć . Czujesz się jak wieczne wakacje na tej wyspie! Chciał em dł uż ej posł uchać wystę pu dziadka, ale był em już bardzo zmę czony. Ostatnie wejś cie do naszego hotelu mieliś my na wzgó rzu, na czwartym pię trze z pię knym widokiem. Jesteś my ś wietni, zrobiliś my to! Przez cztery peł ne dni zwiedziliś my prawie wszystkie najciekawsze rzeczy na wyspie. Gdyby został jeszcze jeden dzień , zwiedzilibyś my ogó lnie wszystkie gł ó wne miejsca turystyczne, ale te dni zawsze nie wystarczają . Zmę czenie wszystkimi przejechanymi trasami był o odczuwalne konkretnie, choć trochę już przyzwyczailiś my się do ż ycia w takim tempie. Na przykł ad po dzisiejszych szczytach był em zdeterminowany, ż eby przejś ć jeszcze trochę lewady. Ale teraz najważ niejsze, ż eby nie odpoczywać za bardzo, bo przed nami druga poł owa wyprawy – Portugalia kontynentalna.

Epilog


Turyś ci czę sto poró wnują Maderę i Wyspy Kanaryjskie, a teraz moż emy wydać opinię eksperta. Jedzenie i przyroda na Maderze wyraź nie wiodą prym, ale pod wzglę dem rozrywki i ł atwoś ci podró ż owania zdecydowanie wygrywa Teneryfa. Gdyby moż na był o przenieś ć szczyty i pyszne jedzenie na Wyspy Kanaryjskie, to przeniosł abym się tam, by zamieszkać w tym idealnym dla podró ż nika miejscu. Jeś li nie był eś tam lub tam - jedź na Teneryfę , jeś li był eś na Wyspach Kanaryjskich i chcesz czegoś takiego - Madera jest zawsze do Twojej dyspozycji!

Tłumaczone automatycznie z języka rosyjskiego. Zobacz oryginał
Aby dodać lub usunąć zdjęcia w relacji, przejdź do album z tą historią
Podobne historie
Uwagi (22) zostaw komentarz
Pokaż inne komentarze …
awatara